Część 4
Cokolwiek się stało, zmieniło Liama. Nie na gorsze, ani w żaden znaczący sposób. Ale wystarczająco, by Louis zauważył.
Był po prostu trochę bardziej zmotywowany na swoich sesjach na siłowni i odrobinę radośniejszy na treningach. Nie kazał im robić okrążeń za lenistwo i w domu zawsze był w dobrym humorze.
Nawet nie narzekał na Profesor Umbridge. A Liam zawsze znajdzie powód, by na nią ponarzekać.
Kopiąc piłką o ścianę, gdzie dzieciaki kredą narysowały bramkę Louis potrząsnął swoją głową i uśmiechnął się do siebie.
Najwyraźniej chłopak, który znalazł telefon Louisa okazał się być miłością życia Liama. W każdym bądź razie czymś takim. Liam ciągle gadał jakim był szczęściarzem, że go spotkał, że z nim w końcu wszystko wyjdzie tak, jak od zawsze tego chciał.
Louis był wdzięczny, że mógł mu w tym w jakiś sposób towarzyszyć. Widzenie szczęśliwego Liama sprawiało, że on też był szczęśliwy.
Pobiegł za piłką, kiedy kopnął ją pod dziwnym kątem, tak skupiony na tym, że zauważył inną osobę dopiero wtedy, kiedy zatrzymała piłkę swoją stopą. Louis uniósł wzrok i miał coś powiedzieć, ale potem rozpoznał tę twarz.
Przed nim stał Harold- albo jakkolwiek się nazywał. Jego włosy tym razem były rozpuszczone, piękny bałagan fal i loków okalał jego śliczną twarz i wyglądał na równie zaskoczonego co Louis. W świetle zachodzącego słońca jego skóra wyglądała na odrobinę ciemniejszą, niż była, jego oczy mieniły się złotem sprawiając, że zieleń była jeszcze intensywniejsza.
- Cześć - powoli powiedział Louis.
Harold uśmiechnął się, kopiąc piłkę z powrotem do Louisa. - Cześć.
- Ja, um... - Louis podniósł piłkę, wskazując na ścianę. To była okolica dość oddalona od parku, otoczona drzewami, które nie pozostawały dużo miejsca na ławki, czy łąkę. - Nie sądziłem, że ktoś tu może przyjść.
Biorąc krok w stronę długiego cienia rzucanego przez jedno z drzew, Harry podniósł notatnik. - Przychodzę tu zrobić szkice i jakby, pomyśleć.
Louis obserwował go jeszcze przez moment, podziwiając długie nogi i koszulę w kratę, która była odpięta do pępka Harolda. Mógł sobie przypomnieć jak przejeżdżał tam swoimi palcami, przygryzając szczególnie śliczne liście laurowe.
- Mogę sobie pójść -zaoferował Louis. - Zostawić cię z twoimi myślami.
Harold potrząsnął głową i wskazał na kłodę drzewa obok siebie. - Po prostu posiedzę tutaj, jeśli to w porządku?
Louis natychmiast przytaknął. - Jasne, śmiało. Ja będę... ćwiczył.
Kiedy Harold usiadł przy drzewie, Louis odwrócił się i kopał piłkę, zachodzące słońce oświetlało jego plecy. Starał się skupić na swojej piłce i nie zerkać na chłopaka, którego imienia nie znał, ale którego każdy milimetr skóry dotykał i odkrywał swoimi palcami i wargami.
Boże, to było niezręczne.
Louis nie do końca mógł teraz spytać go o imię, prawda? I co w ogóle powinien powiedzieć? Powinien coś mówić? Mimo wszystko przespał się z nim. To nie byłoby w porządku by zachowywać się jakby to się nigdy nie wydarzyło, tak?
- Jesteś naprawdę dobry - powiedział Harold, zanim Louis mógł wymyślić odpowiedź na przynajmniej jedno z pytań, które zalewały jego myśli.
Odwracając się, Louis zatrzymał piłkę i wzruszył ramionami. - Studiuję sport.
Harold przytaknął, długopis spoczywał na kartce w jego książce. - Tak podejrzewałem.
Louis zamrugał.
- Dobra wytrzymałość - dodał Harold, uśmiech widniał na jego ustach. - I cóż... - wskazał na ciało Louisa. - Chyba wspominałem raz, lub dwa, że jesteś w naprawdę dobrej formie.
Louis odrobinę się zaśmiał. Więc nie będą udawać, że to się nie stało. Tak naprawdę to była ulga, sprawiało, że było o wiele łatwiej. - Nie brałem cię za artystę, będąc szczerym.
Harold wzruszył ramionami, krzyżując nogi. - To mój kierunek.
Louis zatrzymał piłkę, posyłając Haroldowi długie spojrzenie. - Nie rysujesz mnie, prawda?
- Nie pozwalaj, by uderzyło ci to do głowy, kochanie - zbeształ go Harold, ponownie potrząsając głową. - Nawet nie umiem rysować.
- Co? - Louis zmarszczył brwi i zdecydował, że nie mógł skoncentrować się na dwóch rzeczach, więc zostawił piłkę tam, gdzie leżała i usiadł naprzeciwko Harolda. - Jak studiujesz sztukę, jeśli nie umiesz rysować?
- Nie musisz umieć rysować - poprawił Harry, uderzając długopisem o kartkę. - Rysuję, ale to nic takiego, co ludzie uznaliby za ładne. Jeśli poprosiłbyś mnie o narysowanie twojego portretu, w ogóle nie byłoby to do ciebie podobne.
- Zatem co robisz? - Louis chciał wiedzieć.
- Jestem bardziej trójwymiarowym typem. Lubię pracować swoimi dłońmi - Harry wzruszył ramionami. - Drewno, metal, ceramika, szkło. Jestem dobry ze swoimi dłońmi.
Louis cwaniacko się uśmiechnął. - Naprawdę dobry.
Harold zaśmiał się, niezawstydzenie i otwarcie. Louis zdecydował, że lubił to, że chciał widzieć to częściej. Jego telefon zawibrował i wyjął go, uśmiech na jego twarzy poszerzył się.
- Ustawiam przyjaciela - wyjaśnił Louisowi, podczas gdy wpisywał szybką wiadomość. - Poznałem kolesia, który jest po uszy w nim zakochany i jakby pomagam im się poznać.
Louis uśmiechnął się. - Brzmi jakbyś był prawdziwym kupidynem.
Harold wciąż się uśmiechał. - Najwyraźniej zakochał się od pierwszego wejrzenia i mój przyjaciel naprawdę potrzebuje kogoś, kto wyciągnie go z jego skorupy. Jest całkiem skryty.
- Brzmi jak dziwna para - Louis sprawdził swój zegarek i musiał się pośpieszyć.
- Myślę, że będą dobrą parą.
- Cóż, powodzenia z tym - powiedział Louis, wstając na nogi. Słońce niemal zniknęło za drzewami, jedynie docierało kilka promieni. - Muszę iść. Jedna z moich współlokatorek gotuje dziś obiad i obiecałem jej, że będę w domu na czas.
- Miło było cię zobaczyć - przyznał Harold, delikatnie się uśmiechając. - Może znowu się tutaj spotkamy.
Louis przytaknął, podnosząc swoją piłkę. - Tak, może. Byłoby miło.
Pomachał mu dłonią i Harold wrócił do swojego notesu, długopis ponownie się poruszał. Louis nie mógł się powstrzymać i jeszcze raz się odwrócił, zanim odszedł.
Harold nie zdawał się na niego spojrzeć ani razu.
~*~
Harry spojrzał na szkic w swoim notesie, zaciskając swoje usta na wspomnienie. Przejechał palcem po szybkim rysunku, który wykonał wczoraj, pośpieszne linie, próbujące uchwycić ruch. Harry próbował wmówić sobie, że tylko w ruchach był zainteresowany.
Pretty Blue Eyes , pisało na dole, dołączona była data i podpis. Co za szkoda, że Harry nie mógł przypomnieć sobie jego imienia. Zapytanie mogłoby być dziwne, aczkolwiek Harry niemal to zrobił.
To było nawet jeszcze dziwniej, nie znając imienia kolesia, z którym spał. Nie było tak dziwnie, kiedy był jedynie jednonocną przygodą, ale teraz, kiedy Harry w jakiś sposób spotkał go kolejny raz, już nią nie był. Rozmawiali i był zabawny i był zachwycający- niezwykle zachwycający w świetle zachodzącego słońca.
- Przepraszam!
Harry uniósł wzrok, szybko zamykając notes i odkładając go. Uśmiechnął się do Liama, który wsunął się na krzesło naprzeciwko niego, układając dłonie na stole.
- Trochę się spóźniłem. Trening - wyjaśnił, wzruszając ramionami.
- Żaden problem - zapewnił go Harry. - Jaki trening?
- Jestem kapitanem szkolnej drużyny piłki nożnej - promiennie uśmiechnął się Liam, wyglądając na bardzo dumnego.
Harry pomyślał o Pretty Blue Eyes i zaczął zastanawiać się czy grał dla jakieś drużyny. Z pewnością był do tego wystarczająco dobry. - Studiujesz sport? - spytał, odsuwając od siebie myśli o nim.
Liam pokręcił głową. - Nie, studiuję ekonomię. Sport jest tylko hobby.
Harry mruknął, ponosząc wzrok, kiedy kelnerka podeszła do ich stolika, by wziąć zamówienie. Obserwował jak Liam składał swoje, zauważając znamię na jego szyi i to, że oczy Liama były łagodne i miłe, kiedy rozmawiał z dziewczyną.
- Więc - powiedział Harry, kiedy kelnerka odeszła i ponownie zostali sami. - Właściwie to jest całkiem dziwne. Czuję się jakbym sprawdzał potencjalnego chłopaka dla swojej młodszej siostry.
Liam zaśmiał się. - Jest starszy od ciebie, tak?
- To trochę straszne, że wiesz takie rzeczy.
Śmiech ucichł i Liam wyglądał na przyłapanego, nawet odrobinę skruszonego. Wzruszył ramionami. - Facebook sprawia, że dowiedzenie się takich rzeczy jest łatwiejsze, prawda?
- Chyba tak - przyznał Harry.
- Nie jestem szalony, obiecuję - zapewnił go Liam, składając swoje dłonie na stole. - Znasz Zayna, prawda? Możesz zrozumieć dlaczego mi się podoba, racja?
Harry pomyślał o Zaynie pokrytym farbą i o tym jak miał w zwyczaju trzymać między wargami papierosa, kiedy potrzebował pomyśleć. Przypomniał sobie jak Zayn zasnął zwinięty na łóżku obok Harry'ego kilka tygodni temu, kiedy jego własna praca doprowadzała go do szaleństwa, nie wychodziła tak, jak sobie to wyobrażał. Kiedy Niall przyniósł rybę do domu ze swojej wyprawy na ryby z przyjaciółmi i Harry ją przygotował, Zayn usiadł przy ich stole wyglądając na sceptycznego. Opłakiwał biedną rybę i jej krótkie życie, które skończyło się na jednej z patelni Harry'ego.
Oczywiście, że Harry mógł to zrozumieć.
- Jest piękny - dodał po sekundzie Liam.
Harry uniósł brew. - Podczas gdy zgadzam się, że jest całkiem-
- On nie jest tylko tym - przerwał mu Liam. - Wiem to. Widziałem jego prace i chociaż tylko chwilę z nim rozmawiałem wiem, że jest naprawdę mądry i miły.
- Zaynowi przydałby się ktoś, kto porządnie go doceni - zaznaczył Harry. - Nie miał chłopaka od wieków.
- Naprawdę nie łapię dlaczego - Liam zmarszczył brwi, kręcąc swoją głową.
Harry uśmiechnął się. - Kto wie.
- Zobacz, myślałem, że może moglibyście przyjść na mój następny mecz? - zasugerował Liam.
- Zayn nie przepada na piłką - podkreślił Harry, opierając się o krzesło, kiedy kelnerka przyniosła ich napoje.
- Tak myślałem - przyznał Liam. - Ale nie mógłbyś jakby, zmusić go do pójścia? Jestem pewien, że jeśli zobaczy mnie w czymś, w czym jestem dobry to sprawi, że mnie zauważy.
Harry zmarszczył brwi, ponownie się przybliżając. - Co dokładnie próbowałeś zrobić, żeby cię zauważył?
Rumieniąc się, Liam wzruszył ramionami, mieszając swój drink słomką. - Mogłem pójść na jego kilka wystaw. Ale kiedy tylko próbowałem z nim porozmawiać, zajmował się czymś innym, albo mówił, że musi iść.
Harry parsknął śmiechem. - Po pierwsze prawdopodobnie nie rozumiał o czym ty w ogóle mówiłeś. Lubi tworzyć sztukę, ale Zayn nienawidzi o tym mówić.
- Och - odpowiedział Liam. - Więc co lubi?
Popijając swoją mrożoną herbatę, Harry przez moment pomyślał. - Filmy. Lubi oglądać filmy i grać w gry wideo. Lubi rozmawiać o książkach, albo cóż, ogólnie o historiach. I spać. Zayn naprawdę lubi spać.
Liam wyglądał na odrobinę zaskoczonego i Harry zachichotał.
- Nie czytam - w końcu powiedział.
Harry westchnął. - To nie oznacza, że wam się nie uda - wzruszył ramionami, mrugając do Liama. - Lubię cię. Przynajmniej warto spróbować.
Liam entuzjastycznie przytaknął. - Więc przyjdziecie na mecz?
- Zabierzemy również Nialla. Jeśli Niall pójdzie, on też będzie chciał.
- Myślałem, że mógłbyś nas przedstawić? Przyjść po meczu ze mną porozmawiać i potem mnie mu przedstawić? - Liam wyglądał na pełnego nadziei.
- Jasne - zgodził się Harry.
- Może nawet będzie mnie pamiętał.
Tak, zdecydował Harry, naprawdę lubił Liama. Zdawał się być słodkim gościem i strasznie podobał mu się Zayn. Może to się wcale nie udać. Może Liam zdecyduje, że Zayn nie był taki, jakiego go sobie wyobrażał i może Zayn nie polubi Liama, kiedy go pozna.
Ale w głowie Harry'ego tworzyli całkiem niezłą parę.
- Jeśli naprawdę będziesz próbował rozmawiać z nim o sztuce - zauważył Harry - z pewnością to zrobi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top