16. YURA

Kiedy dotarli na miejsce dzień schylał się ku końcowi. V zaparkował motocykl i zsunął kask. Czuł, że jego puls przyśpiesza, odruchowo zacisnął dłonie na kierownicy, by opanować ich drżenie. Zamknął oczy i postarał się skupić na rytmicznym biciu serca Jungkooka i na cieple jego ciała wciąż przyciśniętego do jego pleców. Po chwili brunet wysunął dłonie spod jego skórzanej kurtki i zsiadł z motocykla, tym samym zmuszając go, by ponownie otworzył oczy. Wstał szybko z siodełka i wsunął dłonie do kieszeni swoich czarnych jeansów, by przypadkiem nikt nie dostrzegł, jak drżą. Spojrzał na Jungkooka, który ściągnął kask i trzymając go w prawej dłoni, rozglądał się z zaciekawieniem dookoła. Znajdowali się na wzgórzu, z którego rozciągał się piękny widok na miasto.

- Jak tu pięknie... - rzucił brunet, patrząc na słońce chylące się ku zachodowi. Ostatnie promienie barwiły niebo różem i pomarańczem sprawiając, że miejsce zdawało się być jeszcze bardziej magiczne. Chłopak spojrzał ukradkiem na V, który przyglądał się widokowi w milczeniu. Jego usta były zaciśnięte w wąska linię, jakby był czymś spięty. Jungkook z zaciekawieniem przyjrzał się jego twarzy i ze zdziwieniem dostrzegł, że wampir zdaje się być bardziej blady niż zazwyczaj. Poczuł, jak rośnie w nim irracjonalny niepokój. Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale zrezygnował, gdy nagle na wzgórze podjechał wóz Yoongiego. Wampir zaparkował auto i po chwili dołączył do nich wraz z Jiminem i Hobim.

- Dzwoniłem do Namjoona, żeby dać mu znać, że już jesteśmy. Zaraz powinien tu przyjść. - Wyjaśnił krótko i rozejrzał się dookoła. - Trochę to dziwne miejsce na ukrywanie zwłok... - rzucił z wyraźnym grymasem na twarzy.

- Cześć chłopaki! - przywitał się nagle znajomy głos. Wszyscy spojrzeli przed siebie, a ich oczom ukazał się Namjoon. Mężczyzna był ubrany w ciemne spodnie i granatową marynarkę. Do paska jego spodni przyczepiona była odznaka policyjna. Zdjął swoje okulary przeciwsłoneczne i przywitał się kolejno z każdym z nich, podając im dłoń na przywitanie. - Cieszę się, że jesteście. Chodźcie za mną. - Polecił i ruszył przed siebie.

Reszta w milczeniu ruszyła w jego ślady. Nie szli daleko, wystarczyło zaledwie przejść kilka metrów, a ich oczom ukazała się ekipa policyjna, zbierająca najdrobniejsze ślady dookoła miejsca zbrodni.

- V, mógłbyś? - spytał nagle Namjoon, zatrzymując się i odwracając w stronę wampira.

Jungkook z zaciekawieniem spojrzał na V. Nie do końca wiedział, o co tak właściwie prosił go policjant, ale najwyraźniej sam zapytany nie miał, co do tego żadnych wątpliwości. Bez słowa ruszył przed siebie i zbliżył się do grupki policjantów. Podchodził po kolei do każdego, mówiąc im coś, a oni posłusznie pozostawiali swoje obowiązki i udawali się w pobliże jednego z policyjnych radiowozów. Po chwili V odwrócił się w ich stronę i znowu do nich podszedł, chowając dłonie w kieszeniach swoich spodni.

- Zrobione, nie będą nic pamiętać - rzucił niskim głosem i uśmiechnął się delikatnie. Jungkook przez chwilę zdążył uchwycić jego wzrok i zdawało mu się, że dostrzegł w nim coś dziwnego, ale wampir szybko przeniósł swoje spojrzenie na policjanta, jakby unikając jego wzroku. - Zaczynajmy - zachęcił, a Namjoon znowu ruszył przed siebie. Wszyscy zbliżyli się do miejsca zagrodzonego żółtą policyjną taśmą.

- Zgłoszenie dostaliśmy jakieś dwie godziny temu. Jakaś parka wybrała się tu na randkę i wtedy go znaleźli - zaczął policjant, podchodząc do taśmy. Schylił się i przeszedł pod nią, a reszta uczyniła to samo.

Jungkook rozejrzał się i dostrzegł, że kilka metrów od nich, na ziemi leżą zwłoki, przykryte czarną plandeką. Był wdzięczny, że nie może zobaczyć ofiary. Nie czuł się gotowy, by znowu oglądać kogoś martwego. Odruchowo zbliżył się w stronę V, chcąc być bliżej tego, który zawsze go chronił. Wiedział, że to głupie, przecież zwłoki nie mogły go skrzywdzić, mimo to czuł jakiś wręcz irracjonalny strach. Dopiero, gdy stał tak blisko V, że mógł poczuć jego obezwładniający zapach, poczuł, że nieco się uspokaja. Blondyn, jakby wyczuwając jego niepokój, wyjął swoją prawą dłoń z kieszeni i delikatnie musnął swoimi palcami jego dłoń, dając mu znać, że jest obok.

- Co za kretyn porzuca zwłoki w punkcie widokowym? - spytał Yoongi, prychając przy tym sarkastycznie. - Ktoś chyba nie ogląda seriali kryminalnych. Nawet dzieci w podstawówce wiedziałyby, że to totalna głupota.

- Wcześniejsze zwłoki były ukryte w lesie i zakopane. Znaleziono je przez przypadek, ale z tymi jest inaczej. Tak jak mówi Yoongi, nawet idiota wiedziałyby, że ktoś go znajdzie i to szybko. I myślę, że tym razem, właśnie o to chodziło. To często uczęszczane miejsce, zwłoki nawet nie były zakopane, po prostu leżały tu na wierzchu, czekając, aż ktoś przyjdzie i je zobaczy. Tym razem zabójca chciał, żeby ktoś go znalazł... - Namjoon przerwał i spojrzał po wampirach. Jungkook poczuł, że jego puls przyśpiesza. Nie mogąc się powstrzymać, spojrzał ukradkiem na V. Jego usta wciąż były zaciśnięte w wąska linię.

- To wiadomość... - szepnął nagle V. Jego głos zabrzmiał dziwnie obco. Oczy wszystkich skierowały się na niego, a on miał wrażenie, że nie może oddychać. Nie chciał jednak dać po sobie poznać, jakie wrażenie zrobiły na nim te wydarzenia.

- Myślę, że V ma rację - rzucił Namjoon, zbliżając się do zwłok. Ukucnął przy nich i spojrzał na innych, jakby niemo pytając, czy są gotowi. - Dlatego chciałem, żebyście tu przyjechali i zobaczyli go. Wygląda jak ten ostatni, ale być może rozpoznacie sposób ułożenia zwłok, jego strój, cokolwiek, co pomoże nam ustalić, kto ich morduje i dlaczego... - to mówiąc, uniósł plandekę, odsłaniając sczerniałe ciało.

Jungkook poczuł, że wnętrzności podchodzą mu do gardła i dziękował Bogu za to, że przed przyjazdem nie miał czasu nic zjeść. Walczył chwilę z tym, by utrzymać zawartość żołądka tam, gdzie powinna zostać, po czym zrobił krok do przodu, by lepiej móc przyjrzeć się ofierze. Ciało wampira wyglądało jak te zwłoki, których zdjęcia Namjoon pokazywał jemu i V kilka tygodni temu w Sin City. Jungkook nie wiedział, jak ktokolwiek mógłby go rozpoznać. Mężczyzna wyglądał jak ofiara wielkiego pożaru. Jedynie ubranie było idealnie zachowane, ale nie było w nim nic nadzwyczajnego. Jeansy i jakaś zwykła koszulka. To mógłby być każdy. Nie mogąc dłużej znieść tego widoku, odwrócił wzrok i ponownie spojrzał na V. Wampir nawet nie patrzył na ciało rozciągnięte na ziemi, jego wzrok utkwiony był w pobliską ławkę, jak gdyby przyglądał się komuś, kto na niej siedzi, chociaż była pusta.

- Czy któryś z was go rozpoznaje? Albo jego strój? Cokolwiek? - Spytał Namjoon. Wszyscy obecni zaprzeczyli, a z ust policjanta wydobyło się ciche westchnięcie. Był przekonany, że taką odpowiedź usłyszy, ale miał cichą nadzieję, że może w jakiś dziwny sposób, uda im się ruszyć dalej ze śledztwem. Zniechęcony przykrył zwłoki i wstał. - Jest jeszcze coś... - Jego głos nagle spoważniał. Zbliżając się ponownie do grupy wampirów, sięgnął prawą dłonią do kieszeni swojej marynarki i namacał małą, foliową torebkę na dowody. - W jego ustach znaleźliśmy to... - To mówiąc, wyciągnął przedmiot na otwartej dłoni. Wszyscy z zaciekawieniem spojrzeli na niego. Jungkook zbliżył się i przeniósł wzrok na torebkę. Na dłoni Namjoona spoczywała obrączka. Wyglądała na dosyć starą, ale była piękna. Delikatne, białe złoto tworzyło piękny, niezwykle oryginalny wzór. Wyglądał niemal jak mały bluszcz wijący się wokół palca. Całość uzupełniały rubiny. Po rozmiarze obrączki był pewien, że to z pewnością biżuteria należąca do kobiety.

- To jakaś obrączka? - prychnął Yoongi, a Jimin wziął folię w swoje drobne dłonie i przyjrzał się jej uważnie z bliska.

- Jest piękna i wygląda na starą... Chyba ręcznie robioną... Ale nigdy wcześniej jej nie widziałem. - ocenił Jimin i podsunął dłoń w kierunku Hobiego.

Jungkook odruchowo spojrzał na V. Wampir spojrzał na dłoń Jimina i szybko odwrócił wzrok. W jego spojrzeniu było coś dziwnego. Wampir wyglądał, jakby ktoś sprawił mu niemal fizyczny ból, ale wrażenie to trwało zaledwie kilka sekund. Kiedy jego wzrok napotkał spojrzenie Jeona, jego twarz przybrała łagodny, ale nieobecny wyraz. Jakby jego ciało było z nimi, ale myśli gdzieś daleko stąd.

- Eh, szkoda. Miałem nadzieję, że któryś z was coś będzie o tym wiedział. No nic... Zbadamy ślady, może coś więcej uda się z tego wyciągnąć... - rzucił nagle Namjoon, wyrywając Jungkooka z zamyślenia.

Wszyscy obecni wymienili jeszcze kilka zdań i uprzejmości, po czym ruszyli w stronę swoich aut. Jeon nie mógł pozbierać myśli, wciąż czuł ten dziwny niepokój. Pożegnał się z Yoongim, Jiminem oraz Hobim i odprowadził wzrokiem ich auto. Odwrócił się w stronę V i przyjrzał mu się uważnie. Wampir stał w milczeniu z dłońmi wsuniętymi do kieszeni i wciąż wpatrywał się w stronę ławki na samym wierzchołku wzgórza. Jungkook podszedł do niego i położył dłoń na jego ramieniu.

- V... - szepnął.

Wampir spojrzał na niego. Jego wargi lekko się rozchyliły, jakby chciał mu coś powiedzieć, ale jego ust nie opuściły żadne słowa. Jungkook poczuł, jak jego niepokój znowu narasta. Być może inni nie zwrócili na to uwagi, ale on wiedział, że coś jest nie w porządku. On znał V. Obserwował go uważnie. Zbliżył się do niego i stanął naprzeciw wampira. V odwrócił wzrok, jakby bojąc się konfrontacji. Miał wrażenie, że jeśli spojrzy w te piękne, brązowe oczy chociaż raz, będzie musiał powiedzieć prawdę, a nie wiedział, czy jest na to gotowy. Chłopak wyciągnął do niego swoją dłoń, wsunął swoje dwa palce pod jego brodę i uniósł jego twarz, zmuszając go, by na niego spojrzał.

- V... Co się dzieje? - spytał.

W jego głosie było coś tak opiekuńczego, że przez chwilę V miał chęć się rozpłakać. Czuł, że jego gardło się zaciska. Miał nadzieję, że nikt nie zauważy zmiany w jego zachowaniu, ale Jungkook zdawał się widzieć więcej niż inni. Może dlatego tak bardzo go do niego ciągnęło. Czasem, kiedy chłopak patrzył na niego tymi swoimi pięknymi, ciemnymi oczami, V czuł, jakby młodszy zaglądał w głąb jego duszy. I tak było również tym razem.

- Ty wiesz do kogo należała ta obrączka, prawda? - zapytał w końcu, pozwalając, by jego obawy uformowały się w najprostsze z pytań.

Chociaż to pytanie wcale nie było proste. Bo jeśli V miał na nie odpowiedzieć, to oznaczało, że miał odsłonić przed Jungkookiem kolejny fragment swojej duszy. Zdradzić mu coś, o czym nikt inny nie wiedział... V oblizał swoją dolną wargę, czując, jak jego ciałem znowu zawładnął niepokój.

- V, możesz mi zaufać... - Szepnął młodszy, patrząc mu prosto w oczy. I V wiedział, że Jungkook mówił prawdę.

- To obrączka, którą dostała ode mnie Yura, kiedy oświadczyłem się jej na tej ławce na szczycie wzgórza... Sam ją dla niej zrobiłem... - Odparł w końcu.

Jungkook poczuł dziwne ukłucie w klatce piersiowej na to wyznanie. Słyszał już kiedyś wcześniej to imię, ale nie wiedział, że sprawy między V, a tą dziewczyną zaszły, aż tak daleko. Czy to oznacza, że V jest zaręczony albo jeszcze gorzej, że ma żonę? Jego gardło zacisnęło się niemiłosiernie. Opuścił swoją dłoń i nie wiedząc, co zrobić ze swoimi rękami, wsunął je do kieszeni. Spuścił głowę, starając się opanować swoje emocje, po czym spojrzał nieśmiało na wampira.

- C-czy wy... Czy ty i ona... Jesteście razem? - Spytał w końcu cicho, czując, jak na jego policzkach pojawiają się wypieki. Czuł się nieco niezręcznie wypytując wampira o tę relację, bo jakie miał prawo go o to pytać. Nic ich nie łączyło. Wampir nie musiał mu się tłumaczyć, a on nie miał prawa być zazdrosny. Twarz V od razu złagodniała na to pytanie. Jungkook mógł przysiąc, że kąciki warg wampira uniosły się delikatnie na chwilę.

- Nie. Nie jesteśmy razem od prawie 80 lat... - Odparł. Jungkook poczuł ulgę na te słowa, jednak w głowie wciąż miał tysiące pytań. V był dla niego ciągłą zagadką, którą chciał rozwiązać.

- C-chcesz mi o tym opowiedzieć? - Zapytał znowu, zanim zdążył się ugryźć w język. Na szczęście wampir zdawał się nie przejmować jego nadmierną ciekawością.

- Kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem, pomyślałem, że to najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek widziałem. Była wysoka i zgrabna, ale to, co przykuwało moją największą uwagę, to jej niesamowite, ognistoczerwone włosy, sięgające niemal pasa i te niedorzeczne szkła kontaktowe w kolorze kwitnącego bzu. Zawsze je nosiła, twierdząc, że dzięki nim jej świat nabiera ładniejszych kolorów. Chyba od razu się w niej zakochałem. To było już po mojej przemianie, ona też była wampirem.

Spędzaliśmy razem całe dnie, tygodnie, miesiące... Jimin i Hobi też ją uwielbiali. Jedynie Yoongi zawsze twierdził, że jej nie ufa. Byłem w nią wpatrzony jak w obrazek, zdawała się być wprost idealna, może nawet zbyt idealna. Być może powinienem był się domyślić, że skoro jest tak idealnie, to nic z tego nie jest prawdziwe... Powinienem był wiedzieć lepiej... Chyba po prostu chciałem, żeby mnie ktoś kochał i chciałem wierzyć, że na to zasługuję... - V zamilkł na chwilę i spojrzał Jungkookowi prosto w oczy. W spojrzeniu wampira było tak wiele cierpienia, że chłopak miał chęć chwycić go za dłoń i przyciągnąć w swoje ramiona. - I chociaż wiedziałem, że to szalone, to zrobiłem ten cholerny pierścionek i zabrałem ją tutaj. Kiedy jej się oświadczyłem, Yura popłakała się ze szczęścia. Powiedziała mi, że nigdy nikogo bardziej nie kochała. Potem wróciliśmy do domu i przez kilka dni dosłownie nie wychodziliśmy z łóżka. - V zaśmiał się krótko na to wspomnienie. - Byłem tak cholernie szczęśliwy. Nagle wieczność nie wydawała się taka straszna... Ale potem, któregoś dnia, zamiast obudzić się rano w naszej sypialni, obudziłem się w celi, przywiązany łańcuchami, jak pies... Jak się później okazało, Yura miała zupełnie inną wizję mojej przyszłości i już miała swojego ukochanego... Nazywał się Jin.

Oboje wymyślili jakiś chory plan zawładnięcia światem ludzi i wampirów. Jin miał zamiar przeprowadzać testy na wampirach, chciał wiedzieć o nich wszystko. Chciał uzależnić ludzi od wampirów, tak by stali się oni jedynie marionetkami w jego rękach. Żeby wcielić w życie swój plan, chciał porwać kilka starych, silnych wampirów, by to na nich przeprowadzać testy. Cały mój związek z Yurą... To wszystko było jedynie po to, by mnie osłabić, uśpić moją czujność i zaatakować, kiedy będę się tego najmniej spodziewał. Jego plan poskutkował idealnie... Niczego się nie domyślałem. Myślałem, że Yura naprawdę mnie kocha. Kiedy mnie uwięzili, torturowali mnie dzień i noc, na zmianę raz Jin, raz Yura... Jej tortury bolały dwa razy mocniej... Nie będę się wdawał w drastyczne szczegóły. Już i tak trochę ci o tym opowiadałem... 

V zamilkł na chwilę, po czym bez ostrzeżenia zbliżył się do Jungkooka i wyciągnął zza paska jego spodni jego srebrny sztylet. Kiedy zbliżył się tak mocno, do nozdrzy Jungkooka wkradł się obezwładniający zapach skóry V. Wampir pachniał ziemią i truskawkami. Zapach jego skóry był tak cudowny, że odruchowo na chwilę przymknął oczy, wciągając ten zapach do płuc. Kiedy ponownie otworzył oczy, V stał na wprost niego i trzymał w dłoni jego sztylet.

- Nie zastanawiało cię nigdy, jak to możliwe, że trzymam ten sztylet? To czyste srebro, prawda? Srebro parzy wampirzą skórę. Widziałeś kiedyś jakiegoś innego wampira, który byłby to w stanie zrobić? - spytał.

Jego głos był nadzwyczaj niski, przez to brzmiał bardziej tajemniczo. Jeon widział już, jak V trzymał ten sztylet, kiedy pierwszy raz się spotkali, ale wtedy był zbyt onieśmielony, by o cokolwiek pytać. Czyste srebro działało na wampiry jak ogień na ludzką skórę, dobrze o tym wiedział. Nie widział nigdy, by jakikolwiek inny wampir był w stanie utrzymać taki sztylet w swojej dłoni. Rękojeść była również ze srebra właśnie po to, by w razie wytrącenia mu broni podczas walki, żaden wampir nie był w stanie użyć jej przeciwko niemu. A teraz oto stał przed nim V, dzierżąc dumnie sztylet bez najmniejszego grymasu na swojej pięknej twarzy. Jungkook spojrzał mu prosto w oczy, jak gdyby mógł z nich wyczytać wszystkie odpowiedzi na swoje niewypowiedziane pytania. V, jak gdyby słysząc jego myśli, przeniósł sztylet nad swoją lewą dłoń i szybkim, pewnym ruchem przeciął skórę na swoim lewym przedramieniu. Z jego ust nie wydobyło się żadne, nawet najmniejsze jękniecie, chociaż normalnie powinien zwijać się z bólu.

- Jedną z ich ulubionych tortur, było wstrzykiwanie rozpuszczonego srebra prosto w tętnice... - Rzucił nagle, uśmiechając się blado i oddając sztylet w ręce Jungkooka. Chłopak wziął go niepewnie. Na jego ostrzu wciąż błyszczała krew wampira. - Czując tak niewyobrażalny ból milion razy, takie zwykłe cięcie, czy trzymanie srebra w dłoni już nie robi na mnie wrażenia. To zazwyczaj Yura wstrzykiwała mi srebro... Boże, nawet nie wiesz ile razy ją błagałem, żeby tego nie robiła. Nigdy mnie nie posłuchała... Któregoś razu coś się wydarzyło i w magazynie wybuchł pożar. Korzystając z zamieszania, udało mi się ją zmusić, by uwolniła moje ręce, ale szarpaliśmy się i nie pozostawiła mi wyboru... Byłem zmuszony ją zabić. Jin to widział i rzucił się na mnie, walczyłem z nim, ale byłem tak osłabiony, że o mało co mnie nie zabił. Wtedy do magazynu wpadł Yoongi z chłopakami i ocalili mnie... Nigdy im nie powiedziałem o tej obrączce, ani moich oświadczynach. Chyba wstydziłem się, że pokochałem kogoś takiego... Jesteś jedyną osobą oprócz mnie i Yury, która zna tę historię...

- V, nie masz czego się wstydzić. Nie mogłeś wiedzieć, że to się tak skończy... - To mówiąc, Jungkook spojrzał mu prosto w oczy.

- Po tym, co się wydarzyło... Obiecałem sobie, że już nigdy więcej się nie zakocham i jak dotąd wychodziło mi to całkiem dobrze... - V spojrzał na twarz Jungkooka. Dopóki nie pojawiłeś się ty... Dokończył w myślach, oglądając uważnie bruneta. Jego twarz oświetlało zachodzące słońce sprawiając, że jego skóra zdawała się być jeszcze mocniej rozświetlona i gładka. Chłopak wyglądał jak anioł. Jego anioł. - Przez te wszystkie lata, skupiałem się tylko na sferze fizycznej. Zero emocji. Zero powiązań... Tak było łatwiej. Bezpieczniej...

- Jeśli nikogo do siebie nie dopuścisz, nikt cię nie zrani... - Szepnął nagle Jungkook.

V jedynie przytaknął, a chłopak poczuł dziwny ucisk w klatce piersiowej. Ile razy odtrącał potencjalne partnerki, kierując się tym postanowieniem? Może dlatego V wydawał mu się być tak bliski. Byli do siebie tak podobni. Oboje silni i odważni, gotowi stawić czoła największym przeciwnościom losu, a jednocześnie tak mocno przerażeni tym, że mogliby kogoś pokochać. Jungkook poczuł, jak jego gardło się zaciska. Miał chęć otoczyć V swoim ramieniem. Wampir nigdy wcześniej nie wydawał się być tak delikatny i kruchy, jak w tej chwili.

- A-a co z Jinem? - Spytał nagle Jungkook, a ciało V mimowolnie się napięło.

- Udało mu się uciec. Zanim zbiegł, obiecał mi, że mnie znajdzie i zabije, tak samo jak ja zabiłem Yurę... - Odparł krótko.

- Ta obrączka...

- To wiadomość dla mnie... Jin po mnie wrócił...

Gdy V wymówił te słowa, po plecach Jungkooka przeszły ciarki. Na twarzy V widoczny był strach. Chłopak zdał sobie sprawę z tego, że chyba po raz pierwszy wampir wygląda, jakby faktycznie czegoś się obawiał i nie mógł znieść tego widoku. Odruchowo zbliżył się do niego, tak blisko, jak tylko pozwalała mu na to jego odwaga.

- V, nie pozwolę, by ktokolwiek więcej cię skrzywdził, rozumiesz? - To mówiąc, ujął delikatnie swoją prawą dłonią jego podbródek i uniósł jego brodę, by ich oczy się spotkały.

W spojrzeniu bruneta było coś takiego, że V wiedział, że Jungkook zrobi wszystko, by spełnić swą obietnicę. Po raz pierwszy w życiu poczuł, że nie musi liczyć tylko na siebie. Być może miłość wcale nie musiała go osłabić? Być może razem byli silniejsi? Przez chwilę patrzyli sobie w oczy. Wzrok Jungkooka był tak intensywny, że V miał wrażenie, jakby chłopak zaglądał w głąb jego duszy, w miejsca, gdzie nikt nigdy wcześniej nie zaglądał. Powietrze między nimi zgęstniało, a oddech bruneta przyśpieszył. V poczuł suchość w ustach. Odruchowo jego błękitne oczy przeniosły się nieco niżej, na malinowe usta chłopaka. Jego wargi zdawały się być tak miękkie i delikatne.

Jungkook zdawał się dostrzec, że oczy wampira nieco zbyt długo wpatrywały się w jego usta, bo odchrząknął głośno i zmieszany, zabrał swoją dłoń, jednocześnie zwiększając dzielący ich dystans. V poczuł się, jakby został wybudzony z transu, zawstydzony roztrzepał dłonią swoją grzywkę i odwrócił się tyłem do Jungkooka. Wziął głęboki oddech, starając się opanować swoje pragnienia. Po chwili znowu na niego spojrzał.

- Jungkook, masz może chęć pójść ze mną na kolację? - Spytał nagle. Brunet obrzucił go zaskoczonym spojrzeniem, ale kącik jego ust lekko uniósł się do góry.

- Na kolację? - Powtórzył głupio, zaskoczony propozycją V. - Przecież ty nie jesz... - Dodał, powstrzymując uśmiech, który mimowolnie cisnął mu się na usta. Nie wiedział czemu, ale wizja kolejnego wieczoru spędzonego we dwoje w jakiś dziwny sposób wywoływała u niego przyjemne podekscytowanie. V uśmiechnął się uroczo na jego słowa.

- Ja nie jem, ale ty pewnie umierasz z głodu. Słyszałem, że jest tutaj niedaleko restauracja, gdzie podają świetne steki. Nawet ja nie pogardzę kawałkiem dobrze zgrillowanego mięsa. - Odparł z uśmiechem. - Chodź, ja stawiam! - Dodał i nie czekając na odpowiedź, podał mu kask.

Chłopak odwzajemnił uśmiech i bez słowa protestu usadowił się na motocyklu, czekając, aż wampir wsunie się na miejsce przed nim. V założył szybko swój kask i usiadł na miejscu kierowcy. Jungkook bez wahania oplótł talię wampira swoimi ramionami, a V mimowolnie znowu się uśmiechnął.

Mógłby do tego przywyknąć.

Do tej bliskości. Tego ciepła. Do Jungkooka.

Dojazd na miejsce nie zajął im wiele czasu. Tak jak powiedział V, restauracja znajdowała się w niewielkiej odległości. Blondyn zaparkował motocykl i poprowadził Jungkooka w stronę wejścia. Chłopak rozejrzał się dookoła. Restauracja znajdowała się w bogatej dzielnicy, przed wejściem stał portier, który zajmował się otwieraniem drzwi przybywającym gościom. Jungkook poczuł, jak ogarnia go niepewność. Spojrzał na wampira, który zmierzał przed siebie pewnym krokiem.

- V, nie jestem pewien c-czy ja tu pasuję... - Rzucił nagle, cichym głosem.

Restauracja na pewno była droga, wszędzie kręcili się ludzie ubrani w firmowe stroje, a on miał na sobie swoje czarne, podarte jeansy i zwykłą, białą koszulkę w serek, na ramionach lekko wytartą, skórzaną kurtkę. Spojrzał na V, który jak zwykle wyglądał jak milion dolarów. Jego przyduża błękitna koszula delikatnie opadała na jego szerokie ramiona, odsłaniając kusząco jego obłędne obojczyki. Wysportowane nogi zdobiły czarne, dopasowane spodnie. Jego blond włosy opadały miękko na jego przystojną twarz i jeszcze bardziej uwydatniały jego gładką, muśniętą słońcem skórę. W jego prawej dłoni spoczywała czarna skórzana kurtka. Wampir wyglądał zjawiskowo. Jungkook nigdy nie miał problemów z pewnością siebie, wiedział, że podoba się kobietom, ale przy kimś tak pięknym jak V, poczuł się zawstydzony swoim codziennym strojem.

Na jego słowa wampir zatrzymał się gwałtownie i odwrócił szybko w jego stronę.

- Laleczko, nie wygłupiaj się. Jeśli ty tu nie pasujesz, to kto? - Spytał V zdezorientowany. Jungkook zbliżył się do niego i zniżył głos, nie chcąc, by inni ludzie go słyszeli. Jego ciepły oddech przyjemnie owiał policzek V, kiedy chłopak schylił się, by szepnąć mu coś do ucha.

- Ci wszyscy ludzie są tak wystrojeni... - Powiedział w końcu niepewnie. V spojrzał mu prosto w oczy. Jego mina od razu spoważniała.

- Kookie, ty jesteś tak cholernie przystojny, że nie musisz się stroić, żeby przyćmić ich wszystkich razem wziętych. - Odpowiedział bez najmniejszego zająknięcia, a Jungkook poczuł, że jego policzki stają się gorące. - Chodź! - To mówiąc, blondyn wyciągnął do niego dłoń, a brunet, nie potrafiąc odmówić, chwycił ją pewnie.

V poprowadził go do wejścia. Kiedy portier ich zobaczył, szybko chwycił za drzwi, by je przed nimi otworzyć, ale V zbliżył się do niego i spojrzał na mężczyznę.

- Ja to zrobię. - Powiedział swoim niskim, nie znoszący sprzeciwu głosem i sam otworzył drzwi przed chłopakiem, wskazując, by wszedł do środka.

- Hmm cóż za gentleman... - Rzucił Jungkook uśmiechając się szeroko i ruszył przed siebie.

Kiedy mijał V, wampir bez najmniejszego skrępowania zlustrował go od stóp do głów, zawieszając swoje pożądliwe spojrzenie nieco dłużej na pośladkach chłopaka, po czym podszedł do niego i oplótł dłonią jego talię.

- Wiesz, że w 99% przepuszczanie kogoś w drzwiach nie ma nic wspólnego z manierami, a raczej z chęcią bezkarnego gapienia się na czyjeś pośladki? - Szepnął mu do ucha swoim niskim, seksownym głosem. Jego górna warga niechcący lekko musnęła płatek ucha Jungkooka, wysyłając wzdłuż jego kręgosłupa przyjemny dreszcz. Brunet próbował zachować powagę, ale kąciki jego ust odruchowo uniosły się do góry.

- I podobało ci się to, co zobaczyłeś? - Spytał, patrząc na wampira z ukosa. V zaśmiał się cicho. Ah i cóż to był za śmiech!

- Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo. - Odparł, spoglądając mu prosto w oczy.

Wzrok wampira był tak intensywny, że Jungkook z trudem przełknął ślinę, czując, jak jego puls mimowolnie przyśpiesza. Słysząc to V jedynie obdarzył go swoim pięknym uśmiechem. Po chwili jednak puścił jego talię i podszedł do mężczyzny stojącego przy głównym wejściu do restauracji.

- Chcielibyśmy stolik na dwie osoby. - Powiedział, uśmiechając się uprzejmie do mężczyzny.

- Ależ oczywiście! Na jakie nazwisko była rezerwacja? - To mówiąc, otworzył znajdującą się przed nim księgę.

- Nie było rezerwacji. - Odparł wampir. Mężczyzna spojrzał nieco nerwowo na V, potem na Jungkooka i znowu na V. Zdaje się, że wampir onieśmielał go swoją aurą dominatora. - W takim razie, przykro mi, ale nie mamy wolnych stolików. Żeby się do nas dostać, należy robić rezerwację z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. - Powiedział tonem, jakby się przechwalał.

Jungkook nie mógł się powstrzymać i odruchowo przewrócił oczami na słowa mężczyzny. Tamten puszył się jak paw co najmniej, jakby był tutaj szefem kuchni, czy współwłaścicielem, a nie kimś odpowiedzialnym z odszukiwanie nazwisk w wielkiej księdze. Jungkook spojrzał na V, na którego wargach pojawił się tajemniczy uśmiech. Oczy wampira nieco pociemniały, a on sam zmniejszył dystans dzielący go od nieznajomego mężczyzny.

- Chyba się źle zrozumieliśmy... - Zaczął spokojnym głosem. - Chcę dostać stolik na dwie osoby. Najlepszy jaki macie... - Na jego słowa mężczyzna skinął potulnie i wskazał w stronę wejścia.

- Proszę za mną - rzucił z uśmiechem. V odwrócił się w stronę Jungkooka i posłał mu niewinny uśmiech.

- Myślałem, że nie wykorzystujesz swoich zdolności do takich celów - Jungkook zaśmiał się cicho.

- Dla ciebie wszystko, Laleczko - odparł wampir, a Jungkook poczuł, że znowu się czerwieni.

Nikt nigdy tak do niego nie mówił, ale to pieszczotliwie określenie, wywołało jakieś dziwne uczucie w dole jego brzucha. Chciał, by V nazwał go tak jeszcze raz, ale jedynie odwrócił wzrok, zawstydzony własnymi pragnieniami i bez słowa podążył w ślady za mężczyzną. Po chwili wprowadzono ich schodami na górny poziom, gdzie znajdowała się prywatna, wydzielona sala.

- To nasza strefa VIP - odezwał się w końcu mężczyzna, wskazując na pomieszczenie.

Jungkook rozejrzał się dookoła i musiał przyznać, że ktoś kto wymyślił to miejsce, musiał się bardzo postarać. Wnętrze było naprawdę piękne. Ich stolik znajdował się na tarasie, z którego rozciągał się przepiękny widok na Seul.

- Jang-mi, zajmij się Panami - to mówiąc, zwrócił się do młodej dziewczyny, stojącej tyłem do nich. Kiedy ta się odwróciła, jej wzrok od razu skierował się na V, a na jej czerwone usta wkradł się wielki uśmiech.

- Och, zrobię to z wielką przyjemnością! - odparła przesłodzonym głosem, wciąż nie odrywając oczu od wampira.

Na ten widok Jungkook nie mógł się powstrzymać i odruchowo przejechał językiem po wewnętrznej stronie swojego policzka. Dziewczyna była bardzo ładna, temu nie mógł zaprzeczyć, ale sposób w jaki jej głodne oczy niemalże pochłaniały V, sprawiał, że miał chęć zetrzeć ten uśmiech z jej twarzy. Mężczyzna, który ich tu przyprowadzał, ukłonił im się grzecznie i zniknął ponownie wewnątrz budynku, zostawiając ich samych z kelnerką.

- Widzę, że jest Pan tutaj pierwszy raz... - to mówiąc, dziewczyna odwróciła się w stronę V, uśmiechając się słodko. Blondyn uniósł lekko prawą brew i zaśmiał się cicho.

- Wyglądam na kogoś, kto nie jada często steków? - spytał przewrotnie, spoglądając ukradkiem na Jungkooka. Brunet stłumił chichot.

- Nie, po prostu takiego przystojniaka na pewno bym zapamiętała - odparła dziewczyna, mierząc go od stóp do głów. V roześmiał się głośno.

- Nie wątpię - rzucił. - To nasz stolik? - Spytał, chcąc jak najszybciej zmienić temat.

- Ależ oczywiście. Dla tak wyjątkowego gościa wybraliśmy nasz najlepszy stolik z najpiękniejszym widokiem. Proszę - to mówiąc, wskazała do V, by ruszył przodem.

Kiedy wampir ruszył przed siebie, dziewczyna posłała ukradkowe spojrzenie w stronę Jungkooka, który stał wciąż w miejscu zaskoczony zachowaniem kelnerki. Dziewczyna znowu niemal ostantacyjnie obcięła V wzrokiem.

- Ależ twój kolega jest seksowny - Powiedziała nieco zniżonym głosem do Jungkooka, a on otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale słowa uwięzły mu w gardle.

Już wcześniej widział, jak ludzie reagowali na V, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, ale chyba nikt do tej pory nie robił tego tak nachalnie i ostentacyjnie, jak ta kelnerka. Brunet zacisnął szczękę i bez słowa ruszył w kierunku stolika. Oboje z V usiedli po przeciwnych stronach, a dziewczyna podała im karty. Nagle telefon wampira się rozdzwonił, blondyn nieco zirytowany wyciągnął komórkę z kieszeni spodni. Chciał spędzić ten wieczór z Jungkookiem. Zabrał go w to piękne, romantyczne miejsce, chciał zadbać o to, że zjedzą razem pyszną kolację, a ciągle coś stawało mu na drodze, by móc się w tym zatracić. Zrezygnowany spojrzał na wyświetlacz i westchnął, widząc znajome imię na ekranie. Spojrzał na chłopaka spod swoich obłędnie długich rzęs i uśmiechnął się przepraszająco.

- To Yoongi... Muszę to odebrać... - Z tymi słowami wstał szybko od stolika i oddalił się kawałek, by przypadkiem kelnerka nie usłyszała jego rozmowy. Jungkook odprowadził go wzrokiem, nie mogąc oderwać od niego oczu, jednak po chwili z zamyślenia wyrwał go głos dziewczyny.

- O Jezu! Te pośladki... Twój kolega z pewnością ćwiczy na siłowni. Nie dość, że jest mega przystojny, to do tego ma takie boskie ciało... Niezłe ciacho z niego...

Jungkook ponownie wypchnął policzek swoim językiem, powstrzymując się, by nic nie powiedzieć nachalnej dziewczynie. Spojrzał na nią ukradkiem. Jej oczy utkwone były w sylwetce V, który stał do nich tyłem. Jungkook nie mógł znieść tego, w jaki sposób dziewczyna na niego patrzy. Jej wzrok był pożądliwy, jakby miała chęć go zjeść. V nagle przeniósł telefon do prawego ucha i odwrócił się nieco w ich stronę, tak, że teraz oboje mogli podziwiać jego idealny profil. Jungkook mimowolnie utkwił swój wzrok w tych malinowych wargach wampira, które rozchylone, delikatnie poruszały się, wypowiadając jakieś niedosłyszalne dla jego uszu słowa. Jungkook poczuł, jakby był w transie. Nie potrafił oderwać oczu od ust V, tych grzesznych warg, które były wręcz stworzone do tego, by szeptać jakieś seksownie, niegrzeczne słówka. Na samą myśl o tych wargach przy swoim uchu, po jego plecach przeleciał dreszcz. Poczuł suchość w ustach i odruchowo oblizał wargi.

Dopiero po chwili dotarło do niego, że dziewczyna wciąż do niego mówiła, z czego nie zdawał sobie sprawy.

-... I matko, te jego dłonie... Wiesz, co mówią o mężczyznach, którzy mają długie palce? - Po tych słowach dziewczyna zachichotała, a Jungkook poczuł, że krew się w nim gotuje.

- Słuchaj, paniusiu! - Warknął w jej stronę, tym samym zwracając na siebie uwagę kelnerki. - Po pierwsze, to nie przypominam sobie tego, żebyśmy kiedykolwiek przeszli na ty, więc radzę zacząć się zwracać do mnie z szacunkiem, jaki należy się klientowi tak cholernie drogiej restauracji. Po drugie i najważniejsze... Wiem, że V jest mega przystojny, ale jest coś jeszcze, o czym musisz wiedzieć. V jest mój. I tylko mój.

Jungkook nie wiedział, co w niego wstąpiło, że to powiedział, ale musiał przyznać, że nazwanie V "jego" wywołało u niego miłe uczucie. To słowo, staczając się po jego języku, zostawiło na nim niepowtarzalny smak.

- A teraz przestaniesz się na niego gapić i zaczniesz się zachowywać, jak na kelnerkę przystało, rozumiesz? Nie chciałbym być zmuszony, by poprosić twojego szefa o bardziej profesjonalną obsługę...

- J-jak to twój? - Spytała zaskoczona, patrząc to na V, to na Jungkooka, jak gdyby nie docierały do niej sens wypowiedzianych przez niego słów.

- V jest moim mężczyzną, partnerem, chłopakiem... Nazwij to jak chcesz, ale masz się trzymać od niego z daleka, zrozumiano?

- P-przepraszam, nie wiedziałam, że jesteście... - Dziewczyna zniżyła głos. - Homo - Szepnęła, jak gdyby bała się, że V ją usłyszy.

- Nasza orientacja, to nie twoje zmartwienie... Po prostu trzymaj się z daleka od mojego chłopaka! - Na te słowa dziewczyna jedynie przytaknęła. - Możesz iść, zastanowimy się nad zamówieniem i wezwę cię, kiedy będziesz potrzebna. - Dodał stanowczo.

Kelnerka przytaknęła i ukłoniła mu się, po czym szybko zniknęła wewnątrz budynku. Jungkook spojrzał na V i dostrzegł, że wampir właśnie skończył rozmowę. Wsunął swoją komórkę do kieszeni i ruszył w stronę stolika. Ich oczy się spotkały, a blondyn obdarzył go swoim uśmiechem. Był tak cudowny, że Jungkook nawet nie potrafił tego obrać w słowa. V usiadł na miejscu naprzeciwko niego i spojrzał na jego twarz.

- Wszystko w porządku? Masz jakiś dziwnie przyśpieszony puls... - Rzucił nagle, przyglądając mu się uważnie. Jungkook przełknął ślinę na wspomnienie rozmowy z kelnerką.

- Y-yy nie. Wszystko w porządku. Po prostu nie wiem, co wybrać do jedzenia... Wszystko wygląda tak smacznie... - Skłamał, będąc wdzięcznym za szybką reakcję na zadane pytanie. V ponownie się uśmiechnął.

- Nie przejmuj się, ja coś dla ciebie wybiorę. Na pewno ci posmakuje. - Odparł, zerkając znad karty dań na chłopaka. Jungkook uśmiechnął się delikatnie.

- Czego chciał Yoongi? - spytał nagle, nieco poważniejąc.

- Dostał kolejny cynk od Namjoona, o jakiejś melinie, gdzie podobno sprzedają Vamptasy. Jedzie to sprawdzić i pytał, czy nie chcę z nim jechać, ale powiedziałem mu, że nie mogę.

- V, jak chcesz, to możesz z nim jechać... Wiem, jaka ta sprawa z Vamptasy jest dla ciebie ważna...

- Jungkook... - Przerwał mu V i odruchowo złapał za jego dłoń, którą chłopak trzymał na stole. - Ty jesteś dla mnie ważniejszy... - powiedział, patrząc mu prosto w oczy, a Jungkook znowu poczuł, jak po jego plecach przebiega przyjemny dreszcz. Po chwili jednak, ku jego rozczarowaniu, V cofnął swoją dłoń, jak gdyby speszony swoją reakcją. - Poza tym, dawno nie jadłem dobrego steku - dodał, uśmiechając się szeroko.

- To cudownie się składa, bo mamy najlepsze steki w mieście! - Zaszczebiotał nagle kobiecy głos i ich oczom ukazała się ponownie Jang-mi. Tym razem, ku uciesze Jungkooka, już nie pożerała V swoim wzrokiem, jak wcześniej. - Czy mogę już od Panów przyjąć zamówienie? - spytała, spoglądając raz na V, raz na Jungkooka. Brunet nieco zmieszany odwrócił wzrok. Przez tę małą wymianę zdań z kelnerką pod nieobecność V, nawet nie miał czasu zerknąć na menu restauracji.

- Tak - odparł śmiało V. - Poproszę stek z wołowiny Kobe. Chcę, żeby był krwisty. A dla... - V sięgnął ponownie swoją dłonią ponad stołem i chwycił Jungkooka z rękę. Brunet spojrzał na niego zaskoczony, ale nie cofnął dłoni. Jego puls ponownie przyśpieszył pod wpływem tego niespodziewanego gestu wampira. - Dla mojego cudownego chłopaka, średnio wysmażony. - Dodał, patrząc Jungkookowi prosto w oczy.

Cholera. V musiał słyszeć całą rozmowę... Chłopak poczuł wypieki na policzkach. Cholera. Cholera. Cholera...

- I do tego poproszę o butelkę Chianti Classico Riserva. - Zakończył, a kelnerka skineła na potwierdzenie i szybko ruszyła w stronę wyjścia.

Jungkook czuł, jak z każdym jej krokiem, jego tętno wzrasta. Jak on miał się wytłumaczyć V? Czemu nazwał go swoim chłopakiem? Jak miał mu teraz spojrzeć w oczy? Zmieszany, wlepił wzrok w dłoń V, która wciąż ściskała tę jego. W jakiś dziwny sposób, ich dłonie pasowały do siebie idealnie. Jakby dłonie wampira były stworzone, by trzymać te jego.

- W-wszystko słyszałeś? - Wydusił w końcu, spoglądając na V spod swojej długiej ciemnej grzywki.

Zawstydzony, delikatnie wyswobodził swoją dłoń z dłoni blondyna. Wampir niechętnie zwolnił ucisk i spojrzał uważnie na twarz Jungkooka. Chłopak był ewidentnie mocno zmieszany, unikał jego wzroku, jego policzki przybrały pięknej różowej barwy, serce biło dwa razy szybciej, wystukując w uszach V, niepowtarzalną melodię.

- Wampirze zdolności. - Odparł. - Szczerze, to rozmowę z Yoongim skończyłem sporo wcześniej, ale nie chciałem ci przerywać... - Dodał po chwili. Jungkook mógł przysiąc, że wampir powstrzymał uśmiech, cisnący się mu na usta.

- Jezu, V... Przepraszam... Naprawdę. Nie wiem, co we mnie wstąpiło... Jak chcesz, to zaraz pójdę i powiem jej, że to było kłamstwo... - Zaczął tłumaczyć chaotycznie.

W głowie miał mętlik. Nie wiedział, co ma powiedzieć. Jak ma wytłumaczyć to, co zrobił, skoro sam nie rozumiał, czemu zachowanie dziewczyny tak bardzo go drażniło. Jednak nagle do jego uszu wdarł się chyba najcudowniejszy dźwięk, jaki mógł sobie wyobrazić. Śmiech V. Taki niski i cudownie naturalny. Jungkook podniósł wzrok i spojrzał na wampira zdezorientowany. V nie był na niego zły?

- Kookie, nie masz za co mnie przepraszać. To miłe, że jesteś o mnie zazdrosny... - Odpowiedział spokojnie. - I jeśli mam być szczery... to, co zrobiłeś, było cholernie seksownie... - Dodał niskim głosem, którego brzmienie wywołało ucisk w brzuchu Jungkooka.

Oczy wampira delikatnie pociemniały, a brunet z trudem przełknął ślinę, czując, że jego policzki płoną, pod jego intensywnym spojrzeniem. V otworzył usta, by powiedzieć coś jeszcze, ale powstrzymał się, kiedy podeszła do nich kelnerka, niosąc zamówienie. Jedzenie wyglądało pięknie i pachniało tak dobrze, że Jungkook, aż poczuł ssanie w brzuchu i dopiero uświadomił sobie, jak bardzo był głodny. Praktycznie od rana nic nie jadł. Szybko odkroił kawałek steku i wsunął go do ust, wciąż czując na sobie intensywny wzrok V. Mięso wręcz rozpływało się w ustach, przez co z jego ust wydobyło się ciche mrukniecie.

- Mmmmm było warto zrobić to twoje czary mary! - Rzucił szybko, wkładając do ust kolejny kawałek. W tej chwili chłopak wyglądał jak małe dziecko, które właśnie dostało swoje ulubione jedzenie. V nie mógł powstrzymać uśmiechu, myśląc, że dla tego widoku codziennie byłby w stanie zrobić wszystko.

***

Jungkook zsiadł niechętnie z motocykla, który V zaparkował pod jego warsztatem. Było już późno, więc miasto spowite było w mroku. Jego warsztat z zewnątrz oświetlało jedynie delikatne światło z szyldu z nazwą. Dzień nieubłaganie zbliżał się do końca, a Jungkook nie mógł pozbyć się uczucia rozczarowania. Nie chciał, by ten dzień się skończył. Nie licząc nieprzyjemnych widoków związanych z zabitym wampirem, ten dzień był naprawdę udany. Cały czas spędził z V i skłamałby mówiąc, że nie było to przyjemne. Dużo się dziś o nim dowiedział, czuł, że mocno się do siebie zbliżyli. A kolacja... Szczerze mówiąc, to był chyba jeden z najwspanialszych wieczorów w jego życiu. V był błyskotliwy, flirciarski i tak cholernie uroczy. Do tego ciągle go rozśmieszał. Jungkook nie pamiętał, kiedy ostatni raz tak dużo się śmiał, do tej pory bolały go policzki. Zsunął swój kask i podszedł do bocznego wejścia, które prowadziło przez zaplecze do jego mieszkania. Oparł się o ścianę i przeniósł swój wzrok na V. Wampir zsiadł z motocykla, zsunął swój kask i roztrzepał dłonią swoje blond włosy. Jungkook zastanawiał się, jakby to było zanurzyć w nich swoje palce. Chciał poczuć ich miękkość na swojej skórze. Wampir uniósł wzrok i spojrzał na niego spod swoich obłędnie długich rzęs. Jego oczy miały niestazitelnie niebieski kolor. Odruchowo wstrzymał oddech. V był tak niesamowicie przystojny, że aż ciężko było uwierzyć, że ktoś taki może istnieć. Nie przerywając kontaktu wzrokowego, blondyn ruszył w jego stronę, powoli zmniejszając dzielący ich dystans. Jungkook czuł, że z każdym kolejnym krokiem, jego serce zaczyna bić coraz mocniej, co na pewno nie umknęło uwadze V. Wampir zatrzymał się dopiero, kiedy dzieliła ich odległość jedynie kilkudziesięciu centymetrów. Stali w odległości zdecydowanie zbyt małej dla dwóch przyjaciół, ale zdawało się, że żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Jungkook nie lubił, kiedy inni naruszali jego przestrzeń osobistą, ale w przypadku V było inaczej. Jego bliskość sprawiała mu przyjemność, chociaż nie chciał się do tego przyznać nawet przed samym sobą.

- Wygląda na to, że to koniec na dzisiaj... - Odezwał się w końcu V. Brunet pomyślał, że jego głos, przerywający ciszę, był chyba najpiękniejszym dźwiękiem, jaki dane mu było usłyszeć. Jego niski, głęboki głos przyjemnie wibrował w jego uszach.

- Tak, ale naprawdę dobrze się dzisiaj bawiłem. Okazuje się, że nawet czasem potrafisz być zabawny, jeśli się postarasz. - Odparł Jungkook, uśmiechając się zadziornie. V zrobił kolejny krok do przodu.

- Ja nawet nie muszę się starać, laleczko. To mój wrodzony urok. - Jego idealnie wykrojone usta wygięły się w pięknym uśmiechu.

Na to pieszczotliwie określenie, po plecach Jungkooka przeleciał kolejny dreszcz. Przez ułamek sekundy zastanawiał się, jakby to było słyszeć V, szepczącego takie słowa wprost przy jego uchu.

- Chciałbyś mieć taki urok.

Jungkook położył dłoń na jego klatce piersiowej uderzając ją delikatnie w żartobliwy sposób, ale jego dłoń mimowolnie zatrzymała się na jego torsie. Jego palce znajdowały się na nagiej skórze wampira. Opuszkami niemal mógł dotknąć jego lewego obojczyka. Jungkook dostrzegł, że oddech blondyna spłycił się. Powietrze między nimi zgęstniało. Chłopak, zmieszany tym nagłym napięciem, poprawił lekko koszulę V, po czym zabrał swoją dłoń. Wampir oblizał swoją dolną wargę, po czym spojrzał mu prosto w oczy swoim przeszywajacym wzrokiem. Jego spojrzenie było wręcz elektryzujące.

- Jungkook, jest coś o co chciałem cię zapytać... To pytanie męczy mnie cały wieczór... - Zaczął nagle, nieco niepewnym głosem. Brunet skinął jedynie głową na znak, by wampir kontynuował. - Czy skoro powiedziałeś tej kelnerce, że jestem twoim chłopakiem... Że jestem twój... Czy to oznacza, że ta kolacja, to była prawdziwa randka, czy spotkanie dwójki kumpli? - Spytał w końcu.

- To zależy... Jak miałby twoim zdaniem skończyć się ten wieczór? - Odpowiedział pytaniem na pytanie. V uśmiechnął się delikatnie.

- Gdyby to był kumpelski wieczór... Powiedziałbym "do zobaczenia jutro, na treningu", wsiadł na motocykl i odjechał. A gdyby to była randka... Miałbym nadzieję, że potrwa trochę dłużej... W najgorszym wypadku, miałbym nadzieję, że zmniejszysz dzielący nas dystans i pocałujesz mnie na dobranoc tak mocno, że zabraknie nam obu tlenu w płucach. W najlepszym wypadku... Pocałowałbyś mnie i zaprosił do siebie do mieszkania... Żaden z nas nie chciałby, żeby ta noc skończyła się tu i teraz... - Głos V był niemal szeptem, ale jego słowa huczały w głowie Jungkooka. Czuł, jakby ktoś wyssał całe powietrze, jego serce galopowało w jego piersi. Kierowany jakąś nadprzyrodzoną siłą, zrobił kolejny krok do przodu. Stali teraz tak blisko siebie, że ich oddechy stapiały się w jedno.

- V... Czy chciałbyś wejść do mnie na drinka? - Spytał nagle, nie przerywając kontaktu wzrokowego.

Oczy V delikatnie pociemniały, a oddech Jungkooka spłycił się, wiedząc, co to oznacza. Wampir przejechał swoim językiem po dolnej wardze, pozostawiając na niej cieniutką warstwę śliny. Ten drobny gest był tak cholernie seksowny, że w głowie bruneta pojawiło się tysiąc grzesznych myśli. Miał wrażenie, że te idealne usta wampira będą jego zgubą. Mieli być tylko przyjaciółmi, ale czy potrafił się mu oprzeć? Czy powinien mu się opierać?

- Z chęcią się czegoś napiję, ale chyba zapomniałeś o jednej, ważnej części mojego planu... - Szepnął V, jego głos był jeszcze niższy i głębszy o ile w ogóle było to możliwe.

Jungkook dobrze wiedział, o jakiej części mówił wampir i na te słowa poczuł dziwny ucisk w żołądku tak, jakby jego ciało domagało się tej bliskości. Nie myśląc dłużej, zwilżył swoje wargi i pochylił się delikatnie w stronę V, zmniejszając powoli dzielący ich dystans. Blondyn pozostał na swoim miejscu, dając chłopakowi pełną swobodę, by zrobił to, czego tak naprawdę pragnął. Jungkook zbliżył swoje usta do ust V i przejechał delikatnie swoimi wargami po jego wargach. Ich dotyk był ledwie wyczuwalny, jak muśnięcie wiatru.

V tak desperacko pragnął go pocałować. Wciąż pamiętał, jak miękkie są wargi bruneta. Jak cudownie ciepłe i delikatne. Miał możliwość, by znów je poczuć...

Teraz...

Już chciał przyciągnąć Jungkooka do siebie, by wreszcie złączyć ich usta w prawdziwym pocałunku, gdy znowu rozdzwonił się jego telefon. Pod wpływem niespodziewanego dźwięku, Jungkook odsunął się nieco, a V z cichym warknieciem wyciągnął telefon ze swojej kieszeni i przystawił go do ucha, odbierając bez patrzenia na wyświetlacz.

- Mam nadzieję, że to naprawdę coś dobrego, Yoongi, bo inaczej chyba przyjadę i uduszę cię gołymi rękami! - Warknął do telefonu.

Yoongi dzwonił już do niego 3 razy odkąd rozstali się na wzgórzu. W końcu V powiedział mu, że jest z Jungkookiem i ma dzwonić tylko w sprawach "życia i śmierci", nie spodziewał się więc więcej telefonów od przyjaciela, ale nie mógł tego tak po prostu zlekceważyć. Brunet odsunął się od niego delikatnie, ale ich twarze dzieliły jedynie centymetry. V wciąż czuł jego gorący oddech na swoich wargach.

- Y-yy spodziewałem się różnego powitania, ale tego chyba jeszcze nie było... Teraz będziesz mnie nazywał Yoongi? - Odparł nagle głos w słuchawce, wyraźnie zaskoczony jego powitaniem.

Jungkook nie słyszał dokładnie słów rozmówcy, ale z pewnością mógł powiedzieć, że to nie głos blond wampira. Twarz V od razu spoważniała, a ciało napięło się. Brunet odruchowo ściągnął brwi, zastanawiając się, co jest nie tak. V przełknął ślinę, jakby nieco zdenerwowany i odwrócił wzrok od jego intensywnych oczu.

- Jackson, czemu dzwonisz? Coś się stało? - Spytał chłodnym głosem, a na dźwięk imienia blondyna, Jungkook poczuł dziwny ucisk w sercu. Miał wrażenie, jakby ktoś go spoliczkował, odruchowo zwiększył odległość dzielącą go od wampira.

Podczas ich kolacji całkowicie zapomniał o tym, że V spotyka się z Jacksonem. Kiedy z nim był, nie liczyło się nic innego. Ależ on był głupi...

- Wróciłem właśnie do domu i pomyślałem, że może masz ochotę trochę się zabawić... Dawno cię u mnie nie było... - Jackson mówił coś jeszcze, ale V nie potrafił skupić się na jego słowach. Spojrzał szybko na Jungkooka, który zrobił kilka kroków do tyłu i uśmiechnął się do niego blado. V wyciągnął dłoń, by chwycić bruneta za rękę i powstrzymać przed odejściem, ale on zabrał dłoń, nim wampir zdążył go dotknąć.

- Jun... - zaczął, ale nim zdążył dokończyć, chłopak mu przerwał.

- Chyba powinieneś już iść, V. Zobaczymy się jutro, na treningu... - Rzucił chłodno i szybko wbiegł do warsztatu, zamykając za sobą drzwi.

- Jackson, słuchaj... To nie jest najlepszy moment. - Rzucił szybko V do słuchawki, przerywając rozmówcy i nie czekając na odpowiedź, po prostu rozłączył się.

Spojrzał na zamknięte drzwi warsztatu, za którymi przed chwilą zniknął Jungkook i odruchowo dotknął swojej dolnej wargi, na której wciąż czuł delikatny dotyk warg bruneta.

Kurwa, znowu wszystko schrzanił...

***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top