Rozdział 6

- Tak? Co jeszcze masz dla mnie? - zapytałem, łapiąc go za włosy.

- Jeśli pozwolisz bym to zdjął, to ci pokażę, Panie. – sposób, w jaki akcentował mój nadany przez siebie tytuł, był cholernie gorący.

Za każdym razem dostawałem gęsiej skórki i miałem ochotę tego słuchać godzinami.

- Wszystko w swoim czasie, kochanie. Teraz lekko się zabawimy - mruknąłem, wyciągając swoją męskość z bokserek i uderzyłem go nią po policzku.

Westchnął cicho i otworzył posłusznie buzię, wysuwając nawet trochę język, by podrażnić jego koniuszkiem samą główkę.

Ściągnąłem do końca swoje ubrania i włożyłem mu do ust swoje palce.

- Jęcz, gdy to robisz - wydałem rozkaz, masturbując się.

Od razu zaczął posłusznie i bardzo niegrzecznie jęczeć.

Zaczynam się martwić, że jego jęki podczas seksu mogą być na pokaz, a nie z przyjemności.

- Tak ci dobrze, gdy tylko ssiesz moje palce? - uniosłem brew. - Taka mała dziwka jęczy, gdy ktoś włoży jej byle co do buzi? - zapytałem kąśliwie.

Przygryzł moje opuszki i przestał jęczeć, tylko poruszył się niespokojnie, gdy usiadł na ziemi.

- Pokaż, co tam masz. - skinąłem głową na jego tyłek.

Przeczołgał się grzecznie na łóżko i odchylił na bok majteczki, ukazując mi cienki stalowy łańcuszek wystający z jego zaczerwienionej dziurki.

- Przypomniałeś mi wczoraj o nich, Panie - pociągnął za sznureczek, wyciągając z siebie dobrze mi znane kuleczki gejszy.

Jęknął przy tym z przyjemności i odrzucił zabawkę.

Cholera, wziął specjalnie ten dłuższy łańcuszek.

- Włóż w to w siebie z powrotem - mruknąłem, wiedząc, że nie jest to łatwe.

- Ale... – jęknął, po chwili odpuszczając, dobrze wiedząc, że nie wygra.

Rozszerzył palcami swoje wejście i stękając głośno wsunął w siebie trzy z sześciu sporych kuleczek.

- To męczące - przygryzł wargę, zmienił specjalnie rękę i wsunął w siebie resztę.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo gorąco wyglądałeś, kiedy to robiłeś - aż odechciało mi się tej gry wstępnej.

Odwróciłem go na plecy, by móc przycisnąć swoje usta do tych jego.

Pozwoliłem mu na to, aby zdominował pocałunek, przez który aż się zarumieniłem, ponieważ uświadomiłem sobie, że w porównaniu do Stylesa, jestem zielony w całowaniu.

To, co on robi z ustami podczas tego...

Cholera, nie mam słów by to opisać!

Jeszcze ta koronka i ta pieprzona zabawka w nim, od której aż zaczął poruszać nogami na prześcieradle.

Złapał mnie za moje rozgrzane policzki i kompletnie zdominował pocałunek.

Przyciągnął mnie do siebie bliżej i wręcz położył na sobie, samemu opadając plecami na materac.

Docisnął mnie nogami do swojego krocza i westchnął cicho.

- Cholera, dlaczego ty tak dobrze to robisz? - sapnąłem, poruszając dziko biodrami, by się o niego otrzeć.

Jego ręce niebezpiecznie zbliżały się do mojego tyłka.

- Nie rozpędzaj się - warknąłem, chwytając go za nadgarstki i przyszpiliłem do materaca.

- Dlaczego nigdy nie pozwalasz mi zmacać tego cudeńka? - zaskomlał.

- Jeszcze jedna taka uwaga, a cię zleję – prychnąłem. – Jedyne cudeńko, jakie widzę, to te - ścisnąłem mocno jego pośladki.

- Ale twoje są takie krągłe i wyglądają na mięciutkie - wydął wargę.

- Dobra, możesz - wywróciłem oczami wiedząc, że nie da mi spokoju.

Pisnął radośnie i zaczął mnie macać z szerokim uśmiechem.

- Wystarczy - strzepnąłem jego ręce, gdy zrobiło mi się gorąco i jednocześnie poczułem lekki niepokój.

- Ale długo - wymamrotał i wtulił się we mnie.

Przewróciłem oczami i lekko się podniosłem, zaczepiając o łańcuszek.

- Panie... - szepnął z przygryzioną wargą.

- Wypnij się - mruknąłem, odsuwając się od niego.

Odwrócił się na brzuch i dźwignął na kolana z uśmiechem.

Pisnął, gdy bez większego zastanowienia, zostawiłem na jego pośladku ślad mojej ręki.

- Za co? - obejrzał się na mnie.

- A to musi być powód? - prychnąłem.

- Zazwyczaj mnie w ten sposób karasz, Panie - westchnął cicho.

- Przypomnij sobie, jak zachowywałeś się w aucie - mruknąłem, zaczepiając o łańcuszek i lekko za niego pociągnąłem.

- Chodzi o moje nogi na desce rozdzielczej? - spytał niepewnie

- Też - pokiwałem twierdząco głową i jednym pewnym ruchem wyciągnąłem wszystkie kulki z jego wnętrza.

Jęknął głośno i zachwiał się na kolanach.

- Boże, Panie, nigdy więcej - pisnął.

- To chyba nie ty o tym decydujesz - zaśmiałem się, pochylając w jego stronę.

- Niby nie, ale prawie mnie rozerwałeś - wysapał.

Spojrzałem na jego pięknie pulsującą, gotową na mnie dziurkę.

Przejechałem dłonią po jego jądrach i lekko je ścisnąłem.

Zaskowyczał i szarpnął się od mojej dłoni.

- Nie chcesz mojego dotyku? - szepnąłem niskim głosem.

- Chcę, Panie, tylko troszkę delikatniej. Jestem obolały po wczorajszym, gdy mnie tak wspaniale pieprzyłeś - spojrzał na mnie znad ramienia.

Zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco.

Chłopak zdecydowanie potrafi mnie rozpalić samymi słowami, a miny jakie do tego robi, dodają tylko uroku.

- Zobaczę, co da się zrobić - zaśmiałem się.

Uśmiechnął się do mnie i ułożył twarz na poduszce, unosząc biodra tak, bym był kroczem idealnie na wprost jego wejścia.

Bez większego zastanowienia, zacząłem się w niego wsuwać.

Zdałem sobie sprawę, że po raz kolejny nie rozciągnąłem go.

Jednak skoro miał w sobie zabawkę, to chyba rozciągnął się przed włożeniem jej.

Jego jęki bólu zaprzeczyły mojej teorii, więc po prostu pochyliłem się i pocałowałem go w kark, wiedząc, że to go uszczęśliwi i zapomni na chwilę o dyskomforcie.

Zamruczał na tą delikatną pieszczotę, która, tak jak myślałem, sprawiła, że się rozluźnił.

Bezproblemowo wsunąłem się do końca i poczekałem chwilę, żeby jego ciało się przyzwyczaiło do mojej obecności w nim.

W międzyczasie drażniłem jego stojącego, czerwonego penisa.

- Już, proszę, Panie. - szepnął i naparł na moje biodra swoimi pośladkami.

Podziwiam jego wytrzymałość i wieczną chęć.

Złapałem jego biodra, mocno ściskając, zapewne zostawiając na nich sine ślady.

Zacząłem powoli, jednak nadal mocno poruszać się w nim.

Kiedy naprawdę się rozpędziłem i w pokoju było słychać dźwięki seksu oraz przyspieszony oddech Harry'ego, usłyszałem trzask drzwi frontowych.

- Louis! Ostatnio zostawiałam u ciebie... - rozpoznałem głos dziewczyny, z którą często sypiam.

- Nie wchodź! - przerwałem jej wypowiedź. - Siedź na dole, zaraz przyjdę! - krzyknąłem, chcąc wycofać się z Loczka, jednak on nie pozwolił mi na to i powalił mnie na materac zaczynając mnie ujeżdżać.

- Harry. - mruknąłem i zatkałem mu buzię, by nie jęczał tak dziko.

Dopasowałem się do jego tempa i również zacząłem go pieprzyć.

- Jesteś jak taka mała dziwka, Harry. Pieprzysz się ze mną przy kimś. Jesteś z siebie zadowolony, prawda? - zacząłem maltretować jego delikatny punkcik, przez co go skręcało. - Ssij je - wsunąłem palce do jego ust.

- Louis, spieszę się! - usłyszałem za drzwiami.

- To wypierdalaj i przyjdź później. - prychnąłem.

Harry posłusznie zassał się na moich palcach w ten sam sposób, jak robi to zawsze na moim kutasie.

Kusiciel.

Przytrzymałem jego biodra lekko w górze, bym mógł mocno i szybko go pieprzyć.

Nie wytrzymał w końcu i jęknął naprawdę głośno.

- Czy ty serio pieprzysz jakąś szmatę zamiast ze mną porozmawiać? - warknęła ta dziewczyna.

- Tak - zaśmiałem się, kiedy Loczek się wzdrygnął na to, jak go nazwała.

- Harry, ruszaj się, nie chcę spędzić tu całego dnia - mruknąłem, puszczając go i jednocześnie nadziewając na siebie.

- Nie mam siły - jęknął.

Wiedziałem, że robi to tylko po to, by mnie zatrzymać przy sobie.

Za dobrze go znam.

- Chyba częściej zacznę cię przywiązywać do łóżka, żeby takie osoby jak Liam, czy ta laska za drzwiami, mogły na ciebie patrzeć – parsknąłem. - Masz to zrobić i nie obchodzi mnie, że nie masz siły - prychnąłem, uderzając otwartą dłonią jego męskość.

- Louis! - wrzasnęła ta dziewucha.

No wyjdę i kurwa zastrzelę.

Harry również zaczął się irytować i poruszać szybko biodrami, z głośnymi jękami, by spłoszyć tę sukę.

- Och, Louis, mocniej! - prawie krzyknął.

- Oddaj mi ten stanik i wychodzę! – warknęła po raz kolejny.

- Po co ci stanik? - zmarszczył na mnie brwi Loczek.

O nie, stąpam po cienkim lodzie.

- Po nic - westchnąłem i przewróciłem nas, chcąc go rozproszyć.

Zacząłem pieprzyć go naprawdę mocno, cały czas uderzając w jego słodki punkt.

- Nie skończyłem tego tematu. - zmrużył na mnie oczy, które po chwili wzniósł do góry z przyjemności.

- Cholera, tutaj! - pisnął i wbił mi paznokcie w plecy.

Długo nie musiałem czekać, aż zaczął mnie błagać o dojście.

- Uważasz, że jesteś grzecznym chłopcem? Tylko grzeczni chłopcy mogą dojść - prychnąłem.

-A nie jestem? - zapytał złośliwie.

- Jesteś niegrzeczny. - pokręciłem głową.

- Nie, jestem grzeczny, Panie, robię co tylko chcesz - jęknął.

- Ale pyskujesz i zapominasz, do kogo mówisz - trzasnąłem go w dupę.

- Przepraszam, obiecuję, że się poprawię – pisnął, zasłaniając obronnie swoje pośladki.

- Ile razy już tak mówiłeś, co? - wyostrzyłem swoje ruchy i zacząłem go jeszcze mocniej pieprzyć, aż łóżko odbijało się o ścianę, zostawiając tam ślady, które będą mi o tym cudownym pieprzeniu przypominać.

- Louis! - ta szmata zaczęła się dobijać do drzwi.

- Dlaczego zawsze doprowadzasz mnie do takiego stanu? - zaczął płakać. - To tak cholernie boli, ale z drugiej strony jest tak dobre...

- O to chodzi, Harry. Masz właśnie to odczuwać. Bolące podniecenie. A teraz dojdź mała, niegrzeczna dziwko. - szepnąłem mu do ucha i pociągnąłem za jego włosy, by go pocałować.

Jęknął przeciągłe, doszedł na nasze brzuchy i właśnie w tym momencie weszła Eleanor.

- Oddawaj to, co moje – warknęła. - I nigdy więcej po mnie nie dzwoń.

- Niecierpliwa szmata. Szukaj w śmieciach - zaśmiałem się i nakryłem nas szybko.

- W śmieciach? Wiesz ile on kosztował? - prychnęła podchodząc do nas. - Wisisz mi za niego.

- Wisieć to zaraz ci będzie kulka z czoła - syknąłem. - Wypieprzaj. Chcę dojść - wskazałem jej drzwi.

- Kutas - trzasnęła drzwiami.

Spojrzałem na roztrzęsionego Stylesa, który kurczowo trzymał się mojego ramienia.

Chyba nawet nie doszło do niego, że ktoś nam tu właśnie wszedł.

Zacząłem wykorzystywać jego wrażliwe wnętrze i poruszałem się dość szybko.

- Dasz radę dojść jeszcze raz? - zapytałem, pocierając jego męskość.

- Louis... Panie... - zapiszczał i zrobił się cudownie ciasny, nawet jeszcze bardziej niż zwykle.

- Zrób to - warknąłem, ciągnąc go za włosy i sam byłem blisko.

Zakwilił i połączył znowu nasze usta, wychodząc mi przy okazji biodrami naprzeciw, by sprawiać sobie jeszcze większą przyjemność od mojej dłoni i większe rozpychanie od kutasa.

Przygryzł moją wargę i wytrysnął na moją dłoń, kiedy ja zalałem jego wnętrze z głośnym rykiem przyjemności.

- Dobry chłopczyk - sapnąłem, wysuwając się z niego.

Byłem z siebie cholernie dumny, nie miał nawet siły odwrócić się i położyć normalnie.

A co ważniejsze, nie musiałem się tłumaczyć z akcji z tą psychopatką.

- Spać! - jęknął i zrzucił mnie na materac, kładąc się na mojej piersi i wtulił twarz w moją szyję.

Spojrzałem na zegarek.

Miałem jechać z Liamem do Davida i załatwić z nim tę robotę, ale byłem równie zmęczony, co moja zabawka.

- Wyczyścić cię, czy później druga rundka pod prysznicem? Oczywiście, jak się zdrzemniemy - zrzuciłem go na bok, by wtulić się w jego plecy.

Zarzuciłem mu nogę na bok, a ramię zarzuciłem na jego szyję, by zamknąć go w uścisku.

- Mhm - wymamrotał.

Zaśmiałem się z jego zmęczenia i zasnąłem zaraz po tym, jak usłyszałem jego spokojny oddech.


***

Miłego dnia kochani!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top