#.36

Dawid myśli nad tym, co zrobiłaby Karolina. Przypomina sobie jej słowa.

"Nigdy nie zabijaj osoby, która jest opętana lub ktoś ją opętuje. Z tego zawsze, prostacko mówiąc, wielkie gówno."

Decyduje się. Pojęcia nie ma, co się stanie, ale musi spróbować.

- A pierdol się. Nie mam zamiaru niczego robić w związku z tym. To twój problem.- odpowiada jeżowi chłopak, odwracając się w poszukiwaniu wyjścia.

- Co takiego?!- drze się za nim Sonic. Nastolatek odwraca się i widzi, jak jeż dostaje wścieklizny- piana leci mu z ust, a oczy krwawią jeszcze bardziej. Dawid zdaje sobie sprawę, że dobrze zrobił i popsuł jakieś tam plany Exe. A teraz, demon zamierza mu wpierdolić. 

- Ty śmiertelniku jeden! Czemu nie możesz zdusić własnej duszy i pozwolić mi cię opętać!?- żali się głośno Sonic, podchodząc do chłopaka. Nastolatek cofa się w tył.- Skoro sam nie chcesz mi się oddać, to po prostu uciszę cię raz i na zawsze!

I skacze na niego. Dawid jest za wolny, by zareagować jakoś. Zostaje powalony przez jeża, który też zaciska szpony na jego szyj. Dusi chłopaka, nie mającego wystarczająco siły, by odsunąć od siebie jeża. Robi mu się ciemno przed oczami (Jakby już nie było ciemno.- dop. Autorka) oraz traci dech. Skupia się, by zabrać słabnącymi dłońmi, te łapska jeża. 

Nie no... nie chcę teraz umrzeć!- myśli panicznie Dawid, tracąc kontakt z rzeczywistością.- Jeszcze muszę... pójść na randkę... z Karoliną! Przejść raz jeszcze... Wiedźmina!

Czuje niespodziewaną siłę w swoich dłoniach. Pojęcia nie ma, skąd, lecz nie narzeka. Zabiera łapy demona i odrzuca go od siebie. Exe ląduje twarzą na podłożu. Rozlega się trzask, najwyraźniej, złamał coś sobie. Odwraca się ku Dawidowi, z czystą nienawiścią oraz szokiem.

- Jak... jak śmiałeś użyć moich mocy!?- krzyczy, a nastolatek już ogarnia, mniej więcej, sprawę.

To dalej może tu używać to? Przydatna informacja. Dawid wpada na pewien pomysł- nieco ściągany, jednak, wciąż pomysł. 

Wyobraża to sobie. Ten jeden, mały przedmiot. W jego dłoniach pojawia się pierścień- ot, taki lekko zielony pierścień. Ale ma wielką moc. 

- A teraz... Sonic.exe wybieram cię!- po tym okrzyku, rzuca pierścień w Sonic'a. Trafia on idealnie w jego oko. Jeż łapie się za nie, jęcząc z bólu.

- AAA! Kurwa! Gówniarzu! Ty wiesz, jak to boli!?- wrzeszczy Exe na nastolatka.

Nagle wydaje z siebie kolejny ryk i otacza go fiolet. Demon, zdezorientowany, obraca się wokół siebie, powoli znikając.

- Co to za świństwo!? To mnie wsysa!

- To jest, drogi Exe...- Dawid wypina klatę i staje w dumnej pozie.- SCP-714!

- NieeEEEEeeeEeee...- po tym, wydaje z siebie skrzeczące dźwięki o różnej głośności. Aż wreszcie znika, a SCP upada z brzdękiem na podłoże. Dawid podchodzi o zbiera pierścień. Nie spodziewał się, że to serio zadziała.

- Cóż... Sonic.exe...- szuka dobrego tekstu do sytuacji. Wymyśla i zakłada $wag okulary.- Był zbyt słaby, by wejść do pokeball'a.

I po dabie, postanawia jakoś wrócić do świata realnego. Tylko... jak? Skupia swoje bebechy, by uwolnić moce i pojawia się przed nim światłość. A następnie, ciemnoniebieskie oczy...

***

- Skopiowałeś to z "Koszmaru Elevena"!- oświadcza Karolina, nieco oburzona.

- A co miałem innego zrobić? Dać mu dupy?

- Dobra, przesadziłam... nieźle go załatwiłeś...- chwali dziewczyna i nagle spogląda na Dawida z przerażeniem.- A gdzie ten piekielny pierścień?!

- On... czekaj...- piętnastolatek sięga do swojej kieszeni i wyciąga z niej SCP-714, które teraz przybrało odcień fiołkowy.- Tu jest.

- To dobrze... musimy dać je Wyjątkowi. On dobrze się nim zajmie.- oznajmia okularnica i wstaje.- Idziesz, czy mam mu zanieść?

- Idę, idę...- Dawid wstaje. Czuje się... bardzo dobrze. Lepiej niż przez ostatnie dni. Czyżby fakt, że pokonał Exe tak na niego działał? Nie ma zielonego pojęcia, lecz ważne jest to, iż udało mu się.

- Hm... jak widać, źle cię oceniłam przy naszym pierwszym spotkaniu.- stwierdza niespodziewanie Zero, uśmiechając się pod nosem.

- Co masz na myśli?

- Nie jesteś taki głupi, na jakiego wyglądasz.

Karolina wybucha śmiechem, a Dawid nie może powstrzymać się przed uśmiechem.

- Dzięki, pando, dzięki.- mówi i wychodzi z brązowowłosą.

Idąc do blondyna, trwa między nimi cisza. Cisza, której Dawid nie może znieść.

- Hej... skoro już pokonaliśmy te wszystkie magiczne gówna i tak dalej...- układa jakąś wypowiedź. Dziewczyna, poprawiając okulary, patrzy na niego z wyczekiwaniem.- To... może wybralibyśmy się gdzieś...? Może do... no nie wiem... pizzerii, czy coś... a potem pooglądalibyśmy jakiś film...

- Zapraszasz mnie na randkę, tak?- zgaduje Karolina, choć po jej tonie głosu, łatwo da się wywnioskować, iż zna odpowiedź.

- Tak...

- Z chęcią z tobą pójdę.- zgadza się piętnastolatka, a Dawid wewnętrznie tańczy z radości.- Kiedy?

- Kiedy chcesz...- odpowiada rozmarzony chłopak, nie patrząc pod nogi. I tak, zalicza epicką glebę, z Karoliną, prosto przed Wyjątkiem.

- Wszystko w porządku...?- pyta się gospodarz domu, spoglądając na nich ze zmartwieniem.

- Tak... tylko się wywróciliśmy...- uspokaja go Dawid, uśmiechając się jak naćpany.

- Moje okulary są całe...- informuje okularnica, wstając z chłopakiem.

- Mam sprawę...- chłopak rzuca SCP blondynowi, który je łapie i ogląda, z coraz większym zdziwieniem na twarzy.- W środku jest dusza Exe. Udało mi się ją tam wsadzić.

- No nieźle... jak tego dokonałeś?

Opowiada mu całą historię. Wyjątek słucha jej ze skupieniem, obracając pierścień w dłoni.

- To... schowasz to gdzieś, czy cuś...?- upewnia się nastolatek.

- Tak, moja piwnica to bardzo bezpieczne miejsce- zapewnia blondyn.- Możesz być pewien, że Sonic.exe już nigdy nie będzie problemem.

- No i fajnie!- stwierdza Dawid.- A... a co właściwie teraz...?

- Wiem, że niedługo będę musiał znikać z Polski. Tak samo inne Creepypasty.- wyjaśnia Wyjątek, a Dawid i Karolina robią zszokowane miny. Na ten widok, blondyn tłumaczy dalej.- Ja nie mam powodu, by tu zostać, a reszta musi sobie znaleźć nowe miasto, jako teren łowiecki. Pewnie jeszcze kiedyś tu przybędziemy... ale nie w najbliższym czasie.

- Czyli odstawicie mnie, Bartka, Dawida i Julię do domu, a sami sobie gdzieś pójdziecie...?- rozumie okularnica.

- Tak, dokładnie tak.- odpowiada Wyjątek.- Lecz to dopiero za kilka dni. Jeszcze wyleczę was dokładnie, byście byli zdrowi jak ryby.

- Dzięki, koleś. Wiele nam wyświadczyłeś.- oznajmia chłopak, a blondyn wzrusza ramionami.

- Lubię pomagać- po tym, przechodzi obok pary.- A teraz, wybaczcie, ale muszę zająć się innymi.

I odchodzi. Karolina oraz Dawid patrzą na siebie.

- To... co my teraz robimy...?- pyta się chłopak, a dziewczyna całuje go w policzek. Piętnastolatek rumieni się wściekle, gdy dziewczyna odsuwa się od niego.

- Uczyńmy te kilka dni tak zajebistymi, byśmy zapamiętali to jako najlepsze lato na świecie!- mówi brązowowłosa, chwytając Dawida za dłoń.

Dawid, po kilku chwilach szoku, uśmiecha się wesoło.

- Dobry pomysł.


Koniec

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top