59
Flavio.
Hayat faktycznie nie zjadła ani jednego orzeszka. Gdy Yavuz zaproponował drinka też odmówiła, twierdziła, że chce mieć trzeźwy umysł gdy spotka się z Henrym. Wierzyłem, nie wnikałem.
Przespała cały lot. Obudziłem ją dopiero gdy lądowaliśmy w Stambule. Psy dzielnie zniosły lot, ba, nawet dotarło do mnie, że wtedy ściemniała. Do Rosji i z powrotem leciały bez problemu. Teraz też.
Umówiliśmy się, że to Kerem pojedzie pierwszy, a my dojedziemy po dziesięciu minutach. Tyle wystarczy by ten opowiedział jakże ciekawą historię o mojej śmierci, a czasu zabraknie by Henry go zabił. Obstawialiśmy, że właśnie taki miał plan. Do kłamliwy chuj. A skoro faktycznie chciał mieć Turcję, posunie się do wszystkiego.
Z przodu jechał Yavuz ze swoimi ludźmi. Ja z Hayat, Dario i psami za nimi. Stwierdziłem, że nie muszę brać więcej ludzi. Hayat jest silniejsza niż niejeden facet, a Dario to Dario byliśmy szkoleni razem więc wiedziałem, że sobie poradzi.
- kurwa mać, dlaczego nie mogłem wziąć drugiego samochodu?
Zapytał Dario, spojrzałem w lusterko wsteczne i zacząłem się śmiać. Hayat wsunęła głowę między siedzenia i również zaczęła rechotać.
- ciesz się, że wzięłam Devila do przodu.
Powiedziała rozbawiona i widząc minę Dario zaczęła śmiać się jeszcze bardziej.
- niech przejdą na dietę albo coś.
Rzucił zrezygnowany. Cztery wielkie psy i chłop ściśnięci na tylnich siedzeniach. Zabawny widok.
- to same mięśnie Dario, mógłbyś brać z nich przykład.
Dogryzła Hayat ale Dario nie pozostał dłużny.
- tak? Ty też bo chyba coś Ci się przytyło.
Spojrzałem na Hayat, zbladła jednak zaraz pokręciła głową.
- Dario, wiesz co przeszła więc zamknij mordę.
Upomniałem go wściekły.
- no a ona może mi dopierdalać?
Zapytał z wyrzutem.
- zaraz każe im cię zeżreć żywcem więc bądź cicho, kobiecie się nie wypomina kilogramów i nie ważne czy ma ich więcej czy mniej.
Wysyczała, usiadła już normalnie na fotelu, przytuliła Devila i nie odezwała się już słowem. Wziąłem głęboki oddech. Spojrzałem na Dario w lusterku, a ten wzruszył ramionami.
- przepraszam.
Powiedział w końcu.
- a weź bądź już cicho.
Powiedziała pod nosem i patrzyła się w boczną szybę.
Daje słowo, że z nią u boku do końca tygodnia będę siwy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top