5. ZEW KRWI

***

Jungkook zsiadł z motocykla i zdjął swój kask. Ruszył pewnie przed siebie. Tę drogę znał już na pamięć. Od prawie trzech tygodni bywał tu codziennie. Trenował z chłopakami co najmniej 3 godziny dziennie. Do domu wracał cały obolały, ale widział zdecydowane postępy i mimo początkowej niechęci co do wampirów, musiał przyznać, że bardzo dobrze się z nimi bawił. Odsunął drzwi i wszedł do środka, zamykając je za sobą.

W środku panował półmrok i prawie zupełna cisza, co trochę go zdziwiło. Przez ostatnie trzy tygodnie, kiedy tu przychodził, wszyscy już na niego czekali. Tym razem wydawało się, że w środku nie ma nikogo. Jego mięśnie napięły się mimowolnie, a stopy zaczęły poruszać ostrożniej i ciszej. Nagle usłyszał brzdęk łańcuchów i już wiedział, gdzie ma iść. Nieco pewniejszym krokiem ruszył w głąb sali i tak jak się domyślił, dostrzegł V podciągającego się na łańcuchach. Przypomniał sobie, jakie wrażenie zrobił na nim ten widok, kiedy przyszedł tu pierwszy raz i pomyślał, że chyba nigdy nie będzie w stanie przyglądać się mu spokojnie. V zeskoczył szybko i spojrzał na Jungkooka. Miał na sobie jedynie czarne, dresowe spodnie, zawieszone niemiłosiernie nisko na jego wąskich biodrach. Jungkook dawno nie widział wampira bez koszulki i starał się nie przyglądać mu zbyt długo, żeby blondyn przypadkiem nie dostrzegł jego spojrzenia.

- Dobrze, że jesteś! - Rzucił V i podszedł do małego stolika stojącego nieopodal.

Sięgnął po butelkę z wodą i przystawił ją do ust. Pił przez chwilę łapczywie, po czym odsunął ją od ust i przeniósł spojrzenie swoich błękitnych oczu na bruneta. Młodszy dostrzegł małą kroplę wody na jego dolnej wardze, a wampir, jakby czytając w jego myślach, zlizał ją swoim wilgotnym językiem. Jungkook odchrząknął.

- Gdzie reszta? - Spytał, rozglądając się dookoła, by uniknąć patrzenia na roznegliżowanego wampira. Jego nagość wciąż go krępowała.

- Yoongi i Hobi sprawdzają nowy trop, więc ich nie będzie. Jimin dołączy do nas później...

- To, co mam robić? - To mówiąc, Jungkook spojrzał na blondyna zdezorientowany.

- Jak to co? Będziemy walczyć. - Odpowiedział wampir z uśmiechem.

Oczy Jungkooka rozszerzyły się ze zdziwienia. Przez ostatnie tygodnie walczył z chłopakami, ale ani razu nie walczył z V. Blondyn jedynie dawał instrukcje i go obserwował, ale ani razu nie mieli okazji się zmierzyć, co nieco frustrowało bruneta. Poczuł się podekscytowany nowym wyzwaniem, ale również ogarnęła go niepewność. Wiedział, że V jest najsilniejszym z wampirów. Blondyn nie czekając długo, zbliżył się do młodszego i przyjął postawę do ataku. Brunet rzucił na ziemię swoją sportową torbę, zdjął swoją skórzaną kurtkę i rzucając ją na bok, stanął naprzeciw wampira. Na ustach V pojawił się seksowny uśmiech.

- Pokaż, co dla mnie masz... - Jego głos był tak niski, że Jungkook aż poczuł dreszcze na plecach.

Zamknął oczy i odetchnął głęboko, po czym spojrzał uważnie na V i wykorzystując wszystkie swoje zdolności, ruszył szybko na wampira. V uskoczył w bok, wydając z siebie cichy śmiech. Jego oczy błyszczały, z jego ust nie schodził uśmiech. Uważnie obserwował Jungkooka i szybko reagował na każdy jego ruch. Brunet próbował atakować go na różne sposoby, ale nie potrafił go zaskoczyć. Wampir zdawał się z nim bawić w kotka i myszkę. Z łatwością niwelował każdy jego atak.

- Jesteś zbyt przewidywalny! Potrzebujesz czegoś lepszego, żeby dorwać takiego wampira jak ja! - Krzyknął V, unikając z łatwością kolejnego ciosu. - Myśl bardziej nieszablonowo!

Brunet spróbował ponownie go zaatakować, ale ten uskoczył bez najmniejszych problemów. Nagle V szybkim kopniakiem podciął mu nogi, a on przewrócił się na ziemię, lądując ciężko na plecach. Nim zdążył się zorientować, V siedział okrakiem na jego biodrach, przygniatając go do ziemi. Brunet spojrzał na twarz wampira. Jego oczy znowu robiły się ciemniejsze, V oddychał ciężko, ale uśmiech nie schodził z jego ust.

- Chyba jednak polubię treningi z tobą... - Powiedział seksownie, mrużąc swoje oczy.

Jungkook szybko zepchnął go z siebie i wstał. Nie czuł się komfortowo, będąc tak blisko V. Tym bardziej, kiedy wampir miał na sobie jedynie swoje czarne spodnie. V wstał szybko i otrzepał wirtualny pył z ramion, po czym z uśmiechem ponownie ruszył na chłopaka. Brunet uskoczył szybko i podciął mu nogi. V upadł na ziemię.

- O tym właśnie mówię! - Pochwalił go, wstając szybko.

Walczyli ze sobą dobrą godzinę. Młodszy uważnie słuchał rad V i starał się stosować je przy kolejnych atakach. Jego mięśnie pracowały do granic możliwości. Wiedział, że jutro z pewnością to odczuje, ale nie miało to teraz żadnego znaczenia. W skupieniu śledził ruchy wampira, starając się przewidzieć jego zamiary.

V nagle ruszył w jego stronę, a Jungkook nie myśląc długo, schylił się i łapiąc go za ramię, przerzucił go nad sobą. Zadowolony z tego, że udało mu się go ponownie podejść, podbiegł do niego i usiadł na jego biodrach, tak jak wampir zrobił to jemu, na początku treningu. V odruchowo położył swoje dłonie na udach bruneta obejmujących jego talię. Chłopak spojrzał na jego dłonie, ale nie zareagował. Oboje oddychali ciężko.

Jungkook poczuł ogromną satysfakcję z tego, że w końcu udało mu się pokonać wampira. Spojrzał na twarz V leżącego teraz pod nim. Ich oczy się spotkały. Chłopak miał przez chwilę wrażenie, że czas nagle zwolnił. Spojrzał w błękitne oczy wampira, które teraz błyszczały jasno. Przeniósł wzrok na jego kości policzkowe, które wydawały się jeszcze bardziej idealne w przyciemnionym świetle sali treningowej. Jego idealnie wykrojone wargi, teraz lekko rozchylone, starające się opanować niespokojny oddech. Oddech młodszego również przyśpieszył, zdawało mu się, że słyszy głośne bicie swojego serca. Przeniósł wzrok nieco niżej. Na wystające obojczyki, nagą klatkę piersiową wampira, która unosiła się wraz z jego niespokojnym oddechem. Jego opalona skóra była wręcz idealna, zdawała się gładka jak aksamit.

Brunet zwilżył swoje wargi. Jego oczy dostrzegły nagle małą kropelkę potu na klatce piersiowej wampira. Jego prawa dłoń uniosła się bezwiednie, a Jungkook, nie myśląc długo, dotknął kropli swoim wskazującym palcem i powoli przeprowadził ją w dół klatki piersiowej i brzucha wampira, znacząc wilgotny ślad między jego idealnie wyrzeźbionymi mięśniami. Mięśnie V napięły się pod jego dotykiem. Brunet spojrzał z powrotem na twarz wampira i dostrzegł, że jego oczy znowu pociemniały. Zawstydzony swoim niespodziewanym odruchem, szybko cofnął dłoń, jakby się sparzył i wstał z V, zostawiając zdezorientowanego wampira leżącego na ziemi. On również się podniósł. Patrzył uważnie na Jungkooka, ale nic nie powiedział. Chłopak był mu za to wdzięczny. Nie wiedział, co go pchnęło do takiego dziwnego zachowania. Nagle poczuł, że powinien stąd jak najszybciej wyjść... Ale jego nogi nie miały zamiaru go słuchać.

- Chcesz zrobić przerwę? - Zapytał V, a chłopak przytaknął, nie patrząc na niego. - Radzisz sobie znacznie lepiej. Chyba załapałeś, o co chodzi. Zaczynasz myśleć nieszablonowo... - V mówił coś jeszcze, ale Jungkook zdawał się już nie rejestrować jego słów. Dudniło mu w uszach, wciąż ciężko oddychał. Chwycił za butelkę wody ze stolika obok i upił szybko kilka łyków, starając się wrócić do normy.

Co on właściwie zrobił? Czemu tak go dotykał? Przecież V był mężczyzną, nie mogło mu się to podobać. Nie powinien tak go dotykać. To było zbyt intymne, zbyt erotyczne. Złe.

V też wydawał się nieco zagubiony. Zaczął krążyć po sali i zbierać porozrzucaną broń z ziemi. Jungkook, pragnąc zająć się czymś innym, niż analizowanie swojego zachowania, pobiegł do niego i zaczął mu pomagać.

- Daj, ja to zrobię! - Rzucił szybko. Czuł, że musi się czymś zająć, bo zaraz oszaleje. Zebrał z ziemi sztylet i podszedł do V. - Daj, wezmę to... - to mówiąc, chwycił za sztylet, który trzymał wampir i niemalże wyrwał go z jego rąk. Poczuł nagle ostry ból i syknął głośno, cofając dłoń. Zdał sobie sprawę, że przez nieuwagę złapał za ostrze, a nie za trzon noża...

- Jungkook... - Szepnął nagle V, patrząc na dłoń bruneta.

I nagle to poczuł...

Słodki zapach jego krwi. Zapach był tak intensywny, że V nie miał wątpliwości co do tego, że chłopak musiał się zranić. Poczuł nagły ucisk w brzuchu i kły napierające na dziąsła. Jungkook rozłożył swoją dłoń.

Była cała we krwi...

Rana była głęboka i mocno krwawiła. Czerwona ciecz zaczęła spływać po jego przedramieniu i kapać na betonową posadzkę wokół jego stóp. Uniósł wzrok i spojrzał na twarz wampira. Jego źrenice były rozszerzone ze strachu. Nagle brunet usłyszał ciche kliknięcie i dostrzegł, że kły V wysunęły się, jego oczy utkwione były wciąż w krwawiącej dłoni chłopaka. Jungkook poczuł, że jego serce przyśpiesza. Wampir podniósł swój wzrok i ich spojrzenia się spotkały. Oczy V były prawie czarne. Młodszy odruchowo cofnął się, obawiając się ataku.

- Jungkook... Nic ci nie zrobię... - powiedział nagle V. Jego głos był niski i nadzwyczaj opanowany. - Po prostu daj mi chwilę... - to mówiąc, zamknął oczy i odetchnął głęboko.

Jungkook rozejrzał się dookoła, w głowie miał tysiące myśli, serce mu waliło jak oszalałe. Co powinien zrobić? Uciekać? V był na tyle szybki, że mógł go zabić w kilka sekund. Nawet nie zorientowałby się, co się dzieje. Chciał się ruszyć, ale nie potrafił. Utkwił swoje spojrzenie w twarzy wampira. Zobaczył, że ten powoli otwiera oczy. Ze zdziwieniem dostrzegł, że jego tęczówki odzyskały swoją nieskazitelną niebieską barwę. Wampir ponownie odetchnął głęboko i schował kły. Brunet rozszerzył oczy, będąc w jeszcze większym szoku, niż przedtem.

- Już jest dobrze... - szepnął V do bruneta i zbliżył się do niego ponownie, a chłopak pozwolił mu na to.

- J-jak? Jak ty to zrobiłeś? - spytał zszokowany.

Nigdy nie widział, żeby jakikolwiek wampir powstrzymał się od ataku w takiej sytuacji. Tymczasem V wyglądał już tak, jak zawsze, jakby to się nigdy nie wydarzyło. Jego rysy były piękne i delikatne. Oczy błękitne i spokojne.

- Lata praktyki... - odparł, uśmiechając się lekko. - Mocno krwawisz... Trzeba coś z tym zrobić... - dodał, patrząc na dłoń bruneta, z której wciąż skapywała krew.

Jungkook przytaknął i zaczął rozglądać się za czymś, co mogłoby pomóc mu opatrzyć ranę. Niestety nic takiego nie mógł dostrzec. Najwyraźniej wampir nie przewidywał, że ktoś może tutaj zostać zraniony. Kiedy rozglądał się dookoła, poczuł nagle dłoń na swoim ramieniu.

- Jungkook... Czy mogę? - spytał nagle V, a brunet odwrócił się do niego. - Mogę ci pomóc... - to mówiąc, spojrzał mu w oczy i wyciągnął swoją dłoń na znak, by brunet podał mu swoją zranioną rękę. Jungkook przyglądał mu się niepewnie. - Zaufaj mi... - Głos wampira był tak niski i uspokajający, że chłopak poddał się mu i powoli wyciągnął dłoń w jego stronę.

V wziął jego krwawiącą rękę w swoje dłonie i przyjrzał jej się uważnie. Rana była głęboka i wciąż mocno krwawiła, z pewnością wymagała szycia. Spojrzał młodszemu prosto w oczy i nic nie mówiąc, powoli zniżył swoje usta do rany chłopaka. Brunet odruchowo wstrzymał oddech. Nie wiedział, co wampir miał zamiar zrobić.

Kiedy poczuł, jak jego ciepłe wargi dotknęły jego skóry, po jego plecach przeleciał dreszcz. Zaskoczony patrzył uważnie na wampira, który delikatnie zaczął ssać jego ranę. Poczuł, że ból zelżał, a zastąpiło go inne, kompletnie nieznane mu uczucie. Dziwne mrowienie, wręcz nawet przyjemność. Mimowolnie zamknął oczy i delikatnie odchylił głowę do tyłu, rozkoszując się tą dziwną pieszczotą.

Wampir przez chwilę ssał jego ranę, po czym ponownie uniósł głowę i spojrzał mu prosto w oczy. Jego dolna warga ubrudzona była krwią, jego oczy ponownie były granatowe. V oblizał swoją dolną wargę, zlizując z niej pozostałość krwi Jungkooka. Jego spojrzenie było intensywnie jak nigdy. Nagle chłopak poczuł dziwne mrowienie w dłoni i przeniósł na nią swoje spojrzenie, zrywając kontakt wzrokowy z V. Jego dłoń już nie krwawiła, chociaż wciąż widać było na niej ślady krwi, ale to, co zobaczył później, sprawiło, że aż zakręciło mu się w głowie. Jego rozcięta skóra zaczynała się zrastać...

- J-jak to jest możliwe? - Spytał drżącym głosem.

- Niewiele osób o tym wie, ale nasza krew i ślina mają zdolności regenerujące... - Wyjaśnił V. - Przy bardzo poważnych obrażeniach pomaga tylko krew, ale przy tego typu ranach... Jak widzisz, wystarczy tylko trochę pocałować. - Rzucił, uśmiechając się delikatnie. Jungkook spojrzał na niego ponownie. Jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.

- To jest cudowne! - Zawołał podekscytowanym głosem, a V zaśmiał się cicho.

Jungkook wiedział wiele o wampirach, ale nigdy nie słyszał o tym, że ich krew może pomagać. O ilu innych rzeczach nie wiedział? Mina młodszego nagle spoważniała.

- V, mogę cię o coś spytać? - zapytał nagle poważnym tonem, a wampir przytaknął. - O co chodzi z twoimi oczami? - spytał nagle. Nie wiedział, czemu to powiedział, ale odkąd poznał wampira, chciał go o to zapytać. Do tej pory nie miał odwagi, by to zrobić. V wydał się nieco zmieszany jego pytaniem. - Widziałem, że często ciemnieją, kiedy jesteśmy razem... - wyjaśnił szybko Jungkook. - Wiem, że oczy wampirów ciemnieją przy ataku, ale twoje... Twoje zmieniają się częściej... Zastanawiałem się dlaczego...

V oczyścił gardło i spojrzał mu prosto w oczy.

- Oczy wampirów ciemnieją przy silnych emocjach... Na przykład, kiedy czujemy pragnienie krwi albo kiedy jesteśmy na coś źli...

- Zauważyłem, że często ciemnieją, kiedy jesteśmy razem...

Brunet poczuł, że jego policzki pieką go ze wstydu, ale nie mógł się teraz wycofać, skoro już odważył się na zadanie tego pytania. Miał swoje podejrzenia, ale nie chciał zakładać zbyt dużo. Chciał usłyszeć od V jaka prawda się za tym kryje.

- Chyba nie jesteś na mnie ciągle zły? - Jungkook zaśmiał się nerwowo. V spuścił wzrok zmieszany. Chłopak po raz pierwszy widział, by coś go zawstydziło.

- Oczy wampirów... - zaczął ponownie, patrząc na młodszego. - Ciemnieją też, kiedy jesteśmy...

-... podnieceni. - dokończył nagle głos za plecami V.

Jungkook przeniósł spojrzenie na drobnego blondyna, zmierzającego w ich kierunku. Na ustach Jimina malował się ogromny uśmiech. Brunet poczuł, że V wypuścił jego dłoń i zaskoczony przeniósł na niego wzrok. Wampir nie patrząc na niego, odwrócił się szybko na pięcie, stając twarzą do przybysza. Odchrząknął głośno i ruszył w jego stronę.

- Dobrze, że jesteś, Jimin... Ja właśnie miałem wychodzić - rzucił do niego i szybko zniknął za drzwiami, nim ktokolwiek zdążył go zatrzymać.

Wcale nie musiał nigdzie iść, ale poczuł, że ucieczka to teraz najlepsze wyjście. Pozwolił sobie na zbyt wiele. Nie powinien był tak się zbliżać do bruneta. Miał go trenować, a nie się angażować. Jimin i Jungkook spojrzeli na siebie z zaskoczeniem, a wampir uśmiechnął się przepraszająco.

- Sorry... Nie chciałem go spłoszyć. Nie wiedziałem, że to była jakaś wasza specjalna chwila... - powiedział Jimin, rumieniąc się zawstydzony.

- Y-yy my nie mamy specjalnych chwil - odpowiedział szybko Jungkook, odwracając wzrok, zmieszany zaistniałą sytuacją.

Właśnie widzę - pomyślał Jimin wywracając oczami.

***

- Złap go mocniej i przyśpiesz! - warknął V swoim niskim głosem, spoglądając na ciemnowłosego chłopaka klęczącego przed nim.

Brunet posłusznie zacisnął usta na twardym członku i zaczął szybciej poruszać głową. V wydał z siebie gardłowy pomruk. Teraz było znacznie lepiej. V wciąż czuł w żyłach alkohol, który potęgował miłe doznania. Tego właśnie było mu trzeba. Być może wreszcie przestanie myśleć o tym, o czym nie powinien. A raczej o tym, o kim nie powinien. Od dłuższego czasu zauważył, że coraz częściej myśli o Jungkooku. I wcale mu się to nie podobało.

Owszem Jungkook go podniecał, wiedział to od samego początku, od kiedy pierwszy raz zobaczył go w tym pubie. Pachniał tak dobrze, a jego uda... Te nieziemskie uda... Ile razy V marzył, żeby chłopak owinął je ciasno wokół jego wąskich bioder... Ale teraz?

Zachowywał się przy nim jak idiota, nie kontrolował swoich odruchów, przejmował się nim... Nigdy tak się nie zachowywał wobec nikogo. I nie podobało mu się to. Miał zamiar go trenować i tyle. No jasne, proponując mu ten układ, liczył na to, że będą ze sobą sypiać, ale to do czasu, kiedy Jungkook nie wyjawił mu, że w ogóle nie jest zainteresowany facetami. Ale nigdy nie było w planach, żeby rozwijać w stosunku do niego jakiekolwiek inne emocje. A teraz V nie potrafił przestać o nim myśleć...

Wczoraj wybiegł z treningu jak idiota, bo to, co się wydarzyło, wyprowadziło go z równowagi. Najpierw dotyk młodszego. Wciąż pamiętał to uczucie, kiedy opuszek jego palca zaznaczał delikatnie ślad wzdłuż mięśni jego brzucha. Jego dotyk był wręcz elektryzujący. Nikt nigdy tak na niego nie patrzył, jak Jungkook wtedy. A potem picie jego krwi... Jego cholernie, cudownie, pysznej krwi. V nigdy w życiu nie pił nic wspanialszego. Co on by dał, żeby móc zatopić swoje kły w tej cudownie smukłej szyi i pić jego gorącą krew wprost z jego tętnicy. Na samą myśl o tym kręciło mu się w głowie.

Dlatego V pomyślał, że musi się odciąć. Wrócić do normalnego stylu życia. Sprzed Jungkooka. Najpierw chciał zadzwonić do Suran, ale zdał sobie sprawę, że tak naprawdę spotykał się z nią w nadziei, że dziewczyna opowie mu jakąś historię związaną z brunetem. Dodatkowo jakoś nie mógł się przełamać, by się z nią przespać.

Co się z nim działo do cholery?

Poszedł więc do pubu, gdzie wypił chyba milion shotów tequili, a potem zabrał tego bruneta ze sobą do domu. Teraz chłopak klęczał przed nim i zaspokajał go swoim zwinnym językiem, a V nie czuł prawie nic...

- Postaraj się bardziej! - warknął poirytowany, a brunet jak na życzenie wsunął jego twardego penisa głębiej do swojej wilgotnej buzi.

Jego język zaczął zwinne tańczyć wokół jego długości. Wreszcie jego ciało zaczęło na coś reagować. Nagle poczuł, że jest już blisko, więc złapał chłopaka za jego ciemną czuprynę i pchnął biodra bardziej do przodu, wsuwając całą swoją męskość do ust chłopaka. Ten przyjął go posłusznie, nie przestając poruszać swoim językiem.

V zamknął oczy i po kilku kolejnych pchnięciach bioder, doszedł w ustach bruneta z gardłowym pomrukiem. Otworzył oczy i spojrzał na chłopaka. Ten odsunął się od niego i wytarł dłonią białą substancję ze swoich ust. Normalnie blondyn pewnie byłby podniecony na ten widok, ale tym razem miał chęć pozbyć się bruneta jak najszybciej. Nie wiedział nawet czemu i co nim kierowało, ale przykucnął koło niego tak, by ich oczy były na tej samej wysokości i spojrzał mu prosto w rozmarzone źrenice.

- A teraz ubierzesz się i wyjdziesz stąd. Będzie tak, jak gdybyś nigdy tu nie był... Nigdy się nie poznaliśmy. Jeśli następnym razem mnie zobaczysz, odwróć się w drugą stronę... - urwał i wstał ponownie. Brunet szybko uczynił to samo. Założył swoją koszulkę i bez słowa wyszedł z mieszkania.

V stał przez chwilę w ciemności jak sparaliżowany. Co się z nim do cholery działo?

***

- Aaah! - Sapnął Jungkook, kiedy jego ciało dotknęło betonowej posadzki.

Który to już raz? Chyba już stracił rachubę. Nie szło mu dzisiaj najlepiej. A raczej nie szło mu wcale. Jimin ciągle z nim wygrywał, blokował każdy jego ruch bez najmniejszego problemu. Prawdę mówiąc, Jungkook więcej leżał na ziemi, niż stał na nogach. Czuł się beznadziejnie. Wszystko go już bolało, oddychał ciężko ze zmęczenia. Ale to nie zmęczenie było przyczyną jego fatalnej formy. Dobrze o tym wiedział i to irytowało go jeszcze bardziej.

Od jego treningu z V minęły dwa dni i od tamtej pory nie widział blondyna. Kiedy przyszedł na trening następnego dnia, obecni byli wszyscy, oprócz niego. Jungkook powstrzymał się przed pytaniem, czemu V się nie zjawił. Zacisnął zęby i ćwiczył najlepiej, jak potrafił. Ale dzisiaj było inaczej... Kiedy przyszedł na trening, przywitał go jedynie Jimin. Chłopak miał nadzieję, że V może zjawi się później, ale z upływem czasu zdał sobie sprawę, że to się nie wydarzy. I nie potrafił się skupić. Jego myśli cały czas oscylowały w kierunku V. Nie wiedział, co dokładnie jest na rzeczy, ale miał wrażenie, że wampir go unika.

Czy to przez to, jak wtedy na treningu dotknął dłonią mięśni jego brzucha? Sam nie wiedział, czemu to zrobił i czuł się zawstydzony na samo wspomnienie tej chwili. A może chodziło o tę sytuację z jego zranioną dłonią albo jego głupie, ciekawskie pytania. Powinien był ugryźć się w język, kiedy był na to czas.

- Ej! Jungkook! - Nagle z zamyślenia wyrwał go donośny głos Jimina. Jungkook spojrzał na niego.

Mimo wyczerpującego treningu, Jimin wyglądał zjawiskowo. Stał przed nim w białej koszuli i ciemnych obcisłych spodniach z dłońmi założonymi na biodrach. Jego bystre spojrzenie brązowych oczu uważnie śledziło twarz Jungkooka.

- Wołam cię już dobre pięć minut! - rzucił, zbliżając się do niego. Przykucnął przy nim, a Jungkook podniósł się do pozycji siedzącej. Ich oczy były teraz na równi. Na twarzy Jimina widać było zmartwienie. - Kookie, co się z tobą dzieje? - spytał nagle.

Jimin pierwszy raz nazwał go w ten sposób, ale Jungkook nawet nie zareagował. Wiedział, że wampir się o niego troszczy. Odkąd poznał te wampiry on i Jimin bardzo się do siebie zbliżyli. Czuł, że powoli stawali się przyjaciółmi. Ufał mu i wiedział, że wampir też go polubił.

- Co się dzieje? - powtórzył pytanie bardziej stanowczo. - Jesteś jakiś rozkojarzony...

- To nic takiego... - skłamał. - Chyba nie czuję się najlepiej...

- Czy twoja nagła choroba ma coś wspólnego z tym, że V tu nie ma?

Na te słowa oczy Jungkooka rozszerzyły się mimowolnie. Nie spodziewał się takiego pytania. I miał nadzieję, że Jimin się niczego nie domyśla. Widział, że wampir go obserwował, ale miał nadzieję, że zachowuje się całkiem zwyczajnie. Co on teraz miał zrobić? Co miał mu powiedzieć, skoro nawet sam nie był pewny, co się z nim dzieje? Milczał przez chwilę, po czym spojrzał na wampira.

- C-czy V ci coś mówił, czemu go nie będzie? - zapytał nagle, zaskakując tym pytaniem samego siebie. Jimin zrobił zmartwioną minę. Wampir z pewnością coś wiedział, ale chyba wcale nie chciał się tym z nim dzielić.

- W sumie, to nie wiem... - zaczął nieco zmieszany. - V powiedział, że ma coś do załatwienia... - Mruknął, unikając spojrzenia młodszego. Brunet wiedział, że blondyn kłamał albo przynajmniej nie mówił mu całej prawdy, ale postanowił nie drążyć dalej tematu. Nie chciał stawiać go w niezręcznie sytuacji.

Nagle do jego uszu dotarł odgłos otwieranych drzwi. Chłopak odruchowo spojrzał w górę, w kierunku mieszkania V. Nie wiedział, że wampir tam był. Myślał, że nie ma go w domu. Jimin też spojrzał w tym kierunku i przez chwilę oboje czekali na rozwój wydarzeń w zupełnej ciszy.

Nagle Jungkook dostrzegł młodego chłopaka, o krótkich blond włosach, ale to nie był V. Przyjrzał mu się uważnie. Chłopak był mniej więcej w jego wieku, był niższy, ale jego sylwetka miała wręcz idealne proporcje. Kiedy chłopak odwrócił się w ich stronę, dostrzegł, że jego koszula jest niechlujnie zapięta na kilka guzików. Blondyn przeczesał dłonią rozczochrane, lekko spocone włosy i szybko zaczął zapinać dalej swoją koszulę. Wyglądał, jakby ktoś go wyprosił w pośpiechu z łóżka.

Jungkook spojrzał na jego twarz. Chłopak był przystojny. Miał twarz jak anioł. Na jego policzkach widać było wypieki, usta były lekko rozchylone, jak gdyby próbował uspokoić oddech. Brunet od razu zauważył, że jego wargi są nienaturalnie zaczerwienione i bardziej nabrzmiałe. Dobrze wiedział, co chłopak robił za zamkniętymi drzwiami i poczuł, że robi mu się niedobrze.

V ma coś do załatwienia... Jasne. Zabrzmiało mu w głowie i poczuł, jak jego szczęka się zaciska mimowolnie. Odruchowo przejechał językiem po wnętrzu swojego policzka. Nieznajomy ruszył schodami w dół. Jego wzrok był nieobecny, Jungkook dobrze wiedział, co to znaczy. V musiał użyć na nim kontroli umysłu. Spojrzał przelotne na Jimina, a ten uśmiechnął się do niego przepraszająco.

- Przepraszam. T-to chyba nie moja sprawa, żeby się wtrącać w wasze relacje... - wyjaśnił zmieszany.

Wyraźnie nie wiedział, co powinien zrobić, a Jungkook sam nie wiedział, czego tak naprawdę się spodziewał. Czemu poczuł się dziwnie zazdrosny i zraniony, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że V ciągle tu jest, tylko woli poświęcić swój czas i uwagę temu chudemu blondynowi, a nie jemu?

- Nie przejmuj się, Jimin - odparł krótko, starając się, by jego głos zabrzmiał jak najbardziej neutralnie. - V może robić, co chce...

Nagle Jungkook ponownie usłyszał dźwięk zamykanych drzwi i poczuł, że jego puls przyśpiesza. Nim spojrzał w górę, dobrze wiedział, kogo zobaczy, ale nie potrafił się powstrzymać. Uniósł wzrok i spojrzał na V. Blondyn wyglądał nieskazitelnie jak zawsze. Jego opalona skóra wręcz lśniła. Wampir miał na sobie obcisłe, czarne spodnie, które podkreślały jego smukłe, długie nogi i czerwoną, aksamitną koszulę. Schodząc po schodach, spojrzał w ich stronę, ale kiedy jego oczy skrzyżowały się z ciemnymi tęczówkami Jungkooka, szybko odwrócił wzrok.


Brunet poczuł dziwne ukłucie. Miał chęć coś powiedzieć, ale nie wiedział co, więc jedynie przyglądał mu się uważnie. Jimin wstał i zrobił kilka kroków w stronę przyjaciela.

- Będziesz z nami trenować? - spytał, posyłając w stronę bruneta szybkie spojrzenie.

- Nie - odparł sucho. - Jestem umówiony...

Kiedy to powiedział, spojrzał na Jungkooka, ale szybko odwrócił wzrok i nic więcej nie mówiąc, wyszedł z fabryki. Brunet zacisnął szczękę i przygryzł dolną wargę. Czuł się rozbity zachowaniem wampira. Czy V był na niego zły? Co on takiego zrobił? Nagle poczuł na ramieniu czyjąś dłoń, kiedy spojrzał przed siebie, napotkał przejętą twarz Jimina.

- Nie przejmuj się nim tak... V bywa trudny w relacjach... Zajęło mi lata, żeby zmusić go, by ze mną rozmawiał, gdy coś go gryzie... Wiem, że V wydaje się być bardzo bezpośredni i otwarty, ale tak naprawdę jest bardzo skryty. Dużo przeżył... Najlepiej dać mu czas.

Jungkook zastanawiał się chwilę nad tym, co powiedział mu Jimin. Może wampir miał rację? V go intrygował i zaskakiwał, ale chwilami naprawdę nie potrafił go rozgryźć. Chciałby wiedzieć, co kryje się za tym murem, którym V otaczał się na co dzień.

- Jimin, długo znasz V? - spytał nagle zaciekawiony. Jimin spojrzał na niego i uśmiechnął się. W jego spojrzeniu było coś dziwnego. Nostalgia?

- Znam go całe moje wampirze życie. To on mnie zmienił... - Źrenice Jungkooka rozszerzył się ze zdziwienia.

Tego się nie spodziewał. Chciał zapytać, jak do tego doszło, ale zawahał się. Nie wiedział, czy powinien pytać Jimina o takie intymne szczegóły z jego życia.

- Chcesz wiedzieć, jak to się stało? - Spytał, jakby czytając w jego myślach, a brunet skinął na potwierdzenie. - Urodziłem się jako sierota, moi rodzice zmarli na cholerę, kiedy byłem jeszcze małym chłopcem. Wcale ich nie pamiętam. Od małego byłem raczej niesforny. Kiedy byłem nastolatkiem, okradałem bogatych ludzi na ulicach, robiłem przekręty karciane, sypiałem z kim popadnie. Czasem nawet za pieniądze. Kiedy miałem dwadzieścia dwa lata, poznałem pewnego bogatego biznesmena, który postanowił mnie przygarnąć. Minseok był starszy ode mnie o ponad dziesięć lat, ale był naprawdę przystojnym i zadbanym mężczyzną. Imponowała mi jego erudycja i kultura osobista. Uczył mnie wielu rzeczy i traktował mnie jak swojego księcia. Kiedy jednak stałem się bardziej elokwentny, byłem bardziej zadbany i lepiej ubrany, zacząłem też przyciągać większą uwagę innych ludzi. Kobiet i mężczyzn.


Jemu nie bardzo się to podobało. Po półtora roku naszego związku zaczął się nade mną znęcać. Psychicznie i fizycznie. Potrafił mnie wyzywać od najgorszych, mówić, że bez niego byłbym nikim, rzucać we mnie butelką najdroższego burbona, zmuszać do seksu, a potem przynosić drogie prezenty i mówić, jakim to jest szczęściarzem, że mnie znalazł... 

Szczęka Jungkooka zacisnęła się mimowolnie. Nie znał tego całego Minseoka, ale już szczerze go nienawidził. Zacisnął dłonie w pięści tak mocno, że aż zbielały mu kostki.

- Nie potrafiłem się z tego wyplątać i chyba po prostu bałem się, że on ma rację... Że zanim go poznałem byłem nikim i byłbym nikim bez niego... - Kontynuował. - I wtedy, któregoś dnia Minseok postanowił wyprawić przyjęcie dla swoich wspólników. Kazał mi się ładnie ubrać, żeby inni mu mnie zazdrościli. Nie chciałem tam być, ale nie miałem wyboru. Traktował mnie jak swoje piękne trofeum. Większość jego wspólników była naprawdę obleśna. Prawie wszyscy byli w jego wieku bądź starsi. Patrzyli na mnie jak na kawałek mięsa. Chciałem stamtąd wyjść jak najszybciej. I wtedy nagle pojawił się on. Pamiętam, jak wpadł spóźniony z tym pięknym, kwadratowym, przepraszającym uśmiechem na swoich idealnie wykrojonych ustach.

Kiedy go zobaczyłem, od razu się w nim zakochałem... Był taki piękny. W życiu nie widziałem wspanialszego widoku...

Jungkook poczuł nagły ucisk w żołądku, kiedy zdał sobie sprawę, o kim Jimin mówi. Dobrze pamiętał jakie wrażenie zrobił na nim V, gdy pierwszy raz go zobaczył. Wampir był zjawiskowy, to musiał mu przyznać. Chyba nie znalazłaby się osoba, na której V nie zrobiłby wrażenia. Niezależnie, czy był to mężczyzna, czy kobieta, ale kiedy Jimin powiedział o swoich uczuciach względem V, zrobiło mu się słabo. Czy nadal coś ich łączyło? Widział, jak ciepło odnosili się do siebie nawzajem. Chociaż nigdy nie zauważył, żeby dzielili jakieś nadmierne czułości. Zacisnął mocniej pięści i pozwolił, by Jimin kontynuował swoją opowieść.

- Był ubrany na czarno, miał krótsze włosy niż teraz i tak pięknie opaloną skórę. I ten jego głęboki głos. W życiu nie słyszałem nic bardziej seksownego. Jako jedyny był dla mnie naprawdę miły, chociaż od początku ze mną flirtował, mimo że wiedział dobrze, kim jestem. Sprawił, że poczułem się naprawdę pożądany. Tego wieczora zdradziłem swojego narzeczonego pierwszy raz. Wymknęliśmy się razem z tego przyjęcia i pieprzyliśmy na biurku Minseoka w jego gabinecie.

Młodszy nie wiedział, jak powinien zareagować na to wyznanie. Przez chwilę żałował, że w ogóle chciał usłyszeć tę historię. Nie chciał wiedzieć, że Jimin i V byli kochankami... Że być może nadal nimi są... Zawstydzony, odwrócił wzrok.

- Od tamtej nocy spotykaliśmy się praktycznie codziennie. V najpierw pracował z moim narzeczonym, a potem przychodził do mnie. Szybko domyślił się, że Minseok się nade mną znęca i od samego początku namawiał mnie, żebym go zostawił. Kochałem go, ale nie wiedziałem, czy on czuje to samo. Wtedy też był bardzo skryty. Już wtedy był wampirem, ale ja o niczym nie miałem pojęcia. Nigdy nie słyszałem o wampirach, a nawet gdybym słyszał, pewnie nie uwierzyłbym. Po mniej więcej pół roku jakimś sposobem Minseok się o nas dowiedział... Tego popołudnia V był u mnie, ledwie wyszedł z mojej sypialni i ktoś ponownie zapukał. Byłem przekonany, że to on, ale kiedy otworzyłem, do pokoju wpadł rozwścieczony Minseok. Był pijany i miał w ręku nóż. Od razu się na mnie rzucił, pobił mnie, a potem dźgnął w brzuch pięć razy... Pamiętam jeszcze, że widziałem, jak do pokoju wpadł rozwścieczony V. Zdawało mi się, że ma czarne oczy i kły, ale myślałem, że to majaki umierającego... Więcej nie pamiętam. Kiedy się obudziłem, piszczało mi w uszach. Dźwięki, które mnie otaczały, tak bardzo bolały, że aż wyłem z bólu, światło raziło moje oczy i czułem ten niewyobrażalny głód... Na ziemi leżał Minseok z rozszarpanym gardłem, a nade mną stał V z zakrwawionymi ustami... Potem opowiedział mi, kim naprawdę jest i kim ja się stałem... Kiedy mnie znalazł, byłem umierający. To była jedyna metoda, żeby mnie ocalić. To była chyba jedna z najlepszych rzeczy, jaka mnie spotkała... - Jimin zamilkł, a Jungkook przez chwilę analizował jego słowa. Chciał go zapytać o jego relację z V. Sam nie wiedział, dlaczego tak bardzo to go interesowało. Przecież wampir mógł robić, co chce. Spotykać się z kim tylko ma ochotę. Jednak nie potrafił się powstrzymać.

- J-Jimin, czy ty i V... - urwał zmieszany. Jimin roześmiał się głośno, na co chłopak poczuł się jeszcze bardziej zawstydzony.

- Nieee, spokojnie. Nie jesteśmy razem od wielu, wielu lat - odparł bez wahania.

Jungkook poczuł dziwną ulgę na te słowa. Chciał wiedzieć więcej, ale nie ośmielił się dalej wypytywać. Jimin jednak kontynuował swoją opowieść.

- Po mojej przemianie byliśmy razem przez jakiś czas, ale szybko oboje zdaliśmy sobie sprawę z tego, że lepiej funkcjonujemy, będąc przyjaciółmi. Ja byłem w nim zakochany, a on nie potrafił mnie kochać. V dobrze wiedział, że zasługuję na to, by być z kimś, kto pokocha mnie tak samo, jak ja jego. I miał rację. Pewnego dnia, kiedy wracałem do domu, byłem świadkiem, jak jakiś chłopak napadł na młodą kobietę. Chciał ją zgwałcić. Nim zdążyłem zareagować, w jej obronie stanął drobny chłopak o skórze bladej jak mleko i blond czuprynie. Był sporo mniejszy od napastnika, mimo to udało mu się uratować dziewczynę, sam jednak został dźgnięty kilkukrotnie nożem. Dokładnie pięć razy. Tyle samo, co ja. Pomyślałem wtedy, że to chyba jakiś znak i uratowałem go... - Na twarzy Jimina pojawił się olbrzymi uśmiech, jego oczy błyszczały.

- Zapomniałeś mu powiedzieć, jak zabójczo przystojny był ten chłopak... - rzucił nagle niski, nieco zaspany głos.

Jungkook podniósł wzrok i ujrzał Yoongiego stojącego w drzwiach. Jimin odwrócił się w jego stronę i uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Czasem myślę, że tak naprawdę, to on mnie uratował, a nie ja jego. Nie wyobrażam sobie życia bez niego - mówił, nie odrywając oczu od nowoprzybyłego. Yoongi podszedł do niego i pocałował jego usta.

Jungkook uśmiechnął się na ten widok. Nie wiedział, że Jimin i Yoongi są razem, ale patrzenie na nich sprawiało mu przyjemność. Wyglądali na naprawdę szczęśliwych i zakochanych.

Czy kiedyś ktoś też będzie tak patrzył na niego?

***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top