Rozdział Piętnasty
Dni mijały spokojnie od rozpoczęcia kolejnego semestru. Zaczęłam jeść nieco więcej, wmuszać w siebie jedzenie i spędzałam więcej czasu na nauce. Udało mi się nawet przekonać Shinsou do pomocy, więc często w moje dni wolne siadaliśmy w moim lub jego pokoju i pomagał mi w nadgonieniu ogromnej masy zaległości. Sprawiało to jednak, że wszystkie czwartkowe popołudnia, sobotnie ranki i pełne niedziele spędzałam siedząc z Hitoshim nad książkami.
Ten dzień był dla mnie wyjątkowo dziwny. Była końcówka września, sobota. Odwołano moje zajęcia tego dnia, co dało mi wyjątkowo wolny weekend. Chciałam umówić się w tym czasie z Izuku i porozmawiać o jego przekazanym darze, choć All Might wyjaśnił mi wystarczająco, chciałam znać szczegóły. Nie odpisywał mi jednak. Napisałam więc do Bakugou, który z kolei nie miał problemu się spotkać, po powrocie z nauki do poprawkowego egzaminu na licencję. Czas leciał i czułam, że niedługo będę musiała przynajmniej jemu i Todorokiemu wyznać prawdę.
— Cóż, będą musieli powiedzieć przynajmniej tej dwójce o tej sytuacji — rzuciła Akemi. Jej głos w głośniku telefonu brzmiał nieco robotycznie. — Bardzo cię męczą na tym szkoleniu?
— Jest coraz lepiej. Mocno się poprawiłam w korzystaniu ze zdolności i ogólnie walce. Chyba też powoli wychodzę na prostą z nauką. Sporo czasu siedzę i się uczę z Shinsou, więc egzaminy nie powinny być problemem do zdania. Co prawda, pewnie i tak nie będę miała topowego wyniku, ale zawsze ważne, że zdane — usłyszałam mruknięcie aprobaty z jej strony. — A jak ty się masz i Tensei? I wasz zakład o płeć?
— Wygram ten zakład. A co do Tena i dziecka, to jest w porządku. O mnie tego nie można powiedzieć, bo zaczął się etap problemów. Mamy wrzesień, ja mam termin na koniec grudnia, a już zaczynam puchnąć. Czuję się jak słoń, albo coś takiego. No i sporo ostatnio pomagałam RyuKyu. Mają dość nieciekawą sytuację z jedną misją. Chyba już mogę powiedzieć, że dziś będzie rozwiązana, więc znowu nie będę miała co robić. Z nudów zaczęłam uczyć się niemieckiego i utrwalać hiszpański.
— Co to za misja?
— Nie będę zdradzała szczegółów, ale chodzi o jedną organizację. Z resztą jak znam życie, niedługo powiedzą o tym w wiadomościach, więc się wyluzuj. Korzystaj z wolnego póki możesz i jakoś odpocznij. Masz może coś w planach?
— Umówiłam się z Katsukim.
— Bakugou? Myślałam, że go nienawidzisz. Dobra, przesadzam. Bardzo nie lubisz.
— Nie lubiłam jego zachowania, a nie jego samego.
— Dziewczyno, słyszysz się? Zaprzeczasz sobie. Coś się zmieniło? To te słuchawki? Czy to, że nie mogłaś jakiś czas patrzeć jak męczy Izuku i zmiękło ci serce, bo jest twoim crushem od dzieciństwa?
Nadęłam zirytowana policzki.
— Nie był moim crushem w dzieciństwie.
— A ja nie jestem w ciąży z dzieckiem Tena, tylko w spożywczej. Zlituj się Hikari. Zawsze za nim chodziłaś, próbowałaś go naprawić ze swoim kompleksem zbawiciela, a jak to się nie udało, rzygałaś ze stresu przez dobre cztery lata. Możesz sobie kłamać jemu, Izuku i każdemu innemu z Tenseiem i Tenyą włącznie, ale znam cię niemal od twoich narodzin. Widziałam jak za nim biegasz, cieszysz się...
— Okej, okej! Wystarczy, rozumiem. Jako dziecko za nim biegałam, więc napewno miałam crusha na nim. Ale nie. To... Dość skomplikowane, jeśli miałabym zacząć tłumaczyć, ale... Jesteśmy przyjaciółmi.
— Ale on wie, że jesteście przyjaciółmi, prawda? W sensie... Rozmawiałaś z nim o tym, że tylko przyjaźń?
— A czy to nie oczywiste?
Długie westchnienie mojej siostry, jedynie ukazało mi, że było coś czego nie wiedziałam i nie rozumiałam.
Zaczęła mówić poważnym tonem.
— Posłuchaj, dla ciebie to może być oczywiste, ale... Przychodzisz do jego domu, w trakcie misji jego odbicia. To już jest podejrzane samo w sobie. Przyjaciele, nawet najlepsi się tak nie zachowują. Teraz się z nim umawiasz. W międzyczasie pewnie też się coś dziwnego wydarzyło między wami, skoro tak miękko o nim gadasz, więc to na prawdę zaczyna wyglądać na coś w rodzaju statusu "to skomplikowane". No i... Wiesz Hikari. Brzmisz jakbyś się zakochała. Głos ci mięknie jak mówisz jego imię i brzmisz jakby cię ekscytowało to spotkanie.
Analizowałam wszystko co do mnie powiedziała i zagryzłam wargę. Choć nie chciałam przyznać jej racji, gdy przedstawiła swój punkt widzenia, faktycznie było widać jak na dłoni, że zaczęłam go darzyć jakimś bliżej nieokreślonym uczuciem, podobnym do zauroczenia. Teraz, kiedy jego stosunek do Izuku złagodniał i zaczął go traktować na równi, tym bardziej zyskiwał w moich oczach i zmiękczał moje serce.
— Hikari? — Głos Akemi rozbrzmiał w słuchawce.
— Jestem. Z resztą, nawet jeśli mi się podoba, to nie ma znaczenia. Dosłownie od kiedy dołączyłam do tego programu nie mam na nic czasu. Szkoła, treningi i nauka w dni wolne. No i zacząłby zauważać moje nieobecności. Rodziłoby to masę pytań. I w porządku, dowie się o wszystkim jutro, ale w dalszym ciągu... Nie mogę przez ten projekt...
— Wiesz, może warto spróbować? Skoro ci na nim zależy.
— Nie — odparłam twardo, sprawdzając godzinę na zegarku, stojącym przy biurku. Katsuki miał wracać z Todorokim za dziesięć minut. Chciałam jeszcze ich spotkać przed akademikiem i ustalić jakiś plan działania. — To nie takie proste Akemiś. Muszę kończyć, Katsuki zaraz będzie wracał. Buziaki, trzymaj się.
— Postaw dziś sprawę jasno Hikari. Nawet jeśli jest dupkiem, nie zasługuje, żeby bawić się jego uczuciami. Kocham cię.
Dźwięk przerwanego połączenia.
Odłożyłam telefon na biurku i przykucnęłam przy łóżku. Wysunęłam koszyczek w którym miałam schowane skarpetki z powodu niewielkiej ilości szafek. Ich ilość była niezwykle nieadekwatna w porównaniu do liczby moich ubrań, choć przysłuchując się rozmowom koleżanek z klasy, miały podobne odczucia. Wsunęłam na stopy białe stópki i założyłam kapcie. Chwyciłam telefon w dłonie i zamknęłam na głucho swój pokój, zakluczając go.
Zeszłam na dół. Minęłam gadających ze sobą kolegów z klasy. Shinsou ponownie wyparował, prawdopodobnie ćwicząc z Aizawą. Zmieniłam kapcie na białe trampki, które mocno zasznurowałam. Przeszłam się spokojnie pod akademik 1a, wyciągając telefon z kieszeni sprawdzając skrzynkę mailową. Pięć minut, tyle zostało do powrotu chłopców.
— Co tu robisz Kazunari?
Powstrzymałam jęk rozpaczy. Rzeczywiście, nie widziałam Asuki w akademiku, ale nie spodziewałam się, spotkać jej na dziedzińcu. Ubraną w legginsy, top i buty do biegania. Na twarzy miała kpiący uśmiech.
— Czekam na kogoś — odpowiedziałam zdawkowo, wracając do przeglądania telefonu. Jej sama obecność doprowadzała mnie na skraj irytacji. Bakugou był wredny dla Izuku, ale Midoriya ostatecznie zawsze za nim chodził. Z kolei ja unikałam Sato jak ognia, a i tak wpadałam na nią co chwila.
— Bohaterka musi czekać na bohatera? To trochę żałosne.
— Niby co jest żałosne? — zapytałam patrząc na nią ze zmarszczonymi brwiami, opuszczając komórkę i wsadzając dłoń w kieszeń. — Czekanie na przyjaciela? Cóż, przynajmniej w trakcie egzaminu jak ostatnia idiotka w pełnym rozpędzie nie wpadłam na robota.
Brunetka zrobiła się cała czerwona ze złości i podeszła do mnie. Była sporo wyższa, z pewnością mierzyła z metr siedemdziesiąt.
— Posłuchaj ty wredna, mała, irytująca bohatereczko. Dosłownie, to zabawne, że każdy koło ciebie skacze, tylko dlatego, że uważasz, że nie dostałaś się do odpowiedniej klasy. Z dziadkiem włącznie. Ale zrozum, że nie jesteś wyjątkowa. Gdybyś była, właśnie byłabyś z nimi — wskazała palcem akademik klasy 1a. — A skoro jesteś z nami, nie ma w tobie nic wyjątkowego, poza wypierdolonym w kosmos ego i...
— Chwila, chwila. Jakim dziadkiem?
— To nie wiesz kto prowadzi twój trening? — zaśmiała się ironicznie, zakrywając uśmiech pełen wzgardy. — Takara Sato to mój dziadek, więc wiem dokładnie na jak żałosnym etapie rozwoju jesteś.
Zauważyłam za jej plecami zbliżających się Bakugou i Todorokiego. Wciąż byli za daleko, żeby nas usłyszeć. Nie mogłam też wyczytać ich mimiki z tej odległości. Poznałam ich jedynie po włosach, które były charakterystycznym znakiem Shoto.
— Zamknij się Sato. Serio, nie wiem czemu się tak do mnie od początku przyczepiłaś, ale daj mi spokój. Nie wchodzę ci w drogę, wręcz z niej schodzę i staram się od ciebie zdystansować, więc daj sobie już łaskawie spokój. Twoje znęcanie się, na mnie nie działa. I nie miałam pojęcia jakie relacje łączą cię z panem Sato. Wyobraź sobie, że od cholery jest ludzi z tym nazwiskiem w Japonii.
— To pozwól, że ci wyjaśnię. Nienawidzę ludzi, którzy gadają więcej niż robią. Jesteś jedynie żałosnym przykładem tego, że nie każdy kto uważa się za bohatera może nim być.
— Nie uważam się jeszcze za bohatera. Egzamin mnie skrzywdził, to wszystko. Ale nie ma to związku z tobą. W końcu nie byłaś na wstępnym.
— Znowu patrzysz na mnie z góry! Nie jesteś lepsza!
Prychnęłam czując, że rozmowa zmierza donikąd. Wyjrzałam lekko zza jej ramienia, żeby spojrzeć jak duża trasa została chłopakom do przejścia. Asuka odepchnęła mnie w tym czasie. Chociaż straciłam równowagę, miałam na tyle wyrobiony odruch, że udało mi się ją złapać ponownie.
Na ramieniu dziewczyny spoczęła dłoń Bakugou.
— Hej, może się trochę uspokoisz? Gdzie niby spojrzała na ciebie z góry? — zapytał Katsuki ze zmarszczonymi brwiami.
— Nie mieszajcie się w to. To sprawa klasowa między przewodniczącą...
— Przewodniczący powinien raczej rozwiązywać problemy, a nie je eskalować — odezwał się Todoroki, stojąc obok z neutralną mimiką. — Uspokój się trochę, bo Kazunari nie zrobiła nic złego.
Brunetka strzepnęła rękę Bakugou z ramienia i spojrzała na mnie wrogo.
— Upiekło ci się Kazunari — rzuciła i odbiegła, machając czarną, długą kitą.
Blondyn podszedł do mnie obserwując jak dziewczyna znika za drzwiami akademika 1c. Zerknął na mnie.
— Wszystko gra Kazunari? Nie rozbiła ci krzywdy? — zapytał Shoto, stojąc tam gdzie stał. Pokręciłam jedynie głową.
— Nie. Dzięki chłopaki. Jak wasze przygotowanie pod poprawkę?
Katsuki prychnął odwracając twarz zirytowany. Todoroki natomiast lekko się uśmiechnął. Zmiana w jego zachowaniu była widoczna na pierwszy rzut oka.
— Dobrze. Wszystko zmierza w dobrym kierunku i tym razem zaliczymy, prawda Bakugou?
— O siebie się martw IcyHot! Ja powinienem już zdać za pierwszym podejściem.
— Tak, tak! Tylko nie dajcie się zaskoczyć — powiedziałam, pół żartem, pół serio, czując jak żołądek mi się zaciska. Zostało niewiele czasu. Wszystko miało wydarzyć się jutro.
— Jedyne co by mnie mogło tam zaskoczyć to chyba kolejna atrapa miasta po katastrofie i masa staruchów do ratowania — mruknął pod nosem blondyn. Zerknął na mnie w końcu kątem oka. — Wymyśliłaś jak chciałabyś spędzić czas?
— Myślałam, że ty wymyślisz!
— Hę?! Niby kiedy?! Ty myślisz, że co ja robię na tych zajęciach dodatkowych?!
— To trzeba było zdać ten egzamin! Miałbyś więcej czasu i nie musiałabym prosić Shinsou o pomoc w nauce!
— Coś się między wami wydarzyło? — zapytał Shoto, przyglądając się naszej kłótni. Spojrzałam na niego gniewnie, uniósł ręce w obronnym geście. — Po prostu pytam. Zachowujecie się ostatnio oboje bardzo dziwnie. Od sytuacji w Camino jesteście oboje jacyś...
— To nic takiego.
— Wszystko w porządku.
Odparliśmy w tym samym momencie, odstępując krok od siebie. Nie Camino było iskrą, która to wszystko rozpoczęła, a nieudana próba pocałunku. Musiałam porozmawiać z Katsukim.
— Film? — zaproponowałam.
— Tylko nie wybieraj żadnej komedii romantycznej. Ale idziemy do mnie. Porzygam się jak jeszcze raz zobaczę tą typiarę z twojej klasy.
W tej kwestii nie mogliśmy być bardziej zgodni. Shoto wszedł pierwszy i przytrzymał mi drzwi. Ściągnęłam buty przed wejściem.
— Witajcie z powrotem chłopa... O, Hikari, co tu robisz? — zapytał Tenya, stojąc przy aneksie kuchennym. — Potrzebujesz czegoś?
— Jest ze mną, przewodniczący. Idziemy oglądać film — rzucił Bakugou, również pozbywając się obuwia i zakładając kapcie.
Iida uniósł brew, pokręciłam jedynie głową i rozejrzałam się po pokoju wspólnym. Nie różnił się od naszego.
— Gdzie Izuku?
— On, Kirishima, Uraraka i Asui są na praktykach — rzucił Kaminari, rozłożony na kanapie. — Bracie, kompletnie cicho tu bez Kirishimy.
Skinęłam głową. Nie poznałam tej klasy za dobrze, ale wydawali się ze sobą zżyci. Nie było to dziwne po tak wielu wydarzeniach, które razem przeszli. Odwróciłam jedynie wzrok. Mogli być moją klasą.
— Właściwie jak się czujesz Kazunari? Na prawdę przykro mi, że nie mogłaś z nami pójść — odezwała się Yaoyorozu, podchodząc do mnie z dłonią przyłożoną do piersi. Machnęłam na to ręką lekko się uśmiechając.
— Jest w porządku, poza tym to było już jakiś czas temu i rozumiem dlaczego Iida się martwił, to wszystko. Ale następnym razem jak będziecie robić coś kompletnie szalonego, idę z wami.
Skinęła głową rozpromieniona.
— Cieszę się, że nie masz do nas żalu.
— Nie, nie! W sumie jak trochę ochłonęłam, to zrozumiałam dlaczego tak do tego podeszliście... W końcu kilka razy walczyliście już z przestępcami, a ja nie mam zbytnio doświadczenia... — Nie dokończyłam. Kłamstwo było bez sensu, tym bardziej, gdy Katsuki patrzył na mnie ukradkiem, wiedząc, że "trenuję swój quirk". — Po prostu cieszę się, że wszystko poszło dobrze i nikomu z was nie stała się krzywda. Chociaż... Moja zdolność by się tam przydała.
— Poradziliśmy sobie na szczęście bez jej użycia. Chcieli nas wyrzucić ze szkoły, ale zrobili dla nas wyjątek. Ty mogłabyś nie mieć tyle szczęścia — zauważył Todoroki.
— Nawet my oberwaliśmy, za nie powiedzenie tego nauczycielom — rzucił chłopak z sześcioma ramionami.
— Przestańmy to wypominać w końcu. Już po wszystkim — dodał Tokoyami, na co skinęłam jedynie głową.
— Chodź, wybierzemy jakiś film — mruknął Katsuki, gdy zobaczył, że kończymy dyskusję. Podreptałam za nim, gdy przed korytarzem prowadzącym do schodów wyłonił się Iida.
— A wy dokąd?
— Do jego pokoju? — zapytałam, wskazując kciukiem na Katsukiego.
— To niedopuszczalne, żeby dziewczyna siedziała w pokoju chłopaka! To wbrew zasadom.
— Będziemy tylko oglądać film czterooki — warknął zirytowany Bakugou, wywracając swoimi czerwonymi oczami. Skinęłam głową, zgadzając się z nim, na co Tenya zaczął robić się czerwony.
— Nie ma takiej opcji!
— On ma racje! Co to ma być, że Bakugou zaprasza dziewczynę do swojego pokoju! — krzyknął winogronowowłosy. Na sam dźwięk jego głosu budził się we mnie agresję.
— Dajcie spokój! — rzuciła różowowłosa dziewczyna, Mina Ashido, opierając się o moje ramię. Zdecydowanie nie zdawała sobie sprawy czym jest przestrzeń osobista. — Idą tylko oglądać film. Przecież to nie jest nielegalne. Do kina też byś ich nie wpuścił, bo idą we dwoje? Spokojnie przewodniczący. Znasz przecież siostrę swojej przyszłej szwagierki, prawda? — Iida poprawił okulary, widocznie przystawiony do muru. — I wszyscy znamy Bakugou, to nierealne, żeby znalazł sobie dziewczynę w Kazunari — dodała, puszczając moje ramię i krzyżując ręce, aby bardziej podkreślić to co mówiła.
— Hę?! Co to niby miało znaczyć?!
Prychnęłam zakrywając usta. Zachichotałam rozbawiona. Rzeczywiście, z pewnością ogromną część dziewczyn jego osobowość odrzucała od siebie. Zamilkł.
— Nie jestem pewien... — rzucił Tenya, uniosłam na niego spojrzenie i mój humor nieco uleciał. Patrzył na Bakugou poważnie, mierząc go wzrokiem. Co zobaczył, kiedy ja powstrzymywałam mocniejszy śmiech?
— Daj spokój! — Ashido walnęła go w ramię. — Jajku! Idźcie już, bo w życiu wam nie odpuści! Serio przewodniczący, to tylko kumpelskie spotkanie! — Siłą przesunęła go z drogi i wskazała nam korytarz. Uśmiechnęłam się do niej i skinęłam głową w podzięce. Ruszyłam przed siebie, zostawiając Katsukiego lekko z tyłu.
— Skąd ona wie, gdzie ma pokój?!
— Przecież wszyscy mamy pokoje na piętrze!
Naprawdę byli wesołą klasą. Będąc już między pierwszym a drugim piętrem zerknęłam na stojącego za mną Bakugou. Wydawał się bardziej nieobecny niż zwykle. Zadarł głowę do góry, gdy poczuł się obserwowany.
— Wszystko w porządku? — zapytałam.
— Zamyśliłem się. Chodź, bo jeszcze włączy stoper i co do minuty będzie wypatrywał tych dwóch, trzech godzin.
Skinęłam głową. Gdy dotarliśmy na czwarte piętro, nie miałam problemu, żeby odnaleźć jego pokój. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, otworzyłam drzwi i weszłam do środka. W końcu miałam okazję mu się przyjrzeć, chociaż byłam w nim kilka nocy temu, gdy oblał egzamin i gdy dowiedziałam się o sekrecie All Mighta i Izuku. Był identyczny wielkością co mój, przy lewej ścianie stało biurko z laptopem, szafa na ubrania i telewizor z konsolą. Wszędzie również walała się masa książek i akcesoriów z All Mightem. Typowy pokój nastolatka. Rzuciłam się na jego łóżko i ziewnęłam. Jego pościel nim pachniała, to było kojące.
— Przyszłaś oglądać, czy spać? — zapytał, na co wzruszyłam ramionami, obejmując następnie jego poduszkę.
Westchnął ciężko. Odsunął krzesło i włączył laptopa. Kilka kliknięć, gdy wpisywał hasło.
— Poszukaj czegoś dobrego, a ja się przebiorę w tym czasie.
— Yhyym! — mruknęłam tylko i gdy drzwi za nim się zamknęły, podeszłam do urządzenia.
Najnowszy MacBook. Jednak czego mogłam się spodziewać po synu dwójki ludzi pracujących w agencji modelingowej?
Włączyłam przeglądarkę i przez moment, bardzo krótki, przez myśl przeszło mi przejrzenie jego historii przeglądania. Od razu jednak wyrzuciłam tą myśl z głowy. Nie chciałam, aby ktoś przeglądał moją historię, więc nie chciałam robić tego innym. Czułam również, że i tak nic ciekawego bym tam nie znalazła.
Zastanawiałam się, co z chęcią obejrzał by Katsuki. Nie miałam pojęcia, bo chociaż przyjaźniliśmy się w dzieciństwie, jego gust od tamtego czasu, mógł się bardzo zmienić. Zagryzłam wargę, wpadając na pomysł. Wpisałam nazwę filmu, włączyłam netflixa na którym się znajdował i zalogowałam na swoje konto, przysiadłam na łóżku, czekając aż Bakugou wróci.
Nie trwało to długo, już po chwili stanął w drzwiach w spodenkach i czarnej koszulce. Ściągnął laptopa z biurka i wyciągnął ładowarkę. Położył sprzęt na moich kolanach i podłączył kabel do gniazdka, żeby komputer nie siadł nam w trakcie oglądania. Przysiadł się do mnie. Zarumieniłam się, kiedy jego bok zetknął się z moim. Przesunął laptopa w taki sposób, żeby leżał wygodnie pomiędzy nami. Włączył player i spojrzał na tytuł. Prychnął głośno.
— Serio?
— No co? Nigdy go nie dooglądaliśmy!
— Ty go nigdy nie dooglądałaś i Deku. Zawsze zasypialiście w połowie — prychnął, jednak nie protestował, jedynie skrzyżował ręce na piersi. — Tylko tym razem nie zaśnij, bo to już będzie wstyd.
— Nie ma mowy! Tym razem obejrzę całość! Nie jestem już dzieckiem!
Otworzyłam oczy, gdy drzwi się otworzyły. Zanim ktoś zdążył się odezwać, usłyszałam jedynie uciszanie osoby w drzwiach przez Katsukiego i ciche westchnienie we framudze. Głowę miałam opartą, prawdopodobnie na ramieniu Bakugou, bo czułam, kiedy choć lekko się poruszał.
Drzwi zostały zamknięte, więc przetarłam oczy.
— Tenya? — zapytałam szeptem. Blondyn skinął głową. Korzystając z okazji, wstał i odłożył laptopa na biurko. Za oknem robiło się powoli ciemno. Wydawał się jednak wyjątkowo spięty. — Co się stało?
Zmarszczyłam brwi.
— Wracają. Przeczytaj co się wydarzyło. Na pewno już wszyscy o tym napisali.
— Hej, po prostu mi wyjaśnij, co się stało, kiedy spałam — rzuciłam, siadając wygodnie. Zegarek wskazywał dziewiętnastą trzydzieści.
— Zginął pro hero u którego Deku miał praktyki. Wielu jest rannych, Togata stracił quirk.
— A co z Izuku?
— Nie wiem. Skąd mam wiedzieć. Byli tam jeszcze inni z naszej klasy. Kirishima, Uraraka i Asui. Jeśli chcesz to możesz poczekać z nami. Każdy zrozumie.
— Katsuki... — zaczęłam.
— No co... — nie dokończył pytania, po odwróceniu się do mnie, zamilkł. Nie mogłam się dziwić, czułam jak łzy mi się zbierają w oczach. Cały czas wokół niego i jego klasy działo się coś złego. Najpierw atak na U.A., później walka Iidy, Todorokiego i Izuku ze Steinem, atak na ich obóz treningowy, porwanie Katsukiego, upadek All Mighta. A nie minął nawet rok. Teraz umierał jeden z pro hero. Owszem, dziennie zdarzało się wiele takich sytuacji, ale tym razem mówiliśmy o mentorze Izuku, przy którym był. Zrozumiałam również o czym mówiła mi Akemi tego popołudnia przez telefon.
— Wszystko będzie dobrze, prawda?
— Oczywiście, że tak głupia — odpowiedział od razu, choć jego wzrok, wcale nie był tego taki pewien. — Z resztą nie musisz się martwić. Ja, ten nerd i przewodniczący cię obronimy, jeśli kiedyś coś by się przytrafiło tobie.
— Zrozumiesz, że nie będziecie musieli. To ja obronię was.
— Możesz zostawić tych dwóch leszczy za tobą, ale ja zawsze będę krok przed, żeby cię chronić. — Zaśmiałam się cicho. — Co jest takie śmieszne? — zapytał rumieniąc się lekko.
— Nic takiego. Po prostu spodziewałam się, że to powiesz. Czyli już mogę cię nazwać moim bohaterem?
Nie odpowiedział, więc uniosłam wzrok na jego twarz. Zakryłam twarz dłonią, chowając uśmiech, gdy zobaczyłam jak spalił buraka. Odwrócił się do mnie jak najszybciej plecami, choć mogłam obserwować jego zaczerwienione uszy.
— Chodźmy już, bo zaraz czterooki wparuje.
Zachichotałam i skinęłam głową.
Na dole wszyscy już czekali. Stres ponownie przewracał mój żołądek. Usiedliśmy z Katsukim na kanapie, którą okupował od mojego przyjścia Denki. Teraz jednak nie był na niej kompletnie rozwalony, siedział prosto. Wszyscy byli spięci. Nie dziwiło mnie to.
— Nic im nie jest, prawda? — zapytała Mina, zajmująca fotel.
— Oczywiście, że nie. Byli z nimi profesjonaliści — odpowiedziała niemal automatycznie Yaoyorozu, choć jej postawa wskazywała, że również się martwiła.
— Ej, ludzie! Idą! — krzyknął Mineta.
Gdy cała czwórka weszła do środka, wszyscy do nich doskoczyli, panował kompletny harmider. Ja jedynie wstałam z miejsca, wciąż będąc blisko Katsukiego, który nie ruszył się z kanapy. Z pewnością również się martwił. Izuku zobaczył moją twarz ponad ramieniem Denkiego i posłał mi smutny uśmiech. Skinęłam głową.
Czy rzeczywiście zaczęłam zbliżać się do Katsukiego, bo zaczęłam dostrzegać dzielącą mnie i Izuku przepaść zrodzoną z kłamstwa na temat jego quirku? Nie denerwowało mnie, gdy Bakugou nazywał go Deku. Jednak jego ton zmienił się, gdy używał tego przezwiska. Nie był agresywny. Był inny.
— Hej, a wy nie podejdziecie? Przecież też się martwiliście Katsuś, Hikariś. Przecież dlatego tu jesteście, prawda? — zaczął Denki podchodząc do nas. Unisołam brwi zdziwiona. Zdecydowanie brakowało mu instynktu zachowawczego, skoro nazwał Katsukiego Katsusiem. Mimo to, blondyn się nie zezłościł.
— Widzę, że wszystko z nimi w porządku, ale faktycznie, mógłbyś coś powiedzieć Katsuś — rzuciłam, czując jak wzbiera we mnie śmiech. Skoro wszyscy zaczęli tego używać, nie było powodu, żebym ja tego nie podkreśliła i nieco go pozłościła.
Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie ukradkiem. Wstał z kanapy, pchając na nią Denkiego, który upadł na miękki mebel.
— Idę spać.
Spojrzałam na zegarek.
— Też będę się zbierała moi drodzy! Dziękuję za gościnę.
— Co? Tak wcześnie? Jesteście dziadkami czy coś? — zapytał chodzący powerbank.
— Możecie się później zapytać Izuku albo Katsusia, ale potrzebuję dużo snu! Do zobaczenia klaso pierwsza a! — krzyknęłam, gdy skończyłam sznurować buty. — Ah! — zawołałam jeszcze zanim wyszłam. — Do jutra Katsuki! Do jutra Todoroki!
Wyszłam, nie dając im czasu na pytanie. Chciałam jedynie jakkolwiek zaznaczyć swoją jutrzejszą obecność na egzaminie poprawkowym.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top