Rozdział 43


Poprosiłam Hope, aby zostawiła mnie sam na sam z Morgan'em, ponieważ chciałam z nim poważnie porozmawiać, a dokładnie ustalić kilka rzeczy. Skoro wróciłam dla niego, nasze ścieżki od lat się przeplatają, mieszkamy razem w rezydencji, a teraz dołączyła do nas jeszcze Hope musimy podjąć odpowiednie kroki.

Nastolatka z uśmiechem na twarzy powędrowała w stronę domu. Gdy zniknęła mi z oczu zerknęłam na wampira. 

-Początkowo nie chciałam wracać - zaczęłam nieśmiało. -Z upływem czasu zaczęłam sobie uświadamiać, że chciałabym cie ponownie ujrzeć. Od krwawej pełni wiele się zmieniło. Dostrzegamy to oboje i wiemy, że przypadkiem tego nazwać nie możemy - przyglądałam się mężczyźnie.

-Rozmyślałem nad tym ostatnio, nie uważam, by to mogło się udać - ujął moją dłoń. -Jednakże, jeśli jesteś gotowa możemy spróbować - zacisnęłam rękę.

-Spróbujmy - z delikatnym uśmiechem na twarzy położyłam swoją drugą dłoń na jego.

W tym momencie podbiegła do nas nasza nieznośna latorośl. Przyłapując nas na gorącym uczynku. Oczywiście długo nie dawała nam o tym zapomnieć i drwiła z naszej dwójki całymi dniami.

-Podsłuchiwałaś? - spytaliśmy w tym samym czasie.

-Tylko troszeczkę - skarciliśmy ją spojrzeniem -Oj tylko ociupinkę - próbowała wybrnąć z sytuacji.

-Królu jak to możliwe, że jeszcze nie zaczęliśmy dobrze naszego związku, a już mamy taką niesforną małolatę - zaśmiałam się.

-Dobre pytanie moja droga - westchnął.

Blondynka wepchnęła się między naszą dwójkę, po czym z łobuzerskim uśmiechem oznajmiła nam, że zyskała nową rodzinę. Lecz wpierw musiała wycierpieć i znieść dużo krzywd.
Nigdy nie rozmawialiśmy z nią o jej przeszłości. Spędziła z Morgan'em rok, a ze mną zaledwie jeden dzień. Z nim zdążyła zżyć się więcej, a tym bardziej kiedy oficjalnie uznał ją za swoją podopieczną. Wszystko dla jej bezpieczeństwa. Hope ma dopiero 16 lat i tak naprawdę to jeszcze dziecko, które potrzebuje rodziców. Pech chciał, że trafiła do świata wampirów, gdzie o szczęśliwą rodzinę ciężko.
Mój ojciec był jedynym wyjątkiem  wśród istot nicy, jeśli chodzi o moje wychowanie. Wampiry wychodzą z założenia, że dzieci trzeba wychowywać w surowych warunkach, inaczej nie nauczą się dyscypliny.

Poprosiliśmy Hope, aby opowiadała nam swoją przeszłość, gdyż pragniemy lepiej ją zrozumieć. Zgodziła się, choć jak wcześniej wspomniała jest to dla niej trudne. Lecz dla niektórych warto się poświęcić.
Jak się okazało jej matka dzień przed ślubem z mężczyzną, którego wybrała dla niej rodzina zdradziło go ze swoim ukochanym, z którym spotykała się potajemnie każdej nocy. Uciekła ze ślubnego kobierca. Gdy się okazało, że jest brzemienna jej umiłowany, dla którego poświęciła tak wiele odszedł od niej. Stwierdził, że to nie jego dziecko i nie będzie wychowywał cudzego bękarta. Szukał po prostu wymówki. Zamiast stanąć na czele zadania wspierając ukochaną w ciężkich dla niej chwilach, wolał umyć ręce od problemów i uciec. 
Matka Hope zhańbiła swoją rodzinę oraz rodzinę szlachcica. Trzymano ją w zamknięciu, aż do porodu. Gdy nastąpił szczęśliwy dzień babcia blondynki zabrała natychmiast dziecko. Matka nie miała nawet okazji wziąć córeczki na ręce i przytulić. 
Błagała by oddali jej kochany skarb, lecz zamknęli ją na klucz, a dziecko porzucili pod drzwiami przytułku. 
Hope do 14 roku życia żyła w sierocińcu, w którym traktowano ją jak śmiecia. Znęcano się nad nią i zmuszano do najcięższych prac, a wszystko dlatego, że musiała dźwigać bagaż doświadczeń swojej matki. 
Odebrano jej dom, obwiniono ją za czyny innych i uniemożliwiono jej szczęśliwe życie.
Miała dość niesprawiedliwego traktowania, pewnej nocy udało jej się uciec. Wtedy na swojej drodze spotkała jednego z braci. Zaoferował pomoc, obiecał że się nią zaopiekuję i więcej nie będzie musiała cierpieć.
Niestety została oszukana.
Mężczyźni traktowali dziewczę gorzej, niż opiekunowie w w przytułku. Stała się ich zabawką oraz chodzącym workiem krwi. 
Tkwiła tam do momentu, aż przypadkiem nie zjawiłam się ja. Gdy Morgan wygłosił jej prawie półgodzinną przemowę, o tym że jest tutaj bezpieczna dopiero zrozumiała, że nie każdy jest zły. Stąd zuchwałość naszej młodej damy względem nas, a przede wszystkim władcy wampirów. Zdaje sobie sprawę kim jesteśmy i jakie pozycje sprawujemy, a dla niej nie jesteśmy królami, lecz długo wyczekiwaną rodziną.

Jej historia świadczy o tym jak nie godziwi potrafią być ludzie.

-Nie będziemy ci współczuć, bo to ci nie pomoże - Morgan spojrzał na dziewczynę.

-Ale możemy sprawić, że niczego ci przy nas nie zabraknie - dokończyłam wypowiedź mężczyzny.

-Nie chcę być problemem - wtrąciła nieśmiało.

-Czujesz się tutaj obco? - spytał, a ona nieśmiało przytaknęła.

-Nie masz do tego powodów, ponieważ to również twój dom - położyłam prawą dłoń na ramieniu Hope.

-Pamiętasz jak powiedziałem, że jesteś moją podopieczną? - przytaknęła. -Nie chciałabyś, aby inni zamiast mówili o tobie jako mojej podopiecznej, nazywali cię córką władcy wampirów? - nastolatka otworzyła szeroko usta z wrażenia, a jej oczy zaszkliły się.

-Ej, ej - wtrąciłam się udając oburzoną. Nie tylko córką władcy wampirów, ale również córką jego ukochanej - zaśmiałam się, natomiast nastolatka rozpłakała się w tym momencie.

-Dziękuję - wydukała ocierając łzy z policzków.

Mocno przytuliłam dziewczę, które odwzajemniło mój uścisk. Morgan zaś pogładził ją po głowie. Pierwszy raz w swoim życiu skłonił się do wykonania takiego gestu. Lecz to znaczy, że król zmienia się.
Oboje się zmieniamy.
W dniu, kiedy ponownie się spotkaliśmy. 
W dniu, kiedy na niebie rozbłysnął krwawy księżyc.
W tym dniu zostaliśmy połączenia.
Od tego dnia jesteśmy dla siebie przeznaczeni.
Skazani od wieków, by nareszcie połączyć się w jedność. 

-Dziękuję - powiedziała ponownie wtulona we mnie.

-Nie dziękuj, odwzajemnisz nam się, gdy będziemy brać już ślub jako nasz najważniejszy gość - zaśmiałam się cichutko, puszczając przy tym oczko do wampira.


,,Przeznaczenie decyduje o tym kto pojawia się w Twoim życiu, ale Ty decydujesz kto w nim zostaje"

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top