Lata praktyki
Ta noc była straszna chyba dla wszystkich mieszkańców zamku. Na zewnątrz szalała okropna burza wraz z piorunami. Natomiast w środku nie było lepiej. Minerwa wraz z Severusem niecierpliwie czekali na jakiekolwiek informacje pochodzące ze skrzydła szpitalnego.
- Ile jeszcze?! -
- Spokojnie, jak się czegoś dowiedzą to dadzą nam znać. -
Minerwa popatrzyła na Mistrza Eliksirów.
- Jakim cudem ty jesteś taki spokojny? -
- Bo wiem że nic i tak nie jesteśmy już w stanie zrobić. Trzeba po prostu czekać. -
- Ja nie umiem tak nic nie robić! Czekam tu już jakieś trzy godziny i zaraz chyba dostanę... -
- Kota? -
- Bardzo zabawne Snape. Doprawdy, żart wysokich lotów. -
- Dziękuje. -
Na twarzy kobiety nieświadomie pojawił się nikły uśmiech.
- Jak ja cię czasem nienawidzę. -
- Co ty byś beze mnie zrobiła. -
- Mogę ci zrobić dosyć długą listę. Może nawet z trzy stopy pergaminu pójdą. -
Mężczyzna zmroził ją spojrzeniem.
- Jesteś przeurocza gdy się denerwujesz. -
- Nawzajem Snape. -
- McSztywna -
- Dupek z lochów. -
Obydwoje jednak musieli przyznać że polubili swoje towarzystwo. Ich przekomarzanie przerwało przybycie pielęgniarki. Minerwa od razu skupiała całą uwagę na nowo przybyłej.
- I jak?! Coś już wiadomo?! -
- To była ciężka noc... Chłopak zatrzymał nam się dwa razy, to wręcz istny cud że on nadal żyje! -
- Na brodę Merlina... -
- Jak na razie stan jest dosyć stabilny, ale Juliusz przy nim został. Chcemy mieć pewność że to co najgorsze jest już za nami. -
- Kiedy będziemy mogli go zobaczyć? -
- Nie wcześniej niż za dwa dni, jego stan nie jest dobry. Powinen jak najwiecej spać i najlepiej w ogóle się nie stresować. -
- Ale już wszystko będzie dobrze? -
- Nie chce ci obiecywać czegoś czego sama nie jestem pewna. -
Minerwa opadła na kanapę.
- Dziękuje za to słowa otuchy. Przynajmniej wiem że Harry jest pod najlepszą opieką. -
Poppy uśmiechnęła się do swojej szefowej.
- Prześpij się, wyglądasz jakbyś wyszła z trumny. -
- Jesteś równie urocza co ten tutaj... -
Severus podszedł do Poppy i przybił z nią piątkę.
- Lata praktyki łączą ludzi. -
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top