Znikł na zawsze?

Ale zastanawiało mnie jedno... Gdzie ten cały czas był Alec? Nie widziałam już go po... Po mojej przemianie... Nie wiem co się z nim stało.

Minęło kilka miesięcy, nie wiem dokładnie ile. Dni zaczynały się zlewać. Czasem nie miałam pewności czy minęło kilka dni, czy może miesięcy. Niczego już nie byłam pewna oprócz dwóch spraw:
Tego, że Damien mnie kocha
I tego, że Alec... Już nigdy fizycznie nie wróci... Odzywał się czasem w mojej głowie, chociaż próbowałam zagłuszać jego głos, który kazał mi robić coraz gorsze rzeczy. Coraz częściej miałam ataki agresji i przemieniałam się, ale zawsze Damien mnie uspokajał, tak samo ja uspokajałam jego. Tylko jemu to się udawało.

Derek gdy dowiedział się co dzieje się ze mną, dla bezpieczeństwa wszystkich przeniósł Damiena do mojej sali. Przez jakiś czas było lepiej, coraz lepiej. Alec się uspokoił i... Zanikł...

Już nawet tak go straciłam... Ale nie było aż tak źle bez niego. Właśnie było lepiej. Byłam szczęśliwa z Damienem. Nareszcie Byłam szczęśliwa, pomimo tego że mieszkałam w izolatce.

Gdy całkiem się uspokoiłam zaczęłam znowu wychodzić na powietrze, a Damien nie odstępował mnie na krok.

Te słońce, takie cieplutkie przyjemne... Tam dawno z Damienem go nie widzieliśmy. Przyjemny dotyk trawy. Zaczęliśmy się bawić jak dzieci. Biegaliśmy boso.

Poznaliśmy nowe osoby. Biedni... Że musieli tu trafić tak jak my.

Przez to, że tyle czasu byłam w zamknięciu  wszyscy widzieli, że nie chcą mieć mnie za wroga. Bo nie jest fajnie mieć za wroga psychopatkę z oddziału specjalnego nadzoru. Tak samo nikt nie zadzierał z Damienem.

Wróciłam sama do sali. Damien jeszcze chciał zostać, on dłużej nie widział świata niż ja.

Spokojnie siedziałam w pokoju gdy... Zaczełam mieć znowu dziwne myśli...
"Zabij" "zabij ich" "kogokolwiek" "wiem, że chcesz"

R: Alec to ty?!

"Nie. Nie ma go przecież. To twoje myśli"

R: Nie prawda! Kłamiesz! Kim jesteś?!

"Spójrz w lustro, spójrz na siebie. Udajesz normalną? Jesteś potworem"

Podbiegłam do lustra... Nie wyglądałam zupełnie jak ja...

Czarne oczy z których płynęła krew. Skóra tak biała jak kartka... Bialutkie długie włosy. Wszędzie miałam ślady krwi...

Byłam taka tylko w odbiciu... Ale jednak...

"Widzisz? Jesteś potworem to twoje myśli"

R: To nie ja! To kurwa nie ja!! Co ty mi zrobiłeś?!

"Zrobiłeś? Chyba co ty sobie zrobiłaś?"

R: Nie mieszaj mi w głowie!

Osunęłm się po ścianie na podłogę i skuliłam twarz w nogi.

R: Nie mieszaj mi w głowie...
Nie mieszaj mi w głowie... Proszę nie mieszaj mi w głowie... Zostaw mnie...

Siedziałam tak jakiś czas, a... Ten głos... Ciągle mi towarzyszył... Zaczęłam się śmiać i ryczeć jednocześnie...

Nagle do sali wszedł Damien. Był przerażony jak zobaczył mnie w takim stanie, powtarzającą ciągle to samo.

D: Rosie otrząśnij się! Rosie! Już będzie dobrze jestem tu już nigdy Cię nie zostawię samej! Rosie!

"Zabij co, no już. Wiem, że tego chcesz. No dalej, to łatwe. Przecież wiesz"

R: KURWA PRZESTAŃ W KOŃCU!

W tym momencie zmieniłam się w to coś co zobaczyłam w lustrze. Zawładnęło mną... Chwyciłam Damiena długimi ostrymi pazurami.

D: Rosie! To nie jesteś ty! Proszę postaw mnie! Rosie!

Jego wołania nie działały wbiłam drugą rękę w jego brzuch. Krew się polała na podłogę... Wtedy usłyszałam po raz ostatni jego słowa...

D: Kocham Cię...

Padł bezwładnie na ziemie. Otrząsnęłam się, jednak mój wygląd nie uległ zmianie.

R: D-Damien?... Damien!? Co ja zrobiłam... Co ja kurwa zrobiłam!?

Zaczęłam krzyczeć trzymając zakrwawionego Damiena z dziurą w brzuchu na kolanach. Jego krew... Miałam ją na sobie... Ciągle widziałam jego wzrok... Ciągle pamiętam jego słowa...

Krzyki w końcu usłyszał ochroniarz, który przybiegł razem z Derekiem do mojej sali. Byli przerażeni tym co zobaczyli. Ja tylko trzymałam go... Moje łzy mieszały się z jego krwią...

D: R-Rosie?... To ty?

Podniosłam wzrok i otworzyłam szeroko oczy.

D: Co ty zrobiłaś?

Podchodził powoli do mnie.

R: Nie podchodź Derek... Lepiej nie...

Wstałam i znikłam... Po prostu znikłam. Przeniosłam się przed budynek, odkrywałam w sobie nowe możliwości.

Odkąd uciekłam... Odkąd zabiłam Damiena... Stałam się tym, czym był Alec. Demonem... Teraz ja się błąkałam po świecie. Domach. Nikt mnie nie widział...

Zatrzymałam się w jednym pokoju. W łóżku leżała młoda dziewczynka. Wyglądała na 6-7 lat. Całą noc przesiedziałam przy jej łóżku.

Teraz przypomniałam sobie,  że tak samo poznałam Alecka. Czekał przy łóżku aż wstanę.

Rano jak tylko mała obudziła się, zobaczyła mnie. Nie przeraził jej mój wygląd.

S: Kim jesteś?

R: Jestem Rosie.

Mała podeszła do mnie i podała rączkę. Zaskoczyło mnie to.

S: Ja jestem Sara.

Jej uśmiech był uroczy. Jak kiedyś mój.

R: Chcesz się pobawić?

Na małej buźce zagościł jeszcze większy uśmiech. Spędzałam z nią dużo czasu. Jej rodzice... Nie zajmowali się nią... Byłam jej wsparciem.

S: Rosie?

R: Tak mała?

S: Zostaniemy przyjaciółmi na zawsze?

Uśmiechnęłam się. Chociaż już wiedziałam, jak to się może skończyć...

R: Jasne mała, na zawsze, nigdy Cię nie opuszczę...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top