~Chapter twelve~

~♡~

Powoli, ale zarazem głośno wypuściłam powietrze tak jak radziła mi Siren, a następnie przyjrzałam się odbiciu w lustrze oznajmiając, że jestem gotowa. Blondynka, która przez ostatnie dwie godziny pomagała mi w przygotowaniach, wpatrywała się we mnie z rozanielonym spojrzeniem. Obeszła mnie dookoła dokładnie lustrując moją kreację, po czym zakryła usta dłońmi starając się odpędzić z kącików oczu łzy. 

— Przez tą białą sukienkę, czuję jakbym pomagała ci w przygotowaniach do ślubu — uznała żartobliwie, wycierając samotne łzy z policzków. — Izabell tyle ominie — załkała. 

Podeszłam do kobiety i mocno ją wyściskałam, starając się nie zacząć płakać. Będąc w białej sukni do kostek, czułam się taka piękna. Przeszłam kilkadziesiąt sklepów w celu znalezienia tej jedynej, ale kupiłam ją dopiero w ubogo wyglądającym na pierwszy rzut oka sklepie. Od razu zauważyłam, że wyodrębniała się spośród innych sukienek. Idealnie trafiała w moje gusta, a tym bardziej z rozmiarem. 

— Chodźmy, bo Henryk już jest — oznajmiła kobieta, podając mi w dłoń małą kopertówkę. 

Przez długą sukienkę i wysokie, kremowe szpilki miałam znaczne utrudnienie ze schodzeniem po schodach. Mimo, że zajęło mi to dwukrotnie dłużej niż zazwyczaj, to udało mi się bez szwanku dostać na dół. Przy schodach czekał na nas Henryk wraz Ray'em, którzy wręcz zaniemówili na mój widok. Zachichotałam, gdy chłopcy nadal nie wydobyli z siebie żadnego dźwięku. 

— Może być? — zapytałam, spoglądając z wyczekiwaniem na blondyna. 

Chłopak najprawdopodobniej po raz pierwszy w swoim siedemnastoletnim życiu założył białe rurki, które wyjątkowo dobrze na nim leżały. Jednak biała koszula najmocniej trafiła w moje serce. 

— Wow — powiedzieli w tym samym momencie. 

— Też wyglądasz wow — zaśmiałam się i pocałowałam go na przywitanie w policzek. 

— Dobrze, ustawcie się tutaj — kobieta wskazała na pobliską ścianę. — Zrobię wam kilka zdjęć.

Ustawiliśmy się we wskazanym przez blondynkę miejscu, wyczekując na charakterystyczny dźwięk robionego zdjęcia. Po paru minutach mogliśmy ruszać do szkoły. 

— Jak go zarysujesz to przez rok nie dostaniesz wypłaty — zagroził Manchester, podając swojemu pracownikowi klucze do auta. — Bawcie się dobrze dzieci! — momentalnie powaga zmieniła się w szeroki uśmiech na twarzy mężczyzny.  

Odetchnęłam z ulgą, gdy znaleźliśmy się w samochodzie. Spojrzeliśmy po sobie i zwyczajnie wybuchnęliśmy śmiechem ciesząc się, że najgorsze minęło, a my możemy zwyczajnie zacząć się bawić. Była godzina wieczorna, a ciemno żółte słońce znajdowało się na horyzoncie, co klimatycznie oświetlało naszą ulicę. 

Zanim chłopak odpalił wóz, ujął moją dłoń w celu złożenia na jej wierzchu mokrego całusa. Były to małe gesty, które przyprawiały mnie o zawroty w podbrzuszu. Już wielokrotnie miałam okazję poznać tą romantyczną stronę Henryka, która zdecydowanie była moją ulubioną. 

— Pamiętasz może jak założyliśmy się o to, abyś pokazał, że jesteś romantyczny? — zapytałam zapinając pas. — Załóżmy się jeszcze o coś, bo ja chcę wygrać — uznałam bezpośrednio powodując opanowany napad śmiechu u blondyna. 

— No właśnie — uśmiechnął się chytrze ukazując dołeczki w policzkach. — Jesteś winna mi przysługę. Dzięki, że przypomniałaś — zgromiłam go wzrokiem. 

Szczerze to zapomniałam o przysłudze. Przyćmiła ją wspaniała randka, którą przygotował dla mnie Henryk. 

— A więc, jak planujesz wykorzystać przysługę? — poprawiłam niesforny kosmyk włosów i zarzuciłam go do tyłu. 

— To były czasy jak leciałaś na Niebezpiecznego, a ja byłem tylko Henrykiem — zaśmiałam się gorzko. — Chciałem zaprosić cię na randkę, ale myślę, że z tym nie będzie większego problemu teraz. Jeszcze coś wymyślę. Z innej beczki — zjechał na szkolny parking. — Kiedy robisz prawko?

— Ja się zastanawiam kiedy ty zdążyłeś je zrobić — próbowałam rozpiąć pas, który się zaciął. 

— Trochę delikatności — odparł otwierając drzwi. 

Nachylił się nade mną i sprawnym ruchem rozpiął pas, następnie pomógł mi wysiąść z auta. Zdążyłam jedynie zarzucić falowane włosy do tyłu, ponieważ Henryk przyparł mnie do czerwonego pojazdu. Nie zwracają uwagi na uczniów, którzy również w białych ubraniach byli na parkingu, pocałował mnie delikatnie. Czując niedosyt po krótkim pocałunku, pociągnęłam go mocno za dłoń sprawiając, że całkowicie zmniejszyliśmy przestrzeń między nami. 

— Teraz przynajmniej wiadomo kto ostatnio zrobił ci tą malinkę na szyi — musnął ostatni raz moje usta, po czym z dumą splótł nasze dłonie. 

Po wejściu na salę gimnastyczną uznałam, że Charlotte wykonała kawał dobrej roboty przystrajając pomieszczenie. Każdy element był szczegółowo i dokładnie dopracowany, co po dłuższym przyjrzeniu gruntownie widać. 

— Przywitajmy się z Char — uznałam, wskazując ruchem głowy na dziewczynę stojącą przy stoliku z przekąskami i napojem. 

Jak tylko pojawiliśmy się w zasięgu wzroku brunetki, dziewczyna od razu zwróciła uwagę na nasze splecione dłonie, co spotkało się z jej szerokim uśmiechem. Przytuliłam Page na przywitanie, po czym nalałam sobie i Henrykowi soku pomarańczowego do białych kubeczków. 

— Ja nie piję — posłałam mu zdziwione spojrzenie. — Co roku dolewają do soku pomarańczowego wódki — wyjaśnił. 

— Co?! — brunetka wyrwała mi z ręki kubeczek, wąchając go. — Skubani — burknęła wściekła. 

Skrzywiłam się na widok drinka i odstawiłam go z powrotem na stolik sądząc, że jakaś spragniona osoba chętnie po niego sięgnie. Po powąchaniu coli i upewniając się, że nie jest wymieszana z żadnym alkoholem, wlałam ją do dwóch kubeczków. 

— I jak się bawią zakochańce? — zapytała wesoła Abigail. 

Zaskoczona obecnością kuzynki, zakrztusiłam się gazowanym napojem. Zerknęłam na nią, aby się upewnić, czy to na pewno ona. Nie byłaby sobą, gdyby nie ubrała czarnej, dopasowanej kreacji, która wyróżniała się na tle białych kolorów innych uczniów. Większego osłupienia dodał Jasper, który najprawdopodobniej przyszedł wraz z brunetką. On także okazał się być buntownikiem, ponieważ do białego garnituru dodał czarny krawat w różowe kropki. 

— No i po co był mi ten motyw? — fuknęła Charlotte, odchodząc w stronę śmiejących się w kącie nastolatków. 

— Przyszliście razem? — upewnił się Henryk. 

— Tak — zachichotała brunetka, sięgając po sok pomarańczowy. 

Doskonale wiedziała o wymieszanych napojach, a opróżnienie kubeczka zajęło jej jedynie kilka sekund. Na tyle dobrze znam dziewczynę, że wiem iż zaglądała tutaj już kilka razy, dzięki czemu ma taki dobry humor. 

— Co z Eleanor? — oparłam się o ciało blondyna, gdy ten owinął rękę wokół mojej tali. 

— Jebać ją — wybuchnęła głośnym śmiechem. — Chodźmy potańczyć — złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę parkietu, gdzie nastolatkowie tańczyli do skocznej piosenki. — Za trzy piosenki wrócimy — poinformowała chłopaków na odchodne. 

Dziewczyna będąc dość mocno wstawiona, zaczęła wywijać na środku. Zachichotałam i dołączyłam do niej, po raz ostatni zerkając na chłopaków, którzy z zaangażowaniem o czymś dyskutowali. Skakałyśmy, kręciłyśmy biodrami i bawiłyśmy się przez kilka piosenek. Czując suchość w gardle zeszłam ze sceny, podchodząc do stolika, przy którym wcześniej staliśmy. 

— Czy moja partnerka jest już moja? — Henryk wtulił się we mnie od tyłu i położył głowę na moim prawym ramieniu, gdy nalewałam coli do kubka. 

— Cała tylko dla ciebie — ukazał rząd swoich białych zębów. — To co robimy? — zapytałam po zaspokojeniu pragnienia. 

Powoli rozplątał się z uścisku i zaprowadził do dwóch kanap, na których siedzieli nasi znajomi w tym Charlotte i Jasper. Przywitałam się uśmiechem chcąc usiąść obok Char, ale Henryk mi to uniemożliwił. Pierwszy wsunął się na to miejsce, przyciągając mnie do siebie tak, abym usiadła mu na kolanach. 

— Powinniśmy o czym wiedzieć? — spytała mało zdziwiona dziewczyna.

— Nie — odpowiedzieliśmy w tym samym momencie.

Jeden z chłopaków, którego kojarzyłam jedynie z widzenia powrócił do opowiadania swojej historii, z której wszyscy wcześniej się śmiali. Po kilku minutach słuchania, znudziłam się i zgarnęłam z małego stolika samotnie leżącą miskę z chipsami. Położyłam ją na kolanach, zajadając się słoną przekąską. Skorzystał na tym również blondyn, który mając łatwy dostęp do nich, co chwilę mi je podjadał. 

Niedługo potem podeszła do nas Abigail, wciskając się na kanapę pomiędzy Jasperem i jakąś blondynką. Chłopak objął brunetkę ramieniem powodując, że każdy z obecnych spojrzał na nich ze zdziwieniem. 

— Wy przypadkiem nie macie dziewczyn? — odezwał się odważny brunet. 

— Zerwałem z Mary dwa tygodnie temu — wyjaśnił Jasper, uśmiechając się wesoło. 

— Ona zerwała z nim, ale to szczegół — wtrąciła Charlotte, a każdy z zebranych roześmiał się. 

Każdy oprócz Jaspera. 

— A u mnie to skomplikowane — burknęła z jadem w głosie Abigail nie mogąc znieść palącego spojrzenia chłopaka, który odważył się o to zapytać. 

Zbliżała się dziesiąta, a bal rozkręcał się coraz bardziej. W momencie, gdy DJ włączył jedną z moich ulubionych piosenek spojrzałam z iskierkami w oczach na blondyna. Chłopak wiedząc, że uwielbiam tą piosenkę jak i samych wykonawców, bez słowa zaprowadził mnie na parkiet. Z racji tego, że utwór był wolny to na parkiecie zostały tylko pary, które kołysały się w rytmie piosenki. 

— For your eyes only, I show you my heart — wyszeptałam pierwsze zdania refrenu. 

— For when you're lonely and forget who you are — Henryk dokończył z lekko zachrypniętym głosem.

W czasie, gdy Niall rozpoczął swoją część zwrotki, siedemnastolatek zdjął lewą dłoń z mojego biodra, aby poszukać czegoś w kieszeni spodni. Niedługo po tym zatrzymał się w bezruchu, patrząc mi prosto w oczy. 

— Nie widzę lepszego momentu, aby cię o to zapytać — założyłam kosmyk włosów za ucho, nie rozumiejąc chłopaka. — Tego dnia, gdy wróciłaś — zaczął niepewnie, pokazując biżuterię. — Pokłóciliśmy się, a ty oddałaś mi tą bransoletkę mówiąc, aby dał ją dla dziewczyny, z którą chcę być w związku. To ty jesteś tą dziewczyną. Wiedz, że nigdy niczego bardziej nie pragnąłem niż tego. Jesteś dla mnie wszystkim, dlatego chcę cię zapytać, czy zostaniesz moją dziewczyną Meggie?

— And I hope that you don't run from me — wyszeptałam wraz z solówką mojego faworyta. — Jestem prawdziwą szczęściarą mogąc zostać twoją dziewczyną Henryku. 

Rozbłysły mu iskierki w czekoladowych oczach.

— To znaczy tak? — kiwnęłam pewnie głową. 

Chłopak uśmiechnął się promiennie i bez żadnych skrupułów ujął moją twarz, po czym złożył na moich ustach długi pocałunek. Czułam się jak w niebie, gdy mój chłopak muskał delikatnie moje miękkie wargi. 

— Drugą połowę mam zaczepioną na breloczku z kluczami — wyznał, zawieszając na moim nadgarstku bransoletkę. 

Moment, w którym zostanę dziewczyną Henryka Hart'a był najbardziej przeze mnie wyczekiwanym, przez ostatnie kilka miesięcy. Teraz, gdy w końcu to się stało, nie umiem nawet opisać tych najintensywniejszych emocji spośród, których aktualnie odczuwałam setki. Blondyn tak się starał, że nawet nie wiedziałam czym sobie zasłużyłam na taką dobroć z jego strony. 

— Też jesteś dla mnie wszystkim — powiedziałam, gdy utwór się zakończył, a my zeszliśmy z parkietu, aby zrobić miejsce dla uczniów, którzy chcieli potańczyć do skocznej piosenki. 

Przeniosłam wzrok na kanapy, gdzie wcześniej siedziała duża grupa nastolatków. Wraz z nadchodzącym utworem większość znajomych poszła potańczyć, robiąc przy tym wolne miejsca. Na jednej z kanap dostrzegłam Abigail i Jaspera, którzy rozemocjonowani o czymś rozmawiali. Na twarzy kuzynki znajdował się dosyć duży uśmiech, który był spowodowany dużą dawką alkoholu i dobrym towarzystwem. Dziewczyna była już wystarczająco mocno schlana, a po twarzy Dunlop'a, mogłam wywnioskować, że on również nie jest trzeźwy.

Spojrzałam znacząco na swojego chłopaka, który posłał mi swój uroczy uśmieszek.

— Idziemy do nich? — zapytałam, wtulając się w jego rękę.

— Idziemy — oznajmił i cmoknął mnie w zaróżowiony policzek.

Hart po raz kolejny tego wieczoru splótł nasze dłonie, kierując się do roześmianym przyjaciół.

— Możemy się dosiąść? — zapytałam mierząc ich zaciekawionym wzrokiem.

— Jasne! — krzyknęła zbyt entuzjastycznie Abigail. — Jasp akurat szedł po drinki dla nas, chcecie też?!

Dziewczyna mówiła bardzo szybko, a do tego jeszcze trochę niewyraźnie, przez co miałam liczne trudności ze zrozumieniem jej. Jednak po chwili zrozumiałam przekaz jej słów i nie rozmyślając, kiwnęłam potwierdzająco głową, co spotkało się ze zdziwionym spojrzeniem Hart'a.

— Ja poproszę — powiedziałam, ignorując palący wzrok na twarzy.

— Ja nie mogę, bo prowadzę — burknął mój chłopak, siadając na kanapie obok swojego najlepszego przyjaciela.

— Dobra, czyli trzy drinki — odparł szatyn i skierował się w stronę stoliku z przekąskami.

— Hart jako jedyny jak zwykle nie umie się bawić — mruknęła Tremblay, kiedy nasz przyjaciel się oddalił.

Brunetce nigdy nie minęła niechęć do chłopaka, ale nauczyła się tolerować jego obecność, która z dnia na dzień zdarzała się coraz częściej.

— Ktoś was potem będzie musiał odwieźć — warknął Hart, mierząc moją kuzynkę wzrokiem.

Postanowiłam zainterweniować i szybko wskoczyłam na kolana chłopaka mimo, że miejsca na kanapie było sporo.

— Uspokójcie się! — zażądałam widząc, że rozmowa zjeżdża na złą drogę.

— Jesteśmy spokojni — odparł z wyczuwalnym jadem w głosie Henryk.

— Hen, ona jest pijana daj jej spokój — powiedziałam, próbując uspokoić blondyna.

— Dobra — burknął i pokazał mojej kuzynce od dołu środkowy palec.

Wywróciłam oczami na ten mało dojrzały gest, ale widząc satysfakcję na twarzy siedemnastolatka, wybuchnęłam głośnym śmiechem.

— Widziałam — próbowałam zabrzmieć poważnie.

— To nie do ciebie — powiedział i pocałował mnie w policzek.

— Ale ty głupi jesteś — zaśmiałam się, gdy on w geście zemsty próbował zjeść mój nos.

— Za to mnie tak kochasz — odparł nie myśląc nad wypowiedzianymi słowami.

Uśmiechnęłam się nieśmiało, powoli ciągnąc za końcówki włosów chłopaka.

— Możecie później sobie powyznawać miłość? — zapytała z wyczuwalną odrazą Abi.

— Możemy — odpowiedziałam zmieszana. — O patrzcie, Jasper wraca — zmieniłam temat, kiedy zobaczyłam chłopaka zmierzającego w naszą stronę z trzema drinkami w dłoniach.

Podszedł do nas i podał mi jednego drinka, a mojej kuzynce drugiego, następnie zasiadając koło niej.

Zanurzyłam usta w palącym trunku i zaczęłam go powoli sączyć. Nie minęła nawet minuta, a każdy zakończył spożywanie napoju. Wysyłaliśmy Jaspera jeszcze kilka razy po drinki, dopóki Henryk stanowczo zabronił mi picia i zabrał mnie na parkiet, abym poprzez taniec odrobinę wytrzeźwiała.

~♡~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top