rozdział 25
Zajadałam muffinkę z jagodami, jako moje pożywne, pełnowartościowe śniadanie, opierając się plecami o szafkę szkolną.
Korytarze świeciły pustkami, ponieważ moja matka musiała wcześniej dotrzeć do szkoły, dlatego do zajęć miałam jakieś czterdzieści minut i zamiast poświęcić ten czas na naukę lub powtarzanie bieżącego materiału, wpatrywałam się w wiadomość od Anonimowego Przyjaciela.
"Czy świat nie byłby piękniejszy, gdyby w naszym życiu istniały takie przyciski jak usuń, napraw, cofnij i powtórz?" ~xo
Westchnęłam, opierając głowę o szafki i zamykając oczy.
Wsłuchałam się w tyknie zegara na ścianie, zdając sobie sprawę, jak mój kontakt z Anonimowym Przyjacielem osłab, odkąd spotykałam się z Danielem, czyli od jakichś... kilku tygodni.
Nie chciałam żeby to wyglądało w ten sposób, że porzuciłam przyjaciela, bo znalazłam sobie chłopaka, ale naprawdę nie miałam tyle wolnego czasu bo poświęcać go Anonimowemu i odpisywać mu na wiadomości co przerwę, ani tym bardziej skupić się na odkryciu kim on do cholery jasnej był.
Nie wspomniałam Danielowi o moich tajnych wiadomościach. Nie wiem dlaczego robiłam z tego tak wielki sekret, ale odkąd Dave okazał się być zwykłym dupkiem, nie chciałam wciągać w tę sprawę kolejnych osób.
Wyrwałam białą kartkę z zeszytu do historii i zaczęłam pisać odpowiedź na jego pytanie, kiedy ktoś mi przerwał.
- Zawsze byłaś rannym ptaszkiem i kujonką, ale żeby przychodzić do szkoły przed zajęciami, to naprawdę trzeba mieć coś z głową.
Shawn pojawił się na końcu korytarza, idąc w moją stronę z bezczelnym uśmieszkiem na twarzy.
Boże, czy musisz sprawiać, żeby ten dzień zaczynał się w tak okropny sposób?
- Czego chcesz? - Powiedziałam przez zęby zaciśnięte zęby, nawet na niego nie spoglądając.
Nie powinnam rujnować sobie tego dnia patrząc na tę parszywą gębę.
Perrie, przecież on jest przystojny.
Ale to nie zmienia faktu, że jest podstępną żmiją, jak jego dziewczyna!
- Grzeczniej - powiedział, unosząc ręce. - Przyszedłem tylko zmienić książki.
Spojrzałam na niego, mrużąc oczy.
- Doprawdy? - Zaczęłam. - Z tego co się orientuję, twoja szafka jest w innej części szkoły.
Shawn zatrzymał się kilka kroków ode mnie i uśmiechnął się cwaniacko, patrząc na mnie, jakby szczycił się nową nagrodą.
- To chyba masz słabe informacje, ponieważ zamieniłem się z Noah. Teraz on ma moją szafkę, a ja jego. O, spójrz, prawie obok twojej.
Wskazał palcem na metalowy przedmiot o numerku 513.
To chyba są jakieś kpiny.
- Będę mógł podziwiać twoje piękno każdego, cholernego dnia - mówił wszystko z takim spokojem i opanowaniem, jakby chciał wypalić swoje słowa na mojej skórze.
Powstrzymałam się od zgrzytania zębami.
- Dlaczego Noah miałby niby zamienić się szafką z takim pasożytem ja ty? - Zapytałam, patrząc mu w oczy.
Chłopak wzruszył ramionami, otwierając swoją szafkę i upewniając mnie w tym, że jego słowa były prawdą.
Oh Boże, nie masz dla mnie litości ostatnio...
Do tego czasu rzadko widywałam się ze Shawnem, ponieważ nasze szafki dzieliła odległość połowy szkoły, ale teraz...
Dlaczego Noah to zrobił? Naprawdę? Musiał wybrać akurat Shawna do wymiany?
- Pewnie dlatego - powiedział chłopak - że nie chciał patrzeć na dziewczynę, którą kocha i jego brata, miziających się prawie na każdej przerwie.
Nie wiem, czy bardziej irytowały mnie jego słowa, czy fakt, że ten idiota mógł mieć rację.
- Na szczęście - kontynuował - mnie to nie przeszkadza, a nawet... Dobrze się bawię, widząc cię szczęśliwą i rujnującą życie Noah. Sam zastanawiałem się jak mu je zrujnować, ale zrobiłaś to za mnie, a ja nawet nie pstryknąłem palcami.
- W takim razie powinieneś mi podziękować - powiedziałam, podnosząc się z ziemi i przewieszając torbę przez ramię. - Podziękować i życzyć miłego dnia.
Uśmiechnęłam się do niego najserdeczniej jak umiałam, co zbiło go z tropu.
Niestety, chłopak szybko odzyskał dobry humor.
- Masz rację. Dziękuję ci Perrie Flower za zrujnowanie życia Noah. A wiesz co jest w tym najpiękniejsze? Że to zacznie cię tak bardzo niszczyć, że nie będziesz potrafiła być z Danielem i go rzucisz, co także go złamie.
Jego słowa przebijały moje ciało niczym odłamki szkła.
- Dwie pieczenie na jednym ogniu - powiedział Shawn, patrząc w dal z zachwytem w oczach. - Perrie Flower, pogromczyni Greensonów.
- Jesteś naprawdę złym człowiek Shawn, który czerpie siłę z bólu innych, masz tego świadomość? - Zapytałam, na próżno próbując odnaleźć w nim choć cień dobroci.
- A masz świadomość tego, że kompletnie mnie to nie obchodzi?
Dzwonek zabrzmiał dosłownie w momencie w którym Shawn zamknął szafkę z trzaskiem.
- Baw się dobrze z Danielem lub Noah - uśmiechnął się złowieszczo - sama wybierz z którym.
Chłopak przewiesił torbę przez ramię, odwrócił się na pięcie i zniknął pośród uczniów, pojawiających się na korytarzu.
Musiałam oprzeć się o szafki dłonią, bo jakoś nagle zrobiło mi się słabo.
Chyba ktoś w końcu na głos wypowiedział twoje obawy, Perrie.
Oh, dzięki za uświadomienie.
Oddychaj, oddychaj, oddychaj. Musisz to przemyśleć na spokojnie. Nie daj się zwariować, bo właśnie o to chodzi Shawnowi, Noah, wszystkim wokół.
- Hej słońce - Daniel pojawił się obok mnie, całując mnie w policzek. - Jak leci? Blado wyglądasz. Dobrze się czujesz?
Chłopak stanął przede mną, przytrzymując mnie w talii, jakby w obawie, że zaraz mogę zemdleć.
Jak dobrze mieć wokół siebie silne ramiona, kiedy twój świat został zachwiany.
Troska w jego brązowych oczach sprawiła, że do oczu napłynęły mi łzy wzruszenia.
- Cieszę się, że cię widzę - powiedziałam na wydechu i przytuliłam się w niego, ściskając jego szarą koszulę, którą miał na sobie.
- Woah, spokojnie - powiedział, bo nagle podłoga wydała mi się jakaś nierówna i zahaczyłam stopą o stopę. - Perrie, na pewno wszystko w porządku? Może powinnaś pójść do domu.
Przełknęłam gulę rosnącą w gardle.
Perrie, masz trzy sekundy na ogarnięcie się i powrócenie do żywych.
Jeden...
A co jak słowa Shawna są prawda?
Dwa...
A co, jak nie mogę być z Danielem, bo i tak go zranię i Noah przestanie się odzywać do brata przeze mnie? Przecież już jest na niego obrażony....
Trzy...
- To nic takiego, po prostu niedobór cukru - powiedziałam, oddalając się od Daniela.
Chłopak spojrzał w dół.
- Oh, czyli to nie twoje opakowanie po muffince, które leży na ziemi?
Cholera.
- Niee, no co ty! Mówiłam ci przecież, że jestem na diecie- rzuciłam, ocierając wierzchem dłoni usta tak szybko, jak to było możliwe.
Daniel zmrużył oczy, patrząc na mnie uważnie.
- Wiesz, że możesz mi powiedzieć i przejdziemy przez to razem, nawet jeśli chodzi o tak błahą sprawę ja t e dni, lub tak poważną jak czyjeś morderstwo?
Przewróciłam oczami, dławiąc w sobie ochotę pocałowania go za to, co właśnie powiedział.
- To nic takiego - westchnęłam. - Muszę skoczyć do biblioteki, idziesz ze mną?
Chłopak przeczesał palcami swoje włosy, a ja poczułam zapach jego perfum.
Gdzie jest ten przycisk, który on za każdym razem kilka będąc przy mnie i zamieniając mnie w galaretkę z bitą śmietaną?
- Chciałbym - powiedział - ale muszę powtórzyć materiał na sprawdzian, który zgotowała nam twoja matka.
- Ugh, mogłeś powiedzieć, powtórzylibyśmy coś, albo przeglądnęłabym jej sprawdziany...
- Ta, jakbym mógł się przy tobie skupić na nauce.
Powiedział chłopak, posyłając mi uśmiech.
Spojrzałam w dół, czując rumieńce na policzkach.
Co on ze mną wyczyniał i jak mógł być tak kochanym chłopcem?
- Poza tym nie chcę wykorzystywać naszej znajomości do takich celów. Matma jest jak dama, którą ciężko zaliczyć, Perrie Flower. I nie rób mi wyrzutów, ale jednak muszę to zrobić.
Daniel poczochrał mi włosy i zniknął za rogiem, zostawiając mnie w lepszym humorze niż ten, w którym mnie zastał.
Co ja bym zrobiła bez tego człowieka w moim życiu, który był słodki i zabawny, i seksowny, i wkurzający, i pocieszny, i... był moim każdym uśmiechem?
Nie zasługujesz na niego Perrie.
Wiem o tym.
Starałam się nie myśleć o słowach Shawna, koncentrując się chociażby na swoich krokach czy zapachu książek w bibliotece. Nie potrafiłam poradzić sobie z palącym wydźwiękiem jego słów, ale musiałam odłożyć to na później.
Jednak nie do końca było mi to dane...
- Hej ty - powiedziałam, widząc Noah w dziale ksiąg akcji. - Czy możesz mi wytłumaczyć, dlaczego do jasnej cholery oddałeś swoją szafkę Shawowi?
- Mów ciszej, jesteśmy w bibliotece - odparł Noah, oglądając książkę, którą trzymał w dłoni i nawet na mnie nie spoglądając przez chociażby jeden moment. - Może dlatego, że chcę mieć szafkę bliżej Clarie, która jest moim priorytetem.
- Oh i nie ma to nic wspólnego ze mną i twoim bratem? - Zapytałam.
- Nie wiem czy wiesz - chłopak odłożył książkę, spoglądając na mnie zimno - ale cały świat nie kręci się wokół ciebie i mojego rozpieszczonego brata.
Walczyliśmy z Noah na spojrzenia przez pewną chwilę, zanim ponownie zabrałam głos.
- Myślałam o tym co powiedziałeś mi wczoraj. O tym, że nie będziesz pierwszym, który mi to powie. Sęk w tym, że nie mam pojęcia czym jest to. Nawet gdybym chciała zapytać Daniela o co chodzi, to nie wiedziałabym od czego zacząć...
Noah zaśmiał się bez wyrazu.
- Poczekaj, czy my teraz udajemy, że znowu jesteśmy przyjaciółmi? Nie interesuje mnie już dłużej twoje życie Perrie - spojrzał mi w oczy, a ja zrobiłam krok w tył. - Jeśli nie wiesz o co chodzi, szukaj pomocy gdzie indziej.
Opuścił bibliotekę tak szybko, jak mnie dobry humor.
~
eh dzisiaj rozdział trochę luźny i trochę nudny, ale muszę jakoś przedstawić sytuację w jakiej znalazła się nasza mała Perrie, więc... co myślicie?
Hot or Not?
(omg pamiętacie taki program na Vivie chyba? oglądałam to jak nienormalna i sama wystawiałam noty, czy tylko ja? cri)
zdradzę wam, że jeszcze dodając rozdział 23 chciałam jak najszybciej zakończyć The Locker... tak wiem, okropieństwo
ale teraz, po tej mojej przerwie, mam na to opowiadanie dość sporo pomysłów, więc do dzieeeeła ♥
ah i bardzo chciałam was z tego miejsca zaprosić na moje nowe dzieło - i love you, but you don't care <---- też takie luźne, o młodzieńczej, licealnej miłości, aczkolwiek tam sprawy mają się... trochę inaczej... zapraszam! ;)
♥ lol, lexi xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top