11

* PERPSEKTYWA VIVIAN *

Po wyjściu Elijahy, wcale się nie odprężyłam. Wręcz przeciwnie, przybrałam maskę szczęśliwej wieśniaczki aby ukryć strach który paraliżował mnie od środka. W mojej głowie widziałam tylko jego twarz, jego okropne naczynka pod oczami, gdy wpijał się ostrymi zębami w moją szyje.

- Która Ci się podoba? - spytała mnie Rebekaha, a ja zaczęłam rozglądać się po sukniach które rozłożyła na łóżku. Leżały tam różnokolorowe suknie o których nawet nie śniłam. Były zrobione z najdroższych materiałów, co sprawiło, że bałam się ich dotknąć, aby nie ubrudzić lub ich nie uszkodzić.

Spodobała mi się pięknie zdobiona czerwona suknia, była dopasowana w talii, jedynym problemem był wyeksponowany dekolt.

- Masz może coś bardziej zakryte? - spytałam cicho.

- Nie żartuj sobie ! Będziesz wyglądać rewelacyjnie, mój brat padnie z zachwytu.

Uśmiechnęłam się lekko, Rebekah zachęciła mnie do przymierzenia jej, gdy już się ubrałam, sama byłam pod wrażeniem tego jak dobrze się prezentuje w tej sukni.

- Wyglądasz lepiej niż ja w tej sukni, już jest twoja. - powiedziała radośnie blondynka, poprawiając kosmyki moich włosów.

- Dziękuje bardzo. - odparłam i pożegnałam się z nią, wyszłam szybko z zamku aby uniknąć spotkania z Elijahą. Szybko dotarłam do domu. Moi bracia w żadnym stopniu nie byli zadowoleni z tego , że przyjęłam zaproszenie od niego, a odrzuciłam Luciena. Przestali lubić Elijaha z dniem, w którym zniknęłam na całą noc, a oni szaleli ze zmartwienia.

- Vivian, porozmawiajmy. - powiedział Edward siadając na moim posłaniu, gdy miałam położyć się spać. Popatrzyłam na niego wyczekująco, jakie kazanie na temat bezpieczeństwa pragnie mi przedstawić przed jutrzejszym balem.

- Nie lubię go Vivian. Nie chcę żebyś szła na ten bal, ale wiem, że nie mogę powstrzymać. Tylko błagam Cię, uważaj na siebie. Uważaj na niego. A co najważniejsze Vivian, nie zatrać granicy między dobrem, a złem. Ani nie pomyl jego intencji, bo mężczyźni nie rozróżniają miłości a pożądania. - po tych słowach złożył pocałunek na mym czole i zostawił mnie samą z moimi wątpliwościami... z koszmarami które dopiero miały nadejść.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top