#.34

Dawid molestuje!

Wyjątek jest sparaliżowany!

Wyjątek nie atakuje!

Dawid uderza biodrem!

Wyjątek mdleje!

Dawid wygrywa walkę! 

- Uwielbiam to.- stwierdza nastolatek, gdy wracają do rzeczywistości. Oboje nieźle się namęczyli, ale, na szczęście, to ich ostatni trening tego dnia. Wyjątek bardzo chciał sprawdzić zdolności młodszego kolegi. I okazuje się, że chłopak trochę od Sonic'a dostał. 

Może spokojnie wchodzić w walki RPG, jednak może mieć z tym problem, jeśli jakaś obca siła próbuje to zablokować. Zdecydowanie jego odporność, szybkość i siła się zwiększyły. Chociaż, wciąż wygląda chorobliwie. Lecz to zmieni się z czasem.

- Nie zmienia to faktu, że nie pokonasz tak Sonic'a.- zauważa blondyn, wycierając pot z czoła.- Pamiętaj, że jest on dość potężną istotą, od której masz te moce...

- Wiem, wiem. Przecież po to idziemy tam walczyć razem!

Ustalili już plan działania. Długo wszyscy w Schronisku dyskutowali, jak ma wyglądać ostateczna walka z Exe. Prawie wszyscy chcieli sprać tyłek tego jeża, zatem musieli wybierać, kto pójdzie i się z nim zmierzy. Padło na Wyjątek, który jako jedyny dorównuje mocy Sonic'owi, a nawet jest od niego silniejszy oraz Dawida, aby był wsparciem dla blondyna. Ewentualnie, pójdzie z nimi też Karolina, jeśli uda jej się do jutra wstać z wózka. Jeśli nie, zostanie w domu. 

Najpierw, Zero, Alice i Puppeteer zajmą się Strażnikami Exe. Nie mogą zrobić im krzywdy- według Karoliny, kiedy Exe zostanie wrzucony z powrotem do swojego wymiaru, uwolnią się spod jego wpływu. Tymczasem, Dawid oraz Wyjątek, przeteleportują się prosto do Sonic'a. Wspólnie, wywalą jeża do jego wymiaru oraz zabezpieczą wszystko, co jest związane z Exe. Matrix, Smiley i Karolina zostają w domu- Ally, by chronić dom, na wypadek, gdyby Sonic znów coś odwalił, Smiley, gdyż nie chce ponownej konfrontacji z nim, a Karolina, ponieważ nie może chodzić. 

Są przygotowani na wszystko- na wypadek odwrotu taktycznego, jakiejś niespodzianki Exe, poważnych zranień, czy czegoś innego. Wszyscy są lekko poddenerwowani; wiedzą, że od tej walki wiele zależy i każdy chce, by wyszło jak najlepiej. Dlatego, Wyjątek i Dawid jeszcze ćwiczyli.

- Tak... razem...- potwierdza blondyn, jakoś bez zapału. Trochę to dziwi nastolatka.

- A co ty taki załamany? Jasne, idziemy jutro wklepać demonowi z innego wymiaru... ale wziąłbyś, nie robił takich pogrzebowych min. Jakbyśmy już przegrali!

- Nie chodzi o to...- prostuje Wyjątek, wychodząc z Dawidem z sali.- Po prostu... martwię się, że coś może pójść nie po naszej myśli... że komuś stanie się krzywda...

- Nie tylko ty się tego obawiasz...- wyznaje nastolatek, szczerze.

Bo on też się tego obawia. Nie pokazuje tego innym, ponieważ nie chce ich dołować, jednak boi się, że nie da rady Exe. Iż znów wpadnie w jego iluzję. Że jego przyjaciele nie przeżyją tego. I wielu, wielu innych zdarzeń. Ale, pociesza się, że nie jest bez szans. Pokaże temu jeżowi, gdzie raki zimują. A po wszystkim, zaprosi wreszcie na randkę Karoliną. Bo przecież, nie odmówi bohaterowi, prawda?

- Zdaję sobie z tego sprawę... i nie ukrywam tego jak ty.- odpowiada blondyn, idąc do swojego pokoju.

- Hej! Generał nigdy nie pokazuje rozpaczy!- oświadcza Dawid.- Tak powiedział... eee... ten no... nie wiem, kto... ale ktoś tak powiedział!

- Nie jestem generałem. Jestem tylko Wyjątkiem.

- Niech będzie, "tylko Wyjątku"- Dawid puszcza oko do blondyna.- Ale dla mnie i tak będziesz generałem. W końcu, wiele tobie zawdzięczam.

- Lubię pomagać.

Po tych słowach, odchodzi w swoją stronę. Dawid też idzie sobie.

Schronisko jest ogromne. Mają tu wszystko- salę tortur, zbrojownię, dyskotekę, laleczkę Chucky w piwnicy, domowe kino, po prostu full wypas. Chłopak nie jest pewny, co ma teraz robić. Większość osób jest teraz zajęta przygotowaniami lub czymś innym.

Przechodząc obok pomieszczenia z do szatni, z której potem idzie się do sauny, dostrzega Karolinę. Wjeżdża wózkiem do szatni. Chłopak dyskretnie idzie za nią. Przez uchylone drzwi, zauważa, że w szatni nie jest tylko Karolina. Są również Ally oraz Zero. Najwyraźniej mają jakieś babskie spotkanie, czy coś w tym stylu. 

- Pomóc ci, Karolina...?- dopytuje się Zero, samej zdejmując bluzkę. Dawid czerwieni się. Z jednej strony, chce popatrzeć, a z drugiej, nie chce być zbokiem. I ma też złe wspomnienia, z podglądania przebierających się lasek.

Wygrywa i tak, chęć popatrzenia.

- Nie, nie trzeba. Dam sobie radę.- mówi okularnica, będąc poza widokiem nastolatka.

- Nie powinniśmy inaczej spędzać ostatnie godziny przed walką...?- zastanawia się głośno Matrix, idąc poza kadr widoku Dawida.

- Eee, tam. Musimy być jak najbardziej odprężone, nim pójdziemy na bitwę!- bagatelizuje Alice, której Dawid nie widzi.- To ważne, aby nie być za bardzo sztywnym, bijąc się z kimś!

- Przynajmniej ty będziesz walczyć...- zauważa smętnie Karolina.- Ja tu muszę zostać...

- Ale nie będziesz sama, będziesz z naszą małą Ally!- słychać jakieś ciche protesty i śmiechy. Oddalają się one, co znaczy, że dziewczyny weszły już do sauny.

Wchodzi do szatni. Kobiecie ubrania i rzeczy walają się po podłodze. Dawid stara przejść przez nie, jak ninja. Przewraca się o ławkę i wpada na ubrania Karoliny. Pachną czekoladą. Chłopak wygrzebuje się z nich i podchodzi do drzwi sauny. Nadstawia uszu, podsłuchując dalej. Dosłuchuje się śmieszków.

- Poważnie, gdybym miała być z kobietą, wybrałabym ciebie, Zero!- oświadcza Alice, rechocząc do tego.

- Ja ciebie też.- wtóruje jej panda, powstrzymując chichot.

- Ej no, tu są dzieci!- to zdanie brązowowłosej, wywołuje jeszcze większą falę śmiechu.

- Karolina to jako jedyna tutaj ma już kogoś!- ogłasza Alice, a śmiechy cichną.- W końcu, dzięki jej rycerzowi z wiewiórką, jestem teraz tu!

- Dawid nie jest moim chłopakiem... jeszcze.- oponuje okularnica, nieśmiało.

- Tak? A twoje reakcja, gdy przekonywałaś Doktorka, aby wyleczył go? Sądzisz, że nie zauważyłam tego?- pyta szkielet, sugestywnym głosem.

- Musiałabym najpierw to wyznać...

- To zrób to! Dawid jest bardzo fajnym chłopakiem.- wtrąca swoje trzy grosze Matrix.

- Skoro nawet dwunastolatka to ci mówi, to lepiej to zrób.- dodaje Alice.

- Zrobię... ale po całym tym gównie- decyduje się dziewczyna.- Lecz, na razie, nacieszmy się tą chwilą!

Zaczynają rozmawiać o jakiś babskich sprawach, których Dawid za cholerę nie umie zrozumieć. Wychodzi z szatni, w podskokach. Radość go rozpiera. Mimo, iż była to ryzykowna akcja, to dowiedział się bardzo ciekawych rzeczy. 

Przechodzi obok Puppeteera.

- Stary, nie uwierzysz, jakie mam szczęście!- woła nastolatek, nie mogąc ustać w miejscu.

- Czemu masz stanik na głowie?- wali prosto z mostu duch, spoglądając na nastolatka.

***

Puppeteer leci sobie obok Alice i Zero. Zaczynają wcielać w życie plan działania. Puppet wylądował w grupie, którą zajmie się Strażnikami Exe. Pasuje mu to, gdyż nie ma ochoty ponownie stanąć twarzą w twarz z Sonic'iem.

Docierają pod drzwi fabryki. Zero od razu rozwala je swoim młotem. Alice nastrosza swój ogon i wyciąga pazury. Szarak staje na ziemi. Wchodzą do środka, rozglądając się za Strażnikami. Jak na razie, nie spotykają ich. 

Gdzie oni mogą być...?- myśli duch. 

Alice staje nagle. Jej uszy delikatnie się ruszają.

- Słyszę coś... i wyczuwam... proch...- informuje, kręcąc noskiem.

Puppeteer zauważa coś na podłodze. Zabawkową, nakręcaną mysz.

- Uwaga!- razem z dziewczynami odbiega od myszy, która wybucha. 

Wybuchająca mysz. Stary trik Zabawkarza. Czarnowłosy szuka kolejnych myszy. Widząc takowe, od razu je depcze. Wie, że szybciej wtedy spotka się za starym przyjacielem. Depcząc ostatni mysz, zauważa, iż ta była prawdziwa.

Mam całego buta we krwi!- myśli, zabierając nogę ze zdeptanego zwierzątka.

Słyszy za sobą syczenie. Odwraca się i zostaje otoczony przez ogromnego węża. Okręca się on wokół ramion i klaty Marionetkarza, uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch. Alice syczy na gada, a gad na nią. Z daleka, widząc Julię, otoczoną innymi wężami oraz wilkami. 

- Kurwa, następna Królewna Śnieżka się znalazła.- warczy pod nosem Puppeteer, starając się wyswobodzić z uścisku węża. Dobrze, że przynajmniej nie potrzebuje oddychać.

- B-man, co z tobą!?- woła Zero, unikając pocisków nowego snajpera, Bartka. Nastolatek rzuca w nich nożami. Jak na razie, trafiła węża oraz ściany. Uścisk rozluźnia się, gdyż zwierzę jest zmęczone. Puppeteer zrzuca z siebie gada i wysuwa sznurki w stronę nastolatków. Zostaję one zablokowane przez piłę mechaniczną.

- Ja zatrzymam Jasona. Wy zajmijcie się Julią i Bartkiem.- rzuca do dziewczyna mężczyzna i atakuje sznurkami ponownie swojego przyjaciela. Ten, bez problemu, unika atakuje, samemu szarżując na ducha. 

Marionetkarza zabiera rudzielca jak najdalej od reszty. Nie ma pojęcia, jak ma go zatrzymać, ale coś się wymyśli. Podlatuje w górę, by uniknąć przecięcia piłą. 

To będzie długa walka.

***

Wyjątek, Dawid i Karolina wchodzą do głównej sali. Z oddali, słychać odgłosy piły mechanicznej i krzyki. Obie części planu, na razie, wydają się iść dobrze. 

Dziewczyna, rano, wstała. Udało jej się to, zatem, pozwolono jej iść razem z resztą. Ta niewysłowiona radość na jej twarzy, z tego powodu, uradowała nawet Wyjątek. 

Teraz, cała trójka jest poważna. Stawią czoła Exe, którego, na razie, nie widzą.

- No gdzie on jest...?- irytuje się nastolatka, zaciskając pięści.

- Spokojnie... pewnie zaraz zrobi nam jumpscare, kompletnie przy tym rozwalając nasze bębenki.- stwierdza Dawid.

- On tu jest... wyczuwam go...- oznajmia Wyjątek.

Drzwi za nimi się zamykają. Zostają tu sam na sam z jeżem, którego wciąż, kurczę, nie widzą.

- Dobra, nie czekamy na niego. Walka start!- krzyczy nastolatek, przygotowując się na klepanko.

Wchodzą w tryb walki. Wszystko pięknie, dopóki nie zauważają, z kim walczą.

- Kuba?- mówi Karolina, całkiem przerażona.

- O cholera jasna!- klnie Dawid, zdziwiony.

- To jednak myliłem się...- uznaje Wyjątek, ze skupieniem taksując przeciwnika wzrokiem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top