Rozdział 13 Historia to - My
Kilka miesięcy później
Witam państwa serdecznie.
W tym rozdziale nie spotkacie naszej ukochanej szefowej Nayi, nie zaznacie dawki adrenaliny, nie przeżyjecie krwawych jadek z naszym udziałem, czy innych podobnych sytuacji.
W tym rozdziale porozmawiamy troszkę o pozostałych domownikach. A uściślając bardziej mą wypowiedź, po obgadujemy wspólnie członków bandy za ich plecami razem ze mną, czyli najstarszym z rodziny - Carter'em.
Zacznijmy od naszej młodocianej szefowej. Naya nie ma przed sobą łatwego zadania. Dowodzenie tyloma chłopa nie może należeć do najprostszych z zadań. Jednakże dzięki nam i zafundowanej przez nas terapii szokowej, szybko musiała nabrać odwagi oraz odpowiedzialności. W zaledwie kilka miesięcy wyprowadziliśmy ją na drogę, która zajęłaby jej dużo więcej czasu. Nie możemy jeszcze rzec, że posiadamy szefową z prawdziwego zdarzenia, lecz jest na dobrej drodze, aby taką się stać. Kiedy Naya opanuje i zrozumie wszystkie sztuki tego świata, będzie godna nazywania szefem mafii, a któż wie, może na tym jednym tytule nie poprzestanie, będzie chciała sięgnąć po więcej. Jeśli tylko zapragnie, jestem pewien, że nic nie stanie na jej na drodze w osiągnięciu celu. Nie mówiąc już o tym, że zawsze będzie miała u swojego boku wierną bandę, która gotów skoczyć za nią w największe czeluście piekielne.
Czego chcieć więcej?
Naya dowiodła nam swojej wierności oraz lojalności. Zaś my co dnia staramy się zdobyć jej zaufanie. Oczywiście ona obdarzyła nas nim pierwszego dnia, gdy tylko nas ujrzała. Natomiast w życiu za darmo nic nie ma, z tego względu musimy dowieść tego, co otrzymaliśmy w tak zwanym kredycie zaufania.
Zdecydowanie nie muszę bać się stwierdzenia, że w zaledwie kilka tygodni dorosła. Z rozpieszczonej dziewuchy stała się powabną, elegancką damą. Niestety z tą zmianą, przestała się z nami dzielić swoimi problemami. Zamknęła się w sobie, trzyma się na uboczu, obserwując z daleka nasze poczynania i w razie czego wkraczając do akcji.
Naye, którą pamiętamy z początków opowieści, możemy dziś pogrzebać w naszych wspomnieniach.
Siedząc właśnie na tarasie i obserwując ją z daleka na jej twarzy, dostrzec można smutek, lecz czym spowodowany nie wie nikt i zapewne nikt się nie dowie. Jednakże podziwiam jej upór w dążeniu do celu i mocno trzymam za nią kciuki, cicho jej kibicując.
Przeprowadziliśmy się do większego domu, a w nasze szeregi dołączyło dwóch, unikatowych rekrutów.
Pierwszym z nich jest 24-letni,porywczy, wykolczykowany, wytatuowany, zielonooki blondyn imieniem Shane. Chłopak konsekwentnie dąży do obranego przez niego celu. Postępuje zgodnie ze swoimi przekonaniami bez względu na konsekwencje, które swoją drogą dość często ponosi. Jednakże Naya ceni sobie jego odwagę oraz zaangażowanie w działalność grupy, przez co zazwyczaj wybawia mężczyznę przed otrzymaniem kary.
Pomimo ciętego charakterku potrafi dostosować się do panujących zasad. Czasem je łamię, ale jak to się mówi: zasady są po to, aby je łamać.
Psstt...
Wszystkie złe chłopaki i dziewczyny kierują się tą zasadą.
Drugim nowym członkiem, jakiego zaszczyt gościć mamy w progach naszej małej, skromnej willi, którą swoją drogą z czasem z nami poznacie jest Asertywny 28-latni Rigi. Konik szatyna to motoryzacja. Osobisty mechanik dobra sprawa. Bywa upartym, niewspółczującym mężczyzną. Lecz w naszym świecie brak empatii się ceni. Członkowie mafii względem drugiej osoby, a szczególnie wroga mają być skurwysynami bez serca! Tylko takie osoby należeć mogą do zorganizowanych grup przestępczych.
Rodzina powiększa się, a my rośniemy w siłę.
Wszystko dzieje się bardzo szybko, możliwe, że za szybko. Niestety na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Obecnie jest nas ósemka. Na Nayi zaczyna spoczywać coraz większa odpowiedzialność. Nie łatwo dowodzić taką ilością ludzi, a zapewne to jeszcze nie wszyscy, którzy są, bądź w niedługim czasie do nas dołączą. Aktualnie radzi sobie, czasami kulawo, ale jednak.
Jednakże skoro tylu nas to pewnie jesteście ciekawi, jaka atmosfera panuje w grupie?
Chętnie podzielę się tą informacją, choć takich rzeczy nie zdradza się nikomu, chyba że żyje się według pewnej zasady:
,,Jeśli ci powiem, będę musiał Cię zabić"
Mam nadzieję, że zachowacie nasz sekret w tajemnicy? W przeciwnym razie moi kochani...Hm...Eee niee...za stary chyba na to już jestem :P W końcu Wasz Carter ma już 40 lat, a dołączył do grupy dzieciaków. Niesamowite. Mimo wszystko uwielbiam tych gagatków.
W mafii panuje hierarchia, zatem przestrzegamy tego ściśle i nie wychylamy się przed szereg. Piastująca władzę brunetka stara się wpoić, że rodzina jest najważniejsza, więc z tego względu mamy być gotowi oddać życie za jej członków. Nie negujemy tej zasady. Każdego dnia docieramy się ze sobą, starając poznać, przyzwyczaić do siebie. Niestety ciężko jest udawać niewzruszonego wobec osób, których zachowanie ewidentnie Cię drażni. Taką więź widać najbardziej między Jay'em, a Senri'm.
Enzo nie przepada za Rigi'm.
Tony prawa ręka szefowej, wydaje mi się, że nie przepada za moją osobą. Często stara się udowodnić, przede mną kto jest u władzy. Lecz jak tak dalej pójdzie, niech się nie zdziwi któregoś dnia, jak dostęp do tych rzekomych rządów zostanie mu zabrany.
Senri stroni od Shane'a. Prawdopodobnie boi się go, gdyż uważa za typowego, ulicznego chuligana, którzy za dzieciaki nie dawali mu o sobie zapomnieć.
Shane nie toleruje cwaniaków, a za takiego uważa Jay'a.
Rigi'ego doprowadza do pasji Enzo.
Skomplikowane łączą nas relacje, lecz nie myślcie sobie, że tylko gramy sobie na nerwach.
Zamaskowany komandos uwielbia nowego w grupie łobuziaka, zresztą ze wzajemnością. Oboje uważają, że są tak samo pierdyknięci i to ich połączyło.
Senri ufa Tony'emu.
Enzo dogaduje się z Amir'em
Zastępca szefa najwięcej czasu spędza z młodzikiem.
Nasz mechanik lubi konwersować ze mną.
Natomiast ja oraz były właściciel klubów nocnych staramy się być ze wszystkimi na neutralnym gruncie.
Mimo wszystko uważam, że te drobne spięcia nie przeszkodziłyby w ratowaniu kogokolwiek z ekipy. Ponieważ zasady są najważniejsze. Przestrzegając zaleceń Nayi okazujemy jej należyty szacunek, a przecież o to nam chodzi.
Prędzej czy później, staniemy się najsilniejszą ekipą, która zawładnie półświatkiem.
Jednakże nikt nigdy nie pozna nas z imienia, nie ujrzy naszych twarzy, nie stanie naprzeciw nas zamieniając z nami choćby jedno słowo.
Będziemy jak cienie. Niezauważalni.
Przenikniemy do Twojej duszy. Wnikniemy do Twojego umysłu, przejmując nad nim kontrolę.
Zawładniemy Twoim ciałem, doprowadzając Cię do obłędu.
Zrujnujemy Twoje życie, a Ty nawet nie będziesz wiedział komu za to podziękować?
Z ukrycia będziemy obserwować Twoją klęskę, przejmując po cichu Twoje wpływy.
Gdy odbierzemy Ci już wszystko, zjawimy się przed Tobą.
Pierwszy raz ujrzysz zamaskowane od stóp do głów postacie.
I po raz ostatni doznasz tego zaszczytu.
Rozbitego, dotkniętego kryzysem mimozę, pożegnamy.
Z zimną krwią, uśmiechem na twarzy z przyjemnością ześlemy Cię do Hadesu.
Ty smażysz się w piekle. My zacieramy ostatnie ślady Twego istnienia.
Godny podziwu plan. Nie jedną pożrę osobę.
Będziecie zadawać pytania, szukać winowajców.
Dogonisz własny strach?
Z ciemności się zrodziliśmy - w ciemności żyjemy.
Dopadniemy każdego z Was!
Świat będzie należeć do nas.
Zaś ludzie ze swej bezsilności zaczną snuć o nas opowieści.
Tak powstaną Legendy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top