22
TERAŹNIEJSZOŚĆ
Obudził mnie lekki powiew wiatru który wleciał poprzez uchylone drzwi balkonowe. Nie czułem dookoła siebie obecności Vivian. Zerwałem się na równe nogi i zacząłem lustrować cały pokój w poszukiwaniu brązowowłosej piękności. Nie zostawiła żadnego śladu swojej wczorajszej obecności. A może to był piękny sen?
Narzuciłem na siebie czystą koszulę, następnie garnitur. Powoli ruszyłem w stronę pracowni Klausa, słyszałem jak rozmawia z Freyą i Hayley. Ich tony głosu nie wskazywały na to, że rozmawiają o czymś przyjemny.
- Vivian była cholera martwa! Ludzie od tak nie powstają z martwych i nie wracają w odwiedziny jako psycho-eks dziewczyna. - warknął Klaus.
- Co planujesz? - zapytała Hayley.
- Nie możemy pozwolić żeby Elijaha się znowu do niej przywiązał. - za późno braciszku - Musi zniknąć szybciej niż się pojawiła.
- Czy ty widziałeś z jaką determinacją on ją szukał? - krzyknęła Freya, od razu ściszając swój ton głosu. - On Ci nie wybaczy jeśli jej się coś stanie z twojej winy. Powinniśmy pomóc tej dziewczynie, pomóc Elijahy. A jeśli coś ukrywasz Klaus, to radzę ci to powiedzieć mu teraz. Potem będzie za późno.
- Daj spokój. Nic nie ukrywam. Znałem tą dziewczynę, nigdy nie widziałem jej takiej, ona była niczym anioł. A teraz do diabeł w ciele pięknej kobiety. ElijahAa albo to zrozumie, albo musimy zastosować wszelkie środki bezpieczeństwa. Przepowiednia nadal jest aktualna.
-Popadasz w paranoje. - po tych słowach Freya wyszła z pokoju od razu wpadając we mnie. Oczy Klausa i Hayley skupiły się na mnie.
- Nie skrzywdzicie jej. - warknąłem znikając.
Muszę ją znaleźć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top