rozdział 19
Siedzieliśmy we trójkę w kółeczku, a raczej w Kręgu Wsparcia, na dywanie w pokoju Daniela, a świat troszeczkę się kręcił.
I w sumie to stwierdzenie nie było błędne i wymyślone przeze mnie, bo byłam pijana, ale przecież świat naprawdę się kręcił.
W sumie nadal to robi.
- Porozmawiajmy o obrotach ciał niebieskich - powiedziałam nagle, bo gdzieś na suficie zobaczyłam gwiazdki.
- Okej, żaden problem - powiedział Daniel. - Ja zacznę.
Chłopak usiadł prosto i popatrzył mi głęboko w oczy.
Okeeej, robiło się poważnie.
- Perrie masz majtki w księżyce? - zapytał. - Bo twoja dupa jest nie z tej ziemi.
Daniel poruszył zabawnie brwiami, wybuchając śmiechem.
Zastanawiałam się nad tym, czy powinnam uznać to za komplement, czy się o to obrazić, ale długo robić tego nie mogłam, ponieważ Noah postanowił pobawić się w tatę.
- Wy obydwoje jesteście pijani. Powinniście iść spać - powiedział, po czym wstał i wyłączył muzyczkę.
- Iść spać razem? - Daniel wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Załamałam się.
Daniel był w gorszym stanie ode mnie.
- Noah, weź przestań, nie jesteśmy dziećmi - zaczął Daniel.
- No wiesz, ty wiekowo jesteś dzieckiem. A Perrie może jest pełnoletnia, ale umysłowo to nadal dziecko, więc na to samo wychodzi - Noah wzruszył ramionami, chwytając Daniela pod pachy i pomagając mu wstać.
Jakbyście mnie zapytali wtedy ile wypiliśmy, to pewnie odpowiedziałabym, że dużo.
Ale hej! To nie moja wina. Oni sami chcieli ten głupi zakład, to teraz proszę.
Przynajmniej udało mi się opić jednego z Greensonów. Bo ja sama czułam się naprawdę dobrze. No dobra... W miarę dobrze...
Noah rzucił Daniela na łóżko, ściągnął mu buty i przykrył go pościelą.
- Dobranoc Daniel - powiedziałam, stając obok Noah nad łóżkiem chłopaka.
- Dobranoc słodka Perrie Flower - wymamrotał, chwytając mnie za rękę. - Życzę ci mnie na noc.
Zmierzwiłam mu włosy, a Noah zgasił lampkę.
Czułam się, jakbyśmy kładli nasze wspólne dziecko do łóżka.
Czyli, że tak to będzie kiedyś wyglądało?
- Wodę masz obok łóżka, młody - rzucił jeszcze mój przyjaciel na odchodne, a Daniel tylko coś mruknął pod nosem.
Jego współlokator nie pojawił się całą noc w pokoju, więc moje przypuszczenie było takie, że imprezował gdzieś i po prostu zaliczył zgon.
Ale zawsze zbyt pochopnie oceniałam ludzi, więc może grał w gry planszowe, albo coś...
- Nie umiesz się bawić Noah, wiesz? - zagadnęłam.
- Ty za to wręcz przeciwnie - chłopak uśmiechnął się złośliwie.
Wzruszyłam ramionami.
- Ja nie jestem pijana. Udawałam, żeby opić któregoś z was, ale niestety zapomniałam, że masz całkiem mocną głowę. Chociaż przynajmniej z Danielem mi się udało.
Noah pokiwał głową, kompletnie mnie zbywając.
Droga od pokoju Daniela do mojego nie była tak długa i w sumie było mi przykro, bo chciałam pospędzać jeszcze trochę czasu z Noah.
- Udowodnij.
Spojrzałam na niego.
- Co?
Noah przystanął, krzyżując ze mną wzrok.
Lampy na hotelowym korytarzu rzucały słaby blask na jego twarz, a jednak widziałam, jak błyszczały mu oczy.
- Pocałuj mnie.
Dwa słowa wypowiedziane przez niego pozbawiły mnie oddechu.
Przez jedną chwilę ten moment wydawał się naprawdę poważny - sam Noah wyglądał, jakby nie żartował, jakby mówił to, co naprawdę ma na myśli. I może tak było naprawdę, a może tylko chciałam w to wierzyć.
Po chwili jednak chłopak uśmiechnął się i pokręcił głową.
- Masz rację, nie jesteś pijana, kwiatku. Gdybyś była, to pewnie byś to zrobiła. A twoja mina przerażenia była bezcenna.
Co za dupek.
Dalej Perrie, ratuj się. Trzeba z tego wybrnąć.
- Ty myślisz, że gdybym była pijana, to bym się na ciebie rzuciła?
Noah pokiwał głową.
Co za dupek, podwójnie!
- Byłam przerażona, bo przecież nie pocałowałabym najlepszego przyjaciela, który jest dobrym i kochanym człowiekiem i który ma dziewczynę, której by nie zdradził tak jak mój były chłopak. I nie, nie pocałowałabym cię gdybym była pijana. W ogóle bym cię nie pocałowała.
- Wierz w co chcesz - rzucił tylko z cwaniackim uśmieszkiem.
Ugh, czemu on był taki wkurzający?
- Dlaczego ciągle mówisz o mojej dziewczynie? Naprawdę cały czas przytaczasz ten temat.
No takiego pytania prostu z mostu się nie spodziewałam.
To chyba normalne, że o niej mówię... Prawda?
- Bo to... znaczy ona... przecież jest całkiem sporą i ważną część twojego życia, czyż nie?
Noah zacisnął usta i siknął głową.
- I tyle masz na ten temat do powiedzenia? - odważyłam się zapytać, bo to było naprawdę dziwne, że Noah nie chciał rozmawiać o miłości swojego życia.
A może... Może już nie traktował mnie jak przyjaciółki? Może nie chciał ze mną rozmawiać?
A jak ja go traktowałam? Za kogo go miałam? Kim był dla mnie Noah, Daniel, Shawn, Dave?
- Perrie to naprawdę nie jest czas ani miejsce na takie rozmowy - zbył mnie chłopak.
Pokiwałam głową, przygryzając wargę.
- To kiedy przyjdzie na to czas? Bo jakoś mam wrażenie, że coś pomiędzy nami się kruszy - odpowiedziałam, mówiąc zgodnie z prawdą.
Powoli docieraliśmy do mojego pokoju, dlatego starałam się iść jak najwolniej.
- Obiecuję ci, że o tym porozmawiamy, tylko najpierw muszę coś sprawdzić, dobrze?
Pokiwałam głową, nie do końca wierząc w jego słowa.
Ktoś już kiedyś obiecywał mi rozmowę. I owszem, doszło do niej. Ale później wyszło z tego tyle, że moja druga połówka ulokowała swoje uczucia w innej dziewczynie.
Ha, siema Shawn.
Historia lubi się powtarzać.
- To dobranoc - powiedziałam, ponieważ mój humor jakby nagle z cudownego zamienił się w naprawdę okropny i chciałam zniknąć.
Nienawidziłam tego, kiedy z pełni szczęścia wpadałam w ocean smutku. To jakby motyl z powrotem zamieniał się w poczwarkę.
Chwyciłam za klamkę, ale Noah nie pozwolił wejść mi do pokoju, ponieważ przyciągnął mnie do siebie i zamknął w stalowym uścisku.
Jego silne ramiona otoczyły moją drobną postać, a ja w tamtej chwili nie wiedziałam co czuję.
Heeej, karuzela uczuć nadal trwa.
Zaciągnęłam się zapachem Noah po raz ostatni i już miałam się odsunąć, kiedy drzwi pokoju się otworzyły, a w nich stanęła Clarie w rozczochranych włosach, różowej piżamce i z czerwonym włosem, trzymając chusteczkę w dłoni.
O cholera, tego było trzeba.
Odsunęłam się od Noah tak szybko, jak było to możliwe.
- Oh proszę, kogo ja tutaj widzę... No dlaczego mnie to nie dziwi - powiedziała dziewczyna, patrząc na mnie z nienawiścią.
Jeszcze z tą laską trzeba się rozprawić i można iść spać.
- Śpię tutaj, więc masz rację, to naprawdę dziwne, że mnie widzisz - powiedziałam, bo ta dziewczyna naprawdę mnie irytowała.
Noah parsknął śmiechem, a Clarie zmroziła go wzrokiem.
- Kochanie, możemy porozmawiać w cztery oczy? - dziewczyna spojrzała na chłopaka, więc przemknęłam obok niej do pokoju, zamykając drzwi i opierając się o nie plecami.
Boże, miej w swojej opiece Noah, żeby ta wariatka go nie zabiła.
- Fajnie, że przyszedłeś sprawdzić jak się czuję - powiedziała z przekąsem Clarie.
Noah lekko parsknął śmiechem.
- Jak się ruchałaś z Davem na dworze, gdzie jest minus dwadzieścia parę stopni, to jak masz się czuć? - powiedział chłopak, a ja musiałam usiąść z wrażenia.
Czy ja się przesłyszałam?
- O czym ty mówisz? - jęknęła Claire.
- Nie udawaj głupiej Claire. Daniel was widział i doskonale o tym wiesz. Przykre tylko, że z nim też chciałaś się przespać, żeby nic mi nie powiedział.
Przez chwilę na korytarzu panowała cisza, a ja sama wstrzymałam oddech.
To zbyt wiele jak na jeden wieczór...
- A teraz dobranoc kochanie - powiedział Noah, wypowiadając ostatnie słowo z obrzydzeniem.
Byłam w tak wielkim szoku, że kiedy Clarie otworzyła drzwi, które mnie uderzyły, dopiero się ocknęłam.
Dziewczyna przystanęła na środku pokoju i wycelowała we mnie palec.
- Jeśli myślisz, że uda cię się odbić mi Noah, to jesteś w błędzie, Perrie.
Uśmiechnęłam się z wyższością.
- Chyba nie muszę tego robić, bo sama świetnie sobie radzisz. A ja myślałam, że to po prostu słaba odporność...
I zakładając moją piżamkę w misie, położyłam się spać jak gdyby nigdy nic.
~~~
okej, ale mamy zwrot akcji... ;o
ALE ŻE DAVE?!
a teraz... zapomnijcie o tym, że Dylan O'Brien grał Dave'a... XD
moze zauważyliście, ale nie dodałam go do obsady, bo po prostu po jakimś czasie stwierdziłam, że chłopak nie pasuje mi do tej roli
więc ponawiam pytanie KOGO BYŚCIE OBSADZILI NA DAVE'A :)
i tak, to już (na dzisiaj) ostatni rozdział
lots of love~lexi xoxox
KOCHAM WAS, pamiętajcie o tym słoneczka
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top