rozdział 9

Jeśli miałam być wobec siebie szczera, to nie potrafiłam się odnaleźć w swoich uczuciach.

Z pozoru wszystko było w porządku. Chłopak ze mną zerwał, ale życie i tak toczyło się dalej.

Ale pozory mylą.

Gdzieś w środku mnie jakaś część mojego serca się zapadła, a czarna dziura w tym miejscu ziała takim rodzajem smutku, którego nawet nie potrafiłam opisać.

Jednym słowem po prostu zjadało mnie to od środka. I może nie dawałam poznać tego po sobie. Może starałam się to ukryć przed wszystkimi, bo skoro mi się to udawało, to przecież równie dobrze mogłam ukryć to przed samą sobą...?

Ale kiedy wieczorem kładłam się spać, a moje myśli zaczynały szaleć, skrzynia wspomnień uchylała swoje wieko i, chociaż nie chciałam, to widziałam oczami wyobraźni twarz Shawna, nie potrafiłam się przed tym bronić.

- To jest legalne, Perrie. Możesz obrzucić jego samochód jajkami, tak jak on obrzucił ciebie niepewnością, niewystarczająco dobrymi spojrzeniami, nieczułymi słowami. Należy się mu za to jak cię potraktował. Będzie ci lepiej, jak to zrobisz - przekonywał mnie Daniel, kiedy w nocy staliśmy pod domem Shawna Mendesa, a ja trzymałam w ręku jajko.

Choćbym nie wiem ile jajek zużyła, to i tak nie poczuję się lepiej, pomyślałam wtedy, ale mimo wszystko rzuciłam pisanką w samochód Shawna.

- Brawo, należy się temu frajerowi! - wrzasnął radośnie Daniel, kiedy jajko rozprysnęło się na masce auta Shawna, po czym rzucił swoim. - Czujesz się już lepiej?

Pokiwałam wtedy tylko głową, naprawdę wdzięczna Danielowi za to, jak starał się poprawić mi humor. Naprawdę chciałam poczuć się lepiej po takiej terapii, jaką zapełnił mi Greenson, jednak chyba nawet całe opakowanie jajek nie pomogłoby w tamtej chwili.

- Wcale nie czujesz się lepiej, prawda? - domyślił się chłopak.

Smutno pokręciłam głową.

- Przepraszam Daniel, ja...

- Nie przepraszaj, nie masz za co. Chcesz o tym pogadać? - zaproponował.

Westchnęłam.

- Chyba już nie ma o czym rozmawiać...

- Ej, podobno jak się przed kimś wygadasz, to wtedy jest ci lżej. Uprzedzam, że nie jestem dobry w tym całym "szalonym życiu nastolatki", ale postaram się coś wymyślić, albo przynajmniej wysłucham, to też zawsze coś, prawda?

Mimowolnie się uśmiechnęłam.

Przecież Daniel to taki kochany, mały słodziak.

Ruszyliśmy powoli ciemną uliczką w stronę samochodu Daniela, znikając z posesji Mendesów. Uliczne latarnie rzucały pomarańczowe światło, a ja patrzyłam nie cienie moje i Daniela.

- Po prostu nie rozumiem tego wszystkiego - zaczęłam w przypływie odwagi. - Ja byłam kiedyś tak zakochana w Shawnie, że świata poza nim nie widziałam. Uwierz mi, miałam takiego świra, że potrafiłam sprawdzać kilka razy dziennie, czy jest dostępny na Facebook'u, na przerwach nosiłam okulary przeciwsłoneczne, żeby nie widział, że go obserwuję.... Boże, jaka ja byłam głupia.

Daniel zaśmiał się cicho.

- No, nie zaprzeczę. Zachowywałaś się gorzej niż ja, gdy mam parcie na jakąś lasie.

- Shawn do mnie pisał codziennie o pracę domową. Myślałam, że to coś znaczy, wiesz? A później... Jakoś tak wyszło, że po wszystkich wzlotach i upadkach w końcu zwrócił na mnie uwagę... I kiedy zostaliśmy parą wyjechał na ponad rok do Europy. No i był tam razem z Lexie...

Daniel pokiwał głową, przerywają mi.

- Z tego co mówił Noah, to ona pojawiła się w waszym związku już dużo wcześniej.

Zatrzymałam się nagle na środku alejki, patrząc na Daniela, jakby wypowiedział jakieś zaklęcie z Harrego Pottera.

- Gadasz z Noah na takie tematy?

Chłopak wzruszył ramionami.

- No wiesz, jesteśmy braćmi, więc ufamy bezgranicznie raczej tylko sobie nawzajem, bo ten świat jest zbyt podły, żeby poszerzać ten krąg.

Skoro to jest prawda, to...?

- No, prócz ciebie - dodał po chwili Daniel. - Ty jesteś jeszcze w miarę okej.

- No dzięki mistrzu. W ogóle to zabawne, bo Shawn mówił mi kiedyś, że ufali sobie z Noah bezgranicznie i, że tylko Noah wiedział o ciężkiej sytuacji u Shawna w domu. Mało tego, powiedział jeszcze, że Noah go szantażował na jednej imprezie tym, że zniszczy go, Shawna, jego reputacje, wyjawiając jego sekret całej szkole o tym, że ojciec go bije, jeśli Shawn nie powie mi, że pieprzył się z Lexie.

Nie miałam zielonego pojęcia dlaczego w jednej chwili stałam się tak otwarta i mówiłam Danielowi o wszystkim, ale naprawdę czułam się lepiej.

- Co? Mówisz poważnie? - Daniel popatrzył mi w oczy, więc pokiwałam głową. - Noah nigdy nie wspomniał o Shawnie, ani o jego sytuacji w domu, a uwierz, mówimy sobie prawie o wszystkim.

- Myślisz, że Shawn mnie okłamał?

Daniel milczał przez chwilę, zanim mi odpowiedział.

- No wiesz Perrie, Noah nie jest osobą, która wyjawiłaby taki sekret komukolwiek, a co dopiero całej szkole. Jeśli to byłby taki wielki sekret, to Shawn by ci o nim nie powiedział.

No ale przecież mnie kochał, albo, albo coś do mnie czuł... Zaufał mi... Myślałam, że mi zaufał.

- Wiem, że cię to zaboli, ale ja myślę, że on chciał ukryć fakt, że ruchał Lexie tą całą bajeczką o rodzinie i jeszcze w dodatku rujnując w twoich oczach postawę Noah.

Co jeśli Daniel miał rację? Co jeżeli wszystko co mówił Shawn było nieprawdą...?

Moje myśli szalały, ale przerwał je dzwonek telefonu Daniela.

- Oj wybacz mi na chwilkę, o wilku mowa. Mój kochany braciszek przypomniał sobie o moim istnieniu... No siema mordo, co się...?

Było tak cicho, że oprócz grających świerszczy, słyszałam każde słowo wypowiedziane przez Noah.

[Gdzie ty jesteś? Masz mój samochód? Kryłem cię przed matką, ale lepiej, żebyś miał jakieś dobre wytłumaczenie, bo inaczej...]

- Będę w domu za jakieś dwadzieścia minut. Mam twój samochód i jestem z Perrie.

W słuchawce przez chwile zapanowała cisza.

[... W porządku. Coś się stało?]

Szłam sobie nieświadomie, wpychając dłonie w kieszenie bluzy, nawet nie myśląc o tym, że Daniel powie swojemu bratu, dlaczego się ze mną spotkał.

Chyba nawet nie chciałam, żeby mu mówił...
No ale oni przecież rozmawiają o wszystkim- ten jeden fakt mi umknął.

Więc kiedy Daniel wypowiedział następujące słowa, dosłownie się zatrzymałam, a moje usta się rozchyliły.

- Ten kutas rzucił ją przez internet i postanowiliśmy obrzucić jego dom jajkami. Szkoda, że byłeś z Clarie, bo całkiem fajnie się bawiliśmy.

Zaczęłam gestykulować rękami, starając się wyrazić moje niezadowolenie, ale Daniel tylko puścił mi oczko.

Co za kretyn! Jak mógł mu powiedzieć?

[Shawn z nią zerwał? Co? Jak to? Wszystko okej z Perrie? Jak ona się czuje?]

- Spoookojnie, bracie. Może to nie jest jej najlepszy dzień, ale jakoś się trzyma. Tak w sumie, to powinieneś z nią pogadać, bo ostatnio coś słabo między wami, więc daję ci ją.

Sens jego słów dotarł do mnie dopiero wtedy, kiedy Daniel wcisnął mi telefon w dłoń i przystawił do ucha.

- Halo? - powiedziałam drżącym głosem, chociaż wcale nie było mi zimno.

Noah od razu przeszedł do konkretów.

[Hej Kiwatku, jak się czujesz? Nie będę udawał, że mi przykro z powodu waszego rozstania, bo ten kretyn na ciebie po prostu nie zasługiwał. Mam nadzieję, że będzie musiał skrobać te jajka z tapicerki]

Moje serce podskoczyło gwałtownie, słysząc łagodny głos Noah po drugiej stronie połączenia.

- Miałeś rację, nie powinnam się zmieniać dla...

[Ja nie powinienem cię zostawiać w takiej chwili, Perrie. I za to cię chciałem przeprosić, wiesz? Głupio mi, że tak przez telefon, ale jak się spotkamy, to...]

I nie usłyszałam co będzie, jak się spotkamy, ponieważ nagle połączenie zostało przerwane.

- Pewnie skończyła mu się kasa na koncie. No ale widzisz, przynajmniej się pogodziliście - krzyknął entuzjastycznie Daniel, wyrzucając dłonie w powietrze.

Ale uśmiech z jego twarzy zniknął w tym samym momencie, w którym przywaliłam mu w brzuch.

- Jak mogłeś mu powiedzieć, patafianie?!

Chłopak zgiął się wpół, sycząc z bólu. Naprawdę byłam taka silna? Pewnie nie.

- Nie bij mnie, ciamajdo. Wy się zachowujecie jak dzieci, to musiałem wziąć to w swoje ręce!

Zabawne.

Daniel był najmłodszy z nas wszystkich, a wydawał się najrozsądniejszy. Czy to prawda, że ludzie z wiekiem głupieją?

Ty zawsze byłaś głupiutka, Perrie.

~~~

lots of love! ~lexi xox

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top