First Prom cz. I

Był piątek. Długa przerwa właśnie trwała, a zaraz po niej miał się odbyć apel, po którym byłyśmy wolne i w zasadzie miałam już przerwę wakacyjną. Tyle, że jeszcze dziś wieczorem wrócę do szkoły na bal letni. Bal zawsze odbywał się w dzień zakończenia pierwszego semestru i w sumie nikt chyba nie wiedział dlaczego. Na samą myśl robiło mi się niedobrze. Stresowałam się bardziej niż przed zrobieniem tatuażu, o którym nikt jak do tej pory nie wiedział, oprócz Luke'a i Caluma oczywiście.

Z blondynem chyba nam się układało, jeśli mogę to tak nazwać. Nie byliśmy razem, nic z tych rzeczy. Po prostu po moim ostatnim wybuchu, który skończył się pocałunkiem, dość żarliwym zaznaczmy i bardzo długim, skończyło się na tym, że ja byłam zażenowana, a Luke się śmiał. Powiedział, że nie przespał się z tą dziewczyną i tylko się całowali. Nie miał powodu mnie okłamywać, nie byliśmy ze sobą, więc w zasadzie mógł robić co chciał, a ja mu uwierzyłam.

Podskoczyłam zaskoczona, kiedy mój telefon zaczął dzwonić, przerywając tym samym rozmowę dziewczyn. Spojrzałam na ekran, gdzie widniało zdjęcie moje i Luke'a, które zrobiliśmy w sobotę wieczorem, kiedy to tato po rozmowie z nim pozwolił mi wyjść na trzy godzinki i wylądowaliśmy w barze z jego znajomymi. O dziwo z moim ojcem chyba nawet się dogadywali, a przynajmniej nie darli ze sobą kotów, więc go akceptował, tyle mi wystarczało. Sięgnęłam po urządzenie i odebrałam.

- Tak Luke?- zapytałam, a oczy dziewczyn niemal rozbłysły. Kiedy powiedziałam im, że jednak idę na bal i to z blondynem zasypały mnie lawiną pytań, więc teraz były ciekawe wszystkiego co się z nim wiązało.

- Lea!

- Michael?- byłam zaskoczona.- Dlaczego dzwonisz z telefonu Luke'a?

- Bo nie mam twojego numeru, mniejsza oto... mam bardzo ważne pytanie, a ty słuchaj.- druga część chyba była do blondyna, chociaż w sumie sama już nie wiem.

- Jestem na głośniku?- zapytałam niepewnie.

- Tak.

- To co to za pytanie?

- Krawat jest obowiązkowy, prawda?- przez chwilę zastanowiłam się o co może mu chodzić.

- Powiedziałam dla Luke'a, że nie musi go zakładać jeśli nie chce. W ogóle skąd to pytanie?

- Luke próbował go zawiązać, ale średnio mu to szło...- zaśmiał się.- Zajęło mu to jakieś piętnaście minut.- powiedział szeptem.- Ale mu się udało.- zmarszczyłam brwi, zaczynam się gubić.

- To chyba nie było twoje pytanie, bo już nic nie rozumiem.

- Oh nie, o krawacie tak tylko wspomniałem.- zaśmiałam się kręcąc z niedowierzaniem głową.- Wiesz, że on będzie wyglądać jakby szedł na pogrzeb?!- oburzył się.- Caaaaaluśki na czarno.- westchnął.

- Mikey, wiem o tym.- zachichotałam.

- Mówiłem kretynie.- usłyszałam glos niebieskookiego, który w końcu się odezwał.

- Luke stwierdził, że nie będzie wyglądać jak kelner, a że moja sukienka jest czarna, tak wyszło.- odpowiedziałam.

- Ale swoją drogą efekt końcowy jest niezły...- urwał.- Tak, kazałem mu się ubrać aby sprawdzić czy wygląda jak człowiek. Wysłać Ci zdjęcie?

- Mike ty idziesz na bal czy ja? Weź se daj siana.

- Czy ty to słyszysz? Ja chce dla Ciebie jak najlepiej, jako twój starszy brat z innych rodziców i żeby obciachu Ci nie narobił, a ten jest wredny.- nie do końca rozumiem o co chodzi Michaelowi, ale od sobotniego spotkania w barze nazywa mnie swoją młodszą siostrą, chyba po to aby drażnić się z Luke'iem, ale nie jestem do końca pewna.- W ogóle... kazał mi robić za waszego kierowcę, żadnego proszę ani pocałuj w dupę.

- Jesteś gorszy niż baba Clifford, oddawaj mi ten telefon, a nie ploty sobie urządzasz.- przez chwilę słyszałam jakieś szmery, a później chyba wygonił go ze swojego pokoju, bo usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i głośne, podirytowane westchnięcie.- Hej tiny princess.- powiedział po chwili.

- Wszystko w porządku Luke?

- Tak, po prostu błędem było powiedzenie mu o tym balu.- zachichotałam.- Zastanawia mnie jedno.

- Co takiego?- uśmiechałam się jak głupia, co nie umknęło dziewczynom.

- Jaką masz sukienkę.- prychnęłam. Przez ostatni tydzień chociaż raz dziennie padało to pytanie. Mój strój skompletowałam w niedzielę, kiedy wybrałam się na samotne zakupy, bo takie wychodziły mi najlepiej, ale teraz nie wiem co mną kierowało przy wyborze tej dość wyzywającej sukienki, a przynajmniej wyzywającej jak na mnie.

- Dowiesz się wieczorem.- odpowiedziałam z rozbawieniem. Byłam pewna, że przewraca oczami.

- O której masz apel?

- Za dziesięć minut, myślę że nie potrwa dłużej niż pół godziny. Dlaczego pytasz?

- Przyjadę po Ciebie.

- Co?

- I tak muszę odebrać kotylion.- chwila... wyprostowałam się.

- Kompletnie o tym zapomniałam.- przeczesałam dłonią włosy.

- Kwiatki to działka faceta.

- Jaki wybrałeś?- zaśmiał się.

- Ja nie wiem jaką masz sukienkę, ty nie wiesz jakiego chwasta dostaniesz.

- Luke to nie jest chwast...

- Skąd wiesz?

- Luke!- roześmiał się.

- Tak będziesz niedługo krzyczeć moje imię.- zatkało mnie i od razu przybrałam kolorów na twarzy. Boże...- Do zobaczenia tiny princess.- rozłączył się.

- Co jest?- zapytała rozbawiona Aly.

- Luke po mnie przyjedzie.

- W ogóle to jak z nim rozmawiasz jest po prostu przeurocze. Ciągle się uśmiechasz i chichoczesz.- Maddy objęła mnie ramieniem przyciągając do siebie.- Nasza mała księżniczka się zakochała.- udała wzruszenie.

- Wcale nie.- mruknęłam zawstydzona.

- Jesteś urocza, a z Luke'a jest niezłe cicho. Wszystkie będą Ci zazdrościć i dobrze. Utrzyj im nosa.

Opuściłam budynek szkoły razem z dziewczynami, które niezmiennie mówiły o balu i o tym co ubiorą. Apel trochę się przedłużył, ale w końcu byłam wolna. Przez półtorej miesiąca zero szkoły i mundurka. Mam nadzieję, że to będą udane wakacje, a rodzice trochę mi odpuszczą, znaczy matka, ojciec zrobił się wyrozumiały i dawał mi o wiele więcej luzu niż wcześniej. Może uda mi się spędzić trochę więcej czasu z Luke'iem? Chciałabym.

- Lea, nie powiedziałaś nam nic o swojej sukience.- zatrzymałam się, a one za mną.

- Mam coraz więcej wątpliwości co do niej.- spojrzały na mnie pytająco. Wyjęłam telefon z torby i zaczęłam w nim grzebać.- Mam jedno zdjęcie, ale błagam ani słowa Luke'owi, a wiem że jesteście do tego zdolne.

- Nie piśniemy słówkiem.- powiedziała blondynka. Wzięłam głęboki wdech i wystawiłam w ich stronę telefon. Spojrzały to na ekran, to na mnie i znów na ekran. Gabby gwizdnęła.

- No, no dziewczyno nie podejrzewałabym Cię o to. Te wycięcia i ten prześwitujący pasek. Cudowna.- powiedziała rudowłosa.- Wyglądasz w niej świetnie.

- Naprawdę? Nie wiem czy nie przesadziłam.

- Nawet nie próbuj mi wyskoczyć w innej.- zagroziła szatynka. Opuściłyśmy teren szkoły, a ja od razu dostrzegłam Luke'a, tak jak i moje przyjaciółki. Podeszłam do niego, a ten bez chwili zastanowienia objął mnie i złączył nasze usta w krótkim pocałunku, czym byłam zaskoczona.

- Pomyślą, że jesteś moim chłopakiem.- mruknęłam cicho.

- I dobrze. Dzisiaj na pewno nim jestem.- puścił mi oczko.- Ta noc należy do Ciebie tiny princess.

- Będziesz zbierał szczękę z podłogi jak ją zobaczysz wieczorem.- powiedziała Maddy chichocząc. Odwróciłam głowę spoglądając na nią zaskoczona, ale ta tylko przyspieszyła kroku.

- Raczej padniesz.- dodała Gabby i dołączyła do szatynki.

- Mają rację.- dodała Aly.- Do zobaczenia później.- uśmiechnęła się przyjaźnie i dołączyła do dziewczyn. Przeniosłam wzrok na chłopaka, który westchnął.

- Nie należę do cierpliwych osób.- mruknął. Puścił mnie i otworzył drzwi od swojego samochodu.- Wsiadaj, musisz się przygotować na noc swojego życia tiny princess.


Wzięłam głęboki wdech przyglądając się po raz setny swojemu obiciu. Wszystko było dopasowane na ostatni guzik, chyba. Z makijażem wszystko było w porządku, włosy wyprostowałam i pozostawiłam rozpuszczone, sukienka pasowała idealnie, a buty były wygodne. Dlaczego ja się tak denerwuję?! Serce bije mi jak oszalałe, a dłonie się pocą. Sięgnęłam po kopertówkę, w której miałam najpotrzebniejsze rzeczy, spryskałam się perfumami i opuściłam pokój. Zejdę na zawał za nim zejdę po tych schodach, przysięgam.

- Jesteś gotowa?- usłyszałam, kiedy byłam już prawie na dole.

- Tak tato.- zatrzymałam się pod schodami słysząc jego kroki. Wzięłam kolejny, głęboki wdech. On też jeszcze nie widział mojej sukienki, więc bałam się co może o niej powiedzieć. Chwilę później stanął przede mną, a ja niepewnie się mu przyglądałam.

- Wyglądasz tak... dorośle.- powiedział.- Naprawdę ładnie.- podeszłam do niego i przytuliłam się. Objął mnie ramionami, delikatnie pocierając moje plecy.

- Dziękuję.

- Czy ty się trzęsiesz?

- To z nerwów.- odpowiedziałam.

- W kuchni czeka na Ciebie ciepła herbata.- przytaknęłam i skierowałam się do odpowiedniego pomieszczenia uważając na sukienkę. Sięgnęłam po kubek i upiłam łyka, a przyjemne ciepło rozeszło się po moim ciele i w jakiś sposób to pomagało. Usłyszałam dzwonek do drzwi i prawie wylałam zawartość kubka na siebie. O mój Boże, chyba mam zawał... a jak mu się nie spodoba? Jak uzna, że przesadziłam? Albo co gorsza, że na siłę staram się wyglądać doroślej? Mam ochotę uciec, jak najszybciej i najdalej.

- Witaj Luke.- usłyszałam i zamiast się ruszyć postanowiłam trochę podsłuchać.

- Dobry wieczór.- przywitał się.

- Masz jej pilnować, włos z głowy ma jej nie spaść.

- Oczywiście.

- I ręce przy sobie.

- Tato...- westchnęłam zażenowana i niepewnie ruszyłam z powrotem do drzwi odstawiając wcześniej kubek. Podniosłam wzrok dopiero, kiedy byłam w jakiejś dwumetrowej odległości od niego. Przyglądał mi się z zaskoczeniem. Otworzył usta aby coś powiedzieć, ale po chwili je zamknął i zaczął bawić się kolczykiem. Cholera, wyglądał tak dobrze w dopasowanym garniturze, czarnej koszuli i tego samego koloru krawatem.

- To ja was zostawię.- usłyszałam, ale tylko przytaknęłam lekkim skinieniem głowy nie odwracając nawet na chwilę wzroku od błękitnych tęczówek. Oblizał usta, a chwile później znalazł się przy mnie obejmując mnie, a ja mogłam poczuć zapach jego perfum i jego dużą, ciepłą dłoń na swoich plecach.

- Wyglądasz tak cholernie seksownie.- jego głos był zachrypnięty i przyciszony. Przełknęłam ślinę. Uniósł mój podbródek i wpił się w moje usta. Pocałunek był mocny i pewny. Odsunął się trochę ode mnie łapiąc mnie za rękę.- Obróć się.- poprosił, a ja niepewnie i powoli to zrobiłam cały czas trzymając jego dłoń. Wypuścił głośniej powietrze z ust, wsuwając mi coś na nadgarstek. Spojrzałam na niego. Kotylion był piękny, na bransolecie imitującej czarne perły, kwiaty były w ciemnogranatowym kolorze z lekko połyskującymi drobinkami. Bardzo mi się podobał.

- Śliczny.- powiedziałam.- Nie przesadziłam?- zapytałam poprawiając sukienkę.

- Skąd.- odpowiedział pewnie.- Tyle, że to będzie dla mnie trudne.- spojrzałam na niego niezrozumiale. Pochylił się, a ja czułam jego oddech na szyi.- Nie chce Cię do niczego zmuszać, a mam wielką ochotę zdjąć z Ciebie tę sukienkę i sprawić byś krzyczała moje imię.- szepnął.

- Um...- nawet nie wiedziałam co mogłabym na to odpowiedzieć. Spojrzał za mnie jakby upewniając się, że to co ma zamiar zrobić nie zostanie zauważone przez mojego ojca. Do tego ten uśmieszek był niepokojący. Złapał za moją rękę i przyłożył ją do swojego krocza. Zamrugałam szybko. Przysięgam, zamarłam w tej chwili zapominając o tym jak się oddycha. Poczułam ciepło rozchodzące się po mojej twarzy, jestem pewna że kolorem przypominałam buraka.

- Widzisz co ze mną robisz?- puścił mój nadgarstek, a ja od razu zabrałam rękę przyciągając ją jak najbliżej swojego ciała.- Dlatego będzie mi ciężko.- zagryzłam dolną wargę patrząc na niego niepewnie.- Oh nie rób tak.- kciukiem wyswobodził ją spod moich zębów.- Idziemy?- przytaknęłam jedynie, unikając z nim kontaktu wzrokowego. Zaśmiał się cicho. Moja ręka była przed chwilą na jego... o mój Boże.- Do widzenia!- powiedział głośniej splątując nasze dłonie i otworzył drzwi.

- Bawcie się dobrze!- usłyszeliśmy w odpowiedzi. Opuściliśmy mój dom, a ja od razu dostrzegłam jego samochód stojący naprzeciwko. Mikey opierał się o niego, a kiedy na mnie spojrzał jego oczy otworzyły się szerzej.

- O cholera... Lea... wow.- czułam się jeszcze bardziej zażenowana.- Hej.

- Hej.- odpowiedziałam cicho, nie jestem nawet pewna czy mnie usłyszał.

- Ty, gentelman od siedmiu boleści, co jej zrobiłeś?- mruknął. Luke otworzył przede mną tylne drzwi.

- Nic mi nie zrobił.- odpowiedziałam szybko dość piskliwym tonem, co mówiło samo za siebie. Blondyn się roześmiał. Wsiadłam do środka, a on zamknął za mną drzwi. Obserwowałam jak obchodzą samochód.

- Luke zachowuj się.- powiedział Michael rozbawionym tonem, a chwilę później oboje siedzieli w samochodzie. Poczułam dłoń blondyna na swojej, więc przeniosłam wzrok na niego. Puścił mi oczko. Coś mi się jednak wydaje, że to on będzie się świetnie bawił, a ja cóż... będę skrępowana jego zachowaniem i obecnością.


21. Pójść na bal/studniówkę z chłopakiem, który mi się podoba. ✓



Także tego, przed nami bal! Zdecydowałam się podzielić go na części, bo rozdziałby się nie kończył xD No i nie jestem pewna czy ze wszystkim zmieszczę się w kolejnym rozdziale, więc możliwe, że przeciągnie się do trzech rozdziałów na wieczór/noc balu :D

Mam w głowie kilka scen z Lea'ą i Luke'iem (parning dla nich jest niemożliwy, przykro mi ;-;) w roli głównej i myślę, że mogą się wam spodobać, a przynajmniej mam taką nadzieję :)

Także do następnego moje małe księżniczki! :D

Lov U♥


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top