45. wszystko w porządku?

27 czerwca, Buenos Aires

Kolejny wieczór spędzony w hotelowej łazience, za zamkniętymi drzwiami i z oczami pełnymi łez stawał się moim nawykiem. Zmęczenie sytuacjami, które miały miejsce na kolejnych koncertach w tym tygodniu było nie do wytrzymania. Wszelkie starania Harry'ego, a nawet kąpiel w jacuzzi nie przynosiły oczekiwanych skutków, dlatego wylewanie mojego smutku, okazało się jedynym wyjściem. Zimne kafelki, przyjemnie chłodziły ciało, a muzyka puszczona w słuchawkach pomagała się wyciszyć. Nie wiem ile czasu minęło, ale nieustanne pukanie wyrwało mnie z transu i pozwoliło choć na chwilę otrzeźwieć.

— Lydia, jesteś tam?

Rozprostowałam ręce i po wstaniu, uchyliłam delikatnie drzwi. Głowa chłopaka wcisnęła się do środka, dokładnie przyglądając się mojej osobie jak i całemu pomieszczeniu.

— Wszystko w porządku? — zapytał, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy.

— W jak najlepszym — odpowiedziałam, omijając go i kładąc się na mojej części łóżka.

— Potrzebujesz czegoś? — kontynuował — Wody, jedzenia lub kogoś z kim chciałabyś porozmawiać?

— Harry, jest okej — zapewniłam go — Naprawdę.

Jego oczy wyrażały zmartwienie, jednak postanowiłam się tym nie przejmować. Zabrałam telefon z szafki nocnej i po odblokowaniu go, przejrzałam twitter'a oraz instagram'a. Kilka najnowszych powiadomień przykuło moją uwagę, więc postanowiłam je sprawdzić, czego natychmiastowo pożałowałam. Internet huczał od komentarzy na temat zdjęć, które w przeciągu kilku dni opublikował Styles, a strony plotkarskie nie przestawały wyrażać swoich opinii na ten temat. Po przeczytaniu kilku postów oraz obejrzeniu paru zdjęć, miałam ochotę rzucić urządzeniem o ścianę i z krzykiem wrócić do toalety.

Musiałam się uspokoić, ale nie miałam zielonego pojęcia jak to zrobić. Byłam zła, ale jednocześnie przerażona ponieważ to co zobaczyłam, przejęło tok mojego myślenia. Wypuszczając sfrustrowane mruknięcie, podniosłam się z miejsca i zabierając telefon wróciłam z powrotem do łazienki. Osunęłam się po ścianie i z głośnym uderzeniem pośladków, rozsiadłam się na podłodze. Włączając ponownie komórkę, postanowiłam przejrzeć najpopularniejsze trendy oraz komentarze. Nie wiedziałam czy powinnam to robić, jednak nie byłam w stanie trzeźwo myśleć, a chęć poznania chociaż najgorszej opinii była najważniejsza w tym momencie. Przetarłam skronie, przymykając oczy i wypuszczając kilka głębokich wydechów. Okej, tego wszystkiego było zdecydowanie za dużo, a mój mózg zaczynał mieć problem z przyswojeniem jakichkolwiek kwestii poza tymi które negowały mój wygląd lub całokształt.

Oglądając ostatni post opublikowany przez enews, skupiłam uwagę na komentarzu zamieszczonym przez Zayn'a, dokładnie piętnaście minut temu. Uśmiechnęłam się i z nową siłą postanowiłam wyłączyć transmisję danych i po raz kolejny wrócić do pokoju. Zastałam tam Harry'ego zapatrzonego w ekran swojego telefonu, co przysporzyło mi niemałego przerażenia. Starałam się jak najciszej przemknąć na lewą stronę pomieszczenia, aby móc wsunąć się pod ciepłą kołdrę i czekać na przyjście Malik'a, jednak moje starania nie przyniosły oczekiwanego skutku. Chłopak natychmiastowo odłożył urządzenie i skupił całą swoją uwagę na mojej osobie.

— Lydia — zaczął — przepraszam.

Moje brwi powędrowały w górę, a źrenice lekko się rozszerzyły. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi, więc pozwoliłam aby ponownie zabrał głos.

— Zgaduję, że widziałaś co wyprawia się aktualnie w sieci — przytaknęłam ruchem głowy — dlatego chciałem Cię przeprosić, że przez dwa głupie posty nagle większość ludzi obróciła się przeciwko tobie.

Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, więc delikatnie dotknęłam jego dłoni i zamknęłam ją w ciasnym uścisku. Minuty mijały, kiedy siedzieliśmy tak w ciszy, a moje oczekiwania co do dalszej części tego wieczoru odeszły w zapomnienie. Zayn nie miał zamiaru tu przyjść, a ja byłam tego całkowicie pewna.

— Mogę coś dla Ciebie zrobić? Mam zadzwonić po Zayn'a lub Louis'a, a może którąś z dziewczyn? — mówił nieprzerwanym potokiem słów — Mogę również zawołać Calum'a lub Shawn'a, jeśli tylko tego chcesz.

Chcę — przerwałam — abyś tu ze mną został.

Widziałam, że moja odpowiedź go zaskoczyła, jednak nie powiedział nic więcej, a jedynie przyciągnął mnie do swojego ciała i pozwolił aby moja głowa oparła się o jego umięśnione ramię. Nie chciałam aby dzwonił po żadną z wymienionych osób, ponieważ to od nich zależało czy czuły teraz potrzebę aby dotrzymać mi towarzystwa, co najwyraźniej nie przemknęło im przez myśl. Harry jako jedyny był tu ze mną i chciał jakkolwiek poprawić moje samopoczucie, poza okazywaniem wsparcia w internecie.

Jego dłonie szczelnie owinęły moje ciało, co jakiś czas delikatnie głaszcząc plecy. Byłam odprężona, co pozwoliło mi się uspokoić i zapomnieć o zawodzie jaki sprawiło mi zachowanie mojego chłopaka. Wiem, że nie powinnam wymagać od niego nie wiadomo czego, jednak sytuacja jak ta wydawała się jednoznaczna, choć najwyraźniej nie dla wszystkich.

— Harry — mruknęłam — nie mam już siły udawać — dokończyłam, a pojedyncze łzy spłynęły po moich policzkach. Czułam się jak mała dziewczynka, przytłoczona wielkością świata oraz przerażona tym jak wiele nienawiści jest wokół niej.

Chłopak zamiast objęcia mnie mocniej, odsunął mnie na odległość, która pozwalała mu spojrzeć w moje oczy i powiedział słowa, które zapadły w moją pamięć.

— Lydia, wiem, że spędzasz wieczory na wylewaniu swoich uczuć w hotelowej łazience i zdaję sobie sprawę, że sam Ci na to pozwoliłem, myśląc iż to pomoże ukoić Ci twoje rozszarpane uczucia, jednak nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego jaki może osiągnąć to skutek. Dodatkowo to jak w przeciągu kilku godzin, ludzie potrafili odwrócić się od Ciebie łamie mi serce. Nie wiem czy są słowa, które mogą teraz polepszyć twoje samopoczucie, aczkolwiek ja nie wiem jakie mogłyby to sprawić, jednak chcę żebyś zdawała sobie sprawę z kilku rzeczy. To co sądzą o tobie inni, jest niczym w porównaniu do tego jaką osobą jesteś naprawdę. Nie pozwól im zniszczyć twojego poglądu na siebie, ponieważ w życiu nie chodzi o to aby kochał cię cały świat, ale o to abyś to ty kochała siebie niekończącą się miłością. Uwierz mi, kiedy mówię to wszystko, ponieważ nigdy w życiu nie miałem okazji poznać kogoś takiego jak ty. Jesteś najbardziej ciepłą, kochającą i szczerą osobą jaka chodzi po tej ziemi i nie chcę aby świat zbeształ to kim jesteś kiedy gasną wszystkie światła. Mam teraz tylko szczerą nadzieję, iż weźmiesz choć część z tego co powiedziałem do siebie i zrozumiesz, że masz wokół siebie bliskich, którzy nie chcą i nie mogą znieść widoku twojej smutnej i przygnębionej twarzy.

Siedziałam w miejscu, nie mogąc otworzyć ust z powodu tego co dane było mi usłyszeć. Nie sądziłam kiedykolwiek, że będę wdzięczna za to, że tak a nie inaczej potoczył się ten wieczór, a dodatkowo nigdy nie posądziłabym się o to co zrobiłam kiedy przeanalizowałam każde jego słowo.

Delikatnie poruszyłam wszystkimi mięśniami ciała i przybliżając się do Harry'ego, po prostu go pocałowałam. Niby zwykła czynność, która nie powinna mieć miejsca, wydawała się najbardziej odpowiednią rzeczą. Wplotłam dłonie w jego włosy i usiadłam okrakiem na kolanach, pogłębiając nasze pierwsze szczere zbliżenie. Nie czułam się źle, choć prawdopodobnie powinnam. Byłam szczęśliwa, pierwszy raz od ponad kilku dni, właśnie w tym momencie, objęta przez Styles'a z ustami, które nie mogły nasycić się jego smakiem. Chłopak przemieścił swoje dłonie na moje biodra i położył nas, dzięki czemu górował nade mną, a ja nie protestowałam. Całowaliśmy się do utraty tchu, a kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy, spojrzał w moje oczy szukając czegoś co kazało by mu się odsunąć. Kiedy nic w nich nie znalazł, przysunął się ponownie i ponowił pocałunek. Nie byłam mu dłużna i odwzajemniając go, przygryzłam delikatnie jego dolną wargę. Jego usta były miękkie, a uczucie które wkładał w ten gest przenosiły się na mnie. Nie wiem czemu, ale chciałam żeby trwało to wiecznie.

Dwie godziny po tym zdarzeniu siedzieliśmy razem w pokoju z Niall'em, który postanowił sprawdzić jak się trzymam. Chłopcy oglądali mecz, a ja przyglądałam się ich skupionym ciałom, od czasu do czasu przyłapując się na rozmyślaniu o tym co wydarzyło się właśnie na tym łóżku. Tego wieczoru Zayn odszedł w niepamięć, a Harry wypełnił pustkę którą brunet po sobie zostawił.

— Byłaś niesamowita — głos blondyna wyrwał mnie z zamyśleń — na pierwszym koncercie.

— Och, dziękuję — uśmiechnęłam się.

— Nie masz za co, ale serio byłem oczarowany tym jak to wszystko było zaplanowane.

— Tak, masz rację była cudowna — dodał Harry, a ja uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.

— Poza tym gdybym nie znał prawdy, dałbym się nabrać na to, że jesteście razem — roześmiał się, szturchając ramieniem szatyna.

— Naprawdę? — zdziwiłam się.

— Tak, te wszystkie posty dają wam większą wiarygodność, a to że gracie nawet w mojej obecności pokazuje jak profesjonalni jesteście.

Zmarszczyłam brwi, widząc skonsternowane spojrzenie Harry'ego. Wow, to było niezręczne, jeśli Niall myślał, że udajemy również przed nim, jednak nie wypadało wyprowadzać go z błędu.

— W końcu mam trochę aktorskiej praktyki — zaśmiałam się, siadając pomiędzy nimi.

— Ale Harry jest za to beznadziejnym aktorem, więc brawa dla was.

— Nie jest aż tak źle, przecież udawałem już kilka razy sztuczne związki.

— Tak, więc czemu zawsze po dwóch tygodniach kazali wam przestać? — udawał zamyślenie — Ponieważ nikt się na to nie nabierał.

— Zamknij się! — prychnął Styles, a ja mimo, iż nie powinnam zignorowałam fakt słów, które wypowiedział Horan.

A teraz kilka pytań:

1. Co było waszą ulubioną częścią rozdziału?

2. Co myślicie o słowach Niall'a?

3. Uważacie, że pocałunek Lydii i Harry'ego powinien mieć wpływ na ich relacje?

4. Co chcielibyście zobaczyć w następnym rozdziale?

xx, love

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top