01

Hayat.

Stambuł.
2001 rok.

Weszłam do swojego pokoju i zatrzymałam się. Nie ruszałam się dobrą chwilę. Nie minęło pięć minut i zaczęłam piszczeć. Piszczeć jak małe dziecko. W końcu nim byłam, miałam wtedy cztery lata.
W moim pokoju był mały pies. Szczeniak dobermana. Wzięłam go na ręce i od razu pobiegłam do taty.
Mam przyjaciela!
Otworzyłam drzwi jego gabinetu, nie zwracałam uwagi na to, że ma gości, był nim mężczyzna i chłopak starszy ode mnie może z jakieś dziesięć lat.

- tato, tato! Dziękuję, nawet nie wiesz jak Cię kocham!

Krzyknęłam na wejściu i rzuciłam się w jego ramiona, uważając przy tym by nie upuścić szczeniaka. Tata lekko zmieszany, odchrzaknął, spojrzał na swoich gości, a następnie na mnie. Wziął mnie na kolana, pocałował w czubek głowy.

- Możesz go nazwać skarbie, to prezent. Pobaw się z nim, później do Ciebie dołączę.

Powiedział łagodnie, mimo, że zwykle jego ton głosu był stanowczy i ostry. Jednak w stosunku do mnie był inny, traktował mnie jak księżniczkę. Z psem na rękach wyszłam z gabinetu i poszłam w stronę dużego ogrodu. Nie wiedziałam kim jest ten mężczyzna, widziałam go pierwszy raz. Zwykle jestem ciekawska, ale tym razem radość z psa była większa niż ciekawość. Nazwałam go Happy i został moim przyjacielem.

2003 rok.

Tata kazał zabić mi Happiego. Zabrał mnie do lasu pod pretekstem spaceru. Podał nóż i kazał podciąć gardło. Powiedział, że miłość czyni nas słabych, że nie mogę kochać. A ja tak bardzo kochałam tego psa. Powiedział, że jeśli tego nie zrobię, zrobi krzywdę mamie. Nie wiem dlaczego ale uwierzyłam w to, kłócili się od jakiegoś czasu, tata ciągle na nią krzyczał i był zły. A mama była moją jedyną przyjaciółką, zaraz po Happym. Jemu mówiłam wszystko, jej nie zawsze.
Zrobiłam to. Zabiłam Happiego.
Tego dnia płakałam. Ostatni raz płakałam. Później nie zrobiłam już tego nigdy.

Następnego dnia zaczęłam treningi. Sztuki walki, uczyłam się posługiwać bronią. Nie rozumiałam po co to wszystko, a tata powtarzał, że kiedyś zostanę sama, będę musiała dbać o swoje bezpieczeństwo i zająć się interesami. Wiedziałam, że tata nie zawsze był dobry, ale jeszcze wtedy nie wiedziałam czym się zajmuje.

2009 rok.

W moje dwunaste urodziny zabiłam pierwszego człowieka. Był nim gruby mężczyzna po piędziesiatce. Robił krzywdę swojej rodzinie. Żonie i dwóm córkom. Wisiał też grube pieniądze ojcu, a jemu tylko chodziło o kasę, nigdy o nic innego. Strzeliłam mu kulkę między oczy.
Po śmierci Happiego nic nie robiło na mnie wrażenia.. Tylko to było moim conocnym koszmarem. Las, nóż, wzrok ojca, pisk psa i zaraz jego puste, bez życia oczy, jego zakrwawiona sierść i moje dłonie.

2011 rok.

Ojciec wprowadził mnie do swojego "biznesu". Mówił, że kiedyś to będzie moje. Nie ważne czy tego chciałam, tak miało być i koniec. Prowadził kasyna, rozprowadzał narkotyki i miał pod sobą całą Turcję mimo, że był Włochem. Przejął to po moim dziadku. To jemu ojciec mojej matki wszystko przekazał. Nie miał syna, a nie chciał przekazywać tego kobiecie i o ironio, w końcu wszystko i tak trafi w ręce kobiety.
Byłam sama z tym wszystkim. Nie miałam z kim porozmawiać, z mamą już nie mogłam, nie chciała. Obwiniała się za mój los. Jak się okazało, po moim urodzeniu coś poszło nie tak i nie mogła mieć więcej dzieci, nie mogła dać mu syna. Myślała, że mnie to ominie, że znajdzie inny sposób, niestety. Tata robił, ze mnie maszynę do zabijania i wręcz idealną by kiedyś przejąć po nim mafię. Idealną w jego znaczeniu tego słowa. Byłam wyprana z uczuć, jakichkolwiek emocji.

2013 rok.

Ojciec od jakiegoś czasu chodził wyraźnie poddenerwowany i czujny. Jakby się czegoś obawiał. Mimo, że znałam już ten świat, wiedziałam co z czym się je, on nie mówił mi wszystkiego. Kilka dni po moich urodzinach zawołał mnie do siebie do gabinetu. Zapukałam, otworzyłam i stanęłam przed drzwiami wcześniej je zamykając.

- ojcze.

Powiedziałam wpatrując się w jego sylwetkę. Palił papierosa i siedział jak zwykle na swoim fotelu przy biurku.

- siadaj Hayat.

Tak jak powiedział, zajęłam miejsce na przeciwko niego. Cierpliwie czekałam aż zacznie mówić. Widziałam, że przeciąga, że w środku się cały gotuje. Krople potu zrosiły jego czoło.

- Przyjdzie czas, że będziesz musiała się wziąć w garść. Nikt o Tobie nie wie, poza kilkoma osobami, będziesz miała łatwiej.

Zaczął a ja tylko skinęłam głową czekałam aż rozwinie swoją wypowiedź. Nikt o mnie nie wiedział, bo tylko to wybłagała mama, by nie narażać mnie na "zbyt wielkie niebezpieczeństwo". Byłam jak księżniczka zamknięta w wieży.

- Wierzę, że sobie z tym poradzisz, wymyślisz coś, będziesz kontynuowała nasze dzieło. Szykowałem Cię do tego zbyt długo żeby poszło coś nie tak.

Zamyślił się na chwilę, spojrzał na zegarek i dopił szklankę whisky która stała na biurku.
Dziesięć lat. Tyle już w tym siedzę. Właściwie to szesnaście, ale te pierwsze sześć lat wspominam dobrze.

- jeśli coś nam się stanie, znajdź Alessandro Rossetti, to on..

Nie dokończył. Do biura wszedł Henry. Kuzyn matki i przyjaciel rodziny.

- powinniście się zbierać, dobrze wiesz, że musicie pokazać się na spotkaniu z radą.

Powiedział mój wuj. Ojciec skinął głową i podniósł się z krzesła.

- dokończymy tę rozmowę jak wrócę.

Powiedział i wyszedł z gabinetu w towarzystwie Henrego.

Nie wrócił. Razem z matką nie dotarł na spotkanie z radą, zostali zaatakowani przez innych. Henry ledwo uszedł cało, mówił, że to Włosi, że to oni. A ja połączyłam fakty. Alessandro Rossetti musiał za tym stać. To o tym chciał powiedzieć mi ojciec, bał się o swoje życie.

Nie płakałam na pogrzebie. Nie miałam za czym. Zamknęłam jeden rozdział, zaczęłam drugi. Od razu po ceremonii pojechałam do hodowli. Wzięłam wszystkie pięć szczeniaków dobermana. Każdego nazwałam, każdemu kazałam podciąć ogon i postawić uszy. Każdego wytresowałam.
Zmieniłam miejsce zamieszkania, tamten dom spaliłam.
Nie było mi żal, nie mogłam nazywać ich rodzicami już od kilku dobrych lat. Czułam żal, bo tak szybko musiałam dorosnąć, tak szybko musiałam wejść w to gówno od którego starałam się trzymać z daleka za wszelką cenę.

Obiecałam sobie zemstę. Zemstę na mordercy moich rodziców. Zaczniemy wojnę, z której wygrany wyjdzie tylko jeden.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top