#.9
- Hej! Odpowiesz mi!? Czy ktoś tam jest?!- krzyczy Dawid.
Siedzi już, sam nie wie ile, w tym ponurym jak cholera domostwie. Jak na razie, był tylko w salonie oraz pracowni malarskiej. Dalej nie zaszedł. Za bardzo się bał. Grał w "Layers oof Fear" jeden raz i mu tyle wystarczy. Nie ma zamiaru znów przechodzić tego gówna. Znalazł stary telefon i wystukał własny numer. Karolina ma jego telefon. Ona mu pomoże z resztą. A potem urządzą sobie randkę u niego.
- Tak...? Dawid...?- odpowiada mu, co o dziwo, Puppeteer.
Tego pana, to się chłopak nie spodziewał.
- Puppeteer? To ty?
- Nie, twój stary- Puppet wznosi oczy ku górze.- Jasne, że ja. A kogo się spodziewałeś?
Szczerze, to sam Marionetkarz nie przewidział takiego zwrotu akcji jak telefon Dawida. Jeśli nie jest to, oczywiście, jakaś sztuczka tego pedalskiego jeża. Sonic.exe mógłby zostać nowym symbolem LGBT. Idealnie komponowałby się z płonącą tęczą w tle. Samemu do tego płonąc. O tak.
- Karoliny...- wyjaśnia chłopak, a w jego głosie słychać rozczarowanie. No tak. Pewnie chciał sobie pogadać z laską, która mu się podoba.
Kurwa, to poważny Friendzone.- stwierdza w myślach Puppet.- Uważają się za przyjaciół, a oboje są zakochani. To ja miałem trudności, by z niego wyjść, a oni? Powodzenia.
- Rzuciłeś jej telefon, a ja złapałem. Nie przykro mi.- tłumaczy to Puppet. Słychać jakieś krzyki. Dziewczęce krzyki. Ale i tak nie pobiją wrzasków Helenki. Ten to umie się drzeć.
- Co się tam dzieje? Kto kogo gwałci?!- niepokoi się Dawid.
Teraz jeszcze bardziej zastanawia się, co się dzieje z jego przyjaciółmi. Szczególnie z dziewczynami. To brzmiało jak Julia, kiedy dojdzie do sceny łóżkowej w jej gej-porno-bajce lub kiedy umiera jej ulubiona postać. Ona przeżywa wszystko bardzo emocjonalnie.
- Ach... to tylko twoja dziewczyna, porwana i, prawdopodobnie, zabijana przez duchy jakiejś dziecięcej patologii.- objaśnia duch spokojnie.- A ty co tam porabiasz? Umarłeś jak ja? A może umierasz?
- Co kurwa?! To czemu jeszcze ze mną gadasz!? Ratuj ją, do Sansa jebanego!- wrzeszczy do słuchawki nastolatek. Swoim cienkim głosem, właśnie przebił Malarza Okresu. I bębenki Marionetkarza.
- Uspokój się... może ona jest tylko torturowana...?
- Tylko!?
To porządnie wkurza Dawida. Duch duchem, ale jak można być tak niewrażliwym na coś takiego? Zwłaszcza, że raczej, Puppeteerowi nie grożą, a szarak jest nieśmiertelny.
- Zrób to!- błaga już chłopak.
- Nie...
- Och, Puppy! Gdzie jesteś!?- rozlega się głos jeżowego geja. Puppet wzdryga się. O nie, nie chce znów wpaść w łapy tej cioty. Nie odda mu swojej dupy tak łatwo.
- Co się znów tam dzieje? Czy to Sonic? Czemu nazywa cię, do cholery, Puppy!? Cokolwiek to znaczy...- dopytuje się Dawid.
Nastolatek nie ogarnia, co się tam dzieje. O co tu chodzi? Co go ominęło? I co tam wyrabia Sonic.exe? Nie powinien płakać w innym wymiarze? Co do cholery? Chłopak ma totalny mętlik w głowie. Exe powinien być pokonany, on powinien być już w swoim domu z Karoliną. A wszystko jest nie tak, jak być powinno.
- Ta... oddzwonię jak ocalę Karolinę!- woła Puppet i rozłącza się, mimo protestów Dawida.
- Nie! Czekaj... kurwa...- Dawid odkłada słuchawkę. Super. Jest sam, nie wiadomo gdzie. I to w miejscu jak z najgorszych koszmarów Smugi. No zajebiście.
Wzdycha. Najwyraźniej będzie musiał poczekać, aż duch oddzwoni. Kładzie się na kanapie. Jest dość wygodna. Prześpi się.
Puppeteer biegnie za krzykiem. Woli już ratować tą gówniarę niż zostać złapany przez tego demona. To jest okropne. Całę to miejsce jest okropne.
***
Nie chcę zostać matką.- myśli Karolina, wisząc na ścianie.- To istna Sodoma i Gomora!
Te bachory przykleiły ją taśmą klejącą do ściany. Teraz rzucają słoikami z flakami i biorą je sobie. Widzi jak dwójka chłopców bije się o wątrobę. Jakaś dziewczynka owija się jelitem cienkim. Grupka dzieci rzuca sobie serce.
Obok jej głowy rozbija się słoik i wypadają z niego oczy. Dzieci rzucają się na nie jak cholera. To przerażające dla dziewczyny, chociaż sama im to zaproponowała. Chciały ją pokroić i wziąć sobie jej wnętrzności. Zauważyła szafki i w akcie desperacji zawołała: "Patrzcie! Darmowe flaki!". Nie przewidziała, iż te bachory wezmą taśmę klejącą, przykleją ją i urządzą sobie prawdziwe "Corpse Party". Nic do nich nie dociera, tylko rzucają, biją się i plamią dziewczynę krwią.
A co ty byś zrobiła, będąc duchem zamordowanego dziecka?
Kurwa...- myśli dziewczyna, starając się odkleić.- Moje duchowe szczęście, przyjdź do mnie!
Drzwi się otwierają i wchodzi Puppeteer.
Nie o to mi chodziło, ale ok.- stwierdza dziewczyna.
- Co tu się odpierdala?- pyta bardzo filozoficznie duch.
Dzieci patrzą się na niego. Puppeteer patrzy na nie z wielkim szokiem na twarzy. Zupełnie jak kot, który odkryje, że nie jest jedynym kotem na świecie.
- Eee... hej?- macha do nich.
- Chcesz oko?!- woła do niego jeden z duchów.
- To moje oko!- drze się inny i rzuca na niego. Reszta dzieciaków dołącza do niego.
Puppeteer przelatuje nad nimi i podlatuje do dziewczyny. Spogląda na nią, kręcąc głową.
- Ty lubisz się pakować w kłopoty, prawda...?
- Zamknij mordę i mnie rozwiąż!- rozkazuje brązowowłosa, całkiem zirytowana i zmęczona.
- Spokojnie... powstrzymaj okres...- Marionetkarz wyrywa taśmę i Karolina upada na podłogę. Puppet staje obok niej i czeka, aż ta się pozbiera. Mógłby jej pomóc, ale sukom nie pomaga. I feministkom.
- Chodźmy...!- Karolina szybko wstaje i poprawia okulary. Jednak na ich drodze jest tłum małolatków.
- Dobra, właź... co ty robisz?- Puppeteer kątem oka widzi, jak dziewczyna zbiera jakieś nożyce, apteczkę i jakieś szmatki. Bierze igłę i zszywa kawałki szmaty.
- A ty co, w harcerza się bawisz...? Nie mamy na to czasu...- duchowi oczy na wierzch wychodzą, widząc jak z niczego, powstaje prowizoryczny plecak.
- Nie jesteś spokrewniona z Bear'em Grylls'em?- żartuje Marionetkarz, będąc pod wrażeniem. On sam ledwie umie samemu przyszyć sobie guzik płaszcza.
- A ty nie jesteś spokrewniony z Pepe? Bo też jesteś martwym meme, złamasie jeden- warczy dziewczyna i staje za nim.- A teraz, spadajmy stąd. Musimy znaleźć resztę.
Wchodzi na plecy ducha i wylatują z pomieszczenia. Puppeteer sam nie wie, co ma myśleć o tej dziewczynie. Z jednej strony, zauważa jej inteligencję, a szanuje ludzi inteligentnych. Jednak jej postawa suki dobija go. Mógłby ją zabić, lecz nie chce narażać się na większe kłopoty. Jakoś ją przeżyję. Potem, odejdzie stąd i wyjdzie z tego głębokiego gówna. Chyba...
Po odejściu wystarczająco daleko, dziewczyna schodzi z niego. Rozglądają się. Nikt za nimi nie idzie i nikt nie atakuje ich. Oboje odetchnęli z ulgą.
- Masz mocny uścisk... - szepce Karolina, niepewnie. Puppeteer słyszy to.
- Hm...? Zrobiłem ci coś...?- chce wiedzieć mężczyzna. Ten szept go niepokoi.- Co tam szeptałaś...?
- C-co..?! Ja nic nie szepcę! Nienawidzę szeptać!- oburza się brązowowłosa.- To jest przejebane, kiedy ty chcesz się skupić, a nagle ktoś wydaje z siebie... coś takiego...
- Zatem, mam jakieś problemy ze słuchem?- stwierdza Puppeteer, zaczynając się zastanawiać, czy Karolina już nie oszalała przez to wszystko, co przeszła.
- Najwyraźniej, pedale.
- Nazywaj tak Exe, ale mnie nie!- oświadcza Marionetkarz, który teraz też jest wkurzony.
- Czekaj... kurwa to prawda? Sonic.exe to gej?- oczy dziewczyny rozszerzają się ze zdziwienia.
- Tak... niestety...
- Och, Anubis... podrywał cię?- teraz okularnica mówi to ze współczuciem.
- Tak... chuj, to jakiś fanboy! Miał cały pokój w moje zdjęcia, pościel we mnie...
- Co? Kurwa, teraz, to serio musimy ratować świat. Fanboy nie może zapanować nad światem!- oznajmia dziewczyna.- Jeszcze by nas wszystkich zmusił do kochania ciebie!
- Nie chcę być kochany!- potwierdza Puppet.- Musimy pozbyć się tej dziwki!
- Nie wierzę, że to mówię... ale chyba cię lubię, Deadhead.- wyznaje Karolina, z cynicznym uśmiechem.
To zaskakuje Marionetkarza. Ale sam musi stwierdzić, iż woli budować więzi z dziewczyną. Skoro ona przyzwała to gówno na świat, to ona je odczaruje lub zrobi inne metafizyczne coś.
- Też cię lubię, Megan Fox.- Puppet puszcza jej oczko.
Karolina się uśmiecha. Przynajmniej do czasu, aż nie słychać głos jeża:
- Puppy! Jak możesz mnie zdradzać z tą kobietą!? Nienawidzę cię od teraz, Karolino Lis! Będziesz cierpieć wiecznie! A ty, Puppy, za tę zdradę będziesz musiał ciężko się napracować w naszym łóżku! Jasne?!
- Chciałbyś!- Puppeteer spogląda na Karolinę.- Idziemy?
- Czekać! Najpierw, do waszych przyjacióóół... którzy mają kłopoooty... i mogą zginąć!- mówi im Sonic.exe.
- Cholera jasna.- klnie okularnica.
- Lepiej bym tego nie ujął.- uznaje Puppeteer.
- To prędko! Do sali gimnastycznej! Nim będzie za późno...!
Ze śmiechem demona w tle, zmierzają w stronę sali gimnastycznej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top