36. NIEGRZECZNY MECHANIK

***

Czerwony Mercedes GLE zwolnił obroty silnika, powoli zbliżając się do swojego celu. Od zjazdu dzieliło go jeszcze jedynie kilka metrów. Było już późne popołudnie. Słońce nad Seulem powoli zmierzało ku zachodowi, barwiąc pomarańczem ciemniejące niebo. Powietrze było dziś nadzwyczaj ciepłe, pachniało wiosenną bryzą.

Jessica włączyła kierunkowskaz i skręciła w lewo, w stronę niskiego, ciemnoszarego budynku. Jak pokazywał jej GPS, to tutaj znajdował się warsztat, którego szukała. Mieszkała w Seulu już od kilku miesięcy, ale wciąż ciągle się gubiła, więc nie ruszała się nigdzie bez GPSa. Podjechała pod budynek i zgasiła silnik. Przed wyjściem z auta spojrzała w górne lusterko, sprawdzając, jak wygląda. Wyjęła z torebki szminkę i poprawiła makijaż, ponownie nakładając na swoje usta warstwę czerwonej pomadki. Przeczesała swoje długie blond włosy, które miękko opadały na jej szczupłe ramiona, po czym wysiadła z auta. Spojrzała na szyld.

Jeon.

Była w dobrym miejscu. Rozejrzała się dookoła. Miejsce wyglądało na zadbane. Z tyłu, w części warsztatowej dostrzegła jakieś czarne auto, oparte na podnośnikach, ale zdawało się, że nikogo tu nie ma. Dopiero po chwili dostrzegła czyjeś nogi wystające spod podwozia. Zrobiła kilka kroków w przód, nieco chwiejąc się na żwirowej nawierzchni na swoich obcasach, jednocześnie przyglądając się uważnie mechanikowi. Nim jednak zdążyła do niego podejść, mężczyzna nagle wysunął się spod auta. Podniósł się szybko i ruszył w stronę stolika, na którym rozłożone były różne narzędzia.

Mężczyzna stał do niej tyłem, ale musiała przyznać, że jego sylwetka wyglądała imponująco. Był wysoki, miał ciemne, niemal czarne włosy. Miał na sobie jedynie białą koszulkę na ramiączka, która prawie cała ubrudzona była smarem. Cienka tkanina przylegała go jego umięśnionych pleców, nie pozostawiając wiele wyobraźni. Jego nagie ramiona były szczupłe, ale wysportowane. Z podziwem patrzyła, jak jego silne przedramiona napinają się, kiedy chłopak podnosił jakąś skrzynię z narzędziami.

Zwykle umawiała się z elegancikami. Lubiła wykształconych, bogatych i dobrze ubranych mężczyzn, ale skłamałaby, mówiąc, że widok wysportowanego i brudnego od smaru ciała mężczyzny, nie wywołał w jej głowie niegrzecznych myśli i nie sprawił, że jej puls przyśpieszył. Chłopak nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi. W pierwszej chwili była zdziwiona, że nie usłyszał jej kroków na żwirze, jednak po chwili dostrzegła, że miał słuchawki bezprzewodowe w uszach. Przystanęła i przez chwilę przyglądała się, jak nieznajomy przeszukuje skrzynię w poszukiwaniu jakiegoś narzędzia. Kiedy znalazł odpowiedni klucz, sprawnie przerzucił go z ręki do ręki, po czym odwrócił się i ponownie ruszył w stronę auta. Nawet na nią nie spojrzał. Położył się na ziemi i ponownie wsunął pod podwozie. Kiedy to robił, jego biała koszulka podsunęła się nieco do góry, dając jej doskonały widok na jego płaski, umięśnionych brzuch i wąską talię. Tuż nad linią jego czarnych spodni mogła dostrzec delikatne, ciemne włoski. Jessica odruchowo oblizała swoje wargi. Nie widziała twarzy nieznajomego, ale jego ciało było cudowne.

Ponownie rozejrzała się dookoła, ale wyglądało na to, że nikogo tu nie ma. Było już dosyć późno, możliwe, że większość mechaników skończyła już pracę. Ten najwyraźniej miał jeszcze coś do dokończenia. Zrobiła kilka kroków do przodu, stając tuż przy aucie i spojrzała w dół na leżącego na ziemi mężczyznę. Miał na sobie czarne, obcisłe jeansy, porwane na kolanach. Tkanina była lekko zakurzona, zapewne od tego, że chłopak leżał na ziemi. Jego nagi były wysportowane, uda silne. Czarna tkanina obejmowała je, jak druga skóra. Jessica odchrząknęła w nadziei, że ją usłyszy, ale ten nie zareagował, więc nie myśląc długo, szturchnęła delikatnie jego łydkę swoimi czerwonymi szpilkami. Czując lekkie kopnięcie na swojej nodze, chłopak wysunął się spod podwozia. Dopiero teraz mogła zobaczyć jego twarz.

Był młodszy, niż myślała i zdecydowanie bardziej przystojny. Miał duże ciemne oczy, które teraz wpatrywał się w nią w zaskoczeniu. Linia jego szczęki była ostra jak brzytwa, usta delikatne. Widząc ją, brunet ściągnął swoje idealne brwi razem, po czym szybko wyjął jedną ze słuchawek z ucha i podniósł się do siadu, patrząc na nią wyczekująco. Ewidentnie nie spodziewał się, że ktoś tu jeszcze jest oprócz niego.

- Szukam Pana Jeona. Gdzie mogę go znaleźć? Podobno jest właścicielem tego warsztatu - wyjaśniła w końcu, wciąż nie odwracając wzroku od twarzy chłopaka.

Ten spojrzał na nią, mrużąc swoje czekoladowe oczy, odgarnął dłonią niesforny kosmyk włosów ze swojej twarzy, po czym wyciągnął drugą słuchawkę. Zabierając włosy, niechcący ubrudził smarem swoją twarz, ale dzięki temu wyglądał jeszcze seksowniej. Jessica pomyślała, że tak właśnie wyglądają modele w magazynach, udając mechaników. To niewiarygodne, że coś takiego działo się tuż przed jej oczami. Brunet podniósł się z ziemi i ruszył w stronę stolika, na którym wcześniej rozkładał narzędzia.

- Czemu potrzebny ci Jeon? - spytał, spoglądając na nią ponad swoim ramieniem.

Chwycił szmatkę, leżącą na stoliku i zaczął wycierać w nią swoje dłonie. Odwrócił się w jej stronę i oparł się o blat stołu swoim biodrem. Ścierając smar ze swoich palców, zerknął na dziewczynę. Była dosyć wysoka i szczupła, ale miała mocno kobiece kształty, które zapewne nieraz umyślnie wykorzystywała do swoich celów. Nie była Azjatką, miała raczej Europejskie rysy. Po jej akcencie obstawiałby Francję, ale nie był pewien. Miała długie włosy w kolorze płynnego złota i niebieskie oczy, jednak błękit jej tęczówek był niczym, przy nieskazitelnej barwie oczu V.

- Wybacz, ale ty mi nie pomożesz. Powiedziano mi, że Jeon jest właścicielem tego warsztatu i jest najlepszy w tym, co robi. Nie obraź się, ale ty wyglądasz raczej, jakbyś się urwał z magazynu dla niegrzecznych dziewczynek, a nie jakbyś mógł mi faktycznie pomóc, więc zrób mi tę przyjemność i powiedz mi, gdzie jest Jeon? - to mówiąc, dziewczyna ponownie zaczęła się rozglądać dookoła w poszukiwaniu kogoś jeszcze.

Na jej słowa Jungkook zaśmiał się pod nosem. Wytarł swoją prawą dłoń niemal do czysta i zrobił dwa kroki w stronę dziewczyny. Miała na nogach obcasy, ale mimo to, musiała zadzierać głowę do góry, by na niego spojrzeć.

- Pozwól, że się przedstawię - zaczął, wyciągając dłoń w jej stronę. - Jeon Jungkook.

Słysząc jego imię i nazwisko, oczy dziewczyny rozszerzyły się w zaskoczeniu. Oblizała nerwowo wargi i zamrugała kilka razy, jakby wciąż do niej nie docierało to, co przed chwilą powiedział. Spojrzała na jego dłoń, która wciąż wyciągnięta była w jej stronę.

- T-to ty? Ty jesteś Jeon? - spytała w końcu zaskoczona.

Widząc, że dziewczyna nie ma zamiaru się z nim przywitać, Jungkook opuścił swoją dłoń i skrzyżował ramiona na swoje klatce piersiowej. Zmrużył oczy i zmierzył dziewczynę swoim uważnym, badawczym spojrzeniem. Z pewnością nigdy wcześniej jej nie widział. Nie wiedział też, skąd dziewczyna znała jego nazwisko. Być może jedynie wyczytała je z szyldu, zawieszonego nad warsztatem.

- A nie wyglądam jak Jeon? - rzucił przekornie, unosząc swoją prawą brew lekko rozbawiony.

- Nieee. Nie. Po prostu nie spodziewałam się, że będziesz taki... - urwała, jakby nie wiedząc, co powiedzieć i zmierzyła go uważnie od stóp do głów.

- Taki... - powtórzył, jakby zachęcając ją do dalszej przemowy. Dziewczyna milczała, wciąż mierząc go wzrokiem. - Młody? - spytał, zakładając, że to zazwyczaj główna rzecz, jaką zaskakuje ludzi.

Niewiele osób przychodząc tutaj, spodziewa się, że właścicielem warsztatu jest dwudziestoparolatek. Spodziewają się dojrzałego mężczyzny. Takiego, jakim był jego wuj. Z reguły ludzie w jego wieku, zajmowali się czymś zupełnie innym. Studiowali, pędzili za karierą, imprezowali.

- Raczej taki przystojny - odpowiedziała w końcu dziewczyna, mrugając do niego zalotnie swoimi rzęsami i uśmiechając się uwodzicielsko.

Na jej słowa, Jungkook zaśmiał się pod nosem. Nie był głupi i od razu zauważył, że spodobał jej się. Przywykł do tego, że kobiety uważały go za atrakcyjnego mężczyznę i nieraz z tego chętnie korzystał, ale teraz nie miało to dla niego najmniejszego znaczenia. Liczył się tylko V i żadna kobieta nie była w stanie mu dorównać.

- Zakładam, że nie przyjechałaś tu po to, by powiedzieć mi, że jestem przystojny, hm? - spytał, starając się zmienić temat.

Nie miał zamiaru z nią flirtować, więc wolał przejść na bezpieczniejszy temat. Dziewczyna zachichotała cicho i odgarnęła swoje długie blond włosy, zakładając je delikatnie za swoje ucho. Była naprawę ładna. Musiał jej to przyznać, ale pierwszy raz coś takiego, nie robiło na nim żadnego wrażenia. Świadomość, że ma kogoś znacznie lepszego, kto być może właśnie czeka na niego w ich sypialni, sprawiała, że czuł znajomy ucisk w dole brzucha.

- Tak. Coś się dzieje z moim autem... Nie bardzo się na tym znam, ale zadzwoniłam do wuja i on kazał mi tu szybko zjechać. Zakazał mi jechać dalej, jeśli to ty nie obejrzysz auta. Powiedział, że jedynie tobie ufa - wyjaśniła, jednocześnie ruszając w stronę, gdzie zaparkowała swój wóz. Jungkook pogładził dłonią swój kark i uśmiechnął się nieco zmieszany, jednak ruszył w jej ślady.

- A kto jest twoim wujem?

- Park SooYoung

- Och, Pan Park - powtórzył chłopak, uśmiechając się delikatnie. - On i mój wuj byli przyjaciółmi. Znam go, odkąd byłem małym chłopcem. To przemiły człowiek.

- I twierdzi, że jesteś najlepszy - dodała dziewczyna, spoglądając na niego zalotnie ponad swoim ramieniem.

Jungkook dostrzegł, że dziewczyna kręci biodrami, jakby chciała go zwabić swoimi ruchami. Miała na nogach dosyć wysokie obcasy, czerwone i z pewnością takie, które kosztowały niemałą fortunę. Teraz stąpała ostrożnie, uważając, by nie skręcić nogi na żwirze, którym usypana była droga. Brunet obserwował ją uważnie, zastanawiając się, kiedy w końcu się podda. Nie musiał jednak czekać długo. Byli już niemal przy aucie dziewczyny, gdy ta zachwiała się i upadłaby, gdyby nie szybki refleks Jungkooka i jego silne ramiona, które chwyciły ją niemal w ostatnich chwili.

- Oj hola! Ostrożnie! - zawołał, podtrzymując ją w talii.

Dziewczyna uniosła wzrok i spojrzała na niego. Jej twarz znajdowała się niezręcznie blisko tej jego. Jungkook pomógł jej stanąć na nogi i szybko zabrał swoje dłonie, jednocześnie odsuwając się na bezpieczną odległość. Blondynka zamrugała kilka razy, po czym poprawiła dłonią swoje włosy, odgarniając blond loki do tyłu, odsłaniając dzięki temu swoją szyję i szczupłe ramiona.

- Ugh, dziękuję. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybyś mi nie pomógł! - zawołała nieco zbyt entuzjastycznie. - Ale w takie silne ramiona, mogłabym wpadać codziennie! - dodała i delikatnie przesunęła dłonią po jego odsłoniętym bicepsie.

Jungkook, zaskoczony jej gestem, przeniósł wzrok na jej dłoń, patrząc, jak dziewczyna znaczy palcami zarys jego mięśni. Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale nim zdążył to zrobić, nieznajoma zachichotała uroczo i zasłoniła usta dłonią, jakby się czymś zawstydziła. Brunet był przekonany, że jej nieśmiałość, to jedynie taka gra, ale ugryzł się w język. Nie znał jej, wiedział jedynie, że jest rodziną przyjaciela jego wuja, więc nie chciał być niemiły. Odchrząknął więc i zbliżył się do auta.

Z zewnątrz wyglądało idealnie. Nie dostrzegł żadnych widocznych uszkodzeń ani usterek. Czerwona karoseria błyszczała w zachodzącym słońcu, wyglądała tak dobrze, że miał ochotę przesunąć po niej opuszkami swoich palców. Od dziecka uwielbiał auta i motocykle. Złapał bakcyla od swojego wuja, który poświęcił im niemal całe swoje życie. Jedyną jego pasją, która mogła się temu równać, było polowanie na wampiry. Tymczasem on nie wyobrażał sobie życia, bez jednego z nich. Cóż za ironia. Chociaż teraz wiedział, że V jest zupełnie inny.

- Co się właściwie dzieje? Czemu wuj kazał ci tu przyjechać?

- Nie wiem... Nie bardzo znam się na autach. Jak prowadzę, to jakoś tak... Sama nie wiem... - zaczęła tłumaczyć, tym razem wyraźnie zmagając się z mówieniem po koreańsku.

Z pewnością nie mieszkała tu na stałe, być może przyjechała na wakacje, odwiedzić wuja. Im więcej mówiła, tym jej akcent był bardziej wyraźny. Brakowało jej słówek, przez co ciężko było jej wytłumaczyć, co się właściwie dzieje, a on nie rozumiał niemal nic z jej chaotycznego tłumaczenia. Jungkook powstrzymał się przed wywróceniem oczu. Wiedział, że nie wszyscy znali się na autach, ale rozmawiając z nią, miał wrażenie, że rozmawia z typową blondynką z amerykańskich filmów. Odetchnął głęboko i ruszył w stronę drzwi auta.

- Mogę? - spytał, po czym nie czekając na odpowiedź, wsunął się na miejsce kierowcy.

W aucie czuć było słodkie perfumy. Wanilia. Nienawidził takiego zapachu. Był dla niego zbyt mdły, duszący. Lekceważąc go, przekręcił kluczyk i odpalił silnik. Rozejrzał się po wnętrzu, wsłuchiwał się w dźwięk mruczącego auta. Wychylił głowę do dziewczyny i spojrzał na nią.

- Od kiedy pali się ta czerwona kontrolka? - rzucił, unosząc swoją prawą brew.

Dziewczyna spojrzała na niego zdezorientowana, po czym zbliżyła się do auta i zajrzała do środka, przenosząc swój wzrok na miejsce, które wskazywała dłoń chłopaka.

- Eee... Nie wiem. Chyba już kilka dni. A to źle?

Jungkook zaśmiał się na jej słowa, po czym zgasił silnik i wysiadł z auta.

- To nic takiego. Trzeba wymienić olej silnikowy. Dobrze, że tu przyjechałaś. Musisz zwracać na to uwagę. Można w taki sposób zniszczyć cały silnik, a to już będzie srogo cię kosztować - wyjaśnił. - W sumie to miałem już kończyć, ale zajmę się twoim autem. Jak chcesz, to możesz poczekać w środku, ale to nie zajmie wiele czasu.

- Nie, nie. Poczekam tutaj. Z chęcią popatrzę, jak pracujesz. Mój wuj mówił, że jesteś w tym naprawę dobry...

Jungkook przygotował wszystkie niezbędne rzeczy i nie zwracając zbytnio uwagi na wzrok dziewczyny, zajął się wymianą oleju. Jego ruchy były zwinne, szybkie. Robił wszystko z precyzją i uwagą, mimo że jego palce znały na pamięć każdy ruch. Jessica stała oparta o ścianę, nie odrywając od niego oczu, mimo że chłopak stał do niej tyłem. Obserwowała jego silne plecy, białą koszulkę, która delikatnie przywierała do jego ciała, nagie ramiona. Brunet wytarł przedramieniem pot z czoła, zostawiając na nim smugę smaru, ale wyglądał dzięki temu jeszcze seksowniej. Przypatrywała mu się tak, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, ile faktycznie czasu minęło. Dopiero kiedy chłopak ponownie zasiadł za kierownicą i odpalił auto, wyrwała się z tego letargu.

Jeon wysiadł z auta i zatrzasnął za sobą drzwi. Na jego usta wkradł się szczery uśmiech. Widać było, że naprawa aut sprawia mu przyjemność. Widząc jego uśmiech i jej usta wygięły się w delikatny łuk. Chłopak chwycił szmatkę i wytarł w nią swoje dłonie, po czym wsunął jej koniec za pasek swoich spodni. Zbliżył się w jej stronę i stanął tuż przed nią. Żeby spojrzeć mu w oczy, musiała zadzierać głowę do góry.

- Zrobione - rzucił.

- Och dziękuję! - zawołała. Jej głos znowu wydał mu się zbyt entuzjastyczny, ale nic nie powiedział. - Nie wiem, co bym zrobiła bez mojego bohatera! - dodała, a Jungkook roześmiał się głośno.

- Żaden ze mnie bohater. Jedynie wymieniłem ci olej - skwitował. - To nic takiego.

- Och może dla ciebie to łatwizna, ale uratowałeś mi życie - to mówiąc, zrobiła krok do przodu i wyciągnęła dłoń, odgarniając z jego twarzy kosmyk jego czarnych włosów. - Może, skoro już kończysz pracę, dasz się zaprosić na drinka w podziękowaniu? - spytała.

Jungkook chwycił delikatnie za jej nadgarstek i odsunął jej dłoń od swojej twarzy.

- Posłuchaj...

- Jessica - wtrąciła, patrząc na niego z nadzieją w oczach. Zrobiła niewinną minę i zamrugała kilka razy swoimi rzęsami.

- Posłuchaj, Jessica. Naprawdę mi miło, ale jedyne, o czym teraz marzę, to skończyć pracę i wrócić do domu, do mojego chłopaka, którego cholernie kocham.

Na jego słowa oczy dziewczyny rozszerzyły się w zdumieniu. Odruchowo wysunęła swoją dłoń z jego i zaśmiała się nerwowo. Odgarnęła swoje blond włosy za ucho i spojrzała na niego ponownie.

- C-chłopaka? - powtórzyła, jakby nie była pewna, czy dobrze zrozumiała jego koreański.

- Chłopaka. To jakiś problem? - spytał, krzyżując dłonie na swojej piersi.

Zdawał sobie sprawę z tego, że Korea nie jest zbytnio za takimi związkami, ale miał gdzieś, co inni myślą. Będąc hybrydą, całe życie czuł się jak wyrzutek, bycie z facetem było jedynie kolejnym elementem jego pokręconego życia, ale mimo to nie zamieniłby tego na nic innego. Nigdy nie był tak szczęśliwy, jak z V i miał głęboko w poważaniu, co inni o tym myślą. Przestał się przejmować innymi. To było jego życie, a on miał zamiar być szczęśliwy.

- N-nie. Oczywiście, że nie, ale nie myślałam, że facet, taki jak ty... - zaczęła tłumaczyć nieporadnie, a Jungkook jedynie roześmiał się głośno.

- Oj, uwierz mi. Gdybyś go zobaczyła, nie musiałabyś pytać, dlaczego - rzucił, uśmiechając się tajemniczo. 

W jego głowie mimowolnie pojawił się obraz czarnych oczu V, patrzących na niego podczas szczytowania i odruchowo zagryzł swoją dolną wargę. Czemu myślał teraz o takich rzeczach? Czując delikatne rumieńce na twarzy, odchrząknął i odwrócił się tyłem, by dziewczyna nie zauważyła tego, jak to wspomnienie na niego wpłynęło.

- O-Okej. W takim razie... Pójdę już.

Dziewczyna była wyraźnie zmieszana. Odgarnęła nerwowo swoje blond włosy i obciągnęła mocniej swoją sukienkę, która wcześniej, ledwie zakrywała jej tyłek. Jungkook skinął do niej.

- Gdyby coś się działo z autem, zapraszam. Ja nie zawsze tutaj jestem, ale mam świetnych pracowników. Ręczę za każdego z nich.

- Dziękuję - to mówiąc, Jessica sięgnęła po swoją torebkę w poszukiwaniu portfela. Jungkook powstrzymał ją, kładąc swoją rękę na jej dłoni.

- Nie trzeba - zaprotestował - Po prostu pozdrów ode mnie swojego wuja.

Dziewczyna skinęła głową, po czym bez słowa ruszyła w stronę swojego samochodu. Wsiadła za kierownicę i odpaliła silnik. Jungkook nie czekał, aż odjedzie, ruszył ponownie do auta, które wcześniej naprawiał. Zbliżył się do stolika, na którym położył narzędzia i sięgnął jeden z kluczy. Nagle poczuł, jak jego talię oplatają silne męskie ramiona, a do jego nozdrzy wkradł się ten cudowny, znajomy zapach. Jego ciało momentalnie rozluźniło się w jego uścisku.

- Mmmmm - mruknął V tuż przy jego uchu, po czym pocałował jego kark, wywołując dotykiem swoich warg przyjemne dreszcze w ciele młodszego. - Tęskniłem za tobą - szepnął mu do ucha.

Wydychane z jego ust powietrze, delikatnie pieściło jego szyję. Jungkook odruchowo zacisnął swoje dłonie na przedramionach wampira i zamknął swoje oczy, rozkoszując się ciepłem jego ciała i zapachem jego skóry. V chwycił zębami płatek jego ucha i przygryzł je delikatnie.

- Hmmm ja też - rzucił.

- Zostawiam cię na chwilę, a już ustawiają się do ciebie kolejki fanek... - to mówiąc, przejechał swoim nosem po szyi młodszego, po czym przygryzł delikatnie skórę na jego karku, wywołując tym przyjemny dreszcz, który przesunął się po jego plecach i zakończył w splocie jego ud. Jungkook zagryzł swoją dolną wargę, czując nagły przypływ podniecenia.

- Słyszałeś? - spytał, mimo że dobrze znał odpowiedź.

- Słyszałem - mruknął, znacząc misterną ścieżkę wzdłuż linii jego karku.

- Byłeś zazdrosny? - na jego zapytanie, V chwycił ponownie jego mleczną skórę i przygryzł ją, tym razem jednak mocniej, wyrywając z ust młodszego urywany jęk.

- Cholernie - przyznał. - Ale byłem ciekaw, o czym pomyślałeś, kiedy powiedziałeś jej, że gdyby mnie zobaczyła, wiedziałaby dlaczego... - V przesunął swoje wargi do jego ucha. - Słyszałem, jak twoje serce wtedy przyspieszyło... - szepnął, po czym przyciągnął go mocniej do siebie tak, by ich ciała przywierały na całej długości. Oddech Jungkooka wyraźnie się spłycił.

- Mh-myślałem o tobie - rzucił niemal z trudem, powstrzymując jękniecie, które cisnęło się na jego wargi. Wampir złapał dłonią za jego szyję tak, jakby chciał go udusić, ale jego usta znowu odnalazły drogę do jego ucha.

- Myślałeś o tym, jak dobrze ci jest, kiedy cię pieprzę, prawda? - szepnął, jego wargi ocierały się o płatek ucha młodszego. - Prawda, Laleczko? - zacisnął swoją dłoń na jego gardle i przesunął swoim językiem po róży wytatuowanej na jego szyi, a z ust Jungkooka wydobyło się głośne stęknięcie.

Jezu, wystarczyło kilka słów V, a on był już niemal twardy jak skała. Jego penis pulsował boleśnie w ciasnych spodniach tak bardzo, że niemal przeklinał siebie samego, za wybranie takiego ubrania. Wampir szarpnął go i szybkim, sprawnym ruchem odwrócił w swoją stronę. Teraz pierwszy raz mogli przyjrzeć się sobie nawzajem. Kiedy wychodził rano do pracy, V już nie było. Wyszedł o świcie, by spotkać się z Yoongim i sprawdzić kolejny trop w sprawie Jina.

Jungkook zmierzył go od stóp do głów. Dzisiejszy strój V nieco go zaskoczył, ale musiał przyznać, że wampir wyglądał niesamowicie seksownie. Często chodził w dosyć eleganckich ubraniach. Jego smukłe ciało zazwyczaj zdobiła jakaś gustowna koszula, która podkreślała jego szerokie ramiona i ukazywała jego kuszące obojczyki. Tym razem jednak blondyn postawił na mocniejszy, bardziej wyrazisty styl. Wyglądał jak zbuntowany rockman.

Miał na sobie czarną, rockową koszulkę z głęboko wciętym dekoltem, który ukazywały jego gładką, karmelową skórę. Na szyi miał choker, podobny do tego, który założył, kiedy szli do EXO, na ramionach skórzaną kurtkę z ćwiekami, którą widział ostatnio w jego szafie. Pamiętał dokładnie, jak bardzo chciał go w niej zobaczyć. I nie pomylił się. V wyglądał w niej doskonale. Do tego założył czarne, obcisłe spodnie, które doskonale podkreślały jego szczupłe, długie nogi i świetny tyłek. Na nogach miał czarne Martensy za kostkę, zawiązane niechlujnie, jakby rano nie miał na to czasu. Wszystko w nim wręcz krzyczało "łobuz", a to było tak cholernie seksowne, że Jungkook niemal zapomniał, jak się nazywa.

Wampir, widząc jego wzrok, uśmiechnął się półgębkiem. Przeczesał dłonią swoje blond włosy, które pozostawały w artystycznym nieładzie i zmrużył oczy, patrząc na niego swoim prowokującym spojrzeniem. Przesunął po nim swoimi niebieskimi tęczówkami, uważnie znacząc jego ciało milimetr po milimetrze. Zbadał wzrokiem jego długie, wysportowane nogi, nieco dłużej sunąc po udach, które tak uwielbiał, potem jego wąską talię i  cienką białą koszulkę na ramiączka, która przylegała ściśle do jego lekko spoconego ciała, które tu i ówdzie ubrudzone było smarem silnikowym. Przesunął swoje spojrzenie wyżej. Brunet zagryzał swoją dolną wargę, a widząc to, V marzył jedynie, by chwycić ją swoimi zębami i zassać się na niej mocno w gorącym pocałunku. Na twarzy miał smugę smaru, od czoła po policzek. Kiedy spojrzał jeszcze wyżej, napotkał w końcu jego wzrok. Mimo że zaczęło się już ściemniać, dokładnie widział jego czekoladowe, błyszczące oczy, patrzące na niego pożądliwie. Tak cholernie podobały mu się i oczy, i wzrok, którym go obdarzył.

- Och Kurwa, wyglądasz, jakby cię ktoś żywcem wyciągnął z okładki magazynu o niegrzecznych mechanikach - rzucił w końcu, kiedy zbadał swoim wzrokiem, postać stojącą przed nim.

Pod wpływem jego słów Jungkook zaśmiał się głośno, po czym spojrzał mu prosto w oczy. Chwycił za jego skórzaną kurtkę i przyciągnął go bliżej do siebie. Dzieliła ich teraz odległość kilkudziesięciu centymetrów. V mógł poczuć ciepło, bijące od ciała młodszego.

- Hahah a robią takie? - spytał, śmiejąc się głośno. Po chwili jednak spoważniał i spojrzał mu prosto w oczy. - Kupiłbyś taki magazyn? - pytał dalej, zagryzając swoją dolną wargę i spoglądając na V zalotnie spod kurtyny swoich długich, czarnych rzęs.

- Po co mi magazyn, skoro mogę to mieć na żywo? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - A wiesz... - zaczął, zbliżając się do chłopaka.

Zatrzymał się, gdy ich ciała niemal się stykały. Podobało mu się, jak serce Jungkooka zaczęło bić mocno i głośno, jak jego oddech spłycił się, a zapach jego ciała wzmocnił. V wyciągnął dłoń i pogładził jego policzek, sunąc delikatnie opuszkami swoich palców po małej bliźnie, jednocześnie ścierając smar z jego mlecznej skóry.

- Ja też znam się na samochodach...

- Ach tak?

Brunet odruchowo oblizał wargi. Czuł się dziwnie podniecony tą rozmową, mimo że nie było ku temu powodu, ale znał V już na tyle dobrze, by wiedzieć, że wszystko, co robi i mówi, jest dobrze przemyślane. Blondyn zrobił kolejny krok do przodu, stając tak blisko, że ich ciała niemal się stykały. V przysunął twarz do jego twarzy i przesunął swoim nosem po jego policzku, zniżając się powoli w kierunku jego szyi. Jego oddech był gorący, niemal parzył jego skórę.

- Co o nich wiesz? - spytał w końcu, z trudem wymawiając słowa.

- Wiesz, że samochody są bardzo podobne do mężczyzn?

- Tylko mi nie mów, że przypominam ci starego Pickupa - rzucił rozbawiony. W odpowiedzi V przygryzł jego skórę na szyi, a Jungkook jęknął odruchowo.

- Ty to raczej jakiś seksowny Mustang - odparł. - Poznałem kiedyś genialnego mechanika. Opowiadał mi wiele o autach, o tym, jak należy się nimi zajmować. Kiedy o nich opowiadał, mówił z taką czułością, jakby opowiadał o swoim kochanku... - zaczął opowiadać, jednocześnie całując jego szyję.

Jungkook odchylił swoją głowę, dając mu lepszy dostęp i odruchowo zamknął oczy. Nagle poczuł, że dłoń V przesunęła się na pasek jego spodni, ale nie protestował. Jego pracownicy poszli już do domu, warsztat był już po godzinach otwarcia, więc nie obawiał się, że ktoś może ich zobaczyć, mimo że byli wciąż na dworze. Poza tym skłamałby, mówiąc, że to, że byli na zewnątrz, nie podniecało go dodatkowo. Przypominało mu to ten dzień, kiedy V dotykał go po raz pierwszy. To było tak niewłaściwe, a jednocześnie tak cholernie podniecające.

- Kiedy tak opisywał, jak zajmuje się swoim ukochanym samochodem, pomyślałem, że tak samo zajmowałbym się swoim mężczyzną... - kontynuował blondyn. Jego zwinne palce rozpięły pasek spodni młodszego, by zaraz potem rozsunąć ich suwak.

- Jh-jak byś się zajmował? - wydusił Jungkook.

Jego dłonie zacisnęły się mocniej na stole, o który się opierał. Chciał dodać coś więcej, ale jego słowa uformowały się w ciche jękniecie, kiedy poczuł, jak długie palce V owinęły się wokół jego penisa, chwytając go pewnie.

- To wcale nie sam silnik jest najważniejszy, a to, jak zmieniasz biegi, jak dociskasz pedał gazu... Kiedy ruszasz, należy to zrobić delikatnie. Owinąć dłoń wokół drążka i wrzucić pierwszy bieg... - szeptał uwodzicielsko tuż przy uchu młodszego.

Jego dłoń zaczęła się poruszać w górę i w dół męskości Jungkooka, a ten ponownie zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu, rozkoszując się tą pieszczotą.

- Potem trzeba dodać trochę gazu i wrzucić drugi bieg...

V zacisnął swoją dłoń mocniej i przyśpieszył ruchy swojej dłoni. Jungkook poruszył się niespokojnie, jego oddech stał się urywany, z ust wyrwało się ciche stęknięcie.

- Kiedy to robisz, czujesz, że twój Mustang mruczy pod twoim dotykiem, ale to jest niewystarczające. Kiedy czujesz, jak silnik drży, jak poddaje się twojej woli, chcesz więcej i więcej... Co wtedy robisz? - spytał.

Jego zwinne palce wciąż sunęły w górę i w dół, badając twardy członek. Jego ruchy były płynne, dokładne, ale też niemiłosiernie wolne. Wampir ponownie przygryzł skórę jego szyi, drażniąc ją swoimi wampirzymi kłami, które wysunął ze swoich dziąseł. Doskonale wiedział, że jego działania doprowadzają Jungkooka do obłędu.

- Co wtedy robisz, Laleczko? - powtórzył niskim głosem.

- W-wrzucam trzeci bieg... - odpowiedział z trudem. Czując, jak V posłusznie przyśpiesza swoje ruchy, zacisnął swoje dłonie na jego ramionach, wbijając swoje paznokcie w jego skórzaną kurtkę. - Ach! - jęknął, rozchylając swoje wargi.

- Powiedz moje imię - polecił blondyn, przyspieszając jeszcze bardziej.

Wampir poczuł, że z główki penisa młodszego, wycieka ten cudowny płyn, przez co jego dłoń poruszała się teraz tak płynnie, że ciało Jungkooka zaczęło drżeć z podniecenia. Jego oddech stał się urywany, serce biło chaotycznie, palce wbijały się przez skórzaną kurtkę w jego silne ramiona. Brunet niemal odruchowo wypiął swoje biodra mocniej, wychodząc na spotkanie ruchów jego dłoni, jęcząc przy tym cicho. Wyglądał, jakby przez chwilę walczył z samym sobą, ale szybko poddał się jego woli.

- Ach! V! - jęknął dokładnie tak, jak wampir tego chciał. - Ac... - nim z jego ust wyrwał się kolejny jęk, V chwycił jego usta swoimi wargami i szybko wsunął swój język do środka, spijając ten słodki dźwięk.

Uwielbiał słyszeć, jak chłopak wymawia jego imię swoim melodyjnym, drżącym z podniecenia głosem. Jungkook bez zastanowienia oddał pocałunek, a blondyn - penetrując wnętrze jego ust swoim zachłannym językiem - nie przestawał go pieścić swoją dłonią. Przesunął swoim kciukiem w górę, naciskając główkę, w miejscu, gdzie z jego twardego penisa wyciekała ta cudowna, substancja, świadcząc o tym, że brunet, był już bliski spełnienia. V roztarł jego soki, po całej długości, wyrywając z jego warg kolejny erotycznym jęk.

- Och kurwa! - zaklął, poruszając się niespokojnie, kiedy jego uda zaczęły drżeć.

Był już tak bliski orgazmu. Miał wrażenie, że zaraz eksploduje. Nogi niemal odmawiały mu posłuszeństwa. Chcąc się podeprzeć silniej na stole, przesunął swoją rękę w poszukiwaniu jakiegoś oparcia i przez przypadek stracił skrzynkę pełną narzędzi, którą postawił tam, naprawiając auto. Narzędzia upadły z głośnym brzdękiem koło jego stóp, ale wampir wcale się tym nie przejął. Sunął swoją dłonią po jego nabrzmiałym, pulsującym członku z taką determinacją, jakby zależało od tego jego życie, jednocześnie wbijając w niego swoje ciemniejące tęczówki.

Jungkook myślał, że oszaleje. Jego całe ciało napięło się. Chciał, by pieszczoty V trwały jak najdłużej, ale wiedział, że nie wytrzyma długo. Miał chęć zamknąć oczy i odchylić swoją głowę do tyłu, zatracając się w tej przyjemności, ale znał V i wiedział, jak bardzo podniecał go fakt, że patrzy mu prosto w oczy, kiedy szczytuje, więc spojrzał w jego granatowe tęczówki, patrząc na niego bezwstydnie.

- Ach V... J-ja... - zaczął, gdy jednak przerwał mu jakiś hałas.

Trzaśnięcie drzwi.

- J-Jungkook? Halo?! Jest tu ktoś?! - zawołał nagle głos.

Suran.

- Kurwa - zaklął V, zamierając. Słysząc zbliżające się kroki, wysunął swoją dłoń ze spodni swojego chłopaka i odsunął się od niego delikatnie, pozwalając mu wstać ze stolika. - Mówiłeś, że nikogo tu nie ma - szepnął.

- Bo myślałam, że Suran już poszła - rzucił szybko, rozglądając się dookoła. - Kur... - urwał, gdy nagle poczuł mocne szarpnięcie.

V chwycił go za rękę i pociągnął za sobą. Wszystko działo się tak szybko, że nim się zorientował, został wepchnięty do jednego z hangarów, w których stało auto jednego z klientów, gotowe do odbioru. W pomieszczeniu było dosyć ciemno, ale nie na tyle, by nie mógł dostrzec spojrzenia V, które wręcz płonęło. Wewnątrz nie było dużo miejsca. Był to jeden z hangarów, który służył mu do przechowywania już naprawionych aut, które czekały na odbiór przez właściciela. Oprócz miejsca na samochód nie było tutaj niemal żadnej wolnej przestrzeni. Kiedy wampir wepchnął go do środka, jego ciało niemal dotykało pojazdu, a ich dzieliła odległość jedynie kilkunastu centymetrów.

- V, co ty rob... - zaczął, ale jego słowa zostały połknięte przez zachłanne usta wampira, które niemalże w gorączkowym geście, przywarły do jego ust.

Jungkook jęknął wprost w jego wargi, odruchowo przyciągając go mocniej do siebie. Blondyn pchnął go do tyłu, tak, że chłopak oparł się o stojące za nim auto. V przeniósł swoje usta na szyję młodszego, znacząc na niej mokrą ścieżkę swoim językiem.

- V-V... Nie p... Nie powinniśmy... - rzucił z trudem.

Jego umysł podpowiadał mu, żeby go odepchnąć. Wiedział, że nie powinni tego robić, ale jego ciało podpowiadało mu coś zupełnie innego. Czując, jak kły wampira drapią jego delikatną skórę, a zwinny język sunie po płatkach róży na jego szyi, wplótł palce w jego blond włosy, odchylając głowę do tyłu, by jego cudowne usta miały lepszy dostęp.

- Hmmm, Laleczko - mruknął V między pocałunkami. - Mam zamiar skończyć to, co zaczęliśmy.

- Ach! Sh-Suran może tu wejść... - jęknął. - C-co my robimy?

Jego myśli stanowiły jeden wielki chaos. Wiedział, że dziewczyna jest za drzwiami hangaru. Słyszał, jak go woła i był pewien, że V też to wie, ale mimo to pozwolił, by wampir posadził go na masce samochodu i chwycił jego białą koszulkę, podciągając ją do góry. Posłusznie uniósł swoje ramiona, pozwalając, by blondyn zdjął z niego tę delikatną tkaninę, odsłaniając jego nagą klatkę piersiową. V wpił się w jego usta, a jego dłoń przez chwilę badała jego klatkę piersiową, drażniąc jego sterczące, wrażliwe sutki, by zsunąć się wzdłuż jego wysportowanego brzucha i ponownie odnalaźć drogę do spodni chłopaka, które wciąż były rozpięte po ich wcześniejszej zabawie. Jungkook jęknął w jego usta, kiedy poczuł, że zwinne, długie palce wampira wsuwają się w jego bokserki.

- Kh-kochanie, co ty robisz? Ach...

Wampir przesunął swoją dłonią w górę i w dół jego penisa, z zadowoleniem stwierdzając, że chłopak wciąż był twardy. Jungkook był już tak blisko, kiedy im przerwano, że teraz nie miał najmniejszego zamiaru przerywać, chociażby Suran miała tu zaraz wejść i ich zobaczyć.

Miał to gdzieś.

Wręcz przeciwnie, świadomość, że ktoś może ich zobaczyć, nakręcała go dodatkowo i dobrze wiedział, że brunet również czuł ten cudowny przypływ adrenaliny. Słysząc, jak puls chłopaka przyśpiesza pod wpływem jego bliskości, nie mógł się już dłużej hamować.

Oderwał się od jego ust i chwycił dłońmi za jego czarne spodnie. Jednym zwinnym ruchem zsunął je z jego bioder wraz z jego bokserkami. Czując, jak sztywny materiał jeansów sunie po jego nabrzmiałym członku, Jungkook jęknął i odruchowo zagryzł swoją wargę, bojąc się, że ktoś może ich usłyszeć.

V przeniósł wzrok na jego krocze. Stwardniały penis młodszego, unosił się dumnie, kołysząc się lekko przed nim. Był nabrzmiały i tak cudownie kuszący. Jego główka była cała mokra, po lewej stronie ściekały już soki jego podniecenia. Widząc to, wampir uśmiechnął się do niego tajemniczo, po czym popchnął go mocniej do tyłu, tak, by chłopak położył się na masce auta. Czując pod plecami twardość i zimno czarnej karoserii, z ust młodszego ponownie wyrwało się ciche jękniecie.

- Th-to auto kh-klienta - rzucił z trudem, ale wampir jedynie uśmiechnął się do niego łobuzersko.

- Obiecuję, że nie zmarnuję ani jednej kropli... - szepnął V, po czym nie czekając na jego reakcję, przesunął swoim językiem od trzonu, aż po samą główkę penisa chłopaka, zbierając przezroczysty płyn do wnętrza swoich ust. - Ach, Kurwa. Już niemal zapomniałem, że smakujesz tak kurewsko cudownie! - mruknął swoim niskim, lekko zachrypniętym głosem. Jego gorący oddech drażnił delikatną skórę penisa Jungkooka.

Chcąc się z nim chwilę podrażnić, V przesunął swoim językiem po jego udzie, powoli znacząc trasę w stronę jego krocza. Mięśnie jego ud drżały z podniecenia. Wampir mógł poczuć ich drżenie pod swoim językiem. Czuł, jak zapach Jungkooka wzmaga się z każdą sekundą, jak jego serce bije. Przesunął swoje usta wyżej i wyżej, aż w końcu zassał się delikatnie na trzonie jego twardego penisa. Wysunął swoje kły i najostrożniej jak mógł, przejechał nimi po jego wrażliwym penisie, który uniósł się widocznie pod wpływem podniecenia. V uśmiechnął się delikatnie, widząc reakcję młodszego. Uwielbiał doprowadzać go do obłędu. Nie dając mu nawet chwili wytchnienia, wsunął nabrzmiałego członka do swoich ust i zacisnął swoje wargi mocno wokół niego.

- Och! Kurwa! - zaklął Jungkook, odchylając swoją głowę do tyłu.

Starał się nie hałasować zbytnio, wiedząc, że Suran najprawdopodobniej jest po drugiej stronie metalowych drzwi hangaru, ale ciężko było się powstrzymać, kiedy V obciągał mu tak dobrze. To było tak cholernie niewłaściwe. Jungkook leżał na masce samochodu jednego ze swoich klientów. Nie miał na sobie koszulki, jego spodnie i bokserki ściągnięte były do połowy łydek, a V stał między jego nogami i zajmował się nim tak dobrze, jak nigdy. Ssał go, lizał i podgryzał delikatnie, sprawiając, że jego penis pulsował w ustach wampira, a w jego brzuchu rozlała się fala gorąca, rozgrzewając całe jego ciało niczym gorąca woda tryskająca po jego skórze w letni, słoneczny dzień.
Jego dłoń odruchowo wsunęła się w blond loki V i zacisnęła na jego włosach. Wampir wydał z siebie głęboki, gardłowy warkot, przypominający warczenie dzikiego kota, ale ani na chwilę nie zaprzestał swojej czynności.

- Jungkook?! - zawołała nagle Suran.

V poruszył się delikatnie, ale Jungkook odruchowo przytrzymał jego głowę. Nie chciał, by wampir zaprzestał swoich pieszczot. Miał gdzieś, że Suran może wejść i ich przyłapać. Wplótł swoje dłonie we włosy wampira i pchnął mocniej jego głowę w dół, by blondyn wsunął go głębiej.

- Nh-nie przerywaj - jęknął niemal błagalnie, a V posłusznie przyjął go całego.

Sunął swoimi ustami w górę i w dół, tańcząc swoim zwinnym językiem wokół twardego przyrodzenia, które z każdą kolejną sekundą, drgało coraz bardziej. Jungkook czuł, jak w dole jego brzucha rozchodzi się charakterystyczne ciepło i zagryzł swoją dolną wargę, by powstrzymać się przed głośnym pojękiwaniem. Odruchowo wypchnął swoje biodra, by jego członek uderzył w tył gardła wampira tak, jak to uwielbiał. Jego ciało ogarnęła fala przyjemności, zmysły wyostrzyły się.

Chwycił mocno głowę V i przytrzymując ją, zaczął mocniej wypychać swoje biodra. Wiedział, że V nie miał nic przeciwko, by kierował jego ruchami oraz tym, jak głęboko wsuwa swojego penisa. To były te momenty, kiedy wampir pozwalał mu na kontrolę, a on to uwielbiał. Podobało mu się, że blondyn pozwalał mu, by niemal pieprzył jego usta w uniesieniu, by po chwili odwrócić go do siebie tyłem, zmusić, by wypiął swoje pośladki, by teraz to on mógł dać mu kilka mocnych klapsów, a potem pieprzyć go tak długo i mocno, aż zobaczy gwiazdy. I widział je za każdym cholernym razem.

Teraz wypychał swoje biodra w pogoni za orgazmem, zagryzając swoje wargi tak mocno, że w końcu poczuł smak swojej krwi w ustach. Słyszał, że Suran ponownie go woła i zdawało mu się, że jej głos jest jakiś dokładniejszy, bliższy, ale to jedynie sprawiło, że poczuł, jak jego ciało oblewa fala gorąca, rozchodząc się po wszystkich komórkach i znajdując swoje ujście między jego udami.

- O Kurwa! Tak. Proszę, nie przerywaj... - wydusił z trudem. - Jh-jestem tak blisko... Ach...

V słysząc jego słowa, zacisnął mocniej swoje usta i zatoczył kilka kółek swoim językiem, po czym wsunął jego twardego penisa tak daleko, jak tylko mógł. Jego prawa dłoń odszukała jego słodkie wejście. Przez chwilę masował jego dziurkę, by po chwili wsunąć w niego swoje długie palce. W odpowiedzi plecy Jungkooka wygięły się w seksowny łuk. Wampir, znając jego ciało już niemal na pamięć, bez problemu odszukał jego czuły punkt.

Kiedy opuszki jego palców odnalazły jego prostatę, z ust bruneta wyrwał się głośny jęk. Blondyn wsuwał i wysuwał z niego swoje palce, poruszając nimi z taką precyzją, że każdy najmniejszy ruch, wywoływał dreszcze na całym jego ciele. To jednoczesne odczucie spowodowane podwójną przyjemnością, przyprawiało go o zawroty głowy. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała szybko, jego serce obijało się histerycznie o żebra, starając się wydostać. Kiedy długie palce V ponownie otarły się o jego czuły punkt, z jego penisa wystrzeliła gorąca, biała substancja, wypełniając usta wampira.

- Och tak! V! - zapłakał, szczytując.

Jego orgazm był tak silny, że czuł się, jakby umierał. Za każdym razem z V tak się czuł. To było tak, jakby siła jego orgazmu mogła go zabić, jakby nie był wystarczająco silny, aby to znieść. Co było absurdalne, ponieważ był wystarczająco silny, by zmierzyć się ze wszystkim, co los rzucił mu pod nogi, a jednak ten facet całkowicie go obezwładniał, za każdym razem wywracał go na lewą stronę, sprawiał, że był słaby, nawet gdy po tak cudownym orgazmie adrenalina buzowała w jego żyłach. Całe jego ciało drżało, w głowie mu się kręciło, jego oddech był ciężki i urywany, ale z jego ust wyrwał się delikatny śmiech.

V uniósł swój wzrok i odsunął się delikatnie od niego. Zebrał swoim kciukiem pozostałość spermy ze swoich ust i zlizał ją, patrząc mu prosto w oczy. To było tak cholernie seksowne, że Jungkook chwycił go za jego skórzaną kurtkę i przyciągnął do siebie, łącząc ich usta w czułym pocałunku. Z początku był gorący, nieco chaotyczny, jakby Jungkook chciał skosztować każdego zakamarka jego ust. Po chwili jednak V położył swoje dłonie na jego policzkach i przejął kontrolę nad pocałunkiem. Robił to wolniej, nie tak intensywnie, jak przed chwilą, ale delikatniej, czulej... bardziej intymnie. Jego pocałunki były tak idealne, że brunet nie mógł uwierzyć, że to w ogóle możliwe.

- Kurwa, potrzebuję cię, Laleczko. Chodźmy stąd - rzucił V prosto w jego usta, po czym odsunął się i wyciągnął dłoń do Jungkooka.

Chłopak ujął ją i pozwolił mu się podnieść z maski samochodu. Podciągnął swoje bokserki i spodnie. Wampir przyglądał mu się uważnie, a kiedy dostrzegł w jego ruchach pewną nerwowość, uśmiechnął się sam do siebie. Wiedział, że Jungkook był tak samo wygłodniały, jak on. Zadowolony ze swojego osiągnięcia, zagryzł delikatnie swoją dolną wargę, po czym oparł się o drzwi i założył ręce na swojej klatce piersiowej. Kiedy brunet kończył podciągać swoje spodnie, posłał mu ukradkowe spojrzenie, a V zmierzył go wyzywająco od stóp do głów.

- Piękne to auto - rzucił mimochodem.

- To Impala. Auto mojego klienta... Nie powinniśmy...

- Nawet nie wiesz, jak seksownie wyglądasz, leżąc nago na tym aucie - wtrącił, przerywając mu. Jungkook zarumienił się, a V wsunął palce w szlufki jego spodni i przyciągnął go do siebie. Odgarnął jego włosy, wsuwając jedno z czarnych, niesfornych pasemek za jego ucho, po czym pocałował delikatnie jego płatek. - Gdybym tylko miał więcej czasu, wypieprzyłbym cię na nim w każdy możliwy sposób - wyznał.

- Chodźmy do domu - rzucił szybko Jungkook, a V zaśmiał się delikatnie.

Brunet chwycił szybko swoją koszulkę, która V zdjął z niego i zakładając ją na siebie, otworzył drzwi hangaru. Miał już koszulkę niemal założoną przez głowę, gdy nagle usłyszał czyjś głos.

- Och Jezu! Jungkook! - zawołała Suran.

Słysząc jej głos, chłopak wciągnął na siebie koszulkę najszybciej, jak to możliwe i spojrzał na nią zaskoczony. Był przekonany, że dziewczyna już sobie poszła, nie spodziewał się, że wychodząc, może się na nią natknąć. Dziewczyna zmierzyła go od stóp do głów, a on zaśmiał się nerwowo i pogładził swój kark, modląc się, żeby jego wygląd nie zdradzał, co przed chwilą robił.

- Jezu, ale mnie wystraszyłeś! Nie wiedziałam, że tu jesteś - zaczęła tłumaczyć szybko - Usłyszałam jakiś hałas i naprawdę nieźle się wystraszył... Ooo V! - zawołała, gdy nagle zza pleców bruneta, wyłonił się wampir.

Jungkook posłał mu szybkie spojrzenie, jakby chcąc zweryfikować, czy ludzkie oko jest w stanie dostrzec, że V właśnie zrobił coś cholernie nieprzyzwoitego. Blondyn wyglądał niemal nieskazitelnie jak zawsze, ale jego usta były wyraźnie opuchnięte i miały bardziej intensywny kolor, a jego włosy były lekko zmierzwione. Jungkook potargał je, kiedy w przypływie podniecenia zatopił w nich swoje palce. Jego oczy były niemal czarne. Kurwa. V wyglądał jak chodzący grzech. Brunet przełknął głośno ślinę i znowu zaśmiał się nerwowo.

- Th-tak. Właśnie miałem wychodzić do domu ih... I V przyjechał po mnie. Chciałem mu pokazać Impalę. To takie piękne auto... - tłumaczył chaotycznie, wypluwając słowa z szybkością karabinu maszynowego.

Suran zmierzyła go od stóp do głów, po czym założyła dłonie na swoich biodrach i uśmiechnęła się porozumiewawczo.

- Ach, no tak... - przytaknęła, po czym odwróciła wzrok, jakby czymś wyraźnie zawstydzona. - C-chyba zapomniałeś zapiąć rozporek - rzuciła w końcu, wyraźnie się rumieniąc.

Jungkook szybko spojrzał w dół i dostrzegł, że faktycznie, nie dopiął suwaka. Kiedy zakładał spodnie, V przyciągnął go do siebie i mówił mu te wszystkie, nieprzyzwoite rzeczy, sprawiając, że on zapomniał o całym świecie. Zawstydzony, szybko odwrócił się tyłem do dziewczyny i zasunął suwak.

- O-okay, to skoro wiem, że to ty, a nie włamywacz... Pójdę do biura. Mam jeszcze trochę dokumentów do ogarnięcia... - to mówiąc, Suran ruszyła w stronę budynku. Dziewczyna była wyraźnie zawstydzona tym, że niemal przyłapała ich w dwuznacznej sytuacji. - C-cześć, V! - rzuciła, nie odwracając się i - najszybciej jak to możliwe - zniknęła wewnątrz budynku.

Jungkook odprowadził ją wzrokiem, czując, jak jego policzki niemal parzą go ze wstydu. Nagle do jego uszu dotarł cudowny, głęboki i melodyjny śmiech V. Chłopak odwrócił się do niego szybko, gromiąc go swoim wzrokiem. Włosy wampira wciąż były delikatnie potargane, co jedynie dodawało drapieżności jego rockowej stylizacji, jego twarz zdobił łobuzerski uśmiech.

- Nie śmiej się - skarcił go Jungkook. - Po twoim ostatnim telefonie, Suran nie może mi spojrzeć w oczy, a teraz jeszcze to... - jęknął, jak małe, marudne dziecko. V, nie przestając się śmiać, zbliżył się do niego i chwytając za jego biodro, przyciągnął go do siebie, po czym schował twarz w zagłębieniu jego szyi i pocałował delikatnie płatki róży, zdobiącej jego smukłą szyję.

- To nie moja wina, że było ci tak dobrze, że Suran usłyszała, jak jęczysz... - mruknął z ustami przy jego skórze.

- Jesteś niemożliwy, V - odparł Jungkook, starając się wyswobodzić z uścisku wampira, ale jego silne ramiona, nie pozwoliły mu na to.

- I cholernie napalony! Chodź do domu, to pokażę ci coś, czego nigdy nie zapomnisz... - szepnął mu do ucha, po czym poluźnił swój ucisk i chwycił go za dłoń, prowadząc go w stronę swojego motocykla. Młodszy nawet przez chwilę nie protestował.

***

Suran przejrzała ostatnie zamówienie, po czym schowała dokument do teczki. Przetarła dłonią swoje oczy, które piekły ją nieco od zmęczenia. Spojrzała na czerwony kubek, stojący na biurku i sięgnęła po niego, upijając kilka łyków czarnego płynu. Jej kawa była już zimna. Skrzywiła się nieznacznie i odstawiła naczynie na blat. Zerknęła na zegar, było już grubo po godzinach jej pracy, ale chciała to dzisiaj skończyć. Jungkook był zakochany po uszy i nie miał ostatnio głowy do zamówień i dokumentów, więc zaoferowała się, że tym razem to ona wszystko ogarnie. Nie chciała go zawieść. Na wspomnienie wydarzeń sprzed kilkudziesięciu minut, na jej usta wkradł się uśmiech. Brunet był tak zawstydzony tym, że Suran niemal przyłapała jego i V na wspólnych igraszkach. Ona sama też była tym zawstydzona, ale z drugiej strony bawiło ją to. Cieszyła się, że Jungkook jest szczęśliwy. Znała historie jego rodziny. Chłopak nigdy nie poznał swojego ojca, stracił matkę, kiedy był jeszcze dzieckiem, a potem jego wuj zginął w wypadku samochodowym. Wiele przeszedł i zasługiwał na to, by wreszcie spotkało go coś dobrego, a była przekonana, że V jest dla niego odpowiedni. Nigdy wcześniej nie widziała, by Jungkook był tak szczęśliwy, jak teraz, kiedy spotykał się z V.

Suran uśmiechnęła się sama do siebie, po czym zebrała dokumenty z biurka i zaczęła wszystkie układać w teczce. Skończyła na dziś, mogła spokojnie udać się do domu. Odgarnęła dłonią swoje długie, ciemne włosy, zakładając niesforne kosmyki za ucho i wstała z krzesła. Zaczęła składać wszystkie teczki, zbierając dokumenty na jedną kupkę, gdy nagle usłyszała za swoimi plecami jakiś dźwięk. Zaskoczona i nieco wystraszona odwróciła się za siebie. Niemal podskoczyła, gdy zobaczyła za swoimi plecami nieznajomego mężczyznę.

- J-Jezu, co Pan tu robi? Warsztat już jest zamknięty... - rzuciła szybko, odruchowo robiąc krok do tyłu.

Mężczyzna nie wyglądał groźnie, ale nie wiedziała czego się spodziewać. Czemu on tu przyszedł? Informacje na szyldzie dokładnie wskazywały godziny otwarcia warsztatu, więc nieznajomy na pewno wiedział, że już nie pracują. Była już prawie godzina po zamknięciu.

- Spokojnie, nie chciałem cię wystraszyć. Wiem, że warsztat jest już zamknięty, ale zobaczyłem światło i pomyślałem, że zajrzę. Pukałem, ale znajdę się, że nie słyszałaś... - zaczął wyjaśniać nieznajomy. Na jego usta wkradł się uroczy uśmiech. Jego głos był spokojny i melodyjny, co w jakiś sposób uspokoiło Suran. - Przyjechałem z daleka. Miałem nadzieję, że zdążę przed zamknięciem, ale niestety, nie udało mi się...

- W-w czym mogę pomóc w takim razie? Jeśli chodzi o naprawę, to dziś na pewno nie damy rady. Wszyscy nasi mechanicy poszli już do domów.

Mężczyzna zaśmiał się uroczo i przeczesał dłonią swoje włosy. Był wysoki i przystojny. Kiedy się tak uśmiechał, zadawał się jeszcze bardziej atrakcyjny. Było w nim coś fascynującego. Jakaś aura tajemniczości. Jego skóra była mleczna i idealnie gładka, nieskazitelna. Napotkawszy jego dociekliwe spojrzenie, Suran poczuła wypieki na twarzy. Nieznajomy był onieśmielający.

- Chciałem z tobą porozmawiać o twoim przyjacielu... - wyjaśnił, opierając się nonszalancko o próg drzwi.

- O Jungkooku? - spytała zdezorientowana.

- Nie. O V - odparł tamten, patrząc jej prosto w oczy, swoimi rozszerzającymi się źrenicami.

***

================================

Ayashee:

Kolejny rozdział dla was. Co o tym myślicie? Kto pojawił się w warsztacie Jeona? Czy jest to Jin, Baekhyun, a może jakaś inna, nieznana dotąd postać? Czekam na wasze teorie!

Jednocześnie, w tym trudnym dla nas wszystkich okresie, chciałam napisać kilka słów.

Wiem, że to, co się dzieje, jest dla nas wszystkich nowe i ciężkie, ale powinniśmy przestrzegać zaleceń najlepiej, jak potrafimy. Ja akurat pracuję w takiej branży i w takiej firmie, że u mnie aktualnie jest nawet więcej pracy, niż zazwyczaj. Codziennie jeżdżę do pracy i daję z siebie 200%, mimo że nieraz ludzie, których obsługujemy, tego nie doceniają i często nie myślą, o tym, że my też ryzykujemy, my też mamy swoje rodziny, o które się martwimy. Siedzimy w biurze nieraz i po dwanaście (niektórzy nawet i trzynaście) godzin, po to, by pomóc innym. Jeśli wasza praca daje wam możliwość, by zostać w domu, zróbcie to. Skorzystajcie z możliwości chronienia siebie i swoich bliskich. Ja bym dała wiele, by mieć taki komfort. Codziennie jadę do pracy ze świadomością, że tym samym mogę narażać siebie i swoich bliskich, więc jeśli wy nie musicie tego robić  #zostańciewdomu

Może wam się to wydawać głupie, ale nie lekceważcie zaleceń osób, które mają w tym zakresie znacznie większą wiedzę niż my. Chronienie siebie i swoich bliskich, nigdy nie jest głupie.
Dni w domu są długie, to prawda... Ale jak piękny będzie ten dzień, kiedy będziemy mogli wrócić do naszego życia!

Mam nadzieję, że niedługo wszystko minie i będziemy wszyscy mogli wrócić do normalnego życia.
Cali i zdrowi.

Dbajcie o siebie i swoich bliskich!

xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top