Rozdział 71 Przesłuchanie


Destin zasiadł na krześle naprzeciw mnie. Założył nogę na nogę, odpalił papierosa, po czym z szyderczym uśmieszkiem na twarzy zaciągnął się, nie spuszczając przy tym ze mnie wzroku.

-Kamery nie działają - odparł z pewnością w głosie, jakby miało to zrobić na mnie wrażenie. Zaśmiałam się, machając głową góra, dół. -Opowiesz mi nieco o swojej działalności - ziewnęłam.

-Powiedz mi - nachyliłam się delikatnie w przód. -Dlaczego ludzie, którzy mają najmniej do reprezentowania sobą, starają się to robić? - parsknęłam, śmiejąc się pod nosem. -Uważają się za potężnych, nietykalnych, wszechmogących. Tylko zapominają, że gdzieś na świecie, być może nawet obok, są osoby z potężniejszą armią u boku, niż oni - niezakutą dłonią uderzyłam z premedytacją w blat stołu. - Osoby niebojące się stawić im czoła, ponieważ znają swoją wartość, a nie wyolbrzymiają się ja pokaz przed innymi - zamikłam.

-Odmawiasz? - zgasił papierosa w popielniczce znajdującej się przed nim.

-Widzisz, wydaje się wam, że macie władzę. Bo krzywdzicie niewinne, słabe osoby. Które prawdę mówiąc, niczym sobie nie zasłużyły na krzywdy. Lecz trzeba wyolbrzymić błahostkę, by udać kogoś, kim się nie jest. Szacunek trzeba sobie wypracować, a nie sztucznie wykreować - westchnęłam.

Podirytowany funkcjonariusz bez słowa opuścił pomieszczenie. Czyżby bodzenie w jego godność było tak proste? Po kilku minutach wrócił do pomieszczenia z zamaskowanym nieznajomym, średniego wzroku o latynoskiej cerze ukazującej się spod jego bordowej czerwonej koszuli rozpiętej na klacie. Usiedli po drugiej stronie stołu.

-Telefon do przyjaciela się odbył, bo argumentów brak? - zakpiłam z mężczyzn. 

Z czasem dowiedziałam się, że wówczas nieznajomy, wcale nie był mi tak obcy, jakby mogło się wydawać. Kilka miesięcy temu wygryźliśmy go z interesu. Ten pragnąc zaś szybkiego powrotu na szczyty kariery, postanowił ugadać się z policją, uznając to za najsłuszniejszą z opcji. Jakie dokładnie relacje łączą tę dwójkę, nie wiem. Lecz słyszałam, że grupka policjantów za nie małe pieniądze puszcza w miasto zarekwirowane z przestępstw narkotyki.

-Pamiętasz moją opowieść o złotej rybce? - Destin niechętnie przytaknął. -Senne marzenia szybko obracają się w piach - wykrzywiłam delikatnie usta w podkówkę, po czym zaśmiałam się cicho. -Sztucznie pusty komisariat, sala przesłuchań, wyłączone kamery i podrzędny gangster nie robią na mnie wrażenia!

Kiedyś przypadkiem trafiłam na całkiem mądry cytat, a mianowicie: ,,Najgorszym jest, gdy dusza zmęczy się życiem szybciej, niż ciało" I co wtedy się dzieje? Człowiek nie ma chęci na nic. Emocje są mu nieznane. Więc strach również, zatem czy kogoś w mojej sytuacji zdziwiłaby ma obojętna w tamtym momencie reakcja. Zresztą Destin może przedstawiać się w nie wiadomo jakim świetle oraz twierdzić kim on nie jest. Jednak zawsze będzie funkcjonariuszem i mimo drobnych ciemnych interesów, nie odważyłby się boleśnie kogoś skrzywdzić. Bywają policjanci, od których rzeczywiście powinno się stronić, jak na przykład panowie z Nowego Yorku, z którymi miałam nie do końca słodkie spotkanie. Lecz garstka takich bywa, gdyż potrzebne dobre układy, mocne plecy plus wysoki stopień. Im wyżej w hierarchii, tym więcej ukryjesz. Owego przypadku w stu procentach jestem pewna. 

Agent zaszedł mnie od tyłu. Stanął za plecami, po czym wyjął coś z kieszeni. Zamaskowany latynos z aprobatą kiwnął głową do mężczyzny. Jednej chwili poczułam mrowienie na karku, połączone z nieprzyjemnym chłodem rozchodzącym się po moim ciele. W tył karku została zaaplikowana mi strzykawka z nieznaną, przezroczystą substancją.
Do dziś nie dowiedziałam się, co zostało mi wtedy podane, ale mogło być to moją zgubą. 
Lekko oszołomiona rozglądałam się po pomieszczeniu, czując oddech agenta na swojej szyi. Nachylił się, aby wyszeptać jedno zdanie, które szybko podniosło mi ciśnienie - ,,A gdyby tak teraz zaprosić Jay'a?". Na mojej twarzy natychmiast pojawił się delikatny grymas niezadowolenia, ale wciąż starałam się nie dawać po sobie tego poznać.

-On odebrał mi coś -stojąc wciąż za mną, oparł się dłońmi o rączki krzesła, mimowolnie nachylając się bardziej nad moją osobą. -Oszukał, zdradził i okłamał. - zmrużyłam oczy. -Po czym wybrał tę sukę - zdziwiłam się.

-Kogo ci odebrał? - spytałam z ciekawości, ale odpowiedzi nie dostałam. 

-Opowiadał ci przeszłości? - zaprzeczyłam. -Czy ty w ogóle wiesz, z kim współpracujesz? - przemilczałam pytanie. -Z mordercą - podowiedział po chwili.

-Neguję - mężczyzna uderzył dłonią w stół. -Z nikim również nie współpracuję, a Jay to jedynie znajomy - Destin złapał mnie za włosy, po czym szarpnął w tył. Komuś chyba kończy się cierpliwość. - parsknęłam śmiechem. -Chcesz, żebym się bała? -spojrzeli na mnie z widocznym zaskoczeniem, po czym ich wzrok spoczął na sobie.  -Bo jeśli tak musicie powiedzieć mi, czym jest strach? Wtedy mogę udawać. Ponieważ mój drogi panie funkcjonariuszu możesz mnie bić, zastraszać, a nawet nasyłać na mnie swojego przyjaciela pseudogangstera - spojrzałam spod byka na zamaskowanego mężczyznę. -Nie sprawi, iż zacznę się ciebie obawiać - dodałam po chwili - Destin skinął głową, robiąc krok w tył, a następnie poprosił nieznajomego o opuszczenie sali przesłuchań.

Zostaliśmy sami. Przez dłuższą chwilę wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem.
Jak można kazać odczuwać strach człowiekowi, który tak bardzo przysłowiowo ma wyjebane na swoje życie. Za dużo przeżyłam oraz zbyt wiele przykrych zdarzeń doświadczyłam. Z tego powodu dosłownie jest mi wszystko obojętne. Oczywiście za wszelką cenę będę starać się obronić bliskie mi osoby, lecz czy zrobię to z obowiązku, czy kierowana uczuciami, nie wiem. 
Dawno wyzbyłam się tych przyziemnych uczuć. Komplikują jedynie życie...

-Nic nie powiem. Możesz się pierdolić -powiedziałam z uśmiechem, przerywając jego przyszłą wypowiedź, gdy tylko dostrzegłam, że mężczyzna otwiera usta, by coś powiedzieć.

-Z tobą? - spytał, szyderczo się śmiejąc do mojej osoby.

-Jeśli ma jaja - przygryzłam dolną wargę.

Nie do końca przemyślałam swoją wypowiedź. Gdyż miała mieć inny wydźwięk, lecz wyszło jakbym, pragnęła go sprowokować. Hm, może troszkę chciałam podpuścić, jednak nie dosłownie, a tylko w teorii. W niedługim czasie przekonałam się, aby nie postępować w ten sposób. Pamiętajcie moi drodzy - czasami warto się ugryźć w język. 
Destin podszedł do mnie, nachylił się, zbliżając swe usta do moich. Czułam jego zimny  muskający delikatnie skórę oddech. Ciarki mimowolnie ogarnęły całe ciało. Serce nerwowo przyśpieszyło. Zamknęłam oczy. Obawiałam się powrotu wspomnień. Chciałam kazać mu się odsunąć, lecz gdy lekko otworzyłam usta, niespodziewanie wpoił się w nie, złączając w pocałunku. W międzyczasie uwolnił moją prawą dłoń spod niewoli kajdanek. Po chwili odsunął się ode mnie na bezpieczną odległość. Kiedy otworzyłam oczy, spojrzałam w kierunku drzwi. Dostrzegłam w nich tego samego nieznajomego, z którym rozmawiałam jeszcze parę minut temu z telefonem w dłoni, na którego ekranie wyświetlone było jakieś zdjęcie. 

-Jak wytłumaczysz owe kontakty z policją? - Zaśmiał mi się w oczy. -Wstawaj! - podniosłam się z krzesła. -Twój kochaś czeka na ciebie w holu - Destin złapał mnie pod ramię, po czym wyprowadził z sali i zaprowadził do poczekalni, gdzie rzeczywiście czekał Jay.

Przyznam szczerze, że jeszcze nigdy nie czułam się tak zmieszana, jak w tamtym momencie.
Niepewnie podeszłam do komandosa, stanęłam obok niego.

-Naciesz się nią i wolnością, dopóki możesz - rzucił sarkastycznie w jego stronę.

Gdy tylko rozeszliśmy się wszyscy w swoją stronę, a policjant wraz z kompanem zniknęli w głębi pomieszczenia, podjechał do nas czarny SUV z otwartymi bocznymi drzwiami. Dwóch zamaskowanych mężczyzn wycelował do nas z paki pojazdu. Prawdopodobnie w dłoniach dzierżyli shotguny. Zamarłam. Ledwie zdążyliśmy opuścić komendę, a znów będzie trzeba użerać się z kolejnymi półgłówkami. Porywacze wyskoczyli pośpiesznie z pojazdu, po czym siłą wciągnęli mnie do niego, zakrywając usta, a następnie kazali posłusznie wsiąść do niego wojskowemu, wykorzystując do tego broń przy mojej skroni.

Czyżbyśmy zostali wystawieni? Specjalnie zbawił Jay'a wykorzystując mnie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top