3. SIN CITY

Jungkook usiadł gwałtownie na łóżku. Jego serce waliło jak oszalałe, oddech był płytki i urywany, jego ciało oblał zimny pot.

To był tylko sen...

Pomyślał i wziął głęboki oddech, odgarniając swoje zmierzwione włosy z twarzy.

Wstał powoli i ruszył w stronę łazienki. Podszedł do lustra i spojrzał na swoje odbicie. Miał nieco mocniej podkrążone oczy i był bardziej blady niż zwykle. Wciąż czuł się osłabiony po wczorajszym ataku. Wampir wypił z niego tak dużo krwi, że stracił przytomność.

Kiedy się ocknął, leżał na chodniku w tej samej, ciemnej alejce, w której został zaatakowany. Obok niego leżało ciało wampira, którego zabił. Wiedział, że musi się go jakoś pozbyć, więc ukradł jedno z pobliskich aut, zapakował jego ciało do bagażnika, wywiózł je do lasu i zakopał. Potem pozbył się auta. Kiedy wrócił do domu, niemal padł na łóżko z wycieńczenia i zasnął w kilka sekund.

Spojrzał na swoją szyję i dostrzegł ślady ugryzień. Będzie je musiał jakoś zakryć, jeśli chce dzisiaj ruszyć na łowy. Do tej pory miał mętlik w głowie i nie był pewien, co robić, ale wczorajszy atak sprawił, że wreszcie podjął decyzję.

Będzie kontynuował to, co zaczął jego wuj. Będzie trenował codziennie i będzie w tym coraz lepszy. Zabije tyle wampirów, ile tylko zdoła...

Jungkook zsunął swoje czarne bokserki i wszedł do kabiny prysznicowej. Odkręcił wodę i stanął pod ciepłym strumieniem, pozwalając, by woda obmyła jego ciało.

***

Wieczorem Jungkook ponownie stał przed swoim lusterkiem. Tym razem wyglądał znacznie lepiej. Skóra odzyskała naturalny blask, ciemne oczy błyszczały figlarnie. Zmierzwił dłonią swoje ciemne włosy i ostatni raz spojrzał na swoją szyję. Miał na sobie czarną koszulkę z dosyć mocno wciętym dekoltem, która delikatnie ukazywała jego obojczyki. Dobrze wiedział, że szyja jest dla wampirów bardzo seksowna, więc specjalnie wybrał właśnie to ubranie. Jedno z ugryzień było pod jego prawym obojczykiem, więc nim nawet nie musiał się przejmować, gdyż nie było ono nawet widoczne przez cienki materiał koszulki. Drugie, znajdujące się na jego szyi, przykrył podkładem, który podkradł Suran. Teraz było tylko lekko widoczne. Wyszedł z łazienki i chwycił swoją skórzaną kurtkę. Założył ją na swoje silne ramiona i ruszył schodami w dół.

- Ooo widzę, że ktoś tu się szykuje na łowy!

Usłyszał nagle głos za swoimi plecami.

Na słowo "łowy" poczuł dreszcz. Skąd ktoś wiedział, co ma zamiar zrobić? Jungkook odwrócił się do rozmówcy powoli i dostrzegł Suran, wychodzącą z biura. Dziewczyna, zobaczywszy jego zaskoczoną minę, roześmiała się słodko.

- Mam na myśli podryw - dodała. - Wyglądasz... - urwała, mierząc go od stóp do głów. - Wyglądasz naprawdę dobrze - dodała, uśmiechając się. Jungkook dostrzegł, że jej policzki się zaróżowiły.

- O to właśnie chodziło - odparł, uśmiechając się zadziornie.

Obiecał sobie, że dzisiaj na pewno kogoś upoluje. I chociaż nie myśleli z Suran o tym samym, wiedział, że nie wyjdzie dzisiaj z pubu sam. Już nie mógł się doczekać. Miał dokładnie wszystko zaplanowane. Przy prawej kostce miał przymocowany swój srebrny sztylet, ale dodatkowo tym razem zabezpieczył się i zabrał ze sobą małą strzykawkę, wypełnioną środkiem nasennym. Tym razem nie będzie ryzykować.

- A ty jak tam po randce? Zdaje się, że wczoraj wychodziłaś z tym swoim motocyklistą? - spytał nagle prawdziwie zainteresowany. Nie wiedział czemu, ale ten nieznajomy mocno go zaintrygował. Suran od razu oblała się rumieńcem.

- Tak... I powiem szczerze, że było naprawdę super. To nie tylko przystojniak, ale jest również zabawny i niesamowicie intrygujący...

Jungkook uniósł brew ze zdziwienia. Był przekonany, że nieznany przystojniak okaże się jakimś totalnym niewypałem.

- I do tego wszystkiego nieziemsko całuje... - dodała Suran po chwili, a Jungkook poczuł się nieco nieswojo.

Spojrzał na twarz dziewczyny. Jej oczy aż błyszczały na samo wspomnienie wczorajszego wieczoru. Nagle poczuł się dziwnie niezręcznie. Odchrząknął i chwycił klucze od swojego auta.

- Cieszę się, że się dobrze bawiłaś - rzucił szybko, nie patrząc na nią. - Muszę już iść. Zobaczymy się jutro.

Nie czekając na odpowiedź, szybko ruszył w stronę auta. Wskoczył na siedzenie kierowcy i oparł głowę na zagłówku.

Czemu poczuł się tak dziwnie, kiedy Suran opowiadała o swojej randce z tym kolesiem?

Potrząsnął głową i ponownie usiadł w prawidłowej pozycji. Zapiął pasy bezpieczeństwa i ruszył w stronę miasta.

Tym razem ominął bar Lush. Było tam zawsze bardzo dużo ludzi, pomyślał, że łatwiej będzie kogoś poderwać w mniej zaludnionym miejscu. Przejechał jeszcze parę metrów i zaparkował auto w zaciemnionej alejce. Wyszedł z auta i zapalił papierosa, zaciągając się głęboko.

Nie palił często, ale teraz to było właśnie to, czego potrzebował. Czuł się trochę zdenerwowany, chociaż wiedział, że dobrze wszystko przemyślał. Jedyne czego teraz potrzebował, to jakiegoś wampira, któremu będzie mógł sprać tyłek na koniec wieczoru.

Spojrzał przed siebie i dostrzegł czerwony neon z napisem "Sin City". Tak, to był zdecydowanie dobry wybór na łowy. Nieraz widział tam wampiry. To tak jakby jedno z ich ulubionych miejsc. Rozejrzał się dookoła i przebiegł przez ulicę na drugą stronę. Zaciągnął się ostatni raz fajką i rzucił niedopałek w stronę studzienki ściekowej. Ruszył w kierunku wejścia.

Już od progu do jego uszu wdarły się głośne dźwięki muzyki. Rytm był seksowny, bit mocny. Jego serce przyśpieszyło swoje tempo, wkomponowując się w rytm muzyki. W środku panował półmrok, w powietrzu unosił się lekki dym, sprawiając, że atmosfera zdawała się bardziej intymna, tajemnicza. Na środku sali dostrzegł ludzi, ocierających się w tańcu na parkiecie. Jego wzrok spoczął na jednej z par, która niemal wiła się wokół siebie. Ich ciała ruszały się w tak seksowny sposób, że aż czuł się jak podglądacz.

Poczuł suchość w ustach, więc szybko ruszył w stronę baru. Z pewnością nikogo dziś nie wyrwie, jeśli będzie taki spięty. Za barem stała ładna dziewczyna o kruczoczarnych włosach, dosyć skąpo ubrana. Gdy tylko dostrzegła Jungkooka, na jej czerwone usta wkradł się seksowny uśmiech.

- Co mogę ci podać, przystojniaku? - spytała, patrząc mu prosto w oczy.

Jungkook odwzajemnił uśmiech. Najwyraźniej jego dzisiejszy wygląd działał na kobiety. Ciekawe, czy podziała tak dobrze również na wampiry?

- Dwie podwójne whisky, poproszę - odparł. Po kilku minutach dziewczyna przyniosła mu dwie szklanki, a Jungkook dał jej banknot. - Reszta dla ciebie - dodał, kiedy dziewczyna chciała mu wydać resztę.

Chwycił jedną ze szklanek i szybko wlał jej zawartość do gardła. Wiedział, że nie tak powinno się pić whisky, ale potrzebował się rozluźnić. Poczuł, jak alkohol przyjemnie rozgrzewa jego przełyk i od razu jego napięte mięśnie nieco się rozluźniły. Chwycił drugą szklankę w prawą dłoń i ruszył przed siebie w głąb baru.

Rozglądał się uważnie dookoła w poszukiwaniu jakiegoś wampira, ale jakoś dziwnym trafem nie mógł dostrzec żadnego. Jego wprawne oko było w stanie wyłapać wampira nawet z dużej odległości. W sumie nie ciężko było je rozpoznać. Wampiry były piękne. To jedno trzeba im było przyznać. Ich skóra zawsze była wprost nieskazitelna, sylwetki smukłe, biła od nich niesamowita pewność siebie. Jungkook umoczył usta w alkoholu i pociągnął kolejny duży łyk.

Gdzie się podziały wszystkie wampiry, kiedy są potrzebne? - pomyślał, rozglądając się nieco zrezygnowany.

- Szukasz kogoś, przystojniaku? - spytał nagle głos za jego plecami.

Jungkook odwrócił się za siebie i dostrzegł ładną dziewczynę, średniego wzrostu. Jej sięgające ramion włosy pofarbowane były na rudo. Otworzył usta, by coś powiedzieć i nagle kątem oka dostrzegł go... Wampira. Chłopak siedział bokiem do niego, ale Jungkook nawet nie miał wątpliwości, że nie był człowiekiem. Ponownie spojrzał na dziewczynę.

- Właśnie znalazłem to, czego potrzebuję - rzucił z uśmiechem i wyminął ją, zostawiając nieznajomą z zaskoczoną miną.

Przystanął w pewniej odległości od wampira i przyglądał mu się przez chwilę. Chłopak siedział sam w jednym z boksów ukrytych w rogu sali. W prawej dłoni trzymał drinka, a lewą robił coś na telefonie. Miał opuszczoną głowę, jego długa blond grzywka przysłaniała jego twarz, tak, że Jungkook nie mógł jej dostrzec, ale nie miał nawet przez chwilę wątpliwości, że nieznajomy jest wampirem.

Jego szczupłe ciało zakryte było zbyt dużą, białą koszulą, która - rozpięta na górze z kilku guzików - ukazywała jego idealny zarys szczęki, szczupłą szyję i wystające obojczyki. A jego skóra... Była wprost tak nieskazitelna, że Jungkook pomyślał, że nigdy nie widział u nikogo piękniejszego koloru skóry. Z lewego ucha chłopaka zwisał długi kolczyk.

Jungkook zrobił krok do przodu, ale zatrzymał się, kiedy spostrzegł jakąś młodą dziewczynę, podchodzącą do nieznajomego. No tak, taki facet na pewno nie przyszedł tu sam, a jeśli już, to z pewnością nie będzie siedział sam przez długi czas - pomyślał brunet i zaczął uważnie obserwować parę.

Dziewczyna była wysoka i bardzo ładna. Miała piękne, długie włosy, które opadały czarnymi kaskadami na jej szczupłe ramiona. Miała na sobie obcisłą, czerwoną sukienkę i idealnie dobraną do tego szminkę na ustach. Sukienka była krótka, zdaniem Jungkooka, może nieco zbyt krótka, ale z pewnością podkreślała to, co dziewczyna miała najładniejszego - jej długie, zgrabne nogi.

Brunetka zbliżyła się do wampira i usiadła na miejscu naprzeciw niego. Powiedziała coś i jej usta wygięły się w subtelnym uśmiechu. Jungkook szybko zorientował się, że para się nie znała. Dziewczyna z pewnością podeszła do blondyna, żeby go poderwać, co zdecydowanie jeszcze bardziej go zaciekawiło. Przez chwilę blondyn dalej coś robił w telefonie, lekceważąc ją, a potem nagle podniósł głowę i spojrzał na twarz dziewczyny.

Nadal widział jedynie jego profil, ale dostrzegł, że usta chłopaka poruszają się delikatnie. Co on by dał, żeby usłyszeć, co do niej mówi. Był przekonany, że zaraz usłyszy, jak dziewczyna chichocze, ale ku jego zaskoczeniu, ona podniosła się i jakby w transie, oddaliła od stolika. Jungkook wiedział, że wampir musiał użyć swojego daru perswazji, żeby ją spławić, ale czemu to zrobił?

Nie myśląc długo, wypił do końca zawartość swojego drinka i ruszył przed siebie pewnym krokiem. Nie wiedział, co go podkusiło, żeby to zrobić, ale był tak zaintrygowany, że nie mógł się powstrzymać. Jego serce waliło jak oszalałe, za co przeklinał się w duchu, bo wiedział, że wampiry mają nadzwyczaj wyczulony słuch i nie ma mowy, żeby blondyn tego nie zauważył. Mimo to zatrzymał się, dopiero kiedy dotarł do stolika. Stanął naprzeciw wampira, ale ten nadal robił coś w telefonie i - mimo, że doskonale wiedział o jego obecności - nawet nie drgnął. Jungkook odchrząknął, nie ufając swojemu głosowi.

- Obserwuję cię od dłuższej chwili i pomyślałem, że... - zaczął mówić, używając swojego najseksowniejszego tonu. - Powinieneś stąd wyjść... - kontynuował.

Kiedy wypowiedział te słowa na głos, zdał sobie sprawę z tego, jak głupio one brzmią. Co on właśnie powiedział?! Kazał mu się stąd wynosić? Boże, czemu jako hetero nie potrafił flirtować z facetem? Gdyby blondyn był kobietą, już dawno wychodziłby z nim uwieszonym na swoim ramieniu. Coś podobnego nigdy wcześniej mu się nie przydarzyło.

- To znaczy... Wyjść stąd ze mną... Razem - dodał szybko, nieco zmieszany, przeklinając swoją nieporadność milion razy w swojej głowie.

Blondyn wciąż nie podniósł wzroku znad swojego telefonu, ale Jungkook dostrzegł, że kąciki jego ust uniosły się w lekkim uśmiechu.

Cudownie. Pewnie wziął go za kompletnego kretyna.

- Słuchaj, Laleczko, uwierz, że z chęcią bym z tobą wyszedł stąd nawet w tej chwili... - zaczął nagle blondyn.

O matko! Ten głos!

Na sam dźwięk tej niesamowitej barwy serce Jungkooka przyśpieszyło. Nieznajomy miał niski i niezwykle aksamitny głos, mówił w taki sposób, że każde jego słowo wywoływało ciarki.

- Ale teraz czekam na bardzo ważne spotkanie... Więc weź kup sobie jeszcze jedno whisky i zrelaksuj się trochę, a ja znajdę cię potem i wtedy się zabawimy... - to mówiąc, uniósł swoją lewą rękę w górę, wciąż nie podnosząc wzroku.

Jungkook spojrzał na jego dłoń i dostrzegł między jego palcami banknot o dużo większym nominale niż jeden drink. Co za bezczelny typ! - pomyślał i lekceważąc gest chłopaka, odwrócił się do niego plecami.

- Twoja strata... - burknął i ruszył szybko przed siebie.

Czuł się upokorzony i wściekły. Co ten wampir sobie myślał?! Że jest jakimś pierwszym lepszym, który poleci na jego pieniądze?!

- W to nie wątpię... - szepnął wampir i spojrzał przez ramię, na oddalającą się sylwetkę chłopaka.

Nie umknęło jego uwadze, jak wąską talię miał nieznajomy i jak skórzane spodnie podkreślały jego sterczące pośladki i silne uda. Wampir oblizał swoją dolną wargę, odprowadzając chłopaka swoim intensywnym wzrokiem.

Jungkook z drugiej strony był wściekły i zawstydzony. Czemu podrywanie facetów jest takie trudne? Wygłupił się jedynie.

Zrezygnowany podszedł do baru. Jeśli dzisiaj nie upoluje żadnego wampira, to przynajmniej trochę się zabawi. Ponownie zamówił dwa razy whisky i szybko wypił jednego z drinków.

Mimo to jego myśli krążyły wciąż wokół blondyna. Odruchowo obejrzał się za siebie i dostrzegł, że wampir już nie siedzi sam. Naprzeciw niego siedział wysoki, przystojny mężczyzna ze srebrnymi włosami. W jego policzkach można było dostrzec urocze dołeczki. Jungkook przyjrzał mu się dokładnie. To z pewnością był człowiek.

Poczuł dziwne ukłucie zazdrości. Może po prostu nie jest w jego typie? - pomyślał. Ale przecież chyba wampirom bez różnicy, czy piją krew kobiety, czy mężczyzny. W sumie nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiał. Najwyraźniej będzie musiał trochę popracować nad flirtowaniem z facetami, bo niestety, ale większość wampirów, które będzie unicestwiał, to z pewnością będą mężczyźni. Pochłonięty myślami nie zauważył, że na stołku barowym obok niego pojawił się jakiś osobnik.

- Co taki przystojniak robi tutaj sam? - zapytał nagle.

W pierwszej chwili pomyślał, że facet mówi do kogoś innego, ale kiedy się zorientował, że zapytanie było skierowane do niego, zwrócił swoją twarz na rozmówcę. Wampir siedzący obok uśmiechał się do niego szeroko. Ten mężczyzna już nie był tak zniewalająco ładny, jak większość wampirów, które Jungkook widział. Był raczej normalny niż przystojny. Niższy od niego o dobre dziesięć centymetrów, przeciętnej budowy ciała, ale jedno musiał przyznać, jego skóra była gładka i nieskazitelna.

- Czekam, aż ktoś taki jak ty, dotrzyma mi towarzystwa - odparł szybko i uśmiechnął się szeroko.

- Właśnie miałem zamiar zagrać w bilard? Zagramy razem? Poznamy się trochę lepiej, a potem może zmyjemy się w bardziej ustronne miejsce...

- Brzmi jak dobry plan - to mówiąc, Jungkook wstał ze swojego miejsca i ruszył w stronę stołu bilardowego.

Niech zacznie się zabawa - pomyślał.

***

- Jeszcze raz wielkie dzięki, Namjoon - rzucił V, wstając wraz z rozmówcą od stolika.

- Mam nadzieję, że to, co ci powiedziałem o Bogumie, pomoże ci w jakiś sposób ustalić, kto za to odpowiada... - to mówiąc, Namjoon wyciągnął swoją dłoń do rozmówcy.

V uchwycił ją i ukłonił mu się delikatnie, w geście szacunku. Namjoon skinął na pożegnanie i skierował się do wyjścia, zostawiając go samego. Blondyn wypił swojego drinka do końca i skierował się w stronę baru. Kiedy stał już przy ladzie, rozejrzał się dookoła. Ciekawe, czy to ciacho, które go podrywało godzinę temu, wciąż gdzieś tu jest? Odetchnął głęboko, ale nigdzie nie czuł tego przyjemnego zapachu.

- Jisoo, wlej mi dwa razy whisky - rzucił szybko w stronę barmanki. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i szybko przygotowała mu zamówienie.

- Proszę, złotko!

Jisoo podała mu dwie szklanki wypełnione po brzegi złotym płynem. V chwycił je szybko, rzucając na ladę kilka banknotów i ruszył na drugą stronę baru. Minął parkiet i rozglądając się ostrożnie, szukał wzrokiem swojego upragnionego obiektu. Już myślał, że go nie znajdzie, gdy nagle poczuł ten cudowny zapach... Spojrzał w prawo w kierunku stołów bilardowych.

Bingo!

Czarnowłosy chłopak stał tyłem do niego, ale V był pewien, że to on. Przyjrzał się dokładnie jego sylwetce, kiedy ten odchodził rozczarowany od jego stolika. Chłopak miał teraz na sobie jedynie czarną koszulkę, której delikatny materiał jeszcze lepiej podkreślał jego szerokie, wysportowane ramiona i plecy. Na nogach miał czarne, skórzane spodnie. Na stopach czarne workery. Prawą stronę jego szyi zdobił tatuaż róży, którego V wcześniej nie zauważył. Odruchowo oblizał wargi, myśląc, jakby to cudownie było wodzić swoim mokrym językiem po płatkach tego kwiatu.

Nagle ciemnowłosy chłopak pochylił się nad stołem bilardowym, by przygotować się do następnego uderzenia. V przeniósł wzrok na jego tyłek i uśmiechnął się sam do siebie. Hmm wiedział, że będzie na co popatrzeć. Skórzane spodnie obejmowały nogi chłopaka jak druga skóra, dokładnie uwydatniając kształt jego jędrnych pośladków, a do tego jego uda. O Jezu... TE uda! To były zdecydowanie najseksowniejsze uda, jakie V widział w swoim życiu.

Odruchowo przygryzł dolną wargę i wyobraził sobie, że najprawdopodobniej to cudowne ciałko będzie się wić pod nim w ekstazie jeszcze tej nocy. Już nie mógł się doczekać!

Nie czekając dłużej, ruszył przed siebie pewnym krokiem. Postawił jednego drinka na obramowaniu stołu bilardowego i stając zaledwie na milimetry od chłopaka, pochylił się nieco w jego stronę.

- Miałem nadzieję, że wciąż cię tu znajdę... Możemy teraz stąd iść... - mruknął niezwykle seksownym głosem, delikatnie muskając swoimi wargami płatek ucha chłopaka.

***

Boże ten wampir strasznie przynudza - pomyślał Jungkook.

Nie wiedział już, co ma zrobić. Chciał upolować dzisiaj jakiegoś żądnego krwi wampira, a ten tutaj, to najwyraźniej koleś, który po prostu chce go zaliczyć. Już prawie przez godzinę raczy go komplementami, nawet nie próbując go wyciągnąć z pubu, żeby wbić się w jego szyję i wypić krew. Może powinien mu powiedzieć, że nie jest gejem i żeby po prostu poszukał kogoś innego. Przez to wszystko, było mu go nieco szkoda.

- Twoja kolej - rzucił nagle tamten, wyrywając go z zamyślenia.

Brunet przeniósł spojrzenie na stół, szybko ocenił położenie bil i pochylił się nad nim tak, by dobrze wycelować. Nagle ktoś postawił koło niego szklankę whisky i po chwili poczuł na szyi czyjś oddech.

- Miałem nadzieję, że wciąż cię tu znajdę... Możemy teraz stąd iść... - mruknął nieznajomy.

Jego usta delikatnie musnęły płatek ucha chłopaka. Po ciele bruneta przeleciał dreszcz, a serce od razu zaczęło łomotać w klatce piersiowej, jak ptak, próbujący wydostać się na wolność. Ten głos poznałby wszędzie. Był niski, niezwykle seksowny i Jungkook dokładnie wiedział, do kogo należał...

- A skąd pomysł, że w ogóle czekam na ciebie? - odparował szybko i odwrócił się w stronę rozmówcy.

Tak jak się domyślał, przed nim stał blond wampir, którego jakąś godzinę temu próbował poderwać. Tym razem po raz pierwszy mógł zobaczyć jego twarz. I to, co zobaczył, przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Wiedział, że wampiry z reguły są bardzo atrakcyjne, ale w życiu nie widział nic równie pięknego, jak ten chłopak.

Był kilka centymetrów wyższy od niego, jego ciało było szczupłe, ale wysportowane. Miał szerokie ramiona i wąskie biodra, długie nogi. Ubrany był w zbyt dużą, białą koszulę, która sięgała mu mniej więcej do połowy ud, i która - nonszalancko rozpięta z kilku górnych guzików - ukazywała jego wystające obojczyki. Na nogach miał ciasne jeansy, rozerwane na wysokości kolan, ukazujące jego gładkie, opalone nogi.

Ale to, co zrobiło na nim największe wrażenie, to jego piękna twarz. Brunet wprost nie potrafił oderwać oczu od jego idealnie zdefiniowanej linii szczęki, ust, które wyglądały, jakby dopiero co wyszły spod dłuta artysty i niesamowicie niebieskich oczu, w których głębi można by się utopić.

Jungkook poczuł suchość w ustach i miał chęć wypić szklankę whisky duszkiem, ale nie chcąc dać wampirowi tej satysfakcji, pozostawił drinka wciąż w miejscu, gdzie nieznajomy go postawił.

- Wciąż tu jesteś, czyż nie? - odparł wampir, patrząc mu prosto w oczy. Jego wzrok był onieśmielający. Tak intensywny, że brunet miał wrażenie, jakby wampir prześwietlał go na wskroś.

- I nie mam zamiaru stąd iść... - rzucił Jungkook, mierząc go wzrokiem.

Czemu go prowokował?

Sam nie wiedział. Być może spowodowało to jego urażone ego albo przekonanie, że nikt nigdy wcześniej mu nie odmówił tak jak on teraz. Wampir wyglądał na pewnego siebie, z pewnością podrywanie zawsze przychodziło mu łatwo. Był ciekawy, jak zareaguje, jeżeli nie wszystko pójdzie mu tak gładko, jak zwykle. Wampir przeniósł wzrok na jego usta. Brunet odruchowo zwilżył swoje wargi, czując jakieś dziwne podniecenie tą sytuacją.

- Jeżeli kręci cię publiczność, mogę cię w tej chwili zginąć w pół i przelecieć na tym stole bilardowym, ale wydawało mi się, że na pierwszy raz wypada wybrać nieco bardziej intymne miejsce... - to mówiąc, wampir spojrzał mu prosto w oczy.

Nawet nie mrugnął, mówiąc te sprośne rzeczy, wywołując tym u Jungkooka dreszcze na całym ciele. Jego głos był tak niski i seksowny, kiedy to mówił, że brunet poczuł, jakby jego nogi zrobione były z waty. Jego serce przyśpieszyło, za co przeklął się w duchu kilka razy, bo wiedział, że blondyn może to usłyszeć.

Wampir uśmiechnął się szeroko. Jego uśmiech był powalający jak cała reszta. Jungkook oczyścił gardło, nie będąc pewnym swojego własnego głosu i spojrzał mu prosto w oczy. Wiedział, że powinien go spławić, ale w tym wampirze było coś takiego, że jego usta działały szybciej niż jego umysł. To, co powiedział, zaskoczyło nawet jego samego, ale nie potrafił się powstrzymać.

- Chodźmy stąd...

Jego głos zabrzmiał pewniej, niż się tego spodziewał.

Wampir uśmiechnął się jeszcze szerzej. Nie odrywając oczu od bruneta, wypił duszkiem swoją szklankę whisky i wyciągnął dłoń do chłopaka. Brunet szybko chwycił za drinka, którego dostał od wampira i uczynił to samo, po czym zabrał swoją skórzaną kurtkę i chwycił nieznajomego za rękę. Wampir ścisnął jego dłoń, splatając ich palce razem. Jungkook pierwszy raz trzymał innego mężczyznę za rękę w taki sposób, ale jakoś dziwnie ich dłonie idealnie do siebie pasowały.

Wampir zaczął prowadzić go w stronę wyjścia. Poruszał się jak dzikie zwierzę. Był pełen gracji, jego ruchy były szybkie, ale zarazem zwinnie. Jungkook czuł, jak poziom adrenaliny rośnie w jego żyłach i zlewa się w jedno z wypitym alkoholem. Jego serce waliło jak szalone. Wampir szedł przed siebie pewnym krokiem, wciąż trzymając jego dłoń.

Kiedy tylko wyszli na zewnątrz, uderzyło w nich chłodne powietrze. Blondyn nagle się zatrzymał, przez co Jungkook o mało co na niego nie wpadł. Zaskoczony uniósł wzrok i napotkał spojrzenie jego intensywnych oczu. Poczuł się niemal sparaliżowany głębią jego spojrzenia. Nagle wampir nic nie mówiąc, pchnął go gwałtownie na ścianę, jednocześnie przypierając go do niej mocno swoim ciałem i nie czekając długo, położył swoje usta na jego wargach.

Jungkook był w szoku. W pierwszej chwili nie wiedział, co ma zrobić. Kiedy wampir go popchnął, był przekonany, że nieznajomy go zaatakuje, ale takiego ataku się nie spodziewał. Nigdy nie całował się z mężczyzną i nie wiedział, jak ma zareagować, ale nie chciał też wyjść ze swojej roli.

Usta blondyna były zaskakująco delikatne, ale zarazem napierały na jego wargi z taką siłą, że w końcu się mu poddał. Wampir przejechał swoim językiem po dolnej wardze chłopaka, cicho przy tym mrucząc, a on w podpowiedzi lekko uchylił wargi, sam nie wiedząc, czemu to zrobił. Po chwili poczuł, jak zwinny język blondyna wsuwa się do jego ust.

I Jezu, pocałunek wampira był tak intensywny i seksowny, że aż poczuł dziwny ucisk w brzuchu. Musiał przyznać, że z pewnością znał się na rzeczy. Jego usta poruszały się sprawnie jak nigdy, język drażnił i pieścił wnętrze ust bruneta, zachęcając go, by i jego język poddał się tej - jakże uzależniającej - grze.

Jungkook nie wiedział, co nim kierowało, ale pozwolił się sobie zatracić w tej niespodziewanej pieszczocie. Odruchowo wplótł dłonie w blond włosy wampira i przycisnął go mocniej do siebie, pomagając mu pogłębić pocałunek. Nagle wampir odsunął się od niego i nie odrywając wzroku od jego ust, przygryzł swoją dolną wargę. Brunet oddychał głęboko, starając się uspokoić swój nienaturalny puls. Czuł, że jego policzki są czerwone.

Chyba nigdy nie czuł nic podobnego. Nie wiedział, co się właściwie wydarzyło. Pierwszy raz pozwolił, by jakikolwiek inny mężczyzna go pocałował i aż kręciło mu się w głowie. Wszystko, co zrobił wampir, było wręcz idealne. Blondyn spojrzał mu prosto w oczy i Jungkook dostrzegł, że tęczówki jego oczu pociemniały. Były teraz ciemnogranatowe. Miał chęć zapytać, jak to możliwe, że jego oczy zmieniły kolor, ale ugryzł się w język. Wiedział, że oczy wampirów ciemnieją tuż przed atakiem, więc wolał go nie prowokować.

Czuł jak wzrok wampira pali jego skórę. Jego spojrzenie było tak seksowne i intensywne, że Jungkook wiedział, że te oczy mogłyby być jego zgubą. Wampir miał spojrzenie drapieżnika, w jego oczach płonął ogień i pożądanie. Jego wzrok był czystym grzechem, podobnie jak idealne wargi, które teraz tak kusząco oblizywał, spijając z nich smak jego ust.

- Gdzie masz swoje auto? - spytał blondyn nieco zachrypniętym głosem.

Brunet odchrząknął, starając się, żeby jego głos nie zdradził tego, jak bardzo ten pocałunek wyprowadził go z równowagi. Nie mógł pozwolić na to, by to wydarzenie zmąciło jego plan. Przygotował wszystko w najmniejszym szczególe, ale żeby zrealizować swój plan w pełni, musieli odjechać stąd autem jego zdobyczy.

- Lepiej pojedźmy twoim - odparł więc. Wampir spojrzał na niego, a brunet znowu poczuł, jak po jego plecach przebiega dreszcz. Jego spojrzenie było wręcz elektryzujące.

- Przyjechałem motocyklem - rzucił krótko, pokazując dłonią na czarny motocykl, zaparkowany po drugiej stronie ulicy.

Jungkook zaklął w duchu. Tego nie przewidział. Miał w planach, żeby go zaatakować, kiedy ten będzie skupiony na prowadzeniu auta, dlatego też swój srebrny sztylet ukrył w prawym bucie. Jego plan zaczynał się sypać. Będzie musiał improwizować.

- Zaparkowałem w tamtej alejce - powiedział w końcu, nie mając wyjścia i skinął głową, wskazując, gdzie zatrzymał auto, po czym ruszył przed siebie.

Poczuł, jak wampir ponownie chwycił jego dłoń i tym razem to on pozwolił, by to brunet go prowadził. Niepewnie zbliżył się do auta i otworzył go zamkiem automatycznym. Chciał zaproponować, żeby to blondyn poprowadził auto, ale nim zdążył otworzyć usta, wampir pośpiesznie wskoczył na miejsce pasażera. Jungkook ponownie zaklął w duszy i wsunął się na miejsce kierowcy. Wampir śledził uważnie jego ruchy swoimi błękitnymi oczami. Jeśli miał go zaatakować, musiał wymyślić coś, żeby skutecznie odwrócić jego uwagę...

- Dokąd jedziemy? - spytał, zerkając na blondyna. Ten uśmiechnął się zawadiacko.

- Jeśli chcesz, możemy to zrobić nawet tutaj, chociaż wolałbym mieć trochę więcej miejsca, żeby się tobą właściwie nacieszyć... - odparł bez ogródek, patrząc mu prosto w oczy.

Jungkook ruszył bez słowa, starając się ukryć fakt, jak bardzo słowa wampira go zawstydziły. Blondyn był tak pewny siebie, że wszystko w nim onieśmielało. Wampir uśmiechnął się do siebie i oparł się wygodniej o oparcie, spoglądając przed siebie. Po chwili jednak znowu przeniósł wzrok na bruneta, który teraz patrzył w skupieniu na drogę.

Chłopak wydawał się nieco spięty. Chyba nie często wychodził z kimś nieznajomym z baru, ale blondynowi podobało się to jeszcze bardziej. To go niezwykle fascynowało. Skoro nie robił tego często, to czemu akurat wybrał jego? Chłopak był zjawiskowy, musiał to przyznać. Już dawno nikt nie zrobił na nim takiego wrażenia. Był w stanie co noc mieć innego partnera, nie przywiązywał się do swoich zdobyczy. Chodziło mu jedynie o dobry seks. Po wszystkim zwykle wymazywał im pamięć, ale dla kogoś takiego, mógłby poświęcić więcej swojego czasu. Czuł, że mógłby zrobić dla niego wyjątek. Chciał, by chłopak nie mógł przestać o nim myśleć.

Jego profil był wprost idealny. Linia szczęki była tak ostra, że V pomyślał, że gdyby przejechał po niej swoim palcem, mógłby się skaleczyć o jej idealne krawędzie. Jego blado malinowe usta lśniły lekko od śliny. Od kiedy skosztował jego ust, nie mógł się już doczekać, gdy ten zacznie wywijać nimi wokół jego męskości.

Przeniósł swoje spojrzenie nieco niżej, na długą szyję bruneta. I ponownie zapragnął wodzić swoim językiem po płatkach róży, która zdobiła jego ciało. I do tego ten jego obłędny zapach... Już samo fantazjowanie o tym chłopaku działało na niego podniecająco. Zamknął na chwilę oczy, żeby uspokoić swoje emocje, gdy nagle poczuł, że auto zwalnia, aż w końcu brunet zatrzymał je i zgasił silnik. V spojrzał na niego uważnie.

- Masz zamiar robić to w lesie? - spytał, unosząc prawą brew.

On nie miał nic przeciwko, nie potrzebował luksusów, żeby się zaspokoić, ale chłopak nie wyglądał mu na takiego, co idzie z pierwszym lepszym kolesiem, a potem obciąga mu w opuszczonym lesie.

- Nie mieszkam sam. Mam współlokatora, więc nie możemy jechać do mnie, ale tutaj przynajmniej nikt nam nie będzie przeszkadzać... - wytłumaczył chłopak i nie czekając długo, zbliżył się do V.

Nie dając mu czasu na odpowiedź i dalsze drążenie tematu, złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Tym razem to on był tym, który przejął inicjatywę. V wolał być tym, który dominuje, ale ta nagła stanowczość bruneta niesamowicie mu się podobała. Nie chcąc się łatwo mu poddać, przez chwilę walczyli o dominację, ale V szybko pozwolił brunetowi przejąć inicjatywę, zafascynowany tym chłopakiem.

Język bruneta zwinne tańczył w jego ustach. V musiał przyznać, że tym razem pocałunek był jeszcze lepszy niż pod Sin City. Brunet zdawał się być bardziej rozluźniony. Sam prowadził pocałunek i podobało mu się to, jak zwinnie jego język się poruszał. Jego smak był wręcz obłędny. V już dawno nie czuł tyle różnych emocji jedynie podczas zwykłego pocałunku.

Zwykle wystrzegał się całowania. Pocałunki zawsze wydawały mu się zbyt intymne, zbyt osobiste. W seksie zazwyczaj chodziło mu jedynie o zaspokojenie własnych żądz, pocałunek niósł za sobą niepotrzebne emocje, jakąś złudność bliskości, obietnicę czegoś więcej, czego on już nie potrafił nikomu dać.

Nagle brunet przestał całować jego usta, a z ust V wydobył się cichy jęk dezaprobaty. Nie wiedział czemu, ale nie chciał, by chłopak przestał go całować. Na szczęście brunet jedynie przeniósł swoje gorące wargi niżej w kierunku linii jego szczęki, a potem wolno zaczął znaczyć trasę w dół jego szyi. Jego usta były takie delikatne, a oddech ciepły. V zamknął oczy i pozwolił, by brunet pieścił pocałunkami jego szyję.

Zwykle przechodził dosyć szybko do rzeczy, ale w tym chłopaku było coś tak niezwykle pociągającego, że mógłby się z nim jedynie całować i pieścić godzinami jego cudowne ciało. Brunet ssał jego skórę delikatnie, wywołując przyjemne ciarki w całym jego ciele, jednak nagle poczuł coś dziwnego... Jakieś dziwne ukłucie po drugiej stronie swojej szyi. Otworzył oczy, odsunął się gwałtownie i zobaczył, jak brunet wysuwa z jego szyi pustą strzykawkę...

- Co do cholery? - mruknął, czując momentalnie, jak ogarnia go uczucie senności.

Cholera! Ten chłopak musiał podać mu coś nasennego. Tego się nie spodziewał.

- Śpij dobrze, blondasku... - szepnął Jungkook i uśmiechnął się szeroko, odsuwając się od wampira.

V próbował się poruszyć, ale poczuł, że już nie jest w stanie kontrolować swojego ciała. Po chwili był już tylko mrok...

***

Kiedy tylko wampir stracił przytomność, Jungkook oparł głowę na zagłówku auta i zamknął oczy, starając się uspokoić swój szalejący puls. Nie chciał się do tego przyznać, ale cała ta sytuacja z wampirem, podnieciła go. Nigdy wcześniej nic takiego nie robił. Kiedy pracował z wujem, po prostu robili zasadzki na wampiry. Nigdy wcześniej żadnego nie uwodził. W pojedynkę sprawy wyglądały inaczej. Zdawało mu się, że wszystko dobrze zaplanował, ale ten wampir go zaskoczył. Jego plan trochę się posypał i musiał improwizować, ale teraz już wszystko powinno pójść gładko. Adrenalina wręcz kipiała w jego żyłach.

Wypuścił powoli powietrze, starając się uspokoić emocje. Na swoich wargach wciąż czuł dotyk ust wampira i odruchowo oblizał wargi. Odetchnął głęboko, starając się pozbierać myśli. Teraz musiał się trzymać planu, a od tej chwili już wszystko miało być proste. Wykopie dół, przebije mu serce swoim srebrnym sztyletem i ukryje jego ciało.

Spojrzał na blondyna, który siedział wciąż na fotelu obok. Chłopak wyglądał pięknie. Jakby jedynie zasnął na chwilę spokojnym snem. Musiał przyznać, że nawet trochę go polubił. Nieznajomy zdawał się inny niż wampiry, które do tej pory poznał. Jednak zbyt dobrze znał naturę wampirów, by uwierzyć w to, że blondyn chciał go jedynie poderwać. Zapewne zaraz rzuciłby mu się do gardła i wyssał z niego całe życie bez najmniejszego wahania. Wampiry nie miały sumienia. Przekonał się już o tym zbyt wiele razy.

Wysiadł z auta i sięgnął z bagażnika łopatę. Rzucił ją na ziemię obok auta i podszedł do drzwi od strony pasażera. Chwycił wampira pod pachami i ostrożnie wyciągnął go z auta, kładąc go na ziemi obok samochodu. Biała koszula wampira lekko podjechała do góry, ukazując jego wysportowany brzuch, Jungkook szybko pociągnął za białą tkaninę, by zakryć jego nagą skórę. Poczuł wypieki na policzkach. Mimo że wampir go nie widział, odwrócił wzrok zmieszany.

Wstał i odszedł kawałek od auta, po czym wbił łopatę w ziemię i zabrał się do pracy. Kopał tak przez jakiś czas, dopóki nie stwierdził, że wykopany dół był na tyle duży, by pochłonąć ciało wampira. Po chwili ukucnął i wyciągnął z prawego buta swój srebrny sztylet. Przyglądał mu się przez chwilę, po czym wziął głęboki oddech i wstał.

Czas zabić potwora - pomyślał i odwrócił się w stronę auta.

O Kurwa! Zaklął w duchu i momentalnie poczuł, jak ogarnia go panika. Jego serce biło szybko jak nigdy przedtem.

Ziemia obok samochodu była pusta...

Spanikowany, zrobił kilka kroków do przodu, nie dowierzając własnym oczom. Przecież dosłownie sekundę temu ciało wampira nadal tam leżało...

Nagle usłyszał szelest liści za swoimi plecami i nim zdążył odpowiednio zareagować, coś silnego powaliło go na ziemię i w ciągu dosłownie kilku sekund leżał całkowicie bezbronny na ziemi, a na nim siedział blondyn, przystawiając mu jego własny srebrny sztylet do gardła...

Jak to w ogóle możliwe, że wampir trzymał srebro w dłoni?

Jungkook wiedział, że srebro paliło ich skórę i mogło ich zabić, a blondyn ściskał pewnie broń w lewej dłoni, bez najmniejszego grymasu bólu.

- Trzeba było mnie zabić, kiedy miałeś okazję! - warknął przez zęby.

Jungkook dostrzegł, że oczy wampira znowu pociemniały. Nieznajomy był wściekły.

- Widzę, że miałeś świetny plan. Uśpić wampira, zabić go srebrnym sztyletem i zakopać w dole. Słodko. Nie pomyślałaś tylko o jednej rzeczy. Jak większość substancji, również i środki nasienne są przez wampiry spalanie dużo szybciej, niż przez człowieka. A już w szczególności wampiry takie stare jak ja. Obudziłem się już po kilku minutach... - Wycedził przez zęby.

Kiedy to mówił, dostrzegł, że źrenice bruneta rozszerzyły się ze strachu. Skoro się obudził już dawno, to czemu wcześniej go nie zaatakował?

- Chciałem cię zaatakować od razu, ale nie mogłem się oprzeć, żeby nie popatrzeć chociaż przez chwilę na ten zgrabny tyłek i wysportowane uda... Odkąd cię zobaczyłem, marzyłem, żebyś je owinął wokół moich bioder, kiedy będziesz mnie ujeżdżał... Hmmm... aż żałuję, że będę musiał cię zabić...

Jego głos był aksamitny i seksowny, niemal pieścił uszy bruneta, mimo że usta wampira wypowiadały groźby pod jego adresem.

Jungkook pomyślał, że jeżeli faktycznie ma dzisiaj zginąć, to w sumie nawet się cieszył, że to się stanie właśnie z rąk tego wampira. Szarpnął się, ale uchwyt blondyna jedynie mocniej się zacieśnił.

- Zanim to zrobię, mam tylko jeszcze jedno pytanie... Czemu zabiłeś Boguma? Bo to ty, prawda? Ten sam schemat działania. Serce przebite srebrnym sztyletem, ciało zakopane w lesie...

- Nie wiem kto to Bogum... - odparł cicho Jungkook, zdezorientowany pytaniem wampira.

- Nie udawaj! - Warknął wściekle V. - Zabiłeś go kilka dni temu. Najpierw zraniłeś go w szyję, a potem zadałeś śmiertelny cios w serce!

Jungkookowi aż zmroziło krew w żyłach, kiedy zorientował się, o kim wampir mówi. Napastnik z mrocznego zaułku...

- Bogum był moim przyjacielem... - to mówiąc, mocniej przycisnął sztylet do krtani Jungkooka. Ostrze niemal rozcięło jego delikatną skórę. - Czemu na niego polowałeś? - warknął.

- Wcale na niego nie polowałem! Byłem na imprezie i kiedy wracałem, twój przyjaciel mnie zaatakował i o mało co mnie nie zabił... - odparł, patrząc napastnikowi prosto w oczy, ale zobaczył w nich tylko niedowierzanie. - Tamtego wieczoru poszedłem do pubu Lush, żeby się zresetować i napić. Potrzebowałem przemyśleć kilka spraw. Byłem już dosyć mocno podpity, więc zdecydowałem, że pójdę do domu na piechotę i nagle ktoś wciągnął mnie do alejki. To był ten ciemnowłosy, wysoki wampir. Ugryzł mnie i zaczął pić moją krew. Dużo krwi... Miałem wrażenie, że zaraz zemdleję i wtedy on się ode mnie odsunął... I zaczął przepraszać... Ale byłem tak osłabiony, że zrobiło mi się ciemno przed oczami i upadłem, rozcinając sobie udo. Kiedy on zobaczył moją otwartą ranę, znowu się na mnie rzucił. On w ogóle się nie kontrolował, pił tak łapczywie, że czułem, jak uchodzi ze mnie życie. Gdybym go nie dźgnął... To on by mnie zabił...

Opowiadając tę historię, chłopak nawet przez chwilę nie odrywał oczu od blondyna. Widział, że żar w jego oczach nieco zelżał.

- Zresztą sam sprawdź, jeśli mi nie wierzysz. Mam wciąż na szyi ślady ugryzienia... - to mówiąc, przechylił trochę głowę, tak żeby lepiej pokazać swoją szyję.

W oczach wampira zobaczył wahanie i niepewność. Po chwili jednak wampir odsunął sztylet od jego krtani i przeniósł wzrok na jego szyję. Jungkook poczuł dotyk jego smukłych palców na swojej skórze, dokładnie w miejscu, gdzie wampir go ugryzł.

- I niżej... Koło obojczyka... - dodał, a wampir z zaciekawieniem odciągnął jego koszulkę.

Jego uścisk zelżał i brunet poczuł, że zimne ostrze już nie dotyka jego gardła. Wampir w zamyśleniu patrzył na jego ugryzienie. Jungkook wiedział, że w tej chwili to może być jego jedyna szansa na ucieczkę. Blondyn był rozkojarzony, to nie zdarzało im się często.

Nie myśląc długo, odepchnął go z całej siły, podniósł się i ruszył biegiem w stronę auta. Już nie chodziło o to, by zabić dzisiaj jakiegoś wampira, ale o to, by odjechać stąd żywym. Tamten jednak zareagował w mgnieniu oka, doskakując do niego. Jungkook zrobił szybki unik i nagle zobaczył uśmiech na twarzy wampira.

Czemu on się tak uśmiechał?

Wampir skoczył na niego, powalając go ponownie na ziemię, ale brunet użył swoich zdolności, żeby szybko odwrócić sytuację. Odepchnął napastnika, szybko się podniósł i rzucił na niego, przygwożdżając go do ziemi. Siedział teraz na wampirze okrakiem, trzymając jego dłonie za nadgarstki nad jego głową. Oddychał ciężko. Spojrzał na jego twarz i dostrzegł, że ten uśmiecha się szeroko.

- Zrób to jeszcze raz! - zażądał nagle wampir, a Jungkook przez chwilę przyglądał mu się z zaskoczeniem.

Czyżby ta przepychanka sprawiała mu przyjemność?

Wampir użył swojej całej siły i wyrwał się z jego uścisku. Blondyn poruszał się tak szybko i zwinnie, że Jungkook od razu wiedział, że jest na straconej pozycji. W uczciwej walce, mimo swoich zdolności i treningów, nie miał szans. Nigdy nie widział szybszego wampira.

Nim zdążył cokolwiek więcej zrobić, poczuł mocny uścisk w pasie. Wampir złapał go od tyłu, otaczając silnymi ramionami jego klatkę piersiową i ręce. Jungkook pochylił się mocniej do przodu, by tym samym unieść go na swoich plecach i z całej siły przerzucił go nad swoją głową. Kiedy blondyn uderzył o ziemię, usłyszał krótki śmiech. Nie wiedział, co tutaj właściwie jest grane. Wampir ewidentnie się z nim bawił.

Czy nikt mu nie mówił, że nie powinno bawić się jedzeniem?

Bo tak się właśnie czuł. Miał wrażenie, że blondyn świetnie się bawi, drażniąc się z nim. Wampir się nie podniósł, więc ponownie usiadł na nim okrakiem, ale teraz to on przystawił mu srebrny sztylet go gardła. Tym razem na dotyk srebra na swojej skórze, wampir skrzywił się i syknął cicho.

- Nawet nie wiesz, ile razy dzisiejszej nocy marzyłem, żebyś owinął swoje seksownie uda wokół moich bioder... - mruknął nagle z seksownym uśmiechem na ustach, patrząc mu wyzywająco w oczy.

Jungkook poczuł ciarki na plecach i jego puls znowu przyśpieszył, ale nawet nie drgnął.

- Szczerze, wyobrażałem to sobie nieco inaczej i z mniejszą ilością ubrań, ale skoro tak właśnie chcesz to rozegrać... To niech będzie...

- Myślisz, że twoje słowa zrobią nam mnie jakieś wrażenie? - spytał prześmiewczym tonem i docisnął mocniej sztylet do szyi wampira. Tamten znowu się roześmiał.

- Chyba zapominasz, że jestem wampirem... Słyszę, jak twoje serce wali, ilekroć o tym wspominam... Wiem, że to robi na tobie olbrzymie wrażenie...

Jungkook przeklął się w duchu. Który to już raz tego wieczoru? Już nawet przestał liczyć.

- A teraz powiedz mi, kim jesteś albo raczej... czyj jesteś? A może wtedy daruję ci życie.

- Jak to czyj? - powtórzył nagle, zdezorientowany dziwnym pytaniem wampira.

- Jesteś silniejszy i szybszy niż normalny człowiek. To jak przed chwilą ze mną walczyłeś.... Nigdy nie widziałem człowieka, który tak by się poruszał. To niemożliwe. Niezależnie od tego, jak dobrze wyszkolony jesteś. Żaden człowiek nie ma takich zdolności. Pieprzysz się z jakimś starym wampirem, a on w zamian karmi cię swoją krwią? - spytał, a Jungkook skrzywił się na samą myśl o tym.

- Nieee! - odparł szybko. - Nigdy w życiu nie piłem krwi wampira...

Blondyn wyglądał na zaintrygowanego tym, co właśnie wyznał. Jungkook zaciekawiony nagłą zmianą w jego zachowaniu, odsunął sztylet od jego szyi i wsunął go za pasek skórzanych spodni. Wciąż jednak siedział na nim, przytrzymując go w leżącej pozycji swoimi udami. Tamten nawet nie protestował ani nie próbował się wyrwać.

- I-i nie pieprzę się z wampirami...

Nie wiedział, czemu to dodał. Chciał, żeby wampir wiedział, że cały dzisiejszy wieczór, to tylko jedna wielka gra. Blondyn spojrzał mu prosto w oczy, a on poczuł, jak palą go policzki pod jego wzrokiem.

- Z chęcią coś na to zaradzę... - rzucił w odpowiedzi i kusząco przygryzł swoją dolną wargę, obserwując bruneta swoim gorącym spojrzeniem.

Jungkook poczuł, że palą go policzki na samą myśl o fizycznej bliskości z tym wampirem. Nie wiedział, czemu w ogóle naszła go taka myśl. Zbeształ się w myślach i spojrzał na niego gniewnym wzrokiem.

- Skoro nie pijesz wampirzej krwi, jak to możliwe, że masz wampirze zdolności? Żyje jako wampir już bardzo długo i nigdy czegoś takiego nie widziałem...

Jungkook otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale zawahał się.

Czemu niby miał zdradzić temu wampirowi swój największy sekret?

Wstał gwałtownie z wampira i ruszył w stronę swego auta.

- Najlepiej po prostu niech każdy z nas pójdzie w swoją stronę i nigdy więcej się nie spotkamy... - to mówiąc, chwycił za drzwi auta. - Po prostu udawajmy, że ta noc nigdy nie miała miejsca...

- Nie pozwolę ci tak teraz odejść! - warknął V.

W ułamku sekundy doskoczył do chłopaka i wyciągnąwszy sztylet zza paska jego spodni, przyłożył go do jego gardła.

- Powiesz mi, skąd masz te zdolności albo poderżnę ci gardło! Zabiłeś mojego wieloletniego przyjaciela, lepiej nie testuj mojej cierpliwości... - powiedział mu do ucha.

Jego wargi niemal dotykały płatka ucha Jungkooka, jego głos brzmiał prawie jak warczenie. Brunet poczuł przypływ adrenaliny. Po raz pierwszy tego wieczoru naprawdę się go bał. Przełknął ślinę i odetchnął głęboko.

Po raz pierwszy miał zdradzić komuś prawdę o sobie...

- J-jestem hybrydą... - wydusił w końcu.

V zdjął nóż z jego gardła, odwrócił go gwałtownie twarzą do siebie i pchnął na auto. Stał tak blisko, że chłopak i tak nie miał szans uciec. W jego dłoni wciąż spoczywał srebrny sztylet.

- Hybrydy nie istnieją - rzucił stanowczo.

- Najwyraźniej jednak istnieją... Moja matka została zgwałcona przez wampira, kiedy miała zaledwie siedemnaście lat, po dziewięciu miesiącach pojawiłem się ja... Od małego byłem szybszy i silniejszy niż inne dzieci. Mam wyostrzone zmysły, choć na pewno nie są tak dobre, jak wasze... Krwawię i jestem śmiertelny, ale rany szybciej się na mnie goją niż na normalnym człowieku...

- To niemożliwe... - odparł, ale Jungkook dostrzegł, że jego błękitne oczy zaczęły błyszczeć z podekscytowania. Wampir był nim wyraźnie zaintrygowany. - Słyszałem kiedyś plotki, że jeśli wampir spotka hybrydę, to może ją zapłodnić i wtedy ona urodzi kolejną hybrydę... Ale myślałem, że to tylko bajki... Nigdy nie spotkałem hybrydy, ani też nie słyszałem o nikim, kto by taką spotkał. A twoja matka? Gdzie ona jest? Ona też musi być hybrydą...

- Zmarła, gdy miałem 5 lat... Prawie jej nie pamiętam. Wychowywał mnie wuj, ale też nie żyje i on z pewnością był człowiekiem.

- A twój ojciec? - dopytywał.

- Nie nazywaj tej gnidy moim ojcem! - warknął młodszy przez zęby.

- Okay, sorry - to mówiąc, uniósł dłonie w obronnym geście. - Znasz go? Wiesz coś o nim?

- Gdybym wiedział, kim jest, byłby pierwszym wampirem, którego bym zabił... - Jego głos był stanowczy i pełen nienawiści. - Jedyne, co o nim wiem to, że miał bliznę na prawym policzku... Nic więcej...

Na te słowa oczy wampira się zwęziły.

- Pracuj ze mną - rzucił nagle. - Pozwól mi się trenować, a ja pomogę ci w twoich polowaniach.

Jego głos był niezwykle pewny i stanowczy. Młodszy spojrzał na niego ze zdziwieniem, po czym roześmiał się głośno.

- Nie ma mowy. Nie będę pracował z kimś, kim gardzę. A gardzę wszystkimi wampirami. Wszyscy jesteście tacy sami... Żądni krwi i bezlitośni...

- A co jeśli powiem ci, że chyba wiem, kto jest twoim ojcem? Mogę ci pomóc go znaleźć i zabić... - to mówiąc, wampir spojrzał mu prosto w oczy.

Jungkook starał się z nich wyczytać, czy blondyn mówił prawdę, czy po prostu zależy mu na tym, żeby zrobić z niego jakiegoś królika doświadczalnego.

- Nie mam zamiaru z tobą współpracować... - odparł w końcu, odepchnął wampira od siebie i otworzył drzwi auta.

Już miał wsiadać na miejsce kierowcy, kiedy wampir zadał mu pytanie, które zmroziło krew w jego żyłach.

- Czy ta blizna, którą ma ten wampir zaczyna się od jego czoła, ciągnie przez prawe oko i policzek, kończąc się aż na brodzie?

Dłonie Jungkooka zaczęły się trząść z emocji. Ponownie odwrócił się do wampira. Czuł, że nie może oddychać.

- Skąd o tym wiesz? - zapytał drżącym głosem.

Nikomu o tym nie mówił. O tym fakcie wiedział tylko on, jego wuj i jego matka... Wampir milczał przez chwilę. Ta cisza była tak nieznośna, że Jungkook myślał, że zaraz zwymiotuje.

- Skąd o tym wiesz?! - powtórzył stanowczo swoje pytanie.

- Bo to ja zrobiłem mu tę bliznę - odpowiedział V mrocznym głosem.

***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top