30. POZNAJCIE POTWORA
***
-Aaaaa!
Głośny krzyk przeciął nocne powietrze, odbijając się głucho od ścian, niemal wprawiając je w ruch. Brunet zerwał się na równe nogi na ten dźwięk. Jęk bólu niemal zmroził krew w jego żyłach. Już wcześniej słyszał podobne krzyki. Wycie bólu, przeplatane rozpaczliwym błaganiem o litość. Słysząc to, całą noc siedział skulony w kącie, niemal bojąc się poruszyć, jakby najdrobniejszy hałas mógł zwrócić uwagę właśnie na niego.
Pamiętał, jak wreszcie krzyki ucichły...
Dobrze wiedział, że to wcale nie oznacza, że więzień wreszcie zaznał litości swego oprawcy. Widział spojrzenie jego ciemnych oczu i tyle mu wystarczyło, by wiedział, że wampir nie zna takiego słowa jak "litość". Jedyne, co mogło ich wyzwolić, to śmierć.
Później widział, jak wampir wyciąga jakieś dziwne, sczerniałe ciało i wychodzi z piwnicy. O nic nie pytał, wolał nie wiedzieć, co mu się stało i co wywołało taki rezultat. Na samą myśl, miał wrażenie, że zwymiotuje. Nie chciał się narażać, wiedział, że dopóki będzie przydatny, będzie żył. Chociaż sam nie był pewien, czy mógł to nazwać życiem.
Od wielu dni był przykuty jak pies do łańcucha. Znajdował się w jakiejś klatce, w piwnicy cuchnącej stęchlizną i wilgocią. Dni i noce stapiały się w jedno. Nawet nie wiedział, ile czasu jest tu przetrzymywany. Na początku starał się liczyć dni, ale wkrótce się w tym pogubił.
Wampir dawał mu krew, ale robił to w różnych porach. Być może, kiedy miał świeży zapas albo po prostu dawał mu resztki, które mu zostały. Dostawał tyle, by przeżyć i by był w dobrym stanie, ale nie na tyle, by się najeść i być w pełni sił. Ciągle więc towarzyszyło mu to uczucie pragnienia.
Czy ono kiedyś odchodzi?
W sumie sam nie wiedział. To wszystko było dla niego nowością. Zanim się tu znalazł, nawet nie wiedział, że coś takiego jak wampiry istnieje naprawdę.
Wciąż wracał myślami do tamtego wieczoru i przeklinał go w duchu. Gdyby tamtej nocy nie był tak cholernie zazdrosny i nie pokłóciłby się z Jacksonem, być może nic takiego by się nie stało. Ale on głupi zrobił mu awanturę o barmana, który z nim flirtował i wybiegł z baru, mówiąc, że nie chce z nim dłużej być. Nic z tego nie było prawdą, ale być może nigdy nie będzie miał już okazji, by to wytłumaczyć.
Słysząc kolejny, przeraźliwy krzyk, zacisnął mocno swoje oczy, starając się przywołać obraz Jacksona z tamtego dnia. Chłopak wyglądał tak dobrze. W ustach czuł gorzki smak na samo wspomnienie jego ostatnich słów. Nie powinien był uciekać z tego pubu, nie powinien był zwolnić, gdy widział to podejrzane auto, jadące za nim...
Reszta to już jedynie rozmyte obrazy i wspomnienia. Jak przez mgłę pamięta ciemne oczy wampira w aucie, to jak jego usta wymówiły rozkaz, któremu nie mógł się oprzeć, jakby nagle stracił władzę nad własnym ciałem. Kiedy później obudził się. Był już w tej klatce i był wampirem...
Nagle z zamyślenia wyrwał go dźwięk stukania butów o kamienną podłogę. Przestraszony uniósł wzrok do góry i dostrzegł go.
Był piękny. Temu nie mógł zaprzeczyć. Mimo że jego policzek zdobiła długa blizna, jego twarz wciąż przywoływała na myśl najpiękniejsze istoty. Kiedy napotkał spojrzenie jego ciemnych, niemal martwych oczu, odruchowo jego gardło zacisnęło się. Bał się go. Nigdy nikogo tak się nie bał, jak tego mężczyzny.
Wampir, jakby widząc jego strach, uśmiechnął się tajemniczo, po czym ruszył w jego stronę powolnym, dostojnym krokiem. Chłopak dostrzegł, że trzymał coś w dłoniach, ale był zbyt przerażony, by na to spojrzeć.
Czarnowłosy zbliżył się do klatki i otworzył drzwi, po czym wszedł do środka. Nawet nie pofatygował się, by zamknąć je za sobą. Młody wampir był przykuty do ściany, nie obawiał się, że ucieknie. A nawet, gdyby próbował, taki wiekowy wampir jak on, potrzebowałby kilka sekund, by skręcić mu kark.
- Podaj mi rękę. - Polecił oschle.
Chłopak od razu domyślił się, o co chodzi. Wampir już wcześniej przychodził do niego i pobierał od niego krew. Dużo krwi. Nigdy nie mówił, po co ona mu potrzebna, a on bał się pytać. Posłusznie wyciągnął przed siebie rękę na tyle, na ile pozwalały mu więzy. Czarnowłosy szybkim i sprawnym ruchem wbił igłę w jego żyłę i tak, jak się tego spodziewał, zaczął odsączać jego krew.
- Masz szczęście, że twoja krew dobrze się spisuje. Mimo że jesteś młody, masz mocną krew. - Powiedział nagle.
Jego oczy były ciemne, usta w kolorze dojrzałej maliny. Głos był nadzwyczaj melodyjny i tak cudownie delikatny. To ośmieliło nieco chłopaka. Niepewnie spojrzał uważnie na twarz wampira.
- Po co ci moja krew? - Spytał nieśmiało, obawiając się, że jego ciekawość może się spotkać z brutalnym atakiem, ale ku jego zaskoczeniu nic takiego się nie stało.
Na jego pytanie wampir jedynie uśmiechnął się delikatnie, po czym wyciągnął swoją dłoń, zbliżając ją do jego twarzy. Kiedy opuszki jego palców dotknęły skóry policzka, poczuł delikatny chłód. Dłonie wampira były zimne, ale dotyk nadzwyczaj delikatny.
- Och, kochanie, twoja krew to obecnie najbardziej rozchwytywany narkotyk w Korei. Cena jednej fiolki zaczyna się od 100000 Won, a może osiągnąć i wielokrotność tej sumy. - Odparł z uśmiechem.
- N-narkotyk? - Spytał ponownie chłopak, nie rozumiejąc w pełni słów wampira.
- Pijąc krew wampira, stajesz się silniejszy, szybszy. Wyostrzają ci się zmysły. Czujesz się niezniszczalny. Efekty wypicia takiej fiolki nie utrzymują się długo, ale ludzie są w stanie zapłacić za to całym swoim majątkiem. Niektórzy sprzedaliby własną matkę, za jedną kroplę. A potem wracają po więcej i więcej...
- T-to dlatego mnie zmieniłeś, d-dla krwi?
- Stare wampiry mają silniejszą krew, ale są też znacznie trudniejsze do uchwycenia. Łatwiej było cię zmienić, niż porwać jakiegoś wiekowego wampira. Dla ludzi twoja krew jest i tak wystarczająca. Chociaż wygląda na to, że będę jej potrzebował więcej, znacznie więcej...
- Masz uwięzione jeszcze inne wampiry?
Na to pytanie Jin spojrzał na niego, mrużąc wrogo swoje ciemne oczy. W jego spojrzeniu było coś tak niepokojącego, że chłopak, aż pożałował, że w ogóle odważył się zadać to pytanie. Przełknął głośno ślinę i nerwowo spojrzał na wbitą w jego rękę igłę, przez którą wciąż sączyła się krew.
Już przy wcześniejszych razach zauważył, że można było pobrać od wampira bardzo dużą ilość krwi na raz, a potem wystarczyło, by dostał jedną lub dwie saszetki z ludzką krwią i był niemal jak nowo narodzony, ale ilość, jaką pobierał od niego Jin, mogła wystarczyć jedynie na kilkadziesiąt, może kilkaset fiolek. Nie był głupi, wiedział, że musi ich być więcej.
Nagle z zamyślenia wyrwał go śmiech wampira. Zaskoczony przeniósł na niego swój wzrok. Jego śmiech był cudownie dźwięczny i naturalny. Kiedy jego twarz rozjaśniał tak duży i szczery uśmiech, jego rysy stały się jeszcze piękniejsze i bardziej delikatne.
- Ach, głuptasie, jasne, że mam inne wampiry. Chyba nie myślałeś, że twoja krew jest w stanie zapełnić zapotrzebowanie na Vamptasy... - Odparł szczerze rozbawiony. - Ostatnio miałem trochę prywatnych problemów i tak jakby wysuszyłem kilka wampirów... Ale to nic. Zrobię sobie następne. - Dodał, jakby w ogóle nie przyznał się przed chwilą, że najprawdopodobniej pozbawił kogoś życia.
Brunet ponownie głośno przełknął, domyślając się, że Jin miał na myśli te dziwne, czarne ciało, które widział jakiś czas temu.
- Mam nadzieję, że twoje problemy już się rozwiązały... - Szepnął niepewnie.
I mimo że wampir go porwał i przetrzymywał w jakimś obskurnym lochu, miał szczerą nadzieję, że tak faktycznie jest. Nie dlatego, że mu współczuł, czy chciał dla niego dobrze, ale dlatego, by w przypływie złości, nie wyżył się na którymś ze swoich więźniów. Na samą myśl o tym, niemal słyszał krzyki bólu, przez które nie mógł ostatnio zmrużyć oka. Na jego słowa wampir ponownie się uśmiechnął. Jego spojrzenie stało się nieobecne, jakby przywoływał w myślach jakieś wspomnienie.
- Och tak, moje problemy powoli się rozwiązują... - Rzucił w pustą przestrzeń przed swoim wzrokiem.
W myślach przywołał obraz, jak ostrze jego noża rozcinało delikatną skórę na szyi platynowego blondyna, którego trzymał w swoim silnym uścisku. Wciąż pamiętał cudowny zapach jego krwi, ciepło czerwonej cieczy, spływającej po jego dłoni, w której dzierżył sztylet i rozpaczliwe krzyki V w słuchawce.
Och tak, jego problemy powoli się rozwiązywały...
Na jego usta wkradł się mimowolny uśmiech, kiedy poczuł, jak na samo wspomnienie tych wydarzeń, w jego żyłach zaczyna pulsować adrenalina zmieszana z podnieceniem. Pragnął znowu tak się poczuć, jak wtedy. Musiał jeszcze trochę poczekać. Ale wiedział, że wystarczy jeszcze trochę cierpliwości i znowu zobaczy, jak świat płonie...
***
Jin wszedł do swojego salonu. W pomieszczeniu panował przyjemny półmrok, ale uwielbiał to. Jego wampirze oczy były przyzwyczajone do braku światła. Postawił fiolki z krwią na stole stojącym w głębi pokoju i uśmiechnął się na ich widok. Kolejna dostawa Vamptasy była gotowa do sprzedaży.
Wieczorem skontaktuje się ze swoim wspólnikiem.
Z początku nie miał zamiaru współpracować z kimkolwiek, ale ten wampir miał głowę na karku. Polubił go. Oczywiście nie wtajemniczał go do wszystkiego, ale najwyraźniej blondyn miał gdzieś, skąd bierze krew, bo nigdy o to nie pytał. Co więcej, zdawało się, że jedyne, co go obchodziło, to pieniądze, które byli w stanie na tym zarobić.
Nie to, żeby któryś z nich ich potrzebował, ale władza i chęć posiadania tego, czego inni nie mieli lub o czym mogli jedynie marzyć, była uzależniająca. Jin od zawsze o tym marzył. A właściwie to było marzenie Yury. Wampirzyca była próżna, chciała, by cały świat leżał u jej stóp.
Kiedy za którymś razem Jin zabrał ją na drinka do jednej z najpopularniejszych knajp i nagle do lokalu wszedł V, a niemal wszystkie oczy zwrócił się na blond wampira, Yura wpadła w szał.
Nie mogła znieść tego, że ktoś swoim wyglądem oraz urokiem, mógł ją przyćmić. Wystarczył jeden jego uśmiech, a wszyscy do niego lgnęli.
To wtedy postanowiła go złamać. A Jin nigdy nie potrafił jej odmówić.
Yura była całym jego światem. Gdyby go o to poprosiła, spaliłby wszystko na ich drodze, zostawiając po sobie jedynie zgliszcza.
Tego dnia wszystko się zaczęło...
Kiedy Yura wymyśliła plan uwiedzenia V, by w ten sposób uśpić jego czujność i porwać go do ich testów, był z niej tak cholernie dumny. V był przystojny, ale on nie był o niego zazdrosny, nawet wtedy, gdy wiedział, że Yura z nim sypiała. Wiedział, że blond wampir jest jedynie narzędziem w jej rękach.
Później, kiedy w końcu go uwięzili, był cholernie podekscytowany. Blondyn był jednym z najsilniejszych wampirów, jakie widział. Móc patrzeć, jak V wręcz błaga, by w końcu go zabili... Boże. To było jak muzyka dla jego uszu. Wtedy czuł się potężny. Niezniszczalny. Pamiętał to tak dokładnie, tę adrenalinę, to podekscytowanie. Wystarczyło, by zamknął oczy i był w stanie przywołać dźwięk jego krzyków. Takich głośnych i rozpaczliwych. Uwielbiał to.
Nagle z zamyślenia wyrwał go dźwięk czyichś kroków. Nie zważając na obecność gościa, podszedł wolnym, dostojnym krokiem do barku i nalał do niskiej szklanki najdroższego burbonu, który do tej pory stał na biurku. Uniósł szklankę do ust i zanurzył swoje wargi w złotym płynie. Alkohol przyjemnie rozgrzał jego gardło.
- Co masz mi do powiedzenia? Widziałeś go? - Spytał, wciąż nie odwracając się do przybysza.
Nie musiał tego robić, by doskonale wiedzieć, kto do niego przyszedł. Nie miewał tu wielu gości, dla bezpieczeństwa unikał podawania miejsca swojego pobytu, poza tym poczuł charakterystyczny zapach perfum mężczyzny. Mocna drzewna nuta i piżmo. Nie znosił tego zapachu. Po chwili odwrócił się i spojrzał na twarz bruneta. Jego włosy jak zawsze były gładko zaczesane do tyłu i związane w niewielkiego kucyka.
- Tak, widziałem. Zrobiłem tak, jak mi poleciłeś. Zaczaiłem się pod mieszkaniem i czekałem, aż wyjdą. - Odparł.
- Ten w platynowych włosach... Jak mu tam było? Jackson? Był z nimi? - Spytał.
- Tak. Był z nimi.
Kiedy Jin usłyszał te słowa, na jego usta wkradł się uśmiech. A więc udało mu się...
Uratował go.
Gdzieś z tyłu głowy, wiedział, że V go uratuje. Jeśli kochał go tak mocno, że był gotów oddać za niego życie, Jin wiedział, że wampir zrobił wszystko, by do niego dotrzeć na czas. Skłamałby, mówiąc, że nie cieszyło go to. Teraz zabawa będzie jeszcze lepsza.
- Czy V był smutny? Zabrał go ze sobą, żeby go chronić? - Pytał przedrzeźniającym głosem.
Pamiętał przerażenie w głosie V, kiedy mu powiedział, że ma jego chłopaka. Wampir poczuł jego oddech na plecach. Był tego pewny.
- Wyglądał na mocno przejętego, ale ten w platynowych włosach pojechał autem z tą dwójką blondynów i tym w czerwonych włosach. V został. Zrobiłem tak, jak mi kazałeś i pojechałem za autem. Zatrzymali się pod jakimś domem, zdaje się, że to dom tego w czerwonych włosach. Obserwowałem ich długo i...
- Czekaj, czekaj... V nie pojechał z nimi? - To mówiąc, zmarszczył swoje idealne brwi i odruchowo odstawił szklankę na stół.
- Nie. Pojechałem za nimi, więc nie jestem pewien, ale zdaje się, że pojechał na swoim motocyklu. Jego motocykl stał pod budynkiem, kiedy czekałem, aż wyjdą z mieszkania. Potem się rozdzielili, ale V nie pojechał za nimi.
Jin ponownie zmarszczył swoje brwi.
Coś było nie tak...
Jeśli V kochał tego chłopaka tak mocno, jak mówił, nie zostawiłby go. Pojechałby z nim i pewnie nie odstępował na krok. A tymczasem pojechał gdzie indziej. Czemu miałby to zrobić? Musiał być tego jakiś powód... Tylko jaki? Najwyraźniej coś mu umykało. Tylko co?
- Dobrze, możesz iść. - Rzucił w końcu chłodnym głosem.
Jego dobry humor nagle gdzieś uleciał. Musiał się nad tym wszystkim zastanowić. Ewidentnie coś tu nie grało. Ponownie chwycił szklankę z trunkiem i podszedł w stronę kanapy, po czym opadł na nią ciężko i wyciągnął nogi przed siebie, jednocześnie opierając je o blat stołu.
Jego myśli tworzyły chaos. Musiał to wszystko jakoś sobie poukładać. Skupić się i wszystko ponownie przeanalizować. V nie zachowywał się tak bez powodu, był na to zbyt mądry. A to oznaczało, że musiał coś przeoczyć.
Był rozczarowany wizytą swojego pomocnika. Był przekonany, że powie mu, jaki to V był zdruzgotany, że jego ukochany wykrwawił się na jego rękach, że jedynym sposobem, by go uratować, było zmienienie go w wampira, w takiego krwiożerczego potwora.
Dobrze pamiętał historię przemiany V. To, jak wampir próbował się zagłodzić, bo tak bardzo nie chciał być tym, czym się stał. Yura o wszystkim mu powiedziała. To było takie żałosne. Jin uwielbiał być wampirem. Bycie wampirem było najlepszą rzeczą, jaka go spotkała. Teraz był silny, szybki, niezniszczalny. Świat leżał u jego stóp, a on deptał takich, jak ten platynowy blondyn jak robaki.
Tyle lat czekał na to, by w końcu móc zemścić się na V. Blondyn był sprytny, mądry i silny. Wcale nie było łatwo go podejść. Dodatkowo nie przywiązywał się, zmieniał partnerów. Dlatego, kiedy dowiedział się, że V się z kimś spotyka, że być może w końcu kogoś pokochał, wiedział, że nie może zmarnować takiej szansy.
Nie przypuszczał, że V zwiąże się z jakimś człowiekiem, ale to było jeszcze lepsze. Mógł mu go odebrać dwa razy. Najpierw, jako człowieka, a potem, jako wampira...
To było spełnienie marzeń, a on chciał widzieć, jak V cierpi.
***
Jungkook wytężył słuch, jednocześnie starając się wyostrzyć swoje pozostałe zmysły. W pomieszczeniu panowała niczym niezmącona cisza, ale mimo to dobrze wiedział, że napastnik znajduje się gdzieś w pobliżu. Odtwarzając w głowie rady V, starał się wyczuć, z której strony nastąpi atak. Jego oczy był zasłonięte, otaczał go wszechobecny mrok. W uszach słyszał swój przyśpieszony oddech i mocne bicie swojego serca.
W jego głowie mimowolnie pojawił się obraz ich ostatniego treningu, kiedy to wampir przewiązał mu oczy, a potem dotykał go tymi niesamowitymi, długimi palcami i pieścił swoimi cudownymi ustami, nie pozwalając mu zdjąć przepaski z oczu. Na samo wspomnienie poczuł, jak jego ciało ogarnia podniecenie. Nie mógł przestać o tym myśleć.
Nagle poczuł mocne szarpnięcie i napastnik przyparł go silnie do ściany, jednocześnie wyginając jego prawą rękę za jego plecami. Z jego ust wyrwał się urywany jęk bólu.
- Znowu się rozpraszasz, kochanie... - Szepnął mu niski głos do ucha.
Ciepłe powietrze z ust napastnika, przyjemnie omiotło jego policzek, a po chwili poczuł, jak ciało wampira mocno przywarło do jego, jeszcze silniej przypierając go do ściany. Czując silne ciało blondyna tak blisko tego swojego, poczuł kolejny przypływ podniecenia.
- Tylko troszeczkę... - Rzucił szybko, czując wypieki na policzkach.
Nie myśląc długo, wypiął mocniej swoje pośladki i otarł się mocno o krocze stojącego za nim wampira. Z jego ust wyrwało się głośne warknięcie, a Jungkook, korzystając z okazji i chwilowej dekoncentracji napastnika, odepchnął go silnie od siebie i szybkim kopniakiem podciął mu nogi. Blondyn upadł na ziemię z głośnym jęknięciem, kiedy jego szczupłe ciało zetknęło się z twardą ziemią. Mimo że Jungkook nie mógł zobaczyć jego miny, na jego wargi wkradł się zwycięski uśmiech.
- Och, widzę, że gramy nieczysto! - Krzyknął wampir, szybko podnosząc się na nogi.
- Czy nie sam mówiłeś mi, że z wampirami trzeba walczyć nieczysto. Wszystkie chwyty dozwolone... - Odparł brunet, ponownie przyjmując pozycję do walki.
Mimo że nie widział napastnika, był przekonany, że jego twarz zdobi teraz uroczy, kwadratowy uśmiech. Ponownie nasłuchiwał dobiegających go odgłosów, by móc go ponownie zaatakować. Kiedy poczuł delikatny ruch powietrza za swoimi plecami, nie miał wątpliwości, że wampir znajduje się teraz za nim. Śmiało ruszył na niego i nie pomylił się.
Kiedy jego dłonie dotknęły ciała przeciwnika, pchnął go mocno na ścianę i przyparł do niej, zamykając jego ciało w więzieniu swoich silnych ramion. Wampir odetchnął głęboko, a z jego ust wydobył się urywany śmiech. Jungkook wręcz uwielbiał ten dźwięk. Zbliżył się mocniej do wampira i przywarł swoimi ustami do jego warg, spijając z jego ust tę jakże cudowną melodię.
Usta napastnika od razu oddały mu pocałunek. Ich wargi poruszały się chwilę w dzikim tańcu, po czym wampir chwycił swoimi zębami jego dolną wargę i wgryzł się w nią. Jego ostre kły momentalnie rozcięły delikatną skórę, a Jungkook poczuł smak własnej krwi w swoich ustach i syknął z bólu.
Odruchowo uniósł swoją dłoń do wargi, ścierając z niej cienką warstwę krwi, a wampir, korzystając z okazji, wysunął się z jego uścisku i w kilku zwinnych ruchach, pchnął go na ścianę, by tym razem uwięzić ciało młodszego w uścisku swoich ramion.
- I co teraz? - Spytał nadzwyczaj niskim głosem.
Barwa jego głosu była tak głęboka i niska, że brunet poczuł dreszcze, przebiegające po jego plecach. Nim jednak zdążył cokolwiek odpowiedzieć, wampir złapał mocno dłonią za jego szyję, jakby chciał go poddusić i jednocześnie zmusił go, by odwrócił twarz w jego stronę. Jungkook oddychał ciężko, w ustach wciąż czuł metaliczny posmak własnej krwi.
Po chwili poczuł, jak wampir zacisnął mocniej swoją dłoń wokół jego szyi, a po chwili coś mokrego zaczęło sunąć po rozciętej wardze. Chłopak nie miał najmniejszych wątpliwości co do tego, że blondyn właśnie zlizywał swoim językiem krew z jego rozciętej wargi. Po chwili ten sam zwinny język wsunął się do jego ust, bez pytania penetrując ich wnętrze.
Brunet mimowolnie jęknął w jego usta, rozkoszując się tą chwilą. Czuł smak własnej krwi na języku wampira, ale nie przeszkadzało mu to. Ich języki ocierały się o siebie w dzikim tańcu, który w końcu przerwał blondyn, odrywając się od jego warg. Z ust młodszego wydobył się cichy jęk dezaprobaty. Jednak chłopak dostał jedynie kilka sekund wytchnienia, gdyż po chwili poczuł, jak ostre kły wampira przebijają delikatną skórę na jego szyi.
- Achh - jęknął mimowolnie, a wampir jedynie zassał się mocniej na jego szyi, pijąc łapczywie jego krew.
Dłonie młodszego niemal odruchowo odnalazły drogę do blond włosów napastnika, zatapiając w nich opuszki. Jego oddech stał się jeszcze szybszy, kiedy jego ciałem wstrząsnął tak znajomy dreszcz. Uwielbiał to. Czuć, jak wampir się na nim żywi, było niemal tak podniecające, jak sam seks.
Kiedyś tego nie rozumiał. W jego przekonaniu wiązało się to jedynie z bólem, ale kiedy V to robił, czuł się jak w niebie. Kiedy poczuł znajomy ucisk w głowie, a jego wargi wkradł się uśmiech. Dobrze wiedział, co wampir chciał zrobić i bez oporu pozwolił mu na to.
W jego głowie od razu pojawił się obraz fantazji V, a on poczuł rosnącą ekscytację. Wiedział, do czego starszy jest zdolny i tak, jak się tego spodziewał, wampir bez najmniejszych oporów pokazał mu, jak bezwstydnie zsuwa z niego dresowe spodnie i zasysa się na jego penisie.
- Achh - Jęknął ponownie chłopak, poruszając się niespokojnie.
Wampir w odpowiedzi jedynie docisnął go mocniej do ściany, zamykając go w szczelnym uścisku swojego ciała, tak, by młodszy nie mógł się ruszyć. Dłoń zacisnęła się mocniej na jego szyi, a wargi na ranie.
Blondyn pił jeszcze przez chwilę jego gorącą krew, cały czas pokazując chłopakowi, jak cudownie mógłby go teraz pieścić, rozkoszując się głośnym i szybkim biciem jego serca i urywanymi jękami. Po chwili jednak oderwał się od niego i odwrócił jego ciało w swoją stronę, jednocześnie zsuwając opaskę z jego oczu. Kiedy ciemne oczy bruneta napotkały te jego, teraz intensywnie granatowe od wypitej krwi, na jego usta wkradł się uśmiech.
- Czemu przerwałeś? - Spytał rozczarowany, wciąż oddychając niemiarowo.
Kiedy wampir zaprzestał picia jego krwi, był już niemal na skraju orgazmu. Teraz był tak cholernie rozczarowany tym, że blondyn zostawił go tak nagle. Niezaspokojonego. Wampir uśmiechnął się do niego łagodnie i pogładził dłonią jego policzek.
- Kochanie, nie mogę pić tak dużo twojej krwi. Nie chcę, żebyś mi tu zasłabł. Pewnie w pracy prawie nic nie jadłeś, dałeś z siebie dużo energii na treningu... - V urwał, gdy usta bruneta przywarły do tych jego, w zachłannym pocałunku.
- Trzeba było chociaż dokończyć tę wizję... - Mruknął cicho z naburmuszoną miną, a V roześmiał się głośno.
- Pójdziemy na górę, zrobię ci coś pysznego do jedzenia, a potem zrobię ci, co tylko zechcesz, hę? Dostaniesz coś znacznie lepszego niż tylko tę wizję... Co ty na to, Laleczko? - To mówiąc, V ponownie zbliżył się do bruneta i szybko przerzucił go sobie przez ramię.
Jungkook roześmiał się głośno i klepnął wampira mocno w jego pośladki, na które miał teraz doskonały widok, gdyż zwisał do góry nogami, przewieszony przez silne ramię blondyna. V wbiegł szybko po schodach i wniósł go do mieszkania. Ruszył do kuchni i posadził go na wyspie, sadzając go na blacie kuchennym.
Młodszy przyciągnął go mocno do siebie, otaczając jego biodra swoimi udami i złączył ich usta w gorącym pocałunku. Był tak cholernie pobudzony, przez tę wizję, którą wampir mu pokazał, że nie był w stanie się opanować. Ku jego zadowoleniu V od razu odwzajemnił jego pocałunek. Jungkook wsunął swoje dłonie między nich i chwycił za pasek spodni V.
Jego zwinne palce zręcznie zaczęły rozpinać suwak. Już niemal rozpiął go do końca, gdy blondyn złapał go za dłoń, powstrzymując go. Z ust wampira wyrwało się ciche warknięcie.
- Laleczko... Co ty masz zamiar zrobić? - Spytał, unosząc swoją prawą brew, szczerze rozbawiony.
W odpowiedzi brunet jedynie jęknął głośno i wywrócił oczami, po czym zabrał swoje dłonie z paska spodni wampira i oparł je po obu stronach swojego ciała, wsuwając się nieco głębiej na blacie stołu.
- Eh, zero z tobą zabawy... - jęknął, wzdychając ciężko.
V znowu roześmiał się głośno. Szczerze uwielbiał tego chłopaka. Kiedy przeniósł na niego swój wzrok, brunet siedział na blacie stołu jedynie w swoich szarych, dresowych spodniach i poruszał nogami jak małe niesforne dziecko. Z naburmuszoną miną sięgał po winogrona, które leżały w koszu na blacie obok niego i wpychał je kolejno do swoich ust, unikając jego wzroku.
- Jesteś cholernie uroczy - rzucił V z uśmiechem i ruszył w stronę lodówki, by wyjąć z niej produkty.
- I cholernie napalony - Odparł chłopak i wsunął do ust kolejne winogrono.
V, nie mogąc się powstrzymać, znowu się roześmiał.
- Teraz się śmiejesz, ale jak wczoraj rano dobierałeś się do mnie, to nie było ci tak do śmiechu.
- Hahhaha ale zrobiłem ci później śniadanie, Laleczko. Teraz zrobię ci kolację, a potem jestem do twojej dyspozycji. Założę się, że cały dzień nic nie jadłeś. Daj mi pół godziny, a potem jestem cały twój... - To mówiąc, ponownie zbliżył się do Jungkooka i stanął między jego nogami.
Ich oczy spotkały się na chwilę. Tęczówki wampira wciąż miały barwę głębi oceanu, pod wpływem wypitej krwi. Na ten widok, brunet poczuł, jak jego penis na nowo drga, domagając się uwagi.
- Kochanie, wiesz, że dzisiaj jest tak jakby moja pierwsza oficjalna noc tutaj, od kiedy ze sobą zamieszkaliśmy? Chciałbym to jakoś uczcić. - Rzucił nagle.
- Jasne, Laleczko. Co tylko chcesz. Jak masz chęć, to wybierz jakieś wino, to napijemy się do kolacji. Mam w kolekcji wina, co mają więcej lat niż ty... Hahaha
- Na filmach pary zawsze kochają się w jakimś nowym miejscu, żeby uczcić wspólne mieszkanie... - Odpowiedział Jungkook, patrząc na V niewinnie spod swoich kurtyny swoich długich rzęs.
- W tym domu chyba już nie ma miejsca, gdzie się nie kochaliśmy, Laleczko. Przerobiliśmy sypialnię, jacuzzi, prysznic, salon... Nawet salę treningową... - wyliczał wampir.
Jungkook, nie odrywając od niego wzroku, zagryzł swoją dolną wargę, po czym zaczął sunąć swoją dłonią po gładkim blacie, na którym wciąż siedział, badając opuszkami palców chłodny marmur.
- Nie robiliśmy tego jeszcze w kuchni, na tym blacie... - Odparł, wciąż znacząc dłonią misterną trasę po gładkiej fakturze i jednocześnie patrząc V prosto w oczy swoim niewinnym spojrzeniem.
Na jego słowa, granat oczu wampira pogłębił się jeszcze bardziej.
- Chcę, żebyś mnie dzisiaj na nim pieprzył. Mocno i długo... - Wyznał.
V był pełny podziwu, jak duże i niewinne zdawały się jego oczy, podczas gdy jego wargi wymawiały takie grzeszne słowa... Poczuł suchość w ustach i odruchowo zwilżył swoje wargi. Miał chęć dać za wygraną i zrobić to, o co prosił go chłopak.
- Potrzebuję pół godziny. Pół godziny. Zjesz i obiecuję, że później wypieprzę cię na tym stole tak mocno i długo, jak tylko chcesz... - Wydusił w końcu, chociaż kosztowało go to niemal całą silną wolę.
Oczami wyobraźni niemal widział, jak jego twardy członek wsuwa się głęboko do wnętrza bruneta, podczas gdy ten jęczy z rozkoszy, zaciskając na nim swoje aksamitne ścianki.
- Chyba moja Laleczka jest w stanie odpowiednio zająć się sobą przez pół godziny? - Dodał i przysunął się do chłopaka, by złożyć na jego wargach czuły pocałunek.
Jungkook jednak, nie ukrywając rozczarowania, odsunął się delikatnie od niego i w odpowiedzi jedynie wsunął do ust V jedno z winogron ze swojej dłoni, a sam znowu zrobił naburmuszoną minę.
- Pół godziny i ani minuty dłużej! - odparł i znowu zaczął jeść winogrona, udając obrażonego.
V uśmiechnął się i bez słowa ruszył w kierunku grilla i zaczął przyprawiać mięso. Stał teraz tyłem do Jungkooka, więc nie mógł go zobaczyć, ale czuł jego badawczy wzrok na sobie. Wiedział, że młodszy niemal pożera go swoim wzrokiem, ale starał się o tym nie myśleć.
- Poznałem kiedyś pewnego sympatycznego staruszka, którego przez przypadek uratowałem przed stratowaniem przez osły. Był dosyć biedny, nie miał zbyt wiele, ale uparł się, żeby w podziękowania przyrządzić dla mnie kolację. Okazało się, że był Grekiem. Nazywał się Giorgos. Tej nocy nauczył mnie przyrządzać najlepsze souvlaki i kleftico na ziemi... - Zaczął opowiadać V po chwili milczenia, chcąc zająć czymś chłopaka.
Jungkook w skupieniu obserwował jego płynne ruchy. Uwielbiał patrzyć, jak V gotował. Nawet robiąc coś tak przyziemnego, był bardzo seksowny. Wręcz nie potrafił oderwać wzroku od jego długich, szczupłych palców, które sprawnie nabijały pocięte mięso i warzywa na wykałaczki, tworząc kolorowe szaszłyki. Nie wiedział nawet kiedy, ale tak totalnie odleciał, że już nie rejestrował słów wampira.
Patrzył jedynie na niego, na gesty jego dłoni, ruchy jego szczupłych ramion, mięśnie jego nagich pleców, jego sterczące pośladki. Wszystko w nim było tak idealne. Nawet to, jak wampir opuszczał i podnosił swoje powieki, mrugając delikatnie, jak potrząsał głową, by nie mając wolnej ręki, odgarniać miękkie włosy ze swojej twarzy, jak oblizywał swoje wargi, tym cudownym językiem.
Z każdą mijającą sekundą czuł, jak jego podniecenie wzrasta. Chciał czuć jego spojrzenie na swoim ciele, jego usta na swoich, dłonie znaczące opuszkami każdą krzywiznę jego ciała. Jezu. Odkąd zbliżył się z V, czuł się jak jakiś napalony nastolatek podczas burzy hormonów.
Odwrócił swój wzrok, starając się skupić na czymś innym, by nieco się uspokoić, ale jego myśli mimowolnie wracały do wampira. Do ich treningu, podczas którego ich ciała ocierały się o siebie, do V pijącego jego krew i wywołującego w jego głowie te cudowne, erotyczne fantazje. Spojrzał ukradkiem na swoje krocze i tak jak się tego spodziewał, dostrzegł wyraźny zarys swojego przyrodzenia pod cienkim materiałem swoich spodni. Przełknął głośno ślinę, czując znajomy ucisk w dole brzucha. Był już tak cholernie podniecony, a wampir nawet na niego nie spojrzał.
Ponownie uniósł swój wzrok i spojrzał w stronę blond wampira. V wciąż miał na sobie jedynie spodnie, w których trenował. Na sali było tak gorąco, a do tego czuli się w pełni swobodnie w swoim towarzystwie, że teraz zazwyczaj trenowali jedynie w spodniach. Dodatkowo fakt, że mogli się bezkarnie ocierać o siebie swoimi ciałami w walce, jedynie dodatkowo ich nakręcał. Jungkook to uwielbiał. Czuć na swojej delikatnej skórze dotyk ciała blondyna. Jego delikatna mleczna skóra i ta opalona, karmelowa wampira, wyglądały że sobą wręcz niesamowicie. Każde, nawet najmniejsze otarcie, wywoływało dreszcze ekscytacji.
Zbadał uważnie swoim wzrokiem szerokie ramiona i wysportowane plecy wampira. Mógł na nich wciąż dostrzec delikatne kropelki potu, tym bardziej że wampir stał teraz przy małym kuchennym grillu, przygotowując bazę pod szaszłyki. Patrząc, jak jego mięśnie napinają się delikatnie, a karmelowa skóra błyszczy w przyciemnionym świetle, Jungkook zaczął nerwowo poruszać swoimi nogami.
Jezu. Jak długo jeszcze miał czekać?
Zdawało mu się, że odkąd tu przyszli minęło już kilka godzin, a zapewne upłynęło jedynie kilka minut. Wiedział, że V wciąż coś do niego mówi, być może dalej opowiadał mu historie tego Giorgosa, ale on nie był w stanie zarejestrować jego słów.
Chyba moja Laleczka jest w stanie odpowiednio zająć się sobą przez pół godziny? - Zabrzmiało mu w uszach i odruchowo ponownie zerknął na swoje krocze.
A może by tak...?
Spojrzał ukradkiem na V, a potem znowu na widoczne już wybrzuszenie w swoich spodniach. Jego dłoń niemal odruchowo zsunęła się po jego wysportowanym udzie i przejechała po całej jego długości.
- Achh - Z jego ust wydobyło się ciche westchnięcie na ten cudowny kontakt, ale tyle wystarczyło, by wampir usłyszał go głośno i wyraźnie.
V od razu odwrócił twarz w jego stronę i ich oczy się spotkały. Jungkook, nie odrywając swoich oczu od tych cudownych, ciemnych tęczówek wampira, ponownie przejechał dłonią po swoim penisie, który teraz był już niemal całkowicie twardy. Z jego ust znowu wyrwał się jęk. Tym razem już nieco głośniejszy.
- C-co ty robisz? - Spytał V głupio, nerwowo oblizując swoje wargi.
Brunet w odpowiedzi przejechał ponownie po swoim penisie, w prowokacyjny sposób patrząc mu cały czas w oczy.
- A na co ci to wygląda? Czy to przypadkiem nie ty, kazałeś mi zająć się sobą przez pół godziny? - Odpowiedział Jungkook pytaniem na pytanie i zagryzając swoją dolną wargę, ponownie przejechał dłonią po wyraźnym wzwodzie. - Achh Kurwa!
- N-nie do końca to miałem na myśli... - Odparł V, nie mogąc oderwać oczu od krocza bruneta.
Pod cienkim materiałem jego dresowych spodni było widać już wyraźnie jego nabrzmiały członek. V nerwowo spojrzał na mięso, które dopiero co położył na grillu, po czym wrócił swoim spojrzeniem na chłopaka. Jungkook, jakby chcąc go sprowokować, uniósł lekko swoje biodra i zsunął swoje spodnie do połowy ud, by mieć lepszy dostęp do swojego krocza.
Teraz V mógł dostrzec, że bokserki chłopaka są lekko wilgotne, a jego twardy członek napiera na cienki materiał, chcąc się wydostać. Wampir miał wrażenie, że nie może oddychać, mimo że wcale nie potrzebował tlenu. Zrobiło mu się gorąco.
Tak cholernie gorąco.
- Nie przejmuj się mną. Rób te swoje kevlaki czy coś... - Rzucił Jungkook niby zwyczajnym tonem, ale V dostrzegł, że chłopak powstrzymuje uśmiech.
Drań bawił się w najlepsze.
- T-to souvlaki... D-dopiero położyłem je na grilla, potrzebują przynajmniej z piętnaście minut, żeby dojść... - Powiedział V niepewnie, nerwowo spoglądając to na grill to na chłopaka przed nim. Jungkook zaśmiał się delikatnie.
- To pewnie dojdziemy w tym samym czasie. - Odparł z uśmiechem i ponownie przejechał swoją dłonią po wybrzuszeniu w swoich bokserkach. - Ochhh - Jęknął i odruchowo odchylił swoją głowę do tyłu.
Blondyn przyjrzał mu się dokładnie, czując, jak ślina mimowolnie napływa do jego ust. Chłopak wciąż siedział na blacie stołu, jego naga, lekko wilgotna klatka piersiowa unosiła się i opadała w nierównomiernym, przyśpieszonym oddechu. Mięśnie brzucha były wyraźnie napięte, podobnie jak wysportowane uda, które teraz były lekko rozchylone. Jego dresowe spodnie zsunięte były do połowy ud, prawa dłoń pieściła wyraźnie widoczne wybrzuszenie w jego bokserkach powolnymi, rytmicznymi ruchami.
V dostrzegł, że mokra plama na jego bokserkach powiększa się przy każdym kolejnym ruchu. Chłopak był już wyraźnie pobudzony. Jak zahipnotyzowany przyglądał się ruchom jego dłoni. Jego nadgarstek nadawał ruchom płynności. Młodszy poruszał swoją dłonią powoli, seksownie, jakby drażniąc się z nim. Jego ciemne, błyszczące oczy nawet na chwilę nie odrywały się od twarzy V. Wampir pierwszy raz widział, jak Jungkook sam się zaspokaja, a fakt, że robił to na jego oczach i cały czas patrzył na niego w ten seksowny, prowokujący sposób, sprawiał, że i on czuł niezaprzeczalne podniecenie.
- Jung... - Zaczął, ale słowa uwięzły mu w gardle, gdy z ust młodszego wydobył się kolejny, jakże erotyczny jęk.
Oblizał nerwowo swoje wargi. Czuł, jak jego własny członek zaczyna pulsować pod materiałem jego spodni. Zdenerwowany i zdezorientowany znowu spojrzał szybko na grilla i na leżące na nim mięso, po czym wrócił spojrzeniem do bruneta. To było silniejsze od niego. Nie potrafił skupić się na niczym innym jak na rytmicznych ruchach dłoni młodszego, nieustannie sunącej w górę i w dół jego męskości.
Kurwa, że też zachciało mu się gotować, kiedy przed sobą miał wręcz obłędnie cudowny posiłek...
Niemal odruchowo zrobił kilka kroków w stronę chłopaka, jego dłonie, zabezpieczone rękawicami kuchennymi, zacisnęły się mocno wokół szczypiec, które trzymał w dłoniach. Jungkook, widząc jego reakcję i jego zafascynowany wzrok, jedynie złapał mocniej swojego penisa przez cienki materiał bokserek i ponownie przejechał po nim swoją dłonią, tym razem zdecydowanie mocniej, co wyrwało z jego ust kolejny mimowolny jęk.
V dostrzegł, jak mięśnie ud chłopaka drgnęły delikatnie pod wpływem doznawanej przyjemności, ale to, co doprowadziło go niemal do obłędu, to fakt, że pod wpływem silnego ruchu dłoni, penis chłopaka lekko wysunął się z jego bokserek. Mógł teraz dokładnie zobaczyć różową i nieco nabrzmiałą główkę, która była już niemal cała mokra w tej cudownej, słodkiej cieczy.
- Och, Kurwa! - Warknął i nie myśląc długo, zbliżył się do niego, stając pomiędzy jego rozsuniętymi nogami. - Koo, jesteś tak kurewsko seksowny! Jesteś czystym grzechem... - To mówiąc, odłożył szczypce i zdjął ze swoich dłoni rękawice, chcąc jak najprędzej dotknąć chłopaka.
Brunet jedynie uśmiechnął się seksownie, po czym zagryzł swoją dolną wargę, patrząc na niego wyzywająco. V wyciągnął swoją dłoń, by wreszcie móc go dotknąć, ale jego palce jedynie zdążyły delikatnie musnąć jego silne udo, gdy ten mocno uderzył w jego dłoń, powstrzymując go. Zaskoczony V uniósł na niego swój zdziwiony wzrok. Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale chłopak uprzedził go, nim jego chaotyczne myśli zdążyły uformować się w jakieś pytanie.
- Nie chciałeś mnie dotykać, kiedy cię o to prosiłem, więc teraz trzymaj ręce przy sobie! - Rzucił hardo. - Sam sobie poradzę... - Dodał po chwili, mierząc go prowokującym wzrokiem.
To wcale nie była prawda, że chciał sam siebie doprowadzić do orgazmu, ale nie mógł się oprzeć, by trochę się z nim nie podrażnić. Wiedział, że to jedynie dodatkowo nakręci V do działania i wkrótce wampir zrobi dokładnie to, na co od rana miał taką ochotę.
V oblizał nerwowo swoje wargi. Wyglądał przez chwilę jak zagubione dziecko. Jungkook skłamałby, mówiąc, że ta chwilowa władza nad wampirem, nie nakręcała go jeszcze bardziej. Kiedy jednak znowu napotkał spojrzenie V, jego oczy były całe czarne.
- Tylko ręce mam trzymać przy sobie? - Spytał lekko zachrypniętym głosem, unosząc swoją idealną, prawą brew do góry.
Jego głos był tak niski i głęboki, że Jungkook poczuł ciarki na całym ciele, a jego penis drgnął, stając niemal na baczność, a puls przyśpieszył niemal do granic możliwości.
Chrzanić kontrolę!
Jezu, jak on uwielbiał, gdy V go dominował.
Jakby czytając w jego myślach, V bez pytania zbliżył się do niego mocniej, jeszcze bardziej rozsuwając jego nogi, po czym bez wahania chwycił główkę jego penisa swoimi ustami.
- Achh Jezu! - Wydusił Jungkook, czując, jak język wampira zatacza krąg wokół jego nabrzmiałego członka.
Po chwili takich pieszczot i drażnienia jedynie główki penisa młodszego wampir odsunął się od niego nieznacznie, po czym złapał swoimi zębami materiał jego bokserek i zsunął je mocniej, eksponując przyrodzenie chłopaka w całej jego okazałości. Oparł swoje dłonie po obu stronach chłopaka i ponownie chwycił jego penisa swoimi ustami, tym razem jednak wsuwając go tak głęboko, jak tylko mógł. W odpowiedzi Jungkook jęknął głośno i odchylił swoją głowę do tyłu.
- Och tak! Błagam, V... Zrób to jeszcze raz!
V zacisnął mocniej swoje usta i ponownie zsunął je wzdłuż całej długości młodszego. Brunet odruchowo uniósł się delikatnie, wychodząc mu na spotkanie, a wampir pozwolił mu na to bez najmniejszego problemu.
Jak się tego spodziewał, za chwilę poczuł, jak silne dłonie Jungkooka wplatają się w jego włosy, a jego biodra poruszają do góry, wychodząc na spotkanie jego ust. Wystarczyła chwila, by ruchy obojga stały się szybsze, bardziej zdecydowane. V zacisnął mocniej swoje dłonie na blacie stołu i pozwolił, by młodszy przejął kontrolę nad jego ruchami, co chłopak z chęcią przyjął.
- Ach V! Kurwa! - Zaklął, czując, jak jego główka uderza o gardło wampira.
Było mu tak dobrze, że wiedział, jak niewiele mu trzeba, by dojść w te nieziemskie usta blondyna. Nagle do jego uszu dobiegło głośne skwierczenie i zapach przypalanego mięsa, wiedział, że wampir też to słyszy. Kiedy V poruszył się delikatnie, jakby odsuwając się od niego, Jungkook złapał mocniej za jego włosy, przytrzymując jego głowę tak, by ten nie zaprzestawał swoich pieszczot.
- Nie, nie... Błagam. Nie przestawaj. Jest mi tak dobrze... Tak cholernie dobrze... - Jęknął.
V spojrzał mu prosto w oczy i w odpowiedzi na jego prośbę, jedynie zassał się mocniej, wsuwając go głęboko do swojego gardła.
- Och Kurwa! Tak! Właśnie tak... Chcę dojść w twoje usta. Te cholernie cudowne usta... - to mówiąc, chłopak znowu odchylił swoją głowę do tyłu i jęknął przeciągle. - Och Kurwa! Uwielbiam to, jak mi obciągasz!
V, czując jak członek młodszego coraz mocniej nabrzmiewa i drga w jego ustach, jedynie przyśpieszył swoje ruchy. Po kilku płynnych przesunięciach warg i języka brunet niemal szarpnął za jego włosy i jęknął głośno, dochodząc obficie w jego ustach.
V przez chwilę jeszcze ssał jego penisa, by mieć pewność, że spije każdą kroplę podniecenia swego kochanka, po czym odsunął się delikatnie, pozwalając, by penis młodszego po prostu wysunął się z jego ust. Czując ten cudowny smak Jungkooka na swoim języku, uniósł wzrok i spojrzał na młodszego. Brunet miał wciąż odchyloną głowę, oddychał ciężko, starając się uspokoić oddech. Po chwili uniósł głowę i spojrzał na niego. Na jego usta wkradł się uśmiech pełen satysfakcji.
- C-chyba mięso się przypala... - Wydusił z trudem, wciąż łapiąc oddech.
V spojrzał w stronę grilla, nad którym unosił się ciemny dym i w kilka sekund podbiegł do niego.
- Kurwa! - Zaklął, patrząc na spalone na węgiel szaszłyki.
Szybko zdjął je z grilla i zgasił go. Wywalając mięso, spojrzał ponownie na Jungkooka. Brunet siedział wciąż na blacie stołu, patrząc na niego z niewinną miną. Jego spodnie i bokserki wciąż były zsunięte, eksponując jego wciąż na wpół twardego członka. Jego klatka piersiowa była lekko wilgotna od potu, unosiła się i opadała szybko, serce biło mocno po dopiero co przeżytym orgazmie. Był piękny. V jedynie westchnął głośno i uśmiechnął się do niego swoim kwadratowym uśmiechem.
- Ach, co ja mam z tobą zrobić, kochanie? - Spytał, nie oczekując odpowiedzi.
Jungkook jedynie zamrugał zalotnie swoimi czarnymi, obłędnie długimi rzęsami. V odłożył szczypce, wyprostował się i ruszył powolnym, seksownym krokiem ponownie w jego stronę.
- Spaliłem ci obiad, więc przynajmniej dotrzymam swojej drugiej obietnicy... - Rzucił nagle, patrząc na Jungkooka pożądliwym wzrokiem. - Zdejmij swoje spodnie i bokserki, a potem wsuń się głębiej. Mam zamiar wypieprzyć cię na tym cholernym blacie mocno i długo!
Głos wampira ponownie nabrał tej ciemnej, głębokiej barwy. Brunet posłusznie zsunął swoje dresowe spodnie wraz z bokserkami, obserwując, jak V robi to samo ze swoim ubraniem. Kiedy wampir był już nagi, wsunął swoje palce do ust i zassał się na nich, patrząc przy tym chłopakowi prosto w oczy.
Jungkook poczuł znajomy ucisk w dole brzucha, na samą myśl o tym, co V ma zamiar za chwilę zrobić z tymi idealnymi, długimi palcami. Blondyn wysunął swoje palce z ust, dopiero gdy stał już przy wyspie. Władczym ruchem rozsunął mocniej lekko spocone uda chłopaka, po czym nie przerywając kontaktu wzrokowego, wskoczył na blat i zbliżył się do młodszego. Zawisł nad nim, zamykając go w więzieniu utworzonego ze swojego ciała i złączył ich usta w czułym pocałunku.
Całował go zachłannie, dziko, jakby nie robili tego od wielu tygodni. Jego język wirował w ustach bruneta, kiedy długie palce bez ostrzeżenia wsunęły się do jego wnętrza. Jungkook jęknął głośno w jego usta, czując znajomy ból, kiedy pokryte śliną palce, zaczęły tańczyć w jego wnętrzu. V, nie czekając dłużej, zaczął poruszać swoimi palcami mocniej, starając się jak najszybciej przygotować swojego chłopaka. Nie mógł już się doczekać, by wsunąć się do jego słodkiego wnętrza. Jego penis pulsował boleśnie.
- Ach, Kurwa! Koo, nie mogę już dłużej... - warknął V, patrząc na twarz chłopaka, by uzyskać pozwolenie do działania.
- Och tak, tak. Jestem już gotowy. Jezu, błagam, wejdź już we mnie! Chcę poczuć twojego twardego kutasa! - Polecił, na co wampir wysunął szybko swoje palce, przejechał kilka razy po swoim członku w górę i dół, po czym nakierował go na wejście chłopaka.
Po chwili jego twardy penis wsunął się przez ten cudowny pierścień mięśni do wnętrza kochanka, wyrywając z ust młodszego głośny jęk rozkoszy. V również jęknął na to wspaniałe uczucie ciepła i ucisku, jego jęk jednak przypominał niemal warczenie dzikiego kota. Nie mogąc dłużej powstrzymać swojej żądzy i pragnienia, zaczął poruszać się z większą prędkością. Jego pchnięcie były zdecydowane i szybkie, za każdym razem wchodził w niego głębiej.
Jungkook wbił w jego plecy swoje paznokcie, niemal rozcinając nimi jego idealną, karmelową skórę, ale żaden z nich nie przejmował się tym, rany wampira goiły się szybko, a do tego żadnemu nie przeszkadzało, by ich seks łączył się z bólem. Nieraz nakręcało ich to nawet bardziej.
V, nie przestając się poruszać, chwycił Jungkooka za jego nogę i owinął ją wokół swoich bioder, chcąc czuć go jeszcze lepiej i jeszcze bliżej. Młodszy, rozumiejąc jego intencje, oplótł go mocno swoimi silnymi udami, jednocześnie przyciskając go mocniej do siebie.
V napierał na niego silnie, z każdym pchnięciem wchodząc głębiej. Twardy, zimny blat wbijał się w jego plecy, ale to w tej chwili nie miało najmniejszego znaczenia. Jedyne, co się teraz liczyło, to usta V na jego wargach, jego rozgrzane ciało na jego ciele, długie palce zaciskające się mocno na jego udach i pośladkach, wąskie biodra wampira ocierające się o te jego, twardy penis tak doskonale wypełniający jego wnętrze. Blondyn zmienił nieco kąt i ponownie wsunął się w niego, tym razem trafiając w ten cudowny zwitek nerwów.
- AH! Tak, tutaj! Mocniej, błagam! Pieprz mnie! - Wydusił, czując, że jest już blisko.
Jego nogi mocniej oplotły biodra wampira, który poruszał się niezmordowanie z wprawą dzikiego kota, za każdym razem wykonując mocne i dokładne pchnięcia. Jungkook czując, że zaraz dojdzie, wbił mocno swoje paznokcie w skórę blondyna i ponownie jęknął w jego usta.
- Jezu... Jesteś tak cudownie ciasny... - Warknął V i chwycił lewą nogę młodszego tak, by unieść ją wyżej i móc wsunąć się w niego jeszcze głębiej, pieprząc go tak, jak Jungkook tego chciał - mocno i długo.
Ich nagie ciała ocierały się o siebie, wydając charakterystyczny dźwięk. Przy akompaniamencie jęków bruneta i głośnego bicia jego serca, wszystko to było jak najpiękniejsza muzyka dla wrażliwych uszu V.
- Och Kurwa, uwielbiam cię pieprzyć! Achh!
- Achh! V! - Krzyknął głośno Jungkook, zaciskając się mocno wokół jego twardego penisa.
V, czując ten wspaniały ucisk na całej długości swojego członka, miał wrażenie, że zaraz oszaleje, ale wiedział też, że jego ukochany jest już blisko upragnionego spełnienia. Nie czekając więc dłużej, złapał swoją prawą dłonią pulsującego członka chłopaka i zaczął go masturbować okrężnymi ruchami, dopasowując ruchy swoich zwinnych palców do dzikich pchnięć swojego penisa.
Wystarczyła jedynie chwila takich pieszczot, by brunet rozlał się obficie na ich klatki piersiowe. Widząc to, V spojrzał mu prosto w oczy i nie zrywając kontaktu wzrokowego, wbił się ponownie mocnym, głębokim pchnięciem, po czym sam doszedł w jego wnętrzu z głośnym warknięciem. Obaj niemal opadali z sił. Oddychając ciężko, V schował swoją twarz w zagłębiu szyi młodszego, starając się opanować oddech.
Nagle Jungkook zaśmiał się cicho, a V nieco zaskoczony, uniósł głowę i spojrzał na twarz chłopaka.
- Kurwa, teraz to dopiero jestem głodny jak wilk! - Rzucił z wielkim uśmiechem na swoich ustach.
V milczał przez chwilę, mierząc go swoim groźnym wzrokiem, jednak po chwili oboje po prostu roześmiali się głośno. Wampir ponownie zniżył swoje usta do bruneta i pocałował go gwałtownie, zagryzając się na jego dolnej wardze.
- Grrr, jak ja cię nienawidzę! - Warknął, a Jungkook jedynie roześmiał się głośniej.
Złapał twarz V w swoje dłonie i zmusił go, by na niego spojrzał.
- Nieprawda. Kochasz mnie. - Odparł i złączył ich usta w czułym pocałunku.
Ich języki tańczyły przez chwilę w powolnym, erotycznym tańcu. Wampir oderwał się od jego ust i wysunął z niego swojego penisa, na co młodszy jęknął cicho. V pociągnął go delikatnie za rękę, pomagając mu usiąść na blacie kuchennym. Niemal odruchowo wyciągnął swoją dłoń w jego stronę i odgarnął potargane włosy z jego twarzy.
- Masz rację...Tak cholernie cię kocham. Nie wyobrażam już sobie mojego życia bez ciebie... - Powiedział nagle, gładząc delikatnie jego włosy.
- Pokażesz mi to? - Spytał Jungkook nieco nieśmiało, a V jedynie uśmiechnął się delikatnie.
Dobrze wiedział, o co młodszy go prosił. Bez wahania przysunął się do niego jeszcze bliżej, położył swoją dłoń na jego lewym policzku i zamknął oczy. Nie minęło nawet kilka sekund, a Jungkooka zalała fala nowych, silnych uczuć.
Kiedy V, pokazał mu, że nawet nie musi się na nim żywić, by dać mu odczuć to, co on czuje, był tym wręcz odurzony. Żadne słowa nie były w stanie wyrazić tego, co V pozwalał mu czuć. Móc poczuć głębię uczuć wampira co do swojej osoby, było czymś niezapomnianym. Wystarczyła chwila, by brunet złączył ich usta w czułym pocałunku. Kiedy się od niego oderwał, oparł czoło na tym wampira.
- Tak cholernie cię kocham. Gdybym mógł mieć jakiś wampirzy dar, to dałbym wszystko, żeby móc pokazać ci, co ja czuję. Nie długie życie, nie szybkość albo siła, ale właśnie to... Żadne ludzkie słowa nie są w stanie pokazać, jak mocno mi na tobie zależy.
- Nie musisz mi nic udowadniać, Laleczko... Ja wiem... - To mówiąc, znowu pogładził policzek młodszego. - Chodź, sprzątniemy tu, weźmiemy prysznic i zamówimy ci coś do jedzenia, hę?
V zaskoczył z blatu stołu i wyciągnął dłoń do chłopaka, pomagając mu zejść. Nagle do ich uszu wkradł się dźwięk telefonu V. Zaskoczony rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu aparatu, gdy go dostrzegł, pobiegł do niego szybko i odebrał, bez patrzenia na ekran.
- Halo? - Rzucił do słuchawki, jego głos był lekko zachrypnięty.
Po drugiej stronie odpowiedziała mu kompletna cisza. V odstawił nieco telefon i spojrzał na wyświetlacz. Numer zastrzeżony.
- Halo? - rzucił ponownie do aparatu.
- Słysząc po twoim przyśpieszonym oddechu, zakładam, że korzystasz ile możesz z uroków swojego wampirzego chłopaka... Chyba należą mi się podziękowania, czyż nie?
Słysząc ten głos, V odruchowo zacisnął mocno swoją dłoń na aparacie.
Jin.
- Oj, no nie bądź taki nieśmiały... Nie ma to, jak wampirzy seks. Dobrze go wypieprzyłeś? Mam nadzieję, że oboje zapamiętacie to na długo i radzę się sobą nacieszyć, póki jeszcze macie na to czas. Dni twojego chłopaczka są policzone. Dorwę go szybciej, niż myślisz...
Po tych słowach po drugiej stronie znowu zapadła cisza. Jednak tym razem, V wiedział, że Jin się rozłączył. Nim zdążył się odwrócić, poczuł na ramieniu ciepłą dłoń Jungkooka. Nic nie mówiąc, odwrócił się w jego stronę i spojrzał mu prosto w oczy. Mimo że obaj milczeli przez chwilę, V był pewny, że młodszy czyta w nim jak w otwartej księdze.
- Kto to był? - Spytał, chociaż był niemal pewien, jaką odpowiedź usłyszy.
V zawahał się przez chwilę. Miał chęć skłamać, że to pomyłka, ale wiedział, że to i tak nic nie da.
- To Jin? - Dodał w końcu Jungkook.
- P-powiedział, żebym się tobą nacieszył, bo wkrótce cię dorwie... - Odpowiedział niemal beznamiętnym głosem, ale Jungkook znał go zbyt dobrze, by myśleć, że V nic nie czuje.
Wiedział, że wampir był przerażony. Był tego pewien, bo on sam bał się tak samo, jak on.
- C-czasami sobie myślę, że lepiej by było, gdybyś po prostu mnie zostawił i wyjechał stąd gdzieś daleko. Byłbyś bezpieczny... a ja muszę wiedzieć, że jesteś bezpieczny. Sama myśl o tym, że on może cię skrzywdzić, mnie paraliżuje. Nigdy tak się nie bałem...
- V, dobrze wiesz, że ja nigdzie się nie wybieram. Jeśli będzie trzeba, to przysięgam, że zabije go własnymi rękami. Nie pozwolę, by Jin odebrał mi cokolwiek więcej. A tym bardziej nie pozwolę, by cię skrzywdził. I wiem, że ty zrobisz wszystko, by chronić mnie.
- Koo, myślę, że Baek ma z tym coś wspólnego. Być może nie wie o mnie i Jinie, ale Vamptasy... Myślę, że on pomaga je rozprowadzać.
- W takim razie, złóżmy mu kolejną wizytę... - Odparł Jungkook, patrząc na niego twardym wzrokiem.
***
================================
Ayashee:
I jak się czujecie po bliższym poznaniu naszego potworka Jina?
Jin był moim numerem jeden, jeśli chodzi o obsadzenie czarnego charakteru z tej książki. Wydaje mi się, że pasuje idealnie do tej postaci.
Jak wam się podoba?
W kolejnych rozdziałach będzie się pojawiać częściej, jako że powoli zbliżamy się do końca książki.
Jak zwykle czekam na wasze komentarze! Jestem niezmiernie ciekawa, co myślicie!
I tym razem mam do Was takie zapytanie.
Co Was najbardziej denerwuje w książkach, które czytacie?
Mnie chyba nic nie drażni bardziej, niż to, jak nagle się okazuje, że wystarczy mrugnąć okiem, a okazuje się, że główni bohaterowie nagle już są w sobie zakochani, a ja nawet nie wiem, jak to się stało.
Uwielbiam książki, gdzie widać rozwój postaci, ich przemianę, to jak powoli się w sobie zakochują. Ten etap narodzin uczucia jest niezwykle fascynujący.
Chociaż jako autor, przyznam, że jest to ogromne wyzwanie. W tej książce to chyba właśnie była najtrudniejsza z rzeczy, by pokazać, jak V po tak wielu latach nagle zaczyna czuć coś więcej niż jedynie pociąg fizyczny, a Jungkook, mimo swojej niechęci do wampirów, zakochuje się w jednym z nich.
Mam nadzieję, że przynajmniej w jakimś stopniu, udało mi się to osiągnąć.
I na koniec! Yoongi 💜🔥
https://youtu.be/PV1gCvzpSy0
Dziękuję, że jesteście!
xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top