Rozdział 82 Nowa?


-Nowa - zwróciła się do mnie ciemnowłosa latynoska siedząca obok przy barze. -Skąd tu trafiłaś? - wzruszyłam ramionami, wymijająco. -Odpowiadaj, jak pytam - złapała za kieliszek przed sobą, po czym jednym łykiem wypiła jego przezroczystą zawartość. 

-Spieprzaj - zakręciłam krawędzią szklanego naczynia znacząc okrąg na drewnianym, lekko odrapanym blacie, którego lata świetności dawno przeminęły i idąc za jej krokiem, również jednym łykiem wypiłam bez krzywienia się obecną w nim wódkę. -W którym momencie pomyślałaś, że mam jakiekolwiek prawo spowiadania ci się? - odstawiłam kielonka z hukiem i wstałam od baru. 

Oburzona kobieta  z wielkimi nerwami podążyła za mną, aż do łazienki. Dostrzegłam ją w lustrze. Chciałam przemyć twarz, a kiedy podniosłam głowę do góry, ujrzałam ją za plecami. Bazyliszkowaty wzrok, ręce skrzyżowane na piersiach i żmijowaty uśmiech od ucha do ucha. Któż inny mógłby odpowiadać takiemu wzorcowi jak nie ona. Pilar, bo tak jej było na imię, przebywa aktualnie najdłużej ze wszystkich dziewczyn tutaj. Póki się nie znudzi bądź nie znajdzie się młodsza, piękniejsza na jej miejsce, wciąż będzie spłacać swój dług, który spłaciła już dawno temu. Podejrzewam, że po prostu nie widzi już innego życia, niż to. Nie potrafiłaby wrócić do rzeczywistości - bez przemocy, wykorzystywania seksualnego i pana kierującego Twym nędznym życiem. Zyskała reputację starej wyjadaczki, dlatego tak się rządzi. Uważa się za ważną, lecz zapomniałam o istotnej rzeczy. Lat przybywa, nie ma już młodzieńczego uroku. Na jej twarzy zawitały pierwsze zmarszczki, a blizna na pół twarzy wcale nie pomaga jej kondycji. Pozostałe części ciała na jędrności również straciły. Mimo krótkich seksownych stroi, którymi stara się eksponować swoje walory, dają odwrotny skutek. Cekinowa bluzka z ogromnym dekoltem nie wygląda dobrze, gdy piersi, zamiast ją wypełniać, tworzą drugą warstwę. Zapewne, gdyby nie stali klienci, którzy odwiedzają ją z sentymentu, lub Ci wolący nieco starsze panie, już dawno by się jej pozbyli, jak większości. Niektóre dziewczyny same popełniają samobójstwa, nie wytrzymując tutejszego tempa oraz sposobu życia. Krążą nawet plotki, że do paru przyczynić mogła się właśnie Pilar. Ma kilku zwolenników wśród ochroniarzy, zdarza się, że czasem sam szef jej posłucha - ciekawe co musi zrobić, by wyraził aprobatę spełnienia prośby zwykłej dziwki. Choć ta pracowitość tłumaczyła, by jej wyniszczoną urodę. Normalnie pracoholiczka seksoholiczka, niesamowite zjawisko. 

-Skąd cię tu przywieźli? - podeszła bliżej, przekręcając delikatnie głową na lewo.

-Powiedziałam spieprzaj - nie odwracając się, oparłam dłonie o umywalkę, nie spuszczając z oka jej odbicia w lustrze. 

-Mnie się nie ignoruje! - podniosła głos, robiąc kolejny mały kroczek w moim kierunku.

-Nie ignoruje się dziwki? - zapytałam z uśmiechem, odwracając się do niej twarzą w twarz. -Masz się za ważną? - wyprostowała się dumnie. -Uświadomię cię - nachyliłam się. -Jesteś kolejny workiem na spermę dla bogatych fetyszystów - przejechałam językiem po górnych zęba, puszczając jednocześnie do niej oczko. 

Wystarczyło jedno zdanie, sprowadzające ją do parteru, aby rzuciła się na mnie z brudnymi łapskami. Chciałam jej oddać, ale byłam świadoma, pseudo układów latynoski. Zaraz pobiegłaby na skargę, a zemną, nie wiadomo co by się stało. Natomiast ja zamierzam przeżyć, zdobyć wymagane dokumenty i przy delikatniej pomocy czmychnąć z domu rozpusty. Kilkukrotnie zostałam przez nią pchnięta, uderzona w twarz, miałam nawet bliskie spotkanie z umywalką, gdyż złapała mnie za włosy i z premedytacją siekła moim nosem o nią, powodując jego krwotok. Przejęta prowizorycznym tamowaniem, a może raczej powinnam powiedzieć łapaniem krwi na dłonie, nie zauważyłam, kiedy do naszej awantury dołączyła się dwójka mężczyzn, po ciemnych garniturach mogłam przypuszczać, że to jej omamione urokiem pieski z ochrony. 

-Sama rady byś nie dała? - splunęłam jej krwią w twarz. 

-Dziwka! - pchnęła mnie na goryla, po czym jak poparzona rzuciła się do drugiej umywalki obmyć twarz. -Na co czekacie?! - zganiła mężczyzn.

 Jeden z nich, złapał mnie dość mocno, po czym posadził na krawędzi blatu. Uderzyłam faceta kilka razy, ale zaraz Pilar przybiegła z odsieczą, postawiając skrępować mi dłonie, przytrzymując je ile sił. Swoją drogą śmiesznie, to wyglądała, gdy odbijała się ściany od ściany, gdy tylko żwawiej się zamachnęłam. W międzyczasie, gdy pierwszy gość krępował moje pozostałe ruchy, włącznie z zakrywaniem ust,  drugi dobrał się do sukienki, podciągając ją niebezpiecznie wysoko. Widziałam zwycięski uśmiech kobiety, była pewna, że ze mną wygrała. Jednak szybko uśmieszki rozbawionego towarzystwa zniknęły z nich twarzy, przemieniając się w widoczne przerażenie.

-Co jest kurwa?! - do łazienki pewnym krokiem wszedł Thiago. 

Ochroniarze wraz z kurtyzaną momentalnie, jak poparzenie odskoczyli ode mnie. Zeskoczyłam z blatu, opuszczając pośpiesznie sukienkę. Stałam w bezruchu, przyglądając się sytuacji. 

-Wypierdalać! - wrzasnął srebrnowłosy, spoglądając na mężczyzn. -Ty nie! - złapał za ramię meksykankę, która chciała wykorzystać moment i czmychnąć z pozostałymi niepostrzeżenie. -Rządzić Ci się zachciało?! - uniósł głos, odpychając ją w tył od siebie. Kobieta nerwowo kiwała głową na boki. -Nie?! - zaprzeczała wciąż. -I ta próba gwałtu nie była narojona przez ciebie? - spytał spokojnym głosem, zbliżając się do niej.

-Nie, ja bym tak nie zrobiła - spuściła wzrok, na co mój wybawca jedynie parsknął. 

-Przypomnę Ci o czymś, bo widzę, że już zapomniałaś - złapał ją za włosy. -Jesteś dziwką! - szarpnął w tył za ciemne kudły. -Szmatą do jebania - ścisnął ją za policzki. -Nie znaczysz nic, w każdej chwili możesz zniknąć, rozumiesz? - przytaknęła z przerażeniem. -Raz jeszcze spróbujesz czegoś takie względem niej lub innych dziewczyn, a nie będę taki miły! - zamachnął się, po czym zadał jeden porażający cios na brzuch Pilar, wystarczający, aby skuliła się na ziemi, próbując złapać oddech. -Rozumiesz kurwo? -skinęła głową, nawet nie spoglądając na mężczyznę, gdyż wciąż starała się otrząsnąć.

Thiago zabrał mnie prędko z powrotem do pokoju, by nikt mnie nie zobaczył w obecnej sytuacji. Ponieważ aktualnie powinnam siedzieć na barze z resztą dziewczyn i zachęcać klientów do korzystania z moich usług. Nie powinnam przebywać w czasie godzin pracy w pokoju, ponieważ jest to surowo zakazane. Jednak nie zapominajmy, że w innym celu tu przebywam, niż słuchanie rozkazów i sprzedawanie swojego ciała za pieniądze dla jakiegoś perwersa. 

-Zwracasz na siebie uwagę! - skarcił mnie spojrzeń, podczas opatrywania doznanych ran w pokojowej łazience. -Naprawdę chcesz być zruchana przez cały burdel? Bo klienci będą twoim najmniejszym problemem - przyłożył zimny okład do opuchniętego nosa. -Nie jest złamany, miałaś farta - westchnął, ściągając jednorazowe rękawiczki, po czym wyrzucił je do kosza i skierował się do wyjścia. 

-Czekaj! - pobiegłam za nim, trzymając ręcznik na obolałym miejscu. Ciemnooki zatrzymał się jakby od niechcenia. -Przepraszam.

Ochroniarz obrócił się energicznie w moją stronę, przez co delikatnie się zlękłam.

-Nie masz mnie przepraszać, czy się mnie bać, masz współpracować -skinęłam. -Za dwa dni odbędzie się luksusowa impreza, na którą szef zabierze kilka najlepszych stąd dziewczyn, aby lepiej wkupić się w łaski tamtejszych organizatorów. Nie może wybrać ciebie - chwycił mnie łagodnie na ramię, gdy spojrzałam się pytająco na niego. -Tfu, wróć - zganił sam siebie. -Orgia, nie impreza - sprostował. -Wtedy będzie idealny moment, byś mogła rozpocząć swoje myszkowanie - zaprowadził mnie w stronę łóżka.

-Co muszę zrobić, żeby mnie nie wybrał? - usiadłam na skraju, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Natomiast Thiago wciąż mnie trzymając, kucnął przy łóżku.

-Nie być w stanie - pokiwał na boki głową, klepiąc krzepiąco, po czym wstał, kierując do wyjścia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top