53. oto moje bezpieczne miejsce

LYDIA'S POV

Poprawiłam niewygodną opaskę, zakrywającą moje oczy i delikatnie się uśmiechnęłam. Z ostatnich informacji jakie podał mi Harry, zbliżaliśmy się do celu naszej podróży, po długim locie i trzygodzinnej jeździe autem. Byłam podekscytowana, a zarazem lekko przerażona opcjami jakie mógł przygotować chłopak. Auto zatrzymało się, a Styles wysiadł z samochodu i obchodząc je dookoła otworzył mi drzwi, dodatkowo podając swoją dłoń, która miała uchronić mnie przed potknięciem się.

— Harry? Gdzie jesteśmy? — zapytałam, obracając się jak mniemam w jego stronę.

— Ashley, doradziła mi, iż najlepszym wyjściem z tej sytuacji będzie zabranie cię gdzieś, gdzie będziesz mogła odpocząć — przerwał — więc, oto moje bezpieczne miejsce — dokończył, zdejmując opaskę, która skutecznie ograniczała mi możliwość widzenia.

Po założeniu okularów, dokładnie przyjrzałam się miejscu w jakim byliśmy. Pogoda była typowo brytyjska, jednak dom który ujrzałam przed sobą, oczarował mnie swoim urokiem. Białe, porośnięte kwiatami płotki, prowadziły wprost do ciemno orzechowych drzwi, które skrywały za sobą postać dwóch kobiet. Blondynka pośpiesznie wybiegła na zewnątrz i uściskała szatyna, a następnie obdarzyła mnie ogromnym uśmiechem.

— Gemma — zakomunikowała, po czym objęła mnie. Zdezorientowana, delikatnie ją przytuliłam, tylko po to by za chwilę znaleźć się w kolejnych ramionach.

— Anne — przedstawiła się druga z nich.

— Lydia, bardzo miło mi was poznać — roześmiałam się, widząc ich uradowane twarze.

— Harry tak dużo nam o tobie opowiadał — powiedziała Gemma, kiedy znaleźliśmy się w kuchni. Zdziwiona spojrzałam na chłopaka, którego uwaga skierowana była w kierunku okna, z dala od naszej rozmowy.

— Naprawdę? Mam nadzieję, że były to same dobre rzeczy.

— Nie byłyśmy w stanie uwierzyć, że możesz być tak cudowna — skomentowała Anne, która zaczęła krzątać się wokół szafek — jednak wystarczy obdarzyć cię jednym spojrzeniem, aby wiedzieć, że mówił prawdę.

— Och, dziękuję bardzo — poprawiłam delikatnie włosy i przyjrzałam się pomieszczeniu w którym się znajdowaliśmy.

Rodzinny dom Harry'ego był niezwykle przytulnym miejscem. Ciepłe kolory ścian oraz białe meble miały swój osobisty urok, a osoby które w nim mieszkały, wypełniały go przyjazną atmosferą.

— Pójdę sprawdzić co u Robin'a — ogłosił chłopak i wstając, wyszedł na zewnątrz.

— Co wy na to, żeby popodziwiać słońce oraz spędzić trochę czasu w damskim gronie? — zapytała szatynka, dodatkowo trzymając na tacy wino wraz z trzema kieliszkami.

Kiedy razem z Gemmą, pokiwałyśmy głowami w ramach wyrażenia zgody, wyszłyśmy na zewnątrz. Tym razem było dużo cieplej, więc po zajęciu miejsc przy okrągłym stoliku, wzniosłyśmy pierwszy toast.

— Za pierwszą dziewczynę mojego syna, którą mam przyjemność poznać — powiedziała Anne, a ja zakrztusiłam się alkoholem — Wszystko w porządku? — zapytała, delikatnie poklepując mnie po plecach.

— Tak, tylko nie miałam świadomości, że jestem pierwszą dziewczyną która została pani przedstawiona.

— Po pierwsze, mów mi Anne — roześmiała się — a co do drugiej sprawy, to Harry zapewnił mnie, że poznam jego wybrankę dopiero wtedy kiedy będzie to dziewczyna, dla której będzie wstanie rzucić i zrobić wszystko, ponieważ podaruje jej całego siebie.

— Co czyni cię całkiem wyjątkową — dodała jej córka.

Stwierdzenie, że jestem w szoku byłoby niedopowiedzeniem. Moje ręce zrobiły się lepkie, oddech ugrzązł w gardle, a głowę owiło tysiąc myśli. Czy istniał najmniejszy cień szansy, aby chłopak darzył mnie takimi uczuciami? Jeśli tak, to jak długo to trwa, a jeśli nie to czemu Niall, twierdził, że jest słabym aktorem?

— Halo, ziemia do Lydii — zauważyłam dłoń, która poruszała się przed moją twarzą.

— Tak? Zamyśliłam się — odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

— Pytałam czy chcesz jeszcze wina — zakomunikowała Gemma, a ja pokręciłam przecząco głową.

— Dobrze, w takim razie my posprzątamy, a Harry zabierze cię do pokoju. Jestem pewna, że lot był strasznie męczący — Anne pogłaskała mnie po ramieniu.

— Tak, ale pobyt tutaj wynagrodził mi wszystko — uśmiechnęłam się i pośpiesznym krokiem ruszyłam w kierunku Styles'a.

Chłopak stał razem ze swoim ojczymem, który po przedstawieniu się, przytulił mnie jak jego poprzednicy. Rozmawialiśmy chwilę o naszych trasach, a kiedy postanowiliśmy wrócić do środka, rozstaliśmy się na schodach prowadzących na piętro.

— Wszystko w porządku? — zapytał szatyn, który rozłożył się wygodnie na swoim jednoosobowym łóżku.

— Harry, nie musisz się tak ciągle o mnie martwić.

— Po prostu chcę, żebyś czuła się najlepiej jak to możliwe — założył ręce za głowę.

— Jest idealnie, naprawdę. Dawno nie czułam się tak dobrze — powiedziałam zgodnie z prawdą — Twoja rodzina jest niesamowita.

W odpowiedzi otrzymałam krótki uśmiech, który mimowolnie sprowadził ciepło do wnętrza mojego ciała.

— Proszę — dwa ciemnogranatowe ręczniki zostały włożone pod moje ramię, więc nic nie mówiąc weszłam do pomieszczenia naprzeciwko sypialni.

Powoli rozebrałam się z ubrań i po wejściu pod gorący strumień wody, wzięłam krótki prysznic. Dokładnie osuszyłam ciało, umyłam zęby oraz założyłam piżamy, które były włożone pomiędzy ręcznikami, a kiedy skończyłam gotowa wyszłam z łazienki i zajęłam miejsce na ogromnym fotelu. Chłopak poszedł się umyć, więc miałam chwilę aby rozejrzeć się po całym pokoju.

Ściany koloru kremowego, idealnie kontrastowały z ciemnym brązem mebli oraz białymi zasłonami. Mnóstwo zdjęć oraz małych figurek zapełniały półki nad łóżkiem, a ścianę na przeciwko pokrywały plakaty. Wiele z nich dotyczyło The Rolling Stones lub The Beatles, jednak pomiędzy nimi wisiało kilka zdjęć ze znajomymi.

Za pewne miałam jeszcze kilka minut do jego powrotu, więc po założeniu puchatych skarpetek, usiadłam na łóżku. Poprawiłam poduszkę, a następnie wygodnie się ułożyłam i otworzyłam pierwszą szufladę szafki nocnej. Byłam świadoma tego jak niegrzeczne było przeszukiwanie jego prywatnych rzeczy, jednak to co zobaczyło wprowadziło mnie w osłupienie. Na samej górze leżało zdjęcie przedstawiające dwójkę osób. Chłopak obejmował dziewczynę w pasie, a ona z wzrokiem wpatrzonym w jego twarz, szeroko się uśmiechała. Jej brązowe włosy delikatnie spływały po ramionach, a dłonie były zarzucone na szyję szatyna. Wiedziałam, że to co widzę jest prawdą, jednak nie potrafiłam się powstrzymać od przetarcia oczu dla pewności. Harry pamiętał o wszystkim, ponieważ z jakiego innego powodu, trzymałby nasze wspólne zdjęcie po tylu latach.

ZAYN'S POV

Podniosłem się do pozycji siedzącej i jeszcze raz przejrzałem zawartość mojej galerii w telefonie. Wiedziałem, że spieprzyłem wszystko nawet przed rozmową z Louisem, jednak chłopak dobitnie mnie w tym utwierdził. Miałem dość, a sam nie wiedziałem czemu spisałem się na ten nieszczęsny los. Mogłem odmówić, nie podpisywać tej umowy jednak jak ostatni głupiec uległem namowom naszej nowej managerki.

Lydia. Tak bardzo ciekawiło mnie co teraz robi, jak się czuję i czy wszystko jest z nią w porządku. Zostawiłem ją kiedy najbardziej tego potrzebowała, ponieważ postanowiłem zostać z Gigi i zapoznać się dokładniej z ustaleniami naszej umowy. Czemu? Co przyszło mi do głowy, aby zostawić ją w chwili kiedy powinienem być obok? Nie wiem jak mam to naprawić, od jakiegoś czasu nie wiem nic.

To, że zostałem nie przyniosło żadnych pozytów. Nie dotarliśmy do niczego sensownego, poza tym, iż mamy grać przed wszystkimi oraz zniszczyć podejrzenia ludzi, którzy myślą o Zydii jako o czymś prawdziwym. Jaki jest w tym sens, skoro nie mam już siły kłamać? Mieliśmy przetrwać to tak samo jak wszystkie pozostałe próby, jednak teraz jest inaczej. Czuję to, a oddalenie się od Lydii w niczym nie pomaga. Wiem jedno, muszę przetrwać to aby mieć do czego wrócić za półtora roku.

HARRY'S POV

Kiedy wróciłem do pokoju, Lydia już spała więc zbiegłem na dół aby móc spędzić choć chwilę z rodziną.

— Dobry wieczór — pocałowałem Anne w policzek i zająłem miejsce na kanapie w salonie.

— Och, synku jak się czujesz? — zapytała wręczając mi swój kubek z gorącą herbatą.

— Mniej zmęczony niż wcześniej — wziąłem łyk napoju.

— Lydia już śpi?

— Tak, zasnęła kiedy brałem prysznic.

— Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że ją tu przywiozłeś. To naprawdę niesamowita dziewczyna.

Uśmiechnąłem się na jej słowa i zrobiłem miejsce dla Gemmy.

— Harry, poszczęściło ci się — poklepała mnie po udzie — Lydia jest dla ciebie stworzona.

— Tak sądzisz?

— Oczywiście. Masz co do tego jakieś wątpliwości? — zapytała, przyglądając mi się w skupieniu.

— Nie, po prostu jeszcze na nikim mi tak nie zależało.

— Na nikim? — skomentowała mama — Wydaje mi się, że mogę przypomnieć sobie jedną o osobę o której nie potrafiłeś przestać nam opowiadać. To było latem 2009?

— To coś innego, bardziej poważnego.

— Co cię trapi? — dokładnie przyjrzała się mojej twarzy.

— Po prostu nie wiem czy ona czuje to samo — odstawiłem kubek na stolik — Boję się, że ona traktuje to wszystko inaczej.

— Bo tak jest, synku.

Podniosłem głowę na dźwięk jej słów i z przerażeniem czekałem, aż zacznie kontynuować.

— To widać na pierwszy rzut oka, że dla niej to wszystko jest inne.

— Na początku myślałyśmy, że podjąłeś złą decyzję — dopowiedziała Gemma — jednak kiedy mama powiedziała jej o tym kogo zamierzałeś jej przedstawić, byłyśmy pewne.

— Sposób w jaki zareagowała, wyrażał więcej niż tysiąc słów, a sam wiesz najlepiej, że mnie nie można oszukać.

— Ona cię kocha — do naszej rozmowy dołączył się Robin — Choć nie jest jeszcze tego świadoma.

➵➵➵➵➵

28 czerwca, Holmes Chapel

Około godziny ósmej obudziłem Lydię i razem z wszystkimi zjedliśmy śniadanie. Był to nasz ostatni dzień pobytu w Holmes Chapel, więc chcieliśmy go spędzić razem z Gemmą i Anne. Po zjedzeniu, przemaszerowaliśmy do salonu, w którym zająłem miejsce na sofie, a dziewczyna na moich kolanach. Starałem się nie myśleć o wczorajszej rozmowie więc skupiłem się na głosie Lydii, który mnie oczarowywał. Delikatnie odgarnąłem jej włosy i kładąc głowę na ramieniu, mocniej owinąłem ręce wokół talii. Była w obyciu jak delikatna laleczka z porcelany, nad którą powierzono mi zadanie opieki, a ja chciałem wykonać je jak najlepiej. Zostałem obrońcą jej ciała, duszy oraz co najważniejsze — serca.

LYDIA'S POV

Kiedy w końcu wypoczęłam po locie oraz sesji zdjęciowej, zdecydowałam się na obiad w towarzystwie mojego ukochanego brata. Wybraliśmy się do jednej z mniejszych restauracji, gdzie po złożeniu zamówienia, pogrążyliśmy się w rozmowie.

— Jak radzisz sobie z tym całym "udawaniem"? — zapytał.

— Udawaniem? Nie wiem o czym mówisz.

— Lydia, naprawdę? Próbujesz oszukać swojego bliźniaka — zgromił mnie wzrokiem — Nikt nie zna cię tak jak ja.

Uśmiechnęłam się na jego słowa i w odpowiedzi wzruszyłam ramionami.

— Więc jak to z tym wszystkim jest dokładnie?

— W ramach umowy nie mogę ci tego wytłumaczyć, jednak nie jest zabronionym zadawanie pytań na które mogę szczerze odpowiedzieć.

— Okej, więc jesteś dziewczyną Zayn'a?

— Tak.

— Kochasz go?

— Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej.

— Od kiedy jesteście razem?

— Ponad dwadzieścia siedem miesięcy.

— Wow, aktorstwa mogę ci pozazdrościć — roześmiał się, a ja wzięłam kęs dania.

— Co łączy cię z Harrym?

Po uzyskaniu ciszy z mojej strony, przekształcił swoje pytanie — Udajecie parę?

— Przez kolejne półtora roku, tak.

— Czemu się na to zgodziłaś?

— Była to jedyna szansa na kontynuację związku z Zayn'em.

— Zigi to kompletna ściema?

— Definitywnie.

— Kochasz Harry'ego?

— Nie — odparłam, robiąc zmieszaną minę.

— Miały być szczere odpowiedzi, więc?

— To skomplikowane.

— Więc darzysz go niewyjaśnionym uczuciem?

— Przyjaźnią.

— Ona nigdy nie bywa skomplikowana skarbie — pogładził moją dłoń.

➵➵➵➵➵

Powoli kończyliśmy desery, kiedy Calum'a ogarnął według niego "niesamowity" plan.

— Wiem co zrobić, żeby ułatwić ci zrozumienie co czujesz do Harry'ego oraz stwierdzenie czy masz ochotę trwać w ukrytym związku z Zayn'em przez trzy lata.

— Oświeć mnie — mruknęłam.

— Dasz, uwaga... im obojgu równą szansę.

— Czy twój mózg uszkodził się do końca?

— Spójrz na pozytywy, ponieważ to wyjście może rozwiązać wszystkie twoje problemy.

— Ale ja nie mam żadnych problemów.

— Owszem masz — przewrócił oczami — Będziesz mogła odkryć czy czasem nie warto odpuścić sobie tej zawiłej relacji z Malik'iem, a dać szansę czemuś nowemu. Spójrz na to z mojego punktu widzenia.

— Mhm?

— Dasz im obu szansę, pozwolisz się wykazać, a na koniec dnia będziesz wiedziała, który z nich to twoja druga połówka. Dodatkowo zbliżysz się do Zayn'a i spełnisz wszystkie warunki umowy z Harry'm. Same plusy, prawda?

— Kiedy stawiasz to w takim świetle, nie wydaje się to tak okropne.

— Uwierz mi, to wyjście ochroni cię przed złamanym sercem, a również rozwiąże problem twojego trójkąta miłosnego.

— Dobrze, możemy tego spróbować.

— Ostatni warunek — podniósł palec w górę — musisz traktować ich na równi. Żadnego wywyższania.

— Rozumiem kapitanie — a na potwierdzenie naszej umowy, złączyliśmy w powietrzu małe paluszki.

Zapowiada się całkiem ciekawa przyszłość — pomyślałam, w tym samym czasie, kiedy każdy z chłopców postanowił zawalczyć o mnie i moje serce.



A teraz kilka pytań:

1. Co było waszą ulubioną częścią rozdziału?

2. Co myślicie o słowach rodziny Harry'ego?

3. Zayn postąpił dobrze zostawiając Lydię w potrzebie?

4. Jaki skutek przyniesie zobaczenie przez Lydię zdjęcia w sypialni Styles'a?

5. Czy pomysł Calum'a ma jakikolwiek sens?

6. Co chcielibyście zobaczyć w następnych rozdziałach?

➵➵➵➵➵

hej kochani! wracam z najdłuższym rozdziałem jak do tej pory 💗 

jestem oszołomiona 10 000 wyświetleń jakie osiągnęliśmy! nie wiem nawet jak mam wam dziękować za tak duże zainteresowanie 😍

przepraszam za tak duże opóźnienie, ale dzięki Bogu już jestem po pierwszym dniu matur!

dodatkowo, z okazji iż jesteście tak cudownymi duszyczkami, chciałabym prosić was o trzymanie za mnie kciuków przez najbliższe cztery dni (pon,wt,śr,czw)

kocham, do przeczytania!  😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top