31. WSZYSTKO

Baekhyun przeczesał dłonią swoje blond włosy, które w przyciemnionym świetle nabrały karmelowej barwy. Jego bursztynowe oczy błyszczały jasno, odbijając światła lokalu. Dźwięki seksownej muzyki przyjemnie drażniły jego wrażliwy, wampirzy słuch. Uwielbiał dźwięk basów i saksofonu. Zawsze miał do nich słabość. Kojarzyły mu się z jego młodością, a przede wszystkim były niezwykle zmysłowe i seksowne.

Zbliżył się do baru i wskazał jednemu z barmanów, by nalał mu do szklanki jakiegoś dobrego alkoholu. Tym razem padło na niemal dziesięcioletni bourbon. Zawsze miał słabość do ładnych chłopców i dobrych trunków. Ostatnio raczył swoje podniebienie jednym z najdroższych whisky, które przechowywał przez wiele lat. Niestety butelka została zbita, kiedy V i ta jego zabaweczka zabawiali się w jego gabinecie. Na samo wspomnienie zacisnął mocniej swoją szczękę.

Nie chcąc teraz o tym myśleć, przeniósł spojrzenie na złoty trunek, powoli wypełniający niską szklankę. Ze spokojem czekał, aż barman skończy nalewać alkohol, po czym chwycił za szklankę i ruszył na swoje ulubione miejsce. Potrzebował się odprężyć. Jego klub był pusty, otwarcie miało się odbyć dopiero za niespełna dwie godziny.

Te chwile przed otwarciem były niezwykle miłe. Mógł przechadzać się, podziwiając piękno stworzonego przez siebie wnętrza, pić alkohol, rozkoszować się muzyką, czasem też jakimś erotycznym tańcem od jednego ze swoich tancerzy bądź tancerek. I tak było również tym razem.

Powolnym, dostojnym krokiem ruszył w kierunku jednej z kanap. Usadowił się na niej wygodnie i skinął palcem na jednego z tancerzy, który stał teraz blisko sceny, rozciągając się przed swoim występem. Brunet od razu ruszył w jego stronę z wielkim uśmiechem.

Nie pierwszy raz Baekhyun przywoływał go do siebie. Dobrze wiedział, czego jego szef oczekiwał. Kiedy się do niego zbliżył, przesunął swoją dłonią po ramionach blondyna, gdy ten obserwował go uważnie. Wampir uśmiechnął się do niego seksownie, sunąc swoim pożądliwym wzrokiem po jego sylwetce. Chłopak pracował u niego, od kiedy otworzył klub i zdecydowanie był jego najlepszym tancerzem.

- Masz chęć na mały pokaz, zanim wpuścimy gości, szefie? - spytał ciemnowłosy, a Baek jedynie uśmiechnął się w odpowiedzi.

Umoczył usta w złotym trunku i pozwolił, by dłonie chłopaka przez chwilę masowały jego kark. Po chwili młodszy zabrał swoje dłonie i stanął przed nim, patrząc mu prosto w oczy. Wampir wskazał głową, by ten wszedł na scenę, która znajdowała się przed nim.

Chłopak bez słowa wspiął się na scenę i stanął przed wampirem, prostując swoją sylwetkę. Miał na sobie dresowe spodnie i zwykłą koszulkę. Podczas występów w klubie tańczył, jedynie mając na sobie bieliznę, więc oczekując na rozpoczęcie pracy, zakładał na siebie coś wygodnego. Nie musiał chodzić w garniturze jak reszta gości.

Szybko zdjął swoją koszulkę i rzucił ją w stronę pobliskiej kanapy, po czym bez najmniejszego skrępowania zsunął swoje spodnie. Baekhyun przyglądał mu się uważnie w oczekiwaniu. Wzrok wampira był zachłanny i pożądliwy. Musiał przyznać, że tancerz miał naprawdę atrakcyjne ciało.

Z przyjemnością patrzył, jak brunet zaczął się wić przed nim, jedynie w swoich stringach, prężąc swoje mięśnie w erotycznym tańcu. Nie wiedział nawet, kiedy jego myśli zaczęły wracać do przeszłości i krążyć wokół pewnego niepokornego blondyna.

Pamiętał, jakie wrażenie zrobił na nim, gdy zobaczył go pierwszy raz. Wyglądał nieco młodziej, jego włosy były krótsze, ale jego skóra miała ten sam cudownie karmelowy odcień. Baek już wtedy był wampirem i tak jak teraz gardził ludźmi, ale w tym chłopaku było coś nadzwyczajnego.

Musiał go mieć. 

Kiedy się do niego zbliżył, okazało się, że Tae jest jeszcze słodszy, niż mu się zdawało. Nikt nie potrafił się oprzeć jego urokowi, ale chłopak był naiwny i łatwowierny.

Szybko udało mu się do niego dotrzeć. Wystarczyło trochę go poczarować, omamić słodkimi słówkami. Sporadyczne używał na nim również swojej perswazji, z czego młodszy nawet nie zdawał sobie sprawy.

Kiedy zaczęli się spotykać, Baek zaczął traktować go, jak swoją własność, o co Tae często miał pretensje, ale on nie potrafił znieść tego, jak inni na niego patrzyli. Widział, jak ludzie na niego reagowali. Był piękny, a przy tym niebywale uroczy. Kiedy się uśmiechał do kogoś innego, Baek czuł, jak rośnie w nim niepohamowany gniew.

Pewnego dnia nie wytrzymał i zrobił mu awanturę, która doprowadziła do rękoczynów. Do tej pory pamiętał, wzrok Tae, gdy złapał się za swój zaczerwieniony policzek, po tym, jak Baek go spoliczkował. Ta kłótnia doprowadziła do ich rozstania, ale Baek nie mógł pozwolić mu odejść...

To dlatego wymyślił podstęp i go przemienił. Wiedział, że krew wiąże. I faktycznie, na początku jego krew odniosła zamierzony rezultat. Chłopak na nowo czuł do niego pociąg. Był zagubiony, a Baek sprytnie to wykorzystał. Opiekował się nim, uczył go, jak być wampirem i wszystko układało się po jego myśli, dopóki pewnego dnia V nie zabił jakiejś młodej dziewczyny.

Blondyn żywił się na niej i nie wyczuł odpowiedniego momentu. Wypił zbyt dużo jej krwi, a kiedy się zorientował, co zrobił, było już zbyt późno. Kiedy to się wydarzyło, to było jak zimny prysznic i V przypomniał sobie, dlaczego tak bardzo nie chciał być wampirem. Krótko po tym wydarzeniu chłopak zniknął. Po prostu zapadł się pod ziemię. Baek szukał go przez jakiś czas, ale w końcu dał za wygraną, a być może po prostu zdecydował, że lepiej dać mu trochę czasu, ale nigdy nie przestał o nim myśleć.

Wyjechał do Europy i tam spędził większość swoich lat, czerpiąc z uroków wampirzego życia, ale kiedy jakiś czas temu dowiedział się, że V jest w Seulu, nie wahał się ani chwili. Nie potrafił tego zlekceważyć.

Wiedział, że nadszedł najwyższy czas, by go odzyskać.

Nie spodziewał się, że to V przyjdzie sam do niego. Na samo wspomnienie jego miny, kiedy go zobaczył, na jego wargi wkradł się uśmiech. Nie spodziewał się go zobaczyć tak szybko po swoim powrocie. To było przeznaczenie. Baek był przekonany, że go odzyska. Takiemu wampirowi jak on się nie odmawia i V również mu się nie oprze.

Nagle z zamyślenia wyrwał go dotyk dłoni jego tancerza. Chłopak wił się przed nim seksownie, sunąc swoją dłonią wzdłuż jego uda. Ten dotyk od razu sprowadził go na ziemię. Umoczył usta w złotym trunku, wbijając swoje oczy w twarz bruneta.

- Wypnij się mocniej - polecił, a ten posłusznie wypiął swoje pośladki i otarł się nimi o jego krocze.

Z ust wampira wydobył się pomruk aprobaty. Otworzył usta, by coś dodać, gdy nagle poczuł cudowny i jakże znajomy zapach. Na jego usta wkradł się jeszcze większy uśmiech.

Właśnie jego życzenie się ziściło.

- Wiedziałem, że do mnie wrócisz! - rzucił, przeciągając seksownie wszystkie samogłoski.

Nie musiał się odwracać, by dobrze wiedzieć, kto za nim stoi. Ten zapach poznałby wszędzie. Tancerz zerknął na przybysza, ale nie przestał się wić seksownie, dopóki Baek nie odepchnął go od siebie i nie wstał z kanapy. Wampir poprawił garnitur i upił kolejnego łyka alkoholu.

- Czyżbyś zmienił zdanie i przyszedł przyjąć moją propozycję, V? - spytał i odwrócił się za siebie.

Tak jak się tego spodziewał. Blond wampir stał przed nim, patrząc mu prosto w oczy swoimi cudownie niebieskimi oczami. Wyglądał pięknie jak zawsze, chociaż jego spojrzenie było twarde, usta mocniej zaciśnięte w wąską linię. Wyglądał na niezwykle zdeterminowanego.

Zmierzył go groźnie swoim spojrzeniem i zrobił kilka kroków w jego stronę, zmniejszając dzielący ich dystans. Kiedy wampir się poruszył, Baekhyun dostrzegł, że V nie jest sam i odruchowo przewrócił swoimi oczami. No tak, mógł się tego spodziewać.

- O Jezu, tylko mi nie mów, że znowu go przyprowadziłeś... - jęknął Baekhyun, z niesmakiem marszcząc swój nos.

- Baek, jakże miło cię znowu widzieć. - odparł Jungkook, mierząc go groźnie spojrzeniem swoich ciemnych oczu. - Widzę, że obaj jesteśmy niezmiernie szczęśliwi z tego spotkania.

- Przyznam, że masz jaja przychodzić tu po tym, jak mnie ośmieszyłeś i upokorzyłeś ostatnim razem... - warknął Baek, nie odrywając oczu od bruneta.

Miał szczerą chęć, by go rozszarpać gołymi rękami. Jungkook jedynie uśmiechnął się uroczo i seksownie przejechał językiem po swojej dolnej wardze na samo wspomnienie tego, co zrobił V w gabinecie wampira. Na ten widok, Baek jedynie zacisnął mocno swoje pięści.

- Gdybym tylko mógł, z chęcią bym to powtórzył. Twój gabinet ma niesamowicie wygodne biurko... - odparł pewnym głosem, nawet na sekundę nie odwracając wzroku.

Baek zaśmiał się pod nosem. Jungkook nie miał najmniejszych wątpliwości co do tego, że wampir był mocno wkurzony jego obecnością. Nagle Baekhyun ruszył szybko w jego stronę i stanął przed nim. Był teraz tak blisko, że dzieliło ich jedynie kilkanaście centymetrów.

Ten brunet był bezczelny. Przyszedł do jego klubu i zrobił coś takiego pod jego nosem, a teraz patrzył na niego z tym cholernie seksownym, pewnym siebie uśmiechem.

- Tak bardzo lubisz obciągać? - spytał Beak, niemal kipiąc ze złości.

Z jego ust sączył się jad. Jungkook dostrzegł, że jego źrenice się powiększają, a bursztyn jego oczu przyciemnia się.

- Czemu więc nie uklękniesz teraz przede mną i nie zrobisz mi dobrze? - rzucił nagle, niskim, spokojnym głosem.

Jungkook dobrze wiedział, że wampir próbuje na nim użyć swojej perswazji, więc jedynie zaśmiał się pod nosem i ponownie spojrzał mu prosto w oczy w niezwykle wyzywający sposób.

- Klękam jedynie przed V. Tobie co najwyżej mógłbym odgryźć tego małego kutasa i wrzucić do twojego gardła, żebyś się nim w końcu udławił! - odparła niezwykle spokojnym głosem, po czym odsłonił swoje zęby w uroczym uśmiechu. Baekhyun wywrócił oczami i westchnął głośno, po czym odwrócił się na pięcie.

- Ech, mogłem się domyślić, że V poi cię swoją krwią, żebyś był odporny na perswazję innych wampirów...

Baekhyun ruszył ponownie w stronę kanapy, na której uprzednio siedział. Rozejrzał się dookoła i dostrzegł, że wszyscy obecni na sali pracownicy obserwują całe zajście.

- Na co się gapicie?! Wynosić się stąd! - warknął w ich stronę, a ci bez wyjątku zaczęli się kierować do wyjścia. - Ty zostań. Zatańczysz dla moich gości - dodał w stronę tancerza, po czym przywołał V gestem dłoni.

Blondyn ruszył w jego stronę, a Jungkook poszedł w jego ślady. Baekhyun nie mógł znieść obecności tego bruneta, ale nie bardzo miał wybór. Z chęcią udusiłby go gołymi rękami, ale wiedział, że gdyby ten stracił choć jeden włos ze swojej głowy, V z przyjemnością skręciłby mu kark. Dostrzegł, jak wampir zacisnął dłonie w pięści, gdy kazał temu człowiekowi przed sobą klęknąć.

V był wściekły.

- Siadajcie - polecił, wskazując na kanapę, na której uprzednio sam siedział.

Opadł na czerwoną kanapę i oparł dłonie na oparciu, a V i Jungkook usadowili się naprzeciw niego. Kanapa była umiejscowiona tak, że kiedy na niej usiedli, scena znajdowała się w samym środku, dokładne na linii ich wzroku.

Kiedy tancerz posłusznie wszedł na małą scenę, wszyscy zgromadzeni mogli podziwiać jego wdzięki. Jungkook dostrzegł, że to ten sam chłopak, który tamtego wieczoru starał się go sprowokować, wodząc dłońmi po swoim kroczu. I tym razem tancerz utkwił w nim swoje spojrzenie i ponownie zaczął się wić wokół rury.

Jungkook starał się na niego nie patrzeć, żeby dodatkowo go nie zachęcać, ale mimo to cały czas czuł na sobie jego wzrok. Baekhyun najwyraźniej też to dostrzegł, bo uśmiechnął się do niego tajemniczo.

- Widzę, że twoja zabaweczka ma powodzenie. Najwyraźniej Sehun też chciałby, żeby brunecik mu obciągnął. - rzucił, patrząc uważnie na V, jakby chciał go tym sprowokować.

- Możesz sobie gadać, co chcesz, Baek. To, co łączy mnie i Jungkooka jest wyjątkowe. Nigdy tego nie zrozumiesz - odparł V spokojnym głosem, mimo to jego dłoń niemal odruchowo podążyła w kierunku bruneta, szybko odnajdując drogę do jego uda.

Jungkook uśmiechnął się delikatnie, czując, jak V lekko ściska swoimi palcami jego udo, dając tancerzowi do zrozumienia, że nie ma na co liczyć. Baekhyun westchnął ponownie głośno, rozpiął guziki swojej marynarki i rozsiadł się wygodniej na kanapie.

Uniósł głowę i przez chwilę obserwował uważnie Sehuna, który aktualnie odwrócony był do niego tyłem. Wampir sunął swoim wzrokiem po jego wysportowanych plecach, by zawiesić swoje spojrzenie na pośladkach chłopaka. Po chwili, jakby wyrwany z jakiegoś transu, chwycił swoją szklankę wypełnioną bourbonem i upił kilka łyków.

- Poczęstowałbym was swoim najlepszym whisky, ale ktoś niestety zbił moją ostatnią butelkę - rzucił, po czym spojrzał na Jungkooka.

Brunet wyglądał na wyluzowanego. Siedział oparty o oparcie kanapy, obserwując go uważnie. Baekhyun musiał przyznać, że chłopak był naprawdę przystojny. Dzisiaj wyglądał nawet lepiej, niż gdy widział go za pierwszym razem.

Jego ciemne włosy, były lekko zwichrowane, opadały miękko na ciemne, bystre oczy. Tym razem nie miał na sobie eleganckiego garnituru, ale czarną skórzaną kurtkę i czarne podarte jeansy. Przez dziury w jego spodniach mógł dostrzec, jak cudownie gładka była jego skóra i jak wysportowane musiało być jego ciało. Na nogach miał ciężkie, czarne workery, a na rękach skórzane, motocyklowe rękawiczki bez palców, co nadawało jego wyglądowi nieco pikanterii.

Dłoń V cały czas spoczywała na udzie młodszego, a opuszki jego palców niemal bezwiednie znaczyły niewidzialną trasę na jego nagiej skórze. Baekhyun mógł wyczuć zapach ciała chłopaka i musiał przyznać, że w życiu nie czuł nic wspanialszego.

Jego krew musiała być przepyszna. Jej smak z pewnością był słodki i wyrazisty, z nutą pikanterii, tak samo jak jej właściciel. To zapewne dlatego V tak bardzo do niego lgnął. To nie była miłość. Nie mogła być. Nie mógł znieść myśli, że V mógłby pokochać kogoś innego, bo to oznaczałoby, że go stracił. Odruchowo zacisnął mocniej swoje dłonie.

- Baek, musimy porozmawiać - zaczął nagle V, wyrywając go z zamyślenia.

Wampir przeniósł na niego swój wzrok. Blondyn patrzył na niego tymi pięknymi, nieskazitelnie niebieskimi oczami, niemo prosząc go, by tym razem go wysłuchał. Poprawił się nieco bardziej na kanapie i utkwił swój wzrok w twarzy rozmówcy.

- Ech, jak się domyślam, znowu masz do mnie jakąś sprawę... Już miałem nadzieję, że się za mną stęskniłeś... - odparł, udając, że jest zawiedziony.

V odruchowo oblizał wargi, pozostawiając na nich cienką warstwę śliny.

Jezu, Baekhyun już niemal zapomniał, jak seksowny on potrafi być. Był już taki jako człowiek, ale wtedy był bardziej nieśmiały, bardziej wycofany. Stając się wampirem, rozkwitł. A to była tylko jego zasługa.

To on go stworzył.

To dzięki niemu V stał się tak seksownym i pewnym siebie mężczyzną. To on powinien z tego korzystać, a nie jakiś nic nieznaczący człowiek. V był jego i tylko jego.

- Czego ode mnie chcesz, V? - spytał w końcu.

- Chcę dostać namiary na twojego dostawcę Vamptasy - odparł blondyn. Baekhyun ponownie głośno westchnął.

- Och, a ty znowu to samo. Powiedziałem już, że nie mam zamiaru zdradzać swojego źródła... Tym bardziej nie za darmo... Chyba że przyszedłeś coś wynegocjować. Być może jakoś się dogadamy.

- Baek, to bardzo ważne. Być może twoim dostawcą jest wampir, którego szukam. Muszę go znaleźć i to szybko.

- Czemu tak bardzo ci na tym zależy, V?

- On krzywdzi ludzi, którzy nic mu nie zrobili...

- Nie, V! Dlaczego naprawdę tak bardzo ci na tym zależy? Oboje dobrze wiemy, że gdyby tylko chodziło o jakichś obcych ludzi i o to, że on sprzedaje wampirzą krew małolatom, nie byłoby ciebie tutaj. Wiem, że wciąż jesteś na mnie zły za to, co ci zrobiłem. Nie przyszedłbyś prosić mnie o pomoc, gdyby to nie było dla ciebie ważne. Jeśli w ogóle mam zacząć to rozważać... Odpowiedz na moje pytanie!

- On grozi moim bliskim - odparł V szczerze.

Kiedy to mówił, jego dolna warga lekko zadrżała. I V dobrze wiedział, że Baek to dostrzegł. Nie podobało mu się to, nie chciał okazywać tego, jak bardzo jest bezbronny w obliczu tego, co się działo, ani tego, jak cholernie ważni są dla niego Jungkook i jego przyjaciele. Bał się, że i Baekhyun może wykorzystać tę słabość przeciwko niemu.

- Jakim bliskim, V? - kontynuował nieugięty.

Widział, że V nie do końca chciał mu powiedzieć prawdę, ale on chciał, by się przed nim odsłonił. Blondyn spojrzał mu prosto w oczy. W jego spojrzeniu dostrzegł coś takiego, że niemal czuł jego ból i strach.

- Mojej rodzinie. Yoongiemu, Jiminowi, Hobiemu... - zaczął w końcu wyliczać, a Baek jedynie uśmiechnął się na jego słowa.

- A jemu? Czy on grozi twojej zabaweczce? - spytał.

Gdy te słowa stoczył się z jego języka, dostrzegł, jak dłoń V na udzie bruneta zacisnęła się mocniej. I wcale już nie potrzebował odpowiedzi. Wiedział, że to chodziło o niego. O tego bruneta, którego już niemal nienawidził z całej duszy.

- Tak - wydusił w końcu, czując, jak jego gardło się zaciska.

Na twarzy Baekhyuna pojawił się uśmiech. Był piękny, ale V dobrze wiedział, że ten uśmiech nie może zwiastować nic dobrego.

- W takim razie, uznajemy, że moja wcześniejsza oferta właśnie wygasła... - zaczął nagle.

Z jego ust nie schodził ten tajemniczy uśmiech. Jungkook pomyślał, że było w nim coś bardzo niepokojącego.

- Skoro on jest dla ciebie taki ważny, podbijam stawkę. Powiem ci, kto jest moim dostawcą, ale w zamian chcę ciebie. I nie na dzień tak jak mówiłem wcześniej. Będziesz mój co najmniej przez miesiąc. Chcę ciebie w swoim łóżku każdej nocy bez wyjątku, a jeśli nie chcesz, żeby twoja zabaweczka czuła się zaniedbana, może pozwolę mu czasem się poprzyglądać albo może nawet obciągnąć mi raz na jakiś czas. Sądząc po twoich ostatnich jękach, brunecik najwyraźniej całkiem nieźle sobie radzi...

- Baek, wiesz, że nie mogę tego zrobić! - warknął do niego.

- Dlaczego, V? Czemu nie możesz tego zrobić?! - prowokował dalej Baekhyun.

Sam nie wiedział, czemu to robił, ale chciał to usłyszeć od niego.

- Bo go kocham! Bardziej, niż myślałem, że to możliwe! - krzyknął w końcu V, niemal zrywając się ze swojego miejsca.

Na twarzy Baekhyuna pojawił się uśmiech satysfakcji.

- I nie chcę go zranić... - dodał już spokojniejszym głosem i ponownie opadł na kanapę obok Jungkooka.

Słyszał, jak serce bruneta bije mocno pod wpływem jego słów. Jego dłoń odruchowo odnalazła tę chłopaka i splótł razem ich dłonie.

- Kocham go... - powtórzył niemal szeptem.

Przez chwilę panowała między nimi niemal zupełna cisza. Baekhyun jakby intensywnie myślał nad znaczeniem słów V. Wiedział, że blondyn mówił prawdę i nie mógł tego znieść. Miał chęć rzucić się na tego bruneta, siedzącego obok i wyrwać jego głośno bijące serce swoimi rękami.

- Nie wydam ci swojego dostawcy, V - odpowiedział w końcu. - Nie, jeżeli to ma pomóc w ratowaniu jego...

Jego piękna twarz była teraz całkowicie bez wyrazu. Słysząc te słowa, V zacisnął mocno swoją szczękę. Dokładnie tego się spodziewał. Znał Baekhyuna zbyt dobrze, by wierzyć, że jest w nim, chociażby krzta dobroci. To, co Baek do niego czuł, to nie była miłość, a raczej jakaś chora obsesja.

Czuł złość na samego siebie, że w ogóle zdecydował się ponownie z nim porozmawiać. Miał nadzieję, że być może przez wzgląd na niego, wampir zdecyduje się mu pomóc, ale tak bardzo się mylił. Czuł w ustach gorzki smak rozczarowania i nienawidził tego smaku.

- Chodźmy, kochanie. Rozmowa z nim to jedynie strata czasu... - odezwał się nagle Jungkook i wstał z miejsca.

V bez słowa podążył w jego ślady. Brunet chwycił jego dłoń i ścisnął ją mocno, po czym odwrócił się w jego stronę i pocałował jego wargi. Mimo że pocałunek nie był długi, przekazał to, co było najważniejsze. Pokazał V, jak mocno brunet go kocha i że nic tego nie zmieni. V zbliżył się do Baekhyuna i stanął naprzeciw niego.

- Jeśli to faktycznie jest wampir, którego szukam, to uwierz mi, sam nie wiesz, z kim zadzierasz. Zawarłeś pakt z diabłem, nawet nie zdając sobie z tego sprawy... - rzucił głosem pozbawionym emocji, po czym zacisnął mocniej dłoń na ręce Jungkooka i ruszył w stronę wyjścia.

Szli w milczeniu, dopóki nie uderzył ich chłodny podmuch wieczornego powietrza. Dopiero gdy znaleźli się w pobliżu zaparkowanego motocykla, Jungkook zmusił V, by ten odwrócił się w jego stronę i bez słowa złączył ich usta w czułym pocałunku. V od razu odwzajemnił tę czułą pieszczotę.

Oboje mieli to okropne uczucie klęski. Wiedzieli, że Baekhyun coś wie, ale nie było sposobu, by to od niego wyciągnąć. Wiedzieli jednak, że nie mogą pozwolić, by wampirowi udało się ich poróżnić. Kiedy oderwali się od siebie, V oparł czoło na czole bruneta i pozwolił, by jego gorący oddech delikatnie muskał jego wargi. Przez chwilę wdychał wydychane przez młodszego powietrze, jakby chciał sprawić, by stali się jednością. Dopiero nachalne wibracje jego telefonu, wyrwały go z tego czaru. Nie patrząc na wyświetlacz, przystawił aparat do ucha.

- Halo? - rzucił już do telefonu.

- Och! Dzięki Bogu, V!? - zawołał nagle melodyjny głos Hobiego. Wampir zdawał się być wyraźnie zdenerwowany, na co sam V odruchowo się spiął. - Jezu, V, chodzi o Jacksona...

- Co z nim? - spytał szybko. Jungkook, wiedząc napięcie w ciele V, oblizał nerwowo swoje wargi.

- Jezu, V. Rozmawiałem z Yoongim o tym, że najprawdopodobniej Baekhyun coś wie à propos Jina i najwyraźniej Jackson to słyszał. Kiedy skończyłem rozmawiać i poszedłem, by go znaleźć, okazało się, że go nie ma. On uciekł. Jezu, jestem pawien, że on pojechał dorwać Baekhyuna. Trzeba tam jechać i go powstrzymać, zanim... Ja jestem już w drodze, ale dojazd zajmie mi sporo czasu... - słysząc słowa przyjaciela, V odruchowo zaczął się rozglądać dookoła.

Jeśli Jackson tu jest, musi go odszukać, zanim chłopak znajdzie Baekhyuna i stanie się coś nieodwracalnego.

- Spokojnie, Hobi. Jesteśmy tu z Jungkookiem. Znajdę go, zanim zrobi coś głupiego - rzucił szybko i rozłączył się, jednocześnie rozglądając się dookoła.

Była już dosyć późna godzina, ale w tej dzielnicy wręcz roiło się od klubów i pubów, więc na ulicach było pełno ludzi.

- Laleczko, Jackson zwiał Hobiemu i najprawdopodobniej jedzie tutaj, żeby dorwać Baeka. Musimy go znaleźć i powstrzymać! - wytłumaczył szybko, nerwowo patrząc po twarzach przechodniów.

Jungkook zaklął pod nosem i sam również zaczął szukać chłopaka. Obaj biegali nerwowo, rozglądając się w poszukiwaniu kogoś, kto mógłby przypominać Jacksona. Dobrze wiedzieli, że jeśli chłopak znajdzie Baekhyuna, zanim do niego dotrą, młody wampir może stracić życie.

Nagle V dostrzegł jakiegoś chłopaka o platynowych włosach i pędem rzucił się w jego stronę.

- Stój! - krzyknął i złapał go silnie za ramię, by ten odwrócił się w jego stronę, ale gdy to zrobił, okazało się, że to ktoś zupełnie obcy.

V uniósł dłonie w przepraszającym geście, po czym zaklął pod nosem. 

- V! Tam! - zawołał nagle Jungkook i bez dalszych wyjaśnień, rzucił się w stronę, gdzie dostrzegł jasną plamę blond włosów.

Młody chłopak właśnie zniknął za drzwiami lokalu EXO. V szybko ruszył w jego ślady. Jungkook biegł przed siebie najszybciej, jak potrafił, jego serce biło jak oszalałe. Nie lubił Jacksona, ale nie mógł pozwolić, by coś mu się stało. Kiedy dobiegł do wejścia, został zatrzymany przez jednego z ochroniarzy.

- Ej! Hola, hola! Nie możesz tam tak po prostu wejść! - zaprotestował bramkarz, łapiąc go za jego kurtkę.

- Puść mnie! - warknął brunet, wyrywając się z uścisku.

- Otwórz te cholerne drzwi! - zażądał nagle niski głos za jego plecami, a on od razu poczuł ulgę, słysząc V. Ochroniarz bez protestów wpuścił ich do środka.

- Gdzie teraz? - spytał Jungkook, patrząc ukradkiem na V.

- Sala VIP. Jak znajdziemy Baekhyuna, znajdziemy Jacksona.

Obaj szybko ruszyli w stronę czerwonej kurtyny, V użył swojej perswazji na kolejnym ochroniarzu i wraz z Jungkookiem wbiegli do sali VIP.

Teraz w odróżnieniu od ich wcześniejszej wizyty, sala była wypełniona ludźmi, ale nigdzie nie było śladu po Baekhyunie. V rozglądał się po sali, coraz bardziej zdenerwowany.

- Kurwa, nie ma ich! - warknął. - Gdzie oni mogą być? - spytał nerwowo, patrząc na mlodszego.

Wystarczyło, by ich oczy się spotkały, by oboje wpadli na ten sam pomysł i bez słowa rzucili się w stronę biura Baekhyuna. Droga zdawała się niemiłosiernie długa. Jungkook słyszał w uszach dudnienie własnego serca. Kiedy dobiegli do drzwi i V szarpnął za klamkę, te od razu ustąpiły.

Stając w progu, V dostrzegł ciało Jackosna przyciśnięte silnie do ściany, a żelazny uścisk Baekhyuna zaciskający się wokół szyi blondyna.

- Baek, nie! - krzyknął i w dwóch skokach doskoczył do wampira, chwytając za jego dłoń, która zaciskała się na krtani chłopaka, niemal pozbawiając go życia. Zaskoczony ich obecnością, Baekhyun spojrzał na V, ale nawet na chwilę nie zwolnił uścisku swojej dłoni.

- Baek, puść go! On jest ze mną. To ja go zmieniłem.

Blondyn spojrzał na niego, przyglądając mu się uważnie, po czym zwolnił swój uścisk, a Jackson osunął się na ziemię, łapiąc się za gardło drżącym dłońmi i niemal histerycznie łapiąc powietrze. Mimo że płuca wampirów nie potrzebowały tlenu, ucisk na jego gardło był tak silny, że jego ciało reagowało automatycznie, wciąż pamiętając ludzkie odruchy.

- Czemu twój wampir atakuje mnie, grożąc mi sztyletem ze srebrnym ostrzem? - warknął przez zaciśnięte zęby.

Jungkook ukucnął przy Jacksonie i pomógł mu się podnieść, po czym otoczył go swoim ramieniem i przyciągnął do swojej klatki piersiowej, a młody wampir odruchowo wtulił się w niego.

- Ten wampir, którego szukamy, porwał chłopaka Jacksona. To ja go zmieniłem i jestem odpowiedzialny za pilnowanie go - wyjaśnił V, na co Baekhyun roześmiał się głośno.

- Hahah och, widzę, że jak dawniej masz słabość do ładnych i niegrzecznych chłopców. Jego też posuwasz? Sądząc po jego wampirzych umiejętnościach, zapewne dopiero co go zmieniłeś. To tak teraz się bawisz? Raz blond wampirek, raz ten brunecik? Muszę przyznać, że całkiem nieźle się ustawiłeś.

- Daruj sobie, Baek! - odparł. - Nie mam zamiaru ci się tłumaczyć. Jackson już więcej się tu nie pojawi - to mówiąc, zbliżył się do swojego chlopaka i zaczął prowadzić ich obu w stronę wyjścia.

Już mieli przekroczyć próg, gdy nagle brunet się zatrzymał. Przeniósł swoje spojrzenie na V i na chwilę ich oczy się spotkały. Chłopak oblizał nerwowo swoje wargi.

- V, wyprowadź stąd Jacksona i zbierz go na bezpieczną odległość. Ja potrzebuję zamienić z Baekhyunem jeszcze dwa słowa... - powiedział nagle, V uniósł swoją prawą brew zdziwiony prośbą swojego chłopaka.

Mimo że wampir nic nie powiedział, Jungkook był pewien, że jego słowa zaniepokoiły go. V nie ufał swojemu Stwórcy i nie chciał, by został z nim sam na sam.

- Spokojnie, kochanie. Dam sobie z nim radę - dodał więc, chcąc go uspokoić i jednocześnie zapewnić, że nim mu się nie stanie. Nie ufał Baekhyunowi, ale był pewien, że nie zrobi nic, by narazić się V.

- Jesteś pewien? - spytał cicho blondyn.

Jungkook jedynie uśmiechnął się blado, po czym pogładził policzek wampira swoją dłonią i złożył na jego ustach delikatny pocałunek, kosztując tych cudownie malinowych warg swojego chłopaka.

- Zaufaj mi - szepnął niemal w jego usta.

Baekhyun przyglądał im się z zaciekawieniem. Mimo że tym razem ich pocałunek to było jedynie szybkie otarcie warg, które trwało zaledwie kilka sekund, nie mógł pozbyć się wrażenia, że w tym pocałunku było tak wiele uczuć i emocji, jakich nigdy wcześniej nie widział u V. Poczuł niebywałą zazdrość o tę dziwną bliskość. Po raz pierwszy nie czuł się zazdrosny o cielesność, a o coś tak nienamacalnego i ulotnego.

To, czego teraz doświadczył i co między nimi dostrzegł, to było coś dużo większego i bardziej znaczącego niż cielesność. Ta chwila zdawała mu się tak niebywale intymna, że aż czuł się zawstydzony. I nienawidził tego uczucia. Nienawidził Jungkooka. Gdyby tylko mógł, wyrwałby mu serce tu i teraz.

V pocałował wnętrze dłoni bruneta i wyprowadził Jacksona z biura. Jungkook powoli odwrócił się w stronę Baekhyuna i spojrzał mu prosto w oczy. Wampir musiał przyznać, że chłopak trochę imponował mu swoją odwagą, chociaż za nic w świecie nie przyznałby tego na głos. Był on jednak jedynym człowiekiem, który nie bał się patrzeć mu prosto w oczy, wręcz przeciwnie, jego wzrok był twardy i wyzywający.

- To dziwne. V twierdzi, że tak bardzo cię kocha, a mimo to, to jego zmienił, a nie ciebie. Może wcale nie jesteś taki wyjątkowy, jak ci się zdaje... - zaczął nagle Baek.

Nie mógł pozwolić, by to brunet był górą. Chłopak spojrzał na niego, ale z zaskoczeniem stwierdził, że jego słowa nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Na jego twarzy nie było śladu niepewności czy zawstydzenia.

- Wytłumaczyłbym ci to, ale ty i tak tego nie zrozumiesz, więc sobie daruję.

- Och! - krzyknął wampir i w teatralnym geście złapał się za klatkę piersiową. - Czuję się szczerze urażony!

- Jesteś żałosny, Baek. Mówisz, że kochasz V, a tak naprawdę nawet nie wiesz, co oznaczają te słowa. Po tym, co mu zrobiłeś, on przyszedł do ciebie, prosić cię o pomoc, a ty zachowujesz się jak ostatni kretyn... - zaczął Jungkook.

Na jego słowa wampir zacisnął mocno swoje dłonie w pięści i zagryzł swoją szczękę.

- On prosi mnie o pomoc dla ciebie. Nie będę ci pomagał. Ja sam chętnie bym cię zabił, gdybym tylko mógł. Dobrze wiesz, że z chęcią wyrwałbym ci serce gołymi rękami, a potem zjadł je na kolację - odparł, patrząc na niego gniewnym wzrokiem. - Nie mam zamiaru cię chronić...

- Naprawdę myślisz, że tutaj chodzi tylko o mnie? - spytał Jungkook i zaśmiał się cicho pod nosem, mimo że wcale nie było mu do śmiechu.

Przeczesał dłonią swoje ciemne włosy, jego grzywka opadła miękko na jego oczy w kolorze gorącej czekolady. Ponownie spojrzał na Baekhyuna. Wampir stał niewzruszony, z dłońmi skrzyżowanymi na piersi.

- Masz rację, że ten wampir, którego tak bronisz i którego tak wielbisz, chce mnie zabić. Chociaż nie chce zrobić tego dlatego, że coś mu zawiniłem. On chce to zrobić, bo wie, jak bardzo to zaboli V. On chce, żeby V cierpiał, żeby był świadkiem tego, jak jego bliscy są mu odbierani... Gdybyś go kochał, nie mógłbyś znieść tego, że cierpi. Nieważne, co byłoby tego przyczyną, chciałbyś go od tego uchronić. I uwierz mi, mylisz się, jeśli myślisz, że ten wampir zaprzestanie swoich działań, kiedy mnie dorwie... Ja jestem tylko pionkiem w jego chorej grze. Jedynie jednym z nic nieznaczących etapów. Kiedy mnie zabije, ta gra wcale się nie skończy. Bo wcale nie o mnie mu chodzi. To, czego ci V nie powiedział to, że on również grozi jemu. On nie spocznie, dopóki nie odbierze mu wszystkiego wraz z jego życiem. A ty, pomagając mu i współpracując z nim, jedynie przyczynisz się do śmierci chłopaka, którego rzekomo kochasz. Czy naprawdę uważasz, że wiesz, co to jest miłość? - to mówiąc, Jungkook ponownie ruszył w stronę drzwi. -  Mam nadzieję, że zgnijesz w piekle! - rzucił i nacisnął na klamkę.

Już miał przekroczyć próg, gdy usłyszał, jak Baekhyun wola jego imię. Przystął w drzwiach, nie odwracając się jednak.

- Jungkook! A ty? Skoro go tak kochasz... Ile ty, byłbyś w stanie poświęcić dla jego bezpieczeństwa? - spytał.

W jego głosie pojawiła się jakaś inna, wcześniej mu nieznana nuta.

- Wszystko - odparł Jungkook bez wahania. Wciąż stał plecami do wampira, ale czuł na sobie jego palący wzrok. - Poświęciłbym wszystko - powtórzył i wyszedł z gabinetu, zostawiając wampira samego.

***

================================

Ayashee:

Tym razem wyjątkowo rozdział nieco krótszy niż zazwyczaj, ale mam nadziej, że również się podobał.

Czy waszym zdaniem to, co czuje Baek do V, to miłość?

Czy myślicie, że Baekhyun powinien im pomóc i czy w końcu się złamie i to zrobi?

Czekam na komentarze!

xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top