Rozdział 63 Sieci rzucone
Rozdzieliśmy się na cztery grupy po trzy osoby w każdej i ruszyliśmy na zwiedzanie slumsów. Amir jako znawca i były właściciel klubów nocnych w towarzystwie Kian'a znającego środowisko modelingu od troszkę innej strony, niż samych pokazów i sesji zdjęciowych wraz z Enzo udali się na infiltrację tutejszych domów publicznych. Carter z Enzo i moją prawą ręką Tony'm ruszyli na poszukiwania korzystnych dla naszej grupy biznesów, które moglibyśmy zawrzeć na czas pobytu w Wenezueli. Między innymi pozyskanie broni. Nasza najmłodsza grupa Senri'ego, Shane'a pod przywództwem Logan'a mają za zadanie przetestować tą bardziej rozrywkową część kraju, ponieważ kto lepiej nada się do takiego zadania, niż grupa wyjętych spod prawa łobuziaków. Natomiast moja część, do której zaliczał się Rigi i rzecz jasna Jay'a ruszała po prostu szukać przysłowiowego guza. W końcu musimy jakoś zdobyć ich zainteresowanie moją osobą. Zatem czy młoda kobieta i dwóch upartych, szaleńców chętnie wdających się w bójki nie jest łatwym kąskiem? Szczególnie gdy wystarczy tych mężczyzn lekko sprowokować, aby pozostawili swą damę samą?
Od skąpo ubranej blond pani wyglądającej na lekko zmęczoną życiem, otrzymaliście zaproszenie do niedawno otwartego klubu nocnego, znajdującego się ulicę dalej od naszego obecnego położenia. Z zaproszenie rzecz jasna skorzystaliśmy i parę minut później bawiliśmy się w latino rytmach w średnich rozmiarów, jednopiętrowym budynku, wielbiącym się w dość jaskrawych odcieniach różu oraz fioletu. Jak na dobry nocny strip club rur do tańczenia nie brakowało, półnagie dziewczyny tańczyły, na scenie, stołach, blatach, dosłownie wszędzie, gdzie tylko dostrzegły jakiś wolny skrawek podłogi, bądź kasiastych mężczyzn, a szczególnie tych egzotycznych oczywiście przy kasie.
Dom rozpusty dla bogatych, samotnych panów, chcących przeżycia wakacji w nietuzinkowy, ekstremalny sposób. Ekstremalny w szczególności i pełny wrażeń! Zwłaszcza gdy będzie biegał od lekarza do lekarza, a wszystko dzięki owej nocnej wizytacji :)
-Można panią zaprosić do tańca? - spojrzałam na Jay'a, następnie Rigi'ego. Po czym grzecznie odmówiłam mężczyźnie wymówką, że jestem tutaj z chłopakiem.
Na oko 30 paro letni Wenezuelczyk gestem dłoni przywołał do sobie dwie kobiety, którym towarzyszyła dwójka nieznajomych panów w eleganckich, rozpiętych koszulach koloru błękitnego z podwiniętymi rękawami mającymi na celu zapewne odsłonięcie ich drogiej, złotej biżuterii.
-Nie martw się twojemu chłopakowi rozrywki brakować nie będzie - kobiety zbliżyły się do moich towarzyszy, oplatając rękoma ich szyje i zaciągając do baru. - To jak? Jeden taniec - wyciągnął dłoń w moim kierunku. Obejrzałam się jeszcze raz za siebie, a następnie podałam mu ręku i pozwoliłam zaprowadzić się na parkiet.
Początkowo wszystko zapowiadało się w miarę dobrze. Choć scena z dziewczynami już wcześniej utwierdziła mnie w przekonaniu, że tak łatwo nasza wizyta w tym miejscu się nie zakończy. Amant z każdą kolejną minutą stawał się coraz śmielszy. Obejmował mnie w talii, przyciągając bliżej do siebie. Gdy utrzymywałam pozory i odsuwałam się, stawał się nachalniejszy, aż w pewnym momencie zaproponował przejście do innego pomieszczenia, by nie musiała stresować się chłopakiem. Zgodziłam się. Przeszliśmy przez salę vip z dużymi kanapami i rurami usytuowanymi przed nimi. Czyżby tutaj odbywały się prywatne sesje taneczne? Na końcu pomieszczenia znajdowały się jeszcze jedne drzwi, zamknięte dla pozostałych na zamek. Gdy je przekroczyliśmy, uświadomiłam sobie, że znajdujemy się prawdopodobnie w gabinecie mężczyzny. Różowo-fioletowe pomieszczenie z biurkiem, komputerem, obrazami półnagich pań, fotelami, kanapą i rzecz jasna kolejną rurą. Latynos rozsiadł się wygodnie na kanapie, łapiąc mnie wcześniej za nadgarstek. Mocniejszym szarpnięciem do siebie, spowodował, że mimowolnie usiadłam na nim okrakiem. Sukienka unosi się nieco do góry, a dłonie mężczyzny lądują na mojej talii, sunąc coraz niżej, aż zatrzymując się po chwili na moich pośladkach.
-Przyjechaliście tutaj na wakacje? - spytał, zaciskając dłonie, na co lekko się wzdrygnęłam.
-Tak - odpowiedziałam, niepewnie opierając dłonie na ramionach nieznajomego.
-A gdyby ci powiedział, że wpadłaś mi w oko i chciałbym zatrzymać cię na dłużej? - zaniemówiłam, chciałam odsunąć się od mężczyzny, lecz wtedy złapał mnie za włosy i odrzucił na bok na kanapę.
Latynos zawisł nade mną, przytrzymując lewą ręką nadgarstki nad moją głową. Wiedziałam, jak oswobodzić się w takim przypadku, ale czy chciałam? To może być jedyna szansa na odnalezienie tej dziewczyny. Jeśli trop okaże się błędny, moi panowie mam nadzieję, szybko mnie odzyskają.
-Twój chłopak ma gust - zsunął jedno ramiączko sukienki nieco niżej.
Starałam się nieporadnie szarpać, wijąc niczym wyrzucona na brzeg ryba, kopiąc nogami. Nie przejął się tym, wręcz przeciwnie. Na jego twarzy zagościł przyprawiający o ciarki uśmiech. Podciągnął mi wyżej sukienkę, po czym rozchylił nogi i wsunął swoje kolano między niej, uniemożliwiając mi dalsze ruchy nimi.
-Myślisz, jak chętnie by mi cię oddał? - zaśmiał się, po czym z brutalnością wpoił się w moje usta.
Kręciłam głową na boki, by przerwał pocałunek. Wtedy splunęłam mu prosto w twarz. Czasem zapominam się niestety, że w takich sytuacjach powinnam opanować swój gniewny charakter, ale to silniejsze ode mnie. Mężczyzna utarł twarz rękawem i ukarał mnie siarczystym ciosem w policzek. Mimowolnie cicho, syknęłam pod nosem.
-Teraz to na pewno do niego nie wrócisz - pokręcił głową na boki z udawanym rozczarowaniem. -Na takie dziewczynki, jak ty jest branie. Pod warunkiem że spełniają kryteria -zszedł ze mnie, podniosłam się szybko do pozycji siedzącej, poprawiając pośpiesznie sukienkę. - Chcesz zobaczyć, jak casting wygląda? - zaśmiał się w głos, na widok dwójki mężczyzn wchodzących do pomieszczenia, których spotkałam wcześnie przy barze, gdy odciągali ode mnie Jay'a z Rigi'm.
Siłą zostałam postawiona na środek pomieszczenia, po czym kazano mi się rozebrać. Zaprotestowałam. Chciałam prześlizgnąć się jakoś do wewnątrz tego środowiska, ale nie świecąc gołym tyłkiem przed jakimiś zboczeńcami. Dość długo spierałam się z oponentami, że tego nie zrobię, ale gdy zaczęto grozić mi bronią, troszkę się przestraszyłam, ponieważ nie po drodze mi teraz z otrzymaniem kulki. Gdyż w przeciwnym razie nie pomożemy tej dziewczynie i nie chciałabym jeszcze kończyć swojego żywota, tym bardziej w tak głupi sposób. Liczę, że moi panowie nie zawiodą.
Nie chętnie zsunęłam małą czarną z mojego ciała, która bezszelestnie osunęła się na ziemię.
-Obróć się! - wykonałam polecenie. - Nada się chyba - wpatrywałam się w ścinę przed sobą.
-O ile przebieg mały - żażartował jeden z ich, na co pozostali wybuchnęli śmiechem.
Oj dużo słów na język cisnęło mi się w tamtym momencie. Szkoda, że nie mogłam ich wypuścić na światło dzienne. W pewnym momencie ktoś zaszedł mnie od tyłu. Zafundował mi solidnego klapsa. Objął mnie ramionami, by powędrować dłońmi na piersi. Stałam, jak sparaliżowana, gdy on pieścił moje półnagie ciało. Nagle popchnął mnie. Opadłam na biurko przede mną, podpierając się dłońmi. Jednak kiedy spróbowałam się podnieść, on oparł rękę o plecy, dociskając moje ciało mocniej do blatu. Poczułam, jak drugą dłonią ściąga majtki, które zsuwają się powoli z nóg. Tego za wiele. Zaczęłam wyswobadzać się z brudnych łapsk faceta, pokrzykując przy tym. I wszystko, by się udało, gdyby przed moją twarzą nie pojawił się drugi mężczyzna. Przykucnął przy biurku, położył jedną ręką na boku mojej głowy, dociskając ją do blatu i uniemożliwiając mi ruchy nią. Aktualnie mogłam patrzeć tylko w prawo, w dodatku mój wzrok spoczywał idealnie na jakimś obleśnym plakacie. Drugim łapskiem zakrył usta, tłumiąc krzyki. Nie tak to sobie wyobrażałam. Żadne castingi w moich planach nie występowały. Czyżbym znów moim niewyparzonym językiem zmieniła bieg zdarzeń? Czy naprawdę wystarczyło powstrzymać się od jednego gestu, by nie doprowadzić do obecnej sytuacji? Taaa... Niestety zapomniałam o jednej ważnej rzeczy obowiązującej w tym świecie. Większość mężczyzn pogrążonych w półświatku uważa się za samców alfa. Dlatego łatwo ich sprowokować, a oni chcą pokazać swą władzę i pseudo męskość, zapragną taką osobę ukarać. Przecież jakim prawem ich duma została urażona?
Wzdrygnęłam się, po ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz, gdy poczułam, jak palce łajdaka wsuwają się do mojej waginy, powoli w niej poruszając.
-Wystarczy! - krzyknął głos z oddali pomieszczenia. Odetchnęłam z ulgą.
-Szefie, przerywać casting w połowie? Nie wypada - złapał się za krocze.
-Macie 5 minut - trzydziestolatek podniósł się z kanapy, kierując do wyjścia. -Po tym czasie, spakować ją ładnie do fury i zawieść do reszty - usłyszałam jak drzwi się zatrzaskują, a ja wiedziałam, że ratunku już dla mnie nie ma.
Wstrzymałam oddech, oczy zaszły mgłą, po chwili stały się szkliste. Twarz zbladła, duszę ogarnął strach. Stało się. Wsunął go najgłębiej, jak się dało, sprawiając przy tym ból. I wtedy zaczęło się najgorsze. Nie powstrzymałam tego. Nie uniknęłam. Nie byłam w stanie. Dopuściłam do zła, które nigdy nie powinno mieć miejsca. Mężczyźni zachowywali się względem mnie brutalnie i agresywnie. Łzy samoistnie ciekły oczu. Bawiła ich moja krzywda, widziałam to w ich zbereźnych spojrzeniach. Moje ciało płonęło, ale nie z rozkoszy. Natomiast czas pomimo moich próśb zatrzymał się w miejscu. Prosiłam w myślach, błagałam wręcz, by już skończyli, ale nadaremno. Nie wzruszały ich łzy, błagania, czy zagłuszane przez muzykę dochodzącą z klubu krzyki rozpaczy.
Do tej pory myślałam, że jestem silna. Jako szefowa mafii nietykalna, ale jako samotna dziewczyna powinnam roztropniej postępować. Gdyż na nic mi znajomości walki, kiedy do ringu staje z dwójką, potężnych, wyższych oraz silniejszych ode mnie oprawców. Takie starcie bliskie jest pojedynkowi na krawędzi przepaści, każdy nieroztropny krok skończyć może się tragedią. I choćbym na wszystkie sposoby próbowała uniknąć złego kroku, w nierównej walce szanse nikłe posiadam.
Po wszystkim zeszmacona, poniżona, odziana w czerwoną ledwie zakrywającą nagie części ciała sukienkę, okryta jakimś starym kocem, by zakryć ślady i obrażenia, jakie przy okazji zadali swym bestialskim zachowaniem. Wrzucona pod przykryciem nocy na zimną pakę ciemnego busa. Przez dwa ostatnie lata działalności w półświatku różne spotkania odbywałam i przeróżne decyzje podejmowałam, które nie zawsze szczęśliwie się kończyły dla niektóry, lecz nigdy nie odczuwałam takiego lęku jak teraz. Pierwszy raz w życiu się bałam, ale tak szczerze. Może to z powodu braku kontroli nad sytuacją, lub nieświadomości co dalej? Bądź to przez zafundowaną huśtawkę emocjonalną i kurewsko obolałe ciało. Nigdy wcześniej nie czułam takiej bezradności. Jednak nie poddam się i odnajdę ją. Nie mogę pozwolić panice zapanować teraz nade mną, bo jeśli okaże się, że tam jej nie ma, będę potrzebowałam trzeźwego myślenia. Inaczej utknę tam na zawsze, gwałcona raz po raz dla zabawy przez starych oblechów. Prędzej czy później moi panowie, by mnie odnaleźli, ale nie wiem, czy byłoby wtedy co ratować?
Po pewnym czasie, pojazd zatrzymał się przed jakimś budynkiem. Wytargano mnie ze środka, po czym bosą przetransportowano pod drzwi, gdzie zostałam przekazana innemu mężczyźnie. Niepokojąco uśmiechnął się na mój widok, po czym złapał pod ramię i schodami w górę zaprowadził do pokoju na piętrze ze zgaszonym światłem, w którym znajdowały się inne dziewczyny. Drzwi za mną zamknęły się na klucz. Stałam w berruchu, opatulona kocem, rozglądając się dookoła. Kobiety na mój widok podniosły się z łóżek, po czym podeszły bliżej. Przyglądały się uważnie. Niektóre z pogardą inne ze współczuciem, a jeszcze pozostałe ze strachem. Byłam w dobrym miejscu. Ale czy znajdę w nim tego, czego szukam? Dziewczyny dotykały moje włosy, muskały palcami jasną cerą, to zrozumiałe byłam inna. Wyróżniałam się. Nie przypominałam ich wyglądem, więc w głowach nasuwało im się pełno myśli. Jednak, gdy po odchyleniu przez jedną koca dostrzegły rany na ciele i zaschniętą już strużkę krwi z rozciętej wargi oraz łuku brwiowego, odskoczyły ode mnie jak poparzone. Wzięły mnie jedynie za ręce, posadziły na łóżku, dając bardziej zakrywające ciało ubrania. Prawdopodobnie chciały również opatrzeć rany, ale widząc że ich dotyk sprawia mi jedynie większy ból odpuściły. Pozostawiły mnie w spokoju. Jedyne co zrobiły to pomogły ułozyć mi się na łóżku, przykryły cienką kołdrą, zabierając stary koc i pozwoliły odpocząć. Widziałam jeszcze prawie przez mgłę, jak dziewczyna która oddała mi swoje łóżko, kładzie się obok drugiej kobiety, po czym bezwładnie zamknęłam oczy z wyczerpania.
Gdzie zamieszany Jay, tam kłopoty.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top