rozdział ½
Siedziałam na środku swojego pokoju ze skrzyżowanymi nogami i porządkowałam swoje życie.
Ha, żartuję. To tylko kartkeczki od mojego Anonimowego Przyjaciela.
Ale w sumie jego wiadomości to życie, więc jak bym tego nie nazwała, to określenie o segregowaniu swojego życia jest słuszne.
Przez cały rok naszej korespondecji nazbierało się ich naprawdę sporo, a ja i on (kimkolwiek ten on jest) cholernie się do siebie zbliżyliśmy.
Tak się zżyliśmy, że w ostatnim roku nauki mam zamiar dowiedzieć się kto podrzuca do mojej szafki liściki i kim jest mój Anonimowy Przyjaciel.
Więc w niedzielni wieczór, kiedy już po kąpieli i wszystkich zabiegach upiększających siedziałam w swojej sypialni, przygotowując się psychicznie na jutrzejszy powrót do szkoły, przeglądałam liściki i upychałam je w moim magicznym pudełku, które było jego magicznym pudełkiem, bo miałam tam wszystkie wiadomości od Nieznajomego.
Muzyka Jessy'iego McCartney'a płynęła z mojego małego radia, a ja myślałam nad tym jak będzie wyglądał jutrzejszy dzień.
Bo to właśnie jutro zaczynam szkołe. Ostatni rok, ostatnia klasa, a o tym co nastąpi po liceum wolałam na razie nie myśleć.
Cholera, kiedy to tak szybko minęło i kiedy ja się tak zestarzałam?
Przysięgam, że już strzelało mi w kościach, ale to pewnie za sprawą tego, że przez całe wakacje nie ruszałam nigdzie swojego tyłka.
Gratulowałam sobie za każdym razem, kiedy wyszłam na dwór, albo kiedy Troy gdzieś mnie wyciągnął.
Troye Sivan. Ah tak.
Poznałam go na początku drugiej klasy i jakoś tak wyszło, że zostaliśmy kumplami.
Troy był jedyną osobą, która dotrzymywała mi towarzystwa na przerwach i robił to częściej niż jego siostra- Sally, która znalazła miłość swojego życia (jak twierdziła) i spędzała z nim- Bennetem Dry- całe przerwy, dnie, noce czy co tam.
Prawda była taka, że jej zazdrościłam.
Zazdrościłam jej tego, że mogła pocałować swojego chłopaka w dowolnej sekundzie, przytulić go czy po prostu z nim porozmawiać.
Ja tego nie mogłam zrobić.
A dlaczego?
Bo mój chłopak...
O Jezu nadal się jarałam, jak wypowiadałam te słowa lub o nich myśałam, bo to brzmiało tak niezmiesko
... Bo mój chłopak był w Europie cały rok plus dwa miesiące, bo musieli "wypocząć" po treningach, jak mi wiadomo.
(Tak, słuszna uwaga- nadal lubię matmę.)
I już naprawdę nie miałabym nic przeciwko temu, że spędzili dwa miesiące na dzikiej plaży pod namiotami we Włoszech.
Ale dlaczego do cholery musiała być z nimi cała pieprzona drużyna cheelederska, czyli ładne, zgrabne i atletyczne laski, a do tego wszystkiego jeszcze ich kapitanka- Lexie Dunne- diwa szkoły, która ma opnię dziwki i która kiedyś odbiła mi chłopaka, a teraz jest z moim najlepszych przyjacielem.
Zresztą w sumie sama nie wiem, czy są jeszcze razem, bo nie miałam z nim kontaktu przez całe wakacje.
Dlaczego? Bo moja matka skonfiskowała mi telefon i laptopa, gdyż "są wakacje, te sprzęty nie będą ci potrzebne, nie masz w końcu szkoły, ani przyjaciół, a jak ich masz to z nimi wyjdź, a nie pisz wiadomości."
Tak, mamo. Świetna logika.
Więc zamiast pisać sms'y robiłam notatki i uczyłam się do egzaminów, które mieliśmy pisać pod koniec trzeciej klasy.
Oh wiem. Świetne wakacje...
- Perrie, pozwól tu na chwilę- usłyszałam wysoki głos, dobiegający z sypialni mojej matki.
Westchnęłam, przewracając oczami i zastanawiając się czego ta kobieta może chcieć, ale wstałam posłusznie i pomknęłam do jej pokoju w moich kapciach- słonikach.
Prosze nie oceniajcie mnie, przez to, że mam ...naście lat, jestem prawie dorosła, a i tak chodze w moich słodkich kapcioszkach.
- Co się sta...?
Pytanie utknęło mi w gardle, kiedy weszłam do sypialni matki, a na jej łóżku zobaczyłam kilka spódnic, marynarek, bluzek ze stójką i pare czerwonych szpilek ustawionych na szarym dywanie.
- Musisz mi doradzić w czym mam jutro pójść do szkoły.
Przepraszam, w tym domu to ja jestem córką czy ty?
Kobieta chwyciła dwie spódnice, a ja wskazałam na ołówkową koloru grafitowego.
- Jest jutro jakaś okazja, o której nie wiem?- zapytałam poważnie zaniepokojona jej zachowaniem.
Mama przyłożyła spódnice do ciała, a po chwili chwyciła wieszak z białą bluzką, która była zapinana na trzy guziczki.
- No nie wiem, rozpoczęcie roku szkolnego? Też może chociaż raz powinnaś się postarać ładnie wyglądać.
Stała przed lustrem, oglądając się z każdej strony.
- No i jutro drużyna koszykarska wraca do szkoły. To dla nas zaszczyt, bo wygrali puchar...
Paplała jak najęta, ale jej przerwałam.
- Wiedziałabym o tym wszystkim, gdybyś mi nie zabrała laptopa i telefonu.
- Oh tak, możesz sobie je już zabrać- moja usta lekko się rozchyliły, bo ona nigdy nie była dla mnie taka dobra- idź już spać, żebyś wyglądała jutro w miarę jak człowiek. Nie chcę się za ciebie wstydzić.
Dzięki, mamo. To są słowa, które chce usłyszeć każda córka.
Zabrałam swój laptop i telefon i już miałam opuścić jej pokój, ale odwróciłam się na pięcie i na jednym tchu powiedziałam:
- Ta bluzka cię pogrubia, a Noah woli czarny kolor od białego u dziewczyn.
Wydawało mi się, że jej policzki zapłonęły czerwienią, ale miałam jej serdecznie dość i postanowiłam o tym nie myśleć.
Włączyłam szybko swoją komórkę, która zamieniła się w wibrator, bo wiadomości zaczęły przychodzić wszystkie na raz.
Miałam ich naprawdę całkiem sporo, ale ostatnia z nich, jaką dostałam pare minut temu, była od Noah.
Noah Greenson: Perrie Flower, jeśli nie dasz znaku życia w przeciągu 15-stu minut, to znaczy, że porwali cię kosmici. Więc jak żyjesz to odpisz mi, bo nie wiem, czy mam wyciągać swój miecz świetlny i ruszać z misją ratunkową.
~~~
okej okej, wiem, że nuda i flaki z olejem, ale musiałam dodać ten rozdział, bo to taki początek, co u Perrie i tak dalej, eh.
Poza tym nadal utrzymuje, żeby to było najnormalniejsze ff xD albo przynajmniej się staram, idk
tytuł ma oczywiscie ma związek z anonimowym przyjacielem, więc brawo dla osób, które się domyśliły (faktycznie było trudno XD)
ah! zapomniałabym- dziękuję za wszystkie miłe słowa pod ostatnią notatką "homework". przeczytałam wszystkie komentarze i to nie raz i cóż więcej mogę powiedzieć... Wylałam ocean łez :')
Jesteście cudowni i dziękuję, że jesteście
Lots of love~ lexi xo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top