Całusy
Voldemort był zdziwiony, kiedy następnego dnia rano jego podopieczny nie pojawił się na śniadaniu. Oczywiście Czarny Pan nigdy by się nie przyznał do tego że martwi się o chłopaka. Jednak mężczyzna w nawale codziennych zadań zupełnie zapomniał o swoich porannych rozmyślaniach. Dopiero późnym wieczorem zdał sobie sprawę, że nie widział zielonookiego cały dzień, a jest to dziwne nawet jak na niego. Riddle ruszył do pokoju chłopaka aby upewnić się czy wszystko dobrze. Zapukał do drzwi ale nikt nie odpowiadał.
- Harry? -
Nadal nie było żadnego odzewu.
- Potter, to nie jest zabawne! -
Po krótkiej chwili, Voldemort przy pomocy magii otworzył sobie drzwi i wszedł do środka. Jego oczom ukazała się ciemność a w całym pokoju panowała ciemność.
- Co do cholery... -
Mężczyzna szybko ruszył w kierunku biurka na którym zobaczył jakąś stertę papierów. Powoli chwycił pierwszy pergamin i zaczął go czytać.
Witaj Tom, jeśli to czytasz to znaczy że jednak wybrałem się na mój mały urlop. Nie szukaj mnie, nie pytaj o mnie. Nie lubię gdy mi się coś nakazuje więc mam nadzieję że zrozumiesz moją decyzję. Jeśli będziesz chciał się ze mną skontaktować nie gwarantuje ci tego że ci odpisze. Chce spędzić ten rok jak normalny nastolatek, którego jedynym problemem są egzaminy, a nie próby podbicia świata.
Ps: Nie bój się, wrócę do ciebie na święta.
Całusy Harry.
To że Voldemort był zaskoczony to było mało powiedziane, on był wściekły. Jeszcze nikt nie ośmielił się go aż tak zlekceważyć i ośmieszyć.
- Potter, będziesz miał poważne kłopoty, gdy cię dorwę w swoje łapska! -
Guys, potężna prośba do was. Byłabym wdzięczna gdyby każdy dał mi follow, bo już mi tak mało brakuje do tysiąca. Obiecuje jakieś pytania do bohaterów lub co sobie zażyczycie w ramach rekompensaty. Besos!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top