Rozdział 1. Spotkanie, które zmieniło wszystko.

Gellert Grindelwald zrobi wszystko, żeby osiągnąć swoje cele. Wszystko.

Szedł właśnie ścieżką w Dolinie Godryka u boku swojej ciotki, Bathildy Bagshot. Od kiedy przyjechał (a przyjechał kilkanaście godzin temu), ciocia opowiadała mu o jakimś chłopaku, niewiele starszym od niego. Powiedziała, że się dogadają. Twierdzi, że Albus i jej siostrzeniec mają ze sobą wiele wspólnego.

-Zobaczysz, od razu znajdziecie wspólny język - powiedziała.

Grindelwald wiedział, że ma dar do manipulacji. Wiedział, że przekona wszystkich do czegokolwiek będzie chciał.

-Wierzę w to - uśmiechnął się sztucznie. Nie idzie tam, żeby znaleźć przyjaciela. Nie potrzebuje przyjaciół.

Idzie tam, żeby nie zrobić przykrości swojej cioci. Poza tym, jeżeli Albus jest tak inteligentny, jak opowiadała Bathilda, to może mu się przydać.

Gellert nie zawaha się kogoś skrzywdzić, by osiągnąć swoje cele.

Może go w sobie rozkocham, pomyślał, złamię mu serce.

Podeszli do drzwi.

Zrobię wszystko, powtórzył w myślach złotowłosy.

Pani Bagshot zapukała.

Wszystko.

Drzwi otworzył niższy od Gellerta chłopak z kasztanowymi prostymi włosami sięgającymi do ramion. Wyraz twarzy miał raczej zdenerwowany.

Niezbyt ładny, pomyślał Gellert.

Rozkocham go w sobie.

-Oh, cześć, Aberforth. Jest może Albus? - odezwała się Bathilda, zabijając siostrzeńca z tropu.

Aberforth rzucił na chłopaka ostatnie podejrzliwe spojrzenie i zniknął w głębi domu, wołając starszego brata.

Udam zakochanego, jeśli będzie trzeba.

Po dłuższej chwili do drzwi podbiegł wysoki chłopak z kasztanowymi włosami.

Może nie będę musiał udawać.

Gellert zobaczył iskierki w oczach Albusa, kiedy ten na niego spojrzał.

Przez chwilę, która wydawała się wiecznością, patrzyli sobie w oczy.

-Chciałam ci kogoś przedstawić. To mój siostrzeniec, zatrzyma się u mnie na wakacje. Czuję, że się dogadacie.

Czas się zatrzymał.

Dwoje nastolatków patrzyło na siebie z nieopisaną satysfakcją, zainteresowaniem i czymś jeszcze. Znaczenie tego ostatniego uczucia wypełniającego właśnie ich ciała mieli niedługo poznać.

-Gellert Grindelwald - powiedział nareszcie złotowłosy, wyciągając do chłopaka dłoń, którą ten od razu uścisnął.

-Albus Dumbledore - odpowiedział chłopak.

-Albusie - odezwała się Bathilda odciągając uwagę chłopców od siebie nawzajem - może byłbyś tak miły oprowadzić Gellerta po miasteczku? Później mogę wam dać trochę ciasta. O, właśnie! Zacznę je piec!

-Chętnie - Dumbledore uśmiechnął się szeroko.

***

Uznałam, że niektóre rozdziały będą krótsze. Ten rozdział jest prawie dokładną kopią mojego one-shota, którego wstawiłam w święta XD

Szczerze, nawet nie wiem czy ktokolwiek to czyta, ale jeśli tak to miło.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top