13
PRZESZŁOŚĆ
Po wieczorze który z Vivian spędziliśmy potem poza terenem zamku, nie widzieliśmy się przez parę dni. Musiała pracować przy ich gospodarstwie, aby mieli za co żyć. Ja jednak miałem tak silną potrzebę zobaczenia jej , że w końcu dziś nie wytrzymałem. Ruszyłem w stronę ich niewielkiej chatki, na obrzeżach wioski. W domu nikogo nie było, więc chcąc nie chcąc ruszyłem w stronę pola. Z daleka widziałem już drobną postać mojej ukochanej, która pomagała z całych sił swoim bracią, zaorać pole. Gdy mnie dostrzegła na jej usta wdał się grymas, najwyraźniej niezadowolenia co spowodowało, że miałem ochotę zawrócić.
- Elijaha co ty tu robisz?- spytała odkładając narzędzie i rękawkiem sukienki ocierając pot z czoła. Mimo że była wycieńczona i ubrudzona ziemią, nadal była piękna.
- Chciałem Cię zobaczyć.- szepnąłem.
- To chyba nie jest odpowiedni moment na schadzki. - usłyszałem obok siebie dosyć gruby głos mężczyzny, którego jeszcze nie miałem okazji poznać.
- Elijaha to jest mój ojciec. Ojcze to jest Elijaha. Wspominałam Ci o nim. - powiedziała patrząc na niego z uśmiechem, a ja czułem jak lustruje mnie wzrokiem.
- Skoro już tu przyszedłeś do mojej ukochanej córki, to pozwolę wam gdzieś wyjść. Ale to mój warunek. - po tych słowach podał mi narzędzie którym pracowała Vivian. Uśmiechnął się pod nosem, mimo ze miał poważny wyraz twarzy, jego oczy były wesołe. Już wiedziałem po kim Vivi odziedziczyła ich kolor.
- No to do roboty, chłopcze. - Po tych słowach zostawił nas samych, a Vivian spojrzała na mnie współczująco.
- W co ty się wpakowałeś. - zaśmiała się gdy zacząłem prace.
- Dla Ciebie wszystko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top