Część 9 (ostatnia)
Spanie nie było łatwe.
Louis próbował, ale kiedy zamykał swoje oczy wszystko zaczynało wirować i czuł jakby był w samolocie, który robił pętle.
Poza tym, pierścionek Harry'ego wciąż leżał na stoliku nocnym Louisa i gapił się na niego. Zapomniał o nim, nawet nie zwracał na niego uwagi. Ale kiedy wcześniej się położył, zdawało się jakby to była jedyna rzecz w pokoju i ciągle krzyczała Harry Harry Harry do Louisa.
Teraz popijał wodę z butelki, siedząc w salonie, telewizor był wyciszony. Jedynie sztuczny, niebieski blask rozświetlał pokój.
- Lou?
Podniósł wzrok, widząc Liama stojącego we framudze drzwi.
- Już wróciłeś z imprezy? - spytał Louis, starając się być spokojny i wyluzowany. Sprawdził swój zegarek. - Jest dopiero czwarta, Liam.
- Dlaczego wróciłeś do domu? - Liam chciał wiedzieć, ignorując pytanie Louisa.
Louis wzruszył ramionami, przenosząc z powrotem swoją uwagę na telewizor. - To nie było moje towarzystwo.
- Nie poszedłeś przez Harry'ego, prawda?
Nagle oddychanie stało się bardzo trudne. Louis zamrugał kilka razy, starając się uśmierzyć szczypiący ból pod swoimi powiekami. Kiedy ponownie spojrzał na Liama, zobaczył zmartwiony wyraz twarzy i odrobinę desperacji.
- Przepraszam, Li - wypaplał Louis. - Nie wiedziałem, że to on, okej? Nie będę wchodził wam w drogę. Wiem jak bardzo-
- Co kurwa, Tommo? - Liam podniósł głos, w końcu wchodząc do pokoju. - Harry?
- Co? - Louis zamrugał, nie będąc pewnym o co chodziło Liamowi.
- Myślisz, że jestem zakochany w Harrym?! - Liam wyrzucił w powietrze swoje ręce, jęcząc. - Czy ty zwariowałeś?
- Przepraszam? - Louis zmarszczył brwi, siadając prosto. - Powiedziałeś mi, że jest odpowiedzią na wszystkie twoje modlitwy, gwiazdy idealnie się dla was ułożyły, albo inne gówno.
- Bo on mieszka z Zaynem, Louis - Liam jęknął.
- Z... - Louis zamilkł, starając się to przetworzyć. Jeśli chodziło o Zayna, to oznaczało, że- znowu uniósł wzrok, jego oczy stały się suche, ale nie mógł nawet zamrugać.
- Harry pomógł mi poznać Zayna, dlatego spędzałem z nim tyle czasu - Liam poszedł, niezbyt delikatnie spychając stopy Louisa z sofy, by usiąść obok niego. - Poprosiłem go, żeby przyprowadził Zayna na mecz, dlatego tam był.
Serce Louisa zadrżało w jego klatce piersiowej, zacinając się jak stary silnik, powoli wracając do życia. - To znaczy, że nie jest tobą zainteresowany?
- Ty kompletny idioto - Liam szturchnął go w ramię, wzdychając. - Jest smutny i myśli, że nie jesteś zainteresowany.
- Co? - Louis sapnął. - Co?
- Dlaczego tutaj jeszcze siedzisz?
Louis spojrzał w gorę i zobaczył stojącego przy drzwiach Zayna, jego ręce były skrzyżowane i twarz wykrzywiona w dezaprobacie.
- Idź i to napraw - dodał Liam.
- Dlaczego Zayn jest tutaj? - Spytał Louis.
- Moje mieszkanie jest teraz trochę zatłoczone - zauważył Zayn. - Nie jest to do końca miejsce, w którym masz trochę prywatności.
Louis odwrócił się do Liama, unosząc brew. - Jeśli to o Harrym to kłamstwo, by się mnie pozbyć, żebyście mogli się-
- Jasna cholera, Tommo - syknął Liam. - Skłamałbym o tym? Podnieś swój tyłek i zrób coś z tym.
Louis wziął głęboki oddech, potem przytaknął i rzucił się, by przytulić Liama.
- Uporządkuję to - cicho obiecał.
Liam przytknął, klepiąc Louisa po plecach. - Jestem tego pewien.
~*~
Harry odrzucił w tył swoją głowę, zamykają oczy. Był zmęczony, czuł się wykończony i wycieńczony. Z westchnięciem położył dłonie na swoich kolanach.
To nigdy mu się nie przydarzyło. Nigdy nie odczytał źle wszystkich sygnałów. Z Louisem nie poszło tak jak zazwyczaj. Ten cały romans z Louisem od samego początku był popaprany.
Harry nie miał pojęcia co mógł zrobić, by zmienić zdanie Louisa.
Usłyszał hałas, może łamanie gałązki, Harry otworzył swoje oczy i przekręcił głowę. Niebo było zachmurzone, park wypełniony przez ciemne cienie wielkich drzew, więc wszystko, co mógł zobaczyć było zarysem sylwetki.
- Powinienem był wiedzieć, że tu będziesz.
To był głos Louisa, który odrobinę wystraszył Harry'ego, więc wyprostował się. Gdy podszedł bliżej, rysy jego twarzy były wyraźniejsze i Harry mógł dostrzec jego ramiona, włosy, potem jego twarz, dopóki Louis był tuż obok niego.
- Wróciłem do twojego mieszkania, ale Niall powiedział, że wyszedłeś - Louis usiadł obok niego, pozostawiając między nimi trochę miejsca.
- Po prostu potrzebowałem cichego miejsca - powiedział cicho Harry, patrząc na swoje ręce. - By pomyśleć.
- Mogę pójść i zostawić cię z twoimi myślami - zaoferował Louis.
Harry uśmiechnął się na to, myśląc o tym jak spotkał tutaj Louisa po raz pierwszy. - Jest okej. Po prostu tu posiedzę, jeśli to w porządku.
Louis przysunął się odrobinę bliżej, cisza zapanowała pomiędzy nimi.
- Liam zabrał Zayna do domu.
- Wiem - odpowiedział Harry. - Poniekąd ich ze sobą ustawiłem, mimo wszystko.
- Ja- - głos Louisa się trochę załamał, zanim znowu się odezwał. - Myślałem, że ty i Liam, jakby, no wiesz, może?
Harry uniósł głowę, marszcząc brwi. - Zatem dlaczego bym cię pocałował?
Louis wzruszył ramionami, wciąż nie patrząc na Harry'ego. - Załapałem, że jesteś zainteresowany. Po prostu nie chciałem wtrącać się Liamowi w drogę.
- Żartujesz? - wypalił Harry.
- Inni ludzie powiedzieliby, że jestem szlachetny, no wiesz - powiedział Louis, bezczelność powróciła do jego głosu. Harry'emu się to podobało. - Zamiast robić ze mnie głupca.
- Jesteś głupcem, Louis - poprawił go Harry. - I to byłoby szlachetne z twojej strony, jeśli ustąpiłbyś Liamowi, ale mogłeś po prostu porozmawiać z którymś z nas.
- Nawet nie znałem twojego imienia, aż do dzisiaj - zauważył Louis.
Harry zaśmiał się, nie mógł temu zaradzić. Ponownie westchnął, czując się teraz o wiele lżej.
- Również mam ci coś do oddania - powiedział Louis, wyciągając swoją dłoń.
Harry spojrzał na pierścionek, wydymając wargi. - Zastanawiałem się gdzie go zgubiłem - powiedział.
- Tak właściwie to w moim łóżku - Louis przybliżył swoją dłoń, wskazując Harry'emu, żeby wziął pierścionek.
Harry'emu zajęło moment, po czym uniósł swoje dłonie do tych Louisa i ujął je, zawijając jego palce wokół pierścionka.
- Dlaczego go nie zatrzymasz?
To było zdumiewające jak czysto i jasno lśniły oczy Louisa nawet w nocy. Harry trzymał dłoń na tej Louisa, licząc uderzenia serca, dopóki Louis nie pochylił się i go pocałował. Smakował słodko, jego usta były suche i miękkie na tych Harry'ego. Poruszali się powoli, otwierając wargi Harry'ego po jego język, pracowali swoimi językami powoi i leniwie, ich oddechy mieszały się ze sobą.
- Nie bardzo noszę pierścionki - wymamrotał Louis, kiedy się odsunął.
Harry oparł swoje czoło o to Louisa, wciąż trzymając dłoń Louisa między swoimi, pierścionek bezpiecznie spoczywał w pięści Louisa.
- Nie musisz - odpowiedział.
Louis delikatnie się uśmiechnął, ponownie cmokając usta Harry'ego.
- Zatrzymam go - ogłosił szeptem, który został niemal połknięty przez cienie i szeleszczący wiatr pośród drzew nad ich głowami. Uniósł swoją drugą dłoń, przejeżdżając opuszkami palców po knykciach Harry'ego.
Harry uśmiechnął się, otwierając jedną dłoń, by splątać swoje palce z tymi Louisa.
- W zamian ja zatrzymam ciebie.
~*~
Louis obudził się sam w łóżku Harry'ego. Słońce łaskotało jego policzki, rozlewając się po nagiej skórze jego pleców. Przejeżdżając dłonią po swoich włosach, wstał z łóżka, podnosząc swoje spodnie z podłogi.
Znalazł Harry'ego w kuchni, ubranego w swoje bokserki i fartuch owinięty był wokół jego torsu.
- Hej - powiedział cicho Louis, od tyłu obejmując Harry'ego wokół klatki piersiowej.
Harry przybliżył się do niego, mieszając coś na patelni. - Dzień dobry - przywitał Louisa, podnosząc jedną dłoń, by dotknąć policzek Louisa. - Dobrze spałeś?
Louis przytaknął, opierając swoją skroń o ramię Harry'ego. Jego ciało było elastyczne i zaspokojone- zaspokojone w inny sposób, bo teraz poczuł jedzenie i zdał sobie sprawę jak głodny był.
- Umieram z głodu.
Odwracając się, Harry objął twarz Louisa i przyciągnął go do lekkiego pocałunku. - Niall jest w salonie, ogląda kreskówki. Może dołączysz do niego, gdy ja skończę robić śniadanie.
- Mogę ci pomóc - zaoferował Louis. - Coś pokroić, albo jakby, wyjąć talerze?
Harry uśmiechnął się, przyciskając pocałunek do skroni Louisa. - Prawie skończyłem.
Louis przytaknął i skradł jeszcze jeden pocałunek, zanim wyszedł z kuchni i znalazł Nialla w salonie.
- Hej, Louis, stary - przywitał go Niall, klepiąc poduszkę obok siebie. - Nie wiedziałem, że tu zostałeś?
Louis wzruszył ramionami, bawiąc się pierścionkiem na swoim środkowym palcu u lewej dłoni. Dopóki nie wymyśli w jaki sposób będzie go przy sobie nosił zdecydował, że najbezpieczniej będzie po prostu go nosić. W ten sposób z pewnością go nie zgubi. Jego tyłek trochę zabolał, gdy usiadł obok Nialla, przypominając mu jak ostatniej nocy Harry go rozłożył i zajął się Louisem.
- Jak poznaliście się z Harrym? - Niall chciał wiedzieć, jego oczy przyklejone były do telewizora, leciał odcinek Batmana.
Louis przez moment się zastanawiał, po czym zdecydował się po prostu to powiedzieć. - Zgaduję, że byliśmy jednonocną przygodą, która zamieniła się w coś wielkiego.
Niall przekręcił głowę i zmarszczył brwi. - Mieliście jednonocną przygodę?
- Jakiś czas temu - przyznał Louis.
- Interesujące - mruknął Niall. - Bardzo interesujące.
W tym momencie na korytarzu rozległ się hałas i potem Liam z Zaynem pojawili się w pokoju, ich palce złączone i oczy wyglądały na bardzo zmęczone. Ale obaj mieli różowe policzki i głupkowate uśmiechy na twarzy.
- Dlaczego wróciliście tak wcześnie? - spytał Niall.
- Domyślałem się, że Harry będzie w wystarczająco dobrym humorze, by zrobić śniadanie - wyjaśnił Zayn. - I wygląda na to, że miałem rację.
Louis spojrzał na Liama i posłali sobie szybki uśmiech. Liam przysunął się bliżej Zayna, a ten otoczył go ręką wokół talii, co zdawało się naturalne.
- Przy okazji, wisisz mi dychę - wtrącił Niall, wskazując na Zayna.
Zayn zmarszczył brwi. - Dlaczego?
- Bo zawsze mam rację - ogłosił Niall, robiąc pozę zwycięzcy.
Louis miał spytać o co chodziło, ale potem wszedł Harry, wołając ich na śniadanie. Pozostała trójka chłopców poszła do kuchni i Harry został przy drzwiach z usatysfakcjonowanym uśmiechem, czekając na Louisa.
- Hej, Harold - spytał Louis, jego dłoń z łatwością złączyła się z tą Louisa. - Dlaczego Niall jest tak zainteresowany tym, czy mieliśmy wcześniej nocną przygodę?
Harry wyglądał na nieco zdezorientowanego, potem wybuchł śmiechem.
- Co? - Louis chciał wiedzieć i zmarszczył brwi.
- To tylko- - Harry zagryzł wargę, by powstrzymać kolejny napad śmiechu. Potem pochylił się, by ponownie pocałować Louisa, przytakując do siebie, jakby udowodnił teorię.
Louis przekrzywił głowę, dłoń Harry'ego była ciepła i czekał na jego wyjaśnienie.
- Chyba tak naprawdę nie mam jednonocnych przygód.
~*~
Koniec.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top