Część 5

- Obawiałem się, że zdecydowałeś się mnie unikać.

Harry uniósł wzrok, kiedy usłyszał głos. Zauważył Pretty Blue Eyes na górze schodów, które prowadziły do miejsca w parku, gdzie spotkali się kilka tygodni temu. Kiedykolwiek Harry wrócił, on się nie pokazywał.

- Właściwie to myślałem to samo o tobie - powiedział mu Harry, odkładając swój szkicownik. 

- Cóż, zatem dobrze, że najwyraźniej obaj za sobą tęskniliśmy, prawda? - Pretty Blue Eyes odstawił swoją piłkę, dotykając ją jedną nogą. - Co u ciebie?

Harry uśmiechnął się. - Zgaduję, że dobrze. Nie najlepiej radzę sobie ze sztuką, ale chyba tam zmierzam.

- Zatem na czym pracujesz?

- Szkło - powiedział mu Harry. - Pracuje na szkle i tak naprawdę nic nie wychodzi tak, jakbym tego chciał.

- Czy kiedykolwiek tak jest? - spytał Pretty Blue Eyes. - Mam na myśli, każdy artysta, którego kiedykolwiek spotkałem mówi to, kiedy materiał, z którym pracuje nie zachowuje się w sposób, w jaki on by tego chciał.

Harry zaśmiał się na to. Miał rację. - Myślę, że to zależy jak to wszystko wyjdzie w sposób, w jaki planowałeś, albo sobie wyobrażałeś.

- Chociaż to miłe, tak? - wzruszył ramionami, posyłając Harry'emu ciepły uśmiech. - To byłby nudny proces, jeśli wszystko byłoby przewidywalne. 

- Prawda - zgodził się Harry. 

- Mogę zobaczyć co tam dzisiaj rysujesz? - spytał Pretty Blue Eyes, wskazując na szkicownik leżący obok Harry'ego.   

- W zamian za trik - negocjował Harry, wskazując na piłkę.

Naprawdę chciał znać imię chłopaka. Było w porządku nazywał go w swojej głowie Pretty Blue Eyes, ale Harry wolałby nazywać go jego imieniem. Ale było za późno, żeby teraz o to zapytać.

- Umowa - odpowiedział Pretty Blue Eyes, przywołując Harry'ego bliżej za pomocą dłoni.

Harry wstał i zatrzymał piłkę swoją stopą, gdyPretty Blue Eyes ją do niego kopnął. Posłał chłopakowi pytające spojrzenie, przekręcając swoją głowę.  

Pretty Blue Eyes wskazał na narysowaną bramkę na ścianie. - Strzel gola.

Harry wystartował- i w ciągu sekundy, piłka zniknęła. Odwrócił się i zobaczył, żePretty Blue Eyes odbijał ją swoim kolanem, szeroko uśmiechając się do Harry'ego. 

- Jak ty to zrobiłeś?

- W zasadzie, musisz być szybki - Pretty Blue Eyes kopnął piłkę z powrotem do Harry'ego. - Chodź tutaj i pokażę ci jak to się robi.

Harry podszedł i patrzył jak pokazywał mu trik. Pretty Blue Eyes mamrotał jakieś instrukcje, kiedy to robił i Harry spoglądał od jego stóp do twarzy, widząc zadowolony wyraz twarzy i stały uśmiech.

Nagle Harry przypomniał sobie bardzo barwnie, jak to było całować go. Miękkie usta poruszające się w jakiś celu, przyciśnięte do Harry'ego, ich mokre języki razem.

- Chcesz teraz ty spróbować? 

Harry zamrugał, spoglądając z powrotem na ich stopy. - Um, tak. 

Nie miał pojęcia co powinien zrobić. Pretty Blue Eyes miał piłkę u swoich stóp i Harry podszedł do niego, próbując zabrać piłkę. Zamiast nonszalancko ją zabrać, potknął się o swoje własne stopy i upadł do przodu.  

Pretty Blue Eyes złapał go, dłonie stanowczo ścisnęły ręce Harry'ego, palce dociskały się do skóry, ich klatki piersiowe się zderzyły. Harry zamrugał, patrząc się w te oczy, teraz znajdujące się bardzo blisko, tak blisko, jak już raz byli, kiedy całowali się w ciemnym klubie. 

To byłoby łatwe, by pochylić się i ponownie go pocałować- ale Harry nie znał nawet jego imienia. W tym momencie wiedział zbyt wiele innych rzeczy o tym chłopaku z silnymi dłońmi i jasnymi oczami. On już nie był po prostu tym. Harry wiedział, że grał w piłkę nożną i że wiedział kilka rzeczy o sztuce, nie miał na sobie skarpetek na żadnym ich spotkaniu i jego oczy marszczył się, kiedy się śmiał.

Nie był już tylko kimś z ładnym ciałem i śliczną twarzą. I Harry nie znał jego imienia, nie znał go w ogóle.

Pocałunek mógłby być zły. 

- Jesteśmy trochę niezdarni, prawda? - spytał Pretty Blue Eyes, uśmiechając się. 

Harry wzruszył ramionami, odsuwając się. - Przepraszam.

- Nie przepraszaj, kochanie - puścił Harry'ego i podbiegł do piłki, która się poturlała. - Chcesz spróbować jeszcze raz?

- Chyba po prostu zobaczę jeszcze kilka trików - Harry przebiegł dłonią po swoich włosach, dopóki nie zauważył, że wcześniej je związał i teraz je zmierzwił. Ostrożnie zdjął gumkę i związał je od nowa. 

Pretty Blue Eyes zdawał się być na tym skupiony, obserwując dłonie Harry'ego. - Cóż, chyba najpierw zobaczę jeden z tych szkiców.

- Umowa jest umową - zgodził się Harry, podnosząc notes i przewijając kartki i potem pokazał jedną stronę. 

- Hm - Pretty Blue Eyes mruknął, patrząc na rysunek, mieszanka różnych kolorów mieszała się ze sobą, przełamana przez ostre, czarne linie.  

- Szkło - przypomniał mu Harry. 

Pretty Blue Eyes podniósł wzrok, spełniając jego oczekiwanie, kiedy niebieski błyszczał na Harry'ego przynajmniej czterema różnymi odcieniami. - Chciałbym zobaczyć to w szkle.

Harry zamknął note. - Wyślę zaproszenie.

Przez moment między nimi zapadła komfortowa cisza, Pretty Blue Eyes kopał swoją piłkę i Harry go po prostu obserwował.

- Masz jeszcze trochę czasu? - nagle zapytał, odwracając się do Harry'ego.

- Nigdzie się nie śpieszę - potwierdził Harry.

- Pokażę ci jeszcze kilka sztuczek - ogłosił Pretty Blue Eyes, natychmiast zaczynając. 

Harry wciąż go obserwował, ponownie wyciągając długopis, by przenieść jego ruchy na papier. Widział jak mięśnie gładko poruszały się pod cienkim materiałem, kropelki potu spływały na ziemię i skupione, niebieskie oczy wyglądały na czujne, skoncentrowane na piłce. 

Był śliczny, pomyślał Harry, opierając się o drzewo. Jego włosy były bałaganem, cienka opaska podtrzymywała je przed opadnięciem mu na twarz. Wciąż przejeżdżał przez nie dłońmi, co sprawiało, że kosmyki odstawały we wszystkie strony. Dla Harry'ego było to dziwnie atrakcyjne. Przypominało mu to, jak zanurzył swoje dłonie w tych włosach, poczochrał je i widział je w całkowitym nieładnie następnego ranka. 

Jaka szkoda, że z nim wszystko poszło tak źle.

~*~

- Tommo.

Louis odwrócił się, nakładając swoją koszulkę. Zmarszczył brwi, kiedy zobaczył Liama w swoich drzwiach. Był blady i jego skórę pokrywała cienka warstwa potu, jego krótkie włosy były przemoczone, gdy ciężarem opierał się o framugę drzwi Louisa. 

Louis zrobił zaledwie trzy kroki i był u jego boku, dłoń oparł o klatkę piersiową Liama.

- Liam, co jest?

- Czuję się okropnie - wykrztusił Liam. - Brzuch mnie boli i ja- moja głowa.  

Louis uniósł dłoń i dotknął czoła Liama. - Masz gorączkę, kochanie - powiedział łagodnie.

- Nie mogę - zaprotestował Liam, jego oczy były zaszklone, kiedy spojrzał na Louisa. - Mecz.

- Dzisiaj nie zagrasz - spierał się Louis, otaczając ramieniem talię Liama. - Będziesz musiał zostać w łóżku.

- Ale-

- Żadnych ale - Louis poprowadzi Liama na korytarz i do jego sypialni. - Połóż się. No dalej. 

- Dlaczego dzisiaj? - jęknął Liam, wpatrując się w sufit. - Dlaczego akurat dzisiaj?

- To nie jest ważny mecz, Li - uspokoił go Louis, naciągając mu kołdrę pod sam podbródek. - Tylko mecz towarzyski.

Liam nie wyglądał na przekonanego. - Po prostu... 

Zamilkł i Louis przekręcił głowę. - Co?

- Nic - powiedział Liam, wciąż nie patrząc na Louisa. Zamrugał i sekundę później jego oczy się zamknęły. 

- Prześpij się trochę - wymamrotał Louis, przejeżdżając dłonią po włosach Liama. 

Wyglądało na to, że Liam zasnął, czego teraz desperacko potrzebował. Louis cicho westchnął i został tam przez chwilę, potem cicho wyszedł z pokoju. 

Jade stała w swoich drzwiach na przeciwko pokoju Liama, lekko marszcząc brwi. - Wszystko z nim w porządku?

Louis potrząsnął głową. - Teraz śpi. Muszę iść na mecz.

- Zajmę się nim - zaoferowała Jade. - I tak zostaje cały dzień w domu, żeby się uczyć.

- Świetnie - odetchnął Louis, przytulając ją. - Zrobię herbatę, zanim wyjdę. 

Przytaknęła, odsyłając go przez poklepanie po plecach. Louis pośpieszył do kuchni, by zrobić herbatę, jego umysł zajęty był tym, co choroba Liama znaczyła dla ich drużyny. Będzie musiał wziąć pozycję kapitana, zastąpić Liama. 

Louis już to wcześniej robił, ale nie do końca mu się to podobało. Nigdy nie czuł się komfortowo na pozycji kapitana- wybrali Liama z jakiegoś powodu. Ostatnim raze, kiedy był kapitanem, był bardzo nerwowy przez całą grę. Chociaż niczym to się nie różniło, sprawiało, że Louis był za coś odpowiedzialny, dowodził i był ważny.

Louis nie był ważną osobą. 

To był tylko jeden mecz. Louis jakoś to przetrwa. 

~*~

Nie było dużo ludzi na trybunach. To było stosunkowo małe miejsce, tylko sto miejsc, graczy jeszcze nie było. Harry podejrzewał, że byli w budynku poza boiskiem, przebierając się i przygotowując na mecz.  

- Będzie padać - zauważył Zayn. - Mogliśmy zostać w domu i obejrzeć film.

Harry usiadł na jednym z miejsc, popatrzył na boisku i stwierdził, że będą mieć tutaj dobry widok. - Robimy to niemal każdej niedzieli, Zayn - zauważył. - To miła zmiana, prawda? 

- To cholernie nudne - spierał się Zayn.

- To nasza szkolna drużyna - powiedział Niall, pijąc ze swojej butelki piwa, którą ze sobą przyniósł. - To nasz obowiązek ich wspierać.

- Nigdy wcześniej tego nie mówiłeś, dopóki Harry nas tutaj nie zabrał - Zayn oparł się o siedzenie z zrzędliwą miną.

- Zamknij się, Zayn - odciął się Niall- w nie najbardziej elokwentny sposób. 

- Może ci się spodoba - zasugerował Harry. - Albo może przynajmniej spodoba ci się patrzenie na grupę gorących gości, którzy się męczą.

Zayn teraz się śmiał, odrzucając do tyłu swoją głowę. - Przynajmniej jeden pozytywny aspekt tego wszystkiego.

Harry uśmiechnął się i odwrócił swoją głowę, kiedy gracze weszli na boisko. Nie było żadnego wielkiego zamieszania, tylko krótki uścisk dłoni pomiędzy graczami, zanim rozeszli się na swoje pozycje. 

Harry skanował w boisko w poszukiwaniu Liama pośród innych graczy. Szukał wzrokiem żółtej opaski kapitana, ale nie mógł od razu jej odnaleźć. Kiedy wszyscy gracze zajęli swoje pozycje, Harry ją zauważył. Ale osoba, która miała ją na sobie nie była Liamem. 

To był Pretty Blue Eyes, tutaj, biegnący po boisku do sędzi. Wyglądał na odrobinę nerwowego, zagryzając wargę, podczas gdy sędzia coś mu wyjaśniał, ale niemniej jednak był jak zawsze zachwycający. 

Czy to był jakiś żart? To nie mógłby być przypadek, prawda? 

Gra się rozpoczęła, Harry wyciągnął swój telefon z kieszeni widząc, że ma nieodczytaną wiadomość od Liama. 

dopadło mnie przeziębienie. nie zagram dzisiaj :(((( Przepraszam 

Harry westchnął, odpisując krótkim wracaj do zdrowia, zanim odłożył swój telefon.

- Której drużynie kibicuję? - spytał Zayn Harry'ego. 

- Tym w białych - Harry utrzymywał swój wzrok na Pretty Blue Eyes. Najwyraźniej grał na pozycji pomocnika. 

- To nie jest poziom Manchesteru United - zauważył Niall.

Harry nie bardzo słuchał ich kłótni o meczu, tylko podążał za każdym ruchem Pretty Blue Eyes. Miał numer 28, ale bez imienia na koszulce. Jego puls przyśpieszył, kiedy Pretty Blue Eyes otrzymał piłkę, szybko odwracając się, by udać się w kierunku bramki. 

Zanim mógł podać piłkę do kogoś ze swojej drużyny, ktoś zabrał mu ją jednym, szybkim ruchem. 

Harry zmarszczył brwi, obserwując jak Pretty Blue Eyes również zmarszczył brwi i potem pobiegł za piłką.

- Druga drużyna jest o wiele lepsza - skomentował Niall po dobrych dziesięciu minutach. - Nasza jest bałaganem, nie sądzisz?

Mrucząc, Harry pokiwał głową, patrząc na rozgrywającą się grę na boisku. Wstrzymał oddech, kiedy przeciwna drużyna była blisko bramki, jeden z napastników strzelił gola z dystansu. 

- Cholera - prychnął Niall, kręcąc głową. - To było niepotrzebne. Mogli temu zapobiec.

Harry musiał się zgodzić, widząc srogi wyraz twarzy Pretty Blue Eyes. Nie wyglądał na szczęśliwego, jego drużyna posyłała mu pytające spojrzenia. Większości z nich unikał, udając, że nie zauważył. 

Kiedy miał drugą szansę na asystę przy golu, jego podanie zostało złapane  przez gracza przeciwnej drużyny, widownia wydała jęk. Nie było wielu ludzi, ale ci, którzy byli wyglądali na zawiedzionych i niezadowolonych. 

- Naprawdę nie mam pojęcia co chodzi w piłce nożnej - powiedział Zayn, kiedy Pretty Blue Eyes stracił kolejną indywidualną szansę. - Ale nawet ja mogę powiedzieć, że ich kapitan nie jest dobry.

Harry poczuł jak to się w nim zbiera- gorące uczucie, może złość, ale z pewnością coś, czego nie mógł zrozumieć. Pretty Blue Eyes mógł sobie poradzić znacznie, znacznie lepiej, niż to. Harry widział jak grał, widział do czego był zdolny. Z jakiś dziwnych powodów nic nie odbiło się na tym, jak grał na boisku. 

Marszcząc brwi, Harry złączył swoje dłonie, patrząc jak Pretty Blue Eyes stracił kolejną piłkę. Niall jęknął, Zayn grał na swoim telefonie. Uniósł wzrok jedynie wtedy, gdy sędzia głośno zagwizdał i żółta kartka została pokazana graczowi z przeciwnej drużyny. 

Ich drużyna dostała karnego. 

Zaatakowany gracz wciąż klęczał na ziemi, ściskając swoją stopę. Pretty Blue Eyes był tym, który ustawił piłkę, przygotowując się do strzału. Harry z odległości mógł zobaczyć, że miał nerwowy błysk w oku, jego postura nie wyglądała tak, jak zazwyczaj. 

Nie było w nim żadnej pewności siebie. 

- Hej! 28! - krzyknął Harry, zanim sędzia mógł dać znak do wykonania rzutu.  

Nie zdał sobie nawet sprawy, że zeskoczył ze swojego miejsca i zszedł na dół do poręczy, które oddzielały widownię od boiska. Pretty Blue Eyes  odwrócił się, wyglądając na zdezorientowanego i potem zaskoczonego, kiedy zauważył Harry'ego. 

- Co do cholery jest z tobą nie tak? - spytał głośno Harry, jego palce ciasno ściskały obręcz, a serce biło szybko. - Weź się w garść! Jesteś lepszy, niż to. Jesteś silny i jesteś cholernie dobrym graczem - wziął drżący oddech, jego głos wciąż był wyraźny i głośny z nutką złości. - Więc to kurwa pokaż! 

Pretty Blue Eyes gapił się na niego, oczy wielkie, niebieski odznaczał się mimo, że Harry był daleko. Wciąż się na siebie patrzyli i Harry nie zwracał uwagi na nic innego, niż te oczy. 

Rozbrzmiał gwizdek i Pretty Blue Eyes odwrócił głos. Jego postawa zmieniła się i patrzył na piłkę, potem na bramkę. 

Bramkarz nie miał szans, piłka była szybka niczym błyskawica- przynajmniej tak zdawało się Harry'emu- lądując w lewym rogu. Drużyna zaczęła głośno wiwatować, Pretty Blue Eyes został przyciągnięty do grupowego uścisku i Harry uderzył pięścią w ogrodzenie, wydychając, "tak!" 

Kiedy gra została wznowiona, Harry zdał sobie sprawę gdzie stał, Pretty Blue Eyes zerknął na niego. Harry obracał swoją głową we wszystkie kierunki, zauważając, że ludzie dziwnie na niego patrzyli, posyłając mu spojrzenia. Pośpieszył z powrotem do Zayna i Nialla, jego policzki były gorące.

- Co to było? - spytał Zayn, jego ton sceptyczny. - Zaciągnąłeś nas tutaj, bo podoba ci się jeden z graczy?

- Nie - słabo zaprotestował Harry. - Możemy po prostu iść?

- Chcesz teraz wyjść? - spytał Niall. - Właśnie zrobiło się śmiesznie.

- To nie jest śmieszne. Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło - Harry rozejrzał się dookoła, wciąż czując to, że wszyscy się na niego gapią. 

Zayn wstał. - Nie mogę uwierzyć, że mnie tu zaciągnąłeś tylko po to, byś mógł pożerać wzrokiem swojego nowego ukochanego.

Harry podążył za nim, patrząc na boisko i widząc tocząca się grę. Pretty Blue Eyes był odwrócony tyłem, skupiony na piłce.

Kiedy byli na zewnątrz, Harry jęknął, zakrywając swoją twarz dłońmi. 

- Więc jak go poznałeś? - chciał wiedzieć Niall, jego głos był swobodny. 

Harry nie mógł powiedzieć mu całej historii, prawda? Przełknął, patrząc na Zayna, który nie zdawał się być zainteresowany.

- Spotkaliśmy się kilka razy w parku - powiedział Harry. - Czasami tam trenował.

- Mogłeś po prostu powiedzieć, że chcesz iść mu kibicować, no wiesz - zauważył Niall, idąc wzdłuż ulicy przed Harrym i Zaynem. 

- Nie poszedłem z jego powodu - bronił się Harry. - To wszystko było dla-

- Dla? - spytał Zayn, kiedy Harry nie kontynuował. 

- Jak powiedziałem, nie wiedziałem - powtórzył Harry. - Nie miałem pojęcia, że gra dla szkolnej drużyny.

- Cóż, teraz wszyscy wiedzą - zauważył Zayn i wzruszył ramionami. - Niezłą przemowę tam dałeś.

Harry jedynie westchnął, starając się zignorować droczenie się Nialla i Zayna podczas drogi do domu i zastanawia się dlaczego w ogóle poszedł na ten mecz. Albo dlaczego po prostu nie poszedł, kiedy było jasne, że Liam nie grał. 

Czy to wszystko skończyłoby się tak samo, jeśli Liam by zagrał?

W każdym razie, Liam był mu dłużny.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top