First Travel cz. II

Upewnij się, że przeczytałaś wczorajszy rozdział! :)



Ktoś mi wyjaśni jak to się stało, że zostałam sama, w obcym mieście z czterema facetami, którzy użyli sobie za dużo alkoholu? Jako jedyna byłam z nich trzeźwa, przez cały wieczór męczyłam jedno piwo i może czułam trochę jego działanie, w ten bardziej rozluźniający sposób, ale w porównaniu z nimi, zdecydowanie byłam trzeźwa i trochę senna.

Ashton zniknął mi z oczu kilka minut temu, chociaż wspominał coś o łazience, ale kto wie gdzie tak naprawdę polazł. Michael nieudolnie próbował rozmawiać z jakąś blondynką, która ewidentnie się do niego kleiła, a na kolanach Caluma siedziała dziewczyna, również blondynka i oczywiście nie żałowali sobie. Nie obchodziło ich to, że ktoś ich widzi. Najspokojniej w świecie wymieniali pocałunki, już od dłuższego czasu, a chłopak dodatkowo ją obmacywał. Wcale nie trzymał jednej dłoni na jej piersi, a drugiej na jej tyłku, wcale. Czułam się zażenowana i zawstydzona przez samo patrzenie. A Luke? Oh Luke... nie opuszczał mnie na krok, ciągle mnie zaczepiał i przypadkiem całował to w ramię, to w szyję, w policzek, nos czy usta.

Ziewnęłam, starając się zasłonić dłonią usta. Było przed czwartą, a ja przytłoczona całą tą atmosferą, zapachem alkoholu i tytoniu najzwyczajniej w świecie czułam się zmęczona. Miałam ochotę po prostu zasnąć. Nie ważne gdzie, tak jak to potrafił Mikey.

Ziewnęłam po raz kolejny opierając się bardziej o klatkę piersiową blondyna. Ignorowałam to, że od dłuższego czasu bawi się moją prawą dłonią, a swoją lewą trzyma na moim udzie.

- Chcesz wracać?- usłyszałam tuż przy uchu.

- A inni?- zapytałam.- Nie zostawimy ich...- spojrzałam na niego.

- Są dorośli.- prychnął lekceważąco.- Trafią sami.- dodał.- My się zmywamy.- oznajmił głośniej. Brunet całkiem to zignorował, zajmując się wciąż swoją znajomą, a Mike tylko machnął ręką. Wstałam z kolan chłopaka i poprawiłam się. Podniósł się i lekko nim zachwiało, ale się wyprostował. Złapał mnie za rękę i poprowadził w kierunku wyjścia i chwilę później opuściliśmy lokal. Świeże powietrze nie miało porównania do tego co było w środku. Jak dobrze móc nim pooddychać.

Wiał lekki wiatr, który był kojący dla mojego rozgrzanego ciała. Spojrzałam na Luke'a, który próbował podpalić papierosa, ale zdecydowanie mu to nie wychodziło. Rozejrzałam się dookoła.

- Ashton?- zapytałam dostrzegając chłopaka opartego o budynek.

- O stary, nie zauważyłem Cię.- zaśmiał się Luke.- Co tu robisz?

- Musiałem zaczerpnąć świeżego powietrza...- bąknął.- A wy?

- Wracamy do motelu.

- To bardzo dobry pomysł.- wyprostował się. Zachwiało go na lewo, ale po chwili się wyprostował.

- Dasz radę iść?- zapytałam niepewnie starając się zignorować to, że niebieskooki przyciąga mnie bliżej siebie. Objął mnie ramionami. Chyba zrezygnował z papierosa.

- Taa... to tylko dwie ulice, nie?- zrównał się z nami.- Ale jesteś mała.- zaśmiał się i poklepał mnie po głowie, a blondyn chcąc mnie od niego odsunąć przeciągnął mnie na bok, przez co prawie straciłam równowagę.

- Luke, puść mnie.

- Nie ma mowy.- mruknął.- A ty jej nie dotykaj.

- Nie dam rady iść w tej pozycji.- starałam się wyrwać z jego uścisku.

- Oh, skoro mówimy o pozycjach. Co ty na to aby którąś wypróbować, jak już będziemy w motelu?- moja twarz płonęła. To będzie długi spacer, chociaż droga w jedną stronę zajmuje mniej niż dziesięć minut. W ich stanie? Będzie co najmniej dwa razy dłuższa...

- Nie ma mowy.- odpowiedziałam.


Zamknęłam drzwi od pokoju Ashtona, kiedy upewniłam się, że nie padł gdzieś na podłogę tylko na łóżko. Po drodze kilka razy się potknął, więc wolałam się upewnić. Luke był już w naszym pokoju, więc skierowałam tam swoje kroki i po chwili zamknęłam za sobą drzwi. Spojrzałam na blondyna, który leżał w poprzek łóżka, twarzą do pościeli.

- Luke?- mruknął coś.- Zdejmij chociaż buty i spodnie.

- Yhym.

- To się dogadaliśmy.- westchnęłam. Podeszłam do swojej torby wyciągając z niej dresowe spodenki oraz kosmetyczkę. Koszulkę zabrałam z rzeczy blondyna. Ściągnęłam buty i przeszłam do łazienki. Przebrałam się szybko i zmyłam makijaż. Włosy związałam w kucyka, aby mi nie przeszkadzały i opuściłam pomieszczenie. Luke leżał już pod kołdrą, a jego ubrania walały się na podłodze. Jednak mnie słyszał. Odłożyłam swoje ubrania na fotel i zebrałam jego, odkładając w to samo miejsce. Podeszłam do łóżka i wsunęłam się pod kołdrę. Położył się na boku i objął mnie ramieniem przyciągając do siebie. Czułam się bardzo senna. Zamknęłam oczy.

Poczułam pocałunki na szyi, a kiedy chciałam się odsunąć, chłopak przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie. Dopiero teraz poczułam jego rękę na brzuchu, która zsuwała się niżej, aż znalazła się pod spodenkami. Potarł najczulszy punkt na moim ciele przez materiał majtek.

- Luke... przestań.- westchnęłam. Moje serce biło znacznie szybciej.

- Dlaczego?- wsunął dłoń pod materiał moich majtek, a ja pisnęłam.- Spokojnie.- przysunął swoje biodra do moich, a ja mogłam poczuć jak bardzo był podniecony. Jego palec powoli się poruszał.

- Luke, proszę...- przewrócił mnie na plecy i chwilę później zawisł nade mną. Złączył nasze usta w mocnym pocałunku, a chwilę później zszedł nimi na moją szyje.- Przestań.- jedna z jego rąk znalazła się pod moją koszulką, podwijając ją przy okazji. Zsunął się trochę niżej, a ja poczułam pocałunki na odsłoniętej skórze. Obie jego dłonie znalazły się na moich biodrach, a palce wsunął pod materiał spodenek i majtek lekko ciągnąc je w dół.- Luke nie...- zamarłam, tak jak i on, kiedy usłyszeliśmy trzask drzwiami. Spojrzałam w bok. Michael padł na łóżko niczym kłoda, nawet nie patrząc w naszym kierunku, a chwilę później usłyszałam jak chrapie. Zasnął w locie czy co?

Otrząsnęłam się i popchnęłam blondyna, jakoś wyswobodziłam się spod niego, po czym od razu wstałam.

- Lea...- chciał złapać mnie za nadgarstek, ale odsunęłam się szybko.

- Nie dotykaj mnie.- uciekłam do łazienki. Za nim drzwi się za mną zamknęły, usłyszałam przeklęcie. Zsunęłam się po drewnianej powłoce i podciągnęłam do siebie nogi obejmując je ramionami. Co on do cholery chciał zrobić? Poczułam jak łza spływa po moim policzku.


Siedziałam na fotelu, już od dobrych kilku godzin. Byłam już przebrana, a w ręku trzymałam kubek z kawą z automatu, który znajdował się na dole. Tak, już nawet zwiedziłam budynek i w ogóle się nie zdrzemnęłam. Czułam się okropnie nie dość, że nie wyspana to jeszcze zadręczałam się myślami na temat Luke'a i tego co zaszło kilka godzin temu.

Przetarłam twarz dłońmi i spojrzałam w kierunku blondyna, który mruknął coś pod nosem, po czym podniósł się do pozycji siedzącej. Spojrzał na łóżko, po czym rozejrzał się, aż jego wzrok spoczął na mnie.

- Która godzina?- zapytał.

- Po ósmej.

- Co ty wyprawiasz Lea, wracaj do łóżka. Jest zdecydowanie za wcześnie.

- N-nie.- odwróciłam wzrok. Słyszałam jak się podnosi, a chwilę później kucał przy mnie.

- Co jest?- chciał złapać mnie za dłonie.

- Nie dotykaj mnie.- westchnął.

- Jesteś zła? Daj spokój...

- Oh tak, to moja wina. Przecież powinnam była pozwolić Ci na wszystko. Chociaż jeszcze niedawno twierdziłeś, że nie zrobisz nic na co Ci nie pozwolę. Czego nie rozumiesz w słowie przestań?- spojrzałam na niego zła.

- Przecież nic takiego nie zrobiłem.- prychnął.

- Oczywiście, że dla Ciebie to nic takiego.- tym razem to ja prychnęłam.

- Do cholery, przecież bym Cię nie zgwałcił!- warknął. Spojrzałam w stronę Michaela, ale wciąż spał. Na szczęście.- Może i wypiłem za dużo i hamulce trochę mi puściły, ale nie zrobiłbym tego. Wiesz, że bym tego nie zrobił, prawda?- odwróciłam wzrok.- Aha. Okay. Zrozumiałem.- wstał i chwilę później usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami od łazienki.

- C-co jest?- czerwonowłosy poderwał się do pozycji siedzącej rozglądając zaspanym wzrokiem po pokoju.- Lea?- pokręciłam przecząco głową, nie chciałam teraz rozmawiać.


Odkąd Luke opuścił łazienkę po prysznicu, nie spojrzał na mnie ani na chwilę, a tym bardziej się do mnie nie odezwał. Zaraz po tym przebrał się rzucając do Michaela, że za pół godziny jedziemy i wyszedł z pokoju, zapewne chcąc obudzić Ashtona i Caluma, po czym wrócił zabierając swoje rzeczy i opuścił pokój. Chyba już nie jestem tu mile widziana.

Opuściłam pokój razem z Michaelem, który na szczęście nie wypytywał mnie co zaszło między mną, a blondynem, za co byłam mu wdzięczna. Nawet jeśli nieudolnie próbował odwrócić moje myśli od Luke'a opowiadając głupie żarty. Pomińmy fakt, że był na kacu.

Zatrzymaliśmy się na parkingu przy samochodach. Calum przysypiał siedząc na krawężniku i próbując palić papierosa, chociaż w zasadzie chyba tylko trzymał go podpalonego w dłoni. Ashton co chwila odgarniał swoje włosy, które chyba go drażniły, więc nie wiele myśląc wystawiłam w jego kierunku dłoń z gumką, aby mógł je związać, co zrobił niemal od razu tworząc niewielką, okrągłą kitkę z tyłu głowy. Każdy z nich miał na nosie okulary przeciwsłoneczne i niezbyt zadowoloną minę.

- Dzięki.- powiedział.- Jak właściwie trafiłem z powrotem do motelu?- zapytał.

- Razem ze mną i... Luke'iem.- odpowiedziałam zerkając w kierunku niebieskookiego.

- Oh, okay. A ty Cal?

- Przyczołgałem się razem z Mike'iem. Chociaż w sumie nie wiem który którego bardziej prowadził.- zaśmiałam się cicho.- Co jest nie tak z tobą i Luke'iem?- zapytał patrząc na mnie.

- Nie twój zasrany interes.- usłyszałam za sobą, po czym westchnęłam cicho.

- Ja chyba wrócę do domu.- powiedziałam i usłyszałam jak coś upada. Odwróciłam się od razu.

- Kurwa.. jeśli coś się stało z moją gitarą to zabije!- syknął Michael, a Calum i Ashton zaczęli go uciszać nie szczędząc przekleństw pod jego adresem. Blondyn ignorując ich przyglądał się mi. Podszedł do mnie, złapał za nadgarstek i odciągnął od nich na kilkudziesięcio metrową odległość.


Przeciągnęłam się i przetarłam dłońmi twarz. Chwila... Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam po pokoju. Okay... nie mam pojęcia gdzie jestem. Chyba zasnęłam w samochodzie i ktoś mnie tu przyniósł, kiedy dojechaliśmy na miejsce. Tak, pojechałam z nimi. Rozmowa z Luke'iem za bardzo naszych relacji nie naprawiła, on nie przeprosił mnie, ani ja nie przeprosiłam jego. Odniosłam też wrażenie, że był jeszcze bardziej wkurzony po tym jak usłyszał, że chcę wrócić do domu.

Emocje trochę opadły, ale nie licząc tej krótkiej rozmowy, nie odzywaliśmy się do siebie w samochodzie, atmosfera nie była napięta, to była raczej krępująca cisza. Ściągnęłam z siebie kołdrę i przesunęłam się na brzeg łóżka. Wstałam i podeszłam do swojej torby skąd wyciągnęłam grube skarpetki, szybko je nakładając i opuściłam pokój. Rozejrzałam się, to chyba było piętro jakiegoś domku. Skierowałam się na schody, a z dołu doszły do mnie jakieś rozmowy.

- Matko... jacy z nas kretyni.- usłyszałam Michaela.- Przez tego kaca nie mam ochoty się stąd dziś ruszać.

- I dlatego pijesz whisky.- zaśmiał się Ashton.

- Nie wiem jak wy, ale ja tu na noc nie zawitam.- zaśmiał się brunet.- Idę do pubu czy gdzieś. A ty Luke?

- Co ja? Zostaję.

- Oh tak Lea. Pokłóciłeś się ze swoją dziewczyną i jesteś uziemiony.

- Nie jesteśmy razem.- mój głos był niepewny.- Myślałam, że o tym wiecie.- powiedziałam wchodząc do salonu, czym zwróciłam na siebie ich uwagę. Przeszłam obok Caluma, który siedział na fotelu i usiadłam między Luke'iem a Michaelem. Drugi fotel zajmował Ashton, więc to było jedyne opcjonalne miejsce. Usłyszałam chichot, więc spojrzałam na czerwonowłosego.

- Masz odciśniętą poduszkę na policzku.- potarłam go dłonią automatycznie. Sięgnęłam po jego szklaneczkę z ciemnobrązowym płynem i ignorując ich wzrok na sobie, a przynajmniej starając się to zrobić, opróżniłam ją do końca kilkoma łykami. Skrzywiłam się na gorzki i intensywny smak alkoholu. To było okropne. Sięgnął po drugą szklankę i zaczął ją napełniać. Podstawiłam mu tę, którą trzymałam, a on ją napełnił.

- Ktoś się tu dzisiaj upije.- skomentował Calum.

- Wy wczoraj, ja dzisiaj.

- Jesteś nieletnia.- usłyszałam. Spojrzałam na Luke'a.

- Jakoś do tej pory nie przeszkadzało Ci to w dawaniu mi alkoholu.

- Uuu komuś ujawnia się charakterek...- zaśmiał się Ashton. Upiłam łyka znów się krzywiąc. Sama nie do końca rozumiałam dlaczego tak się zachowywałam. Chyba chciałam aby myślał, że jestem silniejsza niż tak naprawdę było. Cały czas czułam na sobie jego wzrok. Co ja właściwie wyprawiam?




Przypominam o •talks• z Lucasem, zapraszam!! Jest już prolog i rozdział pierwszy, a niedługo pojawi się drugi :)

Naprawdę się cieszę, że wy się nie cieszycie (boże... brzmi to jakbym chciała zrobić wam na złość xd), że TFTL zbliża się ku końcowi, ale chciałabym abyście widziały, że to nie tak, że nie chciałabym tego pisać dłużej, tylko w tych ostatnich rozdziałch zmieści się to wszystko co planowałam od początku i dalsze rozdziały byłyby tak jakby wymuszone, a tego nie chcę bo to mogłyby stracić na uroku i zniszczyć tę historię. Mam nadzieję, że zrozumiecie.

Wciąż waham się co do zakończenia!!! Good or Bad? :D

Jeszcze raz zapraszam na •talks•!!!

Lov U moje małe księżniczki♥


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top