Rozdział 14

Do końca bankietu staraliśmy się udawać, że nic się nie stało i przyjmowaliśmy gratulację od wszystkich znajdujących się tam ludzi, których było naprawdę dużo. Czułem niepokój i złość, ponieważ nie wiedziałem co się stało, choć wydaje mi się, że Tae i Seoyeon wiedzą co się stało z Jungookiem. Nie podejrzewałbym ich o to gdybym nie usłyszał jak Teahyung mówi dziewczynie, że to nie jest jej wina i pomoże jej rozwiązać ten problem. Byłem z tego powodu wściekły, smutny i zawiedziony, że dziewczyna aż tak mi nie zaufała.

Do domu wróciłem bez dziewczyny a z Jinem, ponieważ pojechała z Namjoonem i Taehyungiem. Sam nie wiem dokładnie gdzie, ale mogłem się domyślić, że chodziło o Kooka. Czułem się źle, że zostałem wykluczony. W końcu to mój najlepszy kumpel.

-Jimin, stary zwolnij trochę- powiedział Jin gdy będąc w domu wypijałem już trzecią szklankę whiskey, a on kończył dopiero pierwszą.

-Nie rozumiem jak mogła zaufać Tae i Namowi, a mi nie- powiedziałem z bólem.

-Bo są wstanie jej pomóc. Słyszałem w domu jak rozmawiali. Chodziło o Lisę, że muszą jakoś zaradzić temu co chce zrobić. Nie wiem o co dokładnie chodziło.

-Więc to Lisa?- zapytałem zamyślony.

-Nie wiesz tego ode mnie, ale to Lisa była odpowiedzialna za wasze zerwanie. Wtedy na tej imprezie wszystko przygotowała. Chciała, żebyście nie byli razem. Chciała Cię mieć dla siebie.

-I myślisz, że to ona stoi za aresztowaniem Kookiego?- zapytałem poważnie.

-Nie zdziwiłoby mnie to. Jest jeden sposób, abyś się dowiedział.

-Tylko mi nie mów, że muszę się z nią spotkać?- jęknąłem żałośnie.

-Inny pomysł nie przychodzi mi do głowy- pokręcił głową Jin- chyba, że chcesz próbować się dowiedzieć od tamtej trójki.

-Dobra napiszę do niej i może się czegoś dowiem.

Jimin: Hej Lisa

Jimin: Możemy się spotkać?

Lisa: Myślę, że twojej narzeczonej może się to nie spodobać

Jimin: Nie musi o tym wiedzieć

Lisa: Intrygujesz mnie

Lisa: Kiedy i gdzie chcesz się spotkać?

Jimin: Może pójdziemy razem na obiad?

Lisa: Z przyjemnością

Lisa: Do zobaczenia przystojniaku

- Udało się- westchnęłem głośno.

-To teraz się módl, aby Seoyeon nie dowiedziała się o tym spotkaniu, bo wpadnie w szał- powiedział trochę przerażony Jin- raz już to widziałem i nie chcę widzieć tego ponownie.

-Może uda się ukryć to przed nią.

Miałem cichą nadzieję, że dziewczyna się nie dowie, choć jak powszechnie wiadomo: nadzieja matką głupich. Z Jinem jeszcze trochę wypiliśmy i pogadaliśmy. Na szczęście Sujin bardzo mocno śpi, więc nie obudziły jej nasze wybuchy śmiechu. Musiałem przygotować się na jutrzejszy dzień. Nie wiedziałem tylko jak ciężki dzień mnie czeka i z jakimi problemami przyjdzie mi się zmierzyć.

*SEOYEON*

Całą noc spędziliśmy w mieszkaniu Tae próbując wymyślić jakiś plan wyciągnięcia Jungkooka z aresztu. Niestety bezskutecznie. Ciężko nam szło, ponieważ nawet nie wiedzieliśmy za co go zatrzymali, jednak wczoraj nie mogliśmy się udać na komisariat, aby odwiedzić naszego przyjaciela.

Dziś Namjoon dostał informację, że możemy dzisiaj się z nim zobaczyć, więc czym prędzej wsiedliśmy do auta. Na miejscu niestety musieliśmy bardzo długo czekać, aż porozmawiamy z kimś kto będzie mógł nas zaprosić do Jungkooka. W tym czasie dostałam znowu wiadomość o Lisy. Tym razem postanowiłam to zignorować. Najpierw chciałam się spotakać z przyjacielem.

-Pan Jeon powiedział, że spotka się tylko z Panią Min- powiedział policjant.

Zdziwiłam się z takiego obrotu spraw. Czy chłopak wiedział, że to moja wina, że go aresztowali? Niespokojnym krokiem ruszyła za fukcjonariuszem. Czułam jak bardzo moje ciało zaczyna drżeć ze zdenerwowania i zaczyna mi być duszno. Mężczyzna wskazał mi drzwi za którymi siedział chłopak. Złapałam za klamkę i wzięłam głęboki wdech. Musiałam się trochę uspokoić za nim wejdę do pomieszczenia. Po kilku minutach udało się i weszłam do pokoju.

-Jest i ona. Już drugi raz siedzę tu przez Ciebie- zaśmiał się chłopak.

-Co!?

-Oj Seoyeon. Wiesz, że lubię czasem coś zhakować. Dowiedziałem się dlaczego trafiłem za pierwszym razem. Domyślam się, że dziś znowu chodzi o to samo- powiedział poważnie chłopak.

-Przepraszam- powiedziałam cicho i usiadłam przed chłopakiem ze spuszczoną głową, ponieważ bardzo źle się czułam z faktem, że jest tu przeze mnie i jest tego świadomy.

-Ej, nie smuć się- powiedział Kook podnosząc moją głowę- najważniejsze, że z Jiminem i Sujin jesteście bezpieczni. Naprawdę...- przerwał gdy mój telefon nie mógł się uciszyć.

Wyjęłam w końcu telefon z torebki. Znowu Lisa. Jęknęłam głośno, a chłopak przysunął się bliżej mnie by widzieć mój telefon. Podniósł pytająco brwi a ja wzruszyłam ramionami. Postanowiłam w końcu otworzyć wiadomości od dziewczyny.

Lisa: Mam nadzieję, że jesteś z siebie dumna

Lisa: Przez Ciebie Jungkook trafił do więzienia

Lisa: Oj prędko nie wyjdzie

Lisa: Myślałam, że jesteś mądrzejsza

Lisa: Naiwna też jesteś

Lisa: Nie zgadniesz z kim się spotykam

Lisa: *zdjęcie*

Lisa: Twój narzeczony spotyka się w tajemicy ze mną

Lisa: Chyba cię już nie chce

Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, gdy zobaczyłam zdjęcie Jimina i Lisy jak jedzą obiad w restauracji Bardzo bolało. Wtedy uświadomiłam sobie, że nadal kocham chłopaka. Poczułam się zdradzona i wściekła mam ochotę udusić chłopaka gołymi rękoma, a o Lisie to już nie wspomnę.

-Kurwa!- warknął chłopak- Jak on mógł! Bratać się z wrogiem!

-Ja... Ja..- próbowałam coś powiedzieć, ale nie dałam rady, a chłopak szybko mnie przytulił- myślałam... że on mnie jeszcze kocha... dlaczego więc to zrobił... wie, że jest naszym wrogiem...

Chłopak próbował mnie uspokoić. Długo do mnie mówił, że jestem piękną i silną kobietą, że to spotkanie to jakieś nieporozumienie. Trochę mu się udało, ponieważ przestałam płakać. Pożegnałam się z chłopakiem i wróciłam do Tae i Namjoona, którzy czekali na mnie przy wyjściu z komisariatu. Widząc moją minę nawet słowem się nie odezwali. Byłam im za to wdzięczna. Ruszyliśmy dw kierunku parkingu. Traf chciał, że na komisariat przyjechali Jin, Hobi i Jimin. Gdy ujrzałam tego ostatniego, aż zagotowało się we mnie. Zacisnęłam mocno pięści i ruszyłam pewnym krokiem w stronę chłopaka. Na twarzach jego towarzyszy wystąpił strach. Wiedzieli co się szykuje.

-Ty mała- popchęłam go- Wredna, podła świnio- drugi raz to samo- Dobrze się bawiłeś- i znowu- ja wiedziałam już wczoraj, że coś kręcisz- kolejny raz- po prostu brak mi słów.

Rzucałam cały czas obelgami i przekleństwami w stronę chłopaka co chwilę go popychając czy bijąc pięściami w klatkę. Chłopak nic nie robił, nawet się nie bronił. Gdy moja ręka kierowała się ku jego twarzy silne ramiona złapały mnie od tyłu i przytrzymały.

-Seoyeon uspokój się- krzyknął mi Tae do ucha- co ci się stało?

-Co mi się stało?- prychnęłam- On się stał- wskazałam na Jimina- spotkał się z nią!

-Z kim?- zapytał spokojnie z Namjoon.

-Ja to z kim? Tylko jedna osoba potrafi rozpieprzyć mi życie- warknęłam- ale mój narzeczony od siedmiu boleści chyba też chce to zrobić!

Jimin stał ze spuszczoną głową, a po jego policzkach płynęły mu łzy. Nie rozumiałam go. Spotkał się z Lisą i jeszcze udaje, że mu wstyd z tego powodu i żałuje.

-Seoyeon to nie tak- westchnął Jin- wpadliśmy na pomysł, żeby Jimin wybadał u źródła problem. Dlatego doszło do ich spotkania.

-Nie powinien się z nią spotykać i dobrze o tym wie.

-Seoyeon- zaczął Hobi.

-Nie Hoesok. Nie broń go- głośno weschnęła, tego było już za dużo.

-Przepraszam- wyszeptał chłopak przez łzy.

-Ty wiesz gdzie ja mam teraz twoje przeprosiny? Obiecałeś mi coś wczoraj- powiedziałam głośno- chłopaki zaopiekujcie się nimi. Ja dziś chcę już zostać sama.

Wyrwałam się z uścisku Tae i ruszyłam w znanym tylko sobie kierunku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top