ATAK CEBULI!
BEKA BEKA BEKA!
Witajcie kochani, dużo się wydarzyło przed ostatnie kilka dni. Zacznę od tego, jak to się stało, że poznałam CEBULĘ. Dodałam go na snapchacie, nie spodziewałam się, że cokolwiek napisze. Jego słowa:
"Hej, kim jesteś?"
Wysłałam mu screena mojego profilu na Facebooku. Od razu zaczął mnie podrywać. Spytał czym się interesuję, co robię w wolnym czasie, i po dwóch minutach rozmowy zapytał:
"Umówisz się ze mną?"
Milczałam, w pewnym momencie ironicznie napisałam:
"Może kiedyś"
Zaczął błagać mnie o zdjęcia, bo chciał ustawić mnie na tapetę, nie dałam mu.
Powiedział, że zabierze mnie na randkę na próbę, napisze dla mnie piosenkę. Czyli wszystko to, co do moich czosnków. Wszystko brzmiało wiarygodnie, ale nie dałam się jego urokowi.
Kolejnego dnia, gdy wstałam rano ujrzałam wiadomość od cebuli:
"Hej słodziaku co tam?"
Zdziwiłam się. Naprawdę trzeba mieć tupet, żeby nie zrozumieć że go wczoraj spławiłam. Gdy wygarnęłam mu prawdę, on upierał się przy swoim i mówił, że będzie o mnie walczył. Pisał i dzwonił cały weekend. W końcu w poniedziałek tak mu wygarnęłam, że się biedny popłakał. Na początku zrobiło mi się go szkoda, no bo nigdy nie spławiłam żadnego człowieka. Następnego dnia- w poniedziałek, przymusowo starał się zwrócić na siebie uwagę. Nie dawałam się, traktowałam go jak powietrze. I tak cały czas. We wtorek, czekał aż do dzwonka. Podszedł do mnie, zaczął mowić:
"Żeby było jasne, ja naprawdę..."
Po prostu przeszłam obok niego, widziałam jego smutek. Coś dopadło mnie, zaczęłam żałować swoich czynów. Ale czosnki i czosneczki ogarnęły mnie. W środę, dzięki Bogu nie było go w szkole, bo poszedł na pogrzeb. Jedynie rano, idąc na dwór natknęliśmy się na siebie. Krzyknął mi do ucha:
"Cześć"
Znów przeszłam obojętnie, tym razem pewniej i szybciej. Nawet nie spojrzałam na niego.
Tak skończyła się środa.
I w końcu dzisiejszy dzień.
CEBULA dzwoniła do mnie dwa razy. W końcu napisałam do niego.
"Co chciałeś"
On od razu odpisał ze musimy pogadać o ważnej rzeczy, ja na to: w takim razie mów.
Po chwili dostałam odpowiedź:
"Nie mam odwagi, żeby o tym z tobą rozmawiać. Pa"
Bez zastanowień odpisałam:"Luzik".
Tak skończył się dzisiejszy dzień. Obawiam się jutra, bo naprawdę z czosneczkami ciśniemy z niego bekę! On biedny tego nie rozumie.
____________
Przy okazji chciałabym polecić opowiadanie LASKOCIĄG mojego czosneczka Skrzydlo ! Tam będziecie mieli dalsze losy cebulki!
Żegnam was w jakże czosnkowym humorze! Całuje loveczosnek!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top