First Home Party

Za nim przeczytasz ten rozdział upewnij się, że przeczytałaś poprzedni, dodaję kolejny zaledwie po 11 godzinach od poprzedniego :)



Siedziałam w samochodzie już dobre kilka minut trzymając białe urządzenie na kolanach. Deszcz jeszcze lekko kropił. Westchnęłam cicho i w końcu wysiadłam, zamykając za sobą auto. Podbiegłam szybko pod klatkę i zatrzymałam się pod nią. Wyciągnęłam telefon z kieszeni bluzy i spojrzałam na zegarek. Zbliżała się druga. Drzwi otworzyły się nagle, a ja odsunęłam się w ostatniej chwili unikając zderzenia z nimi.

- Lea? Przepraszam.- powiedział.

- Co ty tu robisz Luke?- zapytałam zaskoczona.- Nie było mnie ledwie kilka minut, nie musisz mnie pilnować.- mruknęłam nie patrząc na niego.

- Piętnaście.- odpowiedział ignorując mój niezadowolony ton.- Co Ci tyle zajęło?

- Nic.- wzruszyłam ramionami.

- Co jest tiny princess?- zapytał łapiąc za mój podbródek i unosząc go, aby wymusić na mnie spojrzenie na niego. Patrzyłam wprost w jego oczy, ale się nie odezwałam.- Nie zachowuj się jak dzieciak i powiedz mi, o co chodzi.

- No właśnie...- odsunęłam się od niego.- Jestem tylko dzieckiem. Czego ty tak właściwie chcesz od takiego dzieciaka, co?- burknęłam. Przewrócił oczami.

- Usłyszałaś Mirandę.- westchnął.- Przestań brać do siebie to co inni o tobie mówią, to dziecinne.- spojrzałam na niego z niedowierzaniem.- Nie patrz tak na mnie, takie jest. Nie jesteś dzieckiem, ale twoje zachowanie w tej chwili jest dziecinne. Jak nie podoba Ci się coś, co ktoś o tobie mówi zwróć mu na to uwagę, odgryź się albo zignoruj. Miranda jest zazdrosna, więc będzie się ciebie czepiać.

- Za co? Nic jej nie zrobiłam.- zaśmiał się cicho.

- Pamiętasz Aileen?- zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc dlaczego wspomina o blondynce z baru.

- Pamiętam.- mruknęłam. Patrzył na mnie znacząco.- Oh, z nią też spałeś?- to pytanie samo wyszło z moich ust. Miało zostać tylko w mojej głowie, ale tam niestety nie zostało. Przytaknął, a ja poczułam coś na wzór ukłucia w sercu. Kolejna z jego byłych, świetnie.- Bo to moja wina, że sypiasz z kim popadnie...- burknęłam.-... dlatego zawsze czepiaj się mnie? Moja wina, że się puszczają? Bo to ja im kazałam wleźć tobie do łóżka?- oburzyłam się. Zaczął się śmiać, co totalnie zbiło mnie z tropu.- W ogóle nie traktujesz mnie poważnie.- mruknęłam.

- To po prostu zabawne.

- I to ja zachowuje się dziecinnie?- zamilkł.- Luke, ja mówię całkiem poważnie. Nawet nie jesteśmy razem, a to ja obrywam, za to co ty zrobiłeś. To głu...- pochylił się w moją stronę, a ja przyłożyłam dłoń do jego klatki piersiowej opychając go.- Nawet nie próbuj mnie pocałować abym się zamknęła, mam tego dość.- westchnął.

- Wiesz dlaczego są zazdrosne?

- Bo z nimi spałeś.

- Nie.- prychnął.- Dobra, może poniekąd, ale nie to jest głównym powodem.- spojrzałam na niego pytająco.- Są zazdrosne, bo im nie poświęcałem tyle uwagi, co tobie. W zasadzie tylko z nimi sypiałem. Nigdzie z nimi nie wychodziłem, chyba że się napić i to spotykaliśmy się na miejscu. Nie trzymałem ich za rękę, nie zwracałem uwagi chłopakom, kiedy się do nich przymilali.- zachichotałam.- Chciałem od nich tylko jednego.- od nich, nie ode mnie. Może moje rozumowanie było błędne, ale nie mogłam na to nic poradzić. Mówił o nich, nie o mnie.

- Luke?- gestem ręki kazałam mu się pochylić, co zrobił. Przybliżyłam się do niego i złączyłam nasze usta, dłonie kładąc na jego policzkach. Objął mnie ramionami i mruknął uroczo, przez co na moje usta wkradł się uśmiech. Zakończyłam nasz pocałunek i przytuliłam się do niego, a on przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie.

- Okay, musisz pamiętać aby nie brać do siebie wszystkiego co ludzie mówią na twój temat, zwłaszcza Ci zazdrośni. No i musimy nauczyć cię jeszcze jednej rzeczy.- odsunęłam się od niego i spojrzałam na niego pytająco.- Jak zrobić im na złość.

- Nie będę nikomu robić na złość.- mruknęłam.- To głupie.

- Oh musisz się jeszcze wiele rzeczy nauczyć. Czasami trzeba być złośliwym tiny princess. Wracajmy.- złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się na schody. Chwilę później byliśmy z powrotem w jego mieszkaniu, a on prowadził mnie do salonu. Usiadł na fotelu od razu przyciągając mnie do siebie, przez co wylądowałam bokiem na jego lewym udzie.

- Długo to wam zajęło.- mruknął Ashton leżąc na kanapie.

- Co z Mike'iem?- zapytał Luke ignorując jego komentarz. Fioletowowłosy siedział na podłodze przed telewizorem, w którym leciała jakaś kreskówka.- I gdzie Calum i Rose?- więc szatynka ma na imię Rose...

- Mike się zjarał, a oni się pieprzą.

- Gdzie?

- U Michaela.- zaśmiała się blondynka.- Sam ich tam wysłał, kiedy tu zaczynało się robić gorąco.- poruszyła znacząco brwiami. Przez samo słuchanie czułam się lekko skrępowana i zawstydzona. Dziewczyna zaczęła rozlewać wódkę.- Trzymaj Lea, z tobą jeszcze nie piłam.- wystawiła w moim kierunku kieliszek.

- Dajesz jej czystą? Padnie po trzech kieliszkach.- odpowiedział blondyn.

- Więc zrób jej drinka albo każ go zrobić Mike'owi w końcu to barman, ale tego wypije normalnie.- spojrzałam niepewnie na Luke'a, który uśmiechnął się do mnie lekko.- Brać kieliszki.- powiedziała do reszty.

- Podaj!- Mikey wystawił dłoń w jej kierunku, a ta podała mu butelkę. Okay...- Pij Miranda.

- Robię to.- burknęła brunetka. Wszyscy sięgnęli po swoje kieliszki. Niepewnie przystawiłam szkło do ust i szybko je przechyliłam. Gorzki, lekko pieczący i chłodny posmak rozszedł się po moim gardle. Skrzywiłam się od razu po połknięciu płynu.

- Popij.- usłyszałam, a Luke podał mi szklankę z sokiem. Od razu ją wzięłam i upiłam kilka dużych łyków.- Lepiej?- przytaknęłam posyłając mu delikatny uśmiech.

- Ona potrafi mówić?- zapytała brunetka.- Będąc tutaj powiedziała może dwa zdania.

- Będę się odzywać wtedy, kiedy chce, a nie wtedy kiedy ty tego chcesz.- odpowiedziałam. Ashton prychnął z rozbawieniem.

- Ktoś mi poda fajkę?- zapytał Michael.

- Rusz dupę.- mruknął Luke.

- Nóg nie czuję.- oberwał paczką po głowie.- Dzięki!

- Wstań na chwilę.- usłyszałam. Zrobiłam to od razu. Blondyn poszedł do kuchni, a ja usiadłam na fotelu.

- Właściwie ile ty masz lat?- zapytała Miranda.

- Siedemnaście.- odpowiedziałam. W pokoju zrobiło się głośniej, jak się okazało fioletowowłosy pogłośnił muzykę, po czym przysunął się do mnie i oparł brodę o moje kolano, przyglądając mi się. To wcale nie było dziwne i peszące, wcale.

- Lea, siostrzyczko... jestem głodny.- zachichotałam.

- Zamówmy pizzę.- powiedział Ashton.

- Za nim przyjdzie to ja tu umrę...- westchnął.

- To ty umieraj, a ja ją i tak zamówię, jak tylko znajdę numer do całodobówki...

- Jest taka jedna pizzeria.- zaczęła blondynka przesiadając się, aby być bliżej chłopaka.

- Chcę naleśniki.- mruknął.- I jajecznicę.

- To naleśniki czy jajecznicę?- zapytałam.

- I to i to. Zrobisz?

- Dobrze.- odpowiedziałam. Uśmiechnął się szeroko od razu wstając. Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął tak abym wstała.

- A wy dokąd?- Luke stanął przede mną podając mi jakąś szklankę.- To drink, jest słodki.- powiedział.

- Okay, dziękuję.

- Lea będzie robić naleśniki i jajecznicę.- odpowiedział Mike. Blondyn zmarszczył lekko brwi.

- A może naleśniki z jajecznicą?- fioletowowłosy spojrzał na niego jakby go olśniło.

- Jesteś genialny!- przytulił go, na co ten się roześmiał.- Kurwa nie sądziłem, że jesteś taki mądry.- zaśmiałam się.


Przyglądałam się Michaelowi, który właśnie rozkładał jajecznice na cztery naleśniki, z czego każdy leżał na innym talerzu. Wszystkie polał różnymi sosami i pozwijał, by po chwili zacząć jeść. Zakładam, że to musi bardzo dziwnie smakować. Dokończyłam swojego drinka odstawiając szklankę na blat. Luke wszedł do kuchni, po czym złapał mnie w pasie i podniósł sadzając na nim. Stanął między moimi nogami i pochylił się muskając moje usta. To był dość gorzki pocałunek, jeśli chodzi o jego smak. Odsunął się ode mnie, a jego usta wylądowały na mojej szyi, po czy lekko przygryzł skórę na niej.

- Luke...- odsunęłam go od siebie.

- Jeszcze jednego drinka tiny princess?- zapytał.

- Um... okay.- odpowiedziałam.

- Dla mnie też zrób.- brunetka pojawiła się obok nas, kładąc jedną z dłoni na jego ramieniu, kciukiem lekko je rozmasowując.- spojrzałam na nią lekko marszcząc brwi, a ta uśmiechnęła się niemal zwycięsko. Czy ona właśnie rzuca mi wyzwanie?

- Jasne.- zaczął przyrządzać dwa drinki, a ja obserwowałam go cały czas. Usłyszałam kroki i chichot, a chwilę później mogłam dostrzec jak do salonu wchodzi Calum bez koszulki, obejmując Rose, która starła się ulizać włosy.- Trochę wam to zajęło!

- Działam dłużej niż ty, trzy minuty to zdecydowanie za mało!- po całym mieszkaniu rozszedł się głośny śmiech Ashtona.

- Niestety, ty nie wytrzymujesz dłużej niż dwie, reszt czasu to działania Rose!- usłyszałam huk, przechyliłam się trochę w bok, aby zobaczyć co się stało. Blondyn leżał na podłodze, jak się okazało przesuwając trochę stolik, przez co na podłogę spadło kilka rzeczy. Nie mógł powstrzymać swojego śmiechu, a tym bardziej wstać, więc tarzał się po panelach trzymając za brzuch.- Okay, skończyłem. Trzymaj.- podał jedna szklankę Mirandzie.- Chodźmy od salonu.- powiedział.

- Luke.- spojrzał na mnie, a ja wystawiłam dłonie w jego kierunku. Zaśmiał się podchodząc bliżej. Stanął obok mnie lekko się pochylając i objął mnie lewym ramieniem w pasie, a ja objęłam ramionami jego kark. Podniósł mnie bez większego problemu.

- Masz szczęście, że jesteś lekka.- zachichotałam i spojrzałam na brunetkę, która patrzył na mnie posyłając wściekłe spojrzenie. Uśmiechnęłam się, a prawą dłoń wplotłam w jego włosy, delikatnie je przeczesując, przez co zamruczał. Spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Nie wiem dlaczego, ale robienie jej na złość, podobało mi się, chociaż nie powinnam tak robić. Chwilę później siedziałam na jego kolanach, w dłoniach trzymając drinka.


Opadłam zmęczona na łóżko, wcześniej pozbywając się bluzy Luke'a i ziewnęłam zasłaniając dłonią usta. Chwilę temu impreza dobiegła ku końcowi, ze śpiącym Ashtonem na kanapie, Miranda, Rose i Calum pojechali do siebie, Mikey odpadł jakąś godzinę temu, a Ive położyła się obok niego. W salonie panował totalny bałagan, w kuchni zresztą też.

Naciągnęłam na siebie kołdrę do połowy i spojrzałam na blondyna, który pozbywał się właśnie swoich spodni. Przymknęłam oczy czując narastające znużenie. Poczułam jak materac ugina się pod ciężarem jeszcze jednej osoby. Objął mnie ramieniem w talii, a kciukiem zaczął delikatnie wyznaczać kółeczka przez materiał mojej koszulki.

- Zmęczona?- zapytał przyciszonym tonem. Otworzyłam oczy zerkając na niego na chwile, po czym od razu je przymknęłam.

- Tak. Właściwie to która godzina?- szepnęłam.

- Po piątej.

- Nie jestem pewna czy powinnam powiedzieć późno czy wcześnie.- zaśmiał się. Przyciągnął mnie bliżej siebie, a ja opadłam na plecy. Złączył nasze usta w pocałunku, który ochoczo oddałam. Zsunął dłoń na moje udo, skóra pod wpływem jego dotyku niemal paliła. Zszedł pocałunkami na moją szyję.

- Podobało mi się to, jak robiłaś Mirandzie na złość.- spojrzał prosto w moje oczy.- Zauważam takie rzeczy tiny princess.- okay, czułam się zakłopotana.

- No i dobra...- mruknęłam odwracając od niego wzrok. Ziewnęłam po raz kolejny.

- Dobranoc tiny princess.- szepnął wprost do mojego ucha, po czym ułożył się wygodniej, a ja przewróciłam się na bok i wtuliłam w niego.

- Dobranoc Lu.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top