11. RANDKA?
***
Jungkook spojrzał V prosto w oczy. Jego serce biło jak szalone. Jego oddech przyśpieszał z sekundy na sekundę. Miał wrażenie, że czas stanął w miejscu. Powietrze wydawało się być coraz to gęstsze. Wampir nagle wstał z miejsca, a brunet zerwał się za nim, chcąc go powstrzymać przed odejściem, ale tym razem V wcale nie miał zamiaru uciekać. Odwrócił się do niego i bez słowa popchnął Jungkooka gwałtownie na łóżko, hipnotyzując go swoim seksownym spojrzeniem. Na widok jego ciemnych jak czekolada tęczówek, po jego kręgosłupie przeleciał dreszcz ekscytacji. V szybko wspiął się na łóżko i zawisł nad chłopakiem w podniecającym oczekiwaniu, ale nie kazał mu czekać długo. Szybko zbliżył się do niego, zmniejszając dzielący ich dystans i w końcu wpił się w pyszne usta bruneta.
Jungkook myślał, że oszaleje.
Pocałunek był przepełniony pasją i pożądaniem, jak gdyby wszystkie, ukrywane dotąd emocje wreszcie znalazły ujście. Podniecony, jęknął cicho w usta blondyna i rozchylił wargi, pragnąc poczuć go jeszcze dokładniej. V, jakby czytając w jego myślach, wsunął swój zwinny język, by móc pieścić nim ten Jungkooka. Ich języki nie walczyły o dominację tylko pieściły się wzajemnie, dodając ich pocałunkowi jeszcze więcej pasji i erotyzmu. Kiedy V oderwał się od jego warg, z jego ust wyrwał się jęk zawodu. Nie chciał, by wampir przerwał tę cudowną pieszczotę. Zbyt długo na to czekał.
- Jungkook, tak bardzo cię pragnę... - Warknął mu do ucha.
Jego oczy pociemniały jeszcze bardziej. Były teraz zupełnie czarne.
V przygryzł dolną wargę i wsunął swoje chłodne dłonie pod koszulkę bruneta. Nie czekając na przyzwolenie, podciągnął ją do góry i zdjął ją z chłopaka, odsłaniając jego wręcz idealną klatkę piersiową. Szybko zniżył swoje usta i zaczął powoli składać mokre pocałunki na jego dekolcie. Jungkook poczuł ucisk w dole brzucha i poruszył się niespokojnie. V wbił w niego swój intensywny wzrok i zaczął powoli znaczyć drogę w dół jego klatki piersiowej. Jego usta były przyjemnie chłodne, język wilgotny. V wziął w zęby jego lewy sutek, by chwilę później zassać się na nim z nieukrywaną przyjemnością. Jungkook jęknął głośno, a wampir uśmiechnął się z satysfakcją. Jęki młodszego były jak muzyka dla jego uszu. Chcąc usłyszeć ich więcej, nie zwlekał dłużej i zaczął sunąć ustami w dół brzucha, bioder i podbrzusza bruneta, na przemian gryząc, liżąc i całując jego rozgrzaną skórę. Jego pieszczoty były tak przyjemne, że chłopak niemal tracił rozum.
Kiedy poczuł, że palce V zaczynają rozpinać pasek jego spodni, z jego ust wydobył się cichy jęk. Dawno nie czuł się tak podniecony, jak teraz. V sprawnie rozpiął pasek i suwak jego jeansów. Spojrzał mu prosto w oczy. Brunet poruszył się niespokojnie i oblizał swoje wargi w oczekiwaniu na jego kolejny ruch. Ku jego zadowoleniu wampir nie marnował czasu i szybkim, zdecydowanym ruchem zsunął jego spodnie wraz z bokserkami. Na widok nabrzmiałej męskości bruneta zagryzł swoją dolną wargę, a jego oczy stały się niemal czarne, jak węgiel. Jungkook poczuł, że zaraz zwariuje, emocje zawładnęły całym jego ciałem. Czuł, że jeśli V zaraz czegoś nie zrobi, to nie wytrzyma. Na szczęście wampir, jakby czytał w jego myślach, gdyż nie zwlekając dłużej, przejechał swoim mokrym językiem od trzonu do główki jego członka, by potem mocno się na niej zassać.
- Jezu... - Jęknął Jungkook w przypływie podniecenia.
Nie był już w stanie kontrolować swoich odruchów, odchylił głowę do tyłu, wplótł swoje dłonie w blond włosy wampira i pociągnął za nie delikatnie. To, co blondyn robił swoim zwinnym językiem i ustami, przerastało jego najśmielsze oczekiwania.
- V... - Mruknął seksownie, patrząc, jak wampir sprawnie pieści jego męskość. To był chyba jeden z najpiękniejszych widoków, jakie kiedykolwiek widział. V zachęcony jego jękami, rozchylił swoje wargi jeszcze szerzej i bez najmniejszego problemu wziął go całego, patrząc prosto w jego czekoladowe oczy. - Boże... V... - Jungkook chwycił go mocniej za włosy i zamknął oczy, kiedy jego ciało przeszyła kolejna fala podniecenia.
Do jego uszu dotarł nagle jakiś głośny łomot. Przestraszony niespodziewanym dźwiękiem, otworzył oczy i szybko zmrużył je ponownie, gdy do jego nieprzygotowanych źrenic, wdarło się słońce dnia. Zdezorientowany podniósł się szybko do pozycji siedzącej.
Cholera. Przeklął w myślach, zdając sobie sprawę, że to wszystko, to tylko sen.
Kolejny!
Podniósł wzrok i cały zesztywniał, gdy jego oczom ukazał się V.
Blondyn stał, jak sparaliżowany, mierząc go zaskoczonym spojrzeniem. U jego stóp leżała roztrzaskana szklanka, która zapewne była sprawczynią jego przebudzenia. Oddech Jungkooka był wciąż przyśpieszony, czuł, jak jego serce głośno łomocze w piersi, ale to, co go przeraziło jeszcze bardziej, to fakt, że w oczach V dostrzegł coś dziwnego. Cholera, czy to możliwe, że wypowiedział jego imię na głos? Jungkook poczuł, jak na jego policzkach pojawiają się wypieki.
- C-chciałem to sprzątnąć i szklanka wypadła mi z dłoni... - Skłamał szybko V, tłumacząc swoją nieporadność.
Był zmieszany, nie wiedział, jak powinien zareagować. Wczoraj chciał zostawić Jungkooka samego i pójść spać w salonie na kanapie, ale chłopak go powstrzymał. W końcu spali obaj na jego łóżku. Tak właściwie to Jungkook spał, a on mu się przyglądał. Całą noc leżał obok niego, jedynie patrząc na jego idealną twarz, ostrą linię szczęki i delikatne malinowe usta. Nie zmrużył oka ani na chwilę, ale to była jedna z najpiękniejszych nocy, jakie mu dane było przeżyć. Uwielbiał mu się przyglądać, czując ciepło jego ciała koło swojej skóry i słysząc jego równomierny oddech. Czuł, że mógłby tak spędzić każdą noc do końca swojego życia i nigdy się nie znudzić.
Kiedy zrobiło się widno, postanowił się ogarnąć. Wziął szybki prysznic, ubrał się i zaczął sprzątać po ich wczorajszym wieczorze. Jungkook wciąż spał, ale jego sen był bardziej niespokojny, jego oddech przyśpieszył i V mógł usłyszeć, że serce bruneta biło głośniej i szybciej. Najwyraźniej coś mu się śniło. V stanął koło łóżka i spojrzał na niego uważnie. Przyglądał mu się chwilę i już miał wychodzić, gdy usłyszał, jak chłopak wypowiada jego imię. Zrobił to w tak zmysłowy, wręcz erotyczny sposób, że szklanka, którą V trzymał, wsunęła się z jego dłoni i roztrzaskała z hukiem o podłogę, rozpadając w drobny mak.
Jungkook usiadł gwałtownie na łóżku, a teraz mierzył go uważnie swoim wzrokiem. V wciąż słyszał szybkie bicie jego serca. Czy to możliwe, że Jungkook śnił o nim? Sposób w jaki brunet wymówił jego imię... Jezu. To było tak seksowne.
V zmierzył go uważnie wzrokiem i dostrzegł coś, czego być może nie powinien widzieć, ale nie potrafił tego zlekceważyć. Poczuł, jak kąciki jego ust unoszą się delikatnie w łobuzerskim uśmiechu. Teraz był przekonany, że Jungkook śnił o nim i z pewnością, to nie był zwykły sen... Odchrząknął i spojrzał na twarz chłopaka.
- Zdaje się, że śniło ci się coś miłego... - Rzucił, unosząc figlarnie swoje brwi.
Jungkook zrobił zdezorientowaną minę. Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale zamknął je z powrotem. Kiedy dostrzegł, gdzie zatrzymał się wzrok wampira, szybko spojrzał w dół. Pod jego szarymi dresami wyraźnie zarysowywał się jego nabrzmiały członek.
- O Jezu... Przepraszam! - Rzucił zmieszany i szybko przykrył swoje krocze kocem. Czuł, że ma wypieki na twarzy. Co się z nim działo? Od kiedy to miewał erotycznie sny i budził się ze wzwodem jak jakiś napalony nastolatek? V zaśmiał się głośno.
- Nie masz za co przepraszać. Była chociaż ładna? - Spytał, drocząc się z chłopakiem. Serce bruneta zaczęło bić jeszcze szybciej pod wpływem zdenerwowania. Chłopak był ewidentnie zawstydzony zaistniałą sytuacją, a V nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Przepiękna. - Odpowiedział w końcu, patrząc na twarz V. Cholera. Wampir na pewno słyszał, jak wymówił jego imię.
- Niech zgadnę... Brunetka? - Pytał dalej. Przygryzł lekko swoją dolną wargę i zbliżył się nieco w stronę bruneta. Jungkook przełknął głośno ślinę.
- B-blondynka. - To mówiąc, spojrzał V prosto w oczy. Wampir roześmiał się.
- Dobry wybór! - Rzucił i szybko podniósł roztrzaskane szkło z ziemi.
Ruszył w stronę schodów, ale zanim wyszedł, ponownie odwrócił się do bruneta, który wciąż siedział na łóżku i zakrywał kocem swoje krocze.
- Weź sobie prysznic albo wskocz do wanny. W łazience masz czyste ręczniki. Możesz sobie wybrać coś z ubrań z mojej szafy. Jesteśmy podobnej postury, więc większość ciuchów powinna pasować. Będę czekać na dole. Jak przyjdziesz, to zjemy jakieś śniadanie, a potem pojedziemy odwiedzić kilku drani.
- Dzięki. - Odparł Jungkook, odprowadzając V wzrokiem.
- Aaa i Jungkook... Chyba lepiej, żebyś się zajął swoim problemem. Może być ci niewygodnie siedzieć na motocyklu! - Krzyknął już ze schodów, a Jungkook nie myśląc długo cisnął w jego stronę jedną z ozdobnych poduszek. V uchylił się w ostatniej chwili, by nie zostać trafionym w głowę i jedynie zaśmiał się głośno, znikając z pola widzenia.
- Kurwa... - Zaklął cicho brunet, unosząc lekko koc i zerkając na swoje krocze. Jego penis wciąż sterczał dumnie pod cienkim materiałem spodni. Całe szczęście, że miał na sobie dresowe spodnie V, które wczoraj od niego pożyczył, a nie jedynie ciasne, czarne bokserki. Dopiero by się spalił ze wstydu.
Co się z nim działo? Ostatni raz miewał sny erotyczne w liceum, a teraz? Nie dość, że śnią mu się takie sny, to jeszcze w dodatku z V w roli głównej. A najgorsze w tym wszystkim jest to, jak bardzo czuje się rozczarowany za każdym razem, kiedy zdaje sobie sprawę, że to był tylko sen...
Wstał z łóżka i wszedł do łazienki. Nie przejmując się zbytnio, zdjął swoją koszulkę i cisnął ją na ziemię obok swoich bosych stóp, zsunął z nóg spodnie wraz z bokserkami i wszedł pod prysznic.
Nawet prysznic V był idealny. Był wręcz ogromny, z pewnością pomieściłby przynajmniej 4 osoby. Usilnie odepchnął od siebie myśl, co można robić pod tak ogromnym prysznicem. Jungkook odkręcił wodę i wszedł pod deszczownicę pozwalając, by ciepła woda obmyła jego ciało.
Starał się nie myśleć o swoim śnie. Wciąż czuł to dziwne mrowienie w dole brzucha, co wcale mu nie pomagało. Sięgnął po żel pod prysznic i nalał jego sporą ilość na swoje dłonie. W powietrze wzniósł się znajomy aromat. Czuł ten zapach na skórze V, ilekroć ten wychodził spod prysznica. W połączeniu z zapachem perfum i skóry wampira, był wprost obłędny. Starając się odpędzić te natrętne myśli, zaczął powoli namydlać całe swoje ciało. Ciepła woda zadymiła szybę i sprawiała, że jego ciało stawało się jeszcze bardziej rozgrzane. Jungkook namydlił swoje podbrzusze i zjechał na wysportowane uda. Celowo omijał swoje krocze, czując w swoim ciele rosnące podniecenie. Kiedy namydlił się już praktycznie cały, spojrzał w dół na swojego, wciąż na wpół twardego członka i złapał go w swoją prawą dłoń. Przejechał ostrożnie swoją dłonią w górę i w dół, namydlając go. Już od dłuższego czasu nie uprawiał z nikim seksu, a jego ostatnie "przygody" z V i jego erotyczne sny wcale nie polepszały sprawy. Nie chciał się masturbować w mieszkaniu wampira, ale nawet ten delikatny ruch sprawił, że jego członek na nowo stał się twardy. Nie mogąc się powstrzymać, złapał go pewniej w swoją dłoń i zaczął nią sunąć w górę i w dół. Przygryzł dolną wargę, by powstrzymać jęknięcie, które o mało co nie wyrwało się z jego ust. Oparł się o zimne kafelki i zamknął oczy. W jego głowie mimowolnie pojawił się obraz V z jego snu. Jego chłodne wargi sunące w dół jego rozgrzanego ciała, jego szczupłe, długie palce zaciskające się na jego nabrzmiałym członku, jego idealnie wykrojone usta i zwinny język pieszczące jego męskość. Przyśpieszył swoje ruchy i z jego ust wydobyło się kolejne jęknięcie, tym razem jednak nawet nie próbował go stłumić. Jego ciało było tak bardzo spragnione pieszczot, że nie potrafił się powstrzymać. Po chwili doszedł, rozlewając swoje podniecenie na swoją dłoń, wciąż nie przestając myśleć o tych grzesznych wargach V.
- Kurwa... - Zaklął cicho, wciąż oddychając ciężko.
***
V przerzucił pancake'a na patelni i zaczesał włosy do tyłu. Co on właściwie robił? Smażył naleśniki dla jakiegoś człowieka? Chyba oszalał.
Odkąd Jungkook zaczął z nim trenować i przesiadywać więcej u niego, jego lodówka zawsze była wypełniona ludzkim jedzeniem. Wampiry też często spożywały posiłki, ale było to raczej spowodowane chęcią wpasowania się w społeczeństwo ludzi, ewentualnie jeśli coś było naprawdę wyśmienite. Do życia potrzebna im była tylko krew. I to nie jakieś zwierzęce gówno. W prawdziwym świecie wampiry nie były jak pieprzony Edward i nie potrafiłyby przetrwać na zwierzęcej krwi. Jedynie ludzka krew mogła ich utrzymać przy życiu. V miał swoją lodówkę ze zbiorami krwi zawsze pod ręką. Na szczęście Hobi miał znajomości w szpitalu i bez problemu zapewniał im dostęp do banku krwi. Oczywiście picie krwi z woreczka to nie to samo, co picie gorącej krwi prosto z tętnicy szyjnej jakiegoś przystojniaka, czy pięknej dziewczyny, ale jeśli nie było okazji, żeby wybrać się na "śniadanie na mieście", musiał ograniczyć się do tego, co miał.
Sięgnął po jeden z woreczków i zaczął z niego pić, wciąż pilnując, by nie przypalić tego, co znajdowało się na patelni. Hmmm krew była naprawdę smaczna. Grupa 0, jego ulubiona. Kiedy wypił całość, wyrzucił opakowanie do kosza.
Po chwili usłyszał kroki za swoimi plecami i odruchowo spojrzał za siebie. Jungkook uważnie zbadał jego twarz, w prawym kąciku jego ust widniał delikatny czerwony ślad.
- Ubrudziłeś się - rzucił chłopak niepewnie, wskazując na prawy kącik swoich ust. V przejechał kciukiem po swojej wardze i zebrał kroplę krwi. Wsunął palec do ust i zlizał z niego czerwoną substancję. Jungkook był zdziwiony, że nawet robiąc coś tak dziwnego, V wciąż był tak cholernie seksowny.
- Siadaj - polecił, wskazując do chłopaka, by usiadł na jednym ze stołków w kuchni.
- Co ty robisz? - Spytał zdziwiony, zaglądając V przez ramię. Wampir odwrócił się w jego stronę. Dostrzegł, że Jungkook ma na sobie swoje podarte jeansy, ale dobrał do tego jedną z jego białych koszulek. Tkanina opinała jego ciało w taki sposób, że V mógł dostrzec napinające się mięśnie brzucha bruneta, jego silne ramiona i obłędnie wąska talię.
- Jak to co? - V zaśmiał się i przeniósł pancake'a na talerz. - Robię ci śniadanie. Siadaj.
Jungkook posłusznie usiadł we wskazanym przez wampira miejscu naprzeciw niego. Miał teraz wprost idealne miejsce, by móc go bezkarnie obserwować i nie potrafił się powstrzymać, by tego nie robić. Nawet w kuchni z patelnią w dłoni wyglądał niesamowicie pociągająco. Czy było cokolwiek, czego ten facet nie potrafił robić?
- Potrafisz gotować? - Spytał w końcu, przyglądając się uważnie sprawnym ruchom blondyna. V uniósł wzrok i spojrzał na niego spod swojej długiej grzywki. Przerzucił kolejny puchaty naleśnik na talerzyk i podsunął go w stronę Jungkooka z zawadiackim uśmiechem na ustach.
- Sam się przekonaj - rzucił wyzywająco w jego stronę.
Odwrócił się szybko i podszedł do dzbanka ze świeżo parzoną kawą. Brunet spojrzał na sylwetkę wampira ubraną w skórzane spodnie i delikatną, czarną koszulkę, która dosyć mocno przylegała do jego ciała. Jungkook nie mógł się powstrzymać i pozwolił swoim oczom wędrować po ciele blondyna. Omiótł wzrokiem jego szerokie ramiona i zjechał po wysportowanych plecach w kierunku jego wąskiej talii. Kiedy jego wzrok zatrzymał się na krągłych pośladkach, wciągnął z sykiem powietrze. Jego ciało było wprost obłędne. Nagle V się odwrócił, a zmieszany Jungkook, przeniósł wzrok na swój talerz.
Naleśniki były rumiane i wyrośnięte, pachniały wręcz niesamowicie. Ukroił kawałek jednego z nich i wsunął go do ust. V uważnie obserwował jego ruchy. Podszedł bliżej i postawił przed nim kubek z czarnym płynem, drugi postawił przed sobą i usiadł naprzeciw niego.
- O Jezu... V... To jest... - Zaczął nagle Jungkook, czując na podniebieniu smak pierwszego kęsa. V uśmiechnął się zwycięsko. - Kurczę, ale to jest pyszne! - To mówiąc, szybko ukroił kolejny kawałek i wsadził go do ust.
Wcale go nie okłamywał, to była jedna z najlepszych rzeczy, które jadł, chociaż zdawałoby się, że to tylko zwykły naleśnik. V zachichotał cicho. Cieszyło go, że brunetowi smakuje to, co zrobił. Dawno dla nikogo nie gotował. Wszyscy jego przyjaciele to wampiry, które nie potrzebują takich posiłków, a dla swoich przypadkowych znajomości nawet nie chciał tego robić. Jungkook był pierwszą osobą, dla której chciał robić takie rzeczy. Sam nawet nie wiedział dlaczego, ale w jakiś dziwny sposób, sprawiało mu to przyjemność. Patrzył w milczeniu, jak brunet zjada kęs za kęsem, a uśmiech nie schodził z jego ust.
- Gdzie się tego nauczyłeś? To było naprawdę przepyszne! - Zawyrokował Jungkook, kończąc przeżuwać ostatni kęs.
- To jeden z moich wrodzonych talentów - odparł V figlarnie. - Jeśli dasz mi szansę, to może kiedyś pokażę ci, co jeszcze potrafią zrobić te zwinne dłonie... - To mówiąc uniósł swoje dłonie i poruszał przez chwilę swoimi palcami w powietrzu.
Na widok jego długich, szczupłych palców pianisty, Jungkook poczuł ucisk w dole brzucha. Dobrze wiedział, że wampir miał na myśli swoje umiejętności seksualne. W jego głowie pojawił się obraz V zaciskającego swoje długie palce na jego nabrzmiałym członku i poruszające się zwinnie w dół i w górę, dostarczając mu niebywałej przyjemności. Przełknął głośno ślinę i zawstydzony spuścił wzrok. V zaśmiał się głośno. Uwielbiał patrzyć, jak młodszy zawstydzał się, ilekroć robił jakieś aluzje seksualne.
- Tak naprawdę, miałem na myśli grę na gitarze, ale podoba mi się twój tok myślenia! - to mówiąc, poruszył kilka razy swoimi idealnymi brwiami w górę i w dół.
- Potrafisz grać na gitarze? - spytał nagle zaskoczony Jungkook. V roześmiał się głośno. Wyglądał tak uroczo, kiedy na jego ustach pojawiał się szczery uśmiech.
- Nie. Nie potrafię, ale z pewnością potrafię zrobić to, o czym pomyślałeś w pierwszej kolejności... - Odparł szczerze rozbawiony. Jeon wymierzył mu cios w ramię.
- Straszny głupol z ciebie! - Przewrócił oczami i sam też się roześmiał.
***
- Jak sprzedacie wszystko, to wtedy dajcie mi znać. Przyniosę kolejne zamówienie. - Rzucił mężczyzna azjatyckiego pochodzenia, przerywając panującą ciszę.
Był dosyć niski, ale miał wysportowaną sylwetkę. Przeczesał dłonią swoje czarne włosy i spojrzał w stronę dwójki swoich towarzyszy. Na jego twarzy malował się wyraz zniesmaczenia. Mężczyźni byli młodzi i szczupli, ale obaj byli ubrani dosyć niechlujnie, ale czego miał się spodziewać po podrzędnych dilerach. Poprawił swój czarny garnitur i wyprostował się.
Nagle do jego uszu dotarł głośny dźwięk zatrzaskiwanych drzwi magazynu. Wszyscy mężczyźni zwrócili swoje twarze w owym kierunku. W magazynie panował półmrok. Nagle ich oczom ukazała się sylwetka nieznajomego mężczyzny. Był wysoki i szczupły, ale jego czarne, obcisłe spodnie ukazywały wysportowane uda. Poruszał się zwinne, ale zbliżał się powoli w ich stronę, jak gdyby specjalnie budując napięcie. Jego motocyklowe buty stukały głośno o kamienne podłoże. Chłopak palił papierosa, a ulatniający się z niego dym, uniemożliwiał im dostrzeżenie jego twarzy. Nieznajomy miał na głowie kaptur, na ramionach czarną, skórzaną kurtkę. Mogli dostrzec tylko delikatny zarys jego twarzy, wydatne kości policzkowe, kształtne usta i mocno zarysowaną linię szczęki. Jungwoo wyciągnął szybko broń i wymierzył w nieznajomego. Ten nawet nie zareagował na ten widok. Wyjął fajka z ust i rzucił go na ziemię.
- Jungwoo, odeślij swoich chłopców i przestań się wygłupiać! - Zażądał chłopak groźnym głosem. Na dźwięk swojego imienia, Jungwoo cały zesztywniał. Skąd on go znał?
- K-kim jesteś?! - Spytał, wciąż próbując dostrzec jego twarz. Nagle chłopak zrobił kilka dodatkowych kroków do przodu i zdjął kaptur.
Teraz mógł go dokładnie zobaczyć. Chłopak był młodszy, niż się tego spodziewał. Mógł mieć maksymalnie dwadzieścia kilka lat.
- To ja tu przyszedłem zadawać pytania. - Odparł, lekceważąc pytanie mężczyzny. - Wy dwaj, wynocha stąd! - Warknął groźnie w kierunku dwójki dilerów. Ci przestraszani rzucili się, by zbierać narkotyki, które wciąż leżały na stole. Jungkook zaśmiał się głośno i podbiegł do nich, kładąc swoją dłoń na opakowaniu białego proszku. - Narkotyki zostają tutaj. Wy macie wypierdalać, zanim zmienię zdanie i was wystrzelę! - Wycedził przez zęby, a tamci zostawili wszystko na miejscu i rzucili się do wyjścia.
Jungkook, nie spuszczając oczu z Jungwoo, zajrzał do torby sportowej leżącej na stole. Bino! W środku dostrzegł różne rodzaje narkotyków. Amfa, dropsy, różnego rodzaje dopalaczy, ale to, co zwróciło jego uwagę, to pudełko z małymi czerwonymi fiolkami. Vamptasy. Jungkook chwycił jedną z nich w swoje palce i podniósł do góry.
- Skąd to masz? - Spytał. Niższy mężczyzna roześmiał się.
- Chyba nie myślisz, że po prostu tak sobie tutaj wejdziesz, zapytasz mnie skąd mam towar, a ja wydam ci swoich dostawców bez mrugnięcia okiem...
- Słuchaj, dobrze ci radzę. Jeśli ci życie miłe, powiedz mi skąd masz Vamptasy. Ja za chwilę stąd zniknię, a ty będziesz mógł wrócić do swoich szemranych interesów...
- A jeśli nie? To co? - zapytał tamten sarkastycznie. - Zbijesz mnie?
- Jeśli nie powiesz, to będziesz miał ze mną do czynienia... - Warknął mu nagle niski głos, dokładnie koło jego ucha. Przestraszony Jungwoo obejrzał się za siebie. Z jego ust wydobył się krzyk pełen przerażenia.
- Aaaa o Jezu! Jezu! Co to jest?! - Wrzasnął, patrząc z przerażeniem na szczupłą sylwetkę przed swoimi oczami.
Nie wierzył własnym oczom w to, co widział. Przed nim stał chłopak o jasnych blond włosach, jego oczy były całe czarne jak smoła, a jego wargi odsłaniały szereg ostrych kłów. Z jego gardła wydobył się dźwięk przypominający warkniecie dzikiego zwierzęcia.
Był przerażony, nigdy nie widział czegoś takiego. Próbował uciec, ale przewrócił się o własne nogi. V stanął nad nim i uśmiechnął się złowrogo, ukazując swoje kły. Zniżył się do niego i chwycił mocno za kołnierzyk jego koszuli.
- A teraz powiesz mi, skąd masz Vamptasy. Kto ci je dostarcza? - Jego głos był niski i spokojny. Jungkook wiedział, że V używa swojej zdolności kontroli umysłu.
- N-nie wiem! Naprawdę! Przysięgam. Wiem, że dostarcza je jakiś koleś, który nazywa się Wampirem. Nikt nie wiedział jego twarzy, nikt nie wie, jak się nazywa... Facet podobno jest mocno nawiedzony...
- Jak się z nim kontaktujesz?
- To on mnie znalazł... Nie wiem, jak można go znaleźć. On po prostu się pojawia... - Mówił mężczyzna. V odwrócił się w stronę Jungkooka. Oboje byli rozczarowani. Dobrze wiedzieli, że mężczyzna, będąc pod wpływem działania V, nie mógł kłamać nawet, gdyby chciał.
- To bez sensu... - Mruknął V, uderzył Jungwoo w głowę, by ten stracił przytomność, po czym puścił kołnierzyk jego koszuli, a mężczyzna opadł bezwładnie na ziemię.
- To co teraz zrobimy? - Spytał Jungkook. - Dalej nic nie wiemy... - V wstał i podszedł do torby, która wciąż leżała w tym samym miejscu. Chwycił ją i przerzucił przez ramię.
- Możemy jechać. Zabiorę to ze sobą, zbadamy to Vamptasy, może coś uda nam się ustalić. Resztę zniszczymy.
- V! - Rzucił nagle Jungkook groźnym głosem. V uniósł wzrok i spojrzał na niego. Chłopak nagle wyciągnął zza paska swój srebrny sztylet i nie czekając ani chwili, cisnął nim w stronę V. Zaskoczony wampir schylił się, unikając zranienia ostrzem.
- Aaaaa! - Krzyknął nagle ktoś za jego plecami.
V odwrócił się za siebie i dostrzegł, jak jeden z dilerów, których Jungkook wcześniej przegonił, osuwa się na ziemię. Ostrze wbiło się prosto w jego gardło. Spojrzał ponownie w stronę bruneta. Ich oczy się spotkały.
- Mogłeś mnie zabić. - Powiedział, jakby z wyrzutem, ale na jego ustach pojawił się uśmiech.
- Przecież wiem, że jesteś najszybszym wampirem jakiego znam. Nigdy w życiu nie pozwoliłbyś, żeby ten nóż cię drasnął. - Odparł, a V zbliżył się do niego i stanął przed nim. Dzieliły ich jedynie centymetry.
- Wiesz, że właśnie zabiłeś człowieka, ratując życie wampirowi? - Spytał, patrząc mu prosto w oczy. Jungkook wyglądał teraz tak ponętnie, że V miał ochotę wpić się w jego usta.
- Gdybyś kazał mi wybierać, za każdym razem wybrałbym ciebie. - Odparł bez zawahania.
- Jungkook... - Szepnął V, kładąc swoją dłoń na policzku młodszego, jednocześnie gładząc delikatnie jego skórę swoim kciukiem.
Miał wrażenie, że czas się zatrzymał. Spojrzał na malinowe wargi chłopaka, by po chwili znów przenieść wzrok na jego czekoladowe tęczówki. Tak bardzo pragnął go pocałować, ale ani drgnął. Jungkook odchrząknął zmieszany, po czym odsunął się delikatnie, zrywając kontakt wzrokowy.
- Dziękuję. - Rzucił szybko V, wyrwany z transu i odsunął się od niego gwałtownie. Czuł, że jeśli teraz tego nie zrobi, to już nie da rady się powstrzymać. - Zadzwonię do Yoongiego. On tu posprząta... - To mówiąc, oddalił się, by spokojnie porozmawiać z przyjacielem.
Jungkook odetchnął głęboko. Czuł, że jego puls powoli się uspokaja. Wystraszył się, kiedy zobaczył, że ten diler chce skrzywdzić V. Nie mógł na to pozwolić. Chęć obronienia wampira była instynktowna. Gdyby miał wybierać drugi raz, zrobiłby dokładnie to samo. Nie żałował tego, co zrobił, ale jego własne uczucia wobec V przerażały go coraz bardziej. Czuł, że to, co do niego czuje, jest złe. Nie powinno mu tak bardzo na nim zależeć, ale jednocześnie coraz ciężej było to zwalczyć.
Po chwili V odwrócił się w jego stronę, wsunął telefon do kieszeni i ruszył w stronę wyjścia.
- Możemy iść. Yoongi będzie tu za 15 minut. - Na te słowa, Jungkook ruszył za nim w milczeniu.
Gdy wyszedł na zewnątrz, V schylał się po kask. Wampir odwrócił się i wyciągnął do niego swoją dłoń, podając mu jego kask.
- Co ty na to, żeby skoczyć ze mną na jakiegoś drinka? - Spytał nagle.
Ta propozycja go zaskoczyła. Do tej pory nie wychodzili nigdzie razem, chyba że na misję albo w towarzystwie pozostałych wampirów. V przyglądał mu się uważnie w milczeniu. Po chwili odchrząknął i nieco zmieszany roztrzepał dłonią swoją długą, blond grzywkę.
- Jak wolisz, to odwiozę cię do domu... - Dodał szybko. Nie chciał wywierać na Jungkooku żadnej presji, ale myśl, że mieli się zaraz rozstać, była dla niego nie do zniesienia. Brunet chwycił kask i spojrzał V prosto w oczy. Wiedział, że powinien odmówić, ale pokusa spędzenia z nim tego wieczoru, była silniejsza. Nie potrafił go odepchnąć.
- Stawiasz pierwszą kolejkę! - To mówiąc, uśmiechnął się delikatnie i wsunął kask na głowę nie chcąc, by V dostrzegł iskierki podekscytowania w jego oczach.
V roześmiał się i szybko dosiadł motocykla. Poczekał, aż młodszy zajmie swoje miejsce i otoczy jego talię swoimi ramionami, po czym ruszył przed siebie. Po kilkudziesięciu minutach jazdy zatrzymał motocykl w alejce pełnej pubów i klubów. Jungkook zsiadł z motocykla i ściągnął kask. Przeczesał dłonią włosy i spojrzał na V. Kiedy wampir zsunął swój kask, jego blond grzywka opadła miękko na jego intensywnie niebieskie oczy. Był taki piękny. Jego skóra miała odcień rozgrzanego karmelu, włosy wydawały się być tak gładkie, że Jungkook marzył, by móc w nie wtopić swoje długie palce. I do tego jego wargi, które wyglądały teraz, jak istny grzech.
- Gdzie idziemy? - Spytał, rozglądając się po neonowych nazwach. Poczuł nagle, że V złapał jego dłoń, krzyżując swoje palce z jego i ruszył przed siebie, prowadząc go za sobą. Nie protestował. W jakiś dziwny sposób ich złączone dłonie pasowały do siebie idealnie. Jungkook milczał. Pozwolił, by V wybrał miejsce.
Przebiegli na drugą stronę ulicy. Brunet spojrzał na wielki, czerwony, neonowy napis "Lure". Słyszał wiele o tym miejscu, ale nigdy tam wcześniej nie był. Wiedział, że ciężko się tam dostać, o czym świadczyć mogła również niebywale długa kolejka przed wejściem. V, nie robiąc sobie nic z czekającego tłumu, zwinnie wyminął ludzi, wciąż trzymając dłoń Jungkooka. Uwadze bruneta nie umknęły pożądliwe spojrzenia kobiet w stronę V, gdy ten mijał je niewzruszony. I wcale im się nie dziwił. V zawsze ściągał wzrok swoją niebywałą urodą. Wkrótce udało im się przedrzeć na przód kolejki, kilka osób obrzuciło ich przekleństwami za pomijanie kolejności, ale V nawet nie zareagował. Spokojnie podszedł do goryla stojącego na bramce.
- Oo V! - krzyknął tamten, otaczając wampira swoimi umięśnionymi ramionami i poklepał go po plecach. Jego spojrzenie szybko wyłapało, że blondyn nie jest sam. Spojrzał na dłoń V, w której wciąż spoczywała ręka Jungkooka. Chłopak odruchowo zacisnął mocniej swoje palce na dłoni wampira. - A to nowość, pierwszy raz widzę, że z kimś tu przychodzisz. Zazwyczaj tylko ich stąd wyprowadzasz... - rzucił, mierząc Jungkooka od stóp do głów.
- Nie bądź złośliwy, Jisung - odparł V i żartobliwie uderzył ochroniarza w ramię. Ten zdjął taśmę, przepuszczając ich do środka, a V pociągnął Jungkooka do wnętrza lokalu.
Lokal robił wrażenie. Był naprawdę ogromny i przepięknie urządzony. Wszędzie dominowała czerwień, na środku przed nimi rozciągał się parkiet. Mimo dosyć jeszcze wczesnej godziny, klub był przepełniony ludźmi. Z głośników rozległa się głośna muzyka, wprost zachęcając do ruszenia na parkiet. Światła były przydymione, powietrze wypełnione zapachem alkoholu i rozgrzanych ciał. Jungkook spojrzał w stronę parkietu i miał chęć wtopić się w tańczący tłum. V nagle się zatrzymał i spojrzał na niego. Oczami wyobraźni widział, jak zgrabne, spocone ciało bruneta porusza się zwinne na parkiecie w rytm zmysłowej muzyki. Przełknął głośno ślinę.
- Chodźmy do baru - zasugerował, a Jungkook przytaknął.
Nie wiedzieć czemu, czuł się nieco spięty. Wiedział, że alkohol to może nie najlepszy sposób, by się rozluźnić, ale z pewnością był skuteczny. Jak się mógł domyślić, gdy tylko podeszli do baru, przywitał ich uroczy uśmiech pięknej barmanki o długich, blond włosach.
- V! - krzyknęła dziewczyna. - Fajnie cię znowu widzieć. Dawno cię u nas nie było! - Jungkook spojrzał na V. Widząc piękny uśmiech na jego twarzy, poczuł się zazdrosny, że to nie do niego wampir tak się uśmiecha.
- Cześć piękna, też się za tobą stęskniłem! - Odparł bez najmniejszego zawahania. Na jego słowa Jungkook poczuł dziwne ukłucie. Czyżby dziewczyna była kolejną jego zdobyczą?
- Podać to, co zwykle? - Spytała barmanka, a V posłał szybkie spojrzenie w stronę Jungkooka.
Chłopak wydawał się być spięty. Patrzył badawczo na barmankę. Jego usta zacisniete były w wąska linię, ale V dostrzegł, że brunet nerwowo przygryza wnętrze swoich ust. Nie był pewny, czy dobrze czyta mowę jego ciała, ale mógłby przysiąc, że Jungkook jest o niego zazdrosny. Odwrócił spojrzenie w stronę barmanki i uśmiechnął się szeroko. W jego głowie pojawił się chytry plan.
- Daj nam coś mocniejszego na początek. Może daj nam po kilka shotów tequili...
Dobrze pamiętał, co się wydarzyło, kiedy ostatni raz pili razem tequilę i miał nadzieję, że i tym razem Jungkook podejmie z nim tę seksowną grę. Tym razem jednak nie było z nimi Suran, która mogłaby im przeszkodzić.
- Już się robi, szefie! - Odparła dziewczyna i zaczęła szybko przygotowywać zamówienie. V usiadł przy barze i spojrzał na Jungkooka. Podsunął stołek barowy w jego stronę.
- Siadaj, najpierw napijemy się trochę, bo wydajesz się być nieco spięty... - Powiedział, a Jungkook bez słowa usiadł obok niego.
- To jedna z twoich dziewczyn? - Spytał nagle, nim zdążył ugryźć się w język. Gdy tylko jego usta wymówiły te słowa, przeklął sam siebie w duchu. Kurwa! Czemu zachowywał się jak zazdrosny nastolatek? V spojrzał na niego zaskoczony pytaniem, ale po chwili na jego ustach pojawił się uśmiech pełen satysfakcji.
- Hmmm czy mi się zdaje, czy ktoś tu jest zazdrosny? - Jungkook odwrócił wzrok zmieszany.
Nie mógł znieść tak intensywnego spojrzenia wampira. Czuł, że pieką go policzki. Po chwili z powrotem uniósł wzrok i napotkał spojrzenie intensywnie niebieskich tęczówek V, który wciąż nie spuszczał z niego spojrzenia ani na sekundę. Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale nim zdążył, V go uprzedził.
- Akurat o nią nie musisz być zazdrosny... Widzisz tę czarnowłosą barmankę z tatuażem na przedramieniu? To Mimi. Jej dziewczyna... - Wyjaśnił.
Na te słowa Jungkook poczuł ulgę. V dostrzegł, że jego dotąd spięte ramiona, nieco się rozluźniają. Mimi nagle spojrzała w ich stronę i gdy tylko dostrzegła V, na jej pociągniętych bordową pomadką ustach, pojawił się szczery uśmiech.
- V! - Krzyknęła z daleka i szybko podbiegła w ich stronę. Przytuliła wampira nad barem. - Dawno cię nie widziałam! - Rzuciła dziewczyna z wyrzutem w głosie. Po chwili jednak przeniosła wzrok na Jungkooka. - Ale jeśli nie było cię tak długo, bo zajęty byłeś tym przystojniakiem, to jestem w stanie ci wybaczyć... - Dodała nagle, unosząc znacząco brwi.
- Jungkook - przedstawił się brunet, wyciągając dłoń w stronę dziewczyny. Na malinowe ustach Jeona wdarł się szczery uśmiech.
- Mimi - Odparła. - Nie wiem, co mu zrobiłeś, ale nie widziałam, żeby V na kogokolwiek tak się przyglądał... On nie może odkleić od ciebie oczu!
- Mimi! - Warknął do niej V przez zęby, a ona zaśmiała się głośno.
- Okej, okej. Już nic nie mówię, ale to najszczersza prawda! - Rzuciła, puszczając oczko do Jungkooka. - Poza tym muszę przyznać, że V zdecydowanie ma dobry gust. Niezły przystojniak z ciebie! Spadam do klientów. Miło było cię zobaczyć, V. Pilnuj tego przystojniaka! - Dodała i ruszyła w stronę kolejnych klientów. Mijając swoją dziewczynę, która właśnie szła z tacą pełną shotów w ich stronę, klepnęła ją delikatnie w pośladek.
- Och! Mimi jest niemożliwa... - To mówiąc, blondynka wywróciła oczami i postawiła przed V tacę. - W końcu nie wiedziałam ile chcesz tych shotów, ale stwierdziłam, że lepiej więcej niż mniej. - Dziewczyna roześmiała się serdecznie.
- Yeri, znasz mnie za dobrze - odparł V i sam również się roześmiał.
Sięgnął dwa shoty i podał jednego z nich Jungkookowi. Brunet posypał solą dłoń, przejechał po niej swoim językiem i szybko wychylił kieliszek, po czym wziął od V kawałek cytryny i patrząc mu prosto w oczy, zagryzł na niej swoje zęby. Jego wzrok był tak intensywny, że V poczuł ucisk w dole brzucha, a jego język nieświadomie zwilżył jego wargi. Cholera! To będzie długa noc! - pomyślał. Brunet był tak seksowny, kiedy to robił, że V nie potrafił oderwać od niego oczu. Widząc to Yuri uśmiechnęła się i zostawiła ich samych.
- Kurcze, zapomniałem, że uwielbiasz się ze mną droczyć... - Rzucił, patrząc na Jungkooka.
- Droczyć? - Powtórzył, robiąc niewinną minę. - Jeszcze nawet nie zacząłem tego robić! - Dodał z uśmiechem. - Zdaje się, że jesteś o jednego shota do tyłu... - W jego głosie można było wyczuć wyzwanie, patrzył na niego prowokująco.
Wiedział, że V z chęcią weźmie udział w tej grze i nie pomylił się. Wampir posypał swoją dłoń i przejechał po niej językiem. Robiąc to nie oderwał od niego oczu nawet na chwilę. Jungkook poczuł, jak po jego plecach przemyka przyjemny dreszcz. A w jego głowie pojawiły się wszystkie najbardziej niewłaściwe myśli. Przypomniał mu się jego sen, kiedy to V przesuwał swoim językiem w ten cudowny sposób po jego długości. Kurwa! Wampir był tak kurewsko seksowny. Poczuł, że zaschło mu w ustach, ale wciąż uważnie go obserwował, wstrzymując oddech. V przystawił kieliszek do swoich ust i szybko wlał jego zawartość, by po chwili zagryźć usta na kawałku cytryny. Zatapiając w nim swoje niebieskie tęczówki, prowokująco oblizał swoją dolną wargę. Jungkook wiedział, że powinien przestać się na niego gapić, ale nie potrafił oderwać od niego oczu.
- I kto tu mówił o droczeniu... - Rzucił w stronę V. Uśmiech nie schodził z jego ust.
- Przecież tak w końcu powinno się pić tequile, czyż nie? - Spytał przewrotnie V, a Jungkook roześmiał się. - Gdybym się naprawdę z tobą droczył, pewnie zlizywałbym sól z ciebie. - Dodał niebywale niskim, zmysłowym głosem.
Cholera. Tego Jungkook nie przewidział. Poczuł, jak na te słowa jego puls przyśpiesza, a V obdarzył go tym swoim nieziemsko pięknym uśmiechem. Powietrze między nimi zrobiło się ciężkie. A Jungkook poczuł charakterystyczny ucisk w dole brzucha. Cholera. Jak to możliwe, że V jednym słowem potrafił tak bardzo go podniecić? Wizja wampira wodzącego po jego rozgrzanym ciele swoim mokrym językiem, przyprawiła go niemal o zawrót głowy. Jego puls znacznie przyśpieszył, co nie umknęło uwadze V.
- Spokojnie, takie zabawy zostawię na potem... - szepnął i przygryzł swoją dolną wargę. Jungkook przełknął z trudem ślinę, po czym złapał za kolejne shoty i podał jeden z kieliszków wampirowi.
- Do dna! - rzucił, nie odrywając od V swoich czekoladowych tęczówek.
Po chwili oboje byli już w pełni rozluźnieni, śmiali się i żartowali. Jungkook miał wrażenie, jakby znał V całe swoje życie. Nawet przez chwilę nie musiał się zastanawiać nad tym, co powiedzieć, po prostu był sobą i podobało mu się to. Co jakiś czas któryś z nich robił bądź mówił coś seksownego, więc między nimi cały czas było to niebywałe napięcie, ale obojgu podobało się to. Alkohol przyjemnie krążył w ich żyłach. Kiedy V opowiadał mu kolejną historię dotyczącą swojego życia, Jungkook spojrzał w stronę parkietu. Klub był już zapełniony po sam brzeg, na parkiecie wiły się spocone ciała.
- Chodź! - rzucił nagle V, wychylając ostatni kieliszek tequili, który stał przed nim. Jungkook spojrzał na niego zdezorientowany. Nie miał ochoty jeszcze wychodzić. Nie chciał wracać do swojego warsztatu i spędzać kolejnej samotnej nocy. - Mam na myśli parkiet - dodał nagle V, stając przed nim i wyciągnął do niego swoją dłoń.
Jungkook z chęcią dołączyłby do tańczącego tłumu, ale zawahał się przez chwilę.
- No chodź, pokażesz mi, co potrafisz! Bo widziałem, że nieźle sobie radzisz! - Zachęcił V, po czym nie czekając na jego odpowiedź pociągnął go za dłoń, zmuszając, by podążył za nim.
Młodszy roześmiał się i bez większych protestów ruszył za V. Wampir zwinne wyminął ludzi i wszedł na parkiet. Dopiero wtedy wypuścił jego dłoń. Brunet poczuł się nieco rozczarowany, że V to zrobił. Spojrzał na twarz blondyna i jego piękne niebieskie oczy, które uważnie śledziły jego ruchy. Oboje zaczęli się poruszać w rytm muzyki, jednak cały czas zachowywali dystans między ich ciałami.
Po chwili nieco niezręcznej atmosfery Jungkook dostrzegł, że do V zbliża się jakaś ciemnowłosa dziewczyna. Odruchowo zmniejszył dziełący ich dystans i - odwróciwszy się do V tyłem - przyciągnął go do siebie. Nie mógł pozwolić, by dziewczyna go uprzedziła. Chciał, by inni wiedzieli, że blondyn nie jest tu sam. V był jego. Przynajmniej tej nocy.
Ku jego zadowoleniu, V z chęcią poddał się jego woli, otoczył jego biodro swoją prawą ręką i przycisął go mocniej do siebie. Brunet mógł poczuć przyjemne ciepło jego twardej klatki piersiowej na swoich plecach i jego przyśpieszony oddech na swojej szyi. Ich ciała przylgnęły do siebie mocno i zaczęli poruszać się razem w rytmie piosenki. V zacisnął mocniej swoje palce na jego biodrze, wysyłając tym samym przyjemne dreszcze po jego ciele. Jeon z premedytacją wypiął się mocniej i zatoczył swoimi biodrami delikatne kółko, ocierając się o krocze V. Wampir wciągnął głośno powietrze i przycisnął go jeszcze mocniej do swojego ciała.
- Jungkook, co ty robisz, ty łobuzie? - warknął V, erotycznym głosem i delikatnie przygryzł płatek jego ucha.
Jungkook przygryzł swoją dolną wargę na nagle uczucie napięcia w dole swojego brzucha. Ponownie wypiął swoje pośladki, ocierając się mocno o krocze wampira, po czym odwrócił się w stronę V i spojrzał mu prosto w oczy, nie przestając tańczyć. Oczy wampira były już zdecydowanie ciemniejsze. Podobało mu się to. Miał chęć doprowadzić V do obłędu. Nie wiedział, co w niego wstąpiło. Może to wypity alkohol, ale miał to gdzieś. Znowu zbliżył się do V, nie zrywając kontaktu wzrokowego. Blondyn, jakby nie mogąc wytrzymać tego, że chłopak jest tak daleko, znowu położył swoją dłoń na jego biodrze i przyciągnął go mocniej.
Tańczyli teraz przodem do siebie. Ich twarze i ciała dzieliły jedynie centymetry. Jungkook poruszał swoimi biodrami tak kusząco i uwodzicielsko. V miał wrażenie, że każdy jego ruch był wprost idealny, jakby to muzyka poruszała jego ciałem. V zawsze uważał się za dobrego tancerza, ale to, co wyprawiał Jungkook, przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Do tego chłopak miał na sobie obcisłe jeansy, które idealnie opinały wszystkie najważniejsze miejsca. Jego koszulka była lekko wilgotna od potu i przyklejała się do jego umięśnionego brzucha i pleców. Jungkook przycisnął go bliżej do siebie, wodząc swoimi rozgrzanymi dłońmi po jego silnych plecach. V słyszał, jak jego oddech spłyca się i przyśpiesza.
Kurwa! Ten chłopak działał na niego, jak narkotyk.
Ich oczy się spotkały. Jungkook wpatrywał się na niego intensywnie. Jego język przesunął się uwodzicielsko po jego dolnej wardze, jakby zachęcając V, by zatopił w nim swoje usta, ale nie zrobił tego.
Jeszcze nie teraz.
V zsunął swoją prawą dłoń z pleców bruneta i zacisnął ją mocno na tej obłędnie wąskiej talii, a z ust chłopaka wydobyło się erotyczne jęknięcie, kiedy wampir zmniejszył dzielący ich dystans prawie do minimum. Ich biodra stykały się ze sobą, przyśpieszone oddechy mieszkały w jedno.
V miał wrażenie, że to jeszcze za mało... Chciał czuć go przy sobie.
Wsunął swoją prawą nogę między jego uda i przyciągnął go jeszcze bliżej. Z satysfakcją zanotował, że oddech Jungkooka przyśpieszył jeszcze bardziej na ten gest. V nie mógł powstrzymać uśmiechu satysfakcji. Spojrzał brunetowi prosto w oczy. Wiedział, że jego tęczówki muszą być już co najmniej ciemno granatowe.
I nie pomylił się.
Jungkook poczuł, jak ogarnia go kolejna fala podniecenia. Czuł nogę V między swoimi udami i nie myśląc długo, przycisnął się do niej mocniej i zaczął delikatnie poruszać swoimi biodrami w taki sposób, by jego krocze ocierało się o wysportowane udo wampira. Z ust V wydobyło się niemal zwierzęce warkniecie, kiedy poczuł, jak chłopak ociera się o jego udo. Wysunął je mocniej do przodu, tym samym zwiększając ucisk na krocze bruneta i po chwili poczuł twardy zarys jego penisa.
Matko! Ten chłopak to istny grzech.
V skłamałby, gdyby powiedział, że to nie była jedna z najbardziej podniecajacych rzeczy, jakie kiedykolwiek robił. Czuł, że i jego ogarnia fala podniecenia. Zagryzł mocno swoją wargę, ale kiedy Jungkook ponownie otarł się swoim kroczem o jego udo z jego ust wydobyło się niekontrolowane jękniecie. Jezu! Chłopak ocierał się o niego tak bezwstydnie, nie zwracając nawet najmniejszej uwagi na otaczający ich tłum. To było takie podniecające! Ich rozgrzane oddechy mieszkały się w jedno.
Nie mógł już dłużej tego znieść. Chciał smakować jego idealnych ust, chciał zatopić się w jego wnętrzu i słuchać jego grzecznych jęków...
Zbliżył się do niego i schylił swoją głowę tak, by schować ją w zagłębieniu jego szyi. Przesunął swoim nosem po jego mlecznej skórze, chłonąc jego cudowny zapach, po czym zaczął delikatnie całować jego szyję. Jungkook wplótł dłonie w jego blond włosy i odchylił głowę, dając mu dostęp do swojej smukłej szyi. V czuł, jak jego tętnica pulsuje pod jego językiem. Miał chęć się w niego wgryźć, by móc znów smakować jego pysznej krwi. Poczuł, jak ślina napływa do jego ust, a jego kły mocniej napierają na dziąsła. Przeniósł swoje usta w kierunku tej obłędnej linii szczęki i powoli przesunął usta w kierunku tych cudownie malinowych ust bruneta. Jungkook odruchowo zwilżył swoje wargi i rozchylił je lekko, dając mu idealny dostęp do jego słodkiego wnętrza. V chwycił w zęby jego dolną wargę i zaczął ją ssać lekko. Już miał złączyć ich usta w erotycznym pocałunku, gdy nagle poczuł mocne szarpnięcie, kiedy ktoś odepchnął go gwałtownie od chłopaka.
- Wypierdalajcie stąd z tym gejowskim gównem! - Wrzasnął napastnik. Zdezorientowany V podniósł na niego wzrok. Jego oczy płonęły. Czuł, że jego kły zaraz się wysuną. Oddychał ciężko z podniecenia i ze złości, starając się powstrzymać swoje wampirze instynkty.
- Co ty powiedziałeś?! - Warknął przez zęby. Jungkook spojrzał na niego. Miał wrażenie, że V zaraz wybuchnie. Nie myśląc długo, zbliżył się do niego i stanął między nim, a napastnikiem. Spojrzał na wampira swoim łagodnym wzrokiem, chcąc go uspokoić.
- Spokojnie, V. Nie warto! - To mówiąc, położył dłoń na klatce piersiowej wampira. Poczuł, jak V uspokaja się pod wpływem jego dotyku. Nieznajomy roześmiał się szyderczo i przeniósł swój nienawistny wzrok na Jungkooka.
- Heh czyli to ty jesteś cipką w tym związku? Często bierzesz w dupę?! - Spytał. Nienawiść sączyła się z każdego wypowiedzianego słowa. Jungkook poczuł, jak krew gotuje się w jego żyłach. Odwrócił się twarzą do mężczyzny i zmierzył go groźnie wzrokiem.
- Mogę brać w dupę i pięć razy dziennie, ale za chwilę spiorę twoją tak bardzo, że twoja własna matka cię nie pozna! - Warknął przez zęby i nie czekając na reakcję tamtego, wymierzył mu prawy sierpowy, wkładając w to całą swoją siłę.
Mężczyzna zatoczył się i wpadł na pobliski stolik. W mgnieniu oka doskoczyli do nich inni mężczyźni. Jak się domyślił, zapewne byli to znajomi napastnika. Po chwili bijatyka rozpętała się na dobre. W całym tym zamieszaniu stracił V z oczu. Jakiś koleś chwycił go za ramiona, a drugi rzucił się na niego z pięściami. Jungkook poczuł smak własnej krwi w ustach. Splunął nią na ziemię, po czym sam rzucił się na napastnika. Po chwili w klubie zrobiło się takie zamieszanie, że już chyba nikt nie wiedział kto z kim i przeciw komu się bije.
Jungkook okładał właśnie jakiegoś kolesia, kiedy poczuł, jak jakaś silna dłoń odciąga go do tyłu. Wywinął się z silnego uchwytu i już miał wymierzyć cios nowemu napastnikowi, gdy zobaczył, że to V. Opuścił dłoń i odetchnął głęboko.
Nawet po bójce, V wyglądał wprost idealnie. Jedynie jego koszulka była nieco naderwana i włosy mocniej potargane. Na jego ustach pojawił się szczery uśmiech. Jungkook potrząsnął swoją głową, poprawiając w ten sposób zmierzwione włosy i wygładził na sobie ubranie. Jego koszulka też była porwana, przez co odsłaniała teraz jego klatkę piersiową niemal do mostka.
- Spadajmy stąd, łobuzie! - Rzucił do niego V. - Zaraz będą tu gliny... - Jungkook, nie myśląc długo, wsunął swoją dłoń w dłoń V i pozwolił się prowadzić do wyjścia.
Kiedy mijali bar, V nagle zatrzymał się i szybko przeskoczył przez ladę. Przez całe zamieszanie, za barem nie było teraz żadnego pracownika. V sięgnął szybko z barku butelkę Jacka Danielsa i znowu przeskoczył przez ladę, wracając do bruneta z wielkim uśmiechem na ustach.
- Może się nam jeszcze przydać! - Rzucił, unosząc butelkę alkoholu, po czym ponownie złapał bruneta za dłoń. Jungkook roześmiał się głośno. V był niesamowity.
Wybiegli szybko z klubu i przebiegli przez ulicę. Kiedy zakładali swoje kaski, pod klubem zatrzymał się pierwszy radiowóz. V nie patrząc nawet w stronę policyjnych aut, ruszył szybko z piskiem opon. Jungkook był przekonany, że zabierze go do jego warsztatu, ale ku jego zdziwieniu, wampir pojechał zupełnie w inną stronę. Z pewnością nie jechali również do magazynu V. Jungkook nie wiedział, gdzie blondyn go zabiera, ale nie przeszkadzało mu to. W jego żyłach wciąż tequila mieszała się z adrenaliną i podnieceniem. Nie chciał, by ta noc już się kończyła.
Tym razem jechali dosyć długo albo to wypity alkohol sprawiał, że czas zdawał się mierzyć w innych jednostkach. Kiedy zatrzymali się na miejscu, Jungkook szybko ściągnął kask i rozejrzał się dookoła. Było już ciemno, a oni byli na jakimś wzgórzu i na skraju lasu. Przeniósł swój zaskoczony wzrok na V.
- Gdzie jesteśmy? - Spytał, a V uśmiechnął się szeroko i złapał go za dłoń.
- Chodź. Dalej nie pojadę motocyklem, musimy się kawałek przejść... - V ruszył przed siebie, zwinne wymijając krzaki. Widać było, że nawet po ciemku dokładnie wie, gdzie ma iść. Szli tak jedynie kilka minut i nagle wyszli na polanę, która kończyła się ostrym klifem, ale to, co ukazało się oczom Jungkooka sprawiło, że chłopak aż zaniemówił. Z miejsca, w którym stali mógł dostrzec przepiękny widok na cały Seul. Miliony świateł tliło się w dole, ukazując całe piękno tego miasta.
- V... To jest piękne... - Powiedział cicho, z zafascynowaniem oglądając rozciągający się przed nim widok.
W tym czasie V uważnie studiował jego twarz. Mocno zarysowaną linię szczęki oświetloną teraz jedynie przez blask księżyca. Czekoladowe oczy podziwiające z zachwytem znajdujące się przed nimi miasto i jego malinowe, lekko rozchylone wargi.
- Masz rację... Nie widziałem chyba nigdy nic piękniejszego... - Odparł, nie odrywając od niego oczu.
Tak bardzo pragnął go pocałować. Dotykać jego rozgrzanego ciała. Kochać się z nim godzinami tutaj, na tej polanie. Odetchnął głęboko i zamknął na chwilę oczy, wsłuchując się w kojący dźwięk bicia serca. Jego serca. Nawet nie wiedział od kiedy, ale ten dźwięk zdawał się być jego ulubionym dźwiękiem. Otworzył oczy i napotkał spojrzenie Jungkooka.
- Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś. - To mówiąc, uśmiechnął się do niego delikatnie. V zbliżył się w jego stronę, wciąż studiując jego twarz. Pod jego lewym okiem widoczne było delikatne zaczerwienienie, na jego policzku dostrzegł spore otarcie. Najwyraźniej musiał dostać podczas bójki w klubie. Jego dolna warga była rozcięta, w lewym kąciku ust wciąż był widoczny ślad krwi.
- Trochę dostałeś... - Powiedział V miękkim, niemalże opiekuńczym głosem, jednocześnie kładąc swoją chłodną dłoń na lewym policzku chłopaka. Zbadał delikatnie opuszkami palców opuchnięte miejsce. A Jungkook na chwilę przymknął oczy, rozkoszując się tą drobną pieszczotą.
- Trzeba było zobaczyć tego drugiego! - Odparł, uśmiechając się lekko.
Kiedy ruszył ustami rozcięcie w kąciku jego ust znowu zaczęło krwawić, a on sam syknął cicho, czując uporczywe szczypanie. V przeniósł wzrok na jego usta i oblizał swoją dolną wargę, po czym z powrotem spojrzał na Jungkooka.
-M-mogę? - Spytał niepewnym głosem. Brunet nie był pewny, co wampir ma zamiar zrobić, mimo to skinął głową.
Czuł, że jego puls przyśpiesza, wstrzymał oddech, patrząc, jak V powoli zbliża się do niego, zmniejszając dzielący ich dystans. V delikatnie przystawił swoje usta do kącika jego ust i przejechał po jego ranie swoim językiem, jednocześnie zlizując jego krew. Nawet robiąc coś tak dziwnego, brunet czuł w dole brzucha ten znajomy ucisk. Na koniec V pocałował kącik jego ust. Jego pocałunek był tak delikatny, że Jungkook miał wrażenie, że być może jedynie to sobie wyobraził, ale jednocześnie był tak czuły, że zmiękły mu nogi. Patrzyli na siebie przez chwilę w milczeniu.
Po niespełna minucie Jungkook poczuł znajome mrowienie i wiedział, że jego rana zaczyna się goić. V uśmiechnął się do niego delikatnie, po czym odchrząknął i usiadł na brzegu polany.
- Uwielbiam tu przychodzić ilekroć potrzebuję pomyśleć albo po prostu pobyć sam. Mogę się tu wyciszyć. Po prostu siadam tutaj i patrzę godzinami na te wszystkie światełka...
Jungkook podszedł do niego i usiadł obok. Siedzieli tak blisko, że ich ramiona niemal się stykały. Chwilę milczeli, podziwiając rozciągający się przed nimi widok. Cisza między nimi nie była krępująca. Wręcz przeciwnie. Była wręcz idealna. Jungkook miał wrażenie, że jest dokładnie tu, gdzie powinien być. Dawno tak się nie czuł. Być może nawet nigdy z nikim tak się nie czuł. Kiedy był z V, wszystko inne przestawało się liczyć. Czuł, jakby wreszcie był tu, gdzie powinien. Jakby wreszcie ktoś poskładał razem brakujące puzzle układanki, których do tej pory nie potrafił ułożyć w całość.
- V... Opowiesz mi, jak to się stało, że jesteś wampirem? - Spytał nagle cicho. Nie wiedział, czy powinien o to pytać, ale chciał. Chciał go pytać o wszystko. Znać jego myśli i wejść do jego głowy, by poznać go całego. Było w nim coś tak cholernie pociągającego, że Jungkook chciał być częścią jego życia. Ich oczy się spotkały. W spojrzeniu V dostrzegł coś dziwnego. Wampir milczał przez chwilę, po czym oblizał wargi i przeniósł wzrok przed siebie.
- To nie jest ładna historia... - Powiedział po chwili, po czym wziął głęboki oddech. - Na krótko przed moimi dwudziestymi czwartymi urodzinami poznałem pewnego chłopaka. Był starszy ode mnie o trzy lata. Był piękny. Miał blond włosy, cudownie bursztynowe oczy, nieskazitelnie mleczną skórę. Od razu mi się spodobał i szybko zaczęliśmy się spotykać.
Mimo, że wszystko, o czym mówił V, wydarzyło się wieki temu, Jungkook poczuł dziwne ukłucie na myśl, że być może V kochał tego chłopaka, ale mimo to milczał, pozwalając mu dalej mówić.
- Z początku wszystko było cudownie, ale dosyć szybko okazało się, że Baekhyun jest bardzo zazdrosny. Chorobliwie wręcz. Był zaborczy, czasem nawet agresywny. Czułem, że jest w nim coś dziwnego, ale wtedy nawet nie wiedziałem, że istnieje coś takiego, jak wampiry... - To mówiąc, zaśmiał się krótko z własnej głupoty. - W końcu po wielu awanturach powiedziałem mu, że chcę się rozstać. Nie chciałem być z kimś, kto niszczył to, kim jestem i kto ograniczał moją wolność do tego stopnia, że nie mogłem z nikim rozmawiać, na nikogo patrzeć. Na początku zareagował bardzo agresywnie, był wściekły, ale potem nagle jego podejście się zmieniło. Przepraszał mnie za wszystko i wydawało się, że jest pogodzony z naszym rozstaniem. Powiedział, że chce, żebyśmy dalej byli przyjaciółmi. Zaprosił mnie do siebie na pożegnalną kolację. A ja - przez wzgląd na to, co nas łączyło - poszedłem tam. Był przemiły, uśmiechał się cały czas. Miałem wrażenie, że był tym samym chłopakiem, który mi się spodobał na początku. Do kolacji podał wino, miałem wrażenie, że dziwnie smakuje, ale przez grzeczność wypiłem je. Kiedy wychodziłem... zaszedł mnie od tyłu i poderżnął mi gardło...
Jungkook poczuł, jak jego dłonie zaciskają się w pięści. Spojrzał na profil V. Wampir wciąż patrzył przed siebie, ale mimo to Jungkook widział, jak ciężko mu o tym mówić.
- Z tamtego momentu pamiętam tylko okropny ból i strach. Nie mogłem oddychać, leżałem na ziemi niemal tonąc w kałuży własnej krwi i jedyne, o czym mogłem myśleć to, że umieram sam... Że nie ma przy mnie nikogo, kogo bym kochał i kto by płakał po mojej śmierci. Byłem przekonany, że to koniec... A potem nagle obudziłem się. Nie wiem ile czasu minęło. W uszach mi dzwoniło, wszystko było takie głośne, takie jasne i przytłaczające. Do tego wszystkiego ten okropny ból... I to pragnienie... Kiedy otworzyłem oczy, Baekhyun siedział na fotelu i przyglądał mi się uważnie. Wtedy powiedział mi, kim się stałem... Żeby wampir w pełni przeszedł swoją metamorfozę, musi pożywić się na człowieku, więc Baekhyun przyprowadził do mnie swoją pokojówkę i kazał mi się nią pożywić. Odmówiłem. Nie chciałem tak żyć... Próbowałem się zagłodzić. Kiedy wampir przestaje się pożywiać, powoli wysiadają wszystkie czynności. Nie miałem siły chodzić, poruszać się. Dodatkowo pragnienie, które czujesz jest wręcz bolesne, to jest nie do opisania. Boli cię wszystko. Baekhyun próbował mnie zmusić do wypicia krwi, ale ilekroć wlał mi chociaż kilka kropli krwi do ust, zmuszałem się do wymiotów. Aż w końcu za którymś razem przyszedł do mnie... Miał ze sobą tę swoją pokojówkę. Dziewczyna miała może jakieś 17 lat. Leżałem bezwładnie na ziemi, a on podszedł do mnie i poderżnął jej gardło, rzucając jej krwawiące ciało na mnie. Nie udało mi się powstrzymać... I tak oto ten potwór zmienił mnie w takiego samego potwora, jakim był on sam... - Urwał.
Jungkook dostrzegł, że oczy V błyszczą od gromadzących się w nich łez. Kiedy jedna z nich zaczęła się powoli staczać po jego policzku, zmieszany szybko wytarł ją dłonią, mając cichą nadzieję, że Jungkook tego nie dostrzegł. Nienawidził być słaby.
- V... Ty nie jesteś potworem... - Odpadł Jungkook łagodnym głosem.
- Nauczyłem się kontrolować, ale zanim to się stało, zdążyłem zabić wielu ludzi. Niewinnych ludzi... Masz rację myśląc, że każdy wampir to potwór... To prawda. Jesteśmy, jak tykająca bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć...
Na jego słowa Jungkook poczuł, że jego gardło się zaciska. Czy V naprawdę myślał, że go nienawidzi?
- A co się stało z Baekhyunem?
- Wampiry mają silne poczucie hierarchii. Są mocno przywiązanie do swoich stwórców. Przez jakiś czas próbowałem żyć pod jego opieką. Był jedynym wampirem o jakiego istnieniu wiedziałem. On uważał, że zmienił mnie z miłości. Nie chciał, by cokolwiek nas rozdzieliło. Uważał, że jeśli zwiąże nas krew, to z nim zostanę. Te lata z nim spędzone... To jedne z najmroczniejszych lat mojego wampirzego życia... Każdego dnia nienawidziłem siebie coraz bardziej... Aż w końcu zdecydowałem się odejść... Od tamtego czasu nie widziałem go. Nie potrafiłem go pokochać... Nie potrafiłem mu wybaczyć...
- Rozumiem cię, nie wybaczyłbym, gdyby ktoś mnie zmienił... Wolałbym być martwy, niż zmienić się w potwora... - Odpowiedział Jungkook.
Od razu, gdy wypowiedział te słowa na głos, pożałował tego. Właśnie pokazał V, jak bardzo nienawidził wampirów, a przecież V był jednym z nich. Jak mógł o tym zapomnieć?
Wampiry odebrały mu wszystko, co cenił i kochał. Zabrały mu matkę i wuja. Odebrały mu dzieciństwo i normalne życie. Przez to był sam i ciągle był samotny. Do tego stopnia odciął się od innych, że wydawało mu się, że już nie jest nawet zdolny, by kogoś kochać. Spojrzał na twarz V. Wampir wyglądał, jakby jego słowa zranił go, jak srebrny sztylet.
- Przepraszam, nie miałem na myśli, że ty... - Zaczął szybko, ale V go powstrzymał.
- Jungkook, oboje wiemy, jaka jest prawda... Dlatego obiecałem sobie, że jeśli kogoś zmienię, to już naprawdę w ostateczności. Zmieniłem tylko dwie osoby. Jimina i Hobiego. Chociaż dzięki temu zyskałem rodzinę...
V zdjął korek z butelki whisky, która stała między nimi i przystawił ją do ust. Jungkook patrzył w skupieniu, jak blondyn wlewa złoty płyn do gardła, po czym oblizuje wargi z jego resztek.
- A-a mój ojciec? Powiedziałeś mi, że go znasz... - V spojrzał mu prosto w oczy. Milczał przez chwilę, a Jungkook miał wrażenie, że te sekundy trwają wieki.
- To kolejna smutna historia... - Odparł w końcu wampir. - Opowiem ci ją innym razem...
Jungkook nie protestował. Nie był pewien, czy on sam jest gotowy to usłyszeć. Chwycił butelkę alkoholu i upił z niej kilka solidnych łyków.
Nagle V roześmiał się, jakby sam do siebie. Jungkook przeniósł na niego swój wzrok i ich oczy się spotkały.
- Czy wszystkie randki z tobą tak wyglądają? Zabijanie dilerów, picie shotów tequili, erotyczne ocieranie się o siebie na parkiecie, bójka z nieznajomymi typami w klubie, ucieczka przed glinami i ckliwe opowiastki do poduszki? - Spytał w końcu, wyraźnie rozbawiony.
- R-randki? - Powtórzył, jak gdyby z całej jego wypowiedzi usłyszał tylko to słowo. - Myślisz, że to była randka? - Zapytał głupio, za co sam skarcił się w duchu. Czy on sam traktował ich spotkanie, jak randkę?
- Tylko jeśli ty chcesz to tak nazwać... - Odparł V.
Jego wzrok był tak intensywny, że Jungkook poczuł rumieńce na policzkach. Dziękował w myślach, że jest na tyle ciemno, że wampir tego nie zauważy. Nagle dostrzegł, że spojrzenie V przeniosło się na jego wargi. Odruchowo przejechał po swojej dolnej wardze językiem.
V zmniejszył nieco dystans między nimi i Jungkook poczuł, że najprawdopodobniej V zaraz go pocałuje. Nie było nic czego pragnąłby bardziej, niż znowu poczuć jego zachłanne wargi na swoich, ale poczuł się tak przytłoczony wszystkimi swoimi uczuciami, że ogarnęła go panika. Odchrząknął nerwowo i odsunął się nieco. Wampir, jakby wyrwany z transu, oderwał wzrok od jego ust i spojrzał mu w oczy.
- W-wolałbym w ogóle tego nie nazywać... P-potrzebuję czasu... - Rzucił w końcu Jungkook wyraźnie zmieszany.
To, co zdawało się dziać między nim, a V przerażało go. Jak to możliwe? Przecież nie mogło mu zależeć na wampirze?
V przełknął głośno ślinę. Skłamałby mówiąc, że odpowiedź chłopaka go nie rozczarowała. Czuł, jakby dostał siarczysty policzek. Z jednej strony oboje dobrze wiedzieli, że gdyby ten facet nie odciągnął V od Jungkooka wtedy w klubie, ta noc zapewne zakończyłaby się zupełnie inaczej...
Ale odciągnął go.
I teraz oboje siedzieli tu, żałując, że zdrowy rozsądek znowu wziął górę, bo wiedzieli, że żaden z nich nie odważy się posunąć dalej.
- Okay. Koniec tematu. - Odparł V najbardziej neutralnym głosem, na jaki było go stać i uśmiechnął się delikatnie.
Miał taką cholerną świadomość, że właśnie pozwolił się wymknąć czemuś pięknemu i ulotnemu ze swoich rąk. Wiedział, że podobna chwila może się już nie powtórzyć i to tak cholernie go bolało, ale chciał, by Jungkook był pewien swoich uczuć.
Musiał dać mu czas...
***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top