Rozdział 1

     Usłyszałam dźwięk przekręcania klucza w drzwiach.
     - Już jestem! – krzyknął na całe mieszkanie Luca.
    Siedziałam na łóżku ze stosem kartek, na których były różne pozakreślane notatki.
     - Jesteś tam? – usłyszałam w jego głosie nutę zaniepokojenia.
    Nagle z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi.
    Podniosłam wzrok w momencie gdy Luca wchodził do pokoju. Zawsze tak robił. Pukał by poinformować o swojej obecności i nie czekając na odpowiedź wchodził do pokoju. Znał mnie i wiedział, że zawsze jest mile widziany. Gdy naprawdę chciałam być sama zamykałam drzwi na klucz.
    - Wszystko okej? – wszedł wyraźnie zaniepokojony Luca.
    - Tak. – powiedziałam przeciągliwie i poklepałam wolne miejsce obok siebie.
     - To... - zaczął chłopak siadając. – Dobrze. – szeroko się uśmiechnął i przytulił mnie oba rękoma w pasie.
    Kochałam jego zapach. Ta orzeźwiająca nuta cytryny i ostra mięta, ale kiedy skupiło się na jego zapachu, dało się wyczuć odrobinę słodyczy. Ledwo wyczuwalną, ale jednak. Jest ostry, a za razem łagodny. I taki właśnie był Luca. Niewiele osób poznało tę jego troskliwą stronę. Tym wyjątkiem jestem ja.
     - Co porabiasz? – zapytał, wtulając się w moją szyję i włosy.
    - Ym... - zdezorientowana zaczęłam przerzucać wszystkie kartki. – Zastanawiałam się, co wziąć na wyjazd. – powiedziałam, pokazując mu notatki.
     - Hm... - powiedział i zamyślił się.
    Mój wniosek – zanudzam go.
     - Jeszcze nad tym nie myślałem. – powiedział. – Dzięki za przypomnienie, Nicki. – powiedział i szybko wstał.
    Czy ja mam zwidy? Czy właśnie, Lucas Nathaniel Martinez, powąchał moją bluzę? Co prawda, użyłam nowych perfum, ale to aż tak czuć? Niemożliwe!
     - Pachniesz... - zamyślił się. – inaczej niż zwykle. – dokończył i zaczął kierować się w stronę drzwi.
    Inaczej niż zwykle? Najwidoczniej Lucas jednak zwracał uwagę na mój zapach. A to niespodzianka.
     - Musze coś jeszcze załatwić. Spadam. – skończył, wychodząc.
     - Okej. To do później!
    Ciekawe. Lucas zawsze mówił mi dokąd i po co idzie. Dziwne. Może ma coś do ukrycia przede mną? Cały Luca – pełen niespodzianek!

-

    Po godzinie rozpisywania i wyjmowania ubrań z szafy, musiałam wszystko posprzątać. Nagle do pokoju wpadł Luca i z założonymi rękami stał w drzwiach.
     - To ty jeszcze nie gotowa? – powiedział i przekręcił głowę.
     - Hm? – zdziwiona spojrzałam na niego. – A mieliśmy gdzieś iść?
    Lucas złapał się za głowę. Czemu muszę być taka zapominalska?
     - Mieliśmy iść z Emmą i Matteo do kawiarni! – podkreślił ostatnie słowo. – Bo są ostatnie dni przed wyjazdem.
    Już pamiętam! Rzeczywiście rozmawialiśmy o tym ostatnio, ale nie wiedziałam, że to dzisiaj.
     - No tak. – gwałtownie podniosłam się z podłogi. – To wyjdź.
    Mówiąc to, wypchnęłam go z pokoju i zamknęłam za nim drzwi. Szybko wyjęłam z szafy biały top na ramiączka i szarą spódniczkę mini. Do tego białe trampki i naszyjnik, który dostałam od Lucasa na 19 urodziny.
    Wzięłam ubrania i poleciałam do łazienki. Idąc, minęłam zdziwionego i rozbawionego moim roztargnieniem Lucasa. On uśmiechnął się, chwilę przed tym, jak zamknęłam drzwi do łazienki.
Po wzięciu szybkiego prysznica ubrałam przygotowane wcześniej ciuchy i związałam moje ciemne blond włosy w luźnego koka z tyłu głowy.
    Gdy byłam już gotowa, wyszłam z łazienki i zaprezentowałam Lucasowi mój outfit.
     - I jak? – zapytałam przyjaciela.
     - Wow. – zaniemówił. – Y... Pięknie!
    Zarumieniłam się, a kiedy zdałam sobie z tego sprawę, odwróciłam się tyłem do chłopaka.
     - Wszystko dobrze? – spytał, wtulając się we mnie od tyłu, patrząc na moją twarz, przez ramię.
    Zasłoniłam twarz włosami.
     - Tak... - zająknęłam się.
     - Okej. – objął mnie rękami w pasie.
    Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Jednocześnie pragnęłam jego dotyku, ale jakaś część mnie sugerowała, że nie powinniśmy przekraczać granicy przyjaźni. To coś nie daje mi spokoju już od dobrych kilku miesięcy.
    - No, - zaczęłam. – możemy iść.
Powiedziałam z uśmiechem, na co Luca go odwzajemnił. Jego uśmiech był lekiem na wszystko. Jego obecność dodawała sił. Natomiast jego dotyk przyprawiał mnie o niesamowite doznania. Od dreszczy, po niedającą spokoju chęć pocałowania chłopaka.
    Ruszyłam w stronę wyjścia. Aż nagle gwałtownie się zatrzymałam. Torebka! Nie mogę się bez niej wyjść z domu. Mam w niej wziew, który ratuje mi życie. Witam w świecie astmatyków! W torebce mam też inhalator, portmonetkę, wodę, coś słodkiego, gumy do żucia i inne drobiazgi.
Wróciłam po torebkę do mojego pokoju. Ta leżała na łóżku. Sprawdziłam, czy wszystko jest na swoim miejscu i wyleciałam z pokoju.
    O mało nie wpadłam na Lucasa zakładającego buty.
     - Ej, spokojnie. – zaśmiał się. – Co się dzieje? Pali się?
    Teraz to ja prychnęłam śmiechem.
     - Nie pali, ale jak znam Emmę, to pogrzebie nas żywcem. – oboje się zaśmialiśmy. – Apropos...
    Nie dokończyłam, ponieważ Luca mi przerwał.
     - 13:00 – powiedział, uśmiechając się. – Nie dziękuj.
    Skubany, za bardzo mnie zna. Wie, co za chwilę powiem.
    Podał mi luźną jeansową kurtkę.
     - Nie zamierzałam. – wysyczałam przez zęby, wyrywając mu kurtkę.
    Gdy wychodziliśmy z mieszkania, oboje nie wytrzymaliśmy i zaczęliśmy śmiać się na całą klatkę schodową.
    Po wyjściu z klatki, pod blokiem, na parkingu, stał samochód Lucasa, który sam włączył się, czując obecność kluczyka, który chłopak miał w kieszeni.
    Wsiedliśmy do auta, a Luca ruszył z parkingu.
     - Wszystko wzięte? – zapytał ciemnoskóry chłopak, patrząc na moją torebkę.
     - Tak – odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
     - Na pewno? – dopytywał z niepokojem.
     - Na pewno. – zapewniłam go.
    Boi się o mnie. Widać to po nim. W zasadzie nie wiem dlaczego, ale położyłam dłoń na jego dłoni, która zmieniała biegi. Prawdopodobnie po to, żeby go uspokoić. To był odruch, nie planowany.
    Spojrzał na mnie. Prosto w oczy. Szybko zdjęłam dłoń, a dla niepoznaki, zaczęłam przeglądać Instagrama.
     - Ja...- zaczęłam po chwili niezręcznej ciszy. – Przepraszam...
    Luca był wyraźnie zaskoczony i zawstydzony, ale i... Zadowolony?
     - Ym... - zaczął, ale zamilkł na chwilę. – Nie masz za co...
    Luca wziął moją dłoń i położył pod swoją, w tym samym miejscu co wcześniej. Odwrócił głowę w moją stronę i delikatnie się uśmiechnął. Ja odwzajemniłam uśmiech, rumieniąc się.
Jego twarz była tak... Wielowymiarowa jak on sam, jej rysy odzwierciedlały obydwie jego strony. Wyraźnie zaznaczona szczęka, szeroki nos i krótko przycięte czarne włosy należały do muskularnego sportowca, który nie znał litości na boisku i, nie zważając na nic, szedł na przeciwnika. Pełne usta i delikatne brązowe, prawie czarne oczy, oddawały natomiast jego czułą naturę, dzięki której został moim przyjacielem i zdobył moje serce. Te dwie strony razem tworzyły fascynujący kontrast. To on powodował, że z trudem odrywałam od Lucasa, pełen miłości wzrok.
   Po kilku minutach siedzenia w ciszy, dojechaliśmy na miejsce. Ale była to przyjemna cisza.
   Emma i Matteo czekali już na nas.
   Wysiadając z auta Emma kiwała głową, dając nam znak, że nie jest zadowolona z naszego spóźnienia.

_____________________________________________________

Witam, witam
Nareszcie mogę wam coś napisać.

Witam wszystkich czytelników!

Jest to książka dla tych którzy szukają siebie...

Pozdrawiam
Autorka ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top