[3]Ja ciebie też, bardzo

POV OLIVIA

Kiedy dotarlam na miejsce pierwsze co zrobiłam było sprawdzenie telefonu. Byłam pewna, że któreś z tych irytujących istot do mnie pisała i się nie myliłam. Mój telefon w sekundę zasypał się wiadomościami od Jacoba.

Od:Jacob🫂

Jacob🫂
Liv gdzie jesteś?

Jacob🫂
Odpisz, martwię się.

Jacob🫂
Przepraszam Cię, naprawdę mi przykro..

Jacob🫂
Chcę Ci to wynagrodzić, tylko proszę wróć..

Nie miałam siły żeby się z nimi znowu kłócić, więc nic nie odpisałam. Przeglądałam jeszcze chwilę wiadomości kiedy nagle moją uwagę przyciągnęła jedna od Jenny

Od:Jenna<3

Jenna<3
Łooo laskshsa(łooo laska)

Jenna<3
Żalidj ze cieddh tu nid ms(żałuj że cie tu nie ma)

Jenna<3

Jenna<3
Pamstzr jakiego chlopsska piznalam(patrz jakiego chłopaka poznałam)

Ja
👍

Nie miałam zamiaru odpisywać jej nic więcej. Często chodziła na imprezy, a potem nic nie pamiętała. Wole się nie mieszać w sprawy miłosne Jenny.

                                ***
Minęło trochę czasu, a ja zaczęłam się nudzić. Co można robić w starym garażu, w którym jedyne co się znajduję to stara kanapa (bardzo wygodna), puste szklane butelki, lekko rozbite szklanki i talerze. Jest też mały stolik. Rozglądałam się przez chwilę, a potem wpadłam na pomysł. Dość głupi, ale cóż. Złapałam jedną ze szklanek i rzuciłam z całej siły o ściane. Z dumą patrzyłam jak szkło się rozwala. Miałam na sobie kask, więc żaden odłamek nie wylądował w moim oku. Chwyciłam kolejną rzecz, którą okazała się butelka. Znowu rzuciłam z dużą siłą i z uśmiechem patrzyłam jak szkło rozwala się na malutkie kawałeczki. Rzuciłam jeszcze parę rzeczy, po czym uznałam, że zostane tutaj na noc. Blaszak nie był ultra duży, nikt do niego nie przychodził, spać miałam gdzie, bo ta kanapa była wygodniejsza niż moje łóżko, a poza tym uniknęłabym kolejnej kłótni na ten moment. Wydawało mi się, że to plan idealny. Wydawało, bo po dosłownie paru sekundach zadzwonił do mnie David. Odebrałam z nie chęcią.

-Czego chcesz?- spytałam zdenerwowana

-Gdzie jesteś?- brzmiał na...zmartwionego?

-Daleko. Potrzebujesz czegoś?- miałam ochotę wyrzucić telefon i zniknąć

-Jak to daleko? Kiedy wrócisz? Olivia to nie jest śmieszne- odpowiedział

-Normalnie, daleko. A teraz powtórzę pytanie, potrzebujesz czegoś?- byłam o krok od rozłączenia się

Nastała cisza. Nie wiem, czy myślał nad tym jak odpowiedzieć, czy może nad tym jaki wykład mi zrobić. Po chwili odpowiedział.

-Nie, nie potrzebuję niczego. Jacob wychodzi z siebie bo mu nie odpisujesz, więc kazał mi do ciebie zadzwonić- czułam, że z wielką chcęcią rozpocząłby kolejną kłótnię, lecz się powstrzymał.

-Okej, możesz mu powiedzieć, że jestem bezpieczna i nie jestem małą dziewczynką, która nie umie się sobą zająć. To wszystko? Tak? To dobranoc.- mój najstarszy brat chciał chyba coś powiedzieć, lecz nie pozwoliłam mu na to, bo się rozłączyłam. Wyciszyłan telefon i uznałam, że pójdę już spać. Było dość późno, a ja miałam za dużo myśli w głowie, więc rzuciłam się na kanapę i po chwili zasnęłam.
 
                                ***

Obudziłam się i od razu pojechałam do domu. Było jeszcze wcześnie, bo dopiero 5:00, więc bracia pewnie śpią. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Bałam się, że mogłam obudzić któregoś z braci przez warkot motora, lecz chyba wszyscy spali. Poszłam na górę, żeby się przebrać i wziąć prysznic. Była sobota więc uznałam, że pójdę potem z Jenną do klubu. Zawsze jest chętna na imprezy, a kaca chyba nigdy nie miała. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Były już bardzo długie. Stylizacja kręconych włosów to najgorsze co może być. Uznałam, że nie będę ich suszyć. Przebrałam się w szare dresy i ciemno-szary top z długim rękawem. Umyłam zęby i zeszłam na dół, żeby coś zjeść. Była 5:43. Kiedy byłam w kuchni spotkałam mojego bliźniaka.

-Wszystkiego najlepszego.- powiedziałam

-Dzięki..- odpowiedział smutny

-Chcesz naleśniki?- spytałam

-Umm..w sumie czemu nie- chyba z kimś pisał, bo słyszałam jak stuka palcami w klawiaturę

-Z kim tak romansujesz?- spytałam z lekkim uśmiechem zanim zaczęłam robić ciasto na naleśniki

-Hm co? A nie z nikim..- odpowiedział i się lekko zarumienił

-Jak uważasz- kontynuowałam robienie śniadania. Kiedy skończyłam była 6:00, bracia zaczęli się powoli przebudzać. Najbardziej nie chciałam spotkać Davida lecz wiedziałam, że to niemożliwe.

-Dzień dobry- powiedział Liam i przytulił się do moich pleców prawie na mnie zasypiając

-Złaź ze mnie! Ciężki jesteś- zaśmiałam się. Serio mnie przygniatał. Napakowany dzieciak opierający się o niższą o 15cm, młodszą siostrę. -Uuu naleśniki!- prychnęłam cicho

-Dobra, jedzcie ile chcecie. Będę u siebie jakbyście mnie potrzebowali

-A ty gdzie znikasz? Ty też masz zjeść. Raz dwa- Alex złapał mnie za rękę i pociągnął spowrotem do kuchni

-Jesteś okropny..- powiedziałam wzdychając

-Wiem, dziękuję- uśmiechnął się i podał mi naleśnika. -A teraz wcinaj.

Wzięłam jedzenie z jego ręki i z nie chęcią zaczęłam jeść. Planowałam zjeść później, a teraz chciałam popatrzeć na jakieś ładne torty, które mogę zrobić bliźniakom.
Nagle do kuchni wszedł David. Od razu skierował się w moją stronę i mnie przytulił. Byłam w ogromnym szoku. David i przytulanie swojej siostry? Coś mi się tu nie zgadza.

-Wszystko w porządku?- zapytałam zdziwiona, on nie odpowiedział tylko przytulił mnie jeszcze mocniej. Popatrzyłam z niedowierzaniem na resztę braci. Byli tak samo zszokowani jak ja.
Po chwili mnie puścił.

-Tak, wszystko jest w porządku.- w końcj odpowiedział i wyszedł z pomieszczenia.

-Wtf?..- powiedziałam

-Co to było?!- odpowiedzieli bracia prawie w tym samym czasie

-Też bym chciała wiedzieć..Coś się wydarzyło kiedy mnie nie było?

-Nie, raczej nie. Z resztą i tak by nam nie powiedział- Caleb miał rację, David nigdy nie mówił o swoich planach lub uczuciach.

Pokiwałam lekko głową i udałam się do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi od szafy bo uznałam, że już teraz wybiorę strój do klubu. Zdecydowałam się na czarną, obcisłą, cekinową sukienkę sięgającą do połowy uda i wybrałam do tego dość wysokie czarne obcasy. Po skończonej czynności zabrałam się za robienie tortu dla bliźniaków. Totalnie nie miałam pomysłu. Wiedziałam, że musi być smaczny, ale za razem spektakularny.

                                  ***

Była jakaś 12:00 kiedy skończyłam dekorować tort. Wyszedł trochę basic, jednak przeliczyłam się ze swoimi oczekiwaniami. Ale przynajmniej był smaczny! Na szczęście w domu na chwilę obecną przebywałam tylko ja i Mal. Kiedy wkładałam tort to lodówki i już miałam się przetransportować do swojego pokoju mój brat postanowił mnie zatrzymać.

-Siadaj, chcę z tobą porozmawiać- powiedział, po czym zmusił mnie żebym wróciła się do kuchni i usiadła na krześle.

-O czym niby?- odpowiedziałam zdziwiona

-O tym, jak często znikasz bez słowa i wracasz na drugi dzień, albo dwa dni później- zrobił poważną minę. Nazywałam ją ,,masz przeMalone". Oznaczało to, że mam przewalone u Mala.

-O czym tu niby rozmawiać? Robię to, co mogę, ciesze się życiem i uciekam od problemów- mówiąc to wyostrzyłam słowo ,,problemów"

-,,Problemów" czyli wykładów Davida?

-Tak- odpowiedziałam dumna z siebie

-Nie możesz tak robić. Rozumiem, że chcesz trochę spokoju a posiadanie ośmiu braci tego nie ułatwia, ale to nie oznacza, że możesz nam nie odpisywać i nie odbierać od nas- zdenerwował się

-Rozumiesz?- prychnęłam- Gówno prawda! To ty jesteś ulubieńcem Davida, to nie ty dostajesz wykłady o to, że założysz coś co się mu nie podoba, to nie ciebie krytykuje i ocenia 24 godziny na dobę! Nie masz pojęcia jak ciężkie jest posiadanie ośmiu braci kiedy jesteś jedyną dziewczyną w tym domu!- wykrzyczałam mu prosto w twarz, po czym pobiegłam na górę do swojego pokoju. Nie miałam ochoty znowu się z nimi kłócić, naprawdę jest ciężko. To ja ich wychowałam, a oni od zawsze traktują mnie jak problem. Zapominają o mnie przez cały czas!
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc kiedy dotarłam do swojej jakini zwanej pokojem od razu się popłakałam. Nie wiedziałam dlaczego. Nie wiedziałam z jakiego powodu. Tak po prostu, z bezśilności i zmęczenia. Zaczęłam wspominać nasze dzieciństwo. Najlepszą relację posiadaliśmy tylko w święta, lub w gronie rodziny. Przypomniały mi się pewne słowa, które wypowiedzieliśmy z Malem jak byliśmy małymi dziećmi.

,,Kocham Cię, Liv"
,,Ja ciebie też, bardzo..."



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top