Rozdział 22

-O Boże, widziałam cię raz i wiedziałam, że mój brat ma szczęście, ale z bliska wyglądasz jeszcze lepiej!- pisnęła siostra Loczka na mój widok i szybko nas uścisnęła.

-Wchodźcie!- wpuściła nas do środka przytulnego domu.

-Dziękuję- zaśmiałem się i złapałem niepewnie za rękę Harry'ego. Nie przywykłem do takich przywitań na mój widok.

-Nie stresuj się.- ucałował moją skroń i pociągnął mnie do salonu.

-Kawy, herbaty?- zaproponowała dziewczyna.

-Kawy, czarną rozpuszczalną, a dla mnie herbatę- odpowiedział za mnie i uśmiechnął się do siostry.

-Ciastko do tego?- złapała go za rękę i pociągnęła.

-Byłoby miło- wymamrotał, a po chwili oboje zniknęli w kuchni.

Odetchnąłem niespokojnie i zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu.

Dostrzegłem dużo zdjęć z moim Loczkiem na kominku, na co się uśmiechnąłem i podszedłem do niego, by obejrzeć wszystkie fotografie.

Na jednym zdjęciu był uśmiechnięty tak mocno i szczerze, że były widoczne u niego moje ulubione dołeczki w policzkach.

Rzadko widuje aż tak szeroki uśmiech, teraz co raz częściej zauważam to, jak bardzo różni się jego życie przy mnie z tym, jakie musi sobie kreować.

-Mam takiego wścibskiego Pana- ktoś szepnął mi do ucha.

-Byłeś uroczy, jak byłeś mały- specjalnie zaakcentowałem czas przeszły i uśmiechnąłem się zwycięsko.

-Już nie jestem uroczy?- oburzył się i odwrócił mnie przodem do siebie.

-Nie- przygryzłem wargę- chcesz być uroczy? To ubierz koronkę- wytknąłem mu język.

-Louis!- uderzył mnie w ramię.

-Nie przeszkadzajcie sobie.- Gemma postawiła na stoliku nasze napoje i ciastka.

-No co? Przecież już miałeś ją kiedyś na sobie- szepnąłem do niego i ścisnąłem mu niezauważalnie krocze.

-Louis, później.- pchnął mnie w kierunku kanapy.

-Louis, tak z ciekawości, ile masz lat? Harry nigdy nic o tobie nie chciał zdradzić.- uśmiechnęła się Gemma

-26- uśmiechnąłem się do niej- jestem niewiele starszy od Harry'ego.

-Racja, tylko cztery lata.- kiwnęła głową, a Harry wtulił się w mój bok.

-Jak się poznaliście? Słyszałam, że na imprezie, ale kto wie czy ta żmija nie kłamie.- wskazała na Harry'ego, który sapnął z oburzeniem.

-Tak, na imprezie- uśmiechnął się, obejmując swojego chłopaka- od razu wpadł mi w oko. Od tego momentu byłem w tym malcu zakochany- rozwaliłem mu fryzurę.

-Malcu?- fuknął i wcisnął mi palce pod żebra.

-Powiedział facet o wzroście metr siedemdziesiąt trzy.- pchnął mnie na poduszki i usiadł na moim brzuchu, a Gemma tylko zachichotała.

-Udowodnić ci, że jestem większy? Raczej nie chciałbyś tego przy siostrze- szepnąłem tak, że tylko on mógł mnie zrozumieć.

-Wynająć wam pokój?- zażartowała Gemma.

-Harry, zejdź z niego. Nie chcę połamanego szwagra.- dotknęła ramienia swojego brata.

-Spokojnie, nie połamie mnie. Jest zbyt chudy- zaśmiałem się, łapiąc go za biodra i zsunąłem go z siebie, po czym normalnie usiadłem.

-No tak, mój braciszek przecież jest modelką. Hmmm, jak to kiedyś powiedziałeś? Nie założysz tej koszuli, bo wygląda na damską?- złapała za materiał jego koszulki.

-Lubisz mi przynosić wstyd dla ważnych osób.- strzepnął jej dłoń.

-Jeszcze nikt z tych osób się do ciebie nie zniechęcił, więc nie przesadzaj- wytknęła mu język.

-Damskie ciuchy?- spojrzałem na niego z rozbawieniem- Harry, to nic złego, że nosisz ubrania dla bab- parsknąłem.

-To nie moja wina, że większość z tych koszul tak wygląda! Ubieram się w to, co mi każą, zawsze to lepsze, niż te rozbierane sesje, na których byłem, no Jezu!- fuknął na nas i poszedł usiąść na fotel.

-Mam nadzieję, że nie będziesz brał już w tych sesjach udziału- spojrzałem na niego karcąco.

-Chciałbyś.- mrugnął do mnie i sięgnął po swoją herbatę.

-Przedyskutujemy to jeszcze- prychnąłem.

-Gorąco od tego napięcia.- Gemma powachlowała się dłonią.

-Tak właściwie to co z twoimi włosami, Harry?- wystrzeliła brwią do góry, a Loczek się zakrztusił.

-Postanowiłem je skrócić, tamte były za długie i wszędzie ich było pełno- uśmiechnął się niepewnie.

-Teraz zamiast syrenki będzie bad boy.- odchrząknęła, a on zmrużył na nią oczy.

-Syrenki?- ledwo powstrzymałem się od śmiechu.

-Syrenki mają długie włosy. Brakuje mu tylko stanika z muszelek i ogona.- zaczęła się śmiać, a Harry trzasnął filiżanką o stół i pobiegł po schodach na górę.

-Wybacz, ma chyba okres- parsknąłem i poszedłem za nim.

-Nie sądzisz, że ta cała histeria była zbędna?- zapytałem, gdy wszedłem do jego pokoju.

-Nie, nie była zbędna.- burknął spod kołdry.

-Cóż, ja uważam inaczej- westchnąłem, siadając na jego łóżku- nie możesz się tak zachowywać, nie jesteś dzieckiem.

-Nie jestem do cholery syrenką!- fuknął.

-Zachowujesz się jak bachor, wiesz dobrze, że nie toleruje takiego zachowania- warknąłem.

-Śmiejecie się ze mnie.- wymamrotał i wyjrzał na mnie spod pościeli.

-Nikt się z ciebie nie śmieje, Harry- położyłem się obok niego i zamknąłem oczy.

-Nie, wcale.- patrzył na mnie jak jakiś mały, przestraszony kociak.

-Wziąłem ze sobą wosk, więc jeśli się nie uspokoisz, będę zmuszony go użyć. Przestań siebie krzywdzić, kochanie- westchnąłem.

-Dobrze, tatusiu.- wymamrotał i wyciągnął głowę spod kołdry, kładąc ją na mojej piersi.

-Tatusiu? To twój nowy fetysz?- podniosłem brwi w rozbawieniu.

-A czy to nie tak mówiłem na samym początku?- mrugnął do mnie.

-Chcesz do tego wrócić?- wstałem z łóżka- osobiście wolę, jak mówisz do mnie „panie", ale mogę polubić tatusiowanie.

-Nie wiem czy chcę. Teraz chcę, byś mnie podniósł.- wyciągnął do mnie ręce.

-Nie wiem czy chcę- przedrzeźniałem go, jednak podniosłem go mocno, chwytając za jego tyłek.

-Ale rączki pilnuj. Gemma jest na dole.- objął mój kark.

-Dlatego nie możesz udawać jęków- prychnąłem i złośliwie włożyłem mu jedną rękę pod jego spodnie.

-Louis.- fuknął na mnie i zaczął machać nogami.

-Przestań się wiercić, bo mi spadniesz- mruknąłem.

-Czyżby silny Tomlinson miał mnie upuścić?- wciągnął gwałtownie powietrze i zachihotał.

Przejechałem palcem po jego wejściu, co go skutecznie uciszyło.

-Och, popatrz. Umilkłeś?- podrzuciłem go do góry i oparłem jego plecy o ścianę.

-Nie rób mi nic niestosownego, Gemma jest na dole- ścisnął moją koszulkę.

-Dobrze, dobrze.- połączyłem nasze usta razem z uśmiechem.

Jednym, sprawnym ruchem zanurzyłem całego palca w jego wnętrzu.

-Louis - jęknął płaczliwie, przytulając się mocniej.

-Cichutko, kochanie. Nie chcemy, by Gemma nas usłyszała.- zacząłem powoli poruszać w jego środku palcem.

Pokiwał głową i za każdym moim ruchem coraz bardziej się zaciskał.

-Nie chcesz?- przejechałem dłonią po jego stojącym przyjacielu.

-Nie przy Gemm.- szepnął

-Bedziesz ją straszyć tą erekcją?- podniosłem brwi.

-Pójdę pod prysznic.- zaśmiał się.

-Daj spokój, od tego masz chłopaka, by ci pomagał- wgryzłem się w jego szyję i zgiąłem palec w nim.

Stęknął cicho i zagryzł wargę, prawie do krwi.

-Aż tak ci dobrze?- szepnąłem, puszczając go na ziemię i ściągnąłem z niego spodnie.

-Mhmm...- starał się być jak najciszej, co ledwie mu się udawało.

Z powrotem wziąłem go na ręce i mocniej przygniotłem go do ściany.

-Lou.- szepnął cicho i objął mnie nogami w pasie.

-Chyba inaczej mnie nazywasz- dodałem kolejnego palca.

-Przepraszam, Panie.- sięgnął dłonią do zamka w drzwiach.

-Zostaw, staraj się po prostu nie jęczeć za głośno- idealnie zmieniłem kąt.

Przystawił sobie dłoń do twarzy.

Stękał cichutko i zamykał mocno oczy.

-Panie- pisnął i objął mnie mocniej nogami.

-Rozbudziłeś mnie, kochanie. Jestem gotowy jechać z tobą do tego domku nawet teraz, ale najpierw pobawię się w milking, znowu.- jego mina z zachwyconej zrobiła się niezadowolona.

-Oj, będziesz musiał być bardzo cicho.- naciskałem palcami na jego prostatę, przytrzymując go przed szczytem ile się da.

-Nie tutaj, Louis, nie w tym domu- wyjęczał żałośnie i ścisnął moje ramię.

-Proszę, przestań się już bawić, Gemma będzie coś podejrzewać- wymamrotał, uchylając swoje spodnie, by ich przypadkiem nie zabrudził.

-To raczej dobrze, że będzie podejrzewać, tym bardziej tu nie przyjdzie.- docisnąłem jeszcze mocniej palce i zaśmiałem się z zadowoleniem, gdy zdusił w sobie krzyk.

-Louis, Louis- majaczył, mocniej zaciskając oczy- nie baw się mną, proszę Panie...

-Właśnie o to chodzi, bym się tobą bawił.- zmniejszyłem nacisk na jego prostatę, by ją delikatnie masować, gdy jego kutas zaczął niebezpiecznie drgać od nacisku zbierającego się w nim nasienia.

-M-Mogę?- wydukał przybliżając biodra do mojego brzucha i lekko się o mnie otarł.

-Jeszcze nie, kochanie.- uwielbiam się z nim drażnić. Kocham jego potrzebujący wyraz twarzy.

Puściłem go na jego drżące nogi i pozwoliłem, by trzymał się mojej ręki.

Odwróciłem go do ściany i podniosłem lekko jego bluzkę do góry, i przycisnąłem rozgrzane ciało do zimnej ściany, powodując u niego ciarki.

Z powrotem włożyłem z niego swoje palce i dałem mu lekkiego, ale głośnego klapsa.

-Jak bardzo chciałbyś dojść, Harry?- starałem się włożyć swoje palce jeszcze głębiej, ale to nie jest takie łatwe.

-Bardzo, tatusiu... Panie!- jęknął, wypychając biodra w moją stronę.

-Już ci się miesza, kochanie?- objąłem go ramieniem w wąskiej talii i przycisnąłem jego biodra do swojego krocza, by z zadowoleniem jeździć swoją męskością po jego pośladku i doprowadzając go tym samym do szału.

-Wejdź we mnie- wysapał, nagle zaskakując mnie tak samo bardzo, jak siebie.

-Nie, nie, nie, mój drogi. Nie będę miał wtedy takiej kontroli nad twoją prostatą, przeboleję tą chwilę.- parsknąłem.

-Nawet jak ładnie poproszę?- odwrócił się w moją stronę z zapłakanymi oczami.

-Nie ma opcji. Jutro Harold.- ścisnąłem jego biodro i docisnąłem zaczepnie palce.

-Pozwól mi w końcu skończyć- pokręcił głową i oparł czoło o ścianę.

-Chcę, żebyś miał co sprzątać po sobie.- podążyłem dłonią na jego podbrzusze, specjalnie omijając błagającą o dojście męskość i go tam delikatnie miziałem, a jego ciało aż skręcało i nie mógł ustać w miejscu.

-Chłopaki, zejdźcie na obiad!- usłyszałem dźwięczny głos Gemmy, a Harry uśmiechnął się triumfalnie.

-Momencik! Idziemy z Harrym się umyć!- zawołałem, a mina Loczka się zmieniła, gdy go zacząłem popychać do łazienki, która na szczęście była w tym pokoju.

-Rozbierz się, chcę widzieć twoje ciało- pożerałem go wzrokiem, gdy niepewnie ściągnął koszulkę.

-A ty?- podparł się o mnie tak, jakby ledwie stał.

-Rob co mówię i nie zadawaj zbędnych pytań- mruknąłem, jednak spuściłem delikatnie swoje spodnie, bo niesamowicie się podnieciłem.

-Długo jeszcze, Panie? Proszę, pozwól mi dojść.- wyskomlał.

-Wejdź pod prysznic i kucnij- ściągnąłem koszulkę i garderobę dolną do końca.

Zrobił to, co kazałem, a ja wszedłem do kabiny, wziąłem słuchawkę i skierowałem strumień na jego wejście.

-Drogi Boże, Louis.- wydyszał i podparł się dłońmi o ścianę.

-Rozluźnij się jak tylko możesz- pocałowałem go w kark.

-Mogę na kolana? Proszę.- spojrzał na mnie znad ramienia.

-Tak, możesz- uśmiechnąłem się. Pytał mnie o nawet tak banalne rzeczy, idealnie.

Opadł z zachwytem na kolana i uniósł wyżej tyłek, cichutko jęcząc przy tym.

Nie mogąc się powstrzymać zacząłem jeździć swoją męskością po jego dziurce.

-Louis, panie, proszę, wejdź we mnie.- zaskomlał z prośbą.

-Harry, dobrze wiesz, jak później będziesz chodzić. Chcesz tak się pokazać siostrze?- wszedłem w niego samą główką, ale zaraz po tym się wycofałem.

-Dam sobie radę.- wydyszał i wycofał się na moją męskość.

Pozwoliłem mu nabić się powoli na siebie i gdy to zrobił dałem mu mocnego klapsa.

-Pozwoliłem?- warknąłem.

-Nie, przepraszam, ale potrzebuję dojść.- oparł czoło o chłodne płytki.

-Jesteś taką małą dziwką, Harry- zaśmiałem się, wykonując pierwszy, mocny ruch.

-Już wolę dziwkę od syrenki.- zacisnął się na mnie potrzebująco.

-Jesteś dziwką, prawda?- zapytałem bezczelnie i zacząłem go pieprzyć.

-Twoją dziwką.- wydyszał.

Boże, jest tak cholernie blisko i nadal jest w stanie ze mną flirtować.

-Nie wytrzymam dłużej, proszę- usłyszałem jego płacz. Przewróciłem oczami i odwróciłem jego ciało na plecy.

Położyłem się na niego całym swoim ciężarem i uniosłem delikatnie biodra, żebym mógł go nieprzerwalnie pieprzyć.

Odwaliłem kawał dobrej roboty z masowaniem jego prostaty, bo doszedł bardzo obficie na swój brzuch, co szybko sprzątnęła woda.

Harry zdawał się być nieprzytomny, gdy goniłem po swój orgazm.

Był zbyt oszołomiony, by robić cokolwiek poza cichym jęczeniem i zaciskaniem się na mnie nieświadomie.

Spuściłem się głęboko w jego wnętrzu po czym wyszedłem i patrzyłem jak moje nasienie z niego wypływa.

Podmyłem go jeszcze i podniosłem na ręce. Styles nawet mnie nie objął, był zbyt zmęczony.

-Żyjesz?- zaśmiałem się, klepiąc go po tyłku.

Porządnie go wytarłem i zaniosłem na łóżko.

-Ubierz się, musimy iść na obiad- westchnąłem, widząc, jak zwija się w kulkę i zamyka oczy.

-Nie chce mi się.- wyjęczał i nakrył się szczelnie kołdrą, gdy zaczęło go denerwować zimne powietrze.

-W takim razie co mam powiedzieć Gemmie, gdy zapyta, dlaczego cię nie ma?- westchnąłem.

-Że śpię i mam zamiar to zrobić. Boli mnie penis.- wymamrotał.

-Nie dziwię się, wytrzymałeś bardzo długo- uśmiechnąłem się do niego i zacząłem szukać dla siebie ubrań.

-Dziękuję za pochwałę. Zimno mi.- zaczął drżeć pod kołdrą.

-Na pewno dobrze się czujesz?- lekko się zaniepokoiłem i wróciłem do łóżka po czym dotknąłem jego czoło.

-Tak, wszystko dobrze, po prostu woda była cieplusia, a tu akurat jest zimno. Nie jestem chory, Louis.- zachichotał.

-No może z miłości.- mrugnął do mnie.

Dobra, to akurat było urocze.

-Głupek- rozczochrałem jego włosy z ogromnym uśmiechem na twarzy.

-Możesz ubrać moją grubą bluzę- wyciągnąłem ją z torby i mu ją podałem- i koronkę- uśmiechnąłem się bezczelnie.

-Tak, będę paradował przy siostrze w majciochach z koronki... Ojej, jaka miła.- aż się poderwał gdy wcisnąłem mu bieliznę w dłoń.

-I na pewno wygodna- spojrzałem na niego znacząco.

-Niech ci będzie, ale znajdź mi moje jeansy.- wymamrotał i schował się, by ubrać bieliznę.

Zrobiłem szybko to, co chciał i podałem mu spodnie.

-Ale najpierw mi się pokaż- usiadłem wygodnie.

-Muszę?- wymamrotał i wyjrzał na mnie nieśmiało.

-Musisz- pokiwałem głową.

Fuknął cicho i zrzucił z siebie kołdrę.

-Dlaczego różowe.- zagryzł wargę, ale ja go zignorowałem i po prostu go obserwowałem.

Dość często jego ciało mnie szokuje, ale w połączeniu z koronką to kolejny cud świata.

-Błagam, zostań modelem dla Victoria's Secret.- wyjęczałem.

-Jest aż tak dobrze?- odwrócił się tyłem.

-Cholera, jest lepiej niż dobrze.

-Chłopaki, długo jeszcze?- Gemma była tuż za drzwiami.

-Już już, ubieramy się.- rzuciłem w niego spodniami i bluzą.

-Zero dwuznacznych tekstów przy obiedzie- mruknął poważnie i zaczął się ubierać.

-Postaram się, skarbie.- zażartowałem i już ubrani wyszliśmy do Gemmy, która uśmiechnęła się do nas.

-Harry mówił, że lubisz kurczaka z ryżem, przygotowałam to dla ciebie.- zbiegła po schodach, a ja musiałem znieść dyskretnie Loczka.

-Mam nadzieję, że jest jeszcze ciepłe, strasznie długo was nie było- uśmiechnęła się i nałożyła nam na talerze jedzenie.

-Wybacz, Louis uparł się na odprężający prysznic.- wyszczerzył się Loczek.

-Och, no tak. Louis, chyba nie muszę ci mówić, że stracisz swoje klejnoty, jak mi go skrzywdzisz?- spytała, gdy usiedliśmy przy stole.

-Nie mam zamiaru go krzywdzić, kocham go- wzruszyłem ramionami.

-To tak na wszelki wypadek, gdyby przyszło ci do głowy mieć kochanka, jak to ten idiota robił.- kopnęła Loczka pod stołem.

-To było trochę skomplikowane- obroniłem go.

-Wiem to. Zayn był trochę... Zbyt poukładany dla tego łobuza.- nalała swojemu młodszemu bratu soku do szklanki, a Harry tylko się zarumienił na ten gest.

-Tak, może masz rację- zaśmiałem się i położyłem pod stołem rękę na udzie Stylesa.

Zielonooki posłał mi tylko uśmiech i zaczął jeść swoją zdecydowanie zbyt małą jak dla mnie porcję.

-Pracujesz?- zagadnęła dziewczyna. Czyli zaczyna się przesłuchiwanie.

-Tak, zarabiam, nawet sporo, więc Harry przy mnie nie zginie- parsknąłem.

-Okay, byłam po prostu ciekawa, czy nie żerujesz na nim. Macie zamiar się ujawnić, jak H z Zaynem?- spytała.

-Cóż Harry ma taki plan. Potrzebuje skandalu, prawda? - zaśmiałem się, klepiąc jego udo.

-O tak.- pokiwał głową z uśmiechem.

-Co planujesz?- uniosła na niego brew.

-Moi fani, jak i Zayna, już wiedzą, że nie jesteśmy razem. W następnym tygodniu zabiorę Lou na jeden pokaz i pokażemy się publicznie, po miesiącu od zerwania z Malikiem- wyszczerzył się.

-A to z Instagramem co mi mówiłeś?- zagadnęła go.

-Myślisz, że zdjęcie jego klaty będzie okej? Czy może zrobić coś bardziej kontrowersyjnego?- parsknął.

-Ty przytulony do jego piersi chyba wystarczy. Ma tatuaże i to zaciekawi internautów.- uśmiechnęła się, a ja tylko westchnąłem.

-Słyszysz? Musimy zrobić sobie zdjęcie, niekoniecznie musi być widoczna twoja twarz- uśmiechnął się do mnie niewinnie.

-Czuję się jak taki... Cholera jak to nazwać. Jak ustawka!- zawołałem.

-Dobrze wiesz, że nie jesteś ustawką, Louis- westchnął, patrząc na mnie uważnie.

-Wiem to, ale to dziwne dla mnie. Muszę się po prostu przyzwyczaić.- przysunąłem do niego swoje krzesło.

-Najgorsi są ci paparazzi- wtrąciła się Gemma- za mną też kiedyś łazili i sprawdzali mojego chłopaka.

-Gdzie on teraz jest?- uniosłem brew.

-Louis- Loczek ścisnął moje udo.

-Nie, w porządku, Harry- uśmiechnęła się smutno- zdradził mnie, ponoć kierował jakimś burdelem w okolicy.

-O kurwa.- mruknąłem.

-Przepraszam, nie miałem pojęcia.- speszyłem się.

-Jest okej, myślę, że będę brała się za mojego sąsiada- próbowała rozluźnić atmosferę.

-Czyżby ten Polak?- poruszył brwiami Harry, a ona się uśmiechnęła.

-Może, koniec przesłuchania- parsknął.

-Zaraz pewnie znowu będziesz wypytywała Lou.- parsknął i tak rzeczywiście się stało.

Po około godzinie byliśmy wolni i mogliśmy wrócić do pokoju.

Gdy tylko drzwi się zamknęły, walnąłem się na łóżko.

-Zmęczony?- usiadł na moim tyłku i zaczął dłońmi masować moje plecy.

-Harry, zejdź z mojej dupy- spiąłem się lekko.

Od gwałtu minął prawie miesiąc, pozbyłem się lęków przed dotykiem, jednak dalej nie czuję się ze wszystkim komfortowo.

-Siądę trochę wyżej w takim razie.- przesunął się w górę.

-Spokojnie, nie mam zamiaru cię skrzywdzić.- pocałował mnie w policzek.

-Tak, wiem. Po prostu dla mnie to dalej niezbyt miłe uczucie- westchnąłem.

-Rozumiem cię, dlatego się przesunąłem, kładź się uparciuchu.- pchnął moją głowę na poduszkę i rozmasowywał moje mięśnie. Nie miałem nawet pojęcia, że jestem aż tak spięty.

-Czuje się, jak po jakimś przesłuchaniu- mruknąłem, napawając się miłym dotykiem.

-Tyle razy doradzałem Gemmie bycie policjantką, a nie specjalistką od kosmetyków.- zaśmiał się Loczek.

-I jak? Koronka jest wygodna?- zapytałem po chwili i zepchałem go z siebie.

-Nadal myślę, że to dla kobiet, ale o dziwo podoba mi się - zachichotał.

-Pokażesz mi ją jeszcze raz?- złapałem za jego spodnie.

-Zero dotykania, bardzo mnie wszystko boli.- sapnął.

-Nie powinno- zmrużyłem na niego oczy- co dokładnie cię boli?

-Krocze i to zdecydowanie.- rozpiął swój rozporek.

-Muszę to zobaczyć, to niepokojący objaw, skoro nie zrobiłem nic takiego. Ból powinien już minąć, jeśli wstrzymywałeś wytrysk- westchnąłem.

-Mówisz jak lekarz i to mnie wcale nie zachęca.- parsknął.

-Jeśli nie pokażesz mi po dobroci, to sam sobie zobaczę, po co mam się z tobą szarpać? Bądź grzeczny i ściągnij wszystko- mruknąłem.

-Wszystko?- westchnął i zdjął ciasne jeansy.

-Tak, wszystko- pokiwałem głową.

-Niech będzie.- pozbył się też mojej bluzy i ślicznych majtek.

Okay, jestem zdziwiony, wszystko z nim dobrze.

-Nie przesadzasz? On nawet nie jest czerwony- dotknąłem jego męskości.

-Louis. Po prostu za dużo ze mnie wypompowałeś. Tu aż tak nie boli jak tu.- zarumienił się i wskazał na swoje jądra.

-Czemu nie użyłeś kolorów?- westchnąłem- po to one są, a teraz będziesz cierpiał.

-Wtedy to było przyjemne.- zachichotał.

-Mogę się ubrać? Nie chcę by Gemma mnie tu znalazła nagiego.- znowu się zarumienił.

-Możesz, ale nie zapomnij o koronce- uśmiechnąłem się do niego i sam rozebrałem się do bokserek- Gemma raczej tu nie wejdzie.

-Oj, nie zdziwiłbym się. To ten typ człowieka, co ciekawski Niall.- zachichotał.

-Ja nie zamierzam się pocić, poza tym, jestem seksowny bez koszulki- poruszyłem zabawnie brwiami.

-Zaraz to pokażemy światu, co ty na to?- odnalazł swojego iPhone'a.

-Chcę, żeby twoja koronka była widoczna- oczekiwałem na jego reakcję.

-Nie!- pisnął w sprzeciwie.

-Harry- spojrzałem na niego wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu.

-Ale... Dobra, tylko ta cholerna kokardka.- przewrócił oczami i zmusił mnie do położenia się wygodniej.

Przerzucił jedną rękę przez moją pierś i drugą zrobił zdjęcie.

-Podoba mi się.- podał mi telefon z uśmiechem.

-Wyszedłem grubo, czekaj, napnę mięśnie- mruknąłem, oddając mu komórkę.

-Serio Louis? Jesteś szczupły.- zaczął się śmiać.

-Sam to zrób.- podał mi telefon.

Od razu złapałem za jego nogę i przerzuciłem przez swoj brzuch.

Złapałem go za tyłek i napiąłem wszystkie mięśnie.

Zrobiłem zdjęcie i oddałem mu telefon.

-No wiesz ty co? Zarząd mnie zabije, ale jestem modelem, wolno mi.- szybko dodał jakiś podpis i wrzucił zdjęcie na Instagrama.

-Mój przystojny chłopak.- pocałował mnie w skroń.

-Harry! Co to za zdjęcie?- usłyszałem wkurzony głos Gemmy, a Loczek schował się pod kołdrą.

-Czy ty masz na sobie damskie majtki?- weszła do pokoju.

-Zapomniałem o niej, kurwa.- syknął.

-Nie?- zaśmiał się niezręcznie.

-A ty? Pozwoliłeś mu wstawić tak wyuzdane zdjęcie?- prychnęła, patrząc na mnie.

-Co ja mogę zrobić?- uniosłem ręce w obronie.

-Gemma, jestem modelem, wolno mi się tak bawić.- przewrócił oczami.

-Ugh, róbcie co chcecie- jęknęła i zamknęła za sobą drzwi.

-Poszła smoczyca.- zaśmiał się i padł na mnie z zadowoleniem.

-Piękny- szepnąłem i pocałowałem go lekko- pozwalasz mi na tak dużo.

-Lubię to.- zachichotał i wymusił na mnie pocałunek.

-Jeśli się podniecę, to cię przelecę, więc nie ryzykuj- zaśmiałem się, gdy zaatakował moją szyję.

-Cicho tam. Dasz radę do jutra.- parsknął.

-Jutro się zabawimy, więc przygotuj się już emocjonalnie- mruknąłem, łapiąc go za tyłek.

-Gotowy całe życie.- wyszczerzył się.

-Mój mały masochista- zaśmiałem się, całując go w czoło.

-Ciekawe, czy byś tak mówił, jakbyś czuł to, co ja.- zachichotał.

-Ale lubisz ból, prawda?- klepnąłem go w tyłek.

-Lubię, gdy się zamieni w przyjemność. Gdy zrobię się zbyt stary na bycie rozchwytywanym modelem, to zrobię sobie tatuaże, jak ty.- strącił moje dłonie.

-Na pewno będziesz wyglądał seksownie- zaśmiałem się.

-Tak uważasz?- uniósł brwi z uśmiechem.

-Tak, a teraz śpij, jeszcze jakiś czas temu mdlałeś ze zmęczenia- mruknąłem.

-Dobranoc.- zachichotał i nakrył nas szczelniej kołdrą.

***

Dzień dobry kochani!

Miłego dnia Wam życzę ❤🌹

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top