Niezwykły...

*trzy tygodnie później*
- Witaj Harry. -
- Dzień dobry panu. -
- Mów mi po imieniu i tak będziemy się teraz często spotykać. -
Chłopak jedynie pokiwał głową.
- Wiem że masz sporo zajęć, dlatego postaram się sprężyć. -
- Będę wdzięczny. -
- Usiądź proszę. -
Szatyn niepewnie zajął miejsce naprzeciwko swojego lekarza.
- Zadam ci teraz parę standardowych pytań, zgoda? -
- Oczywiście. -
Green wyjął pergamin i przygotował pióro.
- Czy w ostatnim tygodniu czułeś się inaczej niż przedtem? -
- Czuje się zmęczony ale równocześnie rozpiera mnie energia. -
- Dobrze... Jakieś wahania nastrojów? -
- Jak na razie raczej nie. -
- Doskonale... Używałeś już magii? -
- Tak jak prosiłeś, próbowałem rzucić proste zaklęcia. -
- Jakieś inne odczucia niż zazwyczaj? -
- Wychodzi mi to o wiele lepiej i szybciej niż wcześniej. -
- Rozumiem... Kiedy masz wrócić do nauki? -
- Jeśli nie będziesz miał żadnych uwag po dzisiejszym spotkaniu to już jutro. -
- Jak na razie wydaje mi się że masz wszystko pod kontrolą. Zadam ci teraz jeszcze parę pytań i będziesz wolny. -
- Cudownie. -
- Czy zauważyłeś jakieś zmiany fizyczne? -
Chłopak zmarszczył brwi.
- To znaczy? -
- To może być wszystko, lepszy wzrok, lepsza kondycja, jakieś bóle... -
- Ah... Możliwe że polepszył mi się trochę wzrok ale nie jestem tego pewien w stu procentach. -
- Rozumiem. A jakieś problemy natury psychicznej? Bóle głowy, nie pamiętasz jakichś rzeczy z przeszłości? -
- Wydaje mi się że wszystko jest w porządku. -
- Niebywałe... -
- Co w tym takiego niezwykłego? -
- Po tym co mi mówisz widzę że twoja przemienia nie uszkodziła nic w twoim organizmie. To wręcz niemożliwe. -
- Zawsze podczas takich skoków mocy coś się dzieje?-
- Najczęściej czarodziej traci kontrole nad swoimi emocjami i swoją magią. -
Zielonooki się uśmiechnął.
- Jak widać znowu mam szczęście. -
- Jesteś po prostu niesamowity. -
Na policzku szatyna pojawił się delikatny rumieniec.
- Dziękuje, to już wszystko? -
- Na dzisiaj tak, widzimy się za dwa tygodnie o tej samej porze. -
Harry wstał i pokiwał głową.
- Do widzenia. -
- Do zobaczenia Harry. -
Chłopak opuścił gabinet a Green zaczął przeglądać notatki.
- Niesamowite... Taki młody a taki silny... -
Mężczyzna zaczął pisać raport dla swojego pana.
- Czarny Pan powinien być zachwycony z jego postępów... -
Kilka godzin później puchacz niósł w dziobie list do największego czarnoksiężnika tej dekady.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top