Nie jestem już mały!
- Czemu byłeś taki zły na tego pana? -
- To trochę skomplikowane maluchu. -
- Nie jestem już mały! Mam sześć lat. -
- Do dorosłości brakuje ci jeszcze jedenastu lat. -
Chłopczyk zmroził mężczyznę spojrzeniem po czym założył rękę na rękę i przestał się odzywać.
- Nie działają na mnie twoje fochy. -
Jednak Harry nadal się nie odzywał.
- Tak chcesz się bawić? Dobrze to ja też się obrażam.-
Mężczyzna zacisnął usta i ruszył szybszym krokiem zupełnie ignorując chłopca. Jednak po kwadransie czarnowłosy nie wytrzymał i ukucnął przy dziecku.
- No dobrze, już dobrze... Przepraszam. Zadowolony? -
- Wybaczę ci jeśli mi powiesz czemu jesteś zły! -
- Ostro się targujesz. -
Severus podniósł chłopca i przytulił go.
- Widzisz, ja i Minerwa szukaliśmy cię bardzo długo. Ja w głębi duszy zaczynałem tracić wiarę w to że damy radę cię jeszcze znaleźć. Ale Minerwa nadal wierzyła i nie chciała zaprzestać poszukiwań. Byłem wściekły na nią i na cały świat że zabrał mi coś na czym mi zależało... Kiedy Albus mnie wezwał do siebie nie byłem w nastroju na jakiekolwiek rozmowy, ale gdy tylko cię zobaczyłem krew we mnie zawrzała. Nie mogłem uwierzyć że on cię ukrywał tyle czasu i przyglądał się naszemu cierpieniu z takim spokojem. Dlatego... Dlatego zamordowałem go. Nie liczę że zrozumiesz co mną kierowało ale chciałem żebyś wiedział że nie pozwolę cię skrzywdzić. -
Chłopczyk wtulił się bardziej w mężczyznę i szepnął mu do ucha.
- Wiem że przy tobie i mamie jestem bezpieczny. -
Na twarzy Mistrza Eliksirów pojawił się uśmiech.
- Chyba już dosyć tych smutnych historii i pora wrócić do twojej mamy aby jej wszystko wyjaśnić. -
***
Minerwa siedziała w swoim gabinecie i starała się skupić na pracach szóstych klasach jednak jej myśli były daleko poza murami szkoły. Myślała co też dzieje się z jej synkiem. Jej przemyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi.
- Prosiłam aby nikt mi nie przeszkadzał. -
- Wydaje mi się że to ci się spodoba. -
Kobieta oderwała wzrok z okna i spojrzała w stronę drzwi. Na jej twarzy można było zauważyć istną mieszankę uczuć. Od szoku po szczęście.
- Harry! -
McGonagall zerwała się z krzesła i podbiegła do mężczyzny i dziecka.
- Jakim cudem?! Gdzie go znalazłeś?! -
- Wszystko ci wytłumaczę wieczorem jak Harry zaśnie. To dosyć skomplikowana historia. -
Kobieta powoli pokiwała głowa, nadal nie mogąc uwierzyć że jej syn wrócił do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top