Rozdział 13

-Jimin możemy tam nie jechać- jęknęłam niezadowolona gdy przyjechała fryzjerka z makijażystką- naprawdę najchętniej zostałbym w domu, proszę- powiedziałam, gdy go przytulałam i patrzyłam z dołu na niego wydymając przy okazji w nadziei, że się zgodzi na mój plan.

-Seoyeon nie utrudniaj- pokręcił głową chłopak- ja też nie chcę jechać, ale niestety musimy. Zbyt wiele ważnych spraw musimy tam załatwić. Pociesz się myślą, że będziesz gwiazda wieczoru. Na pewno będziesz pięknie wyglądać- założył za moje ucho kosmyk włosów czym przyczynił się do pojawienia się na moich policzkach rumieńców.

Szybko wyplątałam się z objęć chłopaka i uciekłam do swojego pokoju gdzie czekały już na mnie kobiety, które miały przyszykować mnie na bóstwo. Mogłam zrobić to sama, ale nasze matki zgodnie stwierdziły, że musi być zrobione to profesjonalnie, ale może pomoże mi się to trochę odstresować. Od rana z Jiminem chodziliśmy podenerwowani, a ja dodatkowo miałam bardzo złe przeczucia co do dzisiejszego wieczoru. Wiązało się ono z obecnością Lisy na bankiecie, co na pewno wywoła zamieszanie i to nie małe. Mam nadzieję, że Tae nie zrobi nic głupiego znając sytuację, bo o Namjoona się nie martwię, on na pewno zachowa zimną krew.

Tak rozmyślałam o dzisiejszym bankiecie, że nawet nie zorientowałam się, kiedy byłam już gotowa do wyjścia. Spojrzałam w lustro. Piękna, młoda i przerażona kobieta to widziałam w lustrze. Próbowałam się uśmiechnąć, ale strach dalej pozostał w moich oczach. Podziękowałam kobietom, które wychodziły z mojego pokoju i zaczęłam szukać odpowiedniej biżuterii na dzisiejszy wieczór. Nawet nie zauważyłam, kiedy ubrany już w smoking Jimin wszedł do pomieszczenia. Stanął za mną, gdy nakładałam kolczyki i położył swoje dłonie na moich ramionach. Nachylił się do mojego ucha cały czas obserwując mnie w lustrze.

-Spójrz jak pięknie wyglądasz- wyszeptał mi prosto do ucha- brakuje tu tylko uśmiechu- zrobiłam to o czym mówił- o wiele lepiej. Chyba musimy się już zbierać.

Chwyciłam moją torebeczkę sprawdzając czy wszystko mam i złapałam za wyciągniętą dłoń chłopaka. Wspólnie ruszyliśmy po schodach na dół, gdzie czekała nasza córka z nianią. Niestety wszyscy nasi bliżsi znajomi też mieli być na bankiecie, więc nie mogliśmy ich poprosić o pomoc w opiece nad Sujin. Dziewczynka skakała z radości gdy nas zobaczyła. Jimin ukucnął przed dziewczynką i wystawił mały palec, za który dziewczynka szybko złapała.

-Księżniczko musisz obiecać, że grzecznie pójdziesz dzisiaj spać. Mamusia i tatuś idą na przyjęcie.

-Dobrze, ale chce dostać buziaka na pożegnanie.

Ucałowaliśmy naszą córkę i pożegnaliśmy się z nią i jej nianią. Udaliśmy się do limuzyny, którą Jimin wynajął na dziś. Uważałam, że to zbędne. Mogliśmy przyjechać bardziej normalnym autem i tylko wynająć kierowcę, ale już nie chciałam kłócić się z chłopakiem. Całą drogę przejechaliśmy w ciszy, która nam nie przeszkadzała, a była wręcz uspokajająca. Na miejscu Jimin jako pierwszy wysiadł z limuzyny i od razu udał się na drugą stronę, aby pomóc mi wysiąść. Na wejście było dużo reporterów. Błysk fleszy mnie oślepiał, ale chłopak prowadził mnie dalej trzymając za rękę. Nie zatrzymywaliśmy się, ponieważ każdy reporter chciał zamienić z nami jakieś słowo. Nie mieliśmy na to czasu.

Na sali ujrzeliśmy już większość naszych znajomych. Na początku udaliśmy się do naszych rodziców, aby szybko się przywitać. Nie mieliśmy dziś ochoty rozmawiać z nimi dłużej niż to było konieczne. Jimin musiał pójść porozmawiać z kimś z zarządu więc nie chciałam mu przeszkadzać, dlatego skierowałam się do Tae. Przytuliłam chłopaka na przywitanie.

-Mówiłem, że ta kiecka będzie zajebiście na tobie leżeć. Się nie myliłem- zaśmiał się.

-No muszę ci przyznać rację, mój drogi przyjacielu. Czuję się jak milion dolarów- odpowiedziałam szczerze.

Trochę pożartowaliśmy nim dołączył do nas Namjoon i Jin, którzy również dziś się odstawili. Jin słysząc część naszej rozmowy również zaczął rzucać żartami. Cała nasza czwórka wybuchała co chwilę śmiechem. Wyłapałam gdzieś karcący wzrok mojego ojca, ale nie przejmowałam się. Czas na rozmowy z ważnymi osobami jeszcze nadejdzie.

-Seoyeon nie chcę nic mówić- powiedział Jin- tylko się nie denerwuj, proszę.

-Co się stało?- zapytałam zmartwiona.

-Może lepiej sama zobacz- wskazał coś za moimi plecami.

Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się Jimin i Lisa. Od razu się mnie zagotowało. Zacisnęłam mocno pięści i zaczęłam kręcić z niedowierzania głową. Poczułam rękę Jina, który mnie objął, a Tae próbował otworzyć moje dłonie. Chcieli mnie uspokoić, abym zaraz nie wywoła żadnej afery, a mało brakowało. Nie rozumiałam co Jimin ma wspólnego z tą dziewczyną, że spędza z nią czas , a nie ze mną. Oboje śmiali się z czegoś co powiedział chłopak. W moich oczach pojawiły się łzy.

-Seoyeon wszystko w porządku? - zapytał Tae, więc odwróciłam się w jego stronę z trudem powstrzymując łzy- Nie możesz się teraz rozpłakać.

-Wiem. To trochę boli. Niby stara się do mnie zbliżyć, ale nie ma problemu, żeby robić to z innymi- powiedziałam zła.

-Słońce ty moje- Tae złapał mnie za ramiona- Masz 10 sekund, aby się uspokoić. Jimin idzie w naszą stronę.

-Czy mogę prosić do tańca?- usłyszałam po chwili pytanie Jimina.

Choć w tym momencie nie miałam na to żadnej ochoty, nie mogłam mu odmówić. Złapałam za dłoń Jimina i ruszyłam z nim na parkiet. Kątem oka widziałam Lisę, która posyłała mi nienawistne spojrzenie.

*JIMIN*

Nie spodziewałem się, że Lisa pojawi się na dzisiejszym bankiecie. Dawno nie widziałem się z dziewczyną i ze względu na dobre relację jakie powinniśmy mieć przez interesy musiałam poświęcić jej chwilę. Zauważyłem, że nie spodobało się to zbytnio Seoyeon, dlatego też starałem się zakończyć tą rozmowę najszybciej jak to możliwe. Udałem się do dziewczyny, porywając ją na parkiet. Nie mówiłem jej, ale na dziś zaplanowałem zaręczyny, na które się zgodziliśmy, aby nasi rodzice dali nam na razie spokój ze ślubem. Może być ciężko, ponieważ dziewczyna chyba nie miała ochoty ze mną rozmawiać.

-Jesteś na mnie zła?- zapytałem gdy tańczyli do wolniejszej piosenki.

-Skąd ten pomysł?- prychnęła w odpowiedzi.

-Seoyeon proszę nie udawaj- westchnąłem- nie chciałem rozmawiać z Lisą, ale musiałem. Z resztą po dzisiejszym dniu nawet nie będzie miała ochoty i się w końcu odczepi.

-W to wątpię.

-Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zła za dzisiejszy wieczór- zacząłem temat- zaplanowałem coś, ale nie jestem do końca pewny. Musisz mi obiecać, że zachowasz się jak każdy inny w tej sytuacji, zgoda?

Dziewczyna pokiwała głową w odpowiedzi. W takim razie mogę zacząć. Odsunąłem się delikatnie od dziewczyny, która popatrzyła na mnie zaskoczona. Skierowałem się w stronę sceny i stanąłem na miejscu wokalisty. Przygotowałem coś wyjątkowego na ten wieczór, ponieważ zakładałem, że będą to nasze jedyne zaręczyny, więc muszą być przemyślane. Wokalista przekazał mi mikrofon. Wszyscy goście spojrzeli w moim kierunku.

-Kochanie mam nadzieję, że ci się spodoba- powiedziałem i po chwili zacząłem śpiewać piosenkę "I'm yours- Jason Mraz".

Widziałem, że wywołałem nie małe zamieszanie swoim występem. Skupiałem praktycznie całą uwagę na Seoyeon, która nie powstrzymywała łez wzruszenia. W tamtym momencie już nie myślałem czy udaje czy to naprawdę. Dałem z siebie wszystko i gdy zakończyłem usłyszałem ogromne oklaski. Zszedłem ze sceny z mikrofonem i kierowałem się w stronę zapłakanej dziewczyny.

-Seoyeon, pojawiłaś się ponownie całkiem niedawno w moim życiu. Poczułem jak coś w końcu wraca na odpowiednie miejsce. Poczułem, że moje życie znowu jest kompletne. Pomimo rozłąki ja dalej Cię kocham jak wariat- mówiłem powoli zbliżając się do dziewczyny- I chcę Ci to mówić do końca moich dni- uklęknąłem na jedno kolano i wyciągnąłem pudełeczko z pierścionkiem- czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?

Dziewczyna była w szoku. Nie dała rady wykrztusić z siebie, dlatego tylko energicznie pokiwała głową. Wziąłem jej dłoń w swoją i nałożyłem pierścionek zaręczynowy. Uśmiechnąłem się podnosząc się z kolan i pocałowałem Seoyeon pod wpływem chwili. Gdy zorientowałem się co zrobiłem, chciałem się odsunąć lecz dziewczyna pogłębiła tylko pocałunek. Wokół rozległy się krzyki i oklaski. Odsunąłem się od dziewczyny i oparłem swoje czoło o niej uśmiechając się jak głupi do sera.

-Nie chcę wam przerywać tej cudownej chwili- usłyszałem głos Taehyunga zo sobą, więc oboje spojrzeliśmy na niego- Jungkook nie dojechał na bankiet. Po drodze aresztowała go policja.

********************************
Hejka
Jeśli się podobało proszę zostaw komentarz/gwiazdkę będę wdzięczna.
To motywacja do pisania gdy widzę, że moja praca się wam podoba.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top