5
PRZESZŁOŚĆ
Przez kilka kolejnych godzin patrzyłem tylko na ciało Vivian która leżała na moim łóżku. Moje rodzeństwo zrobiło wszystko co w ich mocy, aby bez pomocy krwi przywrócić ją do normalnego funkcjonowania. Wiedziałem, że jej bracia na pewno już jej szukają, ponieważ słońce już dawno zaszło, ale nie umiałem się teraz tym przejmować. W końcu zauważyłem jak powieki Vivian podnoszą się lekko do góry. Dałem jej chwile aby otworzyła oczy i zorientowała się gdzie jest, po czym ruszyłem w jej stronę, co spotkało się z przeraźliwym krzykiem z jej strony. Mogłem się tego spodziewać.
- Ty potworze! - krzyknęła, wstając szybko, za szybko, przez co zachwiała się i ostatecznie wylądowała w moim ciasnym uścisku. Zaczęła się szamotać jednak ja nie zamierzałem jej wypuścić. Pragnąłem trzymać ją w moich ramionach przez wieczność. Przez głowę przeszedł mi pomysł, wymazania tego złego wspomnienia z jej głowy, ale nie chciałem jej okłamywać, czułem, że mogę jej zaufać. Nie mogę opierać relacji z nią na kłamstwie, wiedziałem, że dużo ryzykuje wyjawiając jej prawdę, ale to dla mnie jedyne logiczne wyjście z sytuacji.
- Nie jestem potworem, przecież łączy nas coś wyjątkowego. Vivian... - szepnąłem, nie chcąc ją przestraszyć zbyt głośnym tonem głosu, jej duże oczy były we mnie wpatrzone, jedyne co mogłem z nich wyczytać to strach.
- Proszę wypuść mnie, ja nikomu nie powie. Nie zabijaj mnie. - zaczęła szlochać, ten dźwięk łamał mi serce na miliony kawałków, wiedziałem, że jestem powodem jej rozpaczy, smutku. Bała się mnie, nie chciała mnie znać, czuła do mnie odrazę, a ja czułem teraz to do siebie.
- Nie mogę cię zostawić Vivian, chcę być przy Tobie, proszę uspokój się, pozwól mi to wszystko wytłumaczyć.
- Nie, nie, nie. - mówiła chaotycznie, rozpoczynając od nowa walkę ze mną w moich ramionach.
- Cii, Vivi proszę Cię. Daj mi to wszystko wyjaśnić. Daj mi szanse. - błagałem, poprawiłem jej włosy, które naszły na jej policzki, jednak ona strąciła moją dłoń.
- Czekam! Słucham twoich kłamstw które teraz będziesz mi mówić, demonie. - warknęła ze złością jakiej u niej jeszcze nie widziałem. Jej policzki były czerwone od złości, a śliczny uśmiech został zastąpiony grymasem. Nie pozostało mi nic innego, niż wyjawić jej sekret mojej rodzinny. Tylko to mogło sprawić, że Vivian ze mną zostanie.
- Jestem wampirem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top