#.35

- Cześć... nudzi mnie już witanie się z każdym.- stwierdza Sonic, rozciągając się.- A to ciało jest takie... okropne. Wolałem już ciebie, Dawid.

- A weź zabij się, jeżu.- cedzi do niego chłopak.

- Jak śmiałeś opętać mojego brata, bez mojej zgody?!- wścieka się Karolina, robiąc się czerwona ze złości.- Masz natychmiast z niego wyjść! Albo dać mi sto tysięcy za każdą godzinę korzystania!

- Och, już zamknij mordę, bo mam cię dość.- jęczy Exe, zasłaniając sobie uszy.- I jestem pewny, że nawet Autorka i Czytelnicy ma cię dość.

- Kto taki?- nie rozumie brązowowłosa, nerwowo poprawiając okulary.

- To nie czas na łamanie czwartej ściany, Sonic'u- oświadcza Wyjątek, zachowując spokój.- To twój koniec.

- Zobaczymy, zobaczymy...- mówi Exe, klaszcząc w dłonie.

Dawid spogląda na ataki jego drużyny. Wyjątek ma mocny atak, tak samo obronę, jednak zdecydowanie to najbardziej mocny healer, jakiego chłopak widział. A Sonic.exe ma jakoś z 2000 HP. Więcej niż jakikolwiek przeciwnik, z jakim nastolatek się zmierzył.

Skoro długo mi zajęło spotkanie się z nim, to teraz długo zajmie skończenie z nim.- stwierdza w myślach Dawid. Dobiera ataki. Na razie, nie ma czasu na leczenie.

Karolina używa pojazdu na Sonic'u!

Sonic.exe traci 90 HP!

Dawid używa kopnięcia Norrisa!

Sonic.exe traci 50 HP!

Wyjątek razi Sonic'a prądem!

Sonic.exe traci 100 HP!

- Giń, niebieski śmieciu!- krzyczy do niego Karolina.

- Praktycznie rzecz biorąc, on nie może umrzeć...- zauważa blondyn, a okularnica rzuca mu zezłoszczonego spojrzenie.

- Och, cicho tam, Falk-Karimi!- warczy dziewczyna, poprawiając okulary.

- Oboje cicho, Sonic atakuje, a ja muszę wymyślić nam jakąś strategię!- przypomina chłopak, czekając ze skupieniem na ruch przeciwnika.

- Niech Autor mój i wasza Autorka ma nas w opiece.- prosi Wyjątek.

- A co to ma być?! Ty możesz łamać sobie czwartą ścianę, a ja nie?!- oburza się jeż, a oczy mu świecą.- To nie fair!

Sonic.exe używa Kito!

Team Dawida traci 150 HP!

- Osz ty Diable!- krzyczy Dawid, patrząc na statystyki jego ekipy. Tylko Wyjątek nie potrzebuje leczenia. Exe naprawdę teraz odwaliło.

- I co wy na to, moi przyszli niewolnicy?- te słowa wywołują złość w całej trójce.

- Sonic, proszę, skończ żyć nierealnymi wizjami, bo naprawdę popełniasz ogromny błąd.- mówi blondyn, zachowując jakoś spokój, choć mu prawa powieka drga.

- Reyna, on nie może popełnić błędu, jeśli całe jego życie jest błędem.- wtóruj mu okularnica.

- Bezbłędna diagnoza, Lisie.- Dawid przybija piątkę z Karoliną i dobiera akcje.

Wyjątek używa macek!

Sonic.exe 100 HP!

Karolina wygłasza inspirującą przemowę!

Team Dawida odzyskuje 70 HP!

Dawid puszcza cichacza!

Sonic.exe traci 100 HP!

- Co tak śmierdzi...?- pyta Wyjątek, marszcząc nos.

- Dawid, serio puściłeś bąka!- stwierdza Karolina, zasłaniając rękoma nos i usta.

- To przez te emocje!- broni się chłopak.

Jest dość dobrze. Nawet bardzo dobrze. Sonic ma już 1490 Hp. Coś za łatwo im to idzie, jednak co Dawid będzie narzekał? 

Sonic.exe zjada duszę niewolnika!

Sonic.exe odzyskuje 400 Hp!

- Gnoju!- wrzeszczy Dawid, myśląc "Wiedziałem!".

To naprawdę będzie długa walka.

***

Puppeteer mocno wiążę całą trójkę opętanych. Udało mu się z dziewczynami jakoś ich ogłuszyć. Z Jasonem miał wyjątkowo trudno- nieźle się nalatał i naskakał nim wreszcie dorwał go od tyłu. Potem musiał dać się pokąsać kilku kobrą, by Alice oraz Zero dorwały Julię. Bartka szybko unieszkodliwili. Wystarczyło mu porządnie dać w twarz i już leżał.

Teraz, po zajęciu się Strażnikami Exe, idą do głównej sali. Muszą pomóc Karolinie, Wyjątkowi i Dawidowi, pokonać Sonic'a. Puppeteer, choć już powinien się przyzwyczaić, to dziwi się, iż tak martwi się o tę dwójkę młodych nerdów.

Nikt z nich nie zauważył, gdy Jason otworzył oczy. Nikt nie zauważył jak udawał, iż jest nieprzytomny. Nikt też nie zwrócił uwagi, gdy udało mu się wyciągnąć z tylnej kieszeni parę długich nożyc. Nikt nie zobaczył, jak rozcina nimi więzy swoje, Bartka i Julii.

Aż wreszcie, nikt nie zauważył, jak wstają i idą pomóc swojemu mistrzu.

***

- No dawaj! Spadaj!- drze się Dawid, widząc, iż Sonic ma już 500 Hp.

Sapie ze zmęczenia. Reszta też. Trochę się napracowali, by pokonać go. Ale Exe to naprawdę jebany troll, zjada duszę i niweczy ich wysiłek.

- Dalej się nie poddajecie?- pyta Sonic.exe, całkiem wyluzowany.

- Nie!- oświadcza cała trójka.

Do Teamu Dawida dołącza Puppeteer!

Do Teamu Dawida dołącza Zero!

Do Teamu Dawida dołącza Alice!

- Z dumą mogę wam powiedzieć, iż...- ogłasza Zero, jednak przerywa jej to:

Do Teamu Sonic'a dołącza opętany Jason!

Do Teamu Sonic'a dołącz opętana Julia!

Do Teamu Sonic'a dołącza opętany Bartek!

- Zjebaliśmy...- dokańcza smętnie Puppet.

- Ha! I co teraz zrobicie?!- pyszni się Exe, lecz zostaje zaorany przez Karolinę:

- Pokonamy cię, jak już to robimy od kilku minut.

- Tak sądzisz...?- Exe zamyka oczy. Nagle Dawid czuje straszliwy ból głowy. Upada na kolana, łapiąc się za głowę.

- Dawid, co się dzieje...? O cholera!- krzyczy Karolina, za podłożem trzęsie. Tak jak wtedy, gdy rzeczywistość ludzka próbowała wyrzucić Sonic'a. Team Sonic'a jakoś specjalnie nie reaguje, ale Team Dawida już tak. Wyjątek próbuje przenieść wszystkich do świata realnego, nim coś się stanie. Nie może.

- Dawid, musisz zakończyć to!- oświadcza blondyn. Chłopak stara się coś zrobić, ale zaczyna otaczać go ciemność.

Otwiera oczy szerzej. Ból minął, a on jest w egipskich ciemnościach. Wstaje na nogi, rozglądając się. Pojęcia nie ma, gdzie jest, ale nie podoba mu się to. Czuje się za bardzo, jak w świecie Exe. Jeśli znów w nim nie jest. Bo jeśli znów jest w tej chujni, to się zabije. Czekaj, tam nie można umrzeć. Kurwa.

- Co się z nim dzieje...? Dawid, obudź się...- słyszy jakby z daleka głos Karoliny.

- On chyba nam tu nie umiera...?- dochodzi do niego też pytanie Puppeteera.

- Hej, patrzcie! Strażnicy... oni stają się normalni!- zauważa ktoś, a nastolatek nie wie kto, ponieważ te głosy oddalają się od niego.

- Co Exe kombinuje...?

Dawid pogubił się i to mocno. Co tu się odwala? Gdzie Exe? Gdzie on jest? Co się dzieje? Dlaczego mówią o nim? Co tu się odpierdala?

- Dlaczego TERAZ nie mogę cię opętać?

Chłopak odwraca i staje oko w oko z Sonic.exe, lecz tym razem, jako on, a nie jako ktoś inny. Exe wygląda jak chora wersja Sonic'a- te czarno-czerwone oczy, ciemnoniebieskie futro, blada skóra, biały płaszcz, długie buty. Wygląda gorzej niż jako Dawid lub Kuba. Porównać go można, tylko do gówna.

- Bo ja wiem?- mówi Dawid, wzruszając ramionami.- Nie pytaj się mnie, o twoją beznadziejność.

- Beznadziejność? A od kogo masz te swoje nowe zdolności?- przypomina demon, a nastolatek prycha na to. Jednak następne słowa jeża go już przerażają.- Część mnie, jest teraz w tobie.

Część mnie jest teraz w tobie... co za jebany Joker!- myśli chłopak, starając się być spokojny.- Lepiej, bym nie zaczął wyglądać jak ten chuj, bo będę zmuszony skończyć ze sobą. 

- Co masz na myśli konkretnie...?

- Och, troszeczkę mojej duszy jest w tobie- tłumaczy jeż, uśmiechając się tak szeroko, że powinno boleć.- Ta mała cząstka, której już nigdy się nie pozbędziesz. Ta część mnie, która już zawsze będzie cię nękać.

- Na cholerę mi to mówisz? Nie powinieneś mnie próbować opętać?

- A myślałeś, że co próbowałem zrobić, tępaku?- irytuje się demon.- Ale nie mogę. Z nieznanych powodów, nie potrafię. Dlatego, odchodzę.

- Co kurwa?

Ta wiadomość zaskakuje Dawida. Sądził, iż Exe zacznie coś pieprzyć o swoich fantazjach seksualnych wobec Marionetkarza, przejęciu władzy nad światem, rozpaczy, a tu takie coś. Czy to możliwe, by on mówił naprawdę? Czy nastolatek może się nie przesłyszał? I o chuj tu chodzi?

- Po prostu. Ta walka nie ma już sensu- wyjaśnia Sonic.exe rozkładając bezradnie ręce na boki.- I tak czy siak, nawet jakby opętał ciebie, to i tak zwyciężycie, prawda? Nie ma opcji, bym przejął ten wymiar... a jest wiele innych, zatem, daruję sobie Ziemię.

- Ty tak na poważnie?- wścieka się Dawid, robiąc się czerwony w okolicach jabłka Adama.- Nie mogłeś tak od razu?!

- No już nie krzycz na mnie. I tak moje życie jest okropne.- Sonic kuli się.

- Okej, dobra, sorki- przeprasza.- To... co teraz...?

- Nie mogę powrócić do mojego wymiaru, dopóki część mnie, jest w tobie. Jeśli nie zrobisz coś z tym, nigdy nie wrócę do siebie.

- A co ja mam zrobić...? Pociąć się...?

- Na przykład.

To zastanawia chłopaka. Możliwość wyrzucenia w ten sposób Sonic'a? Marzenie ściętej głowy. Jakkolwiek brzmi to absurdalnie, wydaje się mieć trochę sensu. Choć brzmi niebezpiecznie. Chociaż brzmi głupio.

Lecz... i tak, co powinien zrobić...? Pojęcia nie ma.

***

Karolina spogląda na śpiącego Dawida. 

Niespodziewanie wrócili do świata realnego. Exe nigdzie nie było, a Jasona, Julia i Bartek znowu stali się normalni. A jej brat, padł na podłogę, nieprzytomny. Według Wyjątku, Sonic.exe opuścił ich. Zabrali omdlałą czwórkę od ich bezpiecznej bazy, Schroniska dla Creepypast Wyjątku. Teraz, nieprzytomni są w sali szpitalnej. Tylko Karolina i Zero pozostały przy nich.

Zero siedzi przy Bartku, czekając jak on się wybudzi. Okularnicę naprawdę interesuje, na jakiej podstawie działa ich relacja, ponieważ jak zauważyła szkielet irytuje jej kuzyna. Najwyraźniej, słabo zna się na ludziach. Heh.

Dawid... ty szmato, obudź się.- prosi w myślach dziewczyna, trzymając dłoń chłopaka. Jeśli ten koleś umrze w takim momencie, to ona nie ma powodu, by powrócić do normalnego życia. Gdyby można było do niego powrócić.

Bo... jak żyć ze świadomością tego, iż na tym świecie, istnieją jakieś magiczne stwory, duchy, demony, są inne wymiary, mordercy z internetowych historyjek oraz inne takie? Choć z drugiej strony... brzmi to zajebiście. Zajebiście, chociaż przerażająco.

- Hej... a jak myślisz, kiedy B-man i Robin się obudzą, Foxy?- pyta się jej nagle Zero.

- Chciałabym wiedzieć...

- Muszę to przyznać... B-man jest dla mnie jak młodszy brat. Taki uroczy dzieciak, który udaje dorosłego.- wyznaje panda, miętoląc włosy brązowowłosego.

- Ta, a twoją kochanką będzie Alice.- oznajmia Karolina, uśmiechając się sprytnie.

Ona i szop śmieją się. Mimo wszystko, Zero jest całkiem fajną przyjaciółką. Tak samo Alice i Martix. Wyjątek też, chociaż mógłby czasem spuścić z tonu i trochę wypocząć od tej "poważnej" postawy. Przydałby mu się odpoczynek, naprawdę. Karolina postara się, by chociaż jeden dzień miał wolny, choćby miała przekonać samego Lucyfera do pomocy lub użyć nowych mocy Dawid. Pod warunkiem, iż ten się wybudzi.

Dawid coś jęczy pod nosem. Przez chwilę wije się na łóżku i otwiera oczy. Karolinę bierze ogromna ulga, widząc, iż są one normalne.

- Dzięki komuś tam, kto decyduje o naszym losie, żyjesz!- i rzuca się na szyję chłopaka, przytulając go.

- Wowowowo! Gdzie ja je... a nie, czekaj, to Schronisko.- odpowiada nastolatek, odwzajemniając uścisk. Nie spodziewał się tak wylewnego powitania, ale nie przeszkadza mu to. Jest nawet bardzo dobrze.- I wszyscy żyjemy!

- Tak... wszystkim nam się udało... nawet mojemu bratu...- ostatnie słowa, mówi z ledwie słyszalnym rozczarowaniem, lecz Dawid wie, że ona nie mówi tak na serio. Zna ją dość dobrze.

- A co się tam tak nagle stało, że padłeś? Sonic.exe próbował cię opętać?- chce wiedzieć okularnica, zostawiając chłopaka i poprawiając okulary.

- To... trochę głupia historia...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top