2

- Ja też spadłem jeden raz. To był taki klasyczny upadek. Jechałem sobie na przeszkodę i podobnie jak w twojej opowieści zabrakło łydek i gazu. No więc to był okser. Dosyć niski bo 50 cm. Ale ja panicznie boję się okserów!
- Ja też. No może nie panicznie...
- W każdym że bądź razie mi serce biło na samą myśl o okserze. Ale jadę. Trzeba przełamywać strach. Taaa. Za dużo pewności siebie. Za mało łydek i dosiadu. No zrobiłem ten półsiad ale mój koń postanowił że da mi argument dla mojego strachu. No więc jak zobaczył zbliżającą się przeszkodę postanowił się zatrzymać. Mógł mi chociaż o tym powiedzieć! Ja w półsiadzie próbowałem odzyskać równowagę i przechylić się do tyłu. Ale cóż, nie udało się. No więc poleciałem do przodu przez szyję i łeb konia. Wykonałem piękny przewrót w przód bez odchylenia w bok. No i wpadłem idealnie pomiędzy dwie zawieszone belki na okserze. Serio. Ani jedna nie spadła a ja znalazłem się w środku przeszkody.
- Niemożliwe! Akrobata nam rośnie!
- Taaa....upadłem na nogi i to się liczy! Ale żeby tego nie było mało! Mam słabość do przewrotów bo mi się po nich w głowie kręci. No więc jak to ja straciłem równowagę i...
- Nie!
- Tak. Przewróciłem się do tyłu idealnie na przeszkodę. Cała się przewróciła, a tylni drążek dodatkowo na mnie spadł!
- Co?!? Ty to masz szczęście! To chciałabym zobaczyć!
- Taa. Jasne...
- Tak więc kocham jeździć na tych wspaniałych zwierzętach.
- Ja również. Wiesz co? Może już powoli byśmy jechali w stronę stajni. Jest już ciemno.
Faktycznie. Słońce zaszło bardzo dawno temu, a teraz robiło się powoli ciemno. Oboje musieli jeszcze rozsiodłać i zaopiekować się końmi więc niechętnie wstali. Pozeskakiwali na sam dół aż stanęli przy dwóch uwiązanych koniach. Dragon spojrzał na Nel. Dziewczynie zawsze zdawało się że koń wszystko rozumie. Ale to tylko jej się zdawało. Podpięła popręg i odwiązała linę. Jednym susem wskoczyła na jego grzbiet i włożyła nogi do strzemion. Po chwili Filip również znalazł się na grzbiecie Silvera. Ruszyli stępem pośrednim. Cały czas rozmawiali o swoich pasjach i zajęciach.
- Czyli lubisz podróżować?- spytała się Nel.
- Tak. Najbardziej w góry. A na jakim poziomie strzelasz z łuku?
- Na całkiem dobrym. Potrafię trafiać w cel i to z maksimum 4 centymetrowym przesunięciem.
- To świetnie! A masz jakiś przyjaciół?
- Nie. Jak na razie nie. Jestem nowa. No i mój tata mieszka w Ameryce. Nikt nie chce się ze mną przyjaźnić.
- Naprawdę? Widzisz...mam tą samą sytuację. Tylko że jestem Polakiem.
- No ale teraz możemy się ze sobą zaprzyjaźnić.
- Oczywiście! Ty jeździsz codziennie do Dragona?
- Tak.
- Ja też do Silvera. Moglibyśmy się umówić.
- Jasne. O 16 w stajni?
- Mi tam pasuje!
- No to umówione! Codziennie bez ustalania?
- Tak. Możemy się jeszcze wymienić numerem telefonu.
- Dobra. Gotowy?
- Dawaj.
- 493 837 183.
- Ok. A mój to: 104 281 173.
- Zapisałam. Już do ciebie piszę.
- Mam.
W tym samym momencie pole się skończyło i wyjechali na polną drogę. Po kilku metrach dojechali do dużej stajni. To właśnie tam oboje trzymali swoje konie.
- Kiedyś się tu uczyłam jeździć od podstaw.
- I jak?
- Najlepsze instruktorki jakie mogłam spotkać.
- To fajnie. Widzę że koń też najlepszy?
- Oczywiście. Zdaje mi się, czy one już się znają?
- Tak. Stoją obok siebie w boksach.
- Konie się poznały szybciej niż my... to chyba nie jest przypadek.
- Napewno.
Wjechali na teren ośrodka i nie mieli czasu już rozmawiać. Zatrzymali przed wejściem do stajni. Nel zeskoczyła z konia i już nie patrzyła co robi Filip. Szybko podciągnęła do góry strzemiona Dragona i ruszyła do środka. Znalazła boks z imieniem jej wałacha. Weszła do środka i szybko rozpięła popręg. Po kilku minutach był już w kantarze. Kiedy odniosła sprzęt zajęła się czyszczeniem sierści i sprawdzaniem kopyt. Potem sprawdziła czy ma bieżącą wodę i wystarczająco dużo siana. Wyszła, zamykając za sobą drzwi od boksu. Dopiero potem poszła do łazienki i zaczęła siebie ogarniać. Najpierw zdjęła kamizelkę ochronną, którą zawsze na sobie miała. Po tym jednym upadku na plecy zawsze ją nosiła. Zdjęła też toczek i rękawiczki. Zrobiła sobie schludną kitkę i wyszła. Przed wejściem do stajni zobaczyła Filipa, który na nią czekał.
- Ja już muszę lecieć. Pa!
- Pa!
Odbiegł w stronę drogi. Nel napisała do taty by po nią przyjechał. Popatrzyła sobie przez chwilę jak na padoku jeździ szkółka. Potem zobaczyła białe BMW podjeżdżające pod bramę. Ruszyła w tamtą stronę i już po chwili siedziała w samochodzie opowiadając tacie jak jej się dzisiaj jeździło.
*****
Następnego dnia Filip przyjechał do stajni o godzinie 15:50. Nie spóźnił się więc wszedł wolnym krokiem na teren ośrodka. Już chciał skierować się do stajni kiedy kątem oka dostrzegł jakiś błysk na padoku. Obejrzał się i zobaczył Nel na Dragonie. Właśnie skakali ustawiony tam parkur składający się z 3 stacjonat i 1 oksera. Na oko okser miał 80 cm, a stacjonaty 60-70. Stał jak zamurowany. Jeszcze nigdy nie widział by ktoś tak lekko i pięknie skakał. Dragon wyglądał jakby robił to dla przyjemności. Nel natomiast, świetnie go prowadziła i prostowała go przed każdą przeszkodą. Dziewczyna dopiero po przejechaniu całego parkuru go zauważyła.
- O! Filip! Cześć! Jak tam?
- Pięknie skaczesz!
- Eee tam. Ale dzięki. A teraz szybko leć po Silvera i poskaczesz razem ze mną!
- Już się robi.
Wpadł do stajni. Szybko wyczyścił swojego wałacha i go ubrał. Silver miał w komplecie czaprak, nauszniki i ochraniacze, wszystkie w kolorze niebieskim. Do tego założył mu czarne siodło, podkładkę i ogłowie. Wyprowadził go ze stajni. Kiedy był już na dosyć dużym padoku opuścił strzemiona i wskoczył na niego. Szybko go rozstępował i rozkłusował. Potem zagalopował w prawo i w lewo. Był już gotowy na parkur. Nel w tym czasie lekko go obniżyła. Oboje nie chcieli ryzykować że dopiero co rozgrzany Silver coś sobie zrobi. Teraz każda przeszkoda miała 70 cm co i tak było dosyć dużo.
- Lecisz! Najpierw ta biała stacjonata, potem niebieska, później ta zielona, a na końcu okser! Zakręt tutaj, tam i tu!
- Rozumiem!- Filip ruszył galopem w stronę pierwszej przeszkody.
Sprawnie ją przeskoczył chociaż zdawał sobie sprawę że nie robi tego tak pięknie jak Nel. Pobiegł do niebieskiej i znowu pokonał ją jednym susem. Potem trzecia. I na koniec został okser. Nel chyba zapomniała jak jej mówił że boi się okserów. No ale teraz nie mógł się zatrzymać i odmówić skoku. Skierował Silvera na nieduży okser.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top